Strona 2 z 3

Re: [Rzeka Motyli] Przypadkowe spotkanie

: Wto Kwi 19, 2016 9:09 pm
autor: Chors
Z rzeki wyszła istota w postaci słupa wody, z upływem czasu przybrała postać kobiety dobrze znanej Chorsowi. To była Aquiris, przeciągała się, przyzwyczajała się do swojego ciała. Wilkołak uśmiechnął się na jej widok. Cały czas znajdował się w postaci hybrydy. Błyskawicznie wstał, złapał Aquiris w pasie i jak dnia poprzedniego położył się na plecach przyciskał Maie do swojej włochatej klatki piersiowej. Uważał z używaniem siły, lekko dotykał kobiety, by nie zrobić jej krzywdy.
- Zgodzę się, bardzo miły dzień. Zwłaszcza jak ma się taką osobę przy boku - powiedział.
- Owszem noc minęła mi spokojnie - potwierdził, wyszczerzył kły w uśmiechu. - Mógłbym powiedzieć że pływam pieskiem - zaśmiał się ze własnego żartu. - Mam więcej siły niż się wydaje. Stąd inny styl pływania w formie hybrydy.
Obejmował ją w talii, ona leżała obok niego. "Czy mężczyźnie potrzeba czegoś jeszcze do szczęścia." - dumał - "Nie, na pewno nie. Wystarczy piękna kobieta, która prezentuje się godnie swoim umysłem." - stwierdził w myślach.
- Wiesz, życie potrafi zaskakiwać - rzekł.
Szczęście goiło jego wszelakie bóle życiowe jakich doznał do tej pory. Brakowało mu bliskości z kimś, komu by mógł powierzyć serce.
- Wydaje mi się, że powinniśmy wznowić wędrówkę w kierunku mojego majątku - powiedział, nie próbował jednak wstać.
Poleżał jeszcze chwilę i zmienił pozycję. Teraz siedział obok leżącej Maie. Nachylił się i złożył pocałunek na jej ustach. Następnie podniósł ją jakby nic nie ważyła i przytulił stojąc. Wszystko odbywało się jak najdelikatniej potrafił. Nie chciał jej w żaden sposób skrzywdzić.

Re: [Rzeka Motyli] Przypadkowe spotkanie

: Czw Kwi 21, 2016 3:59 pm
autor: Aquiris
Aquiris uśmiechnęła się słysząc kolejne komplementy z ust Chorsa, poza tym zadowolił ją fakt, że mężczyzna przespał spokojnie noc i dzięki temu nabrał sił.
- Myślałam, że ktoś taki jak ty, znaczy… Istoty mające futro boją się wody. – Zaśmiała się cicho, leżąc w objęciach Chorsa i ciesząc się spokojną chwilą bliskości.
Nawet jeśli milczała przez krótkie momenty, takie milczenie nie oznaczało, że jest jej źle, czuła się na tyle dobrze w jego obecności, że samo leżenie przy nim i poczucie jego obecności sprawiało, że nie potrzebowała niczego więcej.
- Chcesz ruszać już dziś? – zapytała cichutko, bo jak dla niej, mogliby zostać tutaj już na zawsze. Z drugiej strony była ciekawa jak wygląda jego posiadłość, czy znajduje się blisko wody, czy jest duża… Coś jej mówiło, że miejsce może okazać się całkiem ciekawe, a poza tym, pójdzie tam z nim, a to bardzo pozytywna strona wędrówki.
W pewnym momencie Chors uniósł ją, jakby była leciutka jak piórko, gdy stali tak, a on przytulał ją mocno do siebie, czuła, że w jakiś sposób stała się dla niego bardzo ważna, a czy przeszkadzało jej to uczucie? Ani trochę. Czuła jego ogromną siłę, ale jednocześnie mogła wyczuć to jak delikatnie obchodzi się z jej kruchym ciałem, a to dobrze o nim świadczyło. Aquiris była pewna, że on chce o nią dbać i nigdy nie zrobi jej krzywdy, przynajmniej tej fizycznej.
- Możemy ruszać – szepnęła cicho do niego, uśmiechając się pod nosem.
- Jestem bardzo ciekawa co nas czeka, dawno nie miałam okazji do tego, by z kimś podróżować – dodała po chwili i zaśmiała się cicho.
- Myślisz, że czeka nas jakieś niebezpieczeństwo? Sporo plotek słyszałam na temat bardzo długich podróży. Podczas nich może wydarzyć się coś bardzo złego. – Nieco posmutniała, ale mimo wszystko uśmiech szybko powrócił na jej twarz.
- Nie ma co o tym myśleć, chodźmy! Jestem ogromnie ciekawa twojej posiadłości – powiedziała wesoło i spojrzała mu w oczy, a w jej spojrzeniu mógł dostrzec ogromną radość.

Re: [Rzeka Motyli] Przypadkowe spotkanie

: Sob Kwi 23, 2016 12:43 am
autor: Chors
- Kotołaki i im podobne na pewno boją się wody, ale wilkołaki nie mają powodu - odpowiedział na jej komentarz.
Widział wyraźnie, że Aquiris nie może się doczekać jak zobaczy jego posiadłość. Można to było wyczytać z jej oczu.
- Wątpię, czy w ogóle jakiekolwiek niebezpieczeństwa nas czekają. Okolica jest dosyć spokojna. Jakbyśmy byli w innym miejscu, mogłoby być groźnie. Na szczęście jesteśmy, gdzie jesteśmy - powiedział.
Obrócił się spojrzał w stronę niedawnego obozowiska. Robił w myślach spis rzeczy, które powinien zabrać. "Czy wziąłem ubranie? Tak..." - wymieniał w myślach rzeczy, które wziął ze sobą. Wszystko się zgadzało. Chwycił kobietę za rękę i poszli wydeptaną w lesie ścieżką. Bez pośpiechu, powoli zmierzając do celu.
Słońce było w zenicie, kłębiaste chmury raz za razem przykrywały źródło światła, tworząc na ziemi cienie różnych kształtów. Wilkołak z ulgą przywitał obłoki dające odpocząć od skwaru słońca. Nagle wziął Aquiris na ręce i zaczął pędzić jakby "sam diabeł go gonił". "Pobiegnę, szybciej znajdziemy się w moim przybytku" - pomyślał. Maie prawie nic nie ważyła, zwiększył więc tempo do sprintu. Raz zmniejszał tempo, aby wypocząć, to znów przyspieszał, by nadgonić stracony czas. Stęsknił się za swoim domostwem.

Ciąg dalszy: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=169&t=3035