Re: [Rzeka Motyli] Przypadkowe spotkanie
: Wto Kwi 19, 2016 9:09 pm
Z rzeki wyszła istota w postaci słupa wody, z upływem czasu przybrała postać kobiety dobrze znanej Chorsowi. To była Aquiris, przeciągała się, przyzwyczajała się do swojego ciała. Wilkołak uśmiechnął się na jej widok. Cały czas znajdował się w postaci hybrydy. Błyskawicznie wstał, złapał Aquiris w pasie i jak dnia poprzedniego położył się na plecach przyciskał Maie do swojej włochatej klatki piersiowej. Uważał z używaniem siły, lekko dotykał kobiety, by nie zrobić jej krzywdy.
- Zgodzę się, bardzo miły dzień. Zwłaszcza jak ma się taką osobę przy boku - powiedział.
- Owszem noc minęła mi spokojnie - potwierdził, wyszczerzył kły w uśmiechu. - Mógłbym powiedzieć że pływam pieskiem - zaśmiał się ze własnego żartu. - Mam więcej siły niż się wydaje. Stąd inny styl pływania w formie hybrydy.
Obejmował ją w talii, ona leżała obok niego. "Czy mężczyźnie potrzeba czegoś jeszcze do szczęścia." - dumał - "Nie, na pewno nie. Wystarczy piękna kobieta, która prezentuje się godnie swoim umysłem." - stwierdził w myślach.
- Wiesz, życie potrafi zaskakiwać - rzekł.
Szczęście goiło jego wszelakie bóle życiowe jakich doznał do tej pory. Brakowało mu bliskości z kimś, komu by mógł powierzyć serce.
- Wydaje mi się, że powinniśmy wznowić wędrówkę w kierunku mojego majątku - powiedział, nie próbował jednak wstać.
Poleżał jeszcze chwilę i zmienił pozycję. Teraz siedział obok leżącej Maie. Nachylił się i złożył pocałunek na jej ustach. Następnie podniósł ją jakby nic nie ważyła i przytulił stojąc. Wszystko odbywało się jak najdelikatniej potrafił. Nie chciał jej w żaden sposób skrzywdzić.
- Zgodzę się, bardzo miły dzień. Zwłaszcza jak ma się taką osobę przy boku - powiedział.
- Owszem noc minęła mi spokojnie - potwierdził, wyszczerzył kły w uśmiechu. - Mógłbym powiedzieć że pływam pieskiem - zaśmiał się ze własnego żartu. - Mam więcej siły niż się wydaje. Stąd inny styl pływania w formie hybrydy.
Obejmował ją w talii, ona leżała obok niego. "Czy mężczyźnie potrzeba czegoś jeszcze do szczęścia." - dumał - "Nie, na pewno nie. Wystarczy piękna kobieta, która prezentuje się godnie swoim umysłem." - stwierdził w myślach.
- Wiesz, życie potrafi zaskakiwać - rzekł.
Szczęście goiło jego wszelakie bóle życiowe jakich doznał do tej pory. Brakowało mu bliskości z kimś, komu by mógł powierzyć serce.
- Wydaje mi się, że powinniśmy wznowić wędrówkę w kierunku mojego majątku - powiedział, nie próbował jednak wstać.
Poleżał jeszcze chwilę i zmienił pozycję. Teraz siedział obok leżącej Maie. Nachylił się i złożył pocałunek na jej ustach. Następnie podniósł ją jakby nic nie ważyła i przytulił stojąc. Wszystko odbywało się jak najdelikatniej potrafił. Nie chciał jej w żaden sposób skrzywdzić.