Rzeka Motyli[Rzeka Motyli] Przypadkowe spotkanie

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

[Rzeka Motyli] Przypadkowe spotkanie

Post autor: Chors »

W lesie dało się słyszeć ptaki wydające charakterystyczne dźwięki godowe. Motyle latały nad dzikimi polankami wśród lasu. Dziki ryły ziemię w poszukiwaniu jedzenia. Pośrodku lasu płynęła rzeka. Woda leniwie posuwała się do przodu, aby wpłynąć do morza lub jakiegoś większego zbiornika wodnego. Niebo było bezchmurne, słońce świeciło, jakby chciało pokazać stworzeniom, że potrafi przygrzać jak się o nim zapomina. "Jutro pewnie będzie padać. Musi jutro padać, przy takiej spiekocie" - pomyślał Chors. Pot lał mu się po plecach. Przysiągłby, iż mógł ściągnąć ubranie i wycisnąć z niego całe kwarty potu. Był w drodze odkąd jakaś magiczna siła wyrzuciła go na równinę. Zgubił swoich dawnych towarzyszy i nie zamierzał ich szukać ponownie. Miał świadomość, że na nic by się to nie zdało. "Pewnie są już daleko od miejsca, gdzie ostatni raz ich widziałem lepiej podążę ku nowym przygodom". - pomyślał. Właśnie wchodził do rzadkiego lasu. Odczuwał ulgę, skwar był tutaj odrobinę mniejszy niż w rzeczywistości. Drzewa dawały ochronę przed słońcem. Humor zdecydowanie mu się poprawił kiedy uzmysłowił sobie, iż słyszy w pobliżu rzekę. Nagle zmęczenie wędrówką gdzieś odpłynęło. Pobiegł w kierunku wody, ciesząc się jak małe dziecko na widok lizaka. Podszedł bliżej brzegu i zrzucił swoje ubrania, i tak jak matka natura go stworzyła, skoczył do wody. Popływał kraulem, motylkiem, żabką i kilkoma innymi stylami pływackimi. Bobry na jego widok uciekły, a ryby się spławiły.
- Granat, też się odśwież - rzekł do swojej ręki, co dla obserwatora nie wiedzącego do kogo zwraca się wilkołak musiałoby wywołać zdumienie. Tatuaż w postaci węża poruszył się i zwierzę wpełzło do wody polując przy okazji na ryby i inne stworzenia wodne. Napełniwszy brzuch, wąż wrócił na rękę Chorsa, ponownie zmieniając się w tatuaż.
Likantrop nie zastanawiając się długo poszedł po swoje ubranie i zaczął czyścić je w rzece z brudu. Po skończonej pracy rozwiesił je na drzewie, aby wyschło na słońcu. Ponownie skierował się na brzeg szukając jakiegoś kija. Kiedy go znalazł i ostrugał, aby choć trochę przypominał dzidę, skierował swoje kroki nad brzeg polując na ryby. Czekał aż jakaś podpłynie i błyskawicznym ruchem uśmiercał zwierzę. Zdejmował złowioną rybę z dzidy. Powtarzał czynność aż miał dziesięć ryb gotowych do wypatroszenia. Po ich oczyszczeniu nastrugał kilka patyków. Nabił na nie ryby gotowe do usmażenia, brakowało tylko ogniska. Nie minęło pięć minut, a ognisko już było rozpalone, a płomienie wesoło pieściły suchy chrust.
Zaczynało zmierzchać, kiedy zapach pieczonych ryb rozniósł się po okolicy. Wilkołak nim zabrał się za jedzenie, przygotował prowizoryczne zadaszenie. Rozwiesił materiał na czterech drzewach, co dawało możliwość schronienia się przed deszczem upałami. Wilkołak przybrał swoją ludzka postać nie chcąc wystraszyć innych podróżników mogących przemierzać okolicę. Z zakurzonego plecaka wyjął manierkę z gorzałką do zapicia ryby. Wziął pierwszą smażoną rybę, aż zawył z radości z powodu jej smaku. Doskonale upieczona.
"Ależ jestem głodny." - pomyślał. Jakby na potwierdzenie jego słów zaburczało mu w brzuchu. W jednym momencie zjadł pierwszy posiłek. Zaczynał właśnie drugą, ale zwolnił tempo jedzenia. Nie chciał dostać czkawki. Zupełnie zapomniał, że siedzi nago przy ognisku.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Po ostatnich wydarzeniach Aquiris postanowiła na jakiś czas opuścić Kryształowe Jezioro i udać się w inne miejsce, gdzie nikt jej nie złapie, a przynajmniej taką miała nadzieję. Pod postacią drapieżnego ptaka odfrunęła w konkretnym kierunku, by jak najszybciej dotrzeć do miejsca, w którym tamten zły mężczyzna nie odnajdzie jej. Po dłuższym czasie podróży, z kilkoma przerwami na odpoczynek przy rzekach czy mniejszych jeziorach, Maie dotarła na Równiny Andurii.
Lotny ptak przysiadł na jednej z gałęzi drzew i czujnym okiem omiótł okolice. Wyglądało na to, że jest tutaj całkiem bezpiecznie i nikt nie zakłóci spokoju Maie. Aquiris zerwała się z gałęzi i skierowała swój lot w stronę rzeki, która płynęła spokojnie, otulając niebieską wstęgą tutejszą okolicę. Kilka metrów nad nurtem, ptak jakby rozpłynął się w powietrzu, a zostały po nim krople wody, które wpadły do szemrzącej rzeki.
Aquiris skorzystała z chwili odpoczynku i stała się jednością z rześką wodą, która o tej porze dnia była prawdziwym darem. Zupełnie nie spodziewała się tego, że i tym razem przyjdzie jej spotkać kogoś, kogo nie spodziewała się zobaczyć. Spośród drzew wyszedł mężczyzna, najwyraźniej wykończony skwarem, który panował od dłuższego czasu. Aquiris przemieniła się w rybę i odpłynęła w pobliże przeciwległego brzegu uznając, że tak właśnie będzie bezpieczniej. Mężczyzna zapewne napije się i ruszy w dalszą drogę, pozostawiając to miejsce w spokoju.
Jakie było jej zaskoczenie, gdy zobaczyła jego ciało wpadające do wody, by poczuć odrobinę orzeźwienia, zaraz potem dostrzegła, że jest zupełnie… nagi… Ryba szybko popłynęła w przeciwnym kierunku, jakby zobaczyła ducha. Schowała się za jednym z wodnych kamieni, by tam przeczekać tę niezapowiedzianą wizytę.
Po chwili zobaczyła stworzenie, które pojawiło się w wodzie nie wiadomo skąd i rozpoczęło łowy całkiem niedaleko kryjówki Aquiris. Maie pod postacią ryby zobaczyła, że wąż płynie w jej stronę, bez wahania zaczęła uciekać, choć gad był całkiem szybki i wyjątkowo głodny. Cudem unikając pożarcia, Aquiris wyskoczyła na brzeg, wcześniej przyjmując postać żaby, i ukryła się w jednym z pobliskich krzaczków, rosnących tuż przy brzegu. Jej serce biło jak oszalałe, a oczy miała wielkie z przerażenia. Gdy niebezpieczeństwo minęło, skupiła wzrok na nieznajomym, który zajmował się sobą. Cały czas myślała o ucieczce, nie chcąc zostać zabitą przez niego, czy przez… Węża? Ale gdzie on jest…?
Czas mijał, a Maie nie ruszała się ze swojej kryjówki, dopiero gdy mężczyzna skupił się na jedzeniu, siedząc tyłem do jej kryjówki, żaba wyskoczyła z krzaków i zaczęła skakać w stronę drzew. W końcu dotarła do schronienia, przemieniła się w formę, która lubiła najbardziej uznając, że nie ma siły na ciągłe przemiany, a kto wie co ją czeka. Aquiris zaczęła biec niewielką ścieżką, co jakiś czas zerkając w stronę mężczyzny, zupełnie nieświadomego jej obecności. Cały czas miała w myślach widok tamtego stworzenia, które chciało ją pożreć. Zupełnie zapominając o ostrożności, skupiona na głupich rozmyślaniach, przepadła przez korzenie wystające z ziemi i z niemałym hukiem wylądowała w krzakach.
- O naturo… - burknęła pod nosem, wypluwając z ust jakieś suche liście. Nagle znieruchomiała - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wcale nie zachowała się szczególnie cicho, co mogło zwrócić uwagę mężczyzny. Aquiris przylgnęła do ziemi i zaczęła nasłuchiwać ewentualnych kroków zmierzających w jej stronę.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Wilkołak spożywał trzecią usmażoną rybę, kiedy usłyszał tąpnięcie o ziemię. Mógłby to normalnie zlekceważyć, zrzucając ten dźwięk na lecące szyszki lub buszujące w pobliżu zwierzęta. Nie zrobił tego, kiedy usłyszał fragment zdania "O naturo..." ginącego wśród trajkotania ptaków. Zareagował automatycznie, spodziewając się zagrożenia ze strony obcego. Nieraz zdarzało mu się walczyć z łowcami głów, chcących jego skóry. Kły wysunęły się na zęby. Spiął swoje ciało i pobiegł z całych sił w miejsce hałasu, warcząc w kierunku niespodziewanego zagrożenia. Od razu spokorniał kiedy, zobaczył leżącą na ziemi kobietę. Złość gdzieś uszła, jakby jej w ogóle nie było. Patrzył na niewiastę o długich, białych włosach, jasnych oczach i małych, delikatnych ustach. Musiał przyznać, że nie brakowało jej niczego. Aż się zdziwił co taka kobieta robi w takiej dziczy, daleko od miasta, czy chociażby większej osady ludzkiej. Nie tracił czujności. Mogła się mu nawet podobać, ale swoje życie cenił znacznie bardziej niż czyjś inny żywot.
Kły pozostawił na swoim miejscu, nie wiedząc z kim do końca ma do czynienia.
- Przepraszam, co robisz w takim miejscu jak to, daleko od domu? Nie wiesz, iż takie okolice bywają niebezpieczne? Zwłaszcza dla kogoś tak urodziwego jak ty. Jeżeli nie masz wrogich zamiarów, zapraszam do mojego ogniska, bo już zmierzcha i nie powinnaś kręcić się tutaj sama. Niestety, jak masz wrogie zamiary, będę zmuszony z tobą walczyć, czego wolę uniknąć - powiedział szczerze i nie do końca wyraźnie, z powodu wysuniętych kłów, co mogło zabrzmieć komicznie.
Miał rację co do pory dnia, zaczynało zmierzchać i nie było już tak przyjemnie ciepło, jakby chciał. W tym samym czasie las układał się do snu. Nie było już słychać zwierząt. Gęstwina nocą każdemu mogła wydawać się niebezpieczna. Drapieżne koty i inne większe nocne drapieżniki wychodziły na żer. Upieczone ryby stygły, a ognisko dogasało, oświetlając co raz słabiej okolicę. W tym samym czasie on stał na przeciwko dziewczyny, nie wiedząc czego się spodziewać.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Aquiris leżała spokojnie, nasłuchując tego czy ktoś się nie zbliża. Złowrogie warczenie, które dotarło do jej uszu sprawiło, że jej serce zabiło mocniej, a przerażenie zaczęło malować się na jej twarzy. Czym prędzej próbowała zebrać się do ucieczki, ale to wcale nie było takie łatwe, gdy własne nogi zaczęły plątać się i utrudniać całe zadanie.
W końcu ujrzała mężczyznę, który stanął zupełnie nagi tuż przy niej, najwyraźniej zaskoczony jej obecnością. Maie spojrzała na niego - wyglądał groźnie, te kły... Ale przy tym wszystkim był pozbawiony wszelkiego odzienia. Kobieta cofnęła się, siedząc tyłkiem na ziemi, po czym zasłoniła oczy brudnymi dłońmi.
- Nie mam złych zamiarów – powiedziała szybko i spojrzała na nieznajomego przez małą szparę miedzy palcami. Gdy postanowiła odsłonić oczy, nie bardzo wiedziała gdzie ma patrzeć, nie miała zbyt wielu okazji by podziwiać mężczyznę w, hm, pełnej okazałości, dlatego zerknęła gdzieś w bok, ale zaraz potem podniosła się i otrzepała swoje ubranie z niepotrzebnego brudu. Mimo że było nieco utytłane w suchych liściach i ziemi, nadal wyglądało jakby była jakąś czarodziejką.
- Ja… Byłam w drodze i postanowiłam odpocząć – powiedziała nie do końca szczerze, bo przecież nie chciała zdradzać od razu wszystkiego, choć w tym momencie jej słowa mogły zabrzmieć komicznie, gdyby tak wziąć pod uwagę całość sytuacji.
- Proszę wybaczyć mi zakłócanie spokoju, nie to było moim celem. – Skinęła lekko głową i odrzuciła jasne włosy, które teraz były nieco poplątane.
- Jestem Aquiris – przedstawiła się z lekkim uśmiechem na ustach. Co prawda może wyglądało to niewinnie, ale mimo wszystko musiała zachować ostrożność, bo kto wie co może się wydarzyć.
- Nie będę więcej niepokoić – powiedziała spokojnie, po czym rozejrzała się. Wokół było niezwykle cicho, cały las jakby układał się do snu, a to zwiastowało szybkie nadejście zmierzchu. Dosyć dziwna pora jak na dalszą podróż...
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Spostrzegł, że kobieta wydaje się zakłopotana, nie wiedział czym się speszyła. Popatrzył po okolicy, nic nie wydawało się zagrażać lub zawstydzać. Popatrzył po swoim ciele. Zorientował się, iż jest nagi. Nie dał po sobie poznać zakłopotania tym faktem.
- Miło mi, zwą mnie Chorsem, zapraszam do ogniska. Ogrzejesz się przy nim, do jedzenia i do picia też coś się znajdzie, jeżeli należysz do tych istot muszących jeść - powiedział. Skierował swoje kroki w stronę obozowiska. Podsycił ogień dokładając chrustu i ognisko ponownie rozpaliło się dając większe światło.
Założył bokserki, aby nie świecić gołym tyłkiem przed niewiastą. Usiadł oczekując jej i ponownie zabrał się za dokończenie trzeciej ryby. Jadł wolniej i zostawił pięć smażonych okoni dla niespodziewanego gościa.
Spojrzał w mrok. Nie wiedział, czy kobieta przyjdzie, ale dojrzał ją wśród zapadającego mroku.
- Chodźże tutaj niemądra - ponaglił ją. - Jakbym miał w jadłospisie inne potrawy oprócz ryb na pewno pierwsza byś się o tym dowiedziała. Przecież nie będziesz chodziła sama w środku nocy kiedy jest niebezpiecznie! - zawołał w kierunku, gdzie była Aquiris.
Schował kły wilka, ponownie miał zwykłe ludzkie uzębienie. Mrok przemienił się w noc. Zaczęło robić się zimniej. Żaby zaczęły kumkać. Ryby się spławiały, a świerszcze zaczynały grać nocne serenady. Czekał na nią jak zasiądzie przy ognisku i będzie miał czyste sumienie, iż dziewczynie nic się nie stało.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Maie spojrzała na mężczyznę, zatrzymując swój wzrok na jego twarzy. Ewidentnie nie był zwykłym człowiekiem, zdradzało go uzębienie, a przynajmniej skupiła się na tej części ciała, choć inne były na wierzchu. Nie bardzo wiedziała co ze sobą począć, nie mogła tak po prostu uciekać, bo to wzbudziłoby podejrzenia, a przede wszystkim nieprzyjemny pościg, który mógłby mieć różne opcje zakończenia, nie zawsze przyjemne dla Aquiris. Jej dziwne rozmyślania zostały przerwane przez propozycję Chorsa, która nieco ją zaskoczyła, choć czego mogła się spodziewać, skoro była tutaj zupełnie sama, a wkoło zapadł zmierzch? Zresztą, dla niej okoliczności mogłyby być różne, byleby była woda, w której mogłaby się schować, ale teraz nie wypadało dosłownie rozpływać się w powietrzu. Poza tym, brakowało jej towarzystwa, wcześniejsze spotkanie z pewnym czarodziejem zakończyło się szybciej niż zaczęło, więc nawet nie zdążyła skorzystać z okazji, by zwyczajnie z kimś porozmawiać.
Aquiris spojrzała w kierunku, w którym odszedł Chors. Najwyraźniej nie miał zamiaru zmuszać jej do czegokolwiek, co już było dla niego ogromnym plusem. Kobieta przez chwilę stała w miejscu rozważając nad słowami mężczyzny, ale jednak jej ciekawość zwyciężyła i ruszyła w kierunku niewielkiego obozowiska.
- Dziękuję za propozycję – powiedziała całkiem miło i usiadła przy ogniu, naprzeciwko Chorsa. Wcale nie musiała jeść, nie musiała spać, ale takie całkiem ludzkie przyjemności były przyjemne też dla niej, dlatego postanowiła skorzystać z propozycji i poczęstowała się jedną z ryb.
- Dlaczego jesteś właśnie tutaj? – zapytała z ciekawości, bo nie spodziewała się nikogo w tej okolicy, a tutaj kolejna niespodzianka.
- Nie... Nie jesteś zwykłym człowiekiem, prawda? – zapytała po chwili, po czym oderwała kawałek ryby i włożyła do ust. Okazało się, że była całkiem smaczna, jak na warunki jej przyrządzenia.
- Nie wyglądasz na zwyczajnego mężczyzną – dodała po chwili, uśmiechając się nieco.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors docenił jej uprzejmość względem niego. Starała zachowywać się przyjaźnie i nie zaatakowała jak się tego spodziewał, co zdecydowanie przemawiało na jej korzyść.
- W sumie sam nie wiem jak odpowiedzieć ci na pierwsze pytanie. Co tutaj robię? Dobrą odpowiedzią będzie na pewno, że siedzę tutaj z tajemniczą, ładną dziewczyną, która nie chce mnie zabić i delektujemy się rybami oraz swoim towarzystwem. Pozwolę sobie jednak rozwinąć odpowiedzieć na twe pytanie. Byłem w trakcie podróży z towarzyszami. W pewnym momencie jakaś magiczna siła wyrzuciła mnie na tą równinę. Od tamtej pory podróżuję po bezkresach tej krainy zmierzając do mojego domostwa, aby tam odpocząć. Co do drugiego pytania kim jestem? Niech cię nie wystraszy fakt, że jestem wilkołakiem. Nie musisz mnie lubić, ale wystarczy, że będziesz tolerowała moje towarzystwo. Tutaj też rozwinę nieco odpowiedź. Tak naprawdę żadne stworzenie na ziemi nie jest zwyczajne. Nawet ryby, które teraz konsumujemy są nadzwyczajne, biorąc pod uwagę ich umiejętności. Pozwól, że odwzajemnię dwa pytania. Co tutaj robisz, bo nie spotyka się zwykłe podróżników na takim odludziu? Na pewno nie jesteś istotą ludzką, bo wiedziałbym o twojej obecności od razu jak tutaj przybyłem. Więc jaki gatunek reprezentujesz? - powiedział. Pewnie kontynuowałby swoją przemowę jeszcze długo, ale zorientował się, że wzięło go na rozważania filozoficzne w nieodpowiednim momencie.
Nagle usłyszał plusk. Spojrzał w stronę rzeki, ale to tylko żaby skakały do wody, jakby robiły konkurs kto skoczy dalej.
- Wybacz moje gadulstwo, ale niestety nie otwierałem ust do nikogo przez kilka miesięcy moich podróży - dodał po chwili.
Ponownie dołożył do ogniska chrustu. Długi płomień wystrzelił na chwilę ku górze. Sięgnął po manierkę z gorzałką i łapczywie upił spory łyk mocnego trunku.
- Chcesz może gorzałki? Gwarantuje, że rozgrzewa ciało. - Skończywszy zdanie wyciągnął rękę w stronę rozmówczyni. Uśmiechnął się przy tym zachęcająco.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Aquiris nie do końca cieszyła się z przebywania w pobliżu ognia - działał na nią nieco odstraszająco, ale nie dała tego po sobie poznać. Skupiła się na Chorsie i jego odpowiedziach, którymi zasypał ją niemal od razu, co było miłym zaskoczeniem. Nie spodziewała się, że ktoś będzie tak skory do rozmowy z nią. Na wzmiankę o tym kim jest, Aquiris uśmiechnęła się szerzej, jakby cieszyła się z tego, że miała rację, lecz w jego opowieści było coś, co ją zaniepokoiło.
- Nie rozumiem, trafiłeś na coś magicznego? Wiesz co to było? – Przyjrzała się mu z ciekawością, przekrzywiając nieco głowę.
- Magia potrafi mieć zły wpływ na organizmy, mam nadzieję, że nie oberwałeś za bardzo, hm? – zapytała spokojnie i wzięła do ust kolejny kęs ryby. Doskonale rozumiała dlaczego wiele istot tak bardzo lubi jedzenie i samo gotowanie.
- Dawno nie widziałam kogoś z twojej rasy – odezwała się po chwili, uśmiechając nieco do Chorsa.
- Wielu was zostało?- zadała pytanie, po czym westchnęła cicho. On przyznał kim jest, w takim razie nie mogła pozostać dłużna i postanowiła wyjawić swoją prawdziwą tożsamość.
- Ja jestem Maie Kropli, byłam w rzece gdy pojawiłeś się tutaj, ale dziwne stworzenie chciało mnie pożreć, dlatego uciekłam zanim zauważyłeś. Właściwie tylko tamten gad mnie zobaczył. – Wzdrygnęła się na samo wspomnienie.
- A to kim jestem powinno wyjaśnić ci to co tutaj robię. Dla mnie wodne środowisko to coś naturalnego, czuję się dobrze w pobliżu wody, chociaż z drugiej strony lubię czasem zwiedzić nowe miejsca, choć nie do końca jest to takie bezpieczne – powiedziała, a po chwili zorientowała się, że słów popłynęło zdecydowanie za dużo. Zdała sobie sprawę z tego, że podała mu siebie jak na tacy, co było zdecydowanie nieostrożne z jej strony.
- Daleko mieszkasz? – postanowiła zmienić temat. Tymczasem Wilkołak zdecydował rozgrzać się w całkiem ludzki sposób. Aquiris zrobiła wielkie oczy, gdy zaproponował jej trochę trunku, przez chwilę siedziała nieruchomo patrząc to na niego, to na gorzałkę, jak to nazwał.
- Nie wiem, czy powinnam – powiedziała niepewnie, bo nie znała reakcji organizmu na mocny trunek. Po chwili postanowiła usiąść nieco bliżej Chorsa, choć tak, by nadal mieć okazję do obrony, jeśli zajdzie taka potrzeba, wszak lepiej dmuchać na zimne.
- Niech będzie – odezwała się w końcu i sięgnęła po manierkę. Przez chwilę trzymała ją w dłoni i przyglądała się jej. Cóż, w końcu chciała poznać coś nowego, tak? Raz się żyje... A co nie zabije, to ponoć wzmocni. Zresztą, jest Maie, co złego może się stać?
- Dobrze… - powiedziała do siebie i upiła łyk trunku, nie zdając sobie sprawy, że był on za duży, co chwilę potem odbiło się na mimice jej twarzy i palącym uczuciu w przełyku i żołądku. Aquiris zaczęła kaszleć, zasłaniając przy tym usta.
- Co… co to jest… - powiedziała łapiąc oddech i zerkając na Chorsa, nadal mając nieco skrzywioną minę.
- Jak ty to możesz pić?
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

- A to jest samogon mający siedemdziesiąt procent mocy - powiedział, uśmiechając się przy okazji. Odebrał jej manierkę, wziął łyk i splunął gorzałą w stronę ogniska, które buchnęło płomieniem na prawie dwa łokcie w górę.
- Mojej własnej roboty - pochwalił się. - Widzę, że pierwszy raz pijesz gorzałkę. Doceniam to, że spróbowałaś, chociaż nie musiałaś. I proszę cię o jedną rzecz: nie musisz obawiać się ataku z mojej strony. Dlatego daruj sobie całe to napięcie, które mogę wyczuć.
Powracając do meritum. Nie wiem co to była za magia. Po prostu coś mnie wchłonęło i wyrzuciło hen, hen daleko. Na pewno od magii nic mi nie jest. Pewnie inaczej bym umarł, ale dzięki za troskę.
Moim domem jest pałac. Znajduje się na wzgórzu. Wewnątrz jest bogato zdobiony. Ma wiele pomieszczeń. Składa ie z piwnicy korytarza, dziesięciu pokoi gościnnych na pierwszym pietrze, dużego salonu, strychu i mojego pokoju. Dawno mnie tam nie było. Musze odwiedzić stare kąty i zadbać o nie. Właśnie tam się kieruję, jak już wspomniałem. Co do mojego gatunku, to nie wiem ile nas jest. Powiem ci szczerze, że nawet mnie to nie ciekawi. Na dowód, że nie mam złych intencji pokażę ci tego, czego tak się bałaś. Granat, pokaż się tej uroczej damie! - rozkazał.
Waż błyskawicznie z tatuażu przemienił się w zwierzę i zasyczał, jakby w ramach przywitania. Zakręcił kilka kółek wokół ogniska i wrócił koło Chorsa.
- Dobra, wracaj na swoje miejsce! - rozkazał ponownie wilkołak. Granat posłusznie przykleił się tym razem do prawej ręki i zamienił w tatuaż. Wilkołak miał nadzieję, iż nie wystraszył Maye kropli.
- Jakie masz nastawienie do życia?
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Kobieta spojrzała na Chorsa, jakby miała okazję wypić coś najgorszego w życiu, niemal poczuła jak mdli ją od środka, co było dla niej dosyć niespotykanym uczuciem, więc wyglądało na to, że właśnie miała okazję odczuć coś „wyjątkowego”. Na szczęście po smaku tego czegoś pozostało już tylko całkiem przyjemne ciepło, nic poza tym, dlatego uznała, że w sumie można przywyknąć do takiego picia.
- Robisz takie coś? Ktoś to w ogóle pije? – zapytała, choć szybko uświadomiła sobie, że na pewno znajdą się wielbiciele tego trunku, a jak nie, to Chors wszystko wypije.
Mężczyzna zapewnił ją, że nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo z jego strony, czyli wychodziło na to, że jej ostrożność i niepewność były tak bardzo wyczuwalne… Maie spuściła na chwilę wzrok, bo nie chciała urazić go swoim zachowaniem, ale każda myśląca istota zachowałaby się podobnie w jej sytuacji, chyba, że trafiłoby na jakiegoś wojownika, który urodził się z niezłomną odwagą w sercu.
Wzrok Maie powrócił do Chrosa, gdy opowiadał jej o swoim domu. Jej oczy zrobiły się większe, bo zupełnie nie spodziewała się czegoś takiego. Na początku myślała, że on tak tylko żartuje, ale po powadze z jaką opowiadał o miejscu, z którego pochodzi, dotarło do niej, że to prawda.
- Więc… Jesteś księciem? Szlachcicem? – zapytała nagle, zdając sobie sprawę z tego, że manierami to na pewno nie popisała się ani trochę…
- Wybacz, nie wiedziałam, że mam do czynienia z kimś takim – powiedziała przepraszającym tonem, nieco rumieniąc się na policzkach.
- Twój dom z opisu wydaje się bardzo pięknym miejscem – dodała po chwili, mówiąc całkiem szczerze.
To co stało się potem… Aquiris przyglądała się Chorsowi, zastanawiając się do kogo mówi, a wkrótce miała okazję przekonać się o kogo takiego chodziło.
- Co… Co się… - zaczęła, ale gdy zobaczyła, że malunek na ciele Chorsa zmienia się w żywe stworzenie, niemal zerwała się z miejsca, lecz była w takim szoku, że nie była w stanie podnieść się.
- To on! – wykrzyknęła pokazując palcem na węża.
- To on chciał mnie zjeść! – krzyknęła przestraszona i skuliła się nieco. Chwilę potem wąż wrócił na miejsce, choć inne niż wcześniej i ponownie stał się tylko malunkiem. Aquiris z przerażeniem w oczach patrzyła na Wilkołaka.
- Co to za diabelskie czary… – wyrwało się z jej ust.
- Co… Ja nie… On chciał mnie zjeść!
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Mimowolnie na twarzy Chorsa pojawił się uśmiech na widok przerażonej Aquiris. W normalnych warunkach pewnie by się zaśmiał, ale wiedział, że nie wypadało na takim etapie rozpoczynającej się znajomości. Dlatego ograniczył się tylko do uśmiechu.
- Wybacz mi - zaczął się tłumaczyć. - Nie miałem zamiaru cie przestraszyć. Chciałem tylko pokazać, skąd ten stwór, o którym wspominałaś. Nie ma się czego bać. Jest mi całkowicie posłuszny. Na jego i moje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że nie wiedzieliśmy o twoim istnieniu. Trzeba dostrzec pozytywny aspekt tej sytuacji. Nie zostałaś zjedzona, dzięki temu ze mną teraz rozmawiasz. Wiesz już na przyszłość o podobnym niebezpieczeństwie - rzekł. Podszedł do Maie, schylił się i poklepał po ramieniu chcąc być miłym.
- Nie ma się czego obawiać. Jeżeli tak się go obawiasz, to już nie będzie więcej schodził z mojej ręki. Widzisz, to nie jest taki zwykły wąż. On przybiera formę tatuażu. Nie jestem żądnym księciem, ani szlachcicem. Pałacyk, który otrzymałem, jest w spadku po dalszej rodzinie. Czasem dorobię na boku, aby go utrzymać wraz z liczną służbą. I nie bój się, naprawdę nie zamierzam robić ci krzywdy - zapewniał.
Usiadł znowu na swoim miejscu. Jedno z drew pękło w ognisku. Chors musiał nałożyć chrustu, by nie zgasło.
Żaby i świerszcze przestały wydawać typowe dla siebie dźwięki. Z pobliskich gęstwin zaczęły dobiegać odgłosy nocnej zwierzyny. Uspokajająco szumiała rzeka nie daleko.
- Wiesz, moja gorzałka nie jest taka zła. Rozgrzewa ciało, można ją sprzedawać do miast. Ma też dobre zastosowanie do rozpalania opornych ognisk - rzekł na rozweselenie i zatarcie negatywnego odczucia po występie Granata.
- Gdzie mieszkasz? Czy może przemieszczasz się z jednego miejsca na drugie w pobliżu rzek i innych zbiorników wodnych? - zapytał.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Maie przyglądała się malunkowi na ciele Chorsa, jakby ten zaraz znowu miał wyskoczyć na nią i pożreć. Mimo wszystko słowa wypowiedziane przez Wilkołaka miały jakiś sens. Faktycznie, żaden z nich nie wiedział o jej istnieniu, więc wszystko mogło się zdarzyć. Aquiris milczała przez dłuższą chwilę, w końcu odetchnęła głęboko i pokręciła głową.
- Dobrze, masz rację, po prostu przestraszyłam się. Wiesz jak to wygląda, gdy jest się małą rybą, a taki gad płynie wprost na ciebie? – Zerknęła na niego, choć była przekonana, że nie będzie w stanie wyobrazić sobie tak strasznej sytuacji.
Chors zbliżył się do niej i poklepał po ramieniu, najwyraźniej jej zachowanie było dosyć nietypowe i naprawdę nie miał zamiaru jej przestraszyć. Te nieco wzburzone emocje uspokoiły się, strach na chwilę odszedł gdzieś daleko, a na ustach kobiety ponownie zagościł spokojny uśmiech.
- Dlaczego go masz? – zapytała wskazując dłonią na tatuaż. Co prawda było to przerażające, ale z drugiej strony całkiem ciekawe, bo nigdy nie widziała czegoś takiego.
- Opowiesz mi o nim? – zadała kolejne pytanie, śledząc wzrokiem każdy jego ruch, gdy usiadł i zadał jej pytanie, Aquiris uśmiechnęła się do niego całkiem przyjaźnie.
- Przyszłam na świat w Kryształowym Jeziorze, to mój dom. Lubię tam wracać, czasem jednak mam ochotę zobaczyć coś nowego, poznać inne istoty, ale z reguły trzymam się blisko wody, nie lubię gdy jej brakuje – powiedziała spokojnie.
- Zawsze staram się dbać o to, by wszystko było dobrze, wiesz, że często pomagam zwierzętom? Lubię to – powiedziała, spoglądając na wesoło trzaskające płomienie, które nadal nie były jej przyjaciółmi.
- Jesteś wilkołakiem, potrafisz przemieniać się w wilka? Słyszałam opowieść o tej rasie i nie zawsze były to dobre słowa, jak to jest? – ponownie spojrzała na niego, a w jej oczach rozbłysła ciekawość.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

- Pewnego dnia wszedłem na strych mojego pałacyku w poszukiwaniu jakiejś tam rzeczy. Niestety nie znalazłem tego, czego szukałem. Stąpając nieostrożnie potknąłem się o jakieś pudło i upadłem w rupiecie upchnięte na strychu. Przekleństwom nie było końca. Zamilkłem na widok węża, gapiącego się we mnie ze zdziwieniem. Tak się na siebie patrzyliśmy. W końcu on zaczął ogonem rysować coś w kurzu. Patrzyłem na niego oniemiały jak coś tam pisał. Spojrzałem dokładniej, a ten skubaniec napisał po pięciu minutach, cytuję:
"Proponuję, że zostanę twoim towarzyszem podróży, znudziło mi się leżenie tutaj". Osłupiały odparłem, jak mam go zabrać? On odpisał "Potrafię zamienić się w tatuaż. Będę ci posłusznym, chcę tylko zwiedzić świat". Zgodziłem się i tak podróżuje ze mną. Jak zamienia się w ten malunek na mojej ręce? Nie mam pojęcia, a on nie chce tego zdradzić. Koniec tej historii - powiedział
Przytaszczył swój plecak. Położył się, a pakunek podłożył pod plecy, aby służył mu za podporę. Z tej pozycji dalej kontynuował rozmowę. Był zadowolony, że Aquiris się uspokoiła.
- Widzisz są różne wilkołaki: tak zwane pełnej krwi, podobne do mnie. Potrafią się przemieniać w wilka, hybrydę lub pozostawać pod postacią ludzką. Są dzikie, ugryzieni, którzy nie zostali wytrenowani. Żyją od pełni do pełni. W zupełności nie kontrolują swojej przemiany. Są jeszcze dwa typy. Wytrenowani potrafiący przemienić się tylko w wilka lub druga opcja hybrydę. Przy czym ja zostałem ugryziony przez pełnokrwistego i takim się stałem. Żałuję, iż nie mogę nauczyć się magii. Potrafię przemienić się wilka. Jakie to uczucie?
Na początku boli, nie ma co ukrywać. Kości przemieszczają się w ciele. Można się do tego uczucia z czasem przyzwyczaić. Jak to jest z tobą? Boli cię coś jak się przemieniasz w dowolne stworzenia? Tak poza tym mówił ci ktoś, że w tej postaci ponętnie wyglądasz? - zapytał bez ogródek. Dla niego nie istniały tematy tabu. Był szczerym prostym wilkołakiem.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Aquiris rozluźniła się po nieciekawym spotkaniu z gadem, który okazał się towarzyszem Chorsa. Usiadła wygodniej, a strach, który jeszcze niedawno był obecny niemal w całym jej ciele, odpłynął gdzieś daleko, zastąpiony ciekawością. Maie wsłuchała się w słowa Wilkołaka, chcąc dowiedzieć się skąd na jego ciele tak nietypowy malunek.
- I tak po prostu znalazłeś tego węża? – Zrobiła wielkie oczy patrząc na mężczyznę.
- Ciekawe, nigdy nie spotkałam się z takim czymś. To musi być jakaś potężna magia. A może klątwa? Oprócz tego, że jest, nie masz żadnych skutków… Ubocznych? – zapytała trochę niepewnie, bo nie chciała go urazić, ale mimo wszystko ciekawość w tym momencie zwyciężyła.
- Czyli tak to wygląda, nie sądziłam, że wilkołaki można aż tak bardzo podzielić na różne gatunki – powiedziała spokojnie, przez chwilę przyglądając się mu, a potem spojrzała w płomień. Z lekkie zamyślenia wyrwało ją pytanie Chorsa, które sprawiło, że jej spojrzenie ponownie powędrowało do niego.
- Właściwie nie, nic a nic nie boli, mogę przybierać dowolną formę, ale to kosztuje, tracę energię, którą daje mi woda, dlatego lubię gdy w pobliżu znajduje się jakieś jej źródło – powiedziała spokojnie, uśmiechając się lekko.
Z ust mężczyzny padły słowa, których zupełnie nie spodziewała się usłyszeć. Przez chwilę milczała, spuściła wzrok i zarumieniła się lekko, dopiero po dłuższej chwili ponownie zerknęła na niego.
- Tak mnie widzisz? Nie wiedziałam, że ta postać taka jest. – Zaśmiała się cicho i sięgnęła prawą dłonią do swoich długich włosów, by lekko je odgarnąć.
- Lubię tę formę, jest dla mnie bardzo wygodna, ale oprócz tego czasem przemieniam się w zwierzęta, jeśli nie trafiam na maga, czy znawcę mojej rasy, jestem naprawdę bezpieczna – dodała po chwili, uśmiechając się przy tym lekko.
- A jak to jest z tobą? Lubisz to kim jesteś? – zadała pytanie, przyglądając się mu uważnie i oceniając jego reakcję.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Kiedy ją skomplementował, zauważył delikatne rumieńce na jej twarzy.
- Nie mam pojęcia, ja Granta nie pytam, on też nie chce poruszać te kwestii. Wątpię w klątwę, mam go od dawna i nic mi się nie stało. Różnie mogę cię spostrzegać, zależnie od formy. W tym momencie twoja postać mi odpowiada. Z mojej strony pewnie to samolubne, ale lubię patrzeć na ładne kobiety.- rzekł.
Poprawił sobie plecak pod głową i pociągnął jeszcze z manierki.
- Długo będę się nad twoim pytaniem rozwodzić. Na początku miałem z tym problem, jak każdy przemieniony. Wiesz, taki typowy stan dla mojej rasy. Budzisz się w nocy, w nieznanym sobie miejscu i zachodzisz w głowę co się właśnie stało? Dochodzi do ciebie myśl "Co zrobiłem, że tutaj tyle krwi? Co ja tu robię?". Jak masz szczęście, znajdzie cię osoba, która sprawiła ową przemianę i wytrenuje. Na łożu śmierci mój przewodnik przyznał się do tego przede mną. Niech go szlag, ale nie zdążył wyjawić powodu, dlaczego mnie dziabnął. Czasami czuję się jak ofiara głupiego żartu. Obecnie przyzwyczaiłem się do tego kim jestem. Jedynie czego żałuję, iż nie mogę używać magii. Dajmy na to, że nie jadam ludzi, co najwyżej zjem krowę jak jestem bardzo głodny. Może kiedyś znajdę czarownika, aby mnie przemienił w co innego. Długo by gadać. Na pewno jest jeden atut bycia wilkołakiem. Wyczuwam zapachy innych stworzeń i zapamiętuje na długo, jak twój w tym momencie - powiedział.
- Ależ mi się przypatrujesz. Jestem, gdzieś brudny na twarzy? - zapytał żartobliwie Aquiris. - Jak to jest z tobą, zadowolona jesteś z tego kim jesteś? Przeżywałaś jakąś miłość? - zadał pytania bez ogródek.
Nie ruszał głową tylko leżał koło ogniska wyciągając stopy ku niemu.
Aquiris
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aquiris »

Maie próbowała wyobrazić sobie siebie w takiej nietypowej sytuacji, ale tak naprawdę nie miała żadnego towarzysza w takiej postaci, czy chociażby w innej równie intrygującej.
Tymczasem jej rozmyślania zostały poprowadzone na tor bycia wilkołakiem, z uwagą przysłuchiwała się jego opowieści.
- Nigdy nie doznałam czegoś takiego, na pewno czułeś się bardzo zagubiony - powiedziała z troską, bo z pewnością nie było to przyjemne uczucie, szczególnie biorąc pod uwagę krew niewiadomego pochodzenia.
- To musiało być przerażające. Czy... Kiedykolwiek przypomniałeś sobie coś z tego co robiłeś? – zapytała, nieco przekrzywiając głowę, choć nie chciała męczyć go niewygodnymi pytaniami.
- Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, ja to uszanuję, nie chcę być wścibska – dodała zaraz potem, uśmiechając się nieznacznie.
Aquiris zaśmiała się słysząc pytanie Wilkołaka. Od razu pokręciła głową i spojrzała w ognisko, żeby nie wyjść na nachalną.
- Jesteś ciekawą istotą, a ja dawno nie miałam okazji do rozmowy z kimś. Właściwie ostatnio spotkałam pewnego maga, ale nawet nie zdążyłam porozmawiać z nim. Zaraz potem znalazłam się tutaj. – Wzruszyła lekko ramionami, spoglądając ponownie na Chorsa.
- A… Czym pachnę? – zapytała nieco zaczepnie, bo właściwie nigdy nie wpadła by komukolwiek zadać takie pytanie, ale skoro miała do dyspozycji tak czuły nos…
- Chyba niezbyt odstraszająco, hm? – zaśmiała się cicho.
W końcu padło też pytanie, które dotyczyło czegoś prywatnego, trochę zaskoczył ją nim, ale zdążyła zauważyć, że Chors nie patyczkuje się w rozmowie i nie owija w bawełnę.
- Zacznę od trudniejszego… Nie mam nikogo, kogo mogłabym kochać. Czasem byli jacyś mężczyźni, ale nigdy nic poważnego. Może to zabawne, ale tak po prostu jest. Nadal szukam drugiej połówki. – Wzruszyła lekko ramionami.
- A co do tego kim jestem. Hmmm… Oczywiście, jestem bardzo dumna z tego. Nie chciałabym być kimś innym. Dobrze mi w mojej skórze, jeśli tak to mogę nazwać. Bycie Maie daje mi wiele możliwości nie tylko egzystencji, ale pomagania innym, a to bardzo ważne. – Uśmiechnęła się wesoło. Nigdy nie chciała być kimś innym, teraz mogła być kim chciała, ale to nie o to w tym chodziło. Była sobą, robiła wszystko najlepiej jak potrafiła i dzięki temu miała ogromną satysfakcję.
- Sam powinieneś zaakceptować siebie takiego jakim jesteś, znaleźć dobre strony swojej rasy. Nie chciej być kimś innym, bo to może być coś bardzo złego – powiedziała spokojnie.
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości