Rzeka Motyli[Rzeka Motyli] To będzie dobry dzień!

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Lizanie po twarzy było dla Yastre sygnałem jasnym i przejrzystym, a co lepsze jego interpretacja pokrywała się z intencjami smokołaczki, przez co nie doszło do rękoczynów. Panterołak nie odpowiedział jednak czułościami, zamruczał cicho i to było wszystko z jego strony. Późniejsze radosne tańce Martcan obserwował z lekkim zaskoczeniem, ale też rozbawieniem, chociaż nie okazywał specjalnej radości - kciuki nadal zahaczał o szlufki spodni, a łokcie trzymał przy sobie, chyba na wszelki wypadek, by nie zostać przez przypadek potrąconym i przewróconym. "Ja... Jak dobrze, że na mnie tak nie wlazła", pomyślał z ulgą, widząc, jak smokołaczka gramoli się Tiwowi na plecy. Że też wojownik jej nie zrzucił, przecież ona na pewno była bardzo ciężka!
        - Dawaj, dawaj. - Yastre zaklaskał z zadowoleniem, gdy padła propozycji dokończenia historii z rzezi w Caedven. Z chęcią usiadł z powrotem przy ognisku i poprawił spadający mu na czoło wianek, po czym oparł brodę na dłoniach i słuchał. W tej chwili wyglądał jak przerośnięty dzieciak, kto by się spodziewał, że jest dużo starszy od reszty towarzystwa? Oczy mu błyszczały, a uniesiony ogon kołysał się na boki. Kiwał z przejęciem głową przy każdym opisywanym przez Tiwa ruchu, porównywał jego historię z tym, co sam niedawno usłyszał. Ocknął się, gdy Tiw zwrócił się bezpośrednio do niego. Burknął coś, mlasnął i położył się na boku, nim cokolwiek odpowiedział.
        - Słyszałem, że była rzeźnia, że całą karczmę wyrżnęli! - powiedział. - I że dwie osoby, ale tamci mówili o demonach. Wiesz jak to, z demonami nie ma co zadzierać.
        Panterołak poważnie pokiwał głową. Spotkał co prawda w życiu ze dwa demony i nie byli to źli goście, ale jakoś tak... Plotki nie biorą się znikąd, prawda? Yastre przynajmniej pod ich wpływem zachowywał się ostrożniej i uciekał, a nie napadał nikogo z widłami jak co niektórzy!
        - I słyszałem jeszcze, że to byli ludzie od Rudej Jeny! - zawołał z przejęciem, gdy przypomniał mu się ten istotny detal. Nagle był tak zaaferowany, że podniósł się do klęczek i zamaszyście zaczął gestykulować. - Jak to prawda, to przekichane! Ruda nie odpuści, o nie, nie. Ona reputacji sobie pilnuje, na pewno będzie chciała się zemścić. Tiw, ale ty masz szczęście, nikt cię stamtąd nie pamięta, Jena pewnie da ci spokój! Zajmie się tamtą dwójką a ciebie zostawi!
        Yastre wyraźnie się ucieszył, że doszedł do takich optymistycznych wniosków. Znowu się położył i z jękiem się przeciągnął, nim włożył sobie ręce pod głowę. Zaraz potem obrócił się na brzuch - źle się leży na własnym ogonie.
Awatar użytkownika
Tiw
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tiw »

- Ciekawe, nie słyszałem wersji z demonami - dopowiedział zmiennokształtnemu. - Tak naprawdę ta dwójka była wampirami. Co do Rudej Jeny, dobrze że pomijają mnie w tych plotkach, inaczej miałbym spore kłopoty.
Po czym położył się na plecach na chwilę. Gdy Martcan zadała mu pytanie, wspomnienia pojawiły mu się przed oczami. Ten pamiętny dzień kiedy stracił wszystko co miał i wszystkich, na których mu wtedy zależało.
- Kiedyś miałem rodzinę - zaczął mówić przechodząc z pozycji leżącej do siedzącej. - Matkę, ojca oraz młodszą siostrę. Mój ojciec nauczył mnie prawie wszystkiego. Ten topór to jedyna pamiątka jaka mi po nim pozostała. Wykuliśmy go razem z metalu pochodzącego z meteorytu, który mój ojciec znalazł w dzień moich narodzin. Nikt tak dobrze nie gotował jak moja matka, a moja siostra... - urwał na chwilę pociągając nosem. - Była przepiękna. Każdy chłopak w naszej wiosce nie potrafił oderwać od niej wzroku, kiedy przechodziła obok. Teraz ich już nie ma...

Gdy tak mówił, świat dookoła zrobił się cichy, w oddali było słychać grzmoty, a na horyzoncie widać było chmury czarne jak noc. Nagle biały piorun przeciął powietrze, a po chwili dźwięk doszedł do ich uszu.
- Myślę, że powinniśmy znaleźć jakieś schronienie. Wiecie czy gdzieś w pobliżu jest jakaś jaskinia? - zapytał z nadzieją w głosie.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre mocno się skupiał, by nie skomentować słów Martcan o podkradaniu jedzenia. Aby to raz sam gwizdnął jakieś mięso z wędzarni albo jabłka z drzew? Niestety, gdy jest się włóczęgą, bandytą, trzeba jakoś o siebie zadbać. Panterołak byłby całkiem skory, by odpracować poczęstunek albo czasami nawet zapłacić, gdy miał trochę pieniędzy albo czegoś na wymianę, ale jakoś ludzie byli mu zawsze niechętni. Także wolał w tym momencie milczeć, bo zgadzając się ze smokołaczką jasno dałby do zrozumienia, że popiera działania niezgodne z prawem, a burząc się wyszedłby na hipokrytę, a on był zbyt prostolinijny, by pozwolić sobie na coś takiego.
        - Aaaa, bo wiesz jak to z plotami! - zauważył z zadowoleniem Yastre, w odpowiedzi na słowa Tiwa. - Za tydzień to będzie tuzin demonów i dwie wioski wyrżnięte w pień, nie? Tak jest zawsze! A jak dużo osób ginie, to zawsze mówią o diabłach, demonach, czarnoksiężnikach, nie?
        Słowa o rodzinie bardzo panterołaka zaciekawiły - nie mając doświadczenia lubił słuchać, jak to wygląda u innych. Sam nie miał okazji poznać czym jest życie z bliskimi - sprzedano go gdy był jeszcze zbyt młody, by cokolwiek pamiętać, jak przez mgłę kojarzył tylko, że miał starsze rodzeństwo, które czasami się z nim bawiło, na co on zawsze czekał z wytęsknieniem. A Tiw widać miał prawdziwą, kochającą rodzinę z mamą, która dobrze gotowała i z piękną siostrą, której można było bronić przed złymi chłopakami. Tak, Yastre był święcie przekonany, że tak by właśnie robił - bronił swojej kochanej siostrzyczki przed całym złem tego świata! W końcu po to jest się bratem.
        - A co się stało? - zapytał mało taktownie. - Czemu nie ma?

        Yastre miał wrażliwsze zmysły i mocno rozwinięty zwierzęcy instynkt, przez co już wcześniej wiedział, że nadchodzi burza, ale jakoś specjalnie go to nie obeszło - las dawał wiele możliwości schronienia się przed deszczem, a on doskonale radził sobie ze spaniem pod chmurką. Dawno zresztą nie spał w prawdziwym domu, w łóżku z siennikiem. Ostatni raz, gdy podróżował z Irme, Novusem i swoją ukochaną Leną. Lena... Jak on bardzo za nią tęsknił! Jak bardzo szukał jej po tym incydencie z leśnym więzieniem! Nie odnalazł ani jej, ani nikogo z pozostałej dwójki. Na samo wspomnienie zrobiło mu się nieswojo i aż pociągnął ze smutkiem nosem. Zaraz jednak ocknął się ze złych myśli.
        - E-e - zaprzeczył, kręcąc zdecydowanie głową. - Za płasko tu, nie znajdziemy żadnej jaskini w okolicy. Ale po co nam ona, wkoło jest tyle drzew, nigdy nie spałeś w lesie w burzę? Raz dwa znajdę nam jakieś schronienie, chodźcie, chodźcie!
        Yastre zerwał się z ziemi, podciągnął spodnie i zaraz poleciał w stronę krzaków porastających skraj polany. Co jakiś czas zatrzymywał się, powtarzając "chodźcie, chodźcie" i kiwając na resztę ręką. Nie uszedł daleko, gdy dojrzał zwalone drzewo, które opierało się częściowo na pozostałych, zdrowych pniach. Jego zwieszone gałęzie tworzyły coś w rodzaju namiotu.
        - No idealnie! - ucieszył się. - Wyrwie się co za dużo w środku, obłoży z zewnątrz i będzie sucho i ciepło jak w uchu, mówię wam! Raz-raz, do roboty!
        Panterołak wgramolił się pod pień i zaczął odrywać suche gałęzie tak, by zrobić sobie wolną przestrzeń. Wyrzucał je na zewnątrz, a po chwili sam wychodził i z wprawą wplatał wolne gałęzie między te, które jeszcze zostały przy pniu. Przy robocie z zadowoleniem sobie pogwizdywał.
Awatar użytkownika
Tiw
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tiw »

Widząc panterołaka próbującego zrobić kryjówkę z drzewa od razu mu pomógł, jednak najpierw musiał uspokoić Martcan i odczepić ją od siebie.
- Będzie dobrze, burza nie wydaje się aż tak zła, żeby nam coś się stało, jednak muszę pomóc Senowi w uporządkowaniu schronienia. - Pogłaskał gadzinę i odczepił ją od siebie, po czym zabrał się za pomoc panterołakowi w porządkach.
- Odsuń się Sen, tak będzie szybciej. - Gdy już usunął się z drogi, Tiw wziął zamiach toporem i odciął prawie wszystkie gałęzie, poprawił drugim ciosem. Teraz trzeba tylko je stamtąd wyciągnąć. Wraz z Snem wykonali dobrą robotę, schronienie było już gotowe.

Gdy skończyli, pierwsze krople deszczu spadały z nieba. Wzięli swoje rzeczy i schowali się w prowizorycznym namiocie. Tiw wypatrywał błysków i nasłuchiwał po jakim czasie usłyszy dźwięk. Na razie pioruny uderzały daleko od nich, drzewa i schronienie zapewniły im całkowitą ochronę przed deszczem. Chwilową ciszę przerwał Tiw:
- Sen, zapytałeś co przytrafiło się mojej rodzinie. Została zamordowana, wraz z całą naszą wioską. W dniu moich dwudziestych urodzin przyjechała grupa bandytów, nie wiem dlaczego, ale nie ma to już znaczenia. Byłem pierwszą osobą która zmierzyła się z nimi, udał się zabić jednego z nich, jednak sam dostałem cios w głowę i straciłem przytomność. - Gdy tak opowiadał co się tam działo poczuł ból w miejscu gdzie tamtego dnia został trafiony. - Kiedy się obudziłem cała wioska była w płomieniach, bez namysłu pobiegłem w stronę swojego domu, by tylko zobaczyć że już go tam nie było. Znalazłem tam tylko trzy spalone trupy i ruinę domu. Za swoimi plecami usłyszałem ich, ludzi, którzy zamordowali moją rodzinę. Nie pamiętam walki, poczułem tylko gniew i koniec, następne co pamiętam, to że zabrałem kolczugę ze swojego domu, płaszcz jednego z bandytów i ruszyłem w świat. Od tego czasu podróżuje po wszystkich krainach szukając przygód.
        Gdy skończył mówić dopiero zauważył, że bo jego policzku spływała łza. "Dlaczego w ogóle im to powiedziałem. Teraz widzą mnie w takim stanie.", pomyślał Tiw i zamilkł.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        - Ej no...
        Yastre był wyraźnie niezadowolony z uwagi poczynionej przez smokołaczkę. Przerwał na moment obrywanie gałęzi i wygramolił się na zewnątrz, otrzepując wszelkie kawałki kory, które się do niego przykleiły i burcząc coś niewyraźnie pod nosem. Po raz setny tego dnia podciągnął opadające z tyłka spodnie.
        - Martcan, weź, ja żyję w dziczy dłużej niż ty chodzisz po świecie. Legalnie! - oświadczył. - Nie jestem głupi, gdyby to było samotne drzewo na środku miedzy, to jasne, że bym sobie darował. Ale weź, no, to jest środek lasu. A to drzewo jest powalone, tu jest niżej niż w pozostałej części lasu. Spokojnie, nie bój nic, będzie rąbać wszędzie wkoło tylko nie w nas. Zaufaj staremu, co? Ten twój fioletowy przyjaciel pewnie miał rację, ale ja mam większą, bo jestem na miejscu!
        Ot, logika panterołaka. Yastre oczywiście w mało bystry sposób próbował przekazać, że od każdej reguły może istnieć wyjątek i wszystko zależy od okoliczności. Całe szczęście nie musiał dłużej tłumaczyć swego pokrętnego rozumowania, gdyż do rozmowy wtrącił się Tiw z propozycją pomocy.
        - A! Jasne, jasne! - zapewnił uradowany, gdy tylko zrozumiał, co planuje wojownik. Usunął mu się z drogi, a gdy dzięki kilku precyzyjnym ciosom toporem wszystkie przeszkadzające gałęzie zostały odcięte, panterołak z radością zaklaskał w dłonie.
        - To rozumiem! Ale szybko! - ucieszył się, gramoląc się do środka i oczyszczając schronienie. Zrobił znacznie więcej niż tylko pozbył się uciętych kawałków drzewa, pozbierał też wszelkie kamienie i wszystko, co mogło gnieść podczas siedzenia. Gdy to zrobił, zaprosił wszystkich do środka, samemu rozsiadając się jak panisko. To było naprawdę godne schronienie, zważywszy na warunki i materiały, jakimi dysponowali.
        Yastre położył się na boku i zwinął w kłębek, jakby zaraz miał zasnąć, gdy tylko jednak Tiw zaczął mówić, panterołak podniósł głowę i słuchał go z zainteresowaniem. Widać było, jak mina mu zrzedła, gdy usłyszał okrutną prawdę. Na dodatek widział, że wojownik bardzo przeżywa stratę i coraz trudniej mu się mówi.
        - Nie no, stary, nie musisz... - bąknął, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Rany, przepraszam, nie spodziewałem się...
        Yastre wyraźnie żałował, że niechcący zmusił Tiwa do takich wyznań. Z zakłopotaniem podrapał się między uszami i zmarszczył nos. Co gorsza do głosu doszło kilka jego wspomnień, gdy z bandą zdarzyło mu się napaść jakąś mniejszą wioskę... Nie mordowali każdego jak leci, jasna sprawa, chodziło tylko o kasę, ale wiadomo, zawsze były jakieś ofiary, bo ktoś się za bardzo stawiał czy coś. Samo to wspomnienie sprawiło, że panterołak nie był w stanie spojrzeć Tiwowi w oczy. Znowu się położył i zacisnął powieki, udając, że zamierza iść spać.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Chociaż Yastre bardzo zawzięcie udawał, że śpi, widać było jak strzyże uszami i podsłuchuje co też ma do powiedzenia Martcan. Tak się nad tym skupił, że aż zmarszczył brwi. Gdy jednak smokołaczka skończyła mówić, on zerwał się zaraz do pozycji siedzącej, niezwykle zaaferowany.
        - Ej no weź, poważnie? - zapytał, wybałuszając oczy. - Ja cię kręcę, ale niefajnie! To byli twoi rodzice, nie?
        Panterołak wyglądał na zasmuconego tym, co usłyszał. Sam nie miał dzieciństwa z kochającą mamą i tatą, również się trochę od nich wycierpiał, ale tłumaczył sobie, że to mimo wszystko była jego rodzina. Nadal ich kochał i był święcie przekonany, że gdyby się spotkali, na pewno by się dogadali, a w każdym razie on sam urazy by nie chował - było, zdarzyło się, na pewno sami po czasie byli smutni z powodu tego, że pozbyli się własnego syna, wtedy jednak mieli z jego powodu problemy i nie wytrzymali. Niestety, Yastre wiedział, że nie ma szans na takie spotkanie po latach - nie znał swojego dokładnego wieku, ale widział, jak starzeli się ludzie, z którymi miał okazję dłużej przebywać, zdołał domyślić się, że jego rodzice z pewnością już się zestarzeli i umarli, a co do rodzeństwa nie miał wcale pewności, że by ich rozpoznał. W końcu gdy widzieli się ostatni raz, wszyscy byli jeszcze dziećmi, a on był najmniejszy z nich wszystkich.
        Yastre wymamrotał coś pod nosem, po czym wcisnął się jeszcze głębiej między gałęzie osłaniające ich od deszczu - dzięki temu Martcan i Tiw mieli więcej miejsca, a jemu samemu to nie przeszkadzało, gdyż jako kot lubił zwijać się w kłębek i chować się w mało dostępne miejsca. Szybko usnął, nie zważając na swych towarzyszy i dochodzące z zewnątrz dźwięki burzy. Doskonale wiedział, że tu go deszcz nie dosięgnie, w końcu przemawiały za nim lata doświadczenia. W schronieniu było sucho i nawet ciepło, gdyż trzy osoby samą swoją obecnością wystarczająco nagrzewały powietrze pod baldachimem gałęzi.
        Rano było już po wszystkim, dzień nastał dość chłodny, rześki, bardzo przyjemny, wszystko zapowiadało, że później zrobi się słonecznie. Panterołak o dziwo obudził się jako pierwszy. Podniósł się do pozycji siedzącej, ziewnął, mlasnął, podłubał palcem w oku. Już miał budzić resztę... Ale się rozmyślił. W sumie nie za bardzo miał ochotę przyjaźnić się z tą dwójką, węszył związane z tym kłopoty. Wolał nie kusić losu, więc najciszej jak mógł, z typową dla kota gracją, wyszedł na zewnątrz nie budząc nikogo. Rozejrzał się, gdybając nad kierunkiem swojej wędrówki, po czym udał się dziarskim krokiem w stronę gościńca nawet nie obracając się za siebie.

Ciąg dalszy: Yastre
Awatar użytkownika
Tiw
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tiw »

Gdy Tiw się obudził, zobaczył, że panterołak jak i gadzina poszli w swoje strony, uśmiechnął się sam do siebie i powiedział.
- Trzeba się było tego spodziewać...
Po czym wstał, zebrał swoje rzeczy i wyruszył w dalszą podróż przed siebie.

Ciąg dalszy: Tiw
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości