Rzeka Motyli[Nad brzegiem rzeki] Spacer po śnieżnym kwiatów dywanie.

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Ta drobna i delikatna istota, która była w jego silnym, wręcz barbarzyńskim objęciu, wydawała się tak krucha i zwiewna niczym mgła, ta która osadza się tuż nad trawami witając poranek i rozmywając się od gorących promieni słońca. Jemu było dane trzymać ją, napawając chęcią obrony jej przed wszelkim złem tego świata. Sam doskonale wiedział jaki on jest i zastanawiające było jak coś tak delikatnego było w stanie przetrwać i rozkwitnąć, niczym delikatny kwiatek przebijający się przez śniegi na szczytach gór, zasiany tam przez kaprysy wiatru. Jej słowa napawały go ciepłem, może istniała szansa, że znajdzie gdzieś swoje miejsce, skoro ktoś taki jak Hestia czuł się przy nim bezpiecznie.
Jednak gdy się odsunęła, przypomniał sobie. Dostrzegł w swej towarzyszce człowieka. Wzrok Saitavera na powrót stał się zimny i twardy, tak samo głos, gdy po przemianie, która przeszła już łagodnie, odpowiedział –Uciekam przed zdradzeniem swojej tajemnicy.
Podczas zmiany zniszczonej koszuli zapytał chłodno –Idziesz ze mną? Czy raczej wolisz nie przebywać w moim towarzystwie- gdy skończył wyprostował się i zakładając z powrotem pierścień spojrzał w oczy Hestii czekając na odpowiedź.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Białogłowa była doprawdy zaszokowana nagłą zmianą zachowania swego towarzysza i odwróciła twarz w jego stronę lustrując go aż nazbyt głębokim spojrzeniem. Jego twarz spochmurniała, co spowodowało że i jej lico przyobkleił nagły smutek. Znów powoli przysunęła się do niego chcąc niewinnie wtulić się w ciepło jego skóry, takie zachowanie z pewnością było zachowaniem nieświadomego w pełni dziecka, łaknącego czułości z którym w pewnym sensie się utożsamiała. Jej dłonie nagle schowały się za plecami a głowa pochyliła powoli w dół, jakby w zamyśleniu...Wtedy niewinnym wzrokiem znów na niego spojrzała. Przez dłuższą chwilę milczała jakby niepewna swej odpowiedzi, następnie ciszę przerwał półszept – Podążę za Tobą, jeśli nie będziesz miał nic przeciw…- Jasnowłosa zbliżyła się do rzeki, stając w miejscu którym się kierowali, z którego zeszła. Kątem oka spojrzała raz jeszcze na mężczyznę i ominęła go kierując się w niewiadomą, przed siebie, szelest wiatru przerywając swym śpiewem ;

Podążę za Tobą, jeśli nie będziesz miał nic przeciw…
I w stronę Twą się uśmiechnę,
By radość Ci dać w tej pielgrzymce,
I promyk słońca śpiewem - zerwać z błękitu,
By złożyć złocień w Twe ręce,
Jeśli mi tylko pozwolisz – Żegnaj nie powiem,
I przy Twym boku stanę,
Pójdę w nieznane z Tobą,
Ze Słońcem i Luną – Pozwól…
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Zachowanie kobiety podobało się mu, jednocześnie powodowało pewnego rodzaju irytację i złość. Jednak nie na towarzyszkę podróży, a na samego siebie, nie trzeba jednak się dziwić. Saitaver był istotą, które takie zachowanie powodowało chęć opieki i dania czułości, jednak doświadczenie wskazało, że nie należy pokładać ufności i nadziei w ludziach, a tym bardziej obdarzać ich jakimś cieplejszym uczuciem. Ta więc sprzeczne uczucia powodowały jego irytację. Chciał być niewzruszony, nie potrzebować nikogo, uwielbiać samotność, lecz choćby nie wiadomo jak długo upierał się, że tak jest, to i tak nie udałoby mu się zmienić samego siebie. Chciał bliskości, kogoś kto go zrozumie, jednak tą osobą nie mógł być człowiek. Mimo to ucieszyły go słowa Hestii, a jej pieśń zachwyciła jego uszy. Melodyjny głos śpiewał treści o od których lekko się uśmiechną przez chwilę, aby następnie znowu powrócić do swojego normalnego wyrazu twarzy.
-Skąd pochodzisz?- zapytał, właściwie dla utrzymania konwersacji, niż z ciekawości, co można było zauważyć w jego suchym głosie. –Masz rodzinę, która na ciebie czeka?
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Białogłowa milczała. Chłodny wietrzyk zerwał się niespodziewanie i owinął kruchą postać Hestii. Słońce powoli poczynało chować się za wierzchołkami drzew, spowijając ziemię welonem wspomnienia. Wszystko układało się do snu a krajobraz w pełni przyodziany został przejrzystymi kroplami ciepłego deszczu. Knieja stawała się coraz bardziej mokra. Dziewczyna uniosła dłonie ku niebu i lico wystawiając na w jego stronę. Przymknęła oczy... Krople rozkosznie spływały po jej skórze, tworząc majestatyczne, mokre ślady. Trwała w takim bezruchu przez kilka przeciągających się minut, następnie spojrzała kątem oka na towarzysza aż po momencie odwróciła się cała. Deszcz skąpał jego postać, a ona przyglądała się każdej z wolna opadającej na niego kropli. Wtedy przysunęła się i dłońmi ochroniła swe ramiona, jakby deszcz nagle z ciepłego, zmienił się w chłodny i nieprzyjemny, a przecież taki nie był… Wzrok jasnowłosej powędrował w stronę lica Saitavera i zatrzymał się na nim na dłużej.
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Już zachodziło słońce, dodatkowo rozpadał się mocny deszcz wilgocący wszelkie drewno w odległości kilku mil. Dodatkowo nikt raczej nie lubi rozbijać obozu jedynie przy świetle pochodni. Saitaver już miał powiedzieć towarzyszce, że zatrzymują się w tym miejscu na noc, ale dostrzegł jej wzrok, oraz to że może być jej zimno. Jednak nie to skupiło jego uwagę. Deszcz i biała suknia to nie najlepszy pomysł, choć raczej właśnie to jest idealne rozwiązanie, ale dla mężczyzn, którzy chcą ujrzeć kobiece ciało. Materiał wręcz stał się prawie przeźroczysty, ukazał wręcz całość sylwetki kobiety. Uśmiechną się kącikiem warg i po tym jak się zatrzymał, niespiesznie powędrował wzdłuż jej ciała oceniającym wzrokiem.
-Rozbijamy tu obóz- powiedział sucho, choć w jego oczach można było dostrzec cień aprobaty dla piękna kobiety. Widocznie nie tylko jej głos był ozdobą. Przy czym w momencie gdy mówił podszedł spokojnie do niej i zarzucił na nią swój płaszcz. Bardziej jako obronę przed wzrokiem, niż zimnem. Pod uderzeniem pierwszej wilgoci na swojej koszuli zaczął grzebać w sowich bagażach. Szybko udało mu się wyciągnąć z dna duże zawiniątko, które jak się później okazało, było małym i prostym namiotem w którym zmieszczą się maksymalnie dwie osoby wtulone w siebie, oraz grubą płachtę, która mogła robić za mały materac, oraz grube i miękkie futro, które dawało idealne ocieplenie podczas mroźnych nocy.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Dziewczyna uważnie przyglądała się jak mężczyzna rozkłada obóz. Szybko jednak znudziła się obserwowaniem i zniknęła z pola widzenia Saitavera, kierując się powolnym krokiem w stronę rzeki. Woda była niezwykle przejrzysta i ciepła. Białogłowa ujęła w dłonie suknie i zsunęła białe pantofelki zanurzając swe nogi w jakże przyjemnej wodzie… Przymknęła oczy i poczęła pląsać na jej brzegu, tak subtelnie niczym kwiat kołysany na wietrze. Miała niezmierną ochotę zanurzyć się całkowicie, naga w wodzie… Jednakże obozowisko i jej towarzysz znajdowało się zbyt blisko. Jasnowłosa okolice jednak znała niezwykle dokładnie, wiedziała gdzie się udać na spokojną, samotną kąpiel. Pomknęła w stronę gęstwiny zostawiając towarzysza bez słowa, samotnego. Kierowała się spokojnie dróżką ledwo oświetloną blaskami zachodzącego słońca, weszła do gęstwin i zachwycała się zdumiewającym widokiem dywanu usłanego fioletowo-niebieskim kwieciem. Obok potężnego dębu znajdował się mur z jasnoróżowych kwiatów i krzewów, jasnowłosa przeszła przez niego, oglądając się dla bezpieczeństwa za siebie. Nikogo nie dostrzegła więc zniknęła za pachnącą ścianą kwiatów. Za murem rozciągnięta była polanka ozdobiona szafirowym jeziorkiem…Hestia pomknęła w jego stronę i ponownie pozbyła się w pośpiechu pantofelków z pięknego, białego materiału ozdobionego kamieniami szlachetnymi które tworzyły na nim misterne wzory. Kiedy jasnowłosa pozbyła się wszelkich zbędnych materiałów przykrywających jej kruche ciało, zanurzyła się w wodzie, powoli chłodnymi dłońmi sunęła po swojej skórze. Słońce już ukrywać się poczynało za horyzontem i tylko czekać kiedy na niebiosach znajdzie się luna. Dziś bowiem miała być pełnia… a gwiazdy ją ozdabiając będą z pewnością fascynującą ozdobą nocy. Przymykając oczy Hestia rozkoszowała się przyjemnością chwili płynącą z relaksującej kąpieli. Jej ciało skąpane w blaskach zachodzącego słońca wyglądało tak niewinnie…kształty jej sylwetki były skromne, dokładnie widoczne żebra i kości obojczykowe świadczyły o niedożywieniu, wręcz wychudzeniu. Jej piersi były niewidoczne, niezwykle małe, a jej postać wyglądała na taką którą przewróciłby nawet delikatny zefir. Jej skóra była niezwykle piękna i jasna a usta czerwone niczym wino. Jasnowłosa nie myślała o niczym, w jej głowie tkwiła jedynie obecna chwila. Coś jednak nieproszenie wkradło się w jej umysł. Była to przyszłość, a dokładnie jej towarzysz. Poczynało zastanawiać ją jaką przestrzeń czasu z nim spędzi, dokąd zaprowadzi ich droga? Czy w ich wspólnej podróży natkną się na smutne rozwidlenie dróg? Czy ich drogi się rozejdą? Kiedy to nastąpi? I czy ona będzie cierpieć? Czy Luna i Słońce już jej nie wystarczą? Bądź co bądź dobrze jej było w towarzystwie Saitavera, choć chwilami niezmiernie ją irytował, czuła się jednak bezpiecznie. A kiedy mówiła z Nim, w odróżnieniu do jej „dialogów” z Luną i Słońcem, Saitaver raczył ją odpowiedzią. Brakowało jej kogoś z krwi i kości, czego niewątpliwie się wypierała, w głębi jednak pragnęła mieć kogoś komu mogłaby zadawać pytania, kto mógłby na jej pytania odpowiadać, kogoś kto otaczałby ją opieką, kto po prostu byłby… Obawiała się tego i walczyła z sobą aby nikogo do siebie nie dopuścić. Walczyła uparcie, ale pragnienie ciepła, przyjaźni, zdawało się ją powoli kruszyć… a Saitaver sprawiał że Hestia poczynała pragnąć jego obecności… Jego słów, myśli, nawet jeśli oznaczałby chłód i swego rodzaju pogardę. Słońce całkowicie schowało się za horyzontem ustępując miejsca Lunie, która skąpała postać Białogłowej srebrną łuną światła. Hestia oparła się o kwiecisty, miękki dywan wrastający w jezioro i zerwała kilka kwiatów, drugą dłonią (będąc ciałem do pasa nadal w wodzie) przyciągnęła do siebie swą suknię. Z kwiatów pleść poczęła wianek z błękitnych maleńkich, które poprzeplatała przez wstążki w swej sukience, drugi wianek zaś nałożyła na swą głowę i uplotła z włosów dwa warkocze. Przymknęła ponownie oczy i siadając na brzegu szafirowego jeziora i nadal trzymając nogi w wodzie poczęła się delikatnie kołysać…Nocny wietrzyk muskał delikatnie jej skórę, a ona zerwała kolejny kwiat, jeden po drugim i zaczęła z niego układać bukiet, zatracając się w chwili i cudownej woni kwiatów roztaczającej się w powietrzu…
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Rozbijał obóz, dawno tego nie robił, gdyż dla zaoszczędzenia sił i czasu wolał zasypiać otulony płaszczem niż zajmować się rozbijaniem i składaniem namiotu. Mimo wszystko pamiętał dokładnie jak wszystko zrobić nawet bez zbędnego myślenia i przypominania sobie. Jednak tym razem letni deszcz wymusił na nim przygotowanie dachu, chroniącego przed opadami, a także prostego legowiska, oddzielającego go od mokrej ziemi. Co więcej zapewnił sobie ciepłe przykrycie, które pozwoli całkiem przyjemnie zasnąć.
Deszcz przestał padać, ostatnie krople spływały z liści drzew i skapywały na ziemię, gdy Saitaver przeciągał się patrząc na prosty obóz. –Ciekawe czy znowu uciekniesz- powiedział sam do siebie rozglądając się i szukając swoim wzrokiem Hestii. Miał dziwną nadzieję z którą walczył w myślach, że nie zaśnie dzisiaj sam. Jednak nie zauważył kobiety, a jedynie jego płaszcz powiewający na gałęzi.
-Pewnie poszła się kąpać- powiedział sam do siebie, chcąc uspokoić ten niepokój który zakradł się do jego serca. Ściągnął więc koszulę, przebrał w suche spodnie, które rozwiesił i czekał na powrót dziewczyny. Czas mijał, a smokołak denerwował się coraz bardziej, przewracając się z jednej strony na drugą starał się uspokoić, myśleć o czymś innym, lecz cały czas jego umysł kierował się na coraz straszniejsze wizje tego co mogło się stać jego towarzyszce.
Wreszcie poderwał się z ziemi i ubierając jedynie buty i chwytając broń, bez koszuli, czy płaszcza ruszył w kierunku rzeki. Coś pojawiło się w gardle Saitavera utrudniając przez chwilę oddychanie, gdy nie dostrzegł u brzegu ani śladu Hestii.
Nie zwracając uwagi na nic, bez żadnego przygotowania, szybko się przemienił. Stalowoniebieskie łuski w barwie nieba zalśniły srebrnym światłem księżyca, odbijając go swoją błyszczącą powierzchnią. Kilka uderzeń skrzydeł i już leciał wzdłuż rzeki wypatrując kobiety. Nie musiał przebywać dużych odległości, już chwilę później uderzając swoją piersią o taflę wody wylądował w jej pobliżu. Mącąc spokojną wodę podpłyną i wyszedł na brzeg, jego ogon bił w różne strony rozrzucając dookoła ziemię, a w oczach można było dostrzec niemą groźbę. Niczym pies otrzepał się z wody i wrócić do swojej ludzkiej postaci. Jego ostatnie spodnie, przestały być suche i miłe, a mokre włosy lepiły się do karku. Podszedł do towarzyszki i głośno powiedział, prawie wykrzyczał warkotliwym głosem –Jeżeli miałaś zamiar odejść, to trzeba było się pożegnać, lub powiedzieć gdzie idziesz, abym nie musiał ciebie szukać- lecz w jego głosie można było usłyszeć, oprócz zdenerwowania, także ulgę, że nic się jego towarzyszce nie stało, nie miał jednak zamiaru tego okazywać, dlatego nawet nie zważając na jej nagość dodał -Ja wracam do obozu.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Kiedy siedziała tak w ciszy i w bezruchu, nagle błogie zadumanie przerwał jej smokołak który niespodziewanie zlądował tuż przed nią. Kiedy się odezwał, jasnowłosą przeszedł okrutny, zimny dreszcz. Ton jakim przemawiał jej towarzysz nie spodobał się jej i zwilgotnił smutne oczy. Zanim się pojawił wszystko dookoła było wspaniałe, ciepłe, cała ta aura która spowijała to miejsce, emanowała harmonią i swego rodzaju dobrocią. On obrócił wszystko w chaos, zranił ją. Zanim oddalił się od niej, zmarszczyła czoło i posłała mu zranione spojrzenie, okrywając swe ciało materiałem. Hestia zerwała się momentalnie z miejsca, włożyła suknię, buty i poszła w stronę obozowiska, zanim dotarła na miejsce trochę minęło, lecz kiedy już znalazła się u celu, wyszukała wzrokiem Saitavera i podchodząc do niego wykrzyczała - Jesteś nieznośny! Jesteś... Chłodny, jesteś zimny! - Jej wzrok z groźnego zmienił się w niewinny, smutny, zamglony, wilgotny i zraniony...
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Odszedł, skierował się szybkim krokiem w kierunku obozu. Bez problemu go znalazł. Na szczęście, jeśli nie liczyć pary wiewiórek, nic nie dobrało się do jego bagaży. Szybko przepłoszył te rude gryzonie i nie czekając ściągnął buty. Zmarzł, chodzenie w mokrych ubraniach, szczególnie gdy nadchodził nocny chłód, nie było najlepszym pomysłem. Powiesił więc spodnie, mokre z powodu przymusowej kąpieli i w samej bieliźnie ukrył się pod ciepłym futrem z olbrzymiego, szarego lisa. Wreszcie zaczęło być mu ciepło, lecz jeszcze nie rozgrzał chłodu, który ukrył się w nim gdy usłyszał zbliżającą się Hestię.
Jednak wróciła. Takiej jej jeszcze nie widział, ani nie słyszał w jej głosie wyrzutów. Co miał zrobić? Jak zareagować? Zastanawiał się. Nie mógł przecież wyjść od tak spod futra i jej przytulić, to by ją prędzej przeraziło, niż uspokoiło. Nie miał zamiaru jednak jej przepraszać, słuszność była po jego stronie.
-Trzeba było powiedzieć gdzie idziesz. Wtedy nie musiałbym szukać ciebie, oraz szybko mógłbym sprawdzić czy nic ci nie jest.- odpowiedział zdenerwowanym głosem. Nie przeszkadzało mu, że nazywa go zimnym, czy nieznośnym, ale ton w jakim to powiedziała.
Po czym już spokojnym, lecz wypranym z emocji głosem dodał –lepiej chodźmy już spać, jutro przed nami długa droga.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Hestia zmrużyła oczy a na jej twarzy pojawił się grymas, który nie znikał... Białogłowa posłała Saitaverowi groźne spojrzenie i skuliła się okrywając dłońmi ramiona. Było zimno. Do wnętrza namiotu dostały się zimne wstęgi wiatru które szczypały jej dłonie, niezwykle delikatną skórę i powodowały dreszcze. Nie mogła wyrwać lisiej skóry z objęć jej towarzysza, bowiem nie były jej własnością, dzielić się nakryciem natomiast także nie miała zamiaru, wolała marznąć, jednakże nie tylko chłód jej przeszkadzał, wokół panowała okrutna, niezręczna cisza, którą prędko przerwała westchnieniem, kiedy jednak powróciła na nowo odezwała się – Jesteś królem chłodu, niezrozumienia, wewnętrznych barier a także niezwykłą zagadką…
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Widział ją, leniwy, srebrny blask księżyca ledwo przeświecał przez otwory namiotu ukazując jedynie sylwetkę kobiety. Przynajmniej byłoby tak, gdyby Saitaver był człowiekiem. Dzięki swoim wręcz wybitnym oczom dostrzegał wyraźnie towarzyszkę, choć trzeba przyznać w specyficznej, szarej palecie barw. Czekał, aż dojdzie do wniosku, że może się przykryć futrem, które z małymi, lecz łatwymi do zwalczenia komplikacjami przykryłoby nawet trzy, wtulone w siebie osoby. Sam Saitaver nie mógł w końcu konkurować na sylwetki z pełnymi, okrągłymi kapłanami i kupcami, więc miejsca było aż nadto.
-Jeżeli jest ci zimno, zapraszam pod futro- Nie wiadomo co, bardziej zmroziło powietrze, chłód słów smokołaka, czy lekki wiatr, który przyniósł mroźne powietrze znad rzeki.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Hestia nie skorzystała z kuszącej propozycji. Zwinęła się w kłębek i przymknęła oczy. Chłód bezlitośnie ogarniał jej kruchą postać. W końcu jednak zasnęła. Nie śniło się jej nic. Kiedy powolnie otworzyła powieki, jej oczy podrażnił błysk słońca, który wtargnął przez cienką szczelinę, niedomkniętego namiotu. Białogłowa zasłoniła twarz dłońmi i westchnęła. Śpiew ptaków koił jej ucho, a intensywna woń kwiatów cieszyła zmysł węchu. Jasnowłosa wyszła na zewnątrz i wyciągnęła się w tańcu do tańca niepodobnym, wtedy spojrzała w złocistą rzekę, głaskaną blaskiem słonecznym i powiedziała półszeptem "Witaj słońce". Upewniła się raz jeszcze czy Saitaver śpi i pomknęła w stronę rzeki. Pozbyła się w szybkiej chwili zbędnych materiałów i zanurzyła się w wodzie. Była jakże kojąca... Chłodna po zimnej nocy, ale przyjemna kiedy słońce głaskało jej skórę ciepłymi promieniami...
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Zasnął dosyć szybko. Rozbicie obozu było zdecydowanie dobrym pomysłem. Namiot chronił podróżnych przed pojedynczymi, lecz ciężkimi kroplami, które powoli zbierały się na końcach liści drzew i co chwila odrywały się pod własnym ciężarem, opadając w dół, aż do rozbicia się o powierzchnię nieprzemakalnego materiału. Futro z lisa, niesamowicie delikatne i miłe w dotyku, ocieplało i nie pozwalało dostać się ani jednemu podmuchowi wiatru do skóry Saitavera. Wygoda spowodowała, że obudził się dopiero, gdy całe słońce już wstało. Przeciągną się i wyszedł z namiotu. Chłód spowodował, że ubrał się szybko i dopiero po tym rozejrzał się za towarzyszką. Dostrzegł ją, jak naga kąpała się. Saitaver wstrząsną się, dla niego w tej chwili było zbyt zimno na takie ekscesy. Dlatego też, obracając się co chwila i patrząc na Hestię złożył namiot i po spakowaniu wszystkiego zszedł w kierunku rzeki.
-Przyjemna woda?- zapytał obojętnym tonem, po czym jakby nawet nie czekając na odpowiedź dodał –Musimy się zbierać, aby dotrzeć do miasta przed zamknięciem bram.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Hestia rzuciła towarzyszowi ponure spojrzenie, zupełnie bez większej przyczyny i skierowała się w stronę ubrania porzuconego na brzegu szafirowej rzeki.Wtedy zupełnie nie świadoma swego czynu rozpostarła na błękitnym bezkresie swe skrzydła i uniosła się wysoko, czekając na przemianę Saitavera. Pierwszy raz pozwoliła sobie podążać ścieżką inną niż tą którą wybrała ona sama. Pierwszy raz pozwoliła, zechciała aby ktoś mógł poznać jej duszę bliżej... Z obawą którą odganiała. Łaknęła przygód, choć bardziej od przygód pragnęła kogoś kto zawsze wyciągnąłby bezinteresownie pomocną dłoń w jej stronę, pocieszył w chwilach kiedy jej ostatnia przyjaciółka Luna odchodzi wraz ze wschodem słońca. Pragnęła bratniej duszy która tchnie w jej życie szczęście a także radość odpędzając na zawsze smutną melancholie która spowijała jej postać. Na twarzy Białogłowej namalował się skromny uśmiech kątem ust i promyk słońca złocisty w jej oku. -Zatem... Lecisz?
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości