Więcej drewna. Po co? Przecież się pali - głowił się imp. No trudno. Był głodny. Żeby zjeść ryby potrzeba więcej drewna.
Nie ociągając się ani chwili pospieszył by zebrać jeszcze trochę patyków. Nie wybierał, który dłuższy, który się bardziej nada. Był głodny. I chciał zjeść. Zapomniał nawet, że nie powinien tak robić. Powinien im przeszkadzać, nie pomagać. No ale ryby... Nie jadł od rana. A czuł się jakby nie jadł od wielu dni. Już nie może się doczekać, kiedy w końcu zje te ryby.
Podleciał do ogniska i dorzucił uzbierane kawałki drewna. Nie trwało długo, aż płomień się powiększył. Wygląda na to, że ognisko jest gotowe.
- To co z tymi rybami?
Rzeka Motyli ⇒ [ Brzeg rzeki ] Zakłócony odpoczynek
Podała po dwie ryby dla przybyszów, po czym umieściła swoje nad ogniem.
- Trzeba je upiec. Chyba, że jadasz surowe. Ja wolę pieczone. Chociaż jako nimfa nie powinnam wcale lubić ryb. Za dużo z ludźmi przebywam.
Patrzyła w ogień, który otulał ryby. Dookoła rozniósł się zapach przypraw, Lidan napawała się tym aromatem. Prawie zapomniała o podziękowaniu.
- Dziękuję za pomoc, Ortinie. Jeśli musisz już jechać, jedź. Poradzę sobie z tym małym potworkiem. Ryby nie nie zmarnują. Ten tutaj chyba dawno nie jadł. - powiedziała, po czym spojrzała na impa. Nie była pewna, czy kości, które widzi na klatce piersiowej stworzenia to oznaka wygłodzenia.
- Trzeba je upiec. Chyba, że jadasz surowe. Ja wolę pieczone. Chociaż jako nimfa nie powinnam wcale lubić ryb. Za dużo z ludźmi przebywam.
Patrzyła w ogień, który otulał ryby. Dookoła rozniósł się zapach przypraw, Lidan napawała się tym aromatem. Prawie zapomniała o podziękowaniu.
- Dziękuję za pomoc, Ortinie. Jeśli musisz już jechać, jedź. Poradzę sobie z tym małym potworkiem. Ryby nie nie zmarnują. Ten tutaj chyba dawno nie jadł. - powiedziała, po czym spojrzała na impa. Nie była pewna, czy kości, które widzi na klatce piersiowej stworzenia to oznaka wygłodzenia.
- Ortin
- Szukający drogi
- Posty: 30
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Ortin skinął głową na słowa nimfy, a następnie zaczął rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu przedmiotów, które mógłby zapomnieć. Nie zauważywszy niczego interesującego, założył na głowę kaptur, a następnie owinął czarnym materiałem część twarzy pod nosem. Chciał jak najszybciej znaleźć się w Valladonie, a trochę czasu zmarnował w tym dziwnym miejscu. Pozamykał wszystkie juki i po upewnienu się, że wszystko jest pozamykane, poklepał Clonnisa po pysku aby dać mu tym samym do zrozumienia mową zwierząt, iż niebawem ruszają. Odwrócił się jednak do dziewczyny, a nawet spojrzał na impa i odparł:
- Czas mi ruszać, a ciebie impie żegnam. Nie jesteś jednak w pełni przesiąknięty złem i zawdzięczasz to zapewne twemu panu. Lidan, zapewne nigdy się już więcej nie spotkamy, więc żegnaj.
Po tych słowach, anioł zwinnie wspiął się na siodło konia, dał mu znać poprzez mowę zwierząt, iż powinien ruszać i to właśnie zrobił.
Czekała na nich długa droga do Valladonu.
Ciąg dalszy: Ortin Mor
- Czas mi ruszać, a ciebie impie żegnam. Nie jesteś jednak w pełni przesiąknięty złem i zawdzięczasz to zapewne twemu panu. Lidan, zapewne nigdy się już więcej nie spotkamy, więc żegnaj.
Po tych słowach, anioł zwinnie wspiął się na siodło konia, dał mu znać poprzez mowę zwierząt, iż powinien ruszać i to właśnie zrobił.
Czekała na nich długa droga do Valladonu.
Ciąg dalszy: Ortin Mor
Ostatnio edytowane przez Ortin 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Anioł odjeżdżał. To dobrze. Więcej ryb dla impa.
- Ja wolę surowe - zaczął Kelerin. - Aniołek chyba nie chce ryb to wezmę na później.
Nie czekając podszedł i chwycił w ręce jedną rybę. Nie zwrócił nawet uwagi, czy jest żywa, czy nie. To było nie istotne. Wgryzł się w nią swoimi kłami. Niewielkie kawałki rybich wnętrzności spadły na ziemię. Nie trwało długo nim pochłonął całą.
Zabierał się za drugą rybę. W połowie przerwał konsumpcję, by się odezwać.
- Jak zjem to też ruszę dalej - wyskrzeczał. - Znajcie moją litość.
Gdy skończył drugą rybę, zagarnął porcję Ortina do swojej torby. Nawet nie żegnając się wzbił się w powietrze. Tym razem wzleciał wyżej. Ruszył w kierunku znanym jedynie sobie.
- Ja wolę surowe - zaczął Kelerin. - Aniołek chyba nie chce ryb to wezmę na później.
Nie czekając podszedł i chwycił w ręce jedną rybę. Nie zwrócił nawet uwagi, czy jest żywa, czy nie. To było nie istotne. Wgryzł się w nią swoimi kłami. Niewielkie kawałki rybich wnętrzności spadły na ziemię. Nie trwało długo nim pochłonął całą.
Zabierał się za drugą rybę. W połowie przerwał konsumpcję, by się odezwać.
- Jak zjem to też ruszę dalej - wyskrzeczał. - Znajcie moją litość.
Gdy skończył drugą rybę, zagarnął porcję Ortina do swojej torby. Nawet nie żegnając się wzbił się w powietrze. Tym razem wzleciał wyżej. Ruszył w kierunku znanym jedynie sobie.
Kiedy jej ryba upiekła się, delikatnie zdjęła ją z kija i zaczęła jeść. Z obrzydzeniem patrzyła, jak imp pochłania swoją porcję. Kiedy ten skończył i " pożegnał się " nimfa zgasiła ognisko. Resztę ryby oddała swojej wydrze. Księżyc oświetlał rzekę, która mieniła się w jego świetle. Lidan automatycznie zaczęła się uśmiechać patrząc na wodę. Ten dzień był co najmniej ciekawy.
trzeba odpocząć. Kto wie, może się jeszcze spotkamy - pomyślała biorąc wydrę na ręce. Zgasiła ognisko, zebrała swoje rzeczy i wolnym krokiem skierowała się do wody. Stopami bawiła się chwilę w piasku, po czym zanurzyła się i dała ponieść się z prądem. Jak zawsze myślała o Arianie. Nie wiedziała, gdzie płynie, lecz nie przejmowała się tym i zatonęła w rozmyślaniach...
trzeba odpocząć. Kto wie, może się jeszcze spotkamy - pomyślała biorąc wydrę na ręce. Zgasiła ognisko, zebrała swoje rzeczy i wolnym krokiem skierowała się do wody. Stopami bawiła się chwilę w piasku, po czym zanurzyła się i dała ponieść się z prądem. Jak zawsze myślała o Arianie. Nie wiedziała, gdzie płynie, lecz nie przejmowała się tym i zatonęła w rozmyślaniach...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości