Rzeka MotyliNad rzeką

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Nad rzeką

Post autor: Garean »

Kilka dni drogi na południe od Valladon..

Słoneczna tarcza zachodziła już powoli poniżej linii widnokręgu, kiedy druid Garean, wraz ze swoją towarzyszką dotarł do wodnej wstęgi przecinającej równinę. Zmęczony długim marszem, usiadł na wielkim kamieniu leżącym samotnie wśród otaczających krzewów. Spragniona wilczyca rzuciła się do brzegu i łapczywie spijała chłodną, czystą wodę rzeki Motyli. Mężczyzna rozejrzał się po okolicy - wokół niego roztaczał się ochronny pierścień drzew, krzewów i zarośli, idealne miejsce na przeczekanie nocy i ruszenie w dalszą drogę następnego dnia. Druid przemówił w języku wilków do Sirah:
- Tutaj przeczekamy noc. Jutro ruszamy dalej, na południe, aż do wybrzeża. Wtedy udamy się na zachód do Lasu Driad.
Wilczyca podeszła do druida. Podrapał swoją towarzyszkę za uchem po czym wstał.
- Nurt rzeki w tym miejscu nie jest zbyt szybki - pomyślał. - Warto skorzystać z okazji wzięcia kąpieli.
Odłożył na bok swój kij, plecak i nóż, Szybko zdjął ubranie i wbiegł do rzeki. Poczuł nogami miękkie podłoże miejscami ozdobione płaskimi, lśniącymi kamieniami, wśród których wiły się drobne ryby i inne żyjątka.
Woda była orzeźwiająco chłodna. Garean przyglądał się blaskowi słonecznych promieni odbijających się od powierzchni wody. Po chwili zamknął oczy i zanurzył się do wysokości ramion w wodzie, oddając się przyjemności czucia przepływającej przez cała długość ciała wody. Powolny nurt zabrał ze sobą pokrywający umięśnione ramiona i nogi kurz i brud w dół rzeki...

Chwilę później, było już prawie ciemno. Słońce zniknęło z niebios, a na jego miejsce wstąpił srebrny księżyc i gwiazdy, roztaczając wokół delikatną i tajemniczą aurę. Druid osuszył swoje ciało i poczuł chłód wiejącego z północy wiatru. Ubrał się w swoje stare, wysłużone ubranie i położył kilka kroków od brzegu rzeki na kępie miękkich mchów. Wilczyca spoczęła tuż przy nim, zamykając znużone ślepia. Ale Garean nie spał. Przyglądał się gwiazdom wiszącym na nieboskłonie...
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Dzień minął niespodziewanie szybko. Elfka od samego rana była w drodze, zatrzymała się jedynie parę razy, by napoić konia i wyłożyć się chociaż na chwilę w przyjemnie chłodnej trawie. Niecałe dwa dni temu opuściła las, zabierając ze sobą to, co najpotrzebniejsze. Postanowiła wreszcie wyrwać się z domu, poczuć prawdziwą wolność i niezależność. Była już wystarczająco dojrzała na samotne podróże. Cóż, w zasadzie nie była sama. Gdy galopowała na swoim karym wierzchowcu, drogę wyznaczał jej Zehir, latający gdzieś w przestworzach. Tylko od czasu do czasu podlatywał i siadał jej na ramieniu, dotrzymując towarzystwa.
W końcu zaczęło się ściemniać. Nie miała konkretnego celu, miejsca do którego dążyła. Jechała tam, gdzie prowadził ją jej towarzysz. Wiatr przyjemnie muskał jej twarz i bawił się włosami. Lubiła to uczucie. Zehir gwałtownie skręcił, toteż pognała za nim. W oddali zauważyła rzekę. Uznała, że skoro się ściemnia, to może powinna tam przenocować. W końcu koń będzie mógł napić się i odpocząć po męczącym dniu, tak jak i Arannea. Zehir sfrunął na jej ramię i oparł łebek o jej głowę.
         - Zatrzymamy się tutaj. - powiedziała to gładząc go palcem po główce. Coś jednak ją zaniepokoiło. Zauważyła, że niedaleko ktoś jest, w dodatku nie sam. Towarzyszyło mu jakieś zwierzę.
         - Jak myślisz, może się przywitamy? Kto wie, może ten ktoś wskaże nam drogę?
         - Może tak, a może nie. A jeśli to jakiś maruder, albo zbój?
         - Nie psuj zabawy. Nie musisz być zawsze taki zasadniczy, wiesz? - Arannea zmarszczyła nosek i westchnęła z dezaprobatą. - Nie dowiemy się, jak nie spróbujemy. Och, daj spokój! Jeśli to jakiś zbój, to na pewno sobie z nim poradzimy. Możesz zostać ze mną i mnie pilnować. Będę grzeczna, słowo elfki.
Ptak nic nie odpowiedział, więc uznała to za zgodę. Cmoknęła na konia i podjechała stępa w stronę owej osoby. Noc zapowiadała się całkiem inaczej, niż na początku myślała.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

Delikatne drżenie podłoża ostrzegło druida przed nadchodzącym przybyszem. Garean całą powierzchnią ciała czuł każdy krok.. wiele kroków, a każdy coraz silniejszy i bardziej wyraźny. A wiatr, niczym posłaniec, dostarczył woń stworzenia, na którym przybył.
- To musi być koń - pomyślał - ale kim jest jego jeździec? Przyjaciel, a może wróg?
Jego serce zaczęło bić szybciej, a w umyśle ciekawość zmagała się z ostrożnością. Na wszelki wypadek przebudził wilczycę ze snu i wstał twarzą w kierunku, skąd miał nadejść przybysz. Wilczyca stanęła za nim. Chłodne powietrze otoczyło ich niczym całun, a jego kasztanowe włosy powiewały na wietrze. Wiedział że jest zbyt zmęczony podróżą aby walczyć. A walczyć nie chciał, gdyż ścieżką druida podążają ci, którzy chronią życie, a nie odbierają. Jeszcze tylko spojrzał na leżący w trawie nóż i kij.
- Mam nadzieję że nie okażą się potrzebne - westchnął.
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Dziewczyna wstrzymała konia, ten parsknął parę razy i zaczął ryć kopytem w ziemi. Wymruczała parę elfickich słów, które zawsze pomagają uspokoić zwierzęta.
         -Witaj, wędrowcze. Nie szukam zwady, więc jeśli takie będzie twoje życzenie, odjadę stąd natychmiast. - Arannea pogładziła wierzchowca po grzywie, nie spuszczając jednak oczu z nieznajomego. Było już stosunkowo ciemno, jednak nie dla niej. Ona widziała jego twarz prawie tak dobrze, jak za dnia. Nie zsiadała jeszcze ze swojego konia, nie usłyszała bowiem odpowiedzi. Stanęła w strzemionach i podjechała parę kroków bliżej i zrzuciła z głowy kaptur, by i on mógł zobaczyć jej twarz. Nie chciała przecież by wziął ją za jakąś rozbójniczkę.
         - No więc jak będzie? Zaczyna się robić chłodno, a szczerze powiedziawszy chętnie ogrzałabym się wreszcie przy ognisku.
Zehir siedzący na jej ramieniu, przekrzywił główkę. Prawdopodobnie też był zdania, że gdyby ten mężczyzna miał zaatakować, już by to zrobił. Dla bezpieczeństwa jednak pozostawał czujny, by w razie czego wspomóc elfkę.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

Niezwykłym wyzwaniem było dla Garean ukrycie zaskoczenia, jakim było uslyszenie przez niego - po raz pierwszy - starożytnego języka elfów. Jego mistrz opowiadał mu o tej rasie długowiecznych, szlachetnych istot - jak wyglądają, zachowują się, jaką uprawiają magię i jakie mają zwyczaje. Teraz nadarzyła się okazją aby poznać je nieco bliżej i tak, ciekawość obaliła ostatni bastion ostrożności druida.
- Moje imię brzmi Garean, i jestem druidem, a to - wskazał na wilczycę - jest moja towarzyszka w podróży, Sirah. Przemierzam świat w poszukiwaniu wiedzy, przygód i piękna, tak jak niegdyś czynił mój mistrz, Akelaos. Wiem, że należysz do szlachetnej rasy Elfów i twoje towarzystwo potraktuję jako wyjątkowy zaszczyt.
Garean na chwilkę przestał mówić, chcąc dobrać właściwe słowa.
- Proszę, usiądź. Z pewnością czeka cię długa droga kiedy znów wstanie słońce. W międzyczasie przygotuję ognisko i coś do jedzenia, jeśli sobie tego życzysz. Niewiele tego mam, tylko suszone mięso i chleb, ale myślę że wystarczy.
Sirah zmęczona dyplomatycznym tonem towarzysza rozłożyła łapy i opadła na ziemię.
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Dziewczyna przerzuciła nogę na drugą stronę konia i zgrabnie zeskoczyła.
         - Nazywam się Arannea den Anterre i jak słusznie zauważyłeś, jestem elfką. - Dziewczyna przyłożyła prawą dłoń do klatki piersiowej i lekko się ukłoniła, po czym wskazała na ptaka siedzącego na ramieniu. - A oto Zehir, mój wierny towarzysz. Miło nam was poznać Gareanie i Sirah.
Zehir wzbił się w powietrze, krążąc gdzieś nad nimi. Elfka podeszła do konia i zaczęła odpinać siodło, w czasie gdy mężczyzna zajął się czymś innym. Ułożyła je na ziemi, a obok położyła swoją torbę podróżną. Po chwili zastanowienia, ściągnęła również łuk, a obok niego wbiła w ziemię dwa sztylety. Ciągnąc swojego wierzchowca za uzdę, podprowadziła go pod rzekę, gdzie mógł się napoić. Stała obok niego i głaszcząc karosza po ciemnej grzywie, zaczęła nucić starą, elficką piosenkę.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

Garean w ciszy przygotowywał ognisko, kiedy tajemnicza elfka nuciła swoją pieśń. Jak tylko krzesiwo wydało z siebie pierwszą iskrę, ognisko zajęło się żywym ogniem. Płomienie skakały we wszystkich kierunkach świata zmieniając swój kształt na każde skinienie chłodnego wiatru. Elfickiej pieśni towarzyszył jedynie niemal cichy dzwięk przepływającej w rzece wody. Elfka z prastarych słów plotła piosenkę niczym wieniec z kwiatów...
Kiedy druid już skończył, rozsiadł się wygodnie obok ogniska. Z wysłużonego plecaka wyjął zawiniątko z chlebem i mięsem, a także mały instrument. Przez cały czas słuchał uważnie śpiewu, aż nagle wydała mu się zupełnie znajoma, jakby słyszał ją jeszcze wczoraj. Przypomniał sobie jak stary Akelaos grywał na okarynie kiedy był jeszcze chłopcem, jak ta sama melodia płynąca z instrumentu zaklinała serca tych, którzy ją słuchali. Przyłożył instrument do ust i zaczął grać znaną mu melodię.
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Dziewczyna skończyła gładzić grzywę swojego karosza. Zauważyła, że mężczyzna skończył się krzątać i siada wygodnie przy ognisku. Podeszła do niego, jak zwykle stąpając lekko. Usiadła obok i wpatrzona w płomienie kontynuowała swoją piosenkę. Była to jej ulubiona melodia. Piosenka opowiadała o porach roku, o mijającym czasie, wreszcie też o miłości i tęsknocie. Arannea zawsze wkładała we wszystko co robiła całe serce. Garean grał, ona śpiewała. Wydawać by się to mogło nieco dziwne, przecież w ogóle się nie znali a teraz znana im obydwu melodia płonęła w ich sercach niczym ognisko przy którym siedzieli. Elfka przymknęła oczy i lekko bujała się w przód i tył. Kiedy skończyła, zapatrzyła się w trzaskający w ognisku ogień. Zaraz potem przeniosła swoje srebrzyste spojrzenie na Gereana i mimowolnie się uśmiechnęła. Zaczęło się jej robić nieco zimno, toteż mocniej owinęła się swoim płaszczem. Tkany przez elfów, był niesamowicie lekki,ale i ciepły. Płaszcz podróżniczki. Może to ten nastrój,a może to ta noc wprowadził ją w refleksyjny humor. Odwróciła się do towarzysza i zawahała się.
         - Mmm... Może opowiesz mi coś o sobie, Gareanie? - spytała, po czym przygryzła wargę. Nie chciała naruszać jego prywatności. Chciała jedynie poznać go trochę lepiej, skoro miała spędzić noc w jego towarzystwie. Zehir zleciał i usiadł na jej nogach. Arannea z czułym uśmiechem zaczęła gładzić go po główce, a ptak z rozkoszą zamkną oczy.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

Garean na chwilę zwrócił swój dumny i spokojny wzrok prosto w oczy nieznajomej. W jej źrenicach dojrzał . Uśmiechnał się tajemniczo do niej po czym odwrócił swój wzrok w stronę płomienia. Pogładził się po krótko przystrzyżonej brodzie po czym zaczął mówić.

- Pochodzę z odległego królestwa rozciągniętego na równinach Drivii, daleko na północnym wschodzie od tego miejsca. Tam się urodziłem i dorastałem. Kiedy miałem niewiele ponad rok, moi rodzice, należący do poważanej w stolicy rodziny kupieckiej, zabrali mnie ze sobą w jedną z podróży. Karawana liczyła wiele wozów pełnych bogactw, o jakich wielu ludzi nawet nie śmie marzyć.. - westchnął, po czym ciągnął dalej. - Byli jednak tacy, którzy byli gotów zabić dla tych bogactw. Karawana została zaatakowana przez dużą bandę łotrów, gdzieś pośrodku lasu, z dala od cywilizacji. Las ten, stał się grobem dla nich wszystkich. Uzbrojeni po zęby bandyci obrabowali moich rodziców i wszystkich którzy jechali tamtą drogą. Nikt nie ocalał. Mordowi towarzyszyła grabież wozów i zwłok odzianych w piękne szaty i biżuterię. Tylko ja ocalałem tamtej nocy... dzięki pomocy pewnego człowieka, który przypadkiem przechadzał się w okolicy. Jego imię brzmiało Akelaos. To on mnie znalazł i zabrał do niewielkiej wioski na skraju lasu, gdzie wziął mnie w swoją opiekę. Był to poczciwy i oddany naturze i ludziom staruszek. Kiedy miałem już kilka lat, zacząłem interesować się światem. Akelaos zgodził się zostać moim nauczycielem, i pokazał mi wszystko co znał - jak rozmawiać ze zwierzętami i roślinami, jakie zioła leczą, a które odbierają zdrowie bądź życie. Zobaczyłem magię i usłyszałem wiele historii o tym świecie - strasznych bądź wspaniałych, o magicznych stworzeniach, smokach i elfach, a wszystkie one zapierały dech w piersiach człowieka. To on nauczył mnie jak grać na okarynie stare, niemal zapomniane przez świat pieśni... Kiedy więc pewnego dnia mój mistrz odszedł na zawsze, zdołał przekazać mi swoją wiedzę. Miałem wtedy czternaście lat.
Garean zatrzymał na chwilę swoją opowieść. Pogładził rozłożoną pod jego stopami wilczycę po głowie, ogrzewającą się ciepłem bijącym z serca ogniska ogniska, po czym wrócił do opowiadania.
- Wkrótce potem opuściłem wioskę, która była moim domem przez trzynaście lat. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić po śmierci mistrza, brakowało mi jego przewodnictwa, jego porady. Udałem się najpierw na południe. Niosłem pomoc ludziom i zwierzętom, tak jak mnie tego uczył mój mistrz. Uczyłem się jak przetrwać z dala od ludzi i jak się bronić przed bandytami atakującymi samotnych podróżników z nadzieją na łatwy łup. Ciągłą walka o przetrwanie odcisnęła piętno na moim ciele. Minęło kilka lat, a ja już byłem dorosłym mężczyzną w sile wieku - wiecznym tułającym się po równinie. Czasami odwiedzałem wioski rozsiane po całej okolicy, grając na okarynie za kawałek chleba bądź miękkie posłanie. Pewnego dnia, w trakcie swojej podróży spotkałem SIrah. Byłą taka jak ja, kiedy mnie znalazł mój nauczyciel, bezbronna i słaba, bez szans na przeżycie nocy. Zabrałem ją ze sobą i zaopiekowałem się. Jak tylko trochę podrosła, zacząłem się zastanawiać co robić dalej. Po kilku księżycach, postanowiłem ruszyć szlakiem na zachód, ku nieznanemu. Wzgłębiałem samotnie tajniki wiedzy magicznej i zielarstwa, poszukiwałem cudów o których słyszałem jedynie opowieści. W końcu dotarłem aż tutaj, gdzie przecięły się nasze drogi. Teraz moja droga wiedzie na południe, ku wielkim wodom, skąd udam się do Lasu Driad. Mam jeszcze trochę czasu na tym świecie aby badać to, co nieznane, aby kiedyś przekazać to innym. Przede mną jeszcze długa wędrówka.
W końcu Garean umilkł. Ciszę zakłócał jedynie trzask płomieni trawiących drewno w ognisku. Niebo było już zupełnie czarne, a las okrył się płaszczem ciemności...
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Elfka słuchała go w milczeniu, pozwalając mu spokojnie mówić. Od czasu do czasu zerkała na jego twarz, na której dostrzegała malujący się smutek i zmęczenie. Opowieść ta wyraźnie nie należała do łatwych, czemu ze względu na jej treść trudno się było dziwić. Kiedy skończył, kiwnęła tylko głową. Z zamyślenia wyrwało ją nagłe parsknięcie jej klaczy. Rzuciła na nią okiem. Stała przy rzece i podobnie jak wcześniej, ryła kopytem w ziemi. Arannea ponownie przeniosła swoje oczy koloru pochmurnego nieba na Gareana.
         - Dziękuję, że mi o tym opowiedziałeś. - rzekła cicho. - Przykre czasy nastały, kiedy to coraz więcej bandytów niszczy życie dobrych ludzi, a dzieci zostają bez rodziców. Musiało ci być ciężko. Jednak cieszy mnie, że spotkałeś na swojej drodze kogoś, kto dobrze cię ukierunkował. Krocz dalej tą ścieżką, nie zbaczaj z niej. Jest jedną z tych, którymi warto iść.
Dziewczyna uśmiechnęła się blado. Pomyślała, o tym, że sama przecież nie ma jeszcze swojej ścieżki. Nie miała pojęcia dokąd się udać, nie miała żadnego wytyczonego celu. Zazdrościła swojemu towarzyszowi tego, że ma już swój określony szlak. Popatrzyła w ciemnogranatowe niebo, które zdobiły gwiazdy. Kto wie, może jakieś wydarzenie w najbliższej przyszłości pozwoli jej odnaleźć swoje przeznaczenie?
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

- Żadna droga nie jest dość trudna, aby człowiek nie mógł nią podążać. Nie lękam się następnego dnia, gdyż jest on błogosławieństwem danym nam przez bogów. Tej nocy możesz czuć się bezpieczna, przy mnie nie może stać ci się nic złego. Śpij dobrze, kiedy ja będę pilnował ognia. Jutro zdecydujesz dokąd dalej się wybierzesz.
Widać było strudzenie na jego jego twarzy, jednak jego oczy pozostawały czujne. Garean dorzucił do ogniska kawałek drewna, a ten od razu zajął się płomieniami. Na chwilę skierował swój wzrok ku Arannei. W jej źrenicach płomienie skakały niczym chochliki.
- Chciałbym zadać tobie jedno pytanie, jeśli będziesz na tyle łaskawa aby na nie odpowiedzieć. Czy wszystkie kobiety twojej rasy są tak cudownie piękne jak ty? Widziałem w trakcie swojej podróży wiele pięknych kobiet, ale żadna nie mogła się równać z tobą urodą.
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Arannea uśmiechnęła się, pokazując rządek śnieżnobiałych, równych ząbków. Zaśmiała się perliście, odrzucając głowę do tyłu.
        - Gareanie, uwierz mi, że łuk i sztylety noszę nie dla ozdoby. - powiedziała, wciąż uśmiechnięta. - Umiem o siebie zadbać, jednak doceniam twoją troskę. Miło z twojej strony, że oferujesz mi opiekę.
Wstała i podeszła do miejsca, gdzie leżało siodło. Wzięła je i przeniosła z powrotem tam, gdzie siedziała. Wyjęła z juków lekki, malutki kocyk, którym szczelnie się owinęła. Głowę ułożyła na siodle, robiąc z niego swego rodzaju poduszkę. Wyłożyła się wygodnie, a obok niej usadowił się Zehir.
        - Chciałbym zadać tobie jedno pytanie, jeśli będziesz na tyle łaskawa aby na nie odpowiedzieć.
-Pytaj śmiało.
-Czy wszystkie kobiety twojej rasy są tak cudownie piękne jak ty? Widziałem w trakcie swojej podróży wiele pięknych kobiet, ale żadna nie mogła się równać z tobą urodą. - zapytał mężczyzna. Arannea nie mogła ukryć uśmiechu.
- Cóż... Elfy uważane są za rasę o specyficznej, nieprzeciętnej urodzie. Zazwyczaj każdy, kto zobaczy kogoś z mego ludu tak o nim mówi. Ciężko mi ocenić, nie wiem jaki jest twój typ, ani co uważasz za piękne. Jednak trzeba przyznać, że większość elfek jest nad zwyczaj urodziwa. Jeśli zaliczasz mnie do tego grona, jest mi niezmiernie miło. Dziękuję ci zatem za komplement, zawsze przyjemnie jest usłyszeć o sobie coś miłego. - Elfka przekrzywiła główkę, a w jej oczach można było dostrzec specyficzny, uroczy błysk. - Ja również nie spotkałam jeszcze kogoś podobnego do ciebie. To miła odmiana, przebywać w twoim towarzystwie.
Zehir siedzący obok niej przewrócił oczami, po czym oparł głowę o jej ramię. Jego przekaz nie wymagał słów, doskonale wiedziała co miał na myśli. Zmrużyła oczy i zmarszczyła nosek, patrząc na niego spode łba.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

Druid nie spuszczał wzroku z olśniewających lic elfki, które w pobliżu płonącego ogniska promieniowały złocistą barwą. Zaczął się zastanawiać nad tym, co przyniesie jutro. Zapewne ich drogi rozejdą się na zawsze. On podąży nieznanymi drogami do miejsc przerażających i wspaniałych zarazem, w poszukiwaniu starożytnej wiedzy i cudów znanych jedynie z opowieści. Wiatr, szum wody i wonie roślin prowadziły go przez nieutarte szlaki, bystre rzeki i bezkresne równiny. Ale może to, czego szuka nie jest daleko za horyzontem, lecz na wyciągnięcie ręki?
- Arannea - zapytał - zechcesz mi towarzyszyć do Lasu Driad? - nie mogę ci obiecać, że to będzie szybka i łatwa podróż. W swoich podróżach nie kieruje mną ani rozum, ani żadne drogowskazy. - ciągnął dalej - być może cel nie jest warty trudu, jakiego się podejmuję. Ale każdy krok w nieznane to nowa przygoda, nowe doświadczenie, nieprawdaż?

Garean spojrzał wyczekująco na elfkę. Nie bardzo rozumiał istoty swojej prośby. Być może chciał poznać bliżej kogoś kto pochodzi ze starożytnej rasy elfów? A może po prostu zmęczyła go samotność i uczucie bycia daleko od rodzinnych stron? Nie potrafił tego wyjaśnić. Nie w tej chwili.
Jeśli będzie chciała odejść, uszanuję to. - pomyślał.
Do pożegnań, choćby i z niemal zupełnie nieznajomą osobą, można się przyzwyczaić, po tylu latach...
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Twarz elfki przez chwilę zastygła, nie wyrażając niczego prócz zdziwienia. Lekko rozchylone wargi poruszyły się bezgłośnie. Zaskoczył ją nie mniej, niż jakby nagle rozebrał się do naga i odtańczył przed nią taniec godowy tryglodytów.
         - Ja... zaskoczyłeś mnie. - Elfka z zakłopotaniem potarła skroń. - Oczywiście, będzie mi niezmiernie miło, móc ci towarzyszyć tak długo, jak zechcesz.
W tej chwili w jej sercu zapłonęła nadzieja, że może przy tym oto człowieku będzie mogła odnaleźć swoje przeznaczenie. Być może to właśnie on wskaże jej drogę, świadomie lub nie.
- Chciałabym cię spytać tylko o jedno, jeśli pozwolisz. - zerknęła na niego, po czym kontynuowała. - Dlaczego chcesz, abym ci towarzyszyła? W zasadzie w ogóle mnie nie znasz. Nie wiesz czy możesz mi ufać. Nie wiesz czy przypadkiem nie jestem przestępczynią, którą ściga więcej ludzi niż jest w stanie pomieścić spory zamtuz. A jednak piszesz się na moją obecność. Dlaczego, Gareanie?
Głos elfki brzmiał łagodnie, jak melodia którą nuciła niedawno. Nurtowało ją to pytanie, zaciekawiona przysunęła się bliżej, by móc spojrzeć mu w oczy i widzieć, czy mówi prawdę.
Awatar użytkownika
Garean
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garean »

Druid pozostał niewzruszony na widok sondującej go oczyma elfki. Choć jej pytanie zdawało się być zupełnie poważne, Garean rozchylił swoje usta w delikatny uśmiech rozbawienia. Odpowiedź, jaką znał, była prosta i zaskakująca.
- Nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytania Arannea, poza jednym - odrzekł. - w swojej podróży spotkałem wielu łotrów i jestem w pełni przekonany, że nie jesteś jedną z nich. Jeśli udasz się tam razem ze mną, z pewnością przyjdzie taki dzień, w którym się przekonam, że miałem rację, prosząc się o towarzystwo w dalszej podróży. Reszta jest już bez znaczenia.
Druid zamilknął. Wyciągnął z zawiniątka starą okarynę i zaczął grać. Magiczny dźwięk instrumentu wydobywający się z instrumentu roztoczył wokół nich tajemniczą aurę...
Na radzie olimpijskiej postanowiono oddać Heraklesa za karę na trzyletnią służbę
do królowej Omfali.
Dziwna to była osoba. Miała piękne państwo, wielki dwór i niezmierne bogactwa, lecz
wszystko u niej szło odmiennym porządkiem: kobiety harcowały na koniach i prowadziły
wojnę, a mężczyźni pełnili wszelkie domowe posługi. Herakles więc musiał zrzucić okrycie z
lwiej skóry i przywdziać szaty niewieście, a zamiast ukochanej maczugi dano mu kądziel do
ręki i posadzono przy krosnach. Była to niewola cięższa i bardziej haniebna niż u Eurysteusa.
Omfala przystroiła się w zbroję bohatera i na oczach całego dworu biła go pantoflem po
gębie.
Awatar użytkownika
Arannea
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arannea »

Arannea uważnie przyglądała się Gareanowi, gdy ten mówił. Nie dostrzegła w jego oczach, by ukrywał prawdę. Skinęła tylko głową, po czym wstała, po czym pogłaskała jeszcze jego wilczycę i ponownie ułożyła się na swoim miejscu, kładąc głowę na siodło. Obwinęła się ciaśniej kocykiem i jeszcze chwilę powierciła się w miejscu, zanim zamknęła oczy.
        - Dobranoc, Gareanie. Dobranoc Zehirze. Dobranoc Sirah/ - powiedziała ciepłym głosem. - Śpijcie dobrze.
Westchnęła głęboko, po czym zasnęła, czując na swojej twarzy ciepło bijące od ogniska.
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości