Równiny Andurii[Trakt] Rzecz o poecie i szlachetnym smoku

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Nardani
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nardani »

        Reakcja Lasoty była taka, jakiej oczekiwała: przejście od wzburzenia i strachu, do zdumienia. Niech się trochę biedak wystraszy. A w końcu, gdy już się otrząsnął, bez wahania zgodził się na teleportację... Ale z jednym haczykiem. Koniecznie chciał wyrecytować swój wiersz i nawet nie czekał na odpowiedź. Nardani chciałaby może i jeszcze coś powiedzieć, ale zanim zdążyła otworzyć usta, Lasota począł deklamować. I mówił swój piękny wiersz kojącym głosem, a Nardani pozostało się tylko uśmiechnąć... Do czasu. Później bard już odpłynął zupełnie, a wyraz twarzy smoczycy diametralnie się zmienił, na nieszczególnie przyjazny. Zastanawiała się, czy naprawdę żyje w tym samym świecie co jej towarzysz. I słuchając dalszych wersów, nie do końca wiedziała jak się zachować. Stała w rozkroku między roześmianiem się z nadmiaru absurdu, a uwolnieniem swojego iście smoczego gniewu.
        - Mhm, to chyba po mnie ta znajomość właśnie spłynęła... - odburknęła, wybierając jednak tą drugą opcję. Czyżby poeta się zakochał? Może. Ale Nardani ta wizja nie przypadała zbytnio do gustu, a wyrecytowana w tak narcystyczny i bezpośredni sposób tylko ją zdenerwowała. - Prędzej się nauczysz z rzyci ziać ogniem, niż końcówka wiersza dojdzie do skutku - zakończyła, wzdychając, po czym już normalnym tonem dodała. - Skończ waść, wstydu oszczędź. Daj rękę, wynosimy się stąd. Przeniesiemy się do moich kontaktów w innym mieście. Dla ciebie to chyba obojętne, gdzie będziesz, prawda? Chciałeś tylko podróżować.
        Chwyciła barda swoją dłonią za przedramię i zaczęła recytować pod nosem swoją inkantację. Z każdym kolejnym smoczym słowem coraz więcej energii przepływało przez jej żyły, aż w końcu zaklęcie dopełniło się... Następnie nadszedł przeszywający ból. Potem Nardani utraciła grunt pod nogami... Potem był trzask...

        Po utracie świadomości w końcu się przebudziła... Nosem poczuła smród nieczystości, a na twarzy zimno kostki brukowej. A Lasoty już w okolicy nie było...
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości