Równiny Andurii[Wieś Caedven] Prognoza pogody na dziś, mrok i krwawy deszcz

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awatar użytkownika
Yao
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 62
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Najemnik , Arystokrata , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Yao »

Nie odpowiedział, po krótkiej chwili oddech wrócił już do normalnego tempa. Schował ostrza, kłaniając się przy tym delikatnie, po czym można było wnioskować, że uznał ten wynik. Uśmiechnął się nieco pod nosem. Jego szaty powiewały na chłodnym wietrze.
- Jak na panolka od truposzy, uznam że się starałeś. - Dość ostre słowa, bo jakby nie patrzeć była przegraną w tej walce. Tak samo jak i on zresztą, ale był zadowolony z porządnego treningu. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie skusił się na słowne przekomarzanie.
- Tsa, próbowałem nie zasnąć przy twoich ciosach. - Wyszczerzył się, ale w żadnym wypadku nie była to niegrzeczna przechwałka, on po prostu lubił się droczyć. Właściwie to dopiero zdał sobie sprawę, że brodacz z karczmy siedzi przed nią i cały czas obserwował ich pojedynek, niechętnie zlustrował go wzrokiem. Poprawił artystycznie roztrzepane włosy przeczesując je dłonią, oparł się o mur.
Nawet oni bez manier... Już pili, kiedy on wciąż stał o suchym pysku. Mruknął coś pod nosem i pstryknął palcami. Choć w karczmie nie było żywego ducha, to coś wyrzuciło przez wybite okno kolejną butelkę wina. Ta trafiłaby pewnie kogoś z pozostałej dwójki, gdyby nie zatrzymał jej w powietrzu i nie przyciągnął do siebie. Odkorkował trunek i również uraczył się nim bez zbędnego szkła, w końcu nie znajdował się na dworze, ani żadnym uroczystym przyjęciu. Po okolicy roznosił się zapach stygnących ciał, a chmara kruków krążyła nad nimi wyczekująco.
- Shasamo Yao, pierwszy i jedyny tego rodu - rzekł chłodno i z dumą, chodź głębiej się wsłuchujący mogli dosłyszeć nutkę, która sugerowała, że mówił zupełnie od niechcenia. Właśnie galopem podbiegła do niego Kisereth, pogładził ją lekko po karku i zwrócił się do mężczyzny.
- Tiw, powiedz mi. Czemu ty właściwie jeszcze żyjesz? - Uśmiechnął się zadziornie, ukazując kły. Zapytał całkiem uprzejmie, mimo wszystko. Ot złośnik, uwielbiał dogryzać innym, taki wampirzy humorek. Chodź wyczekiwał od niego odpowiedzi, to jego wzrok spoczywał głównie na postaci kobiety, wcale tego nie ukrywał.
Awatar użytkownika
Tiw
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tiw »

Kobieta pierwsza zdradziła swoje imię Tiwowi:
- Sarena. - Po wypiciu łyka wina dodała, zwracając się do wampira. - Zwykle mało kto uchodzi żywy z pojedynku ze mną... - Następnie odezwała się do Tiwa. - Za to dziwi mnie, że dałeś radę kilku ze swojego gatunku, człowieku. Spodziewałabym się, że skończysz jak zwykłe truchło, którego tu pełno.
Po tych słowach przedstawił się ciemnowłosy wampir:
- Shasamo Yao, pierwszy i jedyny tego rodu. - Po czym zwrócił się do człowieka. - Tiw, powiedz mi. Czemu ty właściwie jeszcze żyjesz?
"Drwią sobie ze mnie., pomyślał sobie i odpowiedział:
- Pytasz dlaczego tak właściwie jeszcze żyję. Możliwe, że jest to spowodowane tym, że wiem jak posługiwać się bronią, którą mam przy sobie, ale nie mam pewności. Co do twojego zdziwienia Saraneo, tylko dlatego że jestem człowiekiem nie oznacza, że nie jestem w stanie pokonać innych w walce. Mnie natomiast ciekawi co robią dwa wampiry w takiej wiosce jak ta poza odprawianiem nekromancji i zabijania? - zapytał na tyle uprzejmie, na ile potrafił i poczekał na odpowiedź popijając gorzałkę.
Serana
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Serana »

- Oj nie sądzę, bo poruszałeś się całkiem żwawo - odparła na jego "zarzuty". W żadnym wypadku nie była zgryźliwa, by gryźć to ona a nie ją! Nie po to trenowała by stać się czyimś gryzakiem na zawołanie. Zamiast tego sama miała swoich niewolników, których specjalnie wykorzystywała w celach żywieniowych, jeśli akurat nie szalała po jakimś polu walki. - Gdybyś tylko zamknął na chwilę oczka, nigdy byś ich już nie otworzył - mówiła to naprawdę słodziutkim głosikiem, niczym kołysankę dla niemowlęcia. "Śpij śpij malutki, uduszę cię we śnie, bo twój płacz mocno irytuje mnie..." No cóż, Serana nie stanowiła dobrego materiału na najlepszą matkę w tej krainie, nie była przystosowana do takich ekscesów.
Rozsiadła się jeszcze wygodniej na mięciutkiej trawce, rozkoszując się zapachem wszechobecnej krwi i smakiem dobrego wina, które o dziwo znajdowało się na podorędziu. Kolejny łyczek nim nadejdzie przemowa, bo gardełko takie spragnione...
- Czyżbyś zgubił resztę? - Bardzo trafne pytanie w jej wykonaniu odnośnie rodu Yao, bo sama swój gdzieś zapodziała. Niestety nie była "tylko Seraną", a jak już miała minimalny trop odnośnie tego, musiała jakoś dowiedzieć się reszty. Choćby przyszło jej obrócić połowę Alaranii w gruz, dowie się tego. - Albo kryje się za tym jakaś łzawa historia, nie dla nieznajomych? - dodała po chwili, upijając kolejny łyczek.

Zerknęła na uzbrojenie człowieka, zakrwawiony toporek. Zwykle człek posługujący się tym nie miał pojęcia, jak z tego korzystać. Broń, której pełno u pospólstwa, bo miecz to droga rzecz dla przeciętnego chłopa.
- Ubicie jednego przeciwnika mnie nie zdziwiło - sprostowała jego wypowiedź, mierząc go wzrokiem. - Ale kilku na raz już tak, chociaż byli nieźle wstawieni, co poniektórzy. - Nadal jednak ich posiekał, nie bez strat własnych, ale jednak.
- Próbowałam tylko spokojnie napić się czegoś, może niekoniecznie dobrego, ale zawierającego alkohol. Nie prosiłam się o kłopoty jak te martwe kmiecie - stwierdziła zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami. Nie obmacuje się nieznajomych wampirzyc. - Jest takie powiedzonko, szczanie pod wiatr bywa opłakane w skutkach. - Usłyszała to kiedyś od grupki najemników, którą później wyrżnęła bo zaczęli buntować jej podwładnych, ot dzień jak co dzień.

Zastanawiała ją pewna kwestia, a raczej kwestie...
- A wy, bo Tiwa jestem w stanie zrozumieć. Najemnik, tylko o jakiej konkretnej profesji. - Miał broń, umiał jej użyć, dedukcja poziom podstawowy. - Raczej nie przesiadujesz długo w jednym miejscu, co? - Gdyby było inaczej, raczej nie rozmawialiby tu i teraz, ale zawsze mogła się mylić, przypadek ot co.
- Wyglądam jak jakiś obraz - rzuciła dość oschle, patrząc w oczy wampira i przymrużając własne. Coś długo się jej przyglądał... pobrudziła się krwią, miała jej nadmiar na twarzyczce? A może totalnie upaćkane, przez co sprawiała złudne wrażenie rumienienia się? Ale hełm był całym wiec nic z powyższych...
Awatar użytkownika
Yao
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 62
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Najemnik , Arystokrata , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Yao »

No to przyszedł czas na tę jakże ciekawą część wieczoru, w której Shasamo będzie musiał rozmawiać. Szczerze nie cierpiał tego robić, chociaż starał się walczyć z tą niechęcią. Mimo wszystko jego ton zawsze był pełen chłodu, a odpowiedzi w miarę możliwości najkrótsze. Upił przede wszystkim nieco wina z butelki, słuchając jak rozpoczyna się rozmowa. Nie powie, że na pewno wszystko dosłyszał, pewnie po prostu nie chciał. Wlepił na chwilę wzrok w niebo, wyglądało na to, że niedługo będzie się stąd zmywał. Nawet to wino nie smakowało mu jakoś szczególnie. Może trafił na gorszy szczep, albo po prostu delikatny zmysł smaku panicza kosztował już lepszych.
- Zgubił... albo wyrżnął i zaklął dusze w tych ostrzach... Nie pamiętam, kto by się rozwodził nad faktami sprzed setek lat.
Może odrobinę przesadził, ale to było naprawdę dawno. Nie miał najmniejszej ochoty opowiadać historii nieznajomym, zresztą nie miała ona żadnego znaczenia. Jego chłodne spojrzenie ponownie obiegło okolicę, a oczy wydawały się coraz bardziej znudzone, a przecież dopiero co zaczynali rozmawiać. Westchnął cicho. Kobieta wymieniła się chyba z Tiwem zdaniami, umknęło mu to. Uniósł dłoń, sprawiając, że jego sztylety wysunęły się z wolna z martwych ciał. Powoli zbliżyły się do właściciela, unosząc się stale w powietrzu. Przetarł jedynie każde z ostrz po kolei i wsunął z powrotem na miejsce. Noże były właściwie do wymiany, ale jakoś nie chciało mu się tym zająć. Tak, czy inaczej wolał bawić się zaklętymi ostrzami. Następnie wampirzyca zwróciła się do niego.
- Ot, wieczorna przejażdżka - rzucił starając się zatuszować, że wydukał to totalnie od niechcenia. Przy okazji sugerując, że nie pochodzi z daleka. Myśl Shasamo powoli odbiegała od nich, a jego odpowiedzi były jakby odruchowe, średnio w sumie myślał nad tym co mówi, kogo by to w sumie obchodziło.
- Wyglądam jak obraz - powiedziała. Wampir pogładził się z lekka po podbródku.
- Bez hełmu ci ładniej - orzekł chłodno i zupełnie obojętnie, na głowę zarzucił kaptur i wbił wzrok gdzieś w dal.
Awatar użytkownika
Tiw
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tiw »

Po usłyszeniu słów Yao, Tiw przyglądał się Seranie. Twarz miała piękną, kły nadawały jej obliczu bardziej agresywnych rysów co sprawiało, że wyglądała jeszcze lepiej.
- Muszę przyznać rację Yao. Faktycznie bez hełmu znacznie ci lepiej. - Wziął łyk gorzałki by przepłukać gardło. - Najemnik ze mnie żaden. Podróżuje po świecie, ale nie sprzedaje swoich usług. Lata na szlaku zmuszają do walki z kilkoma przeciwnikami na raz. - Po wypowiedzeniu tych słów położył się na trawie i spojrzał w niebo.

Minęła chwila zanim znowu się odezwał:
- Przydałoby się przeszukać zwłoki tej bandy. Może mają przy sobie jakieś miedziane kruki, a może nawet srebrne orły. Pieniądze im już się nie przydadzą. - Po wypowiedzeniu tych słów podniósł się i poszedł do karczmy przeszukać zabitych najemników. Znalazł niewiele, jednego srebrnego orła i garstkę miedzianych kruków. Po skończeniu przeszukiwań wyszedł przed karczmę i przemówił:
- Jeżeli wolno zapytać, to dokąd podróżujecie? Wędrówka szlakiem w kilka osób jest ciekawsza niż w pojedynkę tylko widzę, że macie wierzchowce. Ja nigdy nie nauczyłem się jeździć na koniu co może być małym problemem. - Tiw był zmęczony, ale zdawał sobie sprawę, że zostanie tutaj nie jest najlepszym pomysłem. Jakiś z ludzi pana tych ziem mógł się zjawić w każdej chwili.
Serana
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Serana »

- Grunt to umieć odwrócić uwagę przeciwnika - powiedziała, prezentując na chwilę swoje kły. Ładny wygląd kusił, a jak się ofiara zbliży to łatwiej zapakować jej stal między żebra... ale Serana taka nie była. Ona wolała wyrwać je delikwentowi, a piękno stanowiła zbroja. A to czy było jej lepiej bez hełmu to kwestia sporna.
- Dobra myśl... - przyznała "podróżnikowi." Pieniądz nie śmierdział, a nawet jeśli to zapach krwi kiedyś może odpuści albo i doda wartości monecie. Tak, obecna tu krwiopijczyni nie była przykładem nadzianego wampira, bardziej w drugą stronę.
Zamiast ruszyć zad, wykorzystała magię. Część trupów wstała i grzecznie opróżniła swoje kieszenie lub też pomaszerowała do miejsca, gdzie zachomikowali oszczędności. Raptem jedna trzecia wszystkich martwiaków, jak dzielić to po równo, a czy Yao skorzysta to jego sprawa, chociaż wątpiła. Arystokracja zwykle nie bawiła się w takie zabawy, wręcz tym gardziła... nie dziwota. Jej jednak to nie zrażało, a trochę grosza zawsze mogło się przydać.
- Szukam... czegoś, albo kogoś, nie wiem dokładnie. - Taki miała cel, więcej nie zamierzała zdradzać. Ręką przywołała do siebie swego wiernego rumaka, który cały czas grzecznie sobie stał i poza bierną egzystencją, przyozdabiał okolicę. Zgarnęła też "podarowane" złoto, chowając je do juków, kiedy indziej je uporządkuje.
- Bywajcie. - I tyle ją widzieli...

ciąg dalszy nastąpi...
Awatar użytkownika
Yao
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 62
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Najemnik , Arystokrata , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Yao »

Dobra, zabierają pieniążki, ogarniają się powoli i pewnie zaraz będą się zbierać. Yao obserwował ich ot tak, jakby z nudów. Sam dalej opierał się o kamienny mur. Krew tych brudnych najemników nie była zbyt kusząca. To jakby pić najtańsze z win, wszyscy wiemy, że to absolutna ostateczność, dlatego też sobie odmówił tej znikomej przyjemności. Nawet nie pomyślał o tych kilku monetach, które mógłby zabrać. Powstrzymał swoje ego, by nie prychnąć z pogardą. To co miał przy sobie było pewnie o wiele więcej warte od dobytku całej tej martwej kompanii. Cóż, dobrze być jedynym swego rodu, nie ma co narzekać na finanse. Miał inne problemu, może był samotny? Jednak jego emocje były chyba równie zmrożone, co spojrzenie, nie myślał o tym wcale. Pewnie już przywykł po tak wielu latach.
Mógł jedynie się domyślać, co było jej celem. Percepcję miał na dobrym poziomie, ale aktualnie jego myśli były chyba tylko domniemaniami i ślepymi strzałami, zbyt tajemnicza. Wampirza rasa ma już to do siebie, że nie jest zbyt wylewna, spojrzałby sam na siebie to by się upewnił o każdej porze dnia i nocy. Nie odpowiedział na pożegnanie - albo zignorował je tak, jak ona pytanie Tiwa o wspólnej podróży, albo po prostu nie zdążył. Odjechała dość pośpiesznie, a Shasamo jedynie mruknął pod nosem.
- Tośmy sobie pogadali. - W tym przypadku była chyba do niego bardzo podobna, po prostu nie chciała marnować czasu, goniąc swój cel. Przez chwilę przeszukał umysł, czy on też miał swój cel? Może go jeszcze nie znał, póki co włóczył się po świecie szukając ciekawszych wydarzeń.
Poranek powoli, lecz nieubłaganie się zbliżał. Wampir spojrzał jedynie na Tiwa, wcześniej dopił butelkę wina, po czym rzekł.
- Pora się zbierać. Możesz zgarnąć pozostałe monety. - Wyszczerzył uprzejmie kły, badawczym spojrzeniem obwiódł człowieka po raz ostatni, po czym wsiadł na swojego wierzchowca i stanął tak nad nim. Dostojna postawa arystokratycznego wampira spojrzała na niego z góry, może dość nieuprzejmie, ale równie nieumyślnie. Wyczekiwał, co ma mu do powiedzenia śmiertelnik, szykując się już do dalszej drogi. Może jednak coś przekona go by został jeszcze na jakiś czas? Nie, nie sądzę... Światło jutrzenki się zbliżało, więc czas na wampira również...

Gdy Tiw pożegnał się i odszedł ku zachodowi, Yao po prostu mruknął coś do siebie pod nosem i ruszył w swoją stronę na Kisereth.

Ciąg dalszy nastąpi...
Ostatnio edytowane przez Yao 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Tiw
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tiw »

Widząc wschodzące słońce Tiw spojrzał na Yao i powiedział:
- Wygląda na to, że nasze drogi się rozchodzą. Bywaj, może kiedyś spotkamy się na drodze. - Skinąwszy głową odwrócił się plecami do słońca i pomaszerował w stronę zachodu. Gdzie poniosą go nogi nie wiedział, ale był pewien, że ta noc pozostanie w pamięci na długi czas.
I tak ta pamiętna noc minęła, każdy z uczestników udał się w swoją stronę.

Ciąg dalszy: Tiw
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości