Sady[Wieś Sady] Niezwykły gość

Niewielka wioska leżąca z dala od dróg handlowych i dojazdowych do większych miast. Otaczają ją niskie pagórki i pola z drzewkami owocowymi, a w niedużej odległości od wioski znajduje się także las. Tutaj także ma swój dom alchemiczka Sanaya Tai.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

[Wieś Sady] Niezwykły gość

Post autor: Sanaya »

        Jeśli komuś marzy się życie na łonie natury, bez zgiełku miasta, przejezdnych i bez zbyt licznych sąsiadów, Sady z pewnością będą dla takiej osoby rajem na ziemi. Niewielka wioska nie leży przy żadnych z traktów handlowych ani dróg dojazdowych do większych miast, można by więc pomyśleć: po co w ogóle tu się osiedlać? Ze względu na okolicę: strumień, ziemię dobrą pod uprawy i niskie pagórki, które chociaż odrobinę osłaniają sady przed ostrym wiatrem. Zabudowa wioski jest dość rzadka i chaotyczna, każdy stawiał tu dom tak, aby mieć blisko do swojego skrawka ziemi, na którym posadzone miał drzewka owocowe - dla nich panowały tu wręcz wzorowe warunki.

        Gdy pierwsze emocje minęły, a lot trwał już dobrą chwilę, Sanaya rozluźniła się i nie trzymała Fenrira aż tak kurczowo, jak na początku. Nie pozwoliła sobie przy tym na zbytnią swobodę i ani razu się nie puściła, chociaż raz spróbowała się wyprostować, ostrzegając wcześniej przed tym Fenrira. To był zły pomysł: targane wiatrem włosy zaraz wpadły jej do oczu i nic nie widziała, musiała znowu się pochylić i chociaż trochę ogarnąć niesforne kosmyki, co uczyniła ze śmiechem - lot dawał jej ogromną radość.
        Do Sadów dotarli o zmierzchu, w chwili, gdy już słońce zaszło za horyzont, ale jeszcze nie było widać ani jednej gwiazdy na niebie. Sanaya wskazała Fenrirowi niewielkie pastwisko na skraju wioski jako dobre miejsce do wylądowania - było tam dość przestrzeni, aby smokołak nie musiał bać się, że zahaczy o cokolwiek skrzydłami, a drzewka pobliskich sadów osłaniały ich przed spojrzeniami ciekawskich.
        Zaraz po wylądowaniu Sanaya zeskoczyła z grzbietu Fenrira i odsunęła się kawałek. Kolana się pod nią lekko uginały, po chwili jednak odzyskała normalny chód. Odczekała, aż smokołak wróci do swojej humanoidalnej formy i rzuciła mu się na szyję. Jej oczy nadal błyszczały z radości, a włosy miała potargane do granic przyzwoitości. Wyglądało to całkiem uroczo.
        - To było cudowne - zapewniła, po czym pocałowała go. Chwila namiętności szybko minęła - Sanaya nie zamierzała jej przedłużać, skoro byli już tak blisko jej domu, gdzie będą mogli cieszyć się sobą w znacznie dogodniejszych warunkach. Alchemiczka rozejrzała się, aby móc określić, gdzie dokładnie stoją.
        - Tam mieszkam - oświadczyła, wskazując jakiś ciemny kształt między drzewami. - Ale klucze zostawiłam u jednej z gospodyń w wiosce, aby mogła wpadać i zajmować się moimi roślinami. Możesz iść ze mną albo poczekać pod domem, mam werandę z bardzo wygodnym fotelem.
        Ciszę wieczora zakłóciło ujadanie psa przy którymś gospodarstwie, mało jednak prawdopodobne, by szczekał on na Fenrira i Sanayę - gdyby tak było, zacząłby ujadać już o wiele wcześniej. Wydawało się, że jeszcze nikt nie wiedział o ich obecności.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Rzucił okiem na wieś, w której stał dom Sanayi, gdy zbliżali się do niej. Wieś była zbudowana w dość dobrym miejscu, a sądząc po tym, że rosło tu wiele drzew z owocami to pewnie ziemia i warunki były dla nich odpowiednie, a mieszkańcy wsi głównie zajmowali się właśnie hodowlą drzew, na co zresztą wskazywała też nazwa wsi.
Skierował się w stronę pastwiska, które wskazała mu alchemiczka, i stopniowo obniżał lot, aby za pierwszym podejściem na nim wylądować. Kilka metrów nad ziemią wyciągnął łapy, aby od raz u po dotknięciu powierzchni przejść do krótkiego biegu i ostatecznie wylądować. Poczekał, aż kobieta zejdzie z jego grzbietu i odejdzie kawałek, żeby mógł przemienić się w swoją humanoidalną postać. Akurat zbroja pojawiła się na nim tak, że zdążył zdjąć hełm chwilę przed tym jak Sanaya rzuciła mu się na szyję.
- Ciesz... - nie zdążył dokończyć, bo alchemiczka pocałowała go. Nie był to ich najdłuższy pocałunek, jednak na pewno był namiętny. Fenrir wiedział, że gdy już dotrą do domu Sanayi to czeka na nich więcej pocałunków i innych przyjemnych rzeczy.
- Cieszę się, że ci się podobało - dokończył do co wcześniej zaczął, a musiał przerwać, bo fioletowowłosa kobieta pocałowała go. Następnie spojrzał w stronę, którą wskazała i powiedziała, że tam mieszka.
- Przejdę się z tobą - oświadczył po chwili. Co prawda zawsze mógł sprawdzić czy fotel stojący na werandzie przed domem alchemiczki jest rzeczywiście wygodny, jednak wolał i chciał iść z nią.
- Tym razem ty poprowadzisz - powiedział chwilę po tym jak usłyszeli szczekanie psa, który zapewne pilnował jednego z gospodarstw. Ponownie wziął ją pod rękę i czekał, aż Sanaya obejmie rolę "przewodnika".
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya z uśmiechem przyjęła decyzję Fenrira i poprowadziła go w stronę wioski. Najpierw musieli zejść z pastwiska, co nie było specjalnym wyczynem - od strony drogi było ono ogrodzone płotem nie sięgającym pasa, można było go przeskoczyć w dowolnym miejscu, co też alchemiczka uczyniła, nie kłopocząc się szukaniem bramy. Wzdłuż drogi, na którą wyszli, rosły rzędy drzew owocowych, idąc w jedną stronę można było dotrzeć do domu Sanayi, w drugą zaś - do innych zabudowań. Zdawało się, że dom alchemiczki jest ostatnim w wiosce, położonym na uboczu, co nie powinno dziwić, w końcu jej profesja kojarzy się ludziom głównie z wybuchami i dziwnymi eksperymentami.
        Idąc w stronę gospodarstw Tai wolną ręką próbowała okiełznać to, co stało się z jej włosami, chociaż niespecjalnie jej to szło, dlatego po czasie zaprzestała starań. Droga, chociaż wiła się między gospodarstwami i nie miała nic wspólnego z szerokim, prostym szlakiem handlowym, była dobrze widoczna i wiodła od jednego domostwa, do drugiego. Zabudowa Sadów nie różniła się niczym w stosunku do setek innych wiosek, które widuje się w podróży: domy były parterowe, z reguły kryte strzechą, czasami drewnianym gontem, dalej od drogi widać było stodoły, kurniki i szopy. Podwórka nie wyglądały na zbyt wielkie, jakby mieszkańcy wioski walczyli o każdy skrawek ziemi pod uprawy.
- To tutaj - oświadczyła Sanaya, podchodząc do jednego z domostw, wbrew pozorom położonego w sporym oddaleniu od jej własnego domu. W chacie, do której drzwi zapukała, słychać było rozmowy, a przez szpary okiennic przesączało się żółto-pomarańczowe światło, nie było więc obaw, że mieszkańcy zostali wyrwani ze snu. Alchemiczka odczekała chwilę pod drzwiami, po czym zapukała ponownie, uznając, że nie została usłyszana.
- Pani Londo, to ja, Sanaya - zawołała dla pewności. W domu zaraz dało się słyszeć poruszenie, a po chwili ktoś otworzył im drzwi. W progu stanęła na oko czterdziestoletnia kobieta z chustą na głowie, ubrana w typową płócienną koszulę i czarną spódnicę. Wyglądała na trochę zaskoczoną wieczornymi gośćmi, a na widok Fenrir jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Dobry wieczór - przywitała się Sanaya, ściągając na siebie uwagę kobiety. - Przyszłam tylko po klucze, dopiero co dotarliśmy i padamy z nóg.
- To może wejdziecie? - padła propozycja, chociaż została ona wypowiedziana w dość ostrożny sposób, jakby pod przymusem dobrego wychowania.
- Może następnym razem - odpowiedziała alchemiczka. Kobieta nie nalegała, cofnęła się kawałek od drzwi i zaraz wróciła, niosąc w reku wspomniany pęk kluczy.
- Widzę, że kogoś pani ze sobą przyprowadziła - zagaiła, już nieco śmielej patrząc na Fenrira.
- Tak, będę musiała gościa przez kilka dni - wyjaśniła Sanaya. - Pójdziemy już do mnie. Dobrej nocy życzę!
- Wzajemnie - odpowiedziała gospodyni, zamykając już drzwi do domu. Wydawało się, że w tym momencie alchemiczka lekko westchnęła.

        Dom Sanayi był cofnięty odrobinę od drogi, stał na zboczu porośniętego gruszami pagórka. W przeciwieństwie do domów w wiosce, ten zdawał się być wyższy, miał też kamienną podmurówkę sięgającą chyba trochę wyżej, niż wzrost dorosłego mężczyzny, góra zaś wykonana była ze zwykłego drewna. Dach pokryty gontem miał jednostronny spad skierowany ku drodze, zgodnie z kierunkiem opadania gruntu. Wbrew słowom alchemiczki nigdzie nie było widać werandy, chociaż od strony sadów dało się dostrzec jakieś niskie zadaszenie, może to o to chodziło.
        Sanaya pierwsza weszła do ogarniętego mrokiem domu, na pamięć znajdując drogę głębiej. Fenrir po przekroczeniu progu w końcu mógł zrozumieć, dlaczego dom z zewnątrz wydawał się taki wysoki: miał on coś na kształt drugiego piętra. W panujących ciemnościach nie dało się dostrzec zbyt wielu szczegółów, ale można było zrozumieć ogólny zamysł. Domu nie planowała raczej osoba o tradycyjnym podejściu do architektury, widać to było choćby w tym, że w środku nie było wydzielonych pojedynczych pokoi, a wszystko stanowiło jedno wielkie pomieszczenie, tyczyło się to również antresoli będącej namiastką drugiego piętra - znajdowała się ona w tylnej części domostwa i od reszty oddzielała ją tylko niska barierka i coś, co zdawało się być rzędem parawanów. Budowlańcy nie walczyli na siłę z nierównościami terenu, przez co poniżej antresoli znajdował się uskok i tylna część domu była wyżej od reszty o jakieś pół metra.
        Po chwili wnętrze wypełniło seledynowe, miękkie światło - Sanaya wzburzyła znajdujący się w wysokim cylindrze płyn, który pod wpływem ruchu zaczął świecić. Z ciemności wyłoniły się kolejne szczegóły wystroju. Do frontowej ściany domu przylegał duży, w całości murowany kominek, przed nim w dość chaotyczny sposób zostały rozmieszczone fotele i kanapy okryte kolorowymi narzutami, między tym stały niskie stoliki zasłane zwojami. W kącie za kominkiem widoczny był duży regał z książkami i ciężkimi do zidentyfikowania bibelotami. Ostatnim meblem we frontowej części domu był duży stół w głębi, obstawiony krzesłami z plecionymi oparciami. Światło lampy alchemicznej ledwo sięgało podestu, można było jednak przypuszczać, że tam znajduje się pracownia Sanayi. Na antresolę wchodziło się po wąskich schodach w kącie pomieszczenia.
- Czuj się jak u siebie - oświadczyła Sanaya, rozpalając kolejną, stojącą na środku stołu, lampę, która dawała tym razem pomarańczowe światło. Alchemiczka odłożyła swoją torbę na stół i zabrała się za zdejmowanie płaszcza.
- Masz ochotę od razu na obiecane wino, czy może wolisz coś zjeść, odpocząć... - Tai zawiesiła głos, nie kończąc wyliczanki. Kto wie, co jeszcze mogłaby powiedzieć.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Po chwili ruszyli w stronę wioski. Zeszli z pastwiska na drogę, jednak aby do zrobić to najpierw musieli przeskoczyć niewielki płot, co też zrobili bez przeszkód. Zawsze mogli udać się do bramy, jednak Sanaya wybrała inną i szybszą drogę, więc Fenrir zrobił to samo, żeby niepotrzebnie nie zostać w tyle. Zresztą... podejrzewał, że tak czy inaczej przeskoczyłby przez płot, zamiast tracić trochę czasu na pójściu w stronę bramy i przejściu przez nią. Gdy przechodzili obok chat to smokołak rozglądał się i przyglądał się im, ale dość szybko stwierdził, że wyglądają one jak zwykłe, wiejskie chaty, które budowane są w każdej wiosce. Natomiast wydawało mu się, że dom alchemiczki stoi na końcu, nie zbyt go to zdziwiło, bo wiedział z czym powszechnie kojarzona jest profesja alchemika. W końcu dotarli do domu, którego mieszkańcy przechowywali klucz do domu Sanayi. Fenrir nie odzywał się, przecież nie znał kobiety, u której Sanaya zostawiła klucz, więc stał w ciszy. Zlustrował kobietę wzrokiem, wiedział, że na początku, możliwe, że, przestraszyła się go, jednak po chwili spojrzała na niego śmielej.

Obyło się bez przeszkód i alchemiczka dość szybko odebrała klucz do swojego domu. Po chwili oboje ruszyli dalej, a dokładniej w stronę domu fioletowowłosej. Fenrir od razu spostrzegł, że dom Sanayi jest trochę wyższy niż reszta domów w wiosce. Co prawda nie zauważył werandy, jednak zauważył coś podobnego do niej, więc uznał, że o to chodziło alchemiczce, gdy mówiła, że ma werandę przed domem. Gdy weszli do środka to smokołak rozejrzał się, jednak nie dostrzegł zbyt wiele, co po chwili zmieniło się, bo pomieszczenie rozświetlił płyn, niewątpliwie jest on alchemicznym składnikiem lub produktem- postanowił sobie, że później zapyta ją o to. Ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu i dostrzegł więcej, bo światło rozświetlało praktycznie całe wnętrze.
- Mhm. W takim razie myślę, że mogę zdjąć z siebie zbroję - odparł i podszedł do stołu. Hełm położył na nim, przed jednym z krzeseł, a następnie zabrał się za zdjęcie zbroi, którą położył właśnie na krześle, przed którym przed chwilą położył hełm.
- Z chęcią skosztowałbym twojego szmaragdowego wina - powiedział i uśmiechnął się lekko. Nie był głodny, ani zmęczony, a wina z chęcią skosztuje, zwłaszcza że Sanaya wcześniej opowiadała mu o tym trunku. Następnie podszedł do jednego z foteli stojących przy kominku i usiadł na nim. Czekał na to, aż alchemiczka do niego dołączy, ciekawiło go też to, czy siądzie mu na kolanach, czy może w fotelu obok. Wiedział, że prawdopodobnie dzisiejszej nocy również będą spać w jednym łóżku, ale ciekawiło go to czy pójdą spać spokojnie, czy może Sanaya będzie miała ochotę na zabawę przed snem.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Alchemiczka rzuciła niedbale swój płaszcz na oparcie krzesła - nie nadawał się już do noszenia, nie musiała więc martwić się o zagniecenia. "Prędzej czy później i tak go wypiorę..." pomyślała, poprawiając włosy, które w tym świetle wyglądały na bardziej różowe, niż fioletowe.
- Miałam nadzieję, że właśnie to zrobisz - przyznała z uśmiechem, gdy Fenrir zaczął zdejmował z siebie zbroję. Zabrała swoją torbę i poszła na podest, do swojej pracowni. Tam również po chwili pobudziła do życia alchemiczną lampę - ta świecił jasnym błękitem. Z mroku wyłoniły się stoły ze skomplikowaną aparaturą, szafki odczynników i półki pełne zwojów i książek. Widoczny na pierwszy rzut oka chaos po chwili obserwacji przeobrażał się w pedantyczny porządek, gdzie wszystko miało swoje miejsce, poparte latami obserwacji i praktyki w panowaniu nad laboratorium. Stoły odgradzające salon od pracowni były puste, to na jeden z nich Sanaya odłożyła swoją torbę, z zamiarem wypakowania jego zawartości w bardziej sprzyjających warunkach.
- Zaraz wracam, wino mam w ziemiance - wyjaśniła, sięgając po klucze. Między szafami przy tylnej ścianie domu, prawie niewidoczne, znajdowały się drzwi prowadzące na zewnątrz - Sanaya otworzyła je i wyszła. Jak obiecała, wróciła po chwili, z butelką z ciemnozielonego szkła w ręce. Jeszcze chwilę spędziła w laboratorium, aby zabrać ze sobą dwa kieliszki i otwieracz do wina i dopiero wtedy poszła do Fenrira. Nie od razu do niego podeszła, najpierw odstawiła przyniesione rzeczy na jeden ze stoliku, później zaś zajęła się kominkiem. Leżały w nim już przygotowane drwa, które zdawały się być czymś nasączone - zajęły się ogniem gdy tylko spadły na nie pierwsze iskry spod krzesiwa Sanayi.
- Pozwolę ci czynić honoru - oświadczyła, po czym sięgnęła po butelkę i otwieracz i podała je Fenrirowi. - Tylko z zaskoczenia nie upuść.
        Było tak, jak mówiła alchemiczka - gdy tylko wino dostało dostęp powietrza, butelka pokryła się lekkim szronem, ze środka dało się zaś słyszeć cichy szelest pękający bąbelków. Sanaya podstawiła oba kieliszki, aby smokołak nalał do nich wina, po czym jeden mu wręczyła, zabierając przy tym butelkę i stawiając ją na stoliku obok. Bez proszenia o zgodę usiadła Fenrirowi na kolanach, obejmując go jedną ręką za szyję, a nogi zwieszając przez podłokietnik fotela. Gdzieś po drodze musiała pozbyć się sandałów, gdyż była bosa.
- Wznieśmy toast - zaproponowała. - Za udaną podróż.
        Tai napiła się niewielki łyk wina, dokładnie obserwując reakcję Fenrira. Alkohol był dokładnie taki, jak go opisała Sanaya - lekko chłodny, intensywnie zielony, półsłodki i pełen drobnych bąbelków, które przyjemnie musowały na języku i wzmacniały jego orzeźwiające właściwości. Nie do końca miał smak normalnego wina, dało się w nim wyczuć nuty estragonu oraz owoców, które dla smokołaka mogły nie być wyczuwalne, alchemiczka za to od razu rozpoznała agrest, ananas i świeży, lekko słonawy aromat, który sama nazywała "bryzą". "Bezbłędne", oceniła z satysfakcją, zatrzymała jednak te słowa dla siebie - była przede wszystkim ciekawa zdania Fenrira.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Powiem ci szczerze, że domyśliłem się tego, bo pamiętam, że ostatnio mówiłaś mi, że wolisz gdy nie mam na sobie zbroi - odparł i uśmiechnął się do alchemiczki. Rękawicę zdjął również i położył ją obok hełmu, czyli na stole, na którym leżała ta część jego zbroi. Ze zbroi zostały mu tylko buty, a gdyby dało zdjąć się z nich części pancerza to smokołak z pewnością zrobiłby to, jednak nie dało się. Zanim usiadł w fotelu to przyjrzał się przez chwilę pracowni alchemiczki, gdy ta rozświetliła ją tym samym płynem, którym rozświetliła dom, jednak ten był w innym kolorze. Po chwili usiadł w fotelu.
- Jasne. Nie spiesz się, przecież ci nigdzie nie ucieknę - powiedział do niej i zaśmiał się lekko.
Sanaya rzeczywiście wróciła po chwili, i to w dosłownym znaczeniu tego określenia, miała ze sobą butelkę ze szkarłatnym winem- co do tego to Fenrir miał pewność. Zanim do niego "dołączyła" to wróciła do laboratorium, aby wziąć kieliszki i otwieracz do wina, a także rozpaliła w kominku.
- Dziękuję - odparł. Butelkę złapał w smoczą rękę, po prostu będzie miał dzięki temu większą pewność, że butelka nie wyśliźnie mu się z ręki, bo będzie dodatkowo "trzymana" przez łuski. Po chwili odkorkował butelkę z trunkiem i nalał go do dwóch kieliszków, gdy Sanaya podsunęła mu je. Chwycił jeden z nich, jednak tym razem zrobiła to normalną ręką. Uśmiechnął się ledwo zauważalnie, gdy alchemiczka usiadła mu na kolanach- nie przeszkadzało mu to, w ogóle.
- Za udaną podróż - zawtórował jej. - I za to, że nasze drogi zeszły się ze sobą i dzięki temu mogliśmy się poznać - dodał po chwili i dopiero po tym skosztował szmaragdowego wina.
- Smakuje dokładnie tak jak mówiłaś - odparł po tym jak wino w końcu przepłynęło przez jego przełyk. - Mimo, że mam przytępiony smak - dodał po chwili. Jakoś nie specjalnie przejmował się tym, że jego zmysł smaku jest przytępiony. Pierwszy raz pił tego rodzaju alkohol i według niego był dobry. - Świetny trunek - odparł po tym jak wypił resztę szmaragdowego wina ze swojego kieliszka.
- Jak długo mieszkasz w tej wsi? - zapytał w końcu. Pamiętał, żeby zapytać ją o płyn, którym rozświetla pomieszczenia, jednak to za chwilę.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        To, jak szybko Fenrir osuszył swój kieliszek, trochę zaskoczyło Sanayę - większość gości podchodziła do win alchemicznych w mocno zachowawczy sposób i piła je niewielkimi łykami, analizując ich smak, kolor i konsystencję. Ci, którzy znali tego typu alkohole, również poświęcali sporo czasu na degustację, w końcu to najwyższa półka, "płynny luksus", jak niektórzy mówili. Oczywiście, dla alchemika (a z reguły to oni byli gośćmi Sanayi), nie było to nic niezwykłego, dawało jednak pretekst do rozmowy na tematy naukowe i do omawiania technik produkcji takich win, do tej pory tylko ta grupa traktowała szmaragdowe wino jak zwykły napój. Cóż się jednak dziwić, jeśli smokołak faktycznie miał przytępiony smak, mógł nie czuć pełni bukietu, zgrywanie konesera w tym momencie traciło sens. Pochwała z jego ucieszyła Sanayę, bo chociaż oszczędna w słowach, na pewno była szczera.
        - To najstarszy rocznik zrobiony przeze mnie - wyjaśniła. - Sześciolatek, butelkowałam go jeszcze u mojego mistrza. Bałam się trochę, czy wytrzyma przenosiny, ale jak widać nic mu się nie stało. Te wina mają to do siebie, że źle znoszą zmiany temperatury i wstrząsy, mogą od tego zmętnieć i stracić bąbelki.
        Mówiąc Sanaya sięgnęła po butelkę i napełniła ponownie kieliszek Fenrira - jako wzorowa gospodyni zawsze dbała, by w szkłach jej gości nie zabrakło alkoholu.
        - Hm... - Pytanie o długość jej pobytu w Sadach sprawiło Tai trochę trudności. - Powiedzmy, że dwa lata. Budowa domu rozpoczęła się, gdy jeszcze mieszkałam u mojego nauczyciela, a sprowadziłam się tu, gdy jeszcze nie był ukończony. Gdyby jednak zebrać razem dni, które tu spędziłam, chyba nie uzbierałby się nawet jeden cały rok - sporo w tym czasie podróżowałam, wiele też czasu spędzałam w Menaos. Wiadomo, jak to jest, duże miasto, z akademią, jeździłam tam, aby jeszcze się douczyć tego i owego, no i żeby poznać kolegów po fachu, żeby mieć z kim wymieniać opinie. Uprzedzając pytanie: nie planowałam nigdy przeprowadzić się do Menaos, a mieszkając jeszcze ze swoim mistrzem nie rozważałam nawet zamieszkania tam. Na wsi łatwiej jest mi się skupić na badaniach.
        Gdy Sanaya skończyła mówić, spojrzała na Fenrira, aby sprawdzić, czy taka odpowiedź go satysfakcjonuje. W świetle seledynowej lampy jego skóra wydawała się być chorobliwie blado-zielona, a oczy nabrały niepokojącej barwy.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie pytał o to, czy szmaragdowe wino ma podobnie do zwykłego wina, czyli że im jest starsze tym lepiej smakuje, bo domyślił się, że całkiem możliwe, iż tak jest.
- Na szczęście temu nic się nie stało - odparł po chwili. - Wiesz... Może mogłabyś nauczyć mnie jak robi się szmaragdowe wino? - zapytał po chwili. Jeżeli Sanaya odmówi mu nauki to w żadnym wypadku nie będzie na nią zły, może ma jakąś swoją, unikalną recepturę. którą stworzyła sama i nie chce się nią podzielić z kimś innym, bo woli zachować ją dla siebie- nie będzie się wtedy temu w ogóle dziwił, bo podejrzewał, że sam zrobiłby podobnie, gdyby to ktoś jego o to zapytał.
Uśmiechnął się do niej, gdy napełniła jego kieliszek, nie wymagał tego, a mimo to Sanaya to zrobiła. Poczekał, aż pomyśli nad odpowiedzią na jego pytanie- nie spodziewał się, że odpowiedź będzie krótka i jego przypuszczenia sprawdziły się.
- Nie zamierzał pytać o to czy myślałaś kiedyś nad przeprowadzeniem się do Meanos. Dziękuję za odpowiedź - odparł i uśmiechnął się lekko. Odpowiedź satysfakcjonowała go, zresztą... jeżeli szło o jej długość to mniej więcej właśnie taka przyszła mu na myśl, treść odpowiedzi również go zadowoliła, bo alchemiczka w pełni odpowiedziała na jego pytanie, czyli tak, że nie miał już żadnych pytań odnośnie tego. Po chwili upił niewielki łyk wina ze swojego kieliszka.
Następnie zauważył coś nieco dziwnego, a mianowicie: Sanaya trochę dziwnie się na niego patrzyła. Wydało mu się to dziwne, bo pierwszy raz widział jak patrzy się na niego takim wzrokiem jakby była czymś zaniepokojona lub coś podobnego. Może wcześniej też zdarzyło jej się tak na niego spojrzeć, jednak zauważył to pierwszy raz.
- Coś się stało? Mam coś na twarzy czy coś? - zapytał.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya nie od razu odpowiedziała na propozycję wspólnej nauki - kwestia była trochę bardziej skomplikowana. Ona sama robiła alchemiczne alkohole wręcz instynktownie, ale jeśli tak się zastanowić, wymagały one dużo czasu. Tai zaczęła dokładnie odtwarzać procesy i formuły w głowie, brzegiem kieliszka dotykając warg, ale nie upijając nawet odrobiny wina. Fenrir mógł poczuć, jak zaczyna delikatnie drapać go po szyi i tyle głowy - robiła to podświadomie, myślami będąc w laboratorium. "Sam krąg transmutacyjny to dość skomplikowana sprawa - trzy elementy od wody, sześć elementów od powietrza i jeden od ziemi, a to dopiero szkielet. Ale! Na początek winogrona... klasyczne przygotowania to chwila, ale do szmaragdowego trzeba je obrabiać dwanaście dni. Klarowanie to drugie tyle, a żeby wyszły należyte bąbelki, trzeba im poświęcić cały jeden dzień."
        - Mogę przekazać ci teorię - oświadczyła w końcu. - Ale na praktykę nie mamy dość czasu. Potrzebowalibyśmy jakiś dwóch miesięcy, aby móc stworzyć takie wino. Oczywiście nie byłaby to ciągła praca, ale wiadomo, klasyczne wino również wymaga czasu. Pasuje ci taki układ?
        Sanaya miała pewne wątpliwości, co do podstawowej wiedzy posiadanej przez Fenrira, ale uznała, że nie ma sensu zamartwiać się tym na zapas. Ogólny koncept powinien być dla niego jasny, a szczegóły, cóż, musiałby wykuć na pamięć.
        - Nie, nic się nie stało! - zapewniła ze śmiechem, całując smokołaka w policzek. - Po prostu w tym świetle wyglądasz trochę... Strasznie. Masz twarz jak trup i oczy jak szaleniec. Nie wystraszyłam się - zastrzegła. - Nie spodziewałam się jednak, że seledynowe światło będzie tak niekorzystnie na ciebie wpływało.
        Tai uśmiechnęła się przepraszająco, odstawiając pusty kieliszek na podłogę. Objęła Fenrira obiema rękami, ale nie zaczęła się przymilać i łasić. Atmosfera sprzyjała, by jeszcze posiedzieli przy kominku.
        - Aż nie chcę wiedzieć, jak ja dziwnie wyglądam w tym świetle - powiedziała, chociaż w rzeczywistości była ciekawa, jak widzi ją smokołak.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Zastanowił się chwilę nad propozycją Sanayi, w końcu nie powiedziała, że nie nauczy go jak robić szmaragdowe wino. Alchemiczka przekaże mu teorię, a w praktyce będzie mógł ją wykorzystać kiedy indziej.
- Hmm... Jasne. Teorię wykorzystam w praktyce kiedy indziej - odpowiedział po chwili.
Nie był jakimś mistrzem alchemii, jednak uważał, że ma wystarczające umiejętności, aby stworzyć szmaragdowe wino, przynajmniej tak mu się wydawało. - Może kiedyś nawet będzie ci dane spróbować szmaragdowego wina, które stworzę - dodał po chwili. Nawet jeżeli nie będą już podróżować razem to zawsze mógł odwiedzić ją w jej domu, a jakby jej nie było to zawsze mógłby poszukać jej w Meanos albo odwiedzić ją innym razem.
Zaśmiał się po tym jak usłyszał następne słowa Sanayi, jednak dość szybko się opanował i postanowił jej coś odpowiedzieć.
- Na mnie nie, na wygląd mojej twarzy- tak - powiedział po tym jak opanował swój śmiech. Nie spodziewał się, że seledynowe światło wpłynie tak bardzo na to jak będzie widzieć go alchemiczka i, że będzie wyglądał jak jakiś szaleniec, a przynajmniej, według Sanayi, tak wyglądają jego oczy. Zdążył jeszcze upić jeden, niewielki łyk z kieliszka i odstawić go na podłogę, a po chwili alchemiczka objęła go. On zrobił to samo, jednak objął ją jedną ręką. Następnie spojrzał na nią, bo mimo, że powiedziała, że nie chce wiedzieć jak wygląda w tym świetle to wyczuł w jej głosie nutkę ciekawości odnośnie tego.
- Hmm... W przeciwieństwie do mnie to ty nie wyglądasz jakbyś była szalona - powiedział i znowu się zaśmiał, jednak trwało to bardzo krótko. - W tym świetle wygląd twojej twarzy zmienił się tylko tak, że twoja skóra jest teraz koloru ciemnej zieleni. Nie zmienia to faktu, że i tak pięknie wyglądasz - dodał. Cały czas patrzył na alchemiczkę, był ciekawy jej reacji na to co powiedział.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Zgoda Fenrira bardzo uradowała Sanayę - nie powiedziała tego co prawda na głos, ale widać to było w jej oczach i w uśmiechu. Niewiele brakowało, a zerwałaby się od razu z jego kolan i poszła do pracowni, przygotować wszystko, co byłoby im potrzebne. Niepisaną zasadą alchemików było, aby nie zapisywać gotowych receptur w jednym miejscu - skoro formułę było trudno stworzyć, ma być równie trudno ją zastosować. Z tego powodu w laboratorium Sanayi nie było żadnego zwoju, który posiadałby nagłówek "alchemiczne wina" bądź nawet "wino szmaragdowe" - do sporządzenia go, gdy jeszcze potrzebowała korzystać z notatek, używała sześciu różnych manuskryptów. Oczywiście, dla Fenrira postanowiła spisać recepturę krok po kroku, ale i tak z pominięciem kilku rzeczy - skoro miał jakieś podstawy, z pewnością dopowie sobie resztę. Zupełnie inną kwestią były interpretacje przepisu - tych istniało chyba tyle, ile osób się za to brało, a może jeszcze więcej. Gdy Miguel i Sanaya w jednym czasie i z użyciem tych samych winogron przystępowali do warzenie wina, zawsze wychodziły im różne trunki - jej były delikatniejsze, chłodniejsze i bardziej "kobiece" w odbiorze, jego zaś intensywnie musowały i miały onieśmielająco złożony bukiet, w którym zawsze pobrzmiewała nuta anyżu, taki jego znak firmowy.
        - Chciałbyś już teraz zacząć naukę? - zaproponowała. - A zaproszenie na degustację przyjmuję z radością, już jestem ciekawa efektów.
        Śmiech Fenrira był dla Sanayi zaraźliwy - zawtórowała mu bez cienia urazy, chociaż to jej słowa były powodem jego wesołości.
        - Masz rację - zgodziła się z jego interpretacją. - I dziękuję za komplement.
        Sanaya pocałowała smokołaka, po czym uniosła jedną rękę, aby była dobrze oświetlona światłem z lampy. Faktycznie jej skóra nabrała koloru, który jej osobiście kojarzył się z mchem. Spojrzała na swoje włosy - one nabrały wyjątkowo niekorzystnego, burego koloru.
        - Muszę zmienić tę mieszankę na błękitną, bo wyglądam jak troll z bagien - uznała. Tę konkretną lampę rzadko zdarzało jej się używać, z reguły polegała na pozostałych dwóch, dlatego nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi na to, jak niekorzystne daje ona światło. Oczywiście gama dostępnych kolorów była naprawdę spora, gdy jednak Sanaya przygotowywała mieszanki do lamp uznała, że te trzy będą dawały najlepsze światło i jednocześnie jej dom nie będzie przypominał zamtuzu - ten wymóg wykreślił z listy czerwony i różowy płyn.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Sanaya ponownie zamyśliła się na nieco dłużej, a przynajmniej tak mu się wydawało. Znowu spokojnie poczekał na to, aż kobieta skończy rozmyślać- oczywiście, nie miał do niej o to pretensji, w końcu każdemu zdarzają się chwilę, w którym zaczyna dłuższe rozmyślenia, nie zważywszy na to, że osobnik ten nie jest tylko w swoim towarzystwie. W końcu alchemiczka skończyła rozmyślać i zadała mu pytanie.
- Teraz? - powtórzył. - Nie... Dzisiejszy wieczór i noc spędźmy w swoim towarzystwie. Chociaż... jakbym zaczął naukę to też spędzalibyśmy czas w swoim towarzystwie tylko, że w inny sposób... Ehh... Wiesz o co mi chodzi - powiedział po chwili. Zdawał sobie sprawę z tego, że przed chwilą lekko poplątał mu się język i chyba zdarzyło mu się to pierwszy raz w towarzystwie Sanayi.
- Przyjemność po mojej stronie - odparł krótko po pocałunku. - A piękne kobiety zasługują na komplementy - dodał po chwili i tym razem to on pocałował ją, w usta, jednak nie za długo, mimo tego to dość namiętnie.
- W takim razie jesteś najpiękniejszym trollem jakiego widziałem w swoim życiu - powiedział do niej, po czym ponownie się zaśmiał, może tym razem również zarazi Sanayę swoim śmiechem.
- A właśnie - powiedział nieco podniesionym głosem jak osoba, której nagle do głowy przyszedł jakiś pomysł. - Co to za płyn, którym oświetlasz wnętrze swojego domu? - zapytał. Odkąd weszli do domu Sanayi to chciał zapytać o ten płyn, więc postanowił, że zrobi to teraz, póki jako tako są przy temacie tegoż płynu.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya nie dyskutowała i nie próbowała przekonać Fenrira, aby jednak poszedł z nią do pracowni - nauka nie ucieknie. I tak doszła do wniosku, że lepiej robić to za dnia - w świetle dziennym znacznie lepiej się widzi i przede wszystkim kolory nie są zakłamane przez wpływ alchemicznych lamp. A każdy wie, że w chemii i alchemii kolory pełnią istotną rolę.
        - Wiem - zgodziła się z uśmiechem, gdy Fenrirowi zaczął plątać się język. Zrozumiała go już wcześniej, nim podjął nieudaną próbę wytłumaczenia swoich intencji, ale dała mu jeszcze szansę z tego wybrnąć. Nie wybrnął, ale też zupełnie się nie pogrążył.
        - Prawiono mi już różne komplementy, ale twoje biją wszystkie inne na głowę - oświadczyła, gdy już skończyła się śmiać po otrzymaniu miana "najpiękniejszego trolla w życiu smokołaka". W jej mniemaniu większość mężczyzn prędzej zaczęłaby gorączkowo zaprzeczać i zapewniać, że ani trochę nie przypomina trolla ani żadnej innej maszkary, Fenrir zaś elegancko połączył komplement i żart.
        - A, to... - Sanaya odruchowo spojrzała w kierunku najbliższej lampy i utkwiła w niej wzrok, udzielając odpowiedzi. - To żywy płyn Dermena, służy głównie do produkcji lamp. Nieruchomy pozostaje bezbarwny, gdy jednak trochę się go zamiesza, zaczyna świecić, stan ten utrzymuje się kilka godzin, w zależności od ilości płynu, jego czystości, stężenia i dostępu powietrza. Moja najmocniejsza lampa to ta w laboratorium, może świecić pół nocy bez ponownego mieszania, a każdą z nich można zgasić odrobiną zimnej wody. Światło może mieć dowolny kolor, w zależności od użytych odczynników, na przykład taki jasnobłękitny otrzymuje się dzięki łuskom uklei, a jednodniowe kwiaty oczaru dają kolor żółty. Kombinacji jest sporo, można eksperymentować i odkrywać nowe kolory, trzeba jednak uważać z doborem odczynników, bo mieszanka może stać się niestabilna i zapłonąć... Ależ się rozgadałam - przerwała nagle Sanaya. - Wybacz, na następny raz jak zacznę przynudzać masz prawo mi przerwać w dowolny sposób.
        Alchemiczka przymiliła się odrobinę do Fenrira, znowu zaczynając drapać go po szyi i włosach.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie powiedział już nic, dobrze, że Sanaya nie nalegała na to, żeby zaczęli teraz naukę i dobrze, że zrozumiała co miał na myśli, mimo, że nie specjalnie udało mu się ubrać to w odpowiednie słowa.
- Dzięki... Wydaje mi się, że teraz to ty skomplementowałaś mnie - powiedział do alchemiczki. Rzadko kto go komplementował, pewnie dlatego, że głównie podróżował samotnie, a sam siebie przecież nie będzie komplementował. Na początku miał darować sobie ten komplement o najpiękniejszym trollu jakiego widział, jednak ostatecznie postanowił, że powie go Sanayi i teraz wydaje mu się, że dobrze, że się na to zdobył i przekonał do tego.
Spojrzał na lampę, na którą patrzyła alchemiczka, gdy zaczęła mówić o płynie Dermena, który powoduje, że lampy świecą. Cały czas jej słuchał i zapamiętywał informacje, jednak Sanaya w końcu skończyła mówić i, według niego, niepotrzebnie przeprosiła go za to, że się rozgadała.
- Lubię cię słuchać - oznajmił jej smokołak. - Lubię słuchać twojego głosu, a gdy rozgadujesz się na alchemiczne tematy to przy okazji nabywam też nową wiedzę - dodał po chwili. W międzyczasie alchemiczka zaczęła się do niego przymilać, a poznał to po tym, że zaczęła drapać go po szyi i włosach. W zamian smokołak pocałował ją w usta, długo i namiętnie, a później zszedł z pocałunkami niżej, czyli na szyję i kark.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya uśmiechnęła się do Fenrira z wdzięcznością - starała się nie poruszać przy nim tematów naukowych, ale czasami było to silniejsze od niej. Większość dorosłego życia obracała się wśród alchemików, uczonych i myślicieli, w takim towarzystwie prędzej czy później zaczyna się rozmowy o swojej pracy, nawet jeśli spotkanie ma czysto rozrywkowy charakter.
        - Nie zachęcaj mnie, bo jak się nakręcę, to już mnie nie powstrzymasz - odpowiedziała, chociaż Fenrir twierdził, że jej wywody mu nie przeszkadzają. Mogliby tak się droczyć jeszcze długi czas, smokołak jednak skutecznie zamknął usta Sanayi pocałunkiem. Alchemiczce momentalnie przeszła ochota na rozmowy, westchnęła cicho i przymknęła powieki, mocniej obejmując Fenrira. Odchyliła głowę na bok, gdy zaczął całować ją po szyi.
        - Zdaje mi się, czy wolałbyś przenieść naszą rozmowę do sypialni? - zapytała, cicho mrucząc. Czekając na odpowiedź, to ona pocałowała go w szyję, dłonią nieznacznie unosząc jego podbródek. Nietrudno było się domyślić, że wspomniana sypialnia znajdowała się na górze, za parawanami, musieli by więc wstać i tam pójść, o ile oczywiście Fenrir potwierdzi przypuszczenia Sanayi. Jej samej się tam jeszcze nie spieszyło, ale nie zamierzała się w razie czego sprzeczać - jej wizja wspólnie spędzonego wieczoru nie była zależna od otaczających ją mebli, istotny był tylko Fenrir.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Powstrzymam - odparł z uśmiechem na ustach. - Znam na to pewien sposób - dodał, a uśmiech zmienił się na nieco szelmowski. Uważał, że pocałunek byłby dobrym sposobem na powstrzymanie Sanayi przed nadmiernym gadaniem, jednak tak jak już wcześniej wspomniał to nie przeszkadzało mu to, że alchemiczka rozkręca się przy tematach dotyczących alchemii, bo on nie jest tak dobrze wykształcony w tej kwestii jak ona i w trakcie gdy ona mówi to on zapamiętuje to i dzięki temu przyswaja nowe informacje.
Usłyszał jej westchnięcie, w dodatku po chwili odchyliła głowę w bok, więc Fenrir nieco bardziej zaangażował się w całowanie Sanayi po szyi.
- Nie wiem... Ten fotel jest bardzo wygodny - odparł tym samym odrywając się od całowania szyi alchemiczki. Tym razem alchemiczka pocałowała go w szyję i uniosła jego podbródek ku górze, a po chwili smokołak zauważył, że sypialnia jest na piętrze. Niespecjalnie spieszyło mu się do "odwiedzenia" sypialni, tym bardziej, że ten wspólny wieczór nie musieli spędzić właśnie w sypialni, mogli się tam przenieść dopiero wtedy gdy będzie im się chciało spać albo sytuacja będzie wymagała tego, że wygodniej będzie na łóżku, a nie w fotelu. Chyba, że Sanaya "zmusiłaby" go jakoś do tego, żeby "teren działań" zmienili z fotelu na łóżko w sypialni.
- Przecież nie musimy się spieszyć... - odparł po chwili i zgiętym placem smoczej łapy uniósł jej podbródek ku górze. Gdyby teraz spojrzała w jego oczy to mogłoby wydawać jej się, że widzi tam niewielkie ogniki, które się palą - taki wpływ na jego oczy miało światło. Po chwili pocałował ją w usta, długo i namiętnie. W tym samym czasie, przy pomocy smoczej łapy, zaczął bawić się fioletowymi włosami Sanayi.
Zablokowany

Wróć do „Sady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości