Równiny AnduriiImprowizacja

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

W momencie, gdy poczuła jak to obrzydliwe stworzenie odepchnęło ją w bok, pożałowała, że zmarnowała cenne sekundy swojej bolesnej, aczkolwiek przydatnej wizji. Mogła najpierw policzyć ghule, a potem przypatrywać się niezwykle barwnemu widowisku, które polegało na rozszarpywaniu gardła karczmarza przez jedną z tych bestii.
Gdy tylko zorientowała się, że jeszcze jedno z tych stworzeń wciąż żyje, pobiegła za nim. Na ten sam pomysł wpadł łucznik, który uśmiercił jego pobratymców. Nie marnując ani sekundy wpadli za potworem do jednego z pokoi. Zostali tam bardzo niemiły widok. To obrzydliwe stworzenie wgryzało się w szyję biednej kobiety, po której spływały strużki karmazynowej krwi. Nie zdążyła wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Ghul odwrócił się w stronę łucznika, którego wybrał sobie na następną ofiarę.
W ciągu zaledwie kilku sekund, podczas których nie zdążyłaby nawet wyciągnąć noża, wpadła na jedyne rozwiązanie, które nie zakończyło by się śmiercią jegomościa.
Najszybciej jak mogła oczyściła swój umysł ze wszelkich myśli, po czym przywołała w nim tylko jedno uczucie- paniczny, wręcz paraliżujący strach. Skutki były natychmiastowe. Bestia zastygła w miejscu, niestety odczuł je również łucznik, którego ciało również zastygło w miejscu. Lenobia uzyskała tym sposobem cenne sekundy, z których nie zmarnowała ani jednej, mając świadomość że nie uda jej się w nieskonczoność przeciągać zaklęcia. Wyciągnęła zza pasa jeden ze swoich sztyletów, po czym płynnym ruchem wbiła go między żebra maszkary. Jej ciało opadło bezwładnie na lucznika, który jeszcze nie otrząsnął się ze skutków zaklęcia. Jego zielony strój był teraz poplamiony dzwnym, czarnym płynem-najprawdopodobniej krwią ghula.
Ona również odczuwała nieprzyjemny ból w głowie, będący skutkiem rzucenia takiego zaklęcia. Oparła się plecami o ścianę, po czym jeszcze raz spojrzała na jegomościa, który zdążył już wstać.
-Lenobia-powiedziała, uprzedzając pytanie, które chciał zadać.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Był dość zdziwiony reakcją czarnowłosej, która bez problemu poradziła sobie z jednym z potworów. Popatrzył na nią z uznaniem, kiedy jego uszu doszedł krzyk z piętra, razem z nieznajomą prędko tam popędzili. Stanął razem z nią w wejściu do pomieszczenia patrząc z obrzydzeniem i mimowolnie lekko sparaliżowany widokiem których uraczył ich stwór. Nawet nie spostrzegł, kiedy bestia rzuciła się na niego, a on sam upadł razem z nią na podłogę. Był kompletnie bezradny w tej sytuacji - starał się odpychać przeciwnika, ale nie był na tyle silny by mógł tak długo wytrzymać. Czekał jedynie na wybawienie, którego źródłem mogła być tylko młoda jak domniemał nieznajoma. W jednej chwili jednak poczuł paniczny i kompletnie paraliżujący strach, patrzył tylko na twarz, albo to co zastępowało twarz maszkarze, nie mogąc się ruszyć, kompletnie nie myślał co się dzieje - normalne w takim stanie. Po chwili jednak ciało potwora opadło bezwładnie na niego, plamiąc jakimś czarnym płynem jego strój. Po chwili strach prysł, a on sam zrzucił z siebie zwłoki ghula i ciężko wstał, odetchnął z ulgą i zrzucił z głowy kaptur.
- Nie wiem... Jak to zrobiłaś, ale dziękuję - rzucił, chciał zaraz też zapytać, kim jest nieznajoma, ale ta uprzedziła jego pytanie przedstawiając się. - Jestem Stayer - powiedział, oj tak, ma nadzieję, że będzie mógł się jej jakoś odwdzięczyć za uratowanie życia.
- Co to w ogóle było, kim był ten typ... - pokręcił głową, natłok myśli, zamknął oczy odpędzając je i zachowując względny spokój, po czym otworzył oczy z powrotem.
- Co robimy? - zapytał czarnowłosej, może będzie miała jakiś pomysł.
Ostatnio edytowane przez Sanaya 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Poprawiłam zapis dialogów
Awatar użytkownika
Kazuo
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kazuo »

Ghul padł martwy na ziemię. Na szczęście Stayer i Lenobia uszli z tego cało. Jak się okazało, nie byli jedynymi żyjącymi w karczmie. W kącie wciąż kuliła się ze strachu nieznajoma kobieta. Dłońmi zasłaniała twarz, łkając, przerażona do granic możliwości. Nie byli pewni, czy jest z pełna rozumu, wiedzieli natomiast, że muszą coś z nią zrobić. Wciąż mruczała pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa.

Za oknem od razu zrobiło się jaśniej. Wraz ze śmiercią ostatniego ghula, malachitowa, ciemna powłoka odcinająca ich od reszty świata zniknęła, odsłaniając im widok słońca. Promienie padały przez uchyloną okiennicę prosto na pysk nieżywego już stwora. Ku zdziwieniu ich obu, skóra potwora zaczęła syczeć i dymić się, aż w końcu węglić i płonąć - tylko w tym, konkretnym miejscu. Zjawisko bardzo ich zaintrygowało.

***

Było ciemno jak w noc, dopiero teraz to zauważyli. Tajemniczy monument roztaczał mroczną chmurę ponad ich głowami, skutecznie odcinając dostęp światła słonecznego. Cisza, która wkrótce potem nastąpiła, przerywana była równym mruczeniem i inkantowaniem zaklęć przez trzy stworzenia. Dźwięki puszczy ustały, zupełnie, jakby las zamarł ze strachu. Ziemia zaczęła delikatnie wibrować.

- Cokolwiek robią... musimy ich powstrzymać, zanim będzie za późno. Drużyno! - krzyknął Solar do swoich kompanów. - Przystępujemy do ataku! Vii, ładunek gotowy? - Widząc potwierdzenie i podniesioną do góry torbę z prochem, kiwnął głową i odetchnął. - Dobrze. To ma być szybka akcja. Wchodzimy, robimy zamęt, niszczymy obelisk i wychodzimy. Miriam! - Dziewczyna aż podskoczyła na dźwięk swojego głosu. - Ty będziesz odpowiedzialna za podłożenie ładunku i detonację. Jesteś z nas... hmm... najzwinniejsza. Prześlizgniesz się tam najszybciej, jak się tylko da, odpalisz lont krzesiwem, po czym dasz nam znak do odwrotu i bierzesz nogi za pas. My w tym czasie zajmiemy się tymi klaunami. - Poklepał dziewczynę po ramieniu. - Dasz radę, wierzę w ciebie.

Wszyscy wiedzieli, co mają robić. Kazuo zdjął pochwę z ostrza swojej glewii. Opuszkiem palca sprawdził, czy wciąż jest ostra. Najprzedniejsza krasnoludzka stal prosto z Nordyckich kuźni. Widać, że na czyjeś zamówienie. Nie wiedział, jaka historia kryje się za tą bronią, ale nie interesowało go to. Zacisnął palce mocniej na drzewcu włóczni. Spojrzał na innych. Solar wyuczonym ruchem dobył dwóch noży i wybiegł pierwszy. Zaraz za nim rzuciła się Aiza ze swoim młotem. Za ich śladami pognał zmiennokształtny. Biegli w stronę obelisku, niewątpliwie zwracając na siebie uwagę. Nagle wysokie postacie przestały inkantować. Ziemia zatrzęsła się jeszcze bardziej. Świecące runy przybledły, czarna chmura przerzedziła się. Trzy postacie stanęły obok siebie. Były identyczne, nawet maski nosili takie same - białe z obrysem twarzy. Spod długich rękawów wyrosły długie, ostre szpony. Z zadziwiającą prędkością rzuciły się na Solara, Kazuo i Aizę.

Już po pierwszym starciu panterołak odkrył, że choć stwór nie jest zbyt silny, doskonale wie co robi. Zadawał szybkie i zwinne ciosy swoimi pazurami, które w większości unikał, podobnie jak stwór unikał jego ataków. Kazuo ze zwierzęcą gracją wyginał swoje ciało pod wszystkimi możliwymi kątami, co szybko go zmęczyło. Jego przeciwnik natomiast nie wydawał się tracić sił. Długo trwało ich starcie, aż nagle usłyszał wysoki, donośny głos. Już czas. Szybkim susem odskoczył od wroga i pobiegł ile sił z dala od obelisku. Nie widział nigdzie swoich kompanów. Ukrył się za pobliskim głazem.

Wybuch. Huk był niesamowity, jak się okazało, nie tylko wywołany prochem, ale także pękającymi, magicznymi strukturami oplatającymi obelisk. Widział, jak jego czubek przechyla się w kierunku ziemi, by z głuchym łoskotem nań wylądować. Od razu rozjaśniło się, chmura zniknęła. W tym momencie stało się coś niesamowitego. Coś, co zszokowało zmiennokształtnego, nawet jak na tak niecodzienne warunki. Choć schowani pod płaszczami, prawdopodobnie trzy istoty chroniące monumentu były wrażliwe na słońce, gdyż zaczęły zwijać się z bólu, by w końcu upaść na ziemię, roztaczając dookoła proch, który pozostał z ich ciał.
Awatar użytkownika
Aiza
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Aiza »

        Solar dał rozkaz niczym rasowy dowódca – Mała Mi wiedziała kogo nająć, chociaż w obecnej chwili czuła się strasznie, do tego stopnia, iż piegi znikły z jej twarzy przybierając blady, jak reszta twarzy, odcień. Wyszło na to, że plan Aizy zostanie przemieniony w czyn. By czuła się bezpieczniej, Miriam dostała na czas zadania Płaszcz Niewidzialności.
        Aiza dobyła młot i zaraz wybiegła z głośnym, niemalże barbarzyńskim okrzykiem. Upiory czy monstra, bez względu jak się nazywały, przerwały inkantację i bezgłośnie zerwały się do ataku. Były zwinne i szybkie. Aizie zdawało się, iż one sunął błyskawicznie, lewitując tuż nad ziemią. Niecała chwila i był przy niej. Pchną szpon w stronę jej twarzy, w ostatniej chwili, na szczęściu niż na umiejętnościach, odepchnęła nadzwyczaj lekkiego przeciwnika drzewcem. Ponownie, nie dając czasu na reakcję, suną w stronę Aizy z łapami wyciągniętymi przed siebie. Dziewczyna zdążyła nastawić drzewiec, pewna, że przeciwnik nadzieje się lub zrezygnuje z ataku. Stwór wygiął się w nienaturalny sposób, unikając zwieńczenia drzewca, bez problemu sunął się bliżej. Aiza gwałtownie szarpnęła bronią za przeciwnikiem, który stał już przy niej, a uderzenie drzewca nie zrobiło na nim wrażenia. Upiór wyprowadził atak, Aiza puściła młot i cofnęła się o parę kroków, łapiąc się za lewe ramię. Stwór mógł zabić, przebijając szponem serce, jednak zranił ją w ramię, najprawdopodobniej dla dłuższej zabawy. Zatrzymał się, chciał zobaczyć w oczach Aizy strach i go zobaczył. Stworzenie stanęło na leżącej broni i po pewnym czasie ruszył nieśpiesznie i tryumfalnie, pewny zwycięstwa nad poszukiwaczką przygód.
        - Działaj! Działaj!!! DZIAŁAJ!!! – krzyczała do siebie w myślach, chociaż ciało zastygło z uniesionymi pięściami na wysokości twarzy. Pierwsza jej myśl była taka, by przywalić stworkowi pięścią w zęby.
        Stwór błyskawicznie zerwał się do ostatecznego ataku, a Aiza nie wymyśliła nic mądrzejszego. Eksplozja! Fala migoczącego złotem buro-rdzawego dymu zakryła, gęściej niż mgła, pole pojedynku. Podmuch przewrócił Aizę. Słuch doświadczał potężnego pisku, a oczy zasypał wirujący zewsząd pył. Chyżo wstała nogi, była przecież w trakcie walki. Niemiłosiernie drapało w oczy, więc na wyczucie znalazła leżący młot, który podniosła i natychmiast zaczęła nim wymachiwać w nadziei, że trafi upiora.
        Pył opadł po dobrej minucie, wtedy to przestała wymachiwać na darmo drzewcem i otworzyła oczy. Upiór rozpuszczał się w słońcu z niemiłosiernym krzykiem. Rzuciła młot i pobiegła, nie oglądała agonii rywala. Zaraz znalazła się przy czarnych zgliszczach, gdzie stał monument, nerwowo je obiegła.
        - Miriam! – krzyknęła. Nie uzyskała odpowiedzi.
        Zaczęła chodzić między kamieniami, wołając towarzyszkę po imieniu, szukając jakiegoś znaku jej obecności. Głos zaczął się łamać, łzy zaczęły płynąć po brudnych policzkach. Krzyczała coraz głośniej, coraz żałośniej, nadal nie uzyskując odpowiedzi i nie znajdując śladu obecności Małej Mi.
        - Miriam!!! – Zawołała raz jeszcze, rozglądają się bezradnie. W tym momencie spostrzegła złamaną maskę upiora, który najprawdopodobniej został podczas wybuchu zbyt blisko obelisku i rozerwało go natychmiast. Niedaleko maski znajdował się bucik Małej Mi. Aiza podniosła go, padła na kolana i gorzko płakała.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Zastanowiła się chwilę. Prawdę mówiąc nie miała pojęcia co mogą zrobić dalej. Zainteresowała się ciałem ghula, które leżało nieopodal. "Ciekawe jakie ma właściwości i co można z niego uwarzyć..." Była ona przykładem typowego alchemika, a ponieważ była czarodziejką tworzenie eliksirów szło jej niezwykle łatwo. Schyliła się nad ghulem, aby dotknąć jego ciała. W tym samym momencie przez okiennice wpadły promienie słońca. Oświetliły one tylko pysk potwora, który w kontakcie z nimi zaczął się dymić, po czym pokryły go małe płomienie. Nie przeszły one nawet na kark maszkary, zostając tylko w tym jednym miejscu.
Wniosek był oczywisty. Słońce zabija te potwory.
Czarodziejka szybkim krokiem podeszła do okiennic, otwierając je szeroko. Zawiasy zaskrzypiały głośno. Widać, że nie były naoliwiane od lat. Przymrużyła oczy. Ona też nie należała do istot lubiących aż tak duże oświetlenie.
Lenobia skierowała swój wzrok na ciało ghula. Stało się tak jak sądziła. Gdy cały pokój został skąpany w promieniach słonecznych, ciało bestii doszczętnie spłonęło pozostawiając tylko stertę popiołu.
Stayer przyjrzał się temu bez większego zaskoczenia. Jak widać również on przewidział co się stanie.
Dopiero wtedy do jej uszy dotarło ciche łkanie kobiety. A więc wciąż żyła. Skinęła na nią głową.
Czarodziejka przykucnęła przy niej. Nawet nie wiedziała co powiedzieć.
-Już po wszystkim.
Kobieta tylko spojrzała na nią z oczami napuchniętymi od płaczu i ze strachem w oczach. Odsunęła się od czarodziejki, jakby bała się, że ta zrobi jej krzywdę. Z pomocą przyszedł jej łucznik, razem z którym zaprowadzili kobietę na dół.
Widok wnętrza karczmy był po prostu straszny. Połowa stołów była powywracana, połamana i poplamiona krwią. szkarłatna posoka była teraz wszędzie. Na blacie baru, obok którego leżały zwłoki karczmarza, na podłodze, ścianach. Na szczęście karczmarz był jedynym martwym osobnikiem w pomieszczeniu. Możliwe, że ocaleni goście wynieśli swoich przyjaciół, albo, że ta krew należy do wciąż żywych ludzi.
Spojrzała z obrzydzeniem na martwe ciało mężczyzny, po czym podeszła do Stayera, który usiadł z wciąż szlochającą nieznajomą i próbował opatrzyć jej rany.
-Może ja zajmę się tą kobietą, a ty weźmiesz karczmarza?
Nie była to najkorzystniejsza propozycja, ale miała nadzieję, że Stayer na nią przystanie.
Opatrywanie ran kobiety nie szło mu łatwo. Cały czas się wyrywała i łkała pod nosem. łucznik również kiepsko sobie radził z opatrunkiem, dlatego wzięła od niego bandaż i zaczęła uspokajająco przemawiać do kobiety.
Ciszę panującą w karczmie przerwał donośny huk.
Awatar użytkownika
Kazuo
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kazuo »

Gdy opadł kurz i pole walki było znów widoczne, Kazuo zaczął szukać swoich towarzyszy. Pierwszego znalazł Solara. Jego przyjaciel siedział pod drzewem i opatrywał rany. Widać było na jego ciele liczne odrapania i siniaki, raczej wywołane wybuchem niż walką. Na widok zmiennokształtnego, podniósł się.

- Wszystko w porządku? - zapytał, kładąc mu ręce na barkach. - Nic ci nie jest?
- Nawet zadrapania. - odparł. Był dumny z tego, jak świetnie poradził sobie w walce. - A u ciebie wszystko gra? Nie wyglądasz najlepiej.
- E tam. - Machnął lekceważąco ręką. - Ten upiór był szybki, ale miał wiele słabych punktów. Z walki wyszedłem bez szwanku, gorzej z wybuchem... - Wskazał na bandaż owinięty dookoła czoła, zasłaniający lewe ucho. - Stałem za blisko, trochę boli.
- Jak to, nie słyszałeś sygnału? - Kazuo zdziwił się. Przecież bardzo głośno i wyraźnie słyszał krzyk Miriam, że trzeba się wycofać.
- Najwidoczniej masz lepszy słuch ode mnie. - Uszy na czubku głowy panterołaka zadrgały, zupełnie jakby ktoś ich dotknął. Solar pozbierał swoje rzeczy i rzekł. - Nie mitrężmy już, poszukajmy naszych dziewcząt.

Nie musieli długo czekać. Szybko usłyszeli kobiecy płacz. Podążając za jego dźwiękiem dotarli do Aizy. Była skulona, zasłaniała dłońmi swoją twarz. Na kolanach leżał jej maleńki but. Od razu pojęli o co chodzi. Kazuo poczuł się niezręcznie. Nie bardzo wiedział, co miał powiedzieć, jak postąpić. Z jednej strony spodziewał się, że branie niedoświadczonych poszukiwaczek przygód może źle się skończyć. Z drugiej zaś było mu żal zarówno Aizy jak i Miriam. Nie wiedzieć czemu szarpało nim poczucie winy. W końcu zdobył się na odwagę, podszedł bliżej i położył jej dłoń na ramieniu. Spojrzała na niego ze łzami w oczach.

Chciał coś powiedzieć, jednak zamarł z otwartymi ustami. Usłyszał trzy głośne trzaski, jeden po drugim. Spojrzał ku niebu. Nie wierzył własnym oczom. Coś zaczęło otaczać całą wioskę. Ciemna powłoka rozlewała się na kształt półkuli z trzech punktów. Jej koniec ostatecznie dotarł do nich, magicznymi wyładowaniami daremnie próbując połączyć się z magią obelisku. Pole zamknęło ich wewnątrz, odcinając zupełnie od świata zewnętrznego.

- Już wiemy do czego służył ten obelisk. - powiedział Solar. Z zaciekawieniem obserwował zjawisko. - Potężne zaklęcie, przygotowania musiały trwać już długo. Tylko czyja to sprawka?
- Ktokolwiek jest za to odpowiedzialny, na pewno nie ma dobrych zamiarów. - powiedział Kazuo ze strachem w głosie. - Musimy wrócić do karczmy, może Siostry coś o tym wiedzą?
- Wygląda na to, że nie mamy innego wyboru...

Kazuo popatrzył na Aizę. Wydawała się jeszcze bardziej skołowana i roztrzęsiona. Pomógł jej wstać. Powiedział:
- Posłuchaj mnie. Wiem, że jest ci teraz bardzo ciężko, ale musimy dotrzeć do Sióstr najszybciej jak się da. Dzieje się tu coś bardzo złego, poza tym, jesteś ranna, musimy cię opatrzyć. Nie mamy czasu do stracenia. Chodź z nami, prędko!

***

Drzwi karczmy otwarł się szeroko. Wszyscy drgnęli nerwowo w obronnym odruchu. Do środka weszła młoda, wysoka i piękna kobieta o długich, czarnych włosach wystających spod zmyślnej czapki na głowie. Była przestraszona i dyszała ze zmęczenia. Rozejrzała się i zapłakała.

***

- Jestem Sabrina. - przedstawiła się, gdy już znowu znaleźli się na piętrze, gdzie nie było tyle krwi. Mimo to wciąż nie przestawała szlochać. Siedziała na łóżku przytulona do tej drugiej, znalezionej w tym pokoju kobiety. - Najstarsza z trzech sióstr. Ona zaś nazywa się Elene, druga po mnie. Na bogów i wszystkie łuski prasmoka, czemu to nas spotkało! Ta masakra... co tu się stało? Albo nie, nie mówcie lepiej. Powiedzcie mi tylko co się stało z moją Miriam!? Moja najukochańsza, najmłodsza... Och, bogowie... - rozpłakała się na dobre.

Drzwi karczmy znowu się otwarł z głośnym skrzypnięciem. Z głównego pomieszczenia słychać było liczne kroki. To Kazuo, Aiza i Solar wrócili z misji.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Nie było łatwo jakkolwiek bez żadnych problemów dopomóc kobiecie która nie chciała być spokojna podczas opatrywania ran. Nie ma się co jej dziwić, przeżyła istne piekło. Stayer zdawał sobie z tego sprawę, ale mimo wszystko niemoc w kwestii pomocy kobiecie była dla niego trochę irytująca. Z westchnieniem ulgi odsunął się od niej, dając opatrzyć kobietę Lenobii.
- Jasne. - Rzucił cicho do swojej wybawicielki i wstał Podszedł do ciała martwego mężczyzny i popatrzył na nie. No cóż sam raczej go nie podniesie i bezproblemowo go stąd nie wyniesie. Chwycił go dłońmi pod ramiona, chwilkę wcześniej sprawdzając gdzie jest wyjście. Wyciągnął tak mężczyznę na zewnątrz i zagadnął jakiegoś zdyszanego biegiem chłopaka.
- Mały, zawołaj kogoś i zajmijcie się nim, znajdźcie jego rodzinę czy coś... Zasługuje na pochówek. - Rzucił markotnie, nie dając dojść do słowa młokosowi. Oparł ciało o ścianę karczmy by po chwili wrócić do środka, w tej samej chwili do budynku weszła jakaś wysoka i piękna kobieta, widocznie zmęczona i przestraszona, po chwili zaczęła płakać. Gdy wszyscy znaleźli się u góry, a dwie nieznajome kobiety usiadły na łóżku tuląc się do siebie wysłuchali tego kim jest nowo przybyła oraz kobieta którą znaleźli w jednym z tych pokoi.
- Nie widziałem tu żadnej dziewczynki, może wyszła gdzieś i nic jej nie jest... - Starał się pocieszyć Sabrinę.

Krótką chwilę po jego słowach, usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi do karczmy na dole w głównym pomieszczeniu budynku.
- Ja się tym zajmę. - Rzucił, biorąc do ręki swój łuk który gdy byli na dole zabrał ze sobą. Zszedł prędko po schodach i stanął po drugiej stronie pomieszczenia, trzymając w ręce łuk, a drugą rękę mając w pogotowiu gotową do sięgnięcia do kołczanu po strzałę.
- Nie jest to najlepsza chwila na zatrzymanie się w tej karczmie.. - rzucił, krzywiąc się przy tym odrobinę i obserwując uważnie trójkę przybyłych. No takiego przywitania nie mogli się tu spodziewać. Zniszczone pomieszczenie, poprzewracane stoły i krzesła, mnóstwo krwi... I mężczyzna trzymający w ręce łuk. Hmm, ciekawie.
Awatar użytkownika
Aiza
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Aiza »

Droga do karczmy przebiegła w przygnębiającym klimacie, przez płacz Aizy, która nie próbowała nawet zatrzymać i tłumić ból wewnątrz siebie. Kiedy od karczmy, dzieliły hanzę niecałe trzy ulice, doświadczyli głębokiej ciszy, aż Vii przestała na chwilę płakać i się zatrzymała. Dookoła nie było żadnej żywej duszy, nie było żadnego samotnie szwendającego się zwierzęcia, w oknach domów nie paliło się światło ani nie dobiegał z nich śmiech czy płacz dziecka.
- Gdzie są wszyscy? – spytała ocierając łzy, jednak nadal nie była spokojna.
Nad tym problemem nie było powodu dłużej się rozczulać, sytuacja była podejrzana, więc cała trójka przygotowała się na potencjalny atak jakiegoś stwora. Nic takiego się nie wydarzyło. Doszli do gospody i od razu zauważyli zakrwawione okna. Oparli się o ścianę przy drzwiach, Solar dał porozumiewawczy znak. Aiza zakradła się pod wybite okno z kuszą i kiedy wychyliła głowę odpowiedziała, że jest czysto. W tym momencie Solar i Kazuo wkroczyli powoli do środka, a Aiza z powrotem wychyliła się. Nagle wpadł jakiś łucznik, dziewczyna szybko wycelowała w jego korpus i impulsywnie pociągnęła za język spustu. Bełt z impetem złamał strzałę na łuku strzelca, świszcząc poleciał dalej, wbijając się głęboko w ścianę. Przez chwilę, było widać zdziwienie na smutnej twarzy poszukiwaczki przygód.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Dwie kobiety spoczęły w długim uścisku wypłakują się sobie nawzajem w ramię.
Lenobii niezręcznie było obserwować tą rodzinną scenę. Ukradkiem spojrzała w stronę drzwi, chcą zniknąć z pomieszczenia. Jej wyjście i tak pozostałoby niezauważone.
Otworzyła usta, chcąc znaleźć jakiś pretekst, aby wyjść z pokoju, ale przerwała jej nowo przybyła kobieta.
Wciąż szlochając zaczęła mówić coś do czarodziejki i łucznika.
Lenobia z jej niewyraźnej wypowiedzi zrozumiała tylko tyle, że przybyszka nazywa się Sabrina, a kobieta której pomogli to Elene - dwie siostry prowadzące tą karczmę oraz, że poszukują dziewczynki o imieniu Miriam.
-Również nie mogę pomóc - powiedziała smutnym głosem czarodziejka. Nie należała do osób mówiących złudne słowa pocieszenia "będzie dobrze" i "miejmy nadzieję". Więc postanowiła już nie zabierać głosu.
Do jej uszu również dotarł cichy dźwięk- skrzypnięcie drzwi wejściowych. "Czasami to dobrze, że nawiasy są nienaoliwione"
Chciała zejść na dół i zobaczyć źródło owego hałasu, ale Stayer ją uprzedził.
chcąc, nie chcą musiała zostać w pokoju z dwoma siostrami.
Gdy tylko łucznik opuścił pokój, Lenobia nasłuchiwała odgłosów z dołu. Nie słyszała kroków łucznika. Może była to zasługa jego wysokich umiejętności w skradaniu się, lub fakt iż siostry wciąż szlochały.
Jednak nawet ich płacz nie zagłuszył odgłosu bełtu wbijającego się w drewno.
Czarownica nie mogła dużej zostać w pokoju. Wybiegła z niego, chcąc sprawdzić co stało się na dole.
Awatar użytkownika
Kazuo
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kazuo »

Celność Aizy zrobiła spore wrażenie na obu mężczyznach, choć Kazuo podejrzewał, że był to raczej łut szczęścia niż faktyczny pokaz możliwości. Rozbrojony łucznik, wbrew oczekiwaniom, nie popadł w desperację. Zdezorientowany cofnął się kilka kroków i instynktownie skrył za ladą, majstrując przy kołczanie. Spodziewając się szybkiego kontrataku ze strony strzelca, Solar także zajął pozycję za przewalonym stołem. W ostatniej chwili schował głowę za blatem, unikając niespodziewanie szybko lecącej strzały. Ze ścian na podłogę sączyła się krew zamordowanych ludzi. Karczma była zupełnie pusta, z wyjątkiem mężczyzny z łukiem. Trzech na jednego - mieli przewagę.
- Aiza, kryj się! - krzyknął Solar. - Uważaj na jego strzały. Kazuo...
Mężczyzna urwał. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był wysoki czarnowłosy mężczyzna, teraz leżały już tylko jego ciuchy. Nagle usłyszeli krzyk zza lady. Duża, czarna pantera przygwoździła Stayera do ziemi. Jego łuk był poza zasięgiem ręki. Imponujących rozmiarów białe kły znalazły się niebezpiecznie blisko nosa powalonego mężczyzny. Ostre jak rybackie haki szpony boleśnie kuły go w pierś. Choć mógł spróbować zrzucić z siebie zmiennokształtnego, jego gardłowe, groźne mruczenie skutecznie zniechęcało go do walki. Spojrzał zwierzowi w oczy. Zielone, świecące ślepia o pionowych źrenicach kipiały złością. Podejrzewał, że tylko siłą woli powstrzymywał swoje instynkty i nie przegryzł mu jeszcze gardła. Zanim jednak cokolwiek się stało, Solar i Aiza byli już na miejscu.
- Czasem zapominam, jaki jesteś szybki. Starczy tego, złaź. - nakazał sprzątacz, wyciągając jedną ze swoich broni. - Odpowie nam na parę pytań. Aiza, ubezpieczaj tyły.
Panterołak zwinnie zsunął się z niego, odchodząc na parę kroków i siadając. Nie spuszczał z niego wciąż przepełnionego żądzą wzroku.

W tym samym czasie, od strony schodów skrzypnęła posadzka. Przerażone kobiety wyjrzały zza winkla. Vii, z początku nie rozpoznając żadnej z nich, krzyknęła:
- Stać! Kto idzie? Jeśli macie broń, rzućcie ją! Solar, psia jucha, to są cywile.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Kiedy zdał sobie sprawę, że stracił swoją strzałę, był dość zdezorientowany. Kompletnie instynktownie cofnął się o parę kroków i schował za ladą, wyciągając pospiesznie strzałę z kołczanu, wychylił się nakładając strzałę na cięciwę i wiele nie myśląc po chwili błyskawicznym ruchem naciągając i wypuszczając z łuku strzałę. Mężczyzna w którego wycelował w ostatniej chwili schował głowę za blatem przewalonego stołu, unikając strzały łucznika. Wsłuchał się w jego głos, Aiza, Kazuo, pozostała dwójka, ukradkiem przyjrzał się najpierw kobiecie, oceniając ją szybko, a następnie próbując znaleźć wzrokiem mężczyznę do którego jak domniemał krzyczał ten którego imienia nie poznał. Ale nie zobaczył nikogo.
Wydał z siebie tylko krzyk, gdy pantera skoczyła na niego przygważdżając go do ziemi, próbował jeszcze sięgnąć po jeden z noży które miał u boku - ale odgłos wydawany przez zwierzaka - oraz kły znajdujące się niebezpiecznie blisko jego twarzy zdemotywowały go do jakiejkolwiek walki, spojrzał swojemu niedoszłemu zabójcy w ślepia, widząc w nich złość. W oczach Stayera było widać strach, oj tak, bał się i to dość... Dość bardzo. Wątpił, by nieznajoma była teraz jego możliwą wybawicielką - już drugi raz dzisiaj. Niestety nic nie zapowiadało się na to, by ta go uratowała. Odetchnął głośno z ulgą, gdy zwierzak się z niego zsunął, z cichym stęknięciem usiadł, wpatrując się uważnym - chociaż nadal mimo wszystko trochę wystraszonym spojrzeniem w twarz przemawiającego mężczyzny, będąc ciekaw już jakie to pytania chce mu zadać, oraz co będzie z Lenobią i dwoma kobietami u góry, zresztą - jak domniema, kiedy powie im prawdę, powinni go puścić, bo nie wydawało mu się by trzymali oni stronę tych bestii które wcześniej się tu pojawiły. Rzucił szybkie spojrzenie w bok, w stronę schodów, gdzie skrzypnęła posadzka, a następnie odetchnął znowu i zamknął oczy, dotknął dłonią tyłu głowy. Wspaniale, podczas upadku kiedy zaatakował go czarny potwór, jak go w myślach nazwał uderzył głową o posadzkę, a teraz sączyła mu się z tyłu głowy krew. Syknął kiedy dotknął miejsca z którego ta się sączyła, oceniając dłonią jak wielka to była rana - na szczęście niewielka - chociaż dość bolesna.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Czarodziejka błyskawicznie zbiegła po schodach. Dźwięki dochodzące z głównego pomieszczenia były bardzo niepokojące, jednak najbardziej zaskoczył ją widok wnętrza karczmy. Z początku dostrzegła tylko mężczyznę, wydawało jej się, że dostrzegła go wczoraj w karczmie kątem oka. Zza blatu dostrzegła również jednego z wczorajszych gości oraz łucznika. W ciągu zaledwie kilku chwil znów najwidoczniej zdążył wpaść w poważne kłopoty - pomyślała widząc strużkę krwi spływającą z jego głowy.
-Na wszystkie łuski prasmoka, co tu się stało?! - krzyknęła, podchodząc do nowo przybyłych.
Wśród nowych przybyszów była również kobieta, z którą miała przyjemność wczoraj rozmawiać.
Wnętrze karczmy wskazywało, że najwidoczniej przybysze nie polubili się z łucznikiem, w i tak zrujnowanym pomieszczeniu zdążyli zrobić jeszcze większy bałagan. Ogólnie rzecz biorąc nie zrobili dobrego pierwszego wrażenia na czarodziejce.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

W chwili kiedy wszyscy odwrócili w kierunku Lenobii która szybko znalazła się na dole, łucznik wyczuł chwilę na opuszczenie tej karczmy. To była chyba jedyna okazja która jak uważał mu się mogła zdarzyć. Nie wahał się w jej wykorzystaniu. Wykorzystując ich sekundę nieuwagi poderwał się, i mimo pulsującego bólu w tyle głowy zdołał odepchnąć się od podłogi i w mgnieniu oka znajdując się koło drzwi, zdążył nawet jakimś cudem w naprawdę krótkiej chwili wziąć swój łuk oraz kołczan. No cóż... Szybkości na pewno nie można było mu odmówić. To była jedna z tych rzeczy, które łucznik na prawdę dobrze wyćwiczył w swoim długim treningu za młodu, oraz którą dalej pielęgnował, nie dając sobie stracić tego atrybutu. No cóż. Mimo wszystko, ale to był jeden z jego największych atutów.
- Miło było poznać Lenobio, szkoda tylko, że nie mogłem Ci się odwdzięczyć za uratowanie i pomoc nawet teraz - Rzucił stojąc już w drzwiach, nie miał zamiaru dać im się złapać, więc w następnej chwili już go nie było. Dobrze, że z rana przygotował się na wyjazd, i miał wszystko przygotowane.

Już krótką chwilę później siedział na grzbiecie swojego wierzchowca brnąc przed siebie, nawet nie oglądając się do tyłu. Nie widział takiej potrzeby, wątpił, by czarny potwór, oraz pozostali chcieli go gonić. Szkoda mu było jedynie Lenobii, ale jak tak się zastanowił po jednej z ich wypowiedzi która mu się utrwaliła w głowie, mianowicie "to cywile" doszedł do wniosku, że nie mieli w ich stosunku złych zamiarów. Ale teraz... Teraz było już za późno by tam wrócić. W następnej chwili też wiedział już, gdzie się teraz uda.

[ciąg dalszy : Stayer]
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości