Tegoż dnia jednak Aderyn - bo tak miała na imię ta dziewczyna - nie miała zbytnio ochoty na siedzenie w jednym miejscu. Pląsała pośród drzew, jakby była paro- lub nastoletnią osóbką, podśpiewując znów pieśni, które zasłyszała, bądź też sama wymyśliła kiedyś. Wspomnieć warto, że jej własne pieśni najczęściej nie są zbyt składne, jeśli chodzi tu o rymy - nie przejmowała się tym jednak, bo śpiewała je tylko dla siebie.
Nade mną niebo, przede mną sad
Jabłek zielonych zapach i smak
I wszystko proste tak
Trzeba żyć naprawdę
Żeby oszukać czas
Trzeba żyć najpiękniej
Żyje się tylko raz
Trzeba żyć w zachwycie
Marzyć, kochać i śnić
Trzeba czas oszukać
Żeby naprawdę żyć*
Tak właśnie śpiewając, dziewka pląsała wśród drzew, a koło niej krążył Kasper. Nie przejmowała się niczym ani nikim, w końcu muzyka koi wszelkie serca, nawet te najbardziej skamieniałe. Wędrowała pomiędzy drzewami, zbierając pomiędzy nimi polne kwiaty i zioła na ozdobę jej domu, który zawsze był wypełniony przeróżnymi zapachami. W pewnym momencie przypomniało jej się, że nie dokończyła pewnego eliksiru leczniczego, a tylko dlatego, że potrzebuje do niego jaskółczego ziela. Jednak ziele to, pomimo swej powszechności, sprawia nieraz spore problemy zielarzom, zwłaszcza gdy chodzi o jego przygotowanie do dalszej obróbki. Jednak w Mrocznych Dolinach Ade znała jedną zielarkę, która to ziele potrafi doskonale przyrządzić - jest nią Harima. Jako że do samej krainy jest dosyć daleko, Aderyn stwierdziła, że użyje jednej ze swych umiejętności.
- Choć, Kasper! - zawołała swego towarzysza, by razem z nim się teleportować do Mrocznych Dolin. Gdy już tak stali, Ade położyła dłoń na głowie pseudosmoka, wypowiedziała pod nosem odpowiednie słowa, i po chwili można było zobaczyć błysk oraz usłyszeć niewielki trzask, jakby mały, stłumiony wybuch. Tuż po tym na miejscu, gdzie stała dziewczyna wraz z smoczkiem, nie było już nikogo.
Ciąg dalszy