Równiny Andurii[Domek wśród drzew] Kiedy nadejdzie ten czas...

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Lottie
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - druidka
Profesje:
Kontakt:

[Domek wśród drzew] Kiedy nadejdzie ten czas...

Post autor: Lottie »

Lottie położyła rękę na ramieniu chłopca, który przed chwilą przybiegł. Dyszał ciężko, ale usiłował tak pospiesznie coś powiedzieć, że nic nie rozumiała.
- Spokojnie, spokojnie. Odetchnij trochę, złap oddech. Bardzo dobrze. A teraz powiedz, co się stało. Powoli, spokojnie. Nie pali się - ciepły, cichy głos kojąco na niego wpłynął, od razu się uspokoił. Podejrzewała, że jest synem kowala, choć pewności nie miała. Ale tak szerokie barki mieli tylko w jego rodzinie, no, i w jeszcze jednej, u Cornana, ale oni nie przysłaby by swojego dziecka tutaj. Bali się magii, bali się też jej, choć przecież nic im złego nie zrobiła.
- Musi pani uciekać - wyszeptał niespokojnie chłopiec - ojciec widział w okolicy zbrojnych. Szukali osób obdarzonych darem - choć tego nie wiedziała, to mogła sobie wyobrazić, jak marszczy brwi zaniepokojony, jak strzela oczami na wszystkie strony, jakby się spodziewał, że rycerze wyskoczą zaraz za drzew.
- Wiem o tym - powiedziała spokojnie. Chłopak zdumiony poruszył się nerwowo - leć do wioski i powiedz ojcu, że jak będą się o mnie pytać to niech powie im prawdę. I zaprowadzi do mnie, jeśli tego zażądają - gestem uciszyła chłopaka, zanim cokolwiek zdążył powiedzieć - nie martwcie się. No, już. Biegnij do domu - uśmiechnęła się lekko, gdy usłyszała oddalające się, pospieszne kroki młodego człowieka. Był zapewne wcale nie tak dużo młodszy od niej, ale czuła jakby przeżyła już co najmniej połowę swojego życia. Jakby przeskoczyła cały okres dziewczęcy, a była od zawsze dorosła. Łania, stojąca dotąd spokojnie obok, trąciła ją lekko głową, jakby wyczuła zmartwienie swojej towarzyszki i chciała ją pocieszyć. Ostrożnym, niepewnym ruchem pogłaskała ją po aksamitnej głowie. Druidka westchnęła, po czym powróciła do swojego poprzedniego zajęcia, to znaczy zbierania ziół. Małym sierpem ścinała je, porządkowała według swojego gatunku i wiązała w niewielkie pęczki. Rozpoznawała konkretne zioła po zapachu i kształcie kwiatów. Na przykład arcydzięgiel, znany w okolicy bardziej jako anielskie ziele, którego korzonki zbierała, miał silny zapach i drobne, zebrane w kule kwiaty. Spokojnie pracowała, aż nie usłyszała odległego tętentu koni. Wróble, siedzące do tej pory w krzakach, zerwały się, ćwierkając, Lottie cicho zaświergotała coś w odpowiedzi i ptaszki znikły w lesie, a za nimi rozpierzchły się inne zwierzęta, leżące w okolicy domu. Została tylko łania, wiernie stojąca przy niej. Dziewczyna wstała, otrzepała się z piasku i zwróciła w stronę konnych.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Płynęła okrągłą dobę, kiedy zorientowała się, że od dawna nie miała nic w ustach. Jej żołądek domagał się jedzenia, ale nie miała pojęcia, skąd je zdobyć na środku rzeki. Początkowo sądziła, że panuje nad sytuacją... W zasadzie, mogła zostać tam, gdzie była, ale nie mogła sobie pozwolić na znajomość z istotami piekielnymi, bowiem śmiertelnie się ich bała. Tamten czarny mężczyzna z groźną twarzą do tej pory stał jej przed oczami, a skrzydlate stworzenie powodowało przyspieszenie tętna. Płynęła, choć nie wiedziała, dokąd. Poniewczasie zorientowała się, że znajduje się jakieś 10 mil od swojego portu i przestraszyła się. Zanurkowała, następnie powoli wychodząc na powierzchnię, zastanawiała się, gdzie się obecnie znajduje. Okolica ta nie była jej specjalnie znana, mimo tego postanowiła nie zawracać, bo dostrzegła w oddali kobiecą postać. Zbliżyła się i spytała:
- Przepraszam, wie pani, co to za miejsce? Chyba zabłądziłam. - Enitia nie zorientowała się, że ma do czynienia z niewidomą osobą.
Awatar użytkownika
Lottie
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - druidka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lottie »

Lottie nasłuchiwała. Konie zatrzymały się pewnie w wiosce. Miała nadzieję, ze chłopak zdąży na czas i powie ojcu co trzeba. I że on zastosuje się do jej poleceń. Druidka nie chciała nawet myśleć, co by im zrobili za ukrywanie jej. Słyszała już historie o tych rycerzach i wiedziała, że delikatni w wydobywaniu informacji to oni nie są. Zostało niewiele czasu.
Nagły dźwięk kroków za plecami sprawił, ze niemal podskoczyła. Obejrzała się, beznadziejny nawyk, przecież nie widziała, kto jest za nią. Jednak grzecznie jest stać twarzą do rozmówcy. Dlaczego łania jej nie ostrzegła? Przecież zawsze ją uprzedzała o gościach. Położyła rękę na grzbiecie Glortuny i odezwała się do przybyszki, jak stwierdziła po głosie.
- Wiem, co to za miejsce - odezwała się cicho, lecz wyraźnie - to mój dom. Równina Andurii konkretnie. Chętnie bym cię ugościła i zaprowadziła do najbliższej wioski, lecz... - w tym momencie przerwała i przekręciła głowę na bok ptasim gestem. Znów czegoś nasłuchiwała. Tętent kopyt wznowił się, jeźdźcy pewnie będą tu za kilka minut. Nie mogła pozwolić, by skrzywdzili kogoś tylko z jej powodu! Zacisnęła usta i zwróciła się do kobiety.
- Tu nie jest bezpiecznie - dokończyła głośniejszym, zdecydowanym tonem - idź za nią, zaprowadzi cię do wioski na przełaj, przez las. Uważaj na tych jeźdźców, szczególnie jeśli umiesz posługiwać się magią. Powiedz mieszkańcom, że ja cię przysłałam, pomogą ci - mówiła szybko, ale surowo - i śpiesz się, na bogów, nie chcę żeby stało się nieszczęście - dodała po chwili. Łania podeszła do dziewczyny i głową łagodnie ją szturchnęła.
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: literówki, proszę, zwracaj na nie uwagę
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

        Enitia wydobyła z siebie stłumiony odgłos zdumienia, kiedy, spojrzawszy w oczy Lottie, odkryła, że jest niedowidząca. "Biedna dziewczyna", pomyślała z troską, jednak zaraz potem jej uwagę przykuł stanowczy i zdecydowany ton druidki. Kiedy doszło do niej znaczenie tych słów, obok siebie zauważyła łanię, która prowadziła ją do lasu, a z lasu do wioski. Szła za majestatycznym zwierzęciem powoli i spokojnie tak, aby jej nie wystraszyć. Lubiła zwierzęta, nawet miała ochotę pogłaskać ją za uchem, lecz nie wiedziała, jaka będzie reakcja zwierzyny na taki gest. Postanowiła być ostrożna z podejściem do niej, aczkolwiek strasznie się jej spodobała.
        To, co usłyszała od Lottie zaniepokoiło Enitię.
- A co stanie się z tobą? Jesteś tu bezpieczna? - spytała na odchodne, następnie, skinąwszy głową w jej kierunku, poszła w ślad za łanią. Dopiero po chwili doszło do niej, że druidka nie mogła tego zobaczyć...
        Gdy dotarła do wioski, mieszkańcy przywitali ją oschle, co szczerze zdziwiło nimfę wodną. Zazwyczaj ludzie reagowali na nią dość przyjaźnie, ponieważ sama w taki właśnie sposób podchodziła do prawie każdego stworzenia.
- Co tu robisz, laluniu? - Podszedł do niej niewysoki osobnik, lat około trzydzieści z bujną brąz czupryną i sporym piegiem na środku szerokiego, czerwonego nosa.
- Jestem znajomą... - Tu pauza. Jak ona właściwie miała na imię? Kobiety nie zdążyły się sobie przedstawić, więc nie miała pojęcia, jak brzmi jej godność. - Tej niewidomej kobiety, a oto jej łania. Zaprowadziła mnie w to miejsce. Jeźdźcy się zbliżają, a ja zabłądziłam... - tłumaczyła się.
- Już dobrze, dobrze - uspokoiła pewna miła, starsza pani. - Przestań się czepiać, Johann, panienki i daj jej przejść w spokoju, na litość boską. - Zrugała niezbyt rosłego młodzieńca.
Awatar użytkownika
Lottie
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - druidka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lottie »

Drudka odwróciła się od niej plecami, by nie dojrzała kłamstwa wypisanego na twarzy. Podeszła na ganek i stanęła na pierwszym stopniu.
- Nie martw się o mnie - powiedziała spokojnie - potrafię o siebie zadbać - no proszę, pierwszy raz ją spotkała i od razu skłamała. Lottie nie potrafiła się obronić. Jedyne, co potrafiła robić, to leczyć, magicznie i niemagicznie. Ale magiczne umiejętności przyniosły jej już dość złego. Przyniosły tylko cierpienie. Jeźdźcy byli coraz bliżej. Dziewczyna stanęła w tym samym miejscu co poprzednio, zastanawiając się przelotnie, skąd się tu wzięła ta dziewczyna i czy ludzie z wioski dobrze ją przyjmą. Po chwili już byli blisko, gdyby wiedziała, pewnie wyraźnie by ich widziała. Ale była niewidoma i mogła się tylko tego domyślać. postacie jeźdźców. Na przodzie pędził cały zakuty z blachę rycerz, na wielkim, karym ogierze. W sumie była ich szóstka, wszyscy uzbrojeni i jeden starszy mężczyzna jadący za nimi. Nie wiedziała o nim od razu, bo w przeciwieństwie do reszty nie gnał złamanie karku, przeciwnie. Jechał wolnym, dostojnym tempem, a jego gniada klacz była wyraźnie rasowa. Wjechali na polanę z impetem, jeden wpadł w jej ogródek z kwiatami, zeskoczyli z koni, depcząc jej z trudem utrzymane rabaty i rzadkie zioła. Obnażyli miecze, otoczyli ją. Milczeli, a to milczenie przerażało bardziej niż jakiekolwiek groźby. Na końcu wjechał ostatni z nich. Lottie słyszała, jak podchodzi do niej, chrzęszcząc zbroją, poczuła jego palce na swojej brodzie. Szarpnęła głową, chcąc oswobodzić się z tego uścisku.
- Proszę, proszę - mruknął, mocnej zaciskając palce - prawdziwa czarownica w tej zapadłej wiosce? - powiedział, a jego kompani zarechotali.
- Nie jestem czarownicą - powiedziała głośno i dobitnie - jestem druidką i leczę ludzi... - usłyszała kolejny grzechot zbroi, druga osoba podeszła do niej. Usłyszała świst powietrza i palący ból rozszedł się po policzku, impet ciosu zwalił ją z nóg.
- Milcz, wiedźmo! Nie omamisz nas! - wrzasnął ze wściekłością.

Ów młodzieniec zasępił się i wpatrzył w oczy naturianki. W jego spojrzeniu mignęło coś bardzo niepokojącego, ale szybko znikło, zastąpione przez nieco strapiony uśmiech.
- Masz rację, jak zwykle - odetchnął głęboko - jeśli da się panienka przeprosić, to zapraszam do siebie. Wielkich wygód nie mam, ale ugoszczę, jak potrafię najlepiej. Chwila odpoczynku chyba przyda się pannie, bo, za wybaczeniem, nie wygląda panienka najlepiej - wyglądał na szczerze zmartwionego.
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: ...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

        Enitia czuła się komfortowo wśród dzieci, które otoczyły ją i, śpiewając piosenki, tańczyły dokoła, trzymając się za ręce. Nie ma co ukrywać, wśród najmłodszych milusińskich zrobiła prawdziwą furorę. Spodobały im się jej długie włosy, falujące podobnie, jak morskie bałwany. W pewnym momencie poczuła się odrobinę skrępowana, nie przywykła do bycia w centrum zainteresowania. Mimo że przepadała za towarzystwem ludzi, miała ochotę już sobie pójść.
        Podobnie rzecz się miała, kiedy młodzieniec, który początkowo nie zareagował na nią dobrze, zaproponował jej gościnę. Enitii, cóż, nie spodobał się ten pomysł, chociaż chętnie napiłaby się czegoś ciepłego, usiadła na wygodnym krześle i zajęła wesołą polemiką. Jednakowoż, szatyn nie sprawił na niej dobrego wrażenia, wydał jej się arogancki już od pierwszego wejrzenia. Z tego też powodu odmówiła grzecznie, acz stanowczo i nagle... przypomniała jej się druidka. Uspokoiła dzieci tańczące wokół niej i ciągnące ją za pukle i zwróciła się do wieśniaków:
- Ludzie, słuchajcie! Ta niewidoma kobieta... została całkiem sama, a jeźdźcy prawdopodobnie już są obok. Nie możemy tak stać z założonymi rękoma, potrzebna jest pomoc.
        - Dobrze prawi panienka, chodźcie, musimy jej pomóc! - odezwała się starsza kobieta, ta sama, która zrugała aroganta.
- Ruszajmy! Nasza Lottie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie! - zawołał ktoś z tłumu.
"A więc ma na imię Lottie. Cóż za piękne imię. Pasuje do niej...", nereida uśmiechnęła się w duchu, a następnie poszła szybkim krokiem za resztą, wzdłuż ścieżki leśnej. Łania szła obok niej. Nereida zauważyła, że nawet ona jest poruszona, w pewnej chwili potrąciła Enitię noskiem, jakby w wyrazie wdzięczności.
        Kiedy dotarli na miejsce (a było ich sporo, na oko koło dwudziestu), ujrzeli mrożący krew w żyłach obraz. Oto druidka pada na ziemię, w wyniku silnego uderzenia w twarz. Enitia zacisnęła pięści, rozglądając się za zbiornikiem wodnym, który mogłaby skierować na agresorów, powodując ich utopienie. Niestety, nieopodal lasu nie znalazła niczego, co by spowodowało ów proceder, oprócz niewielkiego strumienia... Po rzece, którą przypłynęła nie było ani śladu. "No tak, przecież po przypłynięciu w to miejsce, szłam jeszcze dość spory kawałek pieszo." Nie spowodowałby żadnych większych strat, więc dała sobie spokój z tym pomysłem, licząc na pomoc mężczyzn. Łania zareagowała gwałtownie na atak na swą właścicielkę i porwałaby się przed siebie pędem, gdyby nie Enitia, która, przemawiając doń z pełnym spokojem, sprawiła, że zwierzyna faktycznie się uciszyła.
        - Stać, stać! Jak możecie atakować bezbronną, niewidomą kobietę? Co wam ona przeszkadza?! - krzyknęła w kierunku jeźdźców. Za jej plecami stało kilku mężczyzn, w ręku trzymając dzidy i łopaty, gotowi do ataku.
Awatar użytkownika
Lottie
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - druidka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lottie »

Zaszokowana uniosła dłoń do policzka, gdzie coraz wyraźniej rysował się ślad jego ręki. Uniosła głowę na szmery dochodzące z lasu, od razu domyślając się, co się stało. "O nie, tylko nie to! Tylko nie to!" pomyślała zrozpaczona. Przecież wyraźnie im powiedziała, że mają się do tego nie mieszać! Jak mogli tak zignorować jej słowa? "No tak, ta dziewczyna" uświadomiła sobie nagle "musiała ich namówić". Jeden z rycerzy złapał ją za ramię, brutalnie pociągając w górę. Pokrytym stalą ramieniem ścianął ją w pasie, blokując ręce, a drugą przyłożył coś zimnego i bardzo ostrego do szyi. "Nóż", uprzytomniła sobie dziewczyna "mam nóż na gardle". Myśl te przyjęła z dziwnym spokojem. Nie było wątpliwości, że w razie najlżejszego podejrzenia nie zawaha się go użyć. Lottie się dziwiła, że już tego nie zrobił. Przecież byłoby to dla nich ułatwienie. I doznała olśnienia. "Spalą mnie" pomyślała po raz pierwszy bojąc się o siebie "Zrobią dla mnie stos i..." nie chciała kończyć tej myśli.
- No proszę, jak gromadzą się obrońcy wiedźmy - zaśmiał się szyderczo dowódca - i co zrobicie? Nim ktokolwiek z was uczyni cokolwiek, ona będzie miała poderżnięte gardło- śmiał się i śmiał, a za nim rechotała cała reszta. Tłumek zaszemrał, podniosły się głosy. Lottie miała doskonały słuch, więc je słyszała i kiwnęła głową, nie bacząc, że rani sobie ostrzem skórę. Rozległy się kroki i kilka osób się oddaliło. Na pewno będzie ich coraz mnie, aż zostaną tylko ci najbardziej uparci. I miała nadzieje, że tych nie będzie, ale nie miała też złudzeń. Jeśli nie ustąpią, to bez krwi się nie obędzie. A przecież tego tak zaciekle próbowała uniknąć - walki, rannych, zabitych. I to ze strony ludzi z wioski. Jeźdźcy byli okuci stalą od stóp do głów, byli uzbrojeni po zęby, słyszała szczęk stali kiedy tylko któryś się poruszył.A co mieli oni? Lniane koszule na grzbietach, jakieś narzędzia, łopaty czy grabie najpewniej. I choć była im wdzięczna, wolałaby dla ich dobra, żeby ich nie było tutaj.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Pierwotnie zamierzał wejść do wioski tylko po to, by sprzedać trochę nazbieranych ziół. Od czasu, gdy musiał uciekać ile sił w nogach z Nandan-Ther, zawartość mieszka znacznie się zmniejszyła. Teraz jednak liczył, że udało mu się zgubić pogoń. Nim jednak zdążył choćby zbliżyć się do osady, nie mówiąc już o wypowiedzeniu słowa, do któregokolwiek z jej mieszkańców - zobaczył jak wszyscy, jedną wielką gromadą opuszczają mieścinę. W pierwszej chwili prawie uwierzył, że to jego się tak przestraszyli. Potem jednak zreflektował się. Wszyscy byli uzbrojeni, choć bardzo prowizorycznie. Coś więc im zagrażało, a oni poszli to ubić. Z ciekawości ruszył ich śladem. Chłopi byli tak skupieni na dotarciu do celu, że nawet nie zauważyli, że ktoś ich śledzi...
W końcu się zatrzymali. Adrastos chcąc lepiej widzieć, powód ich wzburzenia, ostrożnie, przemykając między drzewami okrążył ich. Gdy jego oczom ukazał się zbrojny oddział. Nie wiedział, czy podziwiać prosty lud za odwagę, czy potępić ich głupotę. Odszedłby, gdyby nie kobieta, której jeden z "oprychów" groził właśnie żelastwem. Tego było zbyt wiele, nawet jak dla Adrastosa. Co innego walczyć z równym sobie, a co innego zabić kobietę, która najwidoczniej nie była w stanie się obronić. Przywódca zbrojnej bandy stał z nożem na gardle niewiasty, pewny swojego zwycięstwa w tym starciu... W jednej chwili stojący za nim towarzysze ujrzeli jak jego ciało przewraca się do tyłu bezwładnie. Z jego oczodołu sterczała strzała. Podobny los spotkał żołnierza siedzącego kawałek dalej na koniu, tym razem jednak pocisk przeszył mu krtań.
Część oddziału zdążyła zsiąść z koni, szukając łucznika, reszta wciąż otrząsała się z szoku, po nagłej śmierci dwóch towarzyszy. W tym też czasie elf już biegł w ich stronę, gotów do dalszej walki...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

         Enitia, widząc, że miecz przywiera do szyi niewidomej kobiety, postanowiła interweniować. Chwyciła do ręki pierwszy lepszy kamień i cisnęła w kierunku oprawcy, lecz to tylko ją ośmieszyło. Kamień bowiem nawet go nie drasnął, a nereida miała nadzieję, że tym nędznym narzędziem zrzuci go z konia... Przeliczyła się i ogarnęła ją wściekłość, że ma związane ręce. No bo czym ma ich nastraszyć, fletem?
        Taki był jej marny los. I trwałaby dalej w tym stanie bezsilności, gdyby nie nagłe pojawienie się leśnego elfa. Stał spokojnie, dumnie czy lepiej, majestatycznie między drzewami, trzymając łuk. Enitii zaparło dech w piersiach i miała ochotę bić brawo swoim dziecinnym, dziewczęcym zwyczajem, ale powstrzymała się, podeszła do łani i wymieniła z nią uśmiechy. "Widzisz, twoja pani jest już bezpieczna, nic jej nie grozi. Mówiłam, żebyś była dobrej myśli", zwróciła się do zwierzęcia, które odpowiedziało tylko "dziękuję".
        Jeźdźcy zgłupieli. Nie wiedzieli, co mają robić- bronić się czy uciekać, najwidoczniej nie byli tacy mocni, na jakich wyglądali. Enitia postrzegała ich jako zwykłych tchórzy. No bo kim trzeba być, żeby atakować słabszego od siebie? Jeden z nich zwrócił się do swego kompana, który już zdążył zejść z konia:
- Co to za jeden? - Enitia też się nad tym zastanawiała. Z marszu zdobył jej szacunek i uznanie. Gdyby nie te okoliczności, chętnie dowiedziałaby się o nim czegoś więcej.
Drugi jeździec wyciągnął swój miecz, pomachał nim w powietrzu i rzucił się pędem w kierunku elfa, jednak po kilku chwilach już nie żył- strzała przeszyła na wylot jego brzuch.
Awatar użytkownika
Lottie
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - druidka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lottie »

Lottie nie mogła wiedzieć, co się dzieje. Słyszała odgłos upadającego kamienia ale nie umiała o zinterpretować. Nie usłyszała strzały, poczuła tylko, jak mężczyzna ciągnie ją w dół. Poślizgnęła się i to prawdopodobnie ją uratowało przed nożem, który mógł ją poważeni zranić, ciągnąc do tyłu. Zwaliła z siebie ciężkie ramię, i usiadła, nasłuchując odgłosów walki. Usłyszała jak przewraca się kolejny z jeźdźców. Odwróciła się, poszukała pod zbroją tętnicy na szyi i zbadała czy żyje. Był martwy. Nie wiedziała, czy cieszyć się, że jest chwilowo uratowana, czy martwić, że przez nią zginą człowiek. Dwójka ludzi. Powoli wstała, trochę chwiejnie ale jednak. Słyszała jak rycerze złażą z koni i szczęk wyjmowanego oręża. I, chyba jako jedyna, krótką naradę dwójki z nich, najwyraźniej jego zastępców. Cóż, nie należeli do ludzi odważnych. Postanowili zwiać. Ale postanowili też zgarnąć kasę za wypad, cokolwiek by to znaczyło. Potem usłyszała brzdęk żelastwa i uznała, że rycerze zaatakowali strzelca. Jeden z koni zarżał, usłyszała tętent dwójki koni blisko siebie. I silne pociągnięcie za ramię, po czym została brutalnie wrzucona jak worek mąki na siodło. Nawet w tak spokojnej i pokojowej osobie jak Lottie wzbudziło to złość. Szepnęła coś do konia, a ten posłusznie i zrobił to, o co go poprosiła. Zatrzymał się nagle, druidka ześlizgnęła się z siodła i pognała konie zanim mężczyźni zorientowali się co się dzieje. Niestety, tak się złożyło, że jej wysiadka miała miejsce blisko bójki z elfem. Stanęła bezradna, zdezorientowana odgłosami walki i nie wiedziała co czynić. Cofając się, ktoś na nią wpadł, inny potracił, inna osoba szarpnęła i już znów była na ziemi. Miała dość bycia ciągle przewracaną, ale czy mogła coś zrobić? Mogła i zrobiła. Stanęła i skupiła się na magii życia. Wyczuła siły życiowe rycerzy i zmusiła do zwolnienia rytmu serca. To było łatwe, już to robiła. Dobrze robiło to jeśli ktoś się zdenerwował. Ale jej już nie chodziło o to, by ich uspokoić. Wolniej. Jeszcze wolniej, aż zaczęli się słaniać. Po chwili kilku słabszych zemdlało, puściła ich wtedy. I czekała, aż reszta reszta zemdleje, co prędzej czy później w wyniku niedotlenienia mózgu musiało się to stać.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Sądził, że zbrojni wezmą nogi za pas, gdy dwóch z nich zginie. Pierwotnie nawet uznał, że mu się to udało gdy dwóch z nich wykonało taktyczny odwrót. Pociągając za sobą jeszcze jednego. Pozostali, którzy postanowili walczyć rzucili się na elfa. Było ich zbyt dużo by równocześnie odpierać ataki i atakować. Poprzestał więc przy tylko pierwszej z tych opcji. Nawet nie zauważył, kiedy druidka pojawiła się przy nim. Początkowo, to Adrastos zmuszał mężczyzn do oddawania pola. Jeden z przeciwników został odepchnięty przez skompresowane powietrze. Odrzucony wpadł na Lottie, próbując się jej złapać, dla utrzymania równowagi, przewrócił ją na ziemię.
Sytuacja jednak w końcu się odwróciła, gdy przeciwnicy w końcu się zgrali. Powoli zmuszając elfa do cofania się. Co zadziwiające w pewnym momencie zaczęli się słaniać na nogach, po kolei padając nieprzytomni na ziemię. Pozwoliło to Adrastosowi ponownie przechylić szalę na swoją stronę, raniąc jednego z oprychów.
Gdy walka dobiegła końca rozejrzał się po zgromadzonych osobach. Odnosił dziwne wrażenie, że wszyscy patrzą raz na niego, raz zbrojnych leżących na ziemi, by potem sprawdzić, czy kobieta o kasztanowych włosach jest cała. Spokojnie kucnął i zabrał się za czyszczenie ostrzy zdobiących zakończenia łuku...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

        Enitia patrzyła, jak zaczarowana na to, co robi druidka. Stała z wyciągniętą przed siebie ręką, zapewne w ten sposób rzucała urok. I rzeczywiście, jeźdźcy zaczęli się chwiać na nogach, a potem mdleć. Nereida jednak obawiała się, że gdy się przebudzą, zdecydują się na ponowny atak. Mimo że zostali spacyfikowani, coś nie pozwalało Enitii odetchnąć z ulgą.
- A co, jeśli się obudzą? - zapytała swoich towarzyszy, wzrok skupiając na Adrastosie. - Lepiej zrobisz, gdy ich uśmiercisz, tak będzie dla nas bezpieczniej.
        W pierwszej chwili chciała uciec, gdzie pieprz rośnie, w końcu była tylko strachliwą naturianką, ale zatrzymało ją coś, co było niezależne od niej. W głębi duszy ciekawił ją zarówno elf, jak i druidka i nic na to poradzić nie mogła. Skoro już znalazła się w tym samym miejscu i czasie, co ta dwójka, nie chciała, w pewnym sensie, zawieść ich oczekiwań i tak po prostu sobie pójść. Uśmiechnęła się do efa i spojrzała na niego dziwnym wzrokiem- na poły ze wzruszeniem, na poły z podziwem, na poły strachem. Targały nią sprzeczne uczucia.
Awatar użytkownika
Lottie
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - druidka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lottie »

Lottie wyprostowała się gwałtownie, marszcząc brwi, zaniepokojona słowami dziewczyny.
- Nie wybudzą się - powiedziała uspokajająco - nie będzie więcej zabijania. Dość już przelano krwi - dodała nieco zbyt stanowczo. Zwróciła się w stronę ludzi z wioski, wydając polecenia. Jeden z nich pobiegł do wioski po sznur, kilkoro zajęło się rozbrajaniem napastników, pozdejmowali też z nich zbroje. Druidka zapytała się ich, czy są ranni. Tych kazała nie wiązać, tylko zanieść na ganek. Sama też tam poszła i zajęła się leczeniem. To było tak znajome, tak jej bliskie, że mimowolnie się uśmiechnęła. Trochę ja to zmęczyło, ale nie tak bardzo jak doprowadzenie do zemdleń. Kiedy już skończyła, łania szturchnęła ją lekko, jakby w geście pocieszenia. Pogłaskała ją po głowie, po czym westchnęła głęboko. Musiała zastanowić się, co zrobić. Z pewnością nie da ich zabić, ale dopóki oni żyją, będą ją ścigać. To fanatycy, nigdy nie dadzą jej tu żyć. A może tu kryje się rozwiązanie? Nie powinna tu mieszkać? Przenieść się? Mogłaby odejść tam, gdzie odeszli druidzi, ale nie chciała porzucać świata. Przypomniała sobie jeszcze o czymś. Konie. Kazała je zabrać, pozdejmować siodła i dać jeść i pić. Mogło się wydawać nieco dziwne, jak ta młoda dziewczyna dyryguje tą zgrają chłopów, ale się jej słuchali. Taka natura motłochu, ze słucha się osób, które mają choć odrobinę charyzmy. Tak się składało, że na dodatek ją szanowali, niejednemu z nich ratowała życie, a i jej pokaz trochę zrobił na nich wrażenie. Chyba się nie spodziewali, że coś takie potrafi, a co dopiero że się na to zdecyduje, a tu proszę. Poczuła, jak łania delikatnie skubnęła rąbek jej szaty, chcąc skłonić ją do ruszenia się. Położyła dłoń na jej grzbiecie i podeszła do elfa. Skąd to wiedziała? Domyśliła się po zachowaniu łani. Przy dziewczynie inaczej się poruszała, były to jednak na tyle drobne różnice, że zapewne nikt poza nią by ich nie zauważyła.
- Dziękuję za ratunek - powiedziała swoim zwykłym, cichym głosem, choć znać było po nim zmęczenie i tobie również - powiedziała, choć nie odwróciła głowy w stronę dziewczyny, wiadomo było, że do niej było to skierowane - Będę wasz za to zawsze wdzięczna. Mój dom waszym domem, czujcie się jak u siebie. Jeśli macie ochotę, chętnie was ugoszczę.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

        Enitia uśmiechnęła się do Lottie, mimo że ta nie mogła tego zobaczyć. W głosie nereidy dało się wyczuć jednak sympatię i przyjemny ton. Chciała tu zostać, ale czuła, że nie będzie czuć się bezpieczna. Bała się trochę o los Lottie, ale musiała udać się nad swój port, tam, gdzie jest jej dom...
- Lottie, chciałam ci powiedzieć, że ty również możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Bardzo cię polubiłam. Wiem, że dużo niebezpieczeństw czyha na... niewidomą istotę. Dlatego pytaj o mnie w porcie. Nietrudno jest mnie znaleźć, wszyscy mnie znają. Pójdę już. - odparła niepewnie. Chciała dodać "Do zobaczenia", ale nie było to stosowne, przynajmniej nie dla kogoś, kto jest niewidomy. - Będę czekać na ciebie. - Podeszła i dotknęła ramienia druidki. - Pamiętaj, że czekam.

Ciąg dalszy: Enitia
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Każda opowieść kiedyś się kończy, cała trójka towarzyszy od początku wiedziała, że nadejdzie czasy, gdy każdy odejdzie w swoją stronę. Wszyscy bohaterowie mieli swoje ścieżki i swoje życia. Nereida odeszła pierwsza, pokierowała swoje kroki daleko, daleko za wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jej niespokojny duch zawędrował aż na Wyspę Syren, by tam przeżywać kolejne przygody.
Druidka zmęczona wydarzeniami postanowiła odpocząć. Wiedziała, że jeszcze wiele przed nią, musiała więc nabrać siły, by pokonywać większe i mniejsze przeszkody dnia codziennego.
Elf w tym miejscu zrobił już to, co miał do zrobienia. Nic nie trzymało go tutaj, w milczeniu ruszył na kolejną wyprawę, zapewne pełną niespodzianek. A kiedy zawędrował aż pod Rubidię, zaczęła się kolejna jego przygoda...
[ciąg dalszy: Adrastos]
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości