Równiny Andurii[mały lasek na pustkowiu] Jeść

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Radgar
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: panterołak
Profesje:
Kontakt:

[mały lasek na pustkowiu] Jeść

Post autor: Radgar »

Doprawdy tym razem wybrał złe miejsce na swoją małą kradzież. Wioska którą odwiedził okazała się wcale nie taka bezbronna i chociaż jego celem była błyskotka rodzinna i trochę jedzenia, pościg który za nim wysłali był niezwykle zaciekły. Gonili go dobre kilkanaście kilometrów na koniach tak szybkich, że nie zdołał nawet na czterech łapach odstawić ich na wystarczającą odległość. Całe szczęście, że w końcu zrezygnowali, bo padł by na pysk i zginął pod kopytami.
Radgar postanowił jednak nie zatrzymywać się na otwartej przestrzeni i już wolniejszym tempem dotarł do niedużego lasku. Miejsce to wydało mu się idealnym na odpoczynek, toteż czym prędzej skrył się między drzewami. Na nieszczęście nie wyczuł w pobliżu żadnej zwierzyny zdatnej do zjedzenia. Mimo to, pomrukując pod nosem, wypluł z pyska swój skromny dobytek, którym aktualnie były spodnie, krótki miecz, siatka bułek i skradzione świecidełko. Chwilę później przemienił się z powrotem w człowieka. Założył spodnie, przysiadł na trawie i przyglądając się dziwnemu naszyjnikowi wgryzł się w bułkę.
- Ciekawe ile jesteś warta moje złotko. - szepnął wesoło, szczerząc się do naszyjnika. Może był warty fortunę i dlatego tak go gonili?
Rozejrzał się po okolicy, ale nie dostrzegł nic nadzwyczajnego. Ot, płaska równina z jednej strony i mały las z drugiej. Może przynajmniej jakieś owoce tam znajdzie, bo bułkami to się na pewno nie naje.
Awatar użytkownika
Arisza
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisza »

Arisza drzemała spokojnie na jednej z szerszej gałęzi drzewa. Nie było to oczywiście wygodne, przeciwnie - gałąź wbijała jej się brzuch a szorstka kora drapała policzek, jednak tygrysołaczka zdawała się po prostu już do tego przywyknąć. I tak też było, ostatnie tygodnie jej podróży nie należały do najprzyjemniejszych. Zresztą pomijając ten fakt, nie potrzebowała cieni Mrocznych Dolin by uczulić się na wszelkie niebezpieczeństwa, o ile była sama zawsze wolała zachować ostrożność. Poza tym ta drzemka była popołudniową, nie miała trwać długo więc też jej komfort nie był sprawą nadrzędną.
Jak się jednak okazał, drzemka była krótsza niż to było planowane... Dziewczyna natychmiast wybudziła się, gdy usłyszała zbliżające się kroki... Niezwykle miękkie i ciche, tak dobrze jest przecież znane. Przez chwilę zastygła w bezruchu, wpatrując się w koronę drzew i nasłuchując tylko. Kroki zbliżały się w jej kierunku by w pewnym momencie całkowicie ustać. Arisza podniosła powoli głowę i wychyliła ją zza swojego konaru, by dowiedzieć się kto ją odwiedził.
Dostrzegła panterę niosącą w pysku jakieś przedmioty. Spodziewała się co to może oznaczać, lecz nie odważyła się nawet nad tym zastanawiać, wpatrując się w zwierzę i czekając, aż tajemnica sama się rozwieje. I po chwili tak też się stało... Krótka sierść poczęła znikać a postać pantery kurczyć się i powoli podnosić. Przed Ariszą stał nagi mężczyzna - i to całkiem przystojny, jak udało jej się ustalić - o długim, cienkim ogonie i równie ciemnymi włosami, pod którymi jak się spodziewała ukrywały się uszy. Nie miała szansy zbytnio się napatrzeć, ponieważ panterołak ubrał spodnie, przysiadł na ziemi i począł coś jeść.
Ciekawe ile jesteś warta moje złotko, usłyszała wesoły głosik, który wprawił ją o krótki dreszcz. Nie była pewna czy dobrze zrozumiała, jednak jeśli tak... Cóż, nie tylko słowami ale też i swoją aparycją pasował jej do złodzieja. Arisza pokręciła nosem, wciągając szybko dwa razy powietrze, zupełnie jakby miała tym sposobem zwietrzyć jakieś niebezpieczeństwo... Ale oczywiście nic nie wyczuła. Zastanawiała się chwilę czy wyjść z ukrycia czy też przeczekać tego gościa, jednak zdecydowała, że bać się nie ma czego, a osobnik może jej nieco... umilić czas.
Zdecydowanym ruchem rozsupłała węzeł liny, którą przywiązała swoją dzidę do gałęzi, po czym trzymając ją w lewej ręce zsunęła się z gałęzi i opadła w dół. Krótką chwilę wisiała jeszcze na drugiej ręce, przyglądając się panterołakowi trudnym do odczytania wzrokiem, aż wreszcie puściła się by delikatnie spocząć na trawie. Dzidę oparła o swoje ramię, nie miała gdzie jej schować.
Stała w odległości jedynie paru kroków do mężczyzny, jej wzrok zdawał się go przewiercać, jednak jej oblicze nie zdradzało zbyt wielu emocji. Nie wiedziała w końcu czy jest to towarzystwo, które przypadnie jej do gustu.
- Witam - przywitała się wreszcie swoim niskim głosem, posyłając mu jednocześnie blady uśmiech. - Bracie... - dodała po chwili, pozostawiając znaczenie tych słów na razie ukrytym. W końcu przybrała swoją ludzką postać, jej rozmówca nie mógł podejrzewać jej korzeni, chociaż mógł się domyślać. Arisza odważyła się podejść następne dwa kroki.
- Ładne świecidełko... - mruknęła głosem równie zagadkowym co jej spojrzenie. Mimo swojego komentarza nie wpatrywała się w klejnot, lecz w złote oczy rozmówcy, tak podobne do jej. Bo cóż też miał ją obchodzić jakiś skradziony klejnocik? Oby tylko jej nie wrobił w tę kradzież, wszystko inne jej nie obchodziło.
Awatar użytkownika
Radgar
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Radgar »

Radgar wyglądał jakby nie zdawał sobie sprawy z czyjejś obecności. Przyznał sam przed sobą, że nie wyczuł jej na wstępie. Musiała być trochę lepsza w ukrywaniu się niż jego zmysły. Zorientował się że ktoś jest w pobliżu dopiero kiedy się poruszyła. Jego zmysły pozostawały jeszcze wyczulone, gdyż zaledwie przed chwilą zmienił postać. Własnie przez to nie zareagował w ogóle. Wiedział że Arisza była ukryta na terenie, na którym powinien ją wyczuć. Jeśli mu się nie udało, oznaczało to tylko tyle, że jest lepsza pod tym względem. A skoro tak, gdyby chciała, już by go zaatakowała. Dlatego też spokojnie siedział i zajadał bułkę jakby ignorował kobietę. Dopiero kiedy zatrzymała się parę kroków przed nim, uniósł na nią spojrzenie, równie pewne siebie co jej, mieląc w ustach resztę bułki. Oczywiście nie omieszkał po drodze przyjrzeć się jej ciału, chociaż sprawił wrażenie jakby to było całkowicie naturalne. Możliwe że bardziej badał jej możliwą siłę niż kobiece aspekty.
Musiał przyznać, że trochę zaskoczyła go barwa głosu kobiety, nie do końca pasująca do reszty. Domyślał się, że widziała go przed przemianą, a również chwilę po niej, przez co uśmiechnął się wesoło do siebie. Niestety nie był aż taki głupi, żeby nie zrozumieć nazwania go już na samym początku bratem. Co prawda nie wiedział jakiego typu zmiennokształtnym może być, ale na pewno oczekiwał co najmniej jednej innej postaci.
Na powitanie odpowiedział jedynie ruchem głowy, prawdopodobnie przez to, że miał pełne usta. Jego panterzych uszu nie było widać wśród poplątanych włosów, a giętki ogon wił się wokół jego pasa. Na wspomnienie o naszyjniku, podrzucił go nisko na dłoni i wsunął do kieszeni spodni - jedynej części swojej garderoby.
- A i owszem, też tak sądzę. Będzie pięknie wyglądać na szyi jakiejś bogatej panny. A może i nawet twojej nieznajoma, jeśli masz pieniądze oczywiście. Z racji przypadkowego spotkania pośrodku niczego, mogę nawet trochę zejść z ceny. - powiedział swobodnie, nie spuszczając wzroku z Ariszy. Mimo że jego usta wyginały się w lekki uśmiech, a postawa sugerowała rozluźnienie, był gotowy zareagować na każdy ruch nowo poznanej. Cóż, raczej nie było w jego naturze ufać komuś, kogo nie wyczuł z dość dużej odległości.
-
Awatar użytkownika
Arisza
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisza »

Mężczyzna nie zareagował gwałtownie ani w swoich ruchach, ani też w słowach; siedział nadal w tym samym miejscu pożerając jedynie chleb, jakby nic innego go nie obchodziło, jakby już wcześniej wiedział o pojawieniu się tygrosołaczki i jakby nie był tym zainteresowany. Był pewny siebie i nie dał się przestraszyć, a Arisza sama nie wiedziała czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony nie uciekł na jej widok, jednak z drugiej mogłoby to być nawet zabawne. Poza tym nienawidziła, gdy nie potrafiła wywrzeć na innych odpowiedniego wrażenia. Co prawda nie chciała przestraszyć rozmówcy na śmierć tylko porozmawiać, jednak zero reakcji było dla niej równie irytujące. Czuła się lekceważona, a ona nie znosiła tego uczucia, czy raczej znosiła je ciężko.
Na szczęście lont bomby jaką była tygrysołaczka nie został podpalony. Zdawało się, że było to bardziej zależne od przypadku niż jakiejś zasady. Zamiast odgórnie skazać panterołaka na potępienie postanowiła podejść do niego na spokojnie, bez nerwów... Oczywiście tylko dopóki nie zostanie dodatkowo zdenerwowana.
Nie podchodziła do niego bliżej, zamiast tego wbiła swoją dzidę ostrym końcem w ziemię (lecz nie za głęboko, tak, by mogła ją szybko wyjąć) po czym oparła się o nią. Na swoim policzku poczuła znaną jej fakturę drzewca broni. Jej oczy utkwione były nadal w rozmówcy.
- Och... Taka szkoda, już myślałam, że mi go podarujesz - odpowiedziała spokojnie i chociaż jej słowa zakrawały na ironiczne, to głos jej był całkowicie poważny. Gdyby się przyjrzał, zauważyłby nawet w głębi jej oczu iskierki rozbawienia. - To byłoby niesamowicie... "szarmanckie", powiem, bowiem "romantyczne" brzmi już zbyt sztucznie. - Gdy to rzekła, na jej ustach zatańczył nawet łobuzerski uśmieszek, lecz nie na długo. Znikł on prędko na rzecz teatralnej maski rozczarowania. - Niestety, tyś nie szarmancki, ja nie bogata, więc jak sądzę nici z interesu.
Podkreśliła jeszcze swoją bezsilność wobec tego zawodu wzruszeniem ramion, po czym wyprostowała się i odrzuciła ręką włosy, pokazując w pełnej krasie zarówno swoją szyję jak i dekolt. Położyła na nim swoją niewielką dłoń, a wyraz jej twarzy zdradzał raczej fałszywe rozczarowanie.
Trzeba było przyznać, że lubiła grać, nawet jeśli tylko jej sprawiało to jakąś przyjemność.
- Jednakże, - dodała zabierając rękę z dekoltu i opierając się na nowo na swojej dzidzie - dziękuję za tę wspaniałomyślną, potencjalną obniżkę, to bardzo wielkoduszne z twojej strony.
Zamilkła, przyglądając mu się z większym zainteresowaniem. Kim był? Dlaczego kradł? I jak miał na imię? Pytała samą siebie, lecz nie zapytała jego. Wolała poczekać na jego pierwszą reakcję.
Awatar użytkownika
Radgar
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Radgar »

Radgar stracił chwilowo orientację co się dzieje z kobietą która pojawiła się przed nim znikąd, kiedy właśnie najzwyczajniej w świecie jadł sobie bułki. Nie doś, że posiadała broń kompletnie nie pasującą do pięknej kobiety, to właśnie zaczynała odstawiać jakieś przedstawienie w środku lasu, przed nieznajomym, półnagim mężczyźnie. Panterołakowi coś wybitnie w tym zachowaniu nie pasowało, albo to on zgubił gdzieś zmysły odpowiedzialne za reagowanie na podobne sytuacje.
Po prostu zamarł z bułką w połowie drogi do rozwartych ust, wpatrując się w kobietę. Bynajmniej nie był to wyraz zachwycenia, co mógłby pomyśleć nieuważny obserwator. Radgar patrzył z dziwnym grymasem na twarzy i uniesionymi brwiami. Zupełnie, jakby jego mina mówiła "Erm, mógłbym wiedzie, co Ty robisz kobieto?" Chociaż oczywiście nie odezwał sie ani słowem, póki nie skończyła swojego przedstawienia. Kiedy tak się stało, zamknął usta, przegryzł bułką i spojrzał na prawo i lewo, jakby czegoś szukał.
- Zgubiłaś swój wóz cyrkowy czy jak? - co dziwne, zabrzmiało to jak poważne pytanie, a nie celowe naigrywanie się.
- Nie to nie, sprzedam w najbliższym mieście. Bez zniżek oczywiście. Nie wiesz może, w którą stronę musiałbym pobiec żeby do jakiegoś trafić? - mrugnął do Ariszy i odłożył pozostałą połowę bułek na bok, widocznie chwilowo najedzony.
Awatar użytkownika
Arisza
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisza »

Gdy już stała spokojnie i przeszywała go swoim spojrzeniem, padło z jego ust zdanie, którego się nie spodziewała i które wręcz zagotowało jej krew. Niemal mechanicznie, bez żadnego zastanawiania się, wyjęła z ziemi swoją dzidę i podrzuciła ją lekko, by móc złapać drzewiec bliżej jego końca. Nogi lekko rozstawiła jak w bojowej postawie, jednak nie ruszyła się z miejsca, dzidy nie skierowała w jego kierunku a jej twarz, nie licząc oczu, nie zdradzała jeszcze wszystkich jej emocji. Jedynie brwi zadrżały lekko, co widoczne było w jej umalowaniu twarzy.
Miała wrażenie, że jej rozmówca albo nie jest "normalny", albo trochę przygłupi. "Normalny" było oczywiście zrozumiane tylko wobec jej kryteriów.
- To była tylko ironia chłoptasiu - warknęła lekko zachrypniętym głosem, nadal przyglądając mu się zabójczym niemal wzrokiem. Nie mogła mieć pojęcia, że mężczyzna przed nią faktycznie jest sporo młodszy, jednak nie przeszkadzało jej to. - Podkreślenie tego, że ta błyszcząca podróbka nie jest dla mnie nic warta, nawet gdyby znalazł się w niej jakiś prawdziwy klejnocik.
Jej głos pełen pogardy i lekceważenia, mimo to nie mógł wyrazić wszystkich emocji jakie czuła. Miała ochotę odejść poza linię wzroku panterołaka i przygotować naprędce jakiś rytuał, jednak wiedziała jak absurdalne to było. Miał zbyt czuły słuch i był zbyt szybki. Zamiast tego opuściła dzidę, ale zacisnęła na niej jeszcze mocniej palce.
- Nie wiem - odpowiedziała błyskawicznie, nawet nie zastanawiając się nad tym pytaniem, po czym pokazała mu swoje plecy. Nie obchodziło jej do którego miasta ciemnowłosy w końcu dotrze, mimo iż znała jedno... Lecz pomijając fakt, że jego los nic jej już nie obchodził, to nie wiedziała nawet czy to miasto było najbliższym. Samej jej nie ciągnęło do miast lecz na południe.
Żałowała, że nie poznała jeszcze dziedziny ognia. W niektórych momentach chciałaby wszystko i wszystkich wysadzić w powietrze, samej uciekając z miejsca wypadku i śmiejąc się jak szalona. Pozostawała jej niestety tylko wyobraźnia...
Dziewczyna podeszła do swojego drzewa i poczęła się z powrotem na nie wspinać. Nie miała z tym większych problemów, ten egzemplarz dębu był wyjątkowo dobrze do wspinaczki przystosowany. Już po chwili Arisza znalazła się na jednej z najniższych gałęzi, przysiadła na niej i sama otworzyła torbę, by wygrzebać z niej kawałek chleba i mięsa. Ignorując swojego rozmówcę wgryzła się w jedzenie, nie poświęcając zbyt wielu myśli jego smaku, chociaż ten był całkiem w porządku. Zamiast tego skierowała swoje zmysły na rzeczy raczej abstrakcyjne: ciemne chmury krążące na niebie i przerażająca burza. Spojrzała ukradkiem na niebo, mając nadzieję, że jej głupie wizje się nie spełnią.
Awatar użytkownika
Radgar
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Radgar »

Radgar znowu spojrzał na nią tym swoim trochę zdezorientowanym spojrzeniem. Nie umknął mu ani jeden szczegół jej zachowania, był zbyt wyczulony na tym punkcie. Uśmiechnął się tylko głupio, starając się nie okazać za bardzo swojego rozbawienia jej reakcją. Naprawdę, nie spodziewałby się takiego zachowania ze strony rozkapryszonej panienki na zamku, a tutaj spotkał taką w środku niczego i to dziką.
Musiał za to przyznać, że całkiem przyjemnie patrzyło mu się na jej plecy. Czy też ogólnie rzecz biorąc, jej ciało od tyłu. Jak tak teraz nad tym pomyślał, w końcu rzadko miał okazję w spokoju posiedzieć i popodziwiać... naturę. Zazwyczaj jego wzrok przykuwały uzbrojone straże, przydatne do ucieczki szczeliny czy drobiazgi na szyjach panienek. Uśmiechnął się pod nosem i nie poruszył się, dopóki tygrysołaczka nie usadowiła się na swoim miejscu.
Dopiero wtedy podniósł swój leniwy tyłek i powoli podszedł trochę bliżej. Widząc mięso w dłoniach nieznajomej, poczuł burczenie w brzuchu. Oblizał się odruchowo nim zdążył się opanować, ale nic poza tym nie zrobił. Zerknął na twarz Ariszy swoimi złotymi oczami, jednocześnie podpierając się dłońmi na biodrach.
- Mam jednak wrażenie, że wiesz gdzie tu jakieś miasto. Spójrz na to z drugiej strony. Powiesz mi, to odpocznę jeszcze chwilę i się ulotnię. A jak nie powiesz, cóż. Będę musiał tu trochę poczekać, żeby rozeznać się w kierunkach i szlakach. - Uniósł brwi sugerując, że to całkowicie mogłoby popsuć spokojny odpoczynek dziewczyny w tym miejscu.
Awatar użytkownika
Arisza
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisza »

Nie miała oczu w okół głowy ani też niestety nie posługiwała się inkanacjami czy rozkazami, więc nie mogła wiedzieć jak uważnie obserwuje ją nieznajomy... lub też co dokładnie przybiło jego uwagę. Nie spodziewała się też tego, bowiem jej myśli zwykły być zaprzątane innymi sprawami.
Z rozmyślania nad pogodą wyrwał ją ruch mężczyzny. Spojrzała na niego kątem oka, nie przerywając jedzenia. Nie uszło jej uwadze jak ten oblizał usta. Czyżby chleb nie był dla niego wystarczający? Cóż, nie dziwiło jej to, ona sama wolała jeść mięso chociaż bywało to trudne, jeść coś do czego można zagadać... Spojrzała na swój posiłek po czym wróciła wzrokiem do nieznajomego. Położył ręce na biodrach jakby zamierzał ją besztać. Przynajmniej to właśnie przywodził jej ten gest na myśl.
- Ależ mi to nie przeszkadza, możesz tam sobie na dole siedzieć, ja zostanę po prostu tutaj - rzekła obojętnym głosem, odgryzając kawałek trzymanego w ręce mięsa. Nie rozjaśniła tutaj sprawy miasta, ale sam fakt, że nie odpowiedziała na jego zarzuty wskazywał raczej na to, że panterołak miał chociaż po części rację. Dziewczyna nie zamierzała dawać się szantażować, a jeśli jego słowa miały być prowokacją... To nie zadziałały nawet na wyjątkowo wrażliwe nerwy Ariszy. Przeciwnie: poprawiły jej nawet humor, bo siedząc tak na górze i odpowiadając mu, czuła wreszcie powrót swojego prawdziwego autorytetu.
Jeśli mężczyzna będzie próbował uprzykrzyć jej życie będzie to tylko jego błędem. Nawet chciała, żeby jego słowa nie były tylko na pokaz, może wyniknie z tego jeszcze jakaś ciekawa sytuacja, w której tygrysołaczka będzie miała aż pretekst żeby skutecznie rozwiać nudę. Wiedziała jedno: jakakolwiek pomoc nieznajomemu była wykluczona. Zastanawiała się, czy ten odgadnie to po jej zachowaniu i da sobie spokój, czy faktycznie będzie drążył temat, "rozeznając się w kierunkach i szlakach".
Zaczęła bujać lekko nogami, co znaczyło poprawę jej humoru, ale ciemnowłosy zapewne nie mógł tego wiedzieć. Jej twarz pozostawała obojętna.
Arisza podniosła lekko głowę i wciągnęła głęboko powietrze, po czym przyjrzała się uważniej niebu. Po chwili spojrzała na nowo na panterołaka.
- Tylko radzę pośpieszyć się w tych rozeznaniach, niedługo będzie tu całkiem mokro i nieprzyjemnie. - Pierwszy raz miał możliwość zobaczyć jej uśmiech. On sam nie był w sobie złośliwy, był całkiem ładny - w końcu tygrysołaczka posiadała zarówno równe, białe zęby, jak i piękne usta. Tym co bardziej mogło niepokoić były jej oczy... zdradzały one cień satysfakcji i złośliwości.
Awatar użytkownika
Radgar
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Radgar »

Radgar nie przejął się za bardzo jej słowami. Przysiadł naprzeciwko niej, pod innym drzewem i po prostu sobie na nią patrzył z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie dało się za bardzo wywnioskować, czy to jego naturalna mina, czy coś go rozbawiło. Ale na pewno nie dał jej satysfakcji z tego, żeby czuć się jakoś nieswojo kiedy mówiła do niego kobieta siedząca wyżej na gałęzi. Przynajmniej nie ukrywał że przyjemnie mu się na nią patrzy, co pewnie już dawno zirytowało by normalne kobiety. A tymczasem ona siedziała wygodnie i nic sobie z tego nie robiła.
W końcu Radgar uśmiechnął się trochę szerzej i podniósł z ziemi.
- A kto to wymyślił, że mokro oznacza nieprzyjemnie? Co za kłamstwo. - prychnął rozbawiony. Przecież ulewy były idealne! Mniejsza widoczność dla ludzi, ślady rozmywane deszczem...
Panterołak podniósł swój skromny dobytek i teatralnie skłonił się w stronę Ariszy. Nie zastanawiając się nawet za bardzo nad kierunkiem, poszedł w przeciwną stronę z której przybiegł, co było najrozsądniejsze. Tak czy inaczej, w końcu trafi na jakiś trakt a potem wszystko już z górki.
Niestety los przygotował dla niego, a właściwie dla nich coś innego. Z początku myślał, że ten ledwo słyszalny hałas to nadchodząca burza, co go trochę zmyliło. Ale teraz do jego umysłu dotarło, że jest to zbyt regularny hałas. Zatrzymał się w miejscu i spojrzał w stronę z której przybył jakiś czas temu. Westchnął ciężko i pokręcił głową nad upartością tych wieśniaków. Trzech jeźdźców galopowało w kierunku małego lasku. Niestety, tym razem mieli ze sobą psy - już nie będzie tak łatwo ich zgubić.
- Jak panienka myśli. Czy te czworonogi będą w stanie rozróżnić jednego zmiennokształtnego od drugiego, czymkolwiek ten drugi jest? - rzucił trochę złośliwie w stronę Ariszy, po czym błyskawicznie zmienił postać na majestatyczną, czarną panterę. Chwycił w zęby swoje rzeczy i nie zważając na to co uczyni Arisza, wydarł do przodu ile sił w łapach, mając nadzieję odbiec jak najdalej póki tamci tutaj nie dotrą. Może psy zmylą się zapachem tygrysołaczki, co było całkiem możliwe, a zanim jeźdźcy się zorientują, on będzie już daleko.
Awatar użytkownika
Arisza
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisza »

Arisza najpierw wyczuła lekko drgającą ziemię, potem zaś usłyszała tętent kopyt. Spojrzała lekko pytająco na ciemnowłosego, a ten... Pogroził jej psami! Prychnęła jedynie, czego w swoim pośpiechu zapewne nie ujrzał, bowiem ani ludzi na koniach ani psów się nie obawiała. Mogłaby teraz ułożyć naprędce specjalny krąg, wystarczyłby jej tylko patyk i kilka proszków i ziół z jej torby, a cała zgraja odwróciłaby się i popędziła w przeciwnym kierunku, jednak po co się męczyć z problemem złodzieja, podczas gdy ten ucieka?
Odłożyła do torby jedzenie i zamknęła ją, przyglądając się jednocześnie nieznajomemu. Jej oczy rozwarły się nieco szerzej gdy ujrzała, jak ten w pośpiechu zmienia postać zapominając zupełnie o swoich spodniach, które podarte niczym szmatka opadły na ziemię. Wydawało się, że panterołaka to nie obchodziło lub w ogóle nie zwrócił na to uwagi, ponieważ pierzchł pośpiesznie w busz w ogóle się nie oglądając.
Arisza nie mogła się powstrzymać, by się nie uśmiechnąć. Teraz nie było żadnej innej opcji jak po prostu popędzić za nieznajomym, choćby dlatego, że po przemianie w człowieka powinien się zorientować, że stoi nagi i nie ma się w co ubrać.
Złapała mocniej swoją dzidę i zaskoczyła z gałęzi, w locie zmieniając swoją postać na tygrysią. Na ziemię opadła już na cztery miękkie łapy. Nie miała problemu z szybkimi przemianami, a cały jej dobytek za pomocą magii trafił w wisiorek na jej łapie, toteż mogła od razu skoczyć w bieg goniąc za Radgarem. Czuła siłę swoich spiętych mięśni, czuła swój ciężki oddech... Jej wielkość powodowała uczucie ospałości ale i potęgi. To było za każdym razem niesamowite przeżycie.
Tygrysica zmusiła się do maksymalnego wysiłku, do maksymalnej prędkości, by dogonić wreszcie panterołaka biegnącego na przedzie. W końcu dojrzała końcówkę jego ogona śmigającą pomiędzy drzewami, wysiliła się jeszcze bardziej i zaraz potem była już za nim, już się z nim zrównywała... Aż w końcu biegli ramię w ramię. Spojrzała na niego ukradkiem, uważając jednocześnie by się nie potknąć. Biorąc pod uwagę napięcie jego mięśni on również dawał z siebie wszystko podczas tego biegu.
W jego umyśle pojawił się jej niski, ale o przyjemnej barwie głos:
- Nieładnie tak zostawiać kobietę samą w tarapatach... - Mógł dosłyszeć wyrzut w jej głosie, lecz czy był on prawdziwy? Zapewne nie, lecz sytuacja nie była odpowiednią do analizowania wszelkich ironii czy słownych gierek. Chwilę biegła w ciszy, uważając przy tym, by panterołak nie skręcił nagle i nie zostawił jej na innej ścieżce. Po prostu... "Trzymała się jego ogona".
- Wiesz, że konie są o wiele bardziej wytrzymałe od nas. Jeśli ludzie są uparci, to prędkością ich nie pokonasz. Jedynie sprytem lub... może deszczem. - Tygrysica uniosła lekko łeb by spomiędzy rzadkiej korony drzew przyjrzeć się kawałkom nieba. Chociaż jej zmysły nie powinny się mylić, to na razie było jeszcze zupełnie sucho.
Tygrosołaczka uśmiechnęła się na swój tygrysi sposób i utrzymywała dalej tempo panterołaka.
Awatar użytkownika
Radgar
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Radgar »

Radgar wyczuł że Arisza zaczęła za nim podążać jeszcze zanim się z nim zrównała. Szczerze mówiąc rozważał możliwość, że będzie chciała przeszkodzić mu w ucieczce, więc nie pozwalał jej biec zbyt blisko siebie i zachowywał odpowiedni dystans. Gdyby zechciała go przewróci, zdążyłby z łatwością odskoczyć. Dla Radgara uciekanie nie było niczym hańbiącym. Czasami musiał coś ukraść żeby przeżyć, ale nie uważał tego za wystarczający powód, żeby rani czy zabijać przypadkowych ludzi. Nawet nie zastanawiał się czy dałby sobie z nimi radę, po prostu wolał uniknąć starcia. Co do spodni, Arisza dobrze zaobserwowała - Radgar ani trochę nie przywiązywał się do swojego odzienia.
Gdy kobieta się odezwała w ten niezbyt przyjemny sposób, panterołak poczuł wobec niej jeszcze więcej nieufności.
- Sądząc po twoim zachowaniu, chyba nie uważasz ich za zagrożenie. Więc przykro mi, ale nie jest mi ani trochę żal. - Odpowiedział w sposób, który dla ludzi wydawałby się zwykłymi warknięciami i pomrukami. Ale Arisza również była zmiennokształtnym, więc łatwo mogła zrozumie jego słowa. No, może nie do końca łatwo, bo mówił przez zaciśnięte zęby, żeby nie stracić medalionu, miecza i.. bułek.
Reszty jej słów nie skomentował, spojrzał tylko wymownie na tygrysołaczkę jakby właśnie miał na myśli to samo co ona.
Tymczasem lasek szybko się skończył i zostali zmuszeni do biegu po otwartym terenie. Co prawda zostawili konie trochę w oddali, gdyż im było ciężej biec w lesie, ale pewnie szybko nadrobią tą stratę. Radgar spojrzał kątem oka na niebo, zastanawiając się czy się rozpada czy nie. Warknął coś tylko niezrozumiale pod nosem i skupił się na biegu, spoglądając tylko po horyzoncie czy nie znajdą jakiegoś ukrycia.
Niefortunnie panterołak przy manewrowaniu głową prawie upuścił medalion. Żeby temu zapobiec musiał niestety pozbyc się miecza i bułek, w końcu medalion sprawiał wrażenie najbardziej cennego. Jakie było jego zdziwienie, kiedy usłyszał ciche kliknięcie, gdy jeden z zębów natrafił na ukryty przycisk. Tak jak w jednym momencie wyraźnie widział horyzont, tak chwilę później wszystko zawirowało, rozmyło się i zlepiło w jedną całośc. Co było dalej, trudno ocenic, gdyż po Radgarze pozostał jedynie upuszczony miecz i kilka bułek na ziemi.

Ciąg dalszy: Radgar
Awatar użytkownika
Arisza
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisza »

Arisza zaśmiała się jedynie gardłowo słysząc jego wypowiedzieć, lecz nie zdążyła już na nią odpowiedzieć. Wszystko działo się zbyt szybko. Tak jak wcześniej starała się nie odstępować kroku od Radgara, by przypadkiem nie zostawił jej na pastwę swojego własnego problemu, i na tym głownie się skupiała. Chociaż panterołak próbował się do niej zdystansować, to nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Z pewnym jednak momencie usłyszała dziwny dźwięk metalu a jej towarzysz zniknął z jej pola widzenia. Zatrzymała się gwałtownie i obejrzała za siebie - tak jak podejrzewała ciemnowłosy został w tyle by podnieść upuszczony medalion. Już podnosił głowę, już skrzyżowały się ich spojrzenia, kiedy on nagle... Zniknął.
Arisza stała chwilę w miejscu i mrugając wpatrywała się w ziemię, na której stał przed chwilą panterołak. Zniknął za sprawą jakiejś nieznanej jej magii. Ale jeśli zniknął, to musiał się też przecież gdzieś pojawić; tygrysica rozejrzała się, jednak nie dostrzegła nigdzie skrawka czarnego futra.
Tymczasem usłyszała z oddali nasilające się głosy pogoni. Zmięła w myślach soczyste przekleństwo, zawróciła i poczęła ponownie uciekać, tym razem w ponurym nastroju. Na szczęście po kilku sekundach zaczęło padać, a ślady kobiety rozcierały się na ziemi, tak samo jak i jej zapach. Zmęczona mogła trochę zwolnić, po kilku minutach miała już kompletnie mokre i ciężkie futro. Wreszcie zatrzymała się by chwilę nasłuchiwać, lecz żaden dźwięk oprócz szumu deszczu do niej nie dotarł.
Arisza kłapnęła ze złością zębami i cała przemoczona ruszyła znowu w nieznane - na południe.

[Ciąg dalszy: Arisza]
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości