Równiny Andurii[Uczęszczany trakt] Nicnierobienie

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

Gabriel, gdyby nie długie drzemki w ciągu dnia, najpewniej ze zmęczenia padłby na twarz, na szczęście jednak zostało mu jeszcze stosunkowo sporo sił i energii do wykorzystania. Patrząc nieobecnym wzrokiem za grupką odchodzących ludzi zastanawiał się, w którą stronę dalej zmierzać. O ile się orientował, najbliższym miastem, w którym mógłby odpocząć i odnowić zapasy, była Rubidia. Szybko podjął decyzję i już miał ruszyć w drogę, kiedy jego uwagę przykuło niewielkie zamieszanie wokół małego, piegowatego stworzenia. Trochę z ciekawości, trochę z jakichś szlachetnych pobudek, podszedł tam. Leżała nieprzytomna na pniu, z rany na brzuchu nieprzerwanie krwawiło.
- Panie, panie! - krzyczał jakiś lutnista. - Ona potrzebuje medyka!
Gabriel westchnął ciężko widząc, iż właśnie został wrobiony w zajęcie się dziewczyną.
- Przyprowadźcie mi jej konia. Powinien być gdzieś niedaleko.

Natychmiast kilku chłopaków rzuciło się w poszukiwaniu wierzchowca. Mimo że nie zajęło im to wiele czasu, Gabriel zdążył założyć dziewczynie prowizoryczny opatrunek. Miał nadzieję, że zdąży dowieźć ją na czas do jakiegoś medyka, bo chociaż póki co rana nie wyglądała nazbyt poważnie, nie wiedział, jak może się to rozwinąć.

Ostrożnie posadził dziewczynę na wierzchowcu, by zaraz zająć miejsce za nią. Starał się ją trzymać na tyle stabilnie, na ile to było możliwe. Grupa muzyków życzyła mu powodzenia, skinął im głową, po czym koń ruszył w stronę Rubidii.

Ciąg Dalszy
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość