Sady[Wieś Sady] Niezwykły gość

Niewielka wioska leżąca z dala od dróg handlowych i dojazdowych do większych miast. Otaczają ją niskie pagórki i pola z drzewkami owocowymi, a w niedużej odległości od wioski znajduje się także las. Tutaj także ma swój dom alchemiczka Sanaya Tai.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanayi śmiech Fenrira sprawił swego rodzaju przyjemność - miło, że zdołała go rozweselić, bo w gruncie rzeczy taki był jej zamiar. Rozładowanie atmosfery w dobrym momencie sprawiło, że mogła swobodnie dokończyć i nie zaczęła nawet łzawych fragmentów.
        - To dobrze - przyznała, gdy smokołak zrezygnował z możliwości zadawania pytań. - Gdyby jednak coś przyszło ci do głowy, nie krępuj się, na pewno odpowiem. Nie jestem królewskim szpiegiem, by mieć przed tobą jakiekolwiek sekrety.
        Po tych słowach alchemiczka wychyliła się do Fenrira i pocałowała go, gdy tylko jednak przerwała, on zauważył, że powinni już szykować się do drogi.
        - Faktycznie, powinniśmy - zgodziła się. Wierzyła jego osądowi - sama nie wiedziała, jak długa podróż ich czeka i jak uciążliwa ona dla niego będzie, tak więc nie zamierzała dyskutować. Po raz ostatni pocałowała smokołaka, po czym oswobodziła się z jego ramion. Wstała i rozejrzała się pokoju, szukając czegoś do ubrania. W pierwszej kolejności założyła na siebie spodnie - czerwone, ozdobione srebrnymi i białymi motywami kwiatowymi. Miała do nich pasujący stanik, zabudowany na tyle, aby komfortowo się w nim podróżowało, ale też na tyle wycięty, by nie przysłaniał nowego tatuażu. Gdy już alchemiczka założyła na siebie nowy strój, trzeba było przyznać, że wygląda jak egzotyczna tancerka i wprost trudno oderwać od niej wzrok. Zwłaszcza gdy obracała się przez ramię i uśmiechała, tak jak teraz do Fenrira.
        - Nie uciekaj za szybko do Silasa - poprosiła. - Zrobię ci śniadanie, spakuję parę drobiazgów i wyjdziemy razem, dobrze? Przy okazji oddam klucze do domu, by dwa razy nie biegać.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Jasne. Jeżeli będę miał jakieś pytania, to zapytam, możesz być tego pewna - powiedział do Sanayi. Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak kobieta pocałowała go i skutecznie mu to uniemożliwiła. Fenrir nie narzekał na to, że go pocałowała, bo nie miał ku temu powodów. Powiedział to, co chciał powiedzieć wcześniej po tym, jak skończyli się całować, a była to tylko uwaga odnośnie do tego, że powinni już się zbierać do drogi.
Specjalnie przedłużył pocałunek, aby nieco dłużej zatrzymać alchemiczkę w swoich ramionach, jednak przedłużył go tylko o chwilę, a później bez przeszkód wypuścił ją i, po chwili, sam zaczął się ubierać. Przy okazji przyglądał się temu, jak Sanaya ubiera się i powoli zmienia w kobietę o wyglądzie egzotycznej tancerki.
        - Śniadanie nie jest złym pomysłem, a zwłaszcza to, które ty przygotujesz - powiedział po chwili. Oczywiście, że był to komplement, a w dodatku potwierdzający to, że smokołakowi smakują potrawy, które przyrządza alchemiczka, gdyby ona sama miała jakieś wątpliwości odnośnie do tego, czy coś.
        - W takim razie wyjdziemy razem. Śniadanie również zjemy we dwoje, czy nie jesteś głodna? - zakończył wypowiedź pytaniem, które, oczywiście, skierowane było do Sanayi. Po chwili zmiennokształtny był już gotowy do tego, aby zejść na dół.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Specjalnie czekałam, by zjeść z tobą - zapewniła Sanaya z uśmiechem. Nie czekała, aż Fenrir się ubierze, tylko od razu zeszła na parter, w końcu była pewna, że smokołak zaraz do niej dołączy, a ona w międzyczasie mogła już zacząć coś przygotowywać. Już zresztą miała pewien pomysł, a wszystkie składniki były już w kuchni, mogła więc od razu zacząć gotować. W pierwszej kolejności nastawiła wodę na napar oraz garnuszek mleka, później zaś wzięła się za krojenie różnych warzyw i wędlin.
        - Lubisz słodkie jedzenie na śniadanie? - upewniła się, obracając się od blatu w stronę smokołaka, który akurat schodził z góry, liczyła przy tym, że nie zasugeruje się on krojonym przez nią mięsem. Była przygotowana na każdą odpowiedź, bo też sam zamysł, który zrodził się wcześniej w jej głowie, pozostawiał spore pole manewru.
        - Gdybyś chciał się odświeżyć przed śniadaniem, na zewnątrz jest woda, ręczniki i takie rzeczy. Mogę ci podgrzać trochę wody w garnku, jakbyś chciał - zasugerowała Fenrirowi, nie przerywając przygotowań.
        Gdy już wszystko było pokrojone, Sanaya odstawiła drewnianą deskę, na której wszystko wyłożyła i sięgnęła po czystą miskę. Wyrobiła w niej ciasto z mąki, ciepłego mleka, jajek i jeszcze kilku mniej ważnych składników. Po dokładnym wyrobieniu ciasta, Sanaya poświęciła chwilę na resztę przygotowań - postawiła na stole talerze, pokrojone składniki oraz gęstą, kwaśną śmietanę w dwóch miseczkach - w jednej była ona czysta, w drugiej zaś zmieszana ze świeżymi ziołami z doniczek. Jeśli Fenrir zgodził się na coś słodkiego, na blacie pojawiły się też trzy słoiki, jeden z miodem i dwa z dżemami - jednym wiśniowym i jednym z jabłek i gruszek. Smokołak teoretycznie mógł już się częstować, nadal jednak brakowało najważniejszej części posiłku - placków, przypominających podpłomyki. Aby je przygotować Sanaya wylała na marmur księżycowy dużą ilość wody, a gdy kamień już się solidnie rozgrzał, rzucała na niego płaskie kawałki ciasta, odrobinę większe od dłoni. W tej temperaturze wszystko szło błyskawicznie, alchemiczka po położeniu ostatniego placka już zdejmowała pierwszy, po chwili miała już ich cały stos.
        - O ile coś nam zostanie, będzie można wziąć kilka na drogę - zasugerowała, cały czas zajęta pieczeniem. - A gdyby wręcz zabrakło, mogę zawsze dorobić.
        Alchemiczka wyglądała na bardzo zadowoloną, czemu trudno było się dziwić. Zadziwiający był za to fakt, jak szybko operowała przy gorący kamieniu i chociaż nie używała żadnych narzędzi, ani razu się nie poparzyła. W końcu na marmurze wylądował ostatni kawałek ciasta i zaraz został zdjęty - Sanaya postawiła na stole cały kopiec placków i w końcu sama usiadła.
        - Smacznego - pożyczyła Fenrirowi. Jeśli wcześniej smokołak nie domyślił się, jak należy zabrać się za to śniadanie, obserwując alchemiczkę szybko mógł spostrzec, na czym polega zabawa. Tai na każdym placku układała różne dodatki, po czym polewała je sosem ze śmietany i tak jadła. Było to dość niechlujne, typowo uliczne jedzenie, ale na pewno bardzo smaczne i pożywne.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - W sumie, to tak, tylko żeby nie było za słodkie - odpowiedział na pytanie, które usłyszał chwilę po tym, jak zszedł na dół. Po chwili ruszył w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz, aby odświeżyć się przed śniadaniem.
        - Nie trzeba - odparł na wzmiankę o podgrzaniu wody.
Fenrir wyszedł na zewnątrz. Na razie świeciło słońce, a na niebie było widać tylko kilka chmurek, które nie zwiastowały tego, że niedługo ma zacząć padać. Smokołak podszedł do wody i sprawdził jej temperaturę poprzez włożenie doń swojej dłoni - była w miarę ciepła, bo świecące słońce zdążyło ją nagrzać. Nie czekał długo i zaczął się odświeżać.

Do domu Sanayi powrócił akurat chwilę przed tym, jak zajęła się pieczeniem, dlatego mógł usłyszeć jej propozycję wzięcia jedzenie ze sobą, o ile coś zostanie.
        - Droga nie będzie specjalnie długa, o ile nie będzie żadnych problemów w jej trakcie, więc myślę, że nie zgłodniejemy w jej czasie, jednak nigdy nie wiadomo... Myślę, że wzięcie ze sobą pewnej liczby prowiantu nie jest złym pomysłem - zgodził się z propozycją alchemiczki. Następnie przystanął gdzieś obok Sanayi i pomógł jej z noszeniem jedzenia na stół, gdy zabrała się ona za to. Gdy wszystko stało już na stole, smokołak zajął miejsce przy nim tak, żeby siedzieć naprzeciw alchemiczki.
        - Smacznego - odpowiedział, a po chwili nałożył sobie placka i spojrzał na to, co robi Sanaya, bo nie za bardzo wiedział, jak zabrać się za jedzenie. Zrobił to samo, co ona, tylko, że na placek nałożył sobie inne dodatki, jednak na koniec również polał to wszystko sosem ze śmietany i zjadł. Z kolejnymi plackami poradził już sobie normalnie, bo wiedział jak je jeść. Smokołak próbował różnych dodatków i wychodziło to tak, że każdy placek miał na sobie inną "kolekcję", niektóre smakowały lepiej, a inne gorzej, jednak nie mógł powiedzieć, że były niedobre.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya nie podejmowała żadnej poważnej rozmowy podczas posiłku, w końcu oboje byli dość mocno skupieni na jedzeniu placków, które trzeba było cały czas pilnować, jeśli nie chciało się mieć całej ich zawartości na ubraniu. Czasami, oczywiście, coś powiedziała, ale były to tylko niewiele znaczące uwagi, ot, coś o pogodzie, coś o tym, że cieszy się na podróż. Od samego rana humor jej dopisywał, nie trzeba było być nawet specjalnie spostrzegawczym, by rzuciło się to w oczy.
        - Może to zabrzmi dziwnie, ale nie mogę doczekać się lotu - przyznała jeszcze. - Droga z Menaos tutaj była niezwykła. Aż trochę ci zazdroszczę, że możesz w każdej chwili wzbić się w powietrze.
        Gdy Sanaya skończyła jeść, nie zaczęła od razu sprzątać, ale nie siedziała też po próżnicy. Zasugerowała Fenrirowi, by się nią nie przejmował i jeszcze się częstował, sama zaś powoli przygotowywała swoją torbę do drogi. Nie miała wiele do zabrania - już od dawna miała pewien zestaw przedmiotów potrzebnych w podróży, których nigdy nie wyciągała, teraz musiała tylko dołożyć do tego kilka drobiazgów. Jak zawsze zabrała ze sobą kilka fiolek owiniętych w czyste kawałki płótna, rysiki i notes, z którego zdążyła już przepisać najistotniejsze rzeczy. Można by powiedzieć, że trochę się pospieszyła, już teraz szykując się do drogi i że później będzie musiała czekać na Fenrira, wiedziała jednak, że jest to niemożliwe. Nawet gdyby smokołak z namaszczeniem zakładał i dopasowywał każdy element zbroi, zrobi to szybciej, niż ona pozbiera swoje klamoty i ubierze się do wyjścia. Ot, jakaś taka kobieca przypadłość - może im się wydawać, że nie potrzebują wiele czasu by się wyszykować, zawsze jednak to mężczyzna musi na nie czekać, a nie odwrotnie.
        - Może wezmę jakieś wino albo coś takiego? - zapytała Fenrira. - Trochę głupio, bym tam przyszła do twojego opiekuna z pustymi rękami.
        W tym momencie Sanaya pożałowała, że wcześniej nie wpadła na ten pomysł, mogłaby przygotować coś odpowiedniejszego, a tak, będzie musiała posiłkować się tym, co miała. Całe szczęście nadal miała w czym wybierać.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Smokołak również nie odzywał się w trakcie jedzenia, jedynie robił to wtedy, gdy Sanaya wtrąciła jakąś uwagę, a on sam uważał, że może to skomentować. Wiadome było, że aktualnie lepiej jest skupić się na jedzeniu, aby nic nie wylądowało na stole, ubraniu lub podłodze.
Fenrir uśmiechnął się na uwagę o locie, on sam, mimo że latał już wiele razy, to i tak lubił pooglądać widoki, które można zobaczyć z powietrza i tak dalej.
        - Cieszę się, że ci się podobało - powiedział i uśmiechnął się dość ciepło do alchemiczki.
        - Mam nadzieję, że pogoda nie zmieni się, bo w deszczu dość ciężko się lata, a osoba siedząca na grzbiecie jest narażona na to, że zmoknie jeszcze bardziej niż na ziemi - dodał po chwili, jednak podejrzewał, że pogoda im dzisiaj dopisze, a sama podróż przeminie bez problemów.
Skończył jeść chwilę po tym, jak zrobiła to Sanaya. Chciał pomóc jej z brudnymi naczyniami, jednak ona dała mu do zrozumienia, że nie musi tego robić, więc smokołak wstał od stołu i podszedł do miejsca, w którym leżały części jego zbroi, a także stał, oparty o ścianę, miecz. Dość powoli, a przy tym dokładnie, nakładał poszczególne części zbroi, gdyż nie chciał, aby coś się obluzowało lub było źle założone i uwierało go w jakąś część ciała.
        - Myślę, że Voro nie obrazi się, gdy nie przyniesiesz ze sobą żadnego podarunku, jednak jeżeli chcesz coś ze sobą wziąć, to śmiało - odparł i spojrzał na alchemiczkę. Fenrir był już gotowy do wyjścia, pozostało mu poczekać na to, aż Sanaya się zbierze, weźmie potrzebne rzeczy i prezent, sprawdzi, czy wszystko wzięła i tak dalej.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya nie skomentowała słów Fenrira o deszczu - już wcześniej zdarzyło jej się wtrącić, że tego dnia jest wyjątkowo ładnie, a tego, jak wyglądało niebo kilka staj dalej, nie mogli wiedzieć, dopóki tam nie dotarli. Po prostu musieli być dobrej myśli.
        Tak jak alchemiczka przypuszczała - smokołak, mimo że skończył śniadanie później, zdążył wyszykować się jeszcze przed nią. Ona ledwo posprzątała i spakowała swoją torbę - niby nie zostało jej wiele, niemniej śmiała się z siebie w duchu. Podlała szybko wszystkie rośliny, które trzymała w laboratorium, po czym chwilę stała na środku, jakby zastanawiała się, czy już wszystko zrobiła i wzięła ze sobą.
        - Wiem, co wezmę - oświadczyła w końcu z zadowoleniem. - Chwilkę, tylko po to skoczę i zaraz wracam.
        Sanaya nie pozwoliła Fenrirowi na ewentualne dyskusje, tylko od razu wybiegła tylnymi drzwiami. Poszła do ziemianki, z której zabrała zgrabny gąsiorek ukryty w wiklinowej plecionce. Wróciła z nim do kuchni, na razie nie chowając go do torby. Jeszcze w progu pokazała zdobyć smokołakowi.
        - Alkohol to zawsze dobry prezent dla mężczyzny, prawda? - zagaiła. - Myślałam, czy nie poszukać czegoś praktyczniejszego, ale nawet nie wiem, co mogłoby być mu potrzebne. Jeśli masz jakąś propozycję, chętnie jej wysłucham.
        Wszelkie sugestie ze strony Fenrira były mile widziane i w razie czego Sanaya chętnie się do nich zastosowała, lecz nie miałaby też pretensji, gdyby smokołak na nic nie wpadł. Aby nie przedłużać, upchnęła w torbie ostatnie drobiazgi i pobiegła na górę. Wróciła ubrana w sandał i z przewieszonym przez torbę płaszczem, czy też może raczej długą tuniką, gdyż ubranie to było dość cienkie i nie za długie, pewnie ledwo zasłaniało biodra. Jeszcze na schodach Tai oświadczyła, że jest gotowa do wyjścia.

        Sanaya szła z Fenrirem pod rękę zadowolona niczym dziewczyna, która złapała sobie księcia z bajki. Większość mijanych osób nie komentowała tego, że widzi ich razem, witali się jedynie i odprowadzili ich kawałek wzrokiem, niektórzy jednak patrzyli na smokołaka z odrobiną niechęci albo nawet z obawą. Trudno było im się dziwić, w końcu tego dnia widzieli go w pełnej zbroi, a nie w zwykłej tunice, jak wieczorem. Tyle dobrego, że widownia nie była zbyt liczna - większość osób pracowała o tej porze w polu bądź robiła coś wokół gospodarstwa.
        - Spotkamy się tutaj - zasugerowała Sanaya, gdy dotarli pod dom Silasa. - Ja tylko odniosę klucze i zaraz do ciebie przyjdę.
        Alchemiczka wspięła się lekko na palce i pocałowała Fenrira w policzek, po czym poszła dalej. Smokołak, gdy tylko podszedł bliżej chaty myśliwego, został dostrzeżony przez bawiące się z tyłu dzieci. Jedno z nich zorientowało się, że gość przyszedł do jego rodziców i głośno zawołało mamę. Na to wezwanie ze stodoły wyłoniła się kobieta, którą Fenrir mógł poprzedniego wieczoru zobaczyć w oknie domu, otworzyły się też drzwi do komórki Silasa i wychynął z nich pan domu, ubrany w skórzany fartuch założony na gołe ciało. Cały był obryzgany krwią.
        - O, hej! - zawołał do smokołaka, przywołując go do siebie gestem. - Wybacz, że nie wyjdę do ciebie, ale nie lubię biegać przed dzieciakami w takim stanie. Co słychać, jak się czujesz po wczorajszym? Coś taki wystrojony?
        Myśliwy miał może trochę wymięte oblicze, ale najwyraźniej humor mu dopisywał. Cały czas stał w uchylonych drzwiach komórki, a gdy tylko Fenrir podszedł bliżej, cofnął się odrobinę, sugerując, że może on wejść do środka, o ile ma ochotę. Żona myśliwego przyglądała się tej wymianie zdań ze swojego miejsca na progu stodoły, nie podeszła, ale widać było, że jest ciekawa nowego kolegi męża.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Myślę, że alkohol będzie dobrym prezentem. Podejrzewam, że Voro będzie chciał wypić go w ten sam dzień i to w naszym towarzystwie - odparł smokołak. Wiedział, że jego opiekun lubi sobie wypić, jednak bardziej woli robić to w czyimś towarzystwie, a nie tylko i wyłącznie we własnym.
Podszedł do drzwi, gdy Sanaya oznajmiła, że jest gotowa do drogi, następnie otworzył je i przepuścił ją w nich, a po tym sam wyszedł z budynku. Poczekał na to, aż alchemiczka zamknie drzwi do swojego domu na klucz. Następnie ruszyli w drogę, on musiał udać się do Silasa, aby powiedzieć mu, że Sanaya chce narzutę ze skóry dzika, a ona miała oddać klucze do domu jakiejś zaufanej osobie w Sadach.

Jakiś czas szli razem, jednak ostatecznie rozdzielili się, uprzednio ustalając miejsce, w którym spotkają się ponownie. Fenrir ruszył w stronę domu myśliwego. Zmiennokształtny przyjrzał się zarówno dzieciom, jak i żonie Silasa, a z miejsca ruszył się dopiero wtedy, gdy zauważył mężczyznę, do którego przyszedł. Nie przejmował się tym, że ma na sobie fartuch poplamiony sporą ilością krwi i podszedł do budynku, z którego wyszedł Silas.
        - Niedługo, razem z Sanayą, wyruszamy - oznajmił po czym oparł się ramieniem o framugę drzwi prowadzących do budynku.
        - A ja przyszedłem do ciebie tylko na chwilę, a dokładniej to po to, aby dać wam znać, że Sanaya chciałaby narzutę ze skóry dzika - dodał po chwili. Nie pytał o to, czym zajęty jest myśliwy, bo dobrze wiedział co ów jegomość robi w komórce.
        - W sumie, to będę już szedł, więc życzę miłego dnia - powiedział po chwili i odwrócił się w stronę kierunku, z którego przyszedł, a następnie zaczął marsz. Oczywistym było, że zmierzał w kierunku miejsca, w którym ma się spotkać z alchemiczką.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Silas wysłuchał słów Fenrira z lekkim zaskoczeniem wymalowanym na twarzy - najwyraźniej nie spodziewał się, że smokołak tak szybko opuści Sady.
        - W takim razie szerokiej drogi - zreflektował się w końcu. - O tej skórze to lepiej byś z moją żoną pogadał... Albo, co tam, sam jej powiem, nie będę cię już zatrzymywał. To w końcu żadne korale mecyje, będzie wiedziała w czym rzecz. Leć, nie zatrzymuję cię.
        Myśliwy poklepał Fenrira przyjaźnie po ramieniu, po czym wychylił się z komórki i zawołał swoją połowicę, która już zdążyła gdzieś zniknąć, zajęta swoimi sprawami. Dzieciaki wskazywały sobie odchodzącego smokołaka nazywając go "panem rycerzem" i jedno z nich nawet poszło za nim kilka kroków, Silas zaraz jednak kazał mu wracać i bawić się z rodzeństwem.

        Fenrir nie musiał zbyt długo czekać na Sanayę - gdy wyszedł przed dom myśliwego, od razu dojrzał wracającą ze wsi alchemiczkę. Tai była bardzo zadowolona, widać to było w jej dziarskim kroku i w tym, jak promiennie się uśmiechnęła na widok smokołaka. Pomachała do niego i podbiegła kawałeczek, przytrzymując przy tym spadającą z ramienia torbę.
        - Gotowa - oświadczyła z zadowoleniem. - Widzę, że ty też już załatwiłeś swoje sprawy, to chodźmy. Tamta łąka, na której lądowałeś, powinna nadać się i tym razem.
        Sanaya nawet nie zapytała, czy Fenrir pamięta, w którą stronę należy iść - złapała go za rękę i poprowadziła w odpowiednie miejsce. Miała rację - łąka nadawała się idealnie do tego, aby smokołak mógł się przemienić i wystartować, w okolicy akurat nie było żadnych gapiów, a miejsca starczyło wręcz z naddatkiem. Alchemiczka przystanęła kilka kroków za drzewami, aby nie przeszkadzać Fenrirowi.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Kiwnął tylko głową w stronę Silasa, gdy ten powiedział, że sam pogada z żoną o narzucie dla Sanayi. Fenrir miał dziwne przeczucie, że gdyby sam to zrobił, to żona myśliwego, najprawdopodobniej, zaczęłaby zadawać mu pytania i spowolniłoby to powrót smokołaka w miejsce, w którym miał spotkać się z alchemiczką. Nie zwracał większej uwagi na to, że jedno z dzieci Silasa poszło kilka kroków za nim, a na Sanayę nie musiał długo czekać, bo dojrzał ją już po tym, jak odszedł kilka kroków od chaty myśliwego.
        - No to chodźmy tam... - powiedział i nie zdążył nawet dokończyć, gdyż Sanaya pociągnęła go za rękę w stronę polany, na której lądował ostatnio.

Po kilku minutach marszu oboje znaleźli się na polanie. Widział jak alchemiczka odsuwa się na bok i nie miał jej tego za złe, w końcu chciała zrobić mu trochę więcej miejsca, a przy okazji nie musiała obawiać się o to, że coś może stać się w trakcie przemiany smokołaka. Po chwili zbroja Fenrira zaświeciła się i zaczęła znikać - wchłaniał ją wisior, który spoczywał na szyi zmiennokształtnego. To samo stało się z jego peleryną, torbą i mieczem, a na końcu ciało smokołaka uległo przemianie. Po chwili, w niewielkiej odległości od Sanayi, stał już smokopodobny gad, który pokryty był czarną łuską, na ogonie miał dość imponujący kolec, który niewątpliwie był ostry, a jego głowę ozdabiały dwa pokaźne rogi. Smokołak położył się na brzuchu, tak żeby alchemiczka nie miała problemów z wejściem na jego grzbiet.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya po ostatnim razie doskonale wiedziała, czego się spodziewać po przemianie Fenrira, dlatego tym razem nie zrobiło to na niej takiego wrażenia. Stała spokojnie, patrząc na wszystko przez palce, aby blask jej zanadto nie oślepiał. Mimo to i tym razem nie dostrzegła momentu właściwej przemiany. Może po prostu było to niemożliwe.
        Gdy Fenrir przybrał już swoją smoczą formę, alchemiczka podeszła do niego bez wahania, chociaż nadal widać było, z jaką fascynacją na niego patrzy. Wyraz jej oczu był podobny do tego, który można było zaobserwować, gdy patrzyła na smokołaka myśląc, że nikt tego nie widzi. Po prostu go uwielbiała i nie zamierzała się z tym kryć.
        - Nigdy nie przestaniesz mnie zachwycać - oświadczyła z uśmiechem. Odruchowo pogładziła Fenrira po pysku, po czym w końcu wspięła się na jego grzbiet. Tym razem poszło jej o wiele szybciej niż podczas podróży z Menaos - wiedziała już po prostu, co robić, gdzie stawiać stopy i za co się złapać. Gdy już odpowiednio się ustawiła, objęła Fenrira mocno za szyję i oświadczyła, że jest gotowa do lotu.

        W najbliższym otoczeniu polany nie pracował żaden z mieszkańców Sadów, lecz mimo to gdy smokołak wzbił się w powietrze, z oddali dostrzegło go kilka osób. Jego widok nie wywołał paniki, choć był świetnym tematem do rozmów na najbliższe kilka dni. Tylko pojedyncze osoby domyśliły się, że właśnie widziały niezwykłego gościa alchemiczki, reszta wolała myśleć, że był to najprawdziwszy smok - w końcu to brzmiało o wiele ciekawiej.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Podejrzewał, że Sanaya wie już, jak i gdzie ma usiąść na jego grzbiecie i nie pomylił się - po chwili poczuł, jak obejmuje go za szyję, a wkrótce oświadczyła, że jest gotowa do lotu. Fenrir był już do niego gotowy w momencie, w którym przemienił się w smoczą postać. Chwilę później byli już w powietrzu. Smokołak nie leciał bardzo szybko, jednak na pewno nie było to wolne szybowanie, gdyż dało wyczuć się to, iż macha on swoimi skrzydłami. Podejrzewał, że alchemiczka będzie chciała pooglądać sobie świat widziany z góry - właśnie to było głównym powodem tego, że nie leciał z maksymalną prędkością, którą potrafił osiągnąć. Zmiennokształtny zrobił kółko nad Sadami i skierował się w stronę Równin Theryjskich.
Dobrze, że pogoda dopisywała i cały czas świeciło słońce, chociaż na tej wysokości dodatkowo wiał lekki, zimny wiatr.
Fenrir wiedział już, gdzie wyląduje, bo polana obok domu Vora także tym razem nada się idealnie na miejsce, w którym wyląduje, a przy okazji nie będą musieli przedzierać się przez las.

Ciąg dalszy: Fenrir i Sanaya
Zablokowany

Wróć do „Sady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości