Żelazna Twierdza ⇒ [Żelazna Twierdza] Zdrajca!
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Nie możesz posłać po Zorę - stwierdziła - nie sądzisz chyba, że powiedziałabym posłańcom gdzie maja go szukać? Nikomu nie zdradzę, gdzie jest Zora. Nie mogę. Jego kryjówka jest wiadomo tylko kilku osobą, gdyby zdradziła ją posłańcom wieść by się rozniosła. Zorę już próbowano zabić, nie pozwolę by to się stało kolejny raz. Wybacz. Jeśli Zora będzie chciał, przybędzie. I jestem pewna, że tak się stanie. W swoim czasie.
- Chciałabym pójść na radę. Mój smutek nie zmniejszy się od odwlekania jej. Poza tym, władca musi być władcą, a jego prywatne sprawy powinny odejść na dalszy plan. To mój i twój obowiązek, żeby tam być, resztą można zająć cię później.
- Chciałabym pójść na radę. Mój smutek nie zmniejszy się od odwlekania jej. Poza tym, władca musi być władcą, a jego prywatne sprawy powinny odejść na dalszy plan. To mój i twój obowiązek, żeby tam być, resztą można zająć cię później.
Patrzył na nią i oceniał na ile ma rację. Niestety lub stety, miała rację. Pokiwał powoli głową i ustąpił podając jej ramię.
- Masz rację to nie było by rozsądne - przyznał.
- Po prostu chciałem, znaleźć lekarstwo na twoje smutki.
Nie powiedział jednak już ani słowa prowadząc kobietę w stronę sali gdzie odbywała się narada.
- Powiedź kiedy będę mógł jakoś pomóc ci na twój smutek - to były ostatnie jego słowa.
Ruszyli do sali gdzie odbywało się zebranie. Kiedy weszli wszyscy zebrani wstali. Ellador przeprowadził królową na około stołu i zasiadł wraz z nią na jego szczycie.
- Panowie, panie - przywitał się kiwnięciem głową.
- Zwołałem tę nadzwyczajną radę, gdyż są sprawy w przebiegu których trzeba działać szybko. Jest też kilka decyzji do podjęcia, jednak chciałbym w tej sprawie posłuchać waszych zdań. Moja żona, zechciała przybyć również, by służyć nam swoją mądrością i radą.
- Zacznijmy jednak od najważniejszej. Księżno Sevi, zechcesz powiedzieć nam co ustaliłaś w ramach przesłuchania zdrajcy? Przyznał się do win? A jego rodzina brała udział w jego spiskowaniu?
- Po twoich słowach zostaną wprowadzeni winni, by mieli możliwość obrony.
Za czasów Elladora nawet skazani mieli prawo próbować się bronić. Rzadko kiedy im się to udawało, władca jednak uważał że każdy powinien mieć do tego prawo.
- Masz rację to nie było by rozsądne - przyznał.
- Po prostu chciałem, znaleźć lekarstwo na twoje smutki.
Nie powiedział jednak już ani słowa prowadząc kobietę w stronę sali gdzie odbywała się narada.
- Powiedź kiedy będę mógł jakoś pomóc ci na twój smutek - to były ostatnie jego słowa.
Ruszyli do sali gdzie odbywało się zebranie. Kiedy weszli wszyscy zebrani wstali. Ellador przeprowadził królową na około stołu i zasiadł wraz z nią na jego szczycie.
- Panowie, panie - przywitał się kiwnięciem głową.
- Zwołałem tę nadzwyczajną radę, gdyż są sprawy w przebiegu których trzeba działać szybko. Jest też kilka decyzji do podjęcia, jednak chciałbym w tej sprawie posłuchać waszych zdań. Moja żona, zechciała przybyć również, by służyć nam swoją mądrością i radą.
- Zacznijmy jednak od najważniejszej. Księżno Sevi, zechcesz powiedzieć nam co ustaliłaś w ramach przesłuchania zdrajcy? Przyznał się do win? A jego rodzina brała udział w jego spiskowaniu?
- Po twoich słowach zostaną wprowadzeni winni, by mieli możliwość obrony.
Za czasów Elladora nawet skazani mieli prawo próbować się bronić. Rzadko kiedy im się to udawało, władca jednak uważał że każdy powinien mieć do tego prawo.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Anielica usiadła za stołem i słuchała. Zamierzała brać udział w sprawach państwowych tak długo jak król na to pozwoli. Nawet teraz, kiedy czuła się smutna i przygnębiona. Była jednak królową, nie dało się temu zaprzeczyć więc jej prywatne sprawy, jak mówiła, były w tej chwili mało ważne.
- Daveth przyznaje się do winy - rzekła mało oficjalnie Sevi.
- Nie ma nic na swoją obronę, nie chce odpowiadać na pytania dotyczące królewskiej siostry i siostrzeńca, ani innych prawdopodobnie biorących udział w planowaniu zamachu.
- Lady Helena zaniemogła, gdy dowiedziała się co uczynił Daveth i leży nieprzytomna w swoich komnatach. Straże przeszukały skrzydło w którym mieszkała z dziećmi i nie znaleziono nic niepokojącego. Gustaw i Albert są pod moją opieką. Są przerażeni i zapłakani, nie mieli z tym nic wspólnego.
Sevi mówiła wyjątkowo otwarcie, może miała rację, chyba nie było sensu w tej chwili bawić się w tytuły i oficjał.
- Daveth przyznaje się do winy - rzekła mało oficjalnie Sevi.
- Nie ma nic na swoją obronę, nie chce odpowiadać na pytania dotyczące królewskiej siostry i siostrzeńca, ani innych prawdopodobnie biorących udział w planowaniu zamachu.
- Lady Helena zaniemogła, gdy dowiedziała się co uczynił Daveth i leży nieprzytomna w swoich komnatach. Straże przeszukały skrzydło w którym mieszkała z dziećmi i nie znaleziono nic niepokojącego. Gustaw i Albert są pod moją opieką. Są przerażeni i zapłakani, nie mieli z tym nic wspólnego.
Sevi mówiła wyjątkowo otwarcie, może miała rację, chyba nie było sensu w tej chwili bawić się w tytuły i oficjał.
Król pokiwał głową na znak że rozumie.
- Spróbowaliście go przymusić? Jeśli nie chce mówić po dobroci trzeba mu pomóc - powiedział od razu. To było dla niego logiczne rozwiązanie. Nie raz był i sam torturował skazanych by dowiedzieć się więcej.
- Nie ma w tym kraju litości dla zdrajców, więc dla niego też nie będzie. A musimy wiedzieć kto może stać za zdradą, kto może chcieć się zemścić, nie mamy bowiem pewności że tak się nie stanie. Być może kolejne ataki, to tylko kwestia czasu.
- Jego synów nie podejrzewam, zapewne nic nie wiedzieli. Jednakże jeśli Lady Helen się ocknie, będzie odpowiadać przed radą królewską. Damy jej jednak prawo obrony, jeśli nie brała udział w spisku, być może uchroni głowę.
- Czy to wszystko co wiemy od namiestnika? - kiedy kiwnęła głową, zajął się kolejną sprawą.
- Wreszcie odzyskaliśmy bransoletę o ile mi wiadomo. Pragnąłbym aby zniknęła na zawsze, nie zagrażając mojej żonie, z tego też powody proponuję ją zniszczyć - powiedział to pewnym twardym głosem.
- Spróbowaliście go przymusić? Jeśli nie chce mówić po dobroci trzeba mu pomóc - powiedział od razu. To było dla niego logiczne rozwiązanie. Nie raz był i sam torturował skazanych by dowiedzieć się więcej.
- Nie ma w tym kraju litości dla zdrajców, więc dla niego też nie będzie. A musimy wiedzieć kto może stać za zdradą, kto może chcieć się zemścić, nie mamy bowiem pewności że tak się nie stanie. Być może kolejne ataki, to tylko kwestia czasu.
- Jego synów nie podejrzewam, zapewne nic nie wiedzieli. Jednakże jeśli Lady Helen się ocknie, będzie odpowiadać przed radą królewską. Damy jej jednak prawo obrony, jeśli nie brała udział w spisku, być może uchroni głowę.
- Czy to wszystko co wiemy od namiestnika? - kiedy kiwnęła głową, zajął się kolejną sprawą.
- Wreszcie odzyskaliśmy bransoletę o ile mi wiadomo. Pragnąłbym aby zniknęła na zawsze, nie zagrażając mojej żonie, z tego też powody proponuję ją zniszczyć - powiedział to pewnym twardym głosem.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Niara chciała żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło. Tymczasem zanosiło się na to, że namiestnika zechcą torturować i jeszcze długie godziny będzie wył z bólu w lochach. Tego by nie zniosła. Już sama wolała zająć się jego zeznaniami. Byle by to co ma dopowiedzenia wyszło na jaw. Potem niech szybko zginie, bez zbędnego czekania. To torturowało ją bardziej niż samego winnego. Kiedy król na chwilę przestał mówić chwyciła go za rękę, a gdy się pochylił rzekła.
- Niech przyprowadzą go tutaj.
Król głupio postępował zawierzające temu co mówiła matka. Przed Sevi namiestnik nie musiał mówić nic. Przed radę było inaczej, jeśli był tylko człowiekiem i nienawidził kogoś z niej z pewnością dało się go sprowokować by wiele spraw wyznał w złości. Najwyraźniej Ellador nie znał podstępu, a jedynie tortury.
- Bransolety nie da się zniszczyć Panie - odezwał się kapłan.
- Może ją tylko ukryć, ale nie zniszczyć. A jeśli można, to my nie wiemy w jaki sposób Wasza Wysokość.
- Niech przyprowadzą go tutaj.
Król głupio postępował zawierzające temu co mówiła matka. Przed Sevi namiestnik nie musiał mówić nic. Przed radę było inaczej, jeśli był tylko człowiekiem i nienawidził kogoś z niej z pewnością dało się go sprowokować by wiele spraw wyznał w złości. Najwyraźniej Ellador nie znał podstępu, a jedynie tortury.
- Bransolety nie da się zniszczyć Panie - odezwał się kapłan.
- Może ją tylko ukryć, ale nie zniszczyć. A jeśli można, to my nie wiemy w jaki sposób Wasza Wysokość.
Król dał znać kapłanowi by zaczekał i spojrzał na żonę.
- Powiedz mi czy mogłabyś wyczytać jego myśli? - zapytał.
Po chwili jednak domyślił się co chce zasugerować mu królowa. Faktycznie być może przy nim, Daveth zechce więcej mówić.
- Masz rację - powiedział ciszej, po czym dodał już głośniej - Przyprowadźcie zdrajcę! Niech od razu stanie i odpowie przed obliczem rady królewskiej.
Kiedy strażnicy wyszli by sprowadzić winnego, król spojrzał znów na kapłana.
- Wszystko da się zniszczyć, nie ma rzeczy nie zniszczalnych. Jedyna kwestia to jak da się to uczynić.
- Powiedz mi czy mogłabyś wyczytać jego myśli? - zapytał.
Po chwili jednak domyślił się co chce zasugerować mu królowa. Faktycznie być może przy nim, Daveth zechce więcej mówić.
- Masz rację - powiedział ciszej, po czym dodał już głośniej - Przyprowadźcie zdrajcę! Niech od razu stanie i odpowie przed obliczem rady królewskiej.
Kiedy strażnicy wyszli by sprowadzić winnego, król spojrzał znów na kapłana.
- Wszystko da się zniszczyć, nie ma rzeczy nie zniszczalnych. Jedyna kwestia to jak da się to uczynić.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Lecz my panie nie mamy pojęcia jak to uczynić - rzekła kapłan zaniepokojony.
- Nie wiemy nawet z czego jest wykonana, nie wiemy więc jak ją unicestwić. Bransoleta, panie, od wieków leży w świątyni. Wiemy jak działa, nie wiemy jednak jak ją zniszczyć. Jak do tej pory nikt nie zastanawiał się nawet nad tym jak można pozbyć się bransolety. Proponuje więc panie, by do czasu, aż znajdziemy sposób by ją zniszczyć, zamknąć ją gdzieś, ukryć przed niepożądanymi oczyma.
Kapłan wypowiedział się w sprawie bransolety. Również, nie był tak oficjalnym jak zwykle. Zebrani jednak doskonale zdawali sobie sprawę, że gdy przyprowadzą Davetha wszystko się zmieni. Nikt nie odważy się omijać ceremoniał.
W końcu z lochów przyprowadzono skazańca. W eskorcie sześciu strażników prowadzono Davetha do komnaty. Skutego w żelazne łańcuchy wwleczono do sali i kazano mu uklęknąć. Był tak samo brudny i śmierdzący jak Edgar, którego wcześniej widziała Niara przywleczonego z lochów. Ubranie miał podarte, nie zostawiono mu ani jednej ozdoby, które przecież zwykle nosił. Na twarzy miał kilka siniaków. Anielica nie wiedziała, czy zrobiono mu je już w lochach, czy wcześniej, kiedy bił się z królem. Tak czy inaczej wyglądał źle.
- Widzę... - odezwał się złowrogi głos byłego już namiestnika - że bardzo się mnie boisz Wasza Wysokość, skoro przysyłasz po mnie aż sześciu strażników - mężczyzna rzekł i nagle zaśmiał się jakby był opętany.
- Ahhh czuję się zaszczycony, że zaprosiłeś całą radę tylko dla mnie. Cóż za wyróżnienie. Pewnie chciałbyś wiedzieć, kto jeszcze spiskował przeciw tobie i twojej ślicznej królewnie...
- A może wolałbyś wiedzieć kto właśnie zarzyna twoją ukochaną Helenę, która leży nieprzytomna w swoim łożu...
- Nie wiemy nawet z czego jest wykonana, nie wiemy więc jak ją unicestwić. Bransoleta, panie, od wieków leży w świątyni. Wiemy jak działa, nie wiemy jednak jak ją zniszczyć. Jak do tej pory nikt nie zastanawiał się nawet nad tym jak można pozbyć się bransolety. Proponuje więc panie, by do czasu, aż znajdziemy sposób by ją zniszczyć, zamknąć ją gdzieś, ukryć przed niepożądanymi oczyma.
Kapłan wypowiedział się w sprawie bransolety. Również, nie był tak oficjalnym jak zwykle. Zebrani jednak doskonale zdawali sobie sprawę, że gdy przyprowadzą Davetha wszystko się zmieni. Nikt nie odważy się omijać ceremoniał.
W końcu z lochów przyprowadzono skazańca. W eskorcie sześciu strażników prowadzono Davetha do komnaty. Skutego w żelazne łańcuchy wwleczono do sali i kazano mu uklęknąć. Był tak samo brudny i śmierdzący jak Edgar, którego wcześniej widziała Niara przywleczonego z lochów. Ubranie miał podarte, nie zostawiono mu ani jednej ozdoby, które przecież zwykle nosił. Na twarzy miał kilka siniaków. Anielica nie wiedziała, czy zrobiono mu je już w lochach, czy wcześniej, kiedy bił się z królem. Tak czy inaczej wyglądał źle.
- Widzę... - odezwał się złowrogi głos byłego już namiestnika - że bardzo się mnie boisz Wasza Wysokość, skoro przysyłasz po mnie aż sześciu strażników - mężczyzna rzekł i nagle zaśmiał się jakby był opętany.
- Ahhh czuję się zaszczycony, że zaprosiłeś całą radę tylko dla mnie. Cóż za wyróżnienie. Pewnie chciałbyś wiedzieć, kto jeszcze spiskował przeciw tobie i twojej ślicznej królewnie...
- A może wolałbyś wiedzieć kto właśnie zarzyna twoją ukochaną Helenę, która leży nieprzytomna w swoim łożu...
Król zagryzł zęby od początkowego zdania jakie wypowiedział Daveth. Zwykły spokój i opanowanie ustąpiły pod naporem złości. Dłonie Elladora zacisnęły się na poręczach krzesła na jakim zasiadała. Spróbował się opanować jednak tym razem, spodziewał się że to właśnie gra namiestnika, próba prowokacji.
- Milcz! - powiedział gniewnym warczącym głosem.
- To że jesteś sądzony przed nami wszystkimi powinno cię niepokoić, nie bawić. Wiesz dobrze, że kara tego, który zdradził jest najwyższa w całym naszym królestwie. Byłeś kiedyś mi przyjacielem, ale gra już skończona i nie ty ją wygrasz Daveth. W pogardzie mam teraz twoje gierki myślisz, że coś ugrasz? Mylisz się, już jesteś martwy, teraz grasz o to jak szybko.
- O ile pamiętam Lady Helen jest twoją żoną, jest również tą, która poniesie wszelką konsekwencję twoich czynów, zacznij zatem uważać co mówisz bo i ją pośle do piekła za Tobą - powiedział. Był to jednak blef, bardzo dobrze wiedział, że tego nie zrobi. Lady Helene byłą kobietą, matką dwóch synów, a Niara nigdy by mu nie wybaczyła takiego czynu. Delikatnie przesunął dłoń dotykając ręki anielicy, miał nadzieje, że zrozumie, że to tylko jego gra.
- A teraz nie zajmuj mojego czasu pierdołami. Powiedź kto należał jeszcze do zdrajców? Gdzie jest moja siostra i jej syn? Gdzie się ukryli?
Już teraz czuł szybkie tętno serca, jakby cały dzień biegał. Był na niego zły, najchętniej wstałby i uderzył jego twarzą w ścianę, aż nie polałaby się krew. Teraz jedyne co umiał czuć do niego to czysta nienawiść.
- Milcz! - powiedział gniewnym warczącym głosem.
- To że jesteś sądzony przed nami wszystkimi powinno cię niepokoić, nie bawić. Wiesz dobrze, że kara tego, który zdradził jest najwyższa w całym naszym królestwie. Byłeś kiedyś mi przyjacielem, ale gra już skończona i nie ty ją wygrasz Daveth. W pogardzie mam teraz twoje gierki myślisz, że coś ugrasz? Mylisz się, już jesteś martwy, teraz grasz o to jak szybko.
- O ile pamiętam Lady Helen jest twoją żoną, jest również tą, która poniesie wszelką konsekwencję twoich czynów, zacznij zatem uważać co mówisz bo i ją pośle do piekła za Tobą - powiedział. Był to jednak blef, bardzo dobrze wiedział, że tego nie zrobi. Lady Helene byłą kobietą, matką dwóch synów, a Niara nigdy by mu nie wybaczyła takiego czynu. Delikatnie przesunął dłoń dotykając ręki anielicy, miał nadzieje, że zrozumie, że to tylko jego gra.
- A teraz nie zajmuj mojego czasu pierdołami. Powiedź kto należał jeszcze do zdrajców? Gdzie jest moja siostra i jej syn? Gdzie się ukryli?
Już teraz czuł szybkie tętno serca, jakby cały dzień biegał. Był na niego zły, najchętniej wstałby i uderzył jego twarzą w ścianę, aż nie polałaby się krew. Teraz jedyne co umiał czuć do niego to czysta nienawiść.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Hahahahaha! - Daveth śmiał się jakby bawił się w najlepsze. Nic sobie nie robił ze słów króla.
- Sądzisz, że chce coś ugrać? Głupcze! I tak zginę. Myślisz, że powiem ci cokolwiek co dałoby ci satysfakcję! Ha! Nawet gdybyś mnie torturował.
- Ja zginę, a ty będziesz cierpiał! Chcesz znać prawdę o swojej siostrzyczce i jej synalku? Proszę... Nigdy cię nie zdradzili! Są niewinni i czyści jak łza. Kto podsuwał dworowi plotki o ich zdradzie, jak myślisz? Kto kazał ci zamknąć Eileen i jej syneczka? Przypomnij sobie dobrze. Skazałeś swoją siostrę i siostrzeńca za zdradę i chciałeś ich ściąć, mimo, że byli niewinny! Teraz zdechną z głodu daleko stąd, w brudzie i ubóstwie, a ty nie będziesz mógł nic zrobić królu!
- Zamierzałem wyrwać twoje żonce serce, a tobie odciąć głowę! A ich przyprowadzić tu i wszyscy uwierzyliby by, że to oni spiskowali.
- Chcesz mnie szantażować Heleną?! Hahahaaahaha! - Daveth aż wygiął się,śmiejąc tak głośnio, że trudno było to znieść.
- Ta dziwka właśnie zdycha w swoich komnatach i nic nie zdoła jej uratować.
- Wiesz czemu za ciebie nie wyszła?! Bo twój kapłan się na to nie zgodził! Cała rada się nie godziła! Wszyscy twierdzili, że trzeba czekać na przepowiednię! Więc twoją nałożnicę dano mnie! Nigdy mnie nie kochała, nigdy! Więc teraz zginie razem z twoimi bękartami! I to będzie twoja wina królu. Będziesz żył ze świadomością, że właśnie zarżnąłeś swoją ukochaną!
- Sądzisz, że chce coś ugrać? Głupcze! I tak zginę. Myślisz, że powiem ci cokolwiek co dałoby ci satysfakcję! Ha! Nawet gdybyś mnie torturował.
- Ja zginę, a ty będziesz cierpiał! Chcesz znać prawdę o swojej siostrzyczce i jej synalku? Proszę... Nigdy cię nie zdradzili! Są niewinni i czyści jak łza. Kto podsuwał dworowi plotki o ich zdradzie, jak myślisz? Kto kazał ci zamknąć Eileen i jej syneczka? Przypomnij sobie dobrze. Skazałeś swoją siostrę i siostrzeńca za zdradę i chciałeś ich ściąć, mimo, że byli niewinny! Teraz zdechną z głodu daleko stąd, w brudzie i ubóstwie, a ty nie będziesz mógł nic zrobić królu!
- Zamierzałem wyrwać twoje żonce serce, a tobie odciąć głowę! A ich przyprowadzić tu i wszyscy uwierzyliby by, że to oni spiskowali.
- Chcesz mnie szantażować Heleną?! Hahahaaahaha! - Daveth aż wygiął się,śmiejąc tak głośnio, że trudno było to znieść.
- Ta dziwka właśnie zdycha w swoich komnatach i nic nie zdoła jej uratować.
- Wiesz czemu za ciebie nie wyszła?! Bo twój kapłan się na to nie zgodził! Cała rada się nie godziła! Wszyscy twierdzili, że trzeba czekać na przepowiednię! Więc twoją nałożnicę dano mnie! Nigdy mnie nie kochała, nigdy! Więc teraz zginie razem z twoimi bękartami! I to będzie twoja wina królu. Będziesz żył ze świadomością, że właśnie zarżnąłeś swoją ukochaną!
- Zamilcz psie! Zamilcz nim wyrwę ci język za kłamstwa które wypowiadasz - wrzasnął mężczyzna i poderwał się z krzesła.
- Siebie już nie uratujesz to prawda ale mogę kazać jeszcze kroić cię jak świnię, kawałek po kawałku. I jeśli jeszcze raz rzucisz wobec mnie jakiekolwiek kłamliwe plotki, to obiecuję że zadbam być został zapoznany z naszym mistrzem tortur. I twoja śmierć będzie trwała tydzień, powoli będziesz dławił się własnym krzykiem i błagał o skrócenie męki. I to ja będę się wtedy śmiał!
Nie wierzył w jego słowa, brzmiały niedorzecznie i nie realnie. Król obszedł stół i podszedł do mężczyzny. Wyciągnął nagle sztylet, podszedł do pochodni wsadzając metal w ogień. Kiedy ten wystarczająco się nagrzał podszedł do skazanego i prawie przyłożył mu do policzka ostrze.
- Jeszcze jedno słowo a tortury zaczną się już teraz.
- Gdzie jest moja siostra? Mów ale już. Mam mało czasu, a jeszcze mniej cierpliwości.
Przybliżył lekko ostrze by mężczyzna poczuł gorąc metalu.
- Ostatnia szansa kundlu.
- Siebie już nie uratujesz to prawda ale mogę kazać jeszcze kroić cię jak świnię, kawałek po kawałku. I jeśli jeszcze raz rzucisz wobec mnie jakiekolwiek kłamliwe plotki, to obiecuję że zadbam być został zapoznany z naszym mistrzem tortur. I twoja śmierć będzie trwała tydzień, powoli będziesz dławił się własnym krzykiem i błagał o skrócenie męki. I to ja będę się wtedy śmiał!
Nie wierzył w jego słowa, brzmiały niedorzecznie i nie realnie. Król obszedł stół i podszedł do mężczyzny. Wyciągnął nagle sztylet, podszedł do pochodni wsadzając metal w ogień. Kiedy ten wystarczająco się nagrzał podszedł do skazanego i prawie przyłożył mu do policzka ostrze.
- Jeszcze jedno słowo a tortury zaczną się już teraz.
- Gdzie jest moja siostra? Mów ale już. Mam mało czasu, a jeszcze mniej cierpliwości.
Przybliżył lekko ostrze by mężczyzna poczuł gorąc metalu.
- Ostatnia szansa kundlu.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Nie mogła na to patrzeć. Słuchając krzyków i oskarżeń zaciskała zęby. Nie poznawała króla. W tej chwili nie był jej mężem, był zupełnie obcym człowiekiem, którego nie znała. Zmuszona była słuchać tego co mówi, a potem oglądać jak przykłada rozgrzane ostrze do twarzy żywego człowieka. Zdrajca, oszust, kłamca, kimkolwiek był Daveth, czy to w tej chwili było ważne? Może mówiła prawdę może nie, ale czy nie lepiej było to sprawdzić, zamiast torturować go na oczach rady? Czy nie lepiej było sprawdzić, czy Lady Helena żyje? Czy wszystko w porządku z jej dziećmi? Król założył, że Daveth kłamie, a co jeśli nie?
Serce anielicy biło zdecydowanie szybciej niż powinno. Jej twarz jednak pozostała kamienna. Nie zamierzała zdradzać się z tym co czuję, zagryzała zęby i zaciskała dłonie na krześle. Tylko jej oczy były niewymownie smutne. Przez to wszystko co się działo przestała skupiać się na tym, że powinna spróbować odczytać myśli namiestnika. Kiedy jednak próbowała to zrobić gdy wszedł coś jej przeszkadzało. Jakby Daveth miał w głowie blokadę, której nie mogła zdjąć. To nie zdarzało się często.
Daveth nadal nic sobie nie robił z słów króla, ani z jego czynów. Niczym opętany jednym gwałtownym ruchem przybliżył się do sztyletu z sykiem rozcinając sobie skórę na policzku. Zamiast jednak wycia z bólu wszyscy usłyszeli kolejny raz, ten sam szaleńczy śmiech. Krew pociekła po policzku zdrajcy, w komnacie uniósł się ohydy smród palonej, ludzkiej, skóry. Twarz Davetha dosłownie zalała się krwią. Widząc to anielica prawie zemdlała, a na pewno zrobiło jej się słabo i niedobrze. Miała ochotę zwymiotować.
Wtedy nagle do komnaty dosłownie wpadł jeden ze sług.
- Panie... - zaczął zdyszany. Wyglądało to tak jakby biegł przez cały zamek.
- Lady Helena nie żyje... otruto ją...
Serce anielicy biło zdecydowanie szybciej niż powinno. Jej twarz jednak pozostała kamienna. Nie zamierzała zdradzać się z tym co czuję, zagryzała zęby i zaciskała dłonie na krześle. Tylko jej oczy były niewymownie smutne. Przez to wszystko co się działo przestała skupiać się na tym, że powinna spróbować odczytać myśli namiestnika. Kiedy jednak próbowała to zrobić gdy wszedł coś jej przeszkadzało. Jakby Daveth miał w głowie blokadę, której nie mogła zdjąć. To nie zdarzało się często.
Daveth nadal nic sobie nie robił z słów króla, ani z jego czynów. Niczym opętany jednym gwałtownym ruchem przybliżył się do sztyletu z sykiem rozcinając sobie skórę na policzku. Zamiast jednak wycia z bólu wszyscy usłyszeli kolejny raz, ten sam szaleńczy śmiech. Krew pociekła po policzku zdrajcy, w komnacie uniósł się ohydy smród palonej, ludzkiej, skóry. Twarz Davetha dosłownie zalała się krwią. Widząc to anielica prawie zemdlała, a na pewno zrobiło jej się słabo i niedobrze. Miała ochotę zwymiotować.
Wtedy nagle do komnaty dosłownie wpadł jeden ze sług.
- Panie... - zaczął zdyszany. Wyglądało to tak jakby biegł przez cały zamek.
- Lady Helena nie żyje... otruto ją...
Złość króla minęła tak jak się pojawiła. Był zmartwiony i przerażony tym co powiedział sługa. Cofnął sztylet i spojrzał na Davetha. Potem na bladą Niarę. Posunął się za daleko.
- Wyprowadzić tego psa - warknął tylko do strażników.
- Jak to otruta? - spojrzał na sługę - Jeśli jest... to znaczy że wciąż mamy zdrajcę na zamku, lub...
Spojrzał na sługę.
- Idź do Lady Alaji niech dowie się wszystkiego co może o tej truciźnie.
Spojrzał po zebranych, zdążył się już uspokoić całkowicie.
- Jeśli Daveth nie kłamał, musimy przeszukać okolicę w poszukiwaniu mojej siostry i jej syna. Być może jednak zostali w to wrobieni, jestem im wtedy winien pomocy.
Wszystko układało się nie tak, Ellador czuł mętlik w głowie. Nie wiedział już komu można ufać komu nie. Co jest prawdą, a co ładnie ubranym kłamstwem.
- A bransoletkę trzeba ukryć, najlepiej tak głęboko by nikt, nigdy jej nie odnalazł.
Tak bardzo pragnął by to się skończyło, mógłby wtedy wszystko poukładać.
- Wyprowadzić tego psa - warknął tylko do strażników.
- Jak to otruta? - spojrzał na sługę - Jeśli jest... to znaczy że wciąż mamy zdrajcę na zamku, lub...
Spojrzał na sługę.
- Idź do Lady Alaji niech dowie się wszystkiego co może o tej truciźnie.
Spojrzał po zebranych, zdążył się już uspokoić całkowicie.
- Jeśli Daveth nie kłamał, musimy przeszukać okolicę w poszukiwaniu mojej siostry i jej syna. Być może jednak zostali w to wrobieni, jestem im wtedy winien pomocy.
Wszystko układało się nie tak, Ellador czuł mętlik w głowie. Nie wiedział już komu można ufać komu nie. Co jest prawdą, a co ładnie ubranym kłamstwem.
- A bransoletkę trzeba ukryć, najlepiej tak głęboko by nikt, nigdy jej nie odnalazł.
Tak bardzo pragnął by to się skończyło, mógłby wtedy wszystko poukładać.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Panie... - przerwał nieśmiało, przerażony sługa - Gustaw i Albert... - zaczął, ale zamilkł, jak gdyby nie wiedział jak ma ująć to co chce powiedzieć.
- Służka znalazła martwą Lady Helenę, wysłano więc straże do komnat je synów...
- Oboje nie żyją... - sługa wyraźnie denerwował się tym co mówił.
- Lady Kathrine podcięła im gardła... Straże znaleźli ją w komnacie chłopców z sztyletem w dłoniach... Próbowała walczyć, więc jeden ze strażników ją zabił... Nie zdołano jej pojmać żywej...
- A Alaja panie... nadaj jest nieprzytomna - sługa mówił, a Daveth tylko się śmiał, mimo krwi, która zalewała mu twarz.
- Nie tylko królowie mają prawo do kochanek Wasza Wysokość - rzekł szyderczo. Wyglądał tak, jakby zupełnie nie czuł bólu, jakby nie robił sobie nic z tego, że po jego policzku cieknie właśnie krew.
- Szukałeś zdrajcy daleko głupcze, a miałeś ich tuż przy sobie - warknął skazaniec.
Niara poczuła się jeszcze gorzej i już drugi raz prawie zemdlała. Teraz było naprawdę źle miała wrażenie, że jej ciało zraz osunie się na podłogę. Nie stało się jednak tak. Ciągle siedziała kurczowo trzymając się podłokietników rzeźbionego krzesła. Słuchała co mówi sługa i nie mogła uwierzyć. Tak wiele istnień odeszło tego wieczoru. Zbyt wiele. Zbyt wiele krzywd się stało. Czuła, że oddycha ciężko, czuła, że mocno związany gorset przeszkadza jej teraz niemiłosiernie. Była blada, zaiste, ale ciągle trzymała się na nogach. Nie mogła jednak uwierzyć w to co się działo. Chciała, żeby to wszystko się już skończyło.
- Służka znalazła martwą Lady Helenę, wysłano więc straże do komnat je synów...
- Oboje nie żyją... - sługa wyraźnie denerwował się tym co mówił.
- Lady Kathrine podcięła im gardła... Straże znaleźli ją w komnacie chłopców z sztyletem w dłoniach... Próbowała walczyć, więc jeden ze strażników ją zabił... Nie zdołano jej pojmać żywej...
- A Alaja panie... nadaj jest nieprzytomna - sługa mówił, a Daveth tylko się śmiał, mimo krwi, która zalewała mu twarz.
- Nie tylko królowie mają prawo do kochanek Wasza Wysokość - rzekł szyderczo. Wyglądał tak, jakby zupełnie nie czuł bólu, jakby nie robił sobie nic z tego, że po jego policzku cieknie właśnie krew.
- Szukałeś zdrajcy daleko głupcze, a miałeś ich tuż przy sobie - warknął skazaniec.
Niara poczuła się jeszcze gorzej i już drugi raz prawie zemdlała. Teraz było naprawdę źle miała wrażenie, że jej ciało zraz osunie się na podłogę. Nie stało się jednak tak. Ciągle siedziała kurczowo trzymając się podłokietników rzeźbionego krzesła. Słuchała co mówi sługa i nie mogła uwierzyć. Tak wiele istnień odeszło tego wieczoru. Zbyt wiele. Zbyt wiele krzywd się stało. Czuła, że oddycha ciężko, czuła, że mocno związany gorset przeszkadza jej teraz niemiłosiernie. Była blada, zaiste, ale ciągle trzymała się na nogach. Nie mogła jednak uwierzyć w to co się działo. Chciała, żeby to wszystko się już skończyło.
- Przygotujcie wszystko do egzekucji. Zajmie się tym Ronan i ty matko.
- Trzeba też przygotować pogrzeb Lady Helene i jej dzieci, skoro byli nie winni nie godzi się by umarli jak zdrajcy. Zaś kathrine i Daveth nie będą mieli pogrzebu, nie są godni by służyć Najwyższemu po śmierci.
- A bransoleta na razie przejmę ja, dopóki nie znajdziemy lepszego miejsca. Ferr weź ją - nakazał słudze wskazując szkatułę.
Kiedy sługa chwycił pudło w którym spoczywała bransoleta, Ellador wziął na ręce swoją żonę i wyniósł z sali. Widział już w pewnym momencie, że kobieta źle się czuje, z jednej śmierci mieli teraz cztery osoby, które już umarły i piątą która umrze. Ruszył do sypialni, w zasadzie sam nie wiedział co ma powiedzieć. Martwił się o Niarę, ale też wiedział dlaczego tak źle wygląda. Ferr otworzył im drzwi do izby, nim sam zniknął w swoim pokoiku, położył pudełko z bransoletką na stole. Król posadził Niarę na łóżku. Po czym usiadł za nią i rozsznurował jej gorset. Potem pomógł zdjąć też jej inne warstwy odzienia. Aż w końcu znalazła się tylko w spodniej sukni. Był spokojny, ale milczący i niechętny do rozmowy.
- Już ci lepiej? - odezwał się dopiero teraz, tym samym łagodnym głosem.
- Połóż się - poprosił - Przynieść ci coś do picia? Jedzenia? Jakąś książkę? Może wolisz, żeby ci coś poczytać?
Dzisiaj nie miał już siły myśleć o tym wszystkim. Trzy zmarłe, zupełnie nie potrzebnie osoby. Słowa Davetha wniosły w jego duszę niepokój. A jeśli mówił prawdę, jeśli faktycznie, lady Helen została zmuszona do ślubu? Jego siostra jednak nie była winna? To wszystko stanowiło mętlik, w którym nie umiał się połapać. Potrzebował nie myśleć o tym, zająć się Niarą która bardziej go potrzebowała i zapomnieć o tym wszystkim. Jutro miał cały dzień, żeby myśleć, ale nie dziś.
Usiadł koło Niary na łóżku, dotknął jej policzków, pocałował w czoło.
- Martwię się o twoje zdrowie ukochana - powiedział czule.
- Trzeba też przygotować pogrzeb Lady Helene i jej dzieci, skoro byli nie winni nie godzi się by umarli jak zdrajcy. Zaś kathrine i Daveth nie będą mieli pogrzebu, nie są godni by służyć Najwyższemu po śmierci.
- A bransoleta na razie przejmę ja, dopóki nie znajdziemy lepszego miejsca. Ferr weź ją - nakazał słudze wskazując szkatułę.
Kiedy sługa chwycił pudło w którym spoczywała bransoleta, Ellador wziął na ręce swoją żonę i wyniósł z sali. Widział już w pewnym momencie, że kobieta źle się czuje, z jednej śmierci mieli teraz cztery osoby, które już umarły i piątą która umrze. Ruszył do sypialni, w zasadzie sam nie wiedział co ma powiedzieć. Martwił się o Niarę, ale też wiedział dlaczego tak źle wygląda. Ferr otworzył im drzwi do izby, nim sam zniknął w swoim pokoiku, położył pudełko z bransoletką na stole. Król posadził Niarę na łóżku. Po czym usiadł za nią i rozsznurował jej gorset. Potem pomógł zdjąć też jej inne warstwy odzienia. Aż w końcu znalazła się tylko w spodniej sukni. Był spokojny, ale milczący i niechętny do rozmowy.
- Już ci lepiej? - odezwał się dopiero teraz, tym samym łagodnym głosem.
- Połóż się - poprosił - Przynieść ci coś do picia? Jedzenia? Jakąś książkę? Może wolisz, żeby ci coś poczytać?
Dzisiaj nie miał już siły myśleć o tym wszystkim. Trzy zmarłe, zupełnie nie potrzebnie osoby. Słowa Davetha wniosły w jego duszę niepokój. A jeśli mówił prawdę, jeśli faktycznie, lady Helen została zmuszona do ślubu? Jego siostra jednak nie była winna? To wszystko stanowiło mętlik, w którym nie umiał się połapać. Potrzebował nie myśleć o tym, zająć się Niarą która bardziej go potrzebowała i zapomnieć o tym wszystkim. Jutro miał cały dzień, żeby myśleć, ale nie dziś.
Usiadł koło Niary na łóżku, dotknął jej policzków, pocałował w czoło.
- Martwię się o twoje zdrowie ukochana - powiedział czule.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Oszalałego Davetha wyleczono z sali. Rada była wręcz osłupiała informacjami, jakie spadły na nich tak nagle. Mimo to wszyscy zauważyli słabnącą królową. Kiedy jednak król wydał rozkazy rada w mgnieniu oka rozpierzchła się. Każdy miał coś do wykonania i każdy musiał mieć czas by przemyśleć to co się wydarzyło.
Anielica zaś była milcząca. Tylko jej oczy pozostawały niewymownie smutne. Dała się królowi wziąć na ręce i tak pewnie nie miałaby siły wstać. A nawet gdyby próbowała istniałoby duże prawdopodobieństwo, że się przewróci. Kiedy rozsznurowywał jej gorset, pomyślała, że królowie zwykle się tak nie zachowywali. Rozbierali kobiety tylko wtedy, gdy chcieli je wziąć. Tymczasem król chciał tylko sprawić by lepiej jej się oddychało. Teraz znów był jej mężem, w którym nie dostrzegała krzty okrucieństwa. jakie widziała na radzie. Usłuchała go i położyła się do łoża.
- Dziękuję.
- Chciałaby żeby przyprowadzono moje dwórki - rzekła powoli.
- I żebyś ty wyszedł... Proszę... - taka była odpowiedź na jego pytanie na to o rzekł on.
Anielica zaś była milcząca. Tylko jej oczy pozostawały niewymownie smutne. Dała się królowi wziąć na ręce i tak pewnie nie miałaby siły wstać. A nawet gdyby próbowała istniałoby duże prawdopodobieństwo, że się przewróci. Kiedy rozsznurowywał jej gorset, pomyślała, że królowie zwykle się tak nie zachowywali. Rozbierali kobiety tylko wtedy, gdy chcieli je wziąć. Tymczasem król chciał tylko sprawić by lepiej jej się oddychało. Teraz znów był jej mężem, w którym nie dostrzegała krzty okrucieństwa. jakie widziała na radzie. Usłuchała go i położyła się do łoża.
- Dziękuję.
- Chciałaby żeby przyprowadzono moje dwórki - rzekła powoli.
- I żebyś ty wyszedł... Proszę... - taka była odpowiedź na jego pytanie na to o rzekł on.
król chwilę się zastanawiał, przyglądał jej się, jakby chciał się sprzeciwić. Nie chciał wychodzić potrzebował jej, bardziej niż wcześniej. Ale rolą męża jest by ustępować żonie, kiedy prosi.
- Na pewno mam wyjść? - upewnił się, kiedy otrzymał potwierdzenie pokiwał głowa.
- Dobrze, zawołaj mnie gdybyś mnie potrzebowała. Ferr będzie wiedział gdzie jestem - powiedział krótko, pochylił się jednak nad nią i jeszcze raz pocałował ją w czoło.
- Kocham cię - wyszeptał cicho, ale nie miał wyboru.
Wyszedł cicho z izby, przywołał sługę i poczekał, aż przyjdą wszystkie dwórki. Kazał również postawić przy drzwiach trzech strażników mających bronić swojej pani. Kiedy i oni się pojawili, powiedział Ferrowi, że idzie się pomodlić i gdyby go potrzebowała królowa przyjść po niego. Sam ruszył korytarzem ku kaplicy. Za nim jak się spodziewał ruszyła obstawa. Przeszedł przez dziedziniec i wszedł cicho do środka kaplicy. Trzech rycerzy ruszyło za nim, jednak pozostali w odpowiedniej odległości. Przeszedł głównym korytarzem, między kolumnami. O tej godzinie nikogo już nie było, szczególnie nie w ostatnich dniach. Kucnął przy wielkiej ołtarzu Najwyższego i zaczął się modlić. W gruncie rzeczy pragnął chwili spokoju, zastanowienia się, zadumy nad tym co się działo. Pragnął także wsparcia Pana, nie wiedział bowiem co czynić. A wszystko zawodziło, wymykało mu się z rąk, był ślepy, nie widział swoich wrogów tuż przed nosem. Do tego jego żona pełna była smutku, którego nie wiedział jak uciszyć. To były okropne dni dla niego, bardzo chciał żeby już minęły.
- Na pewno mam wyjść? - upewnił się, kiedy otrzymał potwierdzenie pokiwał głowa.
- Dobrze, zawołaj mnie gdybyś mnie potrzebowała. Ferr będzie wiedział gdzie jestem - powiedział krótko, pochylił się jednak nad nią i jeszcze raz pocałował ją w czoło.
- Kocham cię - wyszeptał cicho, ale nie miał wyboru.
Wyszedł cicho z izby, przywołał sługę i poczekał, aż przyjdą wszystkie dwórki. Kazał również postawić przy drzwiach trzech strażników mających bronić swojej pani. Kiedy i oni się pojawili, powiedział Ferrowi, że idzie się pomodlić i gdyby go potrzebowała królowa przyjść po niego. Sam ruszył korytarzem ku kaplicy. Za nim jak się spodziewał ruszyła obstawa. Przeszedł przez dziedziniec i wszedł cicho do środka kaplicy. Trzech rycerzy ruszyło za nim, jednak pozostali w odpowiedniej odległości. Przeszedł głównym korytarzem, między kolumnami. O tej godzinie nikogo już nie było, szczególnie nie w ostatnich dniach. Kucnął przy wielkiej ołtarzu Najwyższego i zaczął się modlić. W gruncie rzeczy pragnął chwili spokoju, zastanowienia się, zadumy nad tym co się działo. Pragnął także wsparcia Pana, nie wiedział bowiem co czynić. A wszystko zawodziło, wymykało mu się z rąk, był ślepy, nie widział swoich wrogów tuż przed nosem. Do tego jego żona pełna była smutku, którego nie wiedział jak uciszyć. To były okropne dni dla niego, bardzo chciał żeby już minęły.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości