Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] Nie czas żałować róż

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Awatar użytkownika
Rael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Rael »

        Gallel i Saura pasowali do siebie - nie pod względem romantycznym ma się rozumieć, a pod względem charakterów. W tej rodzinnej, swobodnej atmosferze oni pozostawali najbardziej formalni. Anioł co prawda nie był tym obrażonym nestorem, któremu przeszkadza “rozpasanie” młodzieży, ale nadal był nienagannie wyprostowany, powściągliwy w okazywaniu emocji, oszczędny w gestach. Rael go znała i mogła z całą stanowczością powiedzieć, że on po prostu taki był - bardzo rzadko pozwalał sobie na radosną swobodę. Wystarczyła jedna obca osoba, by zachowywał się jak teraz i tylko przy najbliższych potrafił się w pełni rozluźnić. Nie była to jednak maska - po prostu taki styl bycia. Gallel lubił okazywać innym szacunek niekoniecznie słowami, a właśnie swoim zachowaniem i ogólną postawą. Niektórych tym onieśmielał - wtedy z reguły trochę odpuszczał - ale tu nie było takiej potrzeby.
        Gdy więc reszta rozmawiała sobie na niezobowiązujące tematy i żartowała, Gallel z Saurą wymieniali się swoimi uwagami na temat organizacji ślubu, również w swobodnej według ich standardów atmosferze.

        Rael z Mahiri rozprawiały zaś aktualnie o sukniach - porównywały swoje gusta i wymarzone kreacje, jednocześnie konfrontując je z aktualnie panującą modą i tym, co faktycznie niebiance by pasowało. Biennevanto żartowała, że nie mogą być za głośno, bo Tristan nie może wiedzieć w czym wystąpi na ślubie.
        - Marzy mi się wieniec na głowie - wyznała błogosławiona. - I do niego doczepiony welon. Wiesz, welon już mam: moja babka od strony mamy podarowała go mojej mamie, a potem ona podarowała go mojej siostrze i teraz wezmę go ja. Siriel ma póki co dwóch chłopaków, więc później chyba ja go wezmę dla mojej córki…
        Rael drgnęła lekko, gdy tylko poczuła pociągnięcie i zaraz zerknęła w dół. Była pewna, że to kot ją zaczepił, bo jakoś nie zarejestrowała momentu, gdy Prim przemknęła na tę stronę stołu, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się do małej. ”O wilku mowa”, pomyślała z rozbawieniem.
        - Słucham cię - zachęciła ją do mówienia. Jej pytania jednak się nie spodziewała, choć z drugiej strony było szalenie logicznie gdy chodzi o dziecko i jego mały świat. Dlatego niebianka nie dopytywała skąd ten pomysł, tylko uśmiechnęła się, lecz nim zdołała odpowiedzieć, Prim podjęła swoją przemowę, teraz już ją trochę zaskakując. Brutalna i jednocześnie niewinna szczerość dziewczynki były dość zaskakujące. Rael jednak po chwili sama sobie zadała pytanie: czego w sumie się boi? Najważniejsze to odpowiedzieć szczerze. Uśmiechnęła się więc do Prim i nim się odezwała, wciągnęła ją do siebie na kolana.
        - Oczywiście, że będę waszą mamą - odpowiedziała z czułością. Spojrzała w stronę Elowena. Chciała, by on również to słyszał, bo wiedziała jak okrutnie kiedyś odpowiedziała mu poprzednia wybranka Tristana.
        - I nie umrę - dodała. - A w każdym razie nie póki nie będę bardzo, bardzo stara. Będę waszą mamą jeszcze długo po tym jak staniecie się tak duzi jak ja i wasz tata. Obiecuję - podsumowała z uśmiechem, po czym wyciągnęła do Prim rękę z wyprostowanym małym palcem, by przypieczętować z nią swoją obietnicę tym dziecięcym gestem.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristana zamurowało. Nie spodziewał się, że jego córka może zadać takie pytanie. Z drugiej strony, była bardzo inteligentna, skoro wysnuła takie wnioski. Cóż... skoro już dwie mamy umarły. Mimo to lordowi zamarło serce. Takie pytanie przy uczcie było nie na miejscu. Tylko, że dziewczynka o tym nie wiedziała. Tristan poczuł jak oblewa go fala gorąca. Pojęcia nie miał przecież jak zareaguje jego przyszły teść. A co do Rael... Kochał ją, ale takie słowa z ust małej dziewczynki i ją mogły zszokować. Na szczęście niebianka okazała się wyrozumiała i wspaniałomyślna. Jeśli się dało, to w tym momencie lord pokochał ją jeszcze bardziej. Uśmiechnął się i odetchnął z ulgą.

Prim zahaczyła swoim małym paluszkiem o palec Rael. Wiedziała co to znaczy, bo robiła tak z Mahiri. Tymczasem Elowen zarumienił się i troszeczkę spuścił głowę, ale uważny obserwator od razu mógł zauważyć, że się uśmiecha, tylko lekko wstydzi, że siostra zapytała niebiankę o tak ważną dla niego rzecz. On sam by się nie odważył. Po tym co przeszedł, było to dla niego zbyt trudne.
- Chodź, chodź! - krzyknęła Prim do brata i pomachała na niego rączką.
- Chodź - ponagliła. Ale Elowen nadal miał spuszczoną głowę. Interweniowała Anastazja. Pochyliła się w stronę chłopca i powiedziała mu coś na ucho. Potem skinęła na Mahiri. Młoda kobieta wstała i podeszła do starszej. Ana była dla niej autorytetem i słuchała jej równie często co lorda. Jej również coś zostało powiedziane ciszej. Potem chwyciła Elowena za rękę i poprowadziła go do Rael. Chłopiec nadal był zawstydzony, ale podszedł do jasnowłosej.
- Teraz ty. - Prim wystawiła dłoń i pokazała mu mały palec. A Rael nie trzeba było tłumaczyć co robić. Elowen i niebianka przypieczętowali obietnicę, tak jak wcześniej zrobiła to Prim.
- Możemy już cię kochać? - wypaliła dziewczynka. - I mówić mama? - Ale nie czekała na odpowiedź, tylko chwyciła brata za rękę, a drugą objęła Rael i przytuliła się do jej piersi. Elowen zaś nieśmiało przysunął się do boku przyszłej mamy, ale nie miał tyle odwagi bo ją objąć. Chciał, bardzo, ale nadal się bał.
Awatar użytkownika
Rael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Rael »

        Nie tylko Tristana zamurowało – Gallel to dopiero był w szoku. Pytanie małej Prim było brutalne i brutalnie też szczere, jak to często bywa w przypadku tak małych dzieci. Skonsternowany anioł przez chwilę łączył wątki, w duchu doceniając, że Rael sama z siebie tak szybko i sprawnie zareagowała. No tak, ona lepiej znała tę rodzinę, jej problemy i troski domowników. Być może spodziewała się takiej rozmowy? Albo po prostu bardzo sprawnie reagowała w sytuacjach zaskoczenia – tak czy siak ojciec był z niej troszkę dumny. Siedział, słuchał i przyglądał się tej scenie bez komentarza, nie zdradzając się nawet wyrazem oczu.

        Tymczasem Rael była trochę zestresowana tym co się dzieje, ale nie na tyle, by zabrakło jej języka w gębie. Zdawała sobie sprawę z tego co te dzieci przeszły i jak ważne było to, o co zapytała Prim. Bardzo chciała zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze, choć składanie niektórych obietnic wydawało jej się trochę zbyt pochopne. Nie była jeszcze żoną Tristana i bała się zapeszyć… Ale co mogłoby im stanąć na drodze do szczęścia? Nie tylko we dwoje, ale razem z całą tą rodziną, z dziećmi i babcią i całą resztą bliższych lub dalszych znajomych. Przekonała więc siebie, że może składać wszystkie obietnice, które tylko chce – w tym te, że nigdy dzieci nie opuści.
        Prim w to mi graj – z radością przyjęła jej słowa. Rael wiedziała, że jej brat też się cieszy, ale w chwili, gdy wszyscy byli tak skupieni na tej sytuacji, nie chciała na niego nalegać i go zawstydzać. Wiedziała jaki był wrażliwy i zamierzała z nim porozmawiać później – po kolacji albo następnego dnia. Interweniowała jednak reszta rodziny i niejako wspólnie zmusili młodego panicza, by podszedł do swojej przyszłej mamy. Macochy… Ale to takie złe słowo, tak źle się kojarzy – Rael zdecydowanie wolałaby być nazywana mamą.
        W końcu również z Elowenem przypieczętowała swoją obietnicę, uśmiechając się do niego ciepło.
        - Ależ oczywiście, że możecie – odpowiedziała na pytanie Prim i z lekkim śmiechem przyjęła to jak dziewczynka rzuciła się do przytulania jej. Sama zaś zerknęła na chłopca. Dostrzegła tą jego postawę „chciałbym, ale boję się”, więc wyciągnęła do niego rękę – dosłownie i w przenośni, bo nie dość, że swoją postawą starała się zachęcić go do okazania czułości, to jeszcze sama najpierw pogłaskała go po głowie, a później objęła za ramiona i przygarnęła do siebie. Delikatnie, żeby w razie oporów mógł jednak zrezygnować z czułości. Nie mogła się powstrzymać, by nie spojrzeć w tym momencie na Tristana - była przeszczęśliwa, że jego dzieci z taką łatwością ją zaakceptowały, bo gdy przybyła do Lawendowego Dworu, była to jedna z jej największych trosk. Teraz zaś tuliła oboje ze szczerym uczuciem i silnym przekonaniem, że choć nie łączyły ich żadne więzy krwi, chce być dla nich jak najlepszą matką, bo na to po prostu zasługują.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tak, Elowen się bał. Bardzo. Ale też chciał mieć wreszcie mamę. Chciał wiedzieć jak to jest. Miał babcię, którą bardzo kochał, ale pragnął mieć też prawdziwą mamę. Bo przecież tata nie wszystko rozumiał, nie o wszystko mógł go zapytać. Miał jeszcze wuja Edgara, ale z nim to raczej w grę wchodziło machanie toporkiem (na co Tristan stanowczo nie pozwalał!), niż pytanie jak nazywają się rośliny w ogrodzie. Elowen był wrażliwym dzieckiem i bardzo inteligentnym, wiele rzeczy go ciekawiło, ale nie zawsze miał odwagę pytać. Zachęcony przez Rael przytulił się do niej z całych sił. Prim była radosna, śmiała się i tuliła do niebianki. Taki już był jej urok, daleko jej było do powściągliwego, wstydliwego dziecka. Za to Elowen...

W chłopcu coś pękło. Zacisnął pięści na ubraniu błogosławionej, a twarz schował w jej boku i rozpłakał się. Tak po prostu, przy wszystkich, przy wspólnej kolacji. Chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Zebrani przy stole zamilkli, a Elowen płakał, wciskając się coraz bardziej w bok niebianki, trzymając się jej kurczowo, jakby bał się, że zaraz zniknie. Nawet Prim nie wiedziała o co chodzi. Mahiri zainterweniowała i zabrała dziewczynkę z kolan jasnowłosej. Wtedy Elowen przysunął się i jeszcze mocniej wtulił w kobietę. Tristan wstał i podszedł do nich.
- Synku... - zapytał zmartwiony, kładąc rękę na jego plecach. Ale on dalej płakał, usilnie trzymając się Rael. Jak na siedmiolatka był szczupłym i lekkim dzieckiem, więc niebianka wciągnęła go sobie na kolana, tak jak wcześniej zrobiła to z dużo mniejszą Prim.
- Synku... - zaczął jeszcze raz lord. - Co się stało, dlaczego płaczesz? - spytał. Chłopiec pociągnął nosem i wyszeptał przez łzy:
- Bo mam mamę.
Awatar użytkownika
Rael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Rael »

        Rael wiedziała, że dla Elowena to ogromne przeżycie… Ale nie spodziewała się, że aż tak. Jego łzy ją zaskoczyły. Najpierw spojrzała na niego z konsternacją, a później ze współczuciem.
        - Już dobrze - odezwała się do niego łagodnie, głaszcząc go z czułością po głowie.

        Gallel przyglądał się tej sytuacji nie ukrywając zaskoczenia, choć całkiem wyraźnie je tonując - w rzeczywistości był w prawdziwym szoku. Nie tylko tym jak jego córka radziła sobie z tymi dziećmi, ale też tym, jak syn Tristana zareagował na wieść, że będzie miał mamę. Anioł oczywiście potrafił rozpoznać łzy szczęścia od nieszczęścia i wiedział, że to te pierwsze. Nie czuł co prawda pełni emocji, jakie towarzyszyły tej scenie, ale czuł, że to coś ważnego dla tego dziecka. I… dla jego też. Nie mógł powstrzymać się od myślenie o tym jak Rael wspaniale postępuje z malcem - jakby naprawdę była jego matką. I jedyne co, to w głowie mu się nie mieściło, że podczas pierwszej kolacji z rodziną swojego przyszłego zięcia będzie świadkiem tak nietypowej sytuacji.

        Rael podziękowała w międzyczasie Mahiri za pomoc przy Prim i mając już obie ręce wolne, spróbowała uspokoić Elowena, głównie głaskając go i powtarzając cicho “spokojnie, jestem przy tobie”. Zerknęła przelotnie na Tristana, który zaangażował się w tę sytuację i spróbował porozmawiać ze swoim szlochającym synem. Patrzyła na niego z wdzięcznością, miłością i podziwem - był wspaniałym ojcem i aż nie mogła uwierzyć, że przyjdzie jej z kimś takim spędzić resztę życia. Czy mogła trafić lepiej?
        Elowen pozwolił się wciągnąć na kolana i przytulić. Rael wydawało się, że chłopiec dzięki temu powoli się uspokaja - Tristan mógł podjąć rozmowę z nim. A odpowiedź Elowena sprawiła, że Rael zwaliłoby z nóg, gdyby tak pewnie nie siedziała. W jej oczach zaszkliły się łzy wzruszenia, które dyskretnie otarła palcem.
        - Tak, kochanie, teraz będziesz miał i tatę i mamę - zapewniła go z czułością, po czym podniosła na chwilę wzrok i przyjrzała się krótko reszcie osób przy stole.
        - Elowenie - zwróciła się do chłopca. - Może chciałbyś posiedzieć ze mną chwilę na kanapie?
        Błogosławiona po części chciała umożliwić reszcie powrót do swobodnej rozmowy i kolacji, ale pomyślała też, że jak posiedzi z nim chwilę sam na sam to będzie mógł się uspokoić. Nie zamierzała na siłę kazać mu by przestał płakać, by był grzeczny czy cokolwiek w tym stylu - on był dzieckiem, a przy stole siedzieli “sami swoi”, więc nic zdrożnego się nie działo. Uważała, że to dobrze, że okazuje swoje emocje, ale chciała mu trochę ułatwić ten bardzo trudny dla niego moment. Trudny, ale nie niemiły rzecz jasna. Tak samo zresztą jak dla niej.
        Chłopiec zgodził się, by pójść ze swoją przyszłą mamą na kanapę, gdzie spędzili chwilę po prostu się przytulając. Gdy wrócili, oboje byli w bardzo dobrych humorach, a rozmowa przy stole toczyła się bez żadnych napięć. Siadając Rael uchwyciła wzrok swojego ojca - spojrzenie pełne dumy i miłości, ale też smutku, który odczuwa każdy ojciec orientujący się, że jego córka to już dorosła kobieta.

        Od tamtej kolacji minęły ledwie dwa dni - Gallel i Ais sprawnie załatwili wszystkie niezbędne kwestie związane z przeniesieniem przyszłej Panny Młodej do domu jej tymczasowej opiekunki. Gdy nadszedł czas, praktycznie z samego rana zniesiono na dół i zapakowano na powóz rodziny Biennevanto jej bagaże. Niedługo po śniadaniu nadszedł moment rozstania - Rael została odprowadzona przez swojego narzeczonego, a jej ojciec był na tyle taktowny i nie aż tak skrajnie pruderyjny, że dał parze chwilę na pożegnanie tylko we dwoje.
        - Będę tęskniła - wyznała niebianka, przytulając się do Tristana. - Chyba będę ci codziennie posyłać liściki. Proszę, odwiedzaj mnie gdy będziesz w mieście. I przyjeżdżaj z dziećmi, jeśli tylko będziesz miał sposobność - podkreśliła, bo je również z radością będzie widywać, w końcu wkrótce będzie ich mamą.
        - Do zobaczenia, kochanie - podsumowała bez zbędnego przedłużania, po czym dała ukochanemu buziaka na pożegnanie i wsiadła do powozu. Zerkała przez okienko i machała jeszcze długi czas po tym, jak ruszyli w drogę.

Ciąg dalszy: Rael i Tristan
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości