Dolina Umarłych[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Ból prawie całkowicie ustał i tylko układ nerwowy co chwilę jeszcze stymulował krótkie impulsy, a wtedy niewielkie dreszcze przeszywały ciało maie tam i z powrotem. Popatrzyła na swoje ręce. Nawet przez skórę rękawiczek widziała jak pulsuje w nich nowa, niesamowita siła. Uśmiechała się, z każdą sekundą coraz szerzej. Czuła się, jakby płonęła potężnym żarem. Dosłownie. Z jej ubrania zaczęły unosić się wąskie strużki szarego dymu.
- Sądzę… - Musiała odchrząknąć, chrypka zdradzała jej zdenerwowanie. – Sądzę, że muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. Wybacz, Megdarze. – Krótko skinęła mu głową, po czym teleportowała się na zewnątrz.

* * *

Najpierw był krzyk, potem odgłos szybko trawionego przez ogień powietrza.
Wykonana z niezwykłą precyzją i poświęceniem pajęczyna rozpadła się w strzępy, gdy otoczona płomieniami ludzka pochodnia niespodziewanie spadła wprost z nieba. Impet uderzenia spiętrzył taflę jeziora i rozprysnął ją we wszystkich kierunkach siarczystym deszczem. Sam pająk, trafiony nagłym podmuchem wiatru, przeleciał odległość około metra, by wylądować bezpiecznie w rosnących na brzegu krzakach.

* * *

Gardenia wzięła wolny, głęboki oddech, po czym równie powoli go uwolniła. Pokręciła z dezaprobatą głową i roześmiała się. Królowa Płomieni, to brzmi dumnie. Nowa moc dawała jej większe możliwości, ale też będzie wymagać zdwojonego nakładu pracy, by zapanować nad żywiołem. Potrzebowała odrobiny praktyki. Patrząc na swoje odbicie w lustrze zaczesała włosy do tyłu i spięła je rzemykiem. Następnie szybko przebrała się w świeże ubranie, przyniesione jej przez służbę wieży.
Zeszła do sali tronowej, gdzie po raz ostatni widziała nieumarłego władcę.
- Dziękuję, Megdarze, to wielki dar. - splotła ręce za plecami - Teraz gdy masz już obie części Talizmanu Kolorów czy planujesz najechać Maurię?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Lisz posadził ją ponownie na swoim tronie, po czym ukształtował przed twarzą Gardenii magiczną powierzchnię, w której kłębiły się kolory.
- Więc moja droga... Popatrz na to co chcę ci objawić. To twoje nowe zadanie. Nie musisz się bardzo spieszyć, gdyż teren zabezpieczył Utor, mój generał, nieumarły centaurzy mag. - Medgar dotknął powierzchni palcem i pokazały się obrazy. Gdzieś z mgły wyłoniła się niewielka osada, w której widać było krzątających się ludzi. Na okalającej osadę palisadzie straż trzymała nieumarła warta.
- Kilkanaście dni temu moje oddziały zajęły splądrowaną przez wampira Medarda osadę. Zwie się Brezena. Jak sama widzisz, teraz ta osada kwitnie. W dodatku ten ktoś kto tam się znajduje przejął kontrole nad garnizonem który ja tam ustanowiłem. - Obrazy zaczęły się zmieniać, eksponując osadę z różnych kierunków, ale nigdy z bliska.
- Ten ktoś bardzo mnie interesuje, wyobraź sobie moja droga, że znalazł sposób aby odciąć się od moich kruków. - W oczodołach Lisza zapłonęły gwałtownie kolory magii. Megdar ponownie popatrzył na dziewczynę wpatrzoną w zmieniające się widoki.
- Wiem, że tobie mogę powierzyć tę delikatna misję. Utor jest lojalny, lecz ma prostackie podejście. Ja chcę korzyści większej niż tylko nieumarli żołnierze których może mi dostarczyć. - Kościstą dłonią dotknął policzka Gardenii i delikatnie odsunął niesforny kosmyk z jej policzka.
- Potrzebujesz czegoś ode mnie jeszcze? - Leniwym ruchem zgasił magiczne zwierciadło.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Na oknie wieży usiadł kruk, którego życie już dawno ustało. Lisz wziął czułym gestem ptaka w ręce, przez chwilę utrzymywał z nim więź mentalną.
- Mamy gościa - stwierdził krótko i wypuścił ptaka za okno, aby towarzyszył czarodziejowi, który wtargnął na jego włości. Skupił się i mentalnie wydał polecenie jednemu ze swoich pomniejszych bohaterów, aby wraz ze swoim oddziałem odnalazł czarodzieja i w jednym kawałku przyprowadził do fortu.
- Wracając do naszej rozmowy, Gardenio, trupów mam wystarczającą ilość, aby zniszczyć kilka miast. Lecz w tym wypadku potrzebujemy czegoś, co znajduje się w głowie tej osoby, a nie jesteśmy w stanie tym zawładnąć, ale może da się to kupić?
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Gardenia złączyła palce obu dłoni w piramidkę i poruszała nimi miarowo, co zwykła robić, kiedy się nad czymś zastanawiała. Samozwańczy obrońca wioski, pojawiający się nie wiadomo skąd i rzucający wyzwanie całej armii Króla Licza? Ciekawe. Raczej nie brał udziału w samym oblężeniu, zwierzęcy zwiadowcy zdążyliby go wypatrzyć. Musiał wiec dołączyć już po zakończeniu walk. Wkroczył do zniszczonej i ogołoconej wioski, by narzucić swoje rządy. Co chciał tym uzyskać? Sam przeciw wszystkim? Zachowanie tyle odważne, co niezrozumiałe. Jego magia nie mogła równać się z siłami jakimi dysponował Megdar. Co więcej, przejęciem wioski narażał na śmierć nie tylko siebie, ale także wszystkich obecnych tam cywilów.
- Szaleństwo. – Pokręciła głową. – Czyste szaleństwo.
Z której strony by nie spojrzeć, mieszkańcy w tym starciu nie mieli szans. Na dobrą sprawę wystarczyłoby otoczyć wioskę ciasnym, zbrojnym kordonem i zaczekać. Tydzień, góra dwa. Ich zapasy jedzenia w końcu się skończą, a kiedy głód zacznie zaglądać w oczy, kmiotki wezmą sprawy w swoje ręce i wyniosą maga przed bramę na widłach. Łatwe zwycięstwo bez oddania strzału z łuku. Jeśli mag nie był kompletnie obłąkany, nie będzie tego ciągnąć. Prędzej czy później sam się podda.
Wyglądało jednak na to, że Król Licz nie chciał czekać aż tak długo. Nie interesowało go również samo odzyskanie panowania nad wioską. Najważniejsze było odkrycie kim jest człowiek, który mu się przeciwstawił na jego zdobycznej ziemi? Kto miał na tyle czelności i siły, by przełamać kontrolę nad nieumarłym wojskiem i posłużyć się nimi jako swoim oddziałem?
- W sprzyjających okolicznościach ten mag mógłby okazać się wartościowym sprzymierzeńcem – powiedziała po chwili milczenia. – Dobrze więc, przedostanę się do osady i zbiorę wszelkie dostępne informacje na jego temat. A kiedy już tak się stanie… - Przeniosła spojrzenie z powrotem na Megdara. - …złożę mu propozycję nie do odrzucenia. Jeśli będzie trzeba, przytaszczę go tu siłą.
Skamieniała ze strachu, kiedy dotknął jej włosów, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Będę potrzebować dwóch dni na ustabilizowanie energii i jeszcze kilku na przygotowanie planu bezpiecznej drogi do środka. Poza tym przydałoby mi się coś, co zamaskuje moją aurę. Przynajmniej na pewien czas.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Ujął ją za dłoń i poprowadził w pobliże tronu, na którym sam zasiadł. Puścił dłoń Gardenii i martwymi palcami dotknął Talizmanu Kolorów, modyfikując przepływającą wokół niego energię.
- Pomogę ci ukryć aurę. Kiedy będziesz gotowa i twój plan też będzie gotowy. Dam tobie pierścień z piszczela strzygi. To zgłuszy twoją aurę na tyle skutecznie, abyś uchodziła za zwykłą śmiertelniczkę. - Wyprostował się na tronie i poprawił koronę, która lekko się przechyliła na jego czaszce. Pozwolił, aby światło w jego oczodołach zapłonęło ponownie, wszelkimi kolorami magii zastępując trupio-zielony blask.
- A teraz przyjmiemy gościa, którego przyprowadził jeden z moich bohaterskich oddziałów. - Na schodach wieży słychać było kroki jego sług i czegoś lub kogoś żywego. Tak, żywego, gdyż Gardenia przebywając w pobliżu Arcylicza nauczyła się rozpoznawać ten niepewny, chwiejny krok nieumarłych. Ten, który wchodził wraz ze sługami Megdara na wieżę, szedł ociężale jakby zmęczony drogą, lecz stawiał stopy w miarowych odstępach czasu. Megdar połączył swój umysł z mocą Artefaktu i już po chwili salę wypełniła wzbierająca moc magii, którą nieumarły zaczął formować według własnej woli. Kroki zbliżały się do drzwi prowadzących do sali tronowej, Licz nie poruszywszy się nawet, wolą otworzył drzwi, a stojący przy nich rośli wartownicy odsunęli się na boki. Z belkowania stropu, poruszone drganiem wywołanym magią, znów posypał się pył. Siedzący na oparciu tronu kruk, który służył Gardenii, krzyknął ze skargą w głosie, kiedy jakiś większy odłamek wylądował na nim. Kościste palce Megdara powoli zamknęły się na oparciu tronu, kiedy do sali przez okno wleciał "przewodnik czarodzieja".
- A więc, Królowo Płomieni, przekonajmy się, co nam przyniósł w darze oprócz swego ciała. - Kruk wylądował obok swojego pobratymca, kiedy czarodziej wchodził do komnaty.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Ogień. – Otoczyła się ognistą barierą o średnim natężeniu. Ot tak, na wszelki wypadek.
Następnie oparła się plecami o ścianę, wznieciła niewielki płomyk i zaczęła go przekładać między kostkami palców, jak monetę. Kiedy się tym znudziła, zaczęła nim podrzucać. Ognik wyskakiwał wtedy z jej dłoni, wykonywał kilka obrotów w powietrzu i posłusznie wracał na miejsce. W końcu zamknęła na nim palce i zgasiła zdecydowanym ruchem.
Spojrzała w stronę drzwi. Kroki oddziału nieumarłej eskorty stawały się coraz wyraźniejsze. Ktokolwiek tu zdążał, był już niedaleko.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Arathain minął mury fortu dość ślamazarnie. Nieumarli nie chcieli go dalej prowadzić, otoczyli go i zatrzymali się. Wtedy zrozumiał, że z czymś zwlekał.
- Jesteś wolna. Wezwę cię, gdy znów będziesz mi potrzebna - pożegnał się z Bryzą i wypuścił, by mogła pogalopować gdzie się jej tylko podoba. Na odchodnym stratowała jakiegoś patrolującego teren kostka. Arathain przygryzł wargi, ale zaraz odwrócił się i niewzruszony podreptał w kierunku wewnętrznego dziedzińca. Oczywiście nie było mowy o żadnej swobodzie, nieumarli znów zaczęli dotrzymywać mu kroku. Czarodziej poczuł się wyjątkowo niekomfortowo. "Dlaczego mam takie nieodparte wrażenie, że nikt tutaj od dawna nie wziął kąpieli?" - smród rozkładających się zwłok zdawał się nasilać z minuty na minutę. Gdy Mag już przywyknął, dotarł na dziedziniec. Dalej musiał zdać się na swoich ochroniarzy. Wnet znalazł się w sali tronowej Arcylicza. Wszedł po kamiennych schodach do komnaty wypełnionej przedziwną energią.
- Byłbym dozgonnie... znaczy się, niesamowicie wdzięczny za nieco przestrzeni, jeśli łaska - w porę się poprawił, odtrącając kosturem jednego ze zdechlaków. Wyszedł nieco naprzód, ignorując potępieńcze charczenie odtrąconego. Wtedy dojrzał Megdara, oblicze Postrachu Północy... - Wasza Wieczność - skłonił się lekko, ale zaraz stał już na powrót dumnie, wyprostowany. - Pani - skinął głową w kierunku Gardenii, nie mając pojęcia kim jest, ani skąd przybyła. Dostrzegł znajomego kruka. Nie wiedział, czy ma się uśmiechnąć na jego widok, czy drżeć ze strachu. Postawił na pełną swobodę i neutralność. Pozwolił sobie lekko zaświecić laską, gdyż nie przywykł do takiego mroku. W komnacie rozległo się blade, łagodne światło, na które wkrótce wszyscy przestali zwracać uwagę. Zapadła cisza...

- Wciąż o tobie głośno w zakonie... Nie będę przedłużał, potrzebuje twych... niecodziennych zdolności w odprawieniu rytuału. W zamian chętnie przysłużę się radą i wiedzą, a może nawet czymś więcej - strasznie się starał, by nie zakrztusić się wypowiadając słowo "chętnie", ale chyba sobie poradził. Wypowiedź celowo sformułował w taki, a nie inny sposób, chciał wzbudzić kontrowersje. W razie problemów, może zniknąć, więc odprawił wszystkie troski i zmartwienia, gotowy na dalsze pertraktacje, jak również szybki odwrót.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Oczy Lisza zapłonęły, kiedy nieznacznie się poruszył. Martwi strażnicy bezgłośnie cofnęli się zatrzymując na ścianie i pozostając tam bez ruchu.
- Zakon.... - Lisz wycedził powoli to słowo. - Gdzie byli kiedy ich potrzebowałem? Wciąż zajęci własnymi obrośniętymi tłuszczem ciałami, zajęci własnymi sprawami. - Megdar podniósł się z tronu i wyprostował na całą swoja wysokość. - Nie wymieniaj przy mnie tego słowa. Nic nie wnieśli i nic nie wyniosą z mojego istnienia. - Zszedł z piedestału na którym stał tron i zbliżył się do Arathaina, nieumarli strażnicy wyraźnie unikali bliższego kontaktu ze swoim władcą. Megdar zatrzymał się tuż przed czarodziejem, a kruki szybowały z oparcia tronu na jego ramiona i usadowiły się tam trzepiąc skrzydłami.
- Nie potrzebuję wiedzy ani rad. Jeżeli masz coś innego co możesz zaoferować, to przemyśl już to teraz. Zależy oczywiście od tego, co chcesz ode mnie. Rytuały to moja specjalność, wyjaw mi zatem co chcesz osiągnąć i w czym mam tobie pomóc, a ja wtedy przemyśle cenę takiej przysługi. - Artefakt stojący tuż obok tronu zaświecił wszelkimi barwami tęczy. Magia wewnątrz sali wzmogła się, kierowana wolą nieumarłego czarnoksiężnika. Skupiona i w mistrzowski sposób zawiązana uspokoiła się, powoli zajmując wyznaczone jej miejsce.
- Na czas naszej rozmowy zamknąłem wieżę na wszelkie możliwości teleportacji i innych ingerencji magicznych tak z zewnątrz, jak i z tej sali na zewnątrz. - Odwrócił się i po kilku krokach zasiadł na tronie. Strażnicy wyraźnie się rozluźnili, a nawet odkleili od ściany. Kruk znany Arathainowi krzyknął zniszczonym głosem kiedy Lisz siadał. Z wysokości tronu spoglądał na gościa, powolnym ruchem bębniąc palcami w poręcz.
- Mów srebrnobrody i módl się, aby mnie to zainteresowało.
Ostatnio edytowane przez Megdar 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Arathain dostrzegł płomienie w oczodołach Licza, gdy wspomniał o Zakonie. Potem cierpliwie wysłuchał tego, co ma do powiedzenia. Gdy zbliżał się w jego kierunku, postanowił zapewnić go w tejże sprawie.
- Twa wola, nie wspomnę o nim więcej ani słowa - odparł na kąśliwe uwagi w kierunku organizacji. Już po chwili mógł podziwiać "nieskalaną" urodę Megdara, gdyż ten postanowił stanąć z Magiem twarzą w twarz. "Śmierdzisz" - temu drugiemu prawie się to wymsknęło. Próby wzbudzenia strachu u gościa spełzły na niczym, stał nieugięty i widać po nim było, że prawdziwie nie lęka się niczego, co można było dostrzec w tym pomieszczeniu. Nawet w z krukami na ramionach Czarownik uważał sytuację za raczej groteskową, niźli przerażającą. Minę miał jednak obojętną.

- Nie potrzebuję wiedzy ani rad. Jeżeli masz coś innego co możesz zaoferować to przemyśl już to teraz. Zależy oczywiście od tego co chcesz ode mnie. Rytuały to moja specjalność, wyjaw mi zatem co chcesz osiągnąć i w czym mam tobie pomóc, a ja wtedy przemyślę cenę takiej przysługi - w komnacie rozbrzmiał głos trupiego władcy. Nie chcąc popadać w niepotrzebny konflikt, Tkacz Zaklęć nie zdecydował się na wywód o tym, jak bardzo się myli. Megdar pysznił się, a gość pokornie to znosił. Ucieszył się natomiast z faktu, że wie co nieco na temat rytuałów. Zmarszczył brwi natomiast, gdy magiczna energia wzmogła się. - Na czas naszej rozmowy zamknąłam wieżę na wszelkie możliwości teleportacji i innych ingerencji magicznych tak z zewnątrz, jak i z tej sali na zewnątrz .- Arathain nie mógł już tego zdzierżyć i zadrwił sobie w głowie z Postrachu Północy. Ten postanowił z powrotem sobie usiąść, a potem rozegrać symfonię paliczkową na poręczy. "No cóż, co kto lubi"...

- Mów, Srebrnobrody i módl się aby mnie to zainteresowało - dopowiedział. Arathain tylko szczerze się uśmiechnął i zawędrował kawałeczek w stronę tronu, dosłownie kilka malutkich, leniwych kroczków.
- Po pierwsze, Wasza Nieśmiertelność, proszę mi wybaczyć, ale nie będę pytał o pozwolenie na wyjście, a prócz teleportacji metod znam kilka. Choćby naciśnięcie klamki u drzwi - pozwolił sobie na małą dawkę ironii, ale by nie pozwolić Arcyliczowi na okazanie swego gniewu, ciągnął dalej. - Wiem, co udało ci się zdobyć. Strumienie magii są najlepszymi kurierami, jakie ktokolwiek mógł kiedykolwiek wymyślić. I dla wszelkiej jasności, działania jakie prowadzisz nie są przeze mnie aprobowane. Tym niemniej... istota w potrzebie posuwa się do różnych działań. Twierdzisz, że nie potrzebujesz wiedzy, tak? Dlaczego więc jeszcze nie wyruszyłeś na lodową północ? Tysiące, jeśli nie setki tysięcy umarłych czekają tam na kogoś, kto będzie w stanie im rozkazywać. Miasta Alaranii rzucają ci wyzwanie. Rapsodia i Rododendronia szykują swe oddziały. Mauria nie będzie biernie czekać. Cień nie zapewnia ochrony. Kontynent nie pozostanie bezczynny... Wprowadzasz erę zmian, Megdarze. Nieakceptowalnych zmian. Może warto byłoby zainteresować się Kamieniem Mocy? - zakończył. Dał sobie chwilę na wytchnienie, a słuchaczowi (no, miał nadzieję, że ktoś go słucha) czas na przeanalizowanie wszystkiego. Cisza...

- Moc tej błyskotki jest niczym w porównaniu do Kamienia. Chcę byś wziął udział w Rytuale, dzięki któremu odzyskam młodość i ponownie będę mógł cieszyć się pełnią sił, panując nad własną chorobą, oraz mogąc wypełniać swe obowiązki rzetelnie. Wszyscy którzy go odprawią bezsprzecznie zyskają trudną do opisania moc. Wiem, ile musi znaczyć potęga dla kogoś realizującego takie cele. Pomóż mi, ja pomogę tobie - Arathain złożył propozycję, chyba można zaryzykować słowo "kuszącą". - By uniknąć nie do końca przemyślanych decyzji ze strony Waszej Wielkoduszności, gwoli wyjaśnienia: do rytuału potrzebny jest przekaźnik, do którego - zapewniam - nikt za swojego życia, bądź nieżycia dostępu mieć nigdy nie będzie... prócz mnie. Bez przekaźnika ten Kamień staje się wręcz bezużyteczny. Decyzja należy do ciebie - skwitował. Co prawda, pewnego rodzaju wymuszanie podjęcia postanowienia w tej sprawie nie wydaje się być nazbyt kulturalne, ale Czarodziej nie mógł inaczej postąpić. W międzyczasie skierował swoje badawcze spojrzenie na Gardenię...
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Maie stała spokojnie oparta o kamienną ścianę i przysłuchiwała się rozmowie obu magów. Nieznajomy poczynał sobie o wiele swobodniej niż większość osób, które tu trafiały, ze swojej lub nie swojej woli. Wyglądało na to, że Król Licz oraz starzec znali się od dawna. Należeli wcześniej do tej samej organizacji. Zakonu. Którego?
- Interesujące… – pomyślała, rozplatając ramiona i opuszczając je luźno. Zdała sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele wie na temat Króla Licza, poza informacjami, które on sam zgodził się jej przekazać. A były one skromne.
- Trzeba będzie to w najbliższym czasie zmienić – postanowiła w myślach, po czym rozpoczęła kanalizowanie w ciele większych partii mocy. Rozmowa weszła na etap, w którym mogły stać się już tylko dwie rzeczy. Megdar mógł zgodzić się na propozycję nieznajomego i pociągnąć dyskusję o rytuale przywracającym młodość dalej. Druga możliwość, równie prawdopodobna, zakładała, iż licz wyda jej rozkaz pozbycia się kłopotliwego, zbyt pewnego siebie gościa.
- Na dwoje babka wróżyła – westchnęła i podniosła nieznacznie brwi do góry. Używając zmysłu magicznego ponownie przeanalizowała informacje, jakie płynęły z aury starca. I czekała.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Skupił uwagę na słowach srebrnobrodego, bardzo uważnie wysłuchując tego co mówił i analizując każdą informację. Czyż jest prostsza metoda na wyciągniecie wiedzy niż okazanie braku zainteresowania? Mauria. Jeżeli jest to prawda, można zapisać Maurię do największych wrogów, a jej władców do głupców. Co do dalekiej północy, bo właśnie tam wysłał swoje kruki, czas przygotowań dobiegał końca. Lecz Kamień Mocy mógłby ułatwić zadanie. Okazało się jednak, że zachowanie tego człowieka przy życiu przyniosło korzyść. Gdyby mógł, uśmiechnąłby się. Przyglądał się jakiś czas srebrnobrodemu, dając złudzenie że się namyśla nad podjęciem decyzji. Taka decyzja zapadła już dawno. A więc pozostało brnąć dalej w tym dialogu i doprowadzić do sytuacji, która wreszcie go zadowoli.
- Dobrze, srebrnobrody. Choć twoja arogancja i pewność siebie doprowadziłyby do gniewu niejednego z władców tego świata. Czas pokaże czego dokonają kundle próbujące szarpać skraj mojej szaty. Mauria mnie nie przeraża, lecz nowy atut przetargowy przyda się w tej rozgrywce. Moc Talizmanu Kolorów zapewni nam potężne źródło energii, wiec o to możesz się nie martwić. Sam rytuał, o którym mówisz, może zająć kilka dni, lecz efekt jest zapewne wart dla ciebie ryzyka. Pocieszę cię tylko, że jeżeli by poszło coś nie tak, mogę cię powołać. - W głosie Lisza dało się wyraźnie wyczuć nutę ironii. - Bądź moim gościem w takim razie i pozwól mi się przygotować do zadania. Jutro wieczór będę gotowy i, jak sądzę, ty również. - Po tych słowach Lisz znieruchomiał, a olbrzymia księga po jego prawej stronie zaczęła sama przewracać strony.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Słysząc słowa Arcylicza, jednym krótkim ruchem rozproszyła zgromadzoną energię ognia. Interes najwyraźniej został dobity. Nerwowa sytuacja wyprostowała się. Czy wyjdzie z tego coś dobrego? Czas pokaże. Maie uśmiechnęła się, odbiła plecami od ściany i powędrowała w stronę starszego maga.
- Miło mi poznać, jestem Gardenia, współpracuję z Królem Megdarem nad realizacją wspólnych interesów. Mam nadzieję, że dzięki tej wizycie zrealizuje pan swój cel i odnajdzie to czego szuka. - Skinęła mu głową na pożegnanie, po czym odwróciła się w stronę Arcylicza.
- Jeśli to wszystko, to wrócę teraz do moich przygotowań. Muszę odwiedzić parę miejsc i spotkać się z kilkoma osobami. - Cmoknęła na Stefana, który posłusznie wylądował na jej podniesionym przedramieniu.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Widział, jak chętnie Megdar słucha tego, co mówi. Widział wszystko, w duchu śmiejąc się do siebie i drwiąc z rozległej wiedzy Króla Licza. "Czy on w ogóle wychodzi z tej forteczki?" Teatralnie przedłużył podjęcie decyzji, Arathain doskonale wiedział, że trudno było mu odmówić.
- Dobrze, srebrnobrody. Choć twoja arogancja i pewność siebie doprowadziłyby do gniewu niejednego z władców tego świata. Czas pokaże, czego dokonają kundle próbujące szarpać skraj mojej szaty. Mauria mnie nie przeraża, lecz nowy atut przetargowy przyda się w tej rozgrywce. Moc Talizmanu Kolorów zapewni nam potężne źródło energii, wiec o to możesz się nie martwić. Sam rytuał, o którym mówisz, może zająć kilka dni, lecz efekt jest zapewne wart dla ciebie ryzyka. Pocieszę cię tylko, że jeżeli by poszło coś nie tak, mogę cie powołać. Bądź moim gościem w takim razie i pozwól mi się przygotować do zadania. Jutro wieczór będę gotowy, i jak sądzę, ty również. - "Powołać! Też mi coś! Prędzej zostanę roześmianą tancereczką z tamburynem w ręku, niźli będę wspierać tego gbura!" Sytuacja wymagała jednak, by założyć maskę i zrobić dobrą minę do złej gry.
- Ależ oczywiście. Rytuał rozpoczniemy natychmiast, gdy Kamień Mocy zostanie przetransportowany do... odpowiedniego miejsca. Być twoim gościem to zaszczyt - odpowiedział. Tymczasem do Maga podeszła Gardenia, przedstawiła się i wyraziła swoje nadzieje. Mag już chwilkę temu wędrował w jej myślach i doskonale wiedział, na co mógł liczyć z jej strony. - Nie mniej miło jest i mnie, współpracowniczko Gardenio - odparł ze szczerym uśmiechem. Pożegnawszy się, postanowił nie zaprzątać już głowy Liczowi. - Zobaczymy się jutro. Mam nadzieję... - stuknął dwa razy kosturem o podłoże i po chwili cały zamienił się w błotnistą maź, która wsiąknęła w podłoże.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

- Oczywiście, moja droga - rzekł cofając stopę aby maż nie dotknęła go. Chwilę wpatrywał się w posadzkę, w którą wsiąkał gość.
- Mimo wszystko odrażające. - Przewracające się karty księgi zatrzymały się i Lisz skupił na nich swoją uwagę.
- Rób co uważasz za stosowne, ja muszę wspomóc swoje oddziały walczące z "Okiem Świtu". Szukam czegoś naprawdę spektakularnego, aby ci co przeżyją mieli co opowiadać w Kryształowym królestwie. - Kościsty palec zaczął błądzić po stronie woluminu. Lisz szukał zaklęcia, które miało wspomóc jego oddziały i dać jednocześnie do zrozumienia, że jest niepodzielnym panem Północy.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Bezimienny mag zaczął transformować w postać płynną, na co kruk maie zareagował jednoczesnym wbiciem obu par szponów w jej ramię. Gardenia pisnęła i bezrefleksyjnie zrobiła krok do przodu, zagłębiając nogę w szarej brei. Błotnista maź w tym miejscu momentalnie zabulgotała i wyparowała, pozostawiając po sobie niewielki, wyschnięty okrąg wielkości stopy.
- Hops. – Szybko cofnęła nogę. – Mam nadzieję, że to nie była żadna ważna część ciała.
Nie dane jej było się jednak przekonać, bo płynny starzec wsiąkał już w podłogę.
- Niedobry kruk. – Pacnęła ożywieńca w dziób, po czym zapakowała go do sakwy i zapięła klapę.
- Będę w kontakcie – zwróciła się do licza i skierowała się w stronę schodów.

Ciąg dalszy.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Ktoś zmierzał w stronę sali tronowej miarowym, acz ciężkim krokiem. Musiał być nad wyraz zmęczony. Obstukiwał posadzkę swą podporą w postaci kostura. "Potrzebuję... przygotowałem się przecież, nie mogę tego odwołać. Poza tym, szanse na niepowodzenie są wręcz znikome" - pocieszał się. Co prawda Rytuał mógł odbyć samodzielnie, ale jakim kosztem... dlatego właśnie Licz był mu potrzebny. W drodze do niego Arathain nigdy do końca nie zwątpił w swe działania, ale nie był też stuprocentowo przekonany o ich słuszności. Rozmyślał nad możliwością porażki. Taka energia zabija, śmierć wchodzi w rachubę. Czarne myśli spowiły jego umysł. Pozwoliło to Czarodziejowi wykonać rachunek sumienia, przekalkulować sobie, co przez swoje życie zrobił by zasłużyć sobie na miano Strażnika Ludzkości. "Ile czasu minęło od kiedy rozmawiałem z nim? Mam przekaźnik..."

W końcu dotarł. Stanął przed drzwiami i zapukał dwa czy trzy razy. Nie musiał długo czekać. Wrota rozwarły się i wpuściły gościa. Ten bez zbędnych powitań przeszedł od razu do rzeczy:
- Już czas. Trzeba ustawić postument w jakimś wysokim miejscu. Nie możemy zwlekać - obwieścił, czekając na reakcję Licza.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości