Dolina Umarłych[Dolina Umarłych] Wędrówka dnia i nocy

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Dorian
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dorian »

Dorian obserwował, jak Froksendh zapada w magiczny trans. Wyglądał zupełnie, jakby spał. Nawet podszedł do niego i pomachał mu dłonią przed twarzą, aby się upewnić, że nie jest świadomy. Nie poruszył się, a więc wyglądało na to, że jest teraz bezbronny bardziej niż kiedykolwiek.
Z oddali dobiegł go odgłos końskich kopyt. Ktoś tędy zmierzał. Mógłby więc zabić nekromantę, zapakować się na wóz i opuścić te przeklęte ziemie...
Wyciągnął nóż.
Jego ostrze błysnęło niebezpiecznie tuż przy szyi Froksendha. Ręka chłopaka jednak zadrżała. Przez parę chwil wahał się, zupełnie jakby tego nie chciał. Rozważał swoją decyzję tak długo, aż wóz przejechał drogę niedaleko ich obozowiska, by ostatecznie zniknąć z zasięgu jego wzroku.
Chłopak schował ostrze i położył się obok ciała drugiego mężczyzny, nakrywając się szczelnie jego płaszczem.
Nie chciał go ani krzywdzić, ani zostawiać, nawet jeśli miał możliwość wydostania się z Doliny Umarłych. Nie wiedział tylko, dlaczego podjął taką decyzję...

Nie minęła chwila, jak odpłynął myślami, zasypiając. Czuł się bezpiecznie przy tym mężczyźnie, jakby wszystkie jego troski nagle zniknęły. Postanowił, że będzie mu towarzyszyć tak długo, aż Froksendh go nie przepędzi..
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Froksendh kontrolował przepływ energii bariery, korzystając z magicznego transu. W tej formie bytu widział i czuł znacznie więcej, aniżeli byłoby to dane zwykłemu śmiertelnikowi. Wyczuwał wszystkie słabsze aury, zarówno te należące do nieumarłych Doliny, jak i te otaczające wszelakich ludzkich wyrzutków, którzy mieli nieszczęście trafić do tego miejsca Śmierci i Mroku. W pewnej chwili nekromanta poczuł, że niedaleko ich obozowiska przejechał wóz. Towarzyszyły temu dwie brudne aury, ale i dziwne uczucie jego własnej broni w pobliżu jego gardła.

"Zrób to... Na co czekasz, chłopcze? Zabij swego prześladowcę!" Jego własne słowa, wymieszane z smutnymi myślami szalały po umyśle uśpionego nekromanty. Śmierć jednak nie nadeszła. Broń została opuszczona, a aura chłopaka jakby lekko przygasła, co oznaczało, że najprawdopodobniej zasnął.

Froksendh gwałtownie obudził się wraz z pierwszym podmuchem porannego powietrza. Nie chciał otwierać oczu. Bał się, że Doriana już przy nim nie będzie. Wtem usłyszał głos. Wulgarny i brudny, jak aura jego właściciela:
- Te, patrz co znalazłem. Dwóch głupców, którzy zasnęli w Dolinie... Tfu, tamtego chudzielca zobacz. Ja mam tu coś ciekawszego. Przyszłego faworyta w jednym z burdeli szefa.- Mężczyzna zaśmiał się rubasznie, a Froksendh usłyszał syki wyciąganych ostrzy.
Potem usłyszał inny dźwięk. Straszniejszy. Krzyk Doriana.

Nekromanta zerwał się na równe nogi i ku zaskoczenie zbliżającego się doń oprycha, przeszył go swym krótkim mieczem, niczym kostkę masła. Drugi łotr, zaalarmowany krzykiem bólu towarzysza odruchowo się cofnął, jednak zaraz potem chwycił Doriana za włosy, podstawiając mu nóż pod szyję. W jego oczach była groźba.

Froksendh zaśmiał się tylko okrutnie i uniósł kostur. Zwłoki drugiego łotra drgnęły, a później dosłownie rozpruły się. Wnętrzności owinęły się wokół ciała łotra, powalając go i odciągając od Doriana. Kości ze zwłok poszybowały do gardła oprycha, zatrzymując się tuż przed nim.
- Właściciele nocnego wozu- stwierdził Froksendh zimnym głosem i podszedł do Doriana, pochylając się nad nim i podając mu rękę. Gdy mu ją podał, przyciągnął go do siebie i mocno przytulił.
Gdy już go puścił, oddalił się kawałek od niego.
- Pozostawiam tego drugiego tobie. Weź ich wóz i znikaj stąd. Ja muszę jeszcze coś tu zrobić...-wyszeptał i odwrócił się plecami do chłopaka, szybko odchodząc. Nie płakał. Łzy zwykł tłumić w sobie.
Miał inne cele, a Dorian nie mógł mu pomóc w ich realizacji. A mimo to...
Żałował, gdy chłopak zniknął mu z oczu.

Ciąg dalszy: Froksendh Ezechiel Valdronya
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości