Dolina Umarłych[Zachodnie zbocza doliny] Przeznaczony przypadek

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

[Zachodnie zbocza doliny] Przeznaczony przypadek

Post autor: Mantus »

Drugi tydzień pieszej wędrówki Mantusa kończył się właśnie tej bezksiężycowej nocy. Podróż nie ciążyła mu zbytnio, żywił się zupami przygotowanymi z pospolitych grzybów, mchów oraz dość pospolitych jagód wymagających jednak ziół do zniwelowania trucizny. Stosunkowo największy problem kuglarzowi sprawiała woda. Przez całą drogę natknął się na tylko jeden strumień, a czerpanie ze stojącej wody bajor i kałuży było jak proszenie się o długą i bolesną śmierć.
Wędrował o kiju w nocy, bez światła. Nie tylko czuł się wtedy lepiej lecz nie ryzykował wykrycia. Za dnia nie atakowały zwierzęta, zwierzęta też bały się się światła i ognia. Żywe zwierzęta. Mając na baczeniu iż życie, ciepło toczącej się krwi, światło, oddech – życie przyciągało umarłych zrezygnował z tych udogodnień. I nienawidził walczyć z płonącymi trupami – w kwestii pochodni. Sypiał w ciągu dnia. Cała wędrówka przebiegała spokojnie. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że nawet leniwie. Lecz dla Mantusa płynącego w rzecze przeznaczenia świat przyśpieszył jak to zawsze wydawało się mu gdy kaprysem losu został rzucany w wir wydarzeń. Lecz oto lada moment stanie przed wydarzeniami. Więc świat zwolnił w oczach kuglarza.
Przeszedł już pół noc i postanowił, poczuł i wiedział, iż winien się zatrzymać. Dzisiaj było wyjątkowo ciemno ale i cicho. Lekki wiatr przynosił duszne, ciepłe powietrze znad bagien wypełnione odorem zgnilizny. Mag cienia usiadł na sporym głazie, oparł o wnękę w skałach kij. Dopiero teraz było widać, iż u jego nóg leży... Coś. Ni to pies, ni wilk, czarny kształt niewyraźnie majaczący w ciemnościach, może jego własny cień lecz czemu dyszy, śmierdzi zaschniętą krwią i waruje? Własny cień kuglarza poprawił swoje leże gdy właściciel wyciągnął flet i począł wygrywać na nim żałobną melodię za wszystkich którzy nie mogli doznać spokoju coby w melodii znaleźli ukojenie cierpiącego ducha. Grając oczekiwał niewiadomego, zagadki po która tu przybył.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Lich Quaquer wraz z impem Quasitem dotarli na miejsce. Dolina Umarłych to domena wszelkich trupów i ożywieńców. I choć brakowało tu bagiennego błotka, biomasy z gnijących roślin i zwierząt, to lich nie zamierzał tutaj niczego tworzyć. Imp mu wystarczał jak na razie.
- Hmm, ale ta dolinka jest ponura, hmm. I pomyśleć, że ten młodzik Megdar to właśnie tutaj miał swoją siedzibę. Ciekawe czy dalej pragnie zalać Alaranię swoimi nie do końca żywymi przyjaciółmi? Jak myślisz moja mała piekielna larwo?

Jednak Quasit nie słuchał Quaquera, pobiegł przed siebie i zaczął grzebać w walających się wokół kościach. Próbował znaleźć coś cennego, jednak niczego takiego nie zauważył. Nie podobało mu się to miejsce, choć nie cuchnęło tak jak bagna, to i tak wydzielało nieprzyjemny zapaszek. Nagle imp wyczuł czyjąś obecność i w dodatku była to istota żywa. Zamiast poinformować licha ukrył się w martwych, poczerniałych krzakach i obserwował.

Quaquer jednak wiedział o tej istocie dużo wcześniej, niż imp. Niezbyt go to jednak obchodziło, bo czasem się zdarza, że coś żywego wlezie tam gdzie nie powinno. Jednak gdy już dość precyzyjnie namierzył aurę tego stworzenia, był nieco zdziwiony. To był człowiek, prawdopodobnie mag, używający dziedziny nowej dla licha. W dodatku poświata była jakaś nieprecyzyjna. Quaquer wytężył swój zmysł magiczny, żeby przebić się przez to, co jego zdaniem miało maskować aurę, jednak nie wykrył niczego innego. Dziwny dźwięk sugerował, że to nieznana dziedzina magii. Mimo to lich stwierdził, że owy osobnik musiał bardzo się napracować przy majstrowaniu we własnej aurze. To przecież niemożliwe, by on tysiącletni lich, który wie wszystko o każdej formie magii, zna demony, zna piekielnych, anielską magię też nieraz wyczuwał, miał nie mieć pojęcia co to za dźwięk.

Quaquer podszedł do człowieka i nagle zdał sobie sprawę, że obok znajduje się jakiś dziwny, cienisty twór. Czegoś takiego lich również nigdy wcześniej nie widział. To nie była zjawa, upiór, ani duch, to raczej był cień, ale jakiś taki nie do końca zwykły.
- Hmm, witam. Co sprowadza człowieka w takie pełne odoru zmarłych i beznadziei miejsce? - Lich żałował, że nie przebrał się w ludzką skórę, bo reakcja wędrowca mogła być nieprzyjemna na widok nieumarłego. Choć z drugiej strony to potężny mag, a przynajmniej tak widać po aurze, a nawet jeśli jest spreparowana, to też świadczy o nie lada zdolnościach. No i ten dziwny, cienisty stwór. Może ten mężczyzna chciał sam zostać lichem. Po głowie Quaquera już chodziły myśli, że ciekawie byłoby mieć własnego ucznia z którego zrobi licha nad liche.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Więc lich – z pewnym smutkiem doszedł do tego odkrywczego wniosku Mantus zaprzestając gry na instrumencie. Kilka chwil w ciszy i w ciemności wpatrywał się w nieumarłego. Braki w jakże lubianej perz niemartwych mistrzów biżuterii z dawnych skarbów dawały sztukmistrzowi pewne mgliste pojęcie o charakterze przybysza. Oczywiście Mantus nie potrafił czytać aur – w jego ojczystym świecie była to sztuka nieznana której Jeszce tutaj nie opanował – lecz nawet bez tego jego zmysły magiczne ognały się lekko pod naporem osobowości, sił i mocy licha. Zastanawiał się czy się mu nie pokłonić w imię starej, przyjętej dawno przez siebie walki z pychą. Jednak nie uczynił tego. To mogło być niebezpieczne.
- Jestem Mantus, kuglarz. - Przerwał. Cień u stóp maga z bliżej odległości coraz bardziej przypominał psa. Oblicze maga cienia było spokojne, trudno było odczytać zeń jakąkolwiek emocje lecz to tylko aktorstwo, obrona swego śmiertelnego, kruchego ja. Mimo wszystko licz mógłby być pewny, że strach i dziwienie byłyby ostatnim czego można było się po mężczyźnie w tych warunkach spodziewać. Sztukmistrz schował flet do torby widząc, że teraz na nic się mu nie przyda.
- Wygląda, że powód mej podróży stoi właśnie przed mą osobą, przyjacielu. - Uśmiechnął się nieznacznie. Ciekawe czy licz wiedział to w ciemności? Zwrot przyjacielu przyszedł Mantusowi dość swobodnie. Pomimo wielu cierpień które niosą licze, pomimo całego wypaczenia nauczył się nie tylko ich nie nienawidzić – więc nie ulegać gniewowi – ale i współczuć. I ze współczuciem niósł swą misje i wybawienie udręczonym. Na razie nie zwracał uwagi na dwa zawirowania naturalnego porządku rzeczy w postaci kostura... I czegoś jeszcze.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Lich zaczął się zastanawiać o co tu właściwie chodzi. Rozmyślał czy ten mag, którego właśnie spotkał jest szalony. Bo niby skąd mógł wiedzieć, że Quaquer przyjdzie akurat w to miejsce. I to jego spokojne zachowanie. To oczywiste, że skoro przyszedł do Doliny Umarłych, gdzie dookoła walają się szkielety, a część z nich mogłaby po prostu wstać i zaatakować pod wpływem panującej wszędzie Magii Śmierci, to nie jest zwykłym, tchórzliwym wieśniakiem. Jednak spotkanie twarzą w twarz z lichem mogłoby wywołać u niego choćby minimalne zaskoczenie. Albo był wyjątkowo potężny, albo tak głupi, że pozbawiony instynktu samozachowawczego, albo po prostu to wariat. Rąbnięty mag z ciekawym chowańcem i jeszcze ciekawszą aurą.
- Kuglarz? A cóż takiego sprowadza tu kuglarza? - Lich odwrócił się, by zobaczyć czy cokolwiek oprócz niego stoi przed napotkanym osobnikiem, jednak nie było tam niczego. - Hmm, chodzi ci o mnie? Zwą mnie Quaquer Diuretix i jak zapewne zauważyłeś nie żyję... choć nie do końca. Rozumiem, że chcesz być miły, ale byłeś tu przede mną i o ile nie jesteś jakimś jasnowidzem, to nie mogłeś wiedzieć że tu przyjdę. - Lich podczas rozmowy cały czas próbował poznać prawdziwą naturę wędrowca, może sam nieświadomie użył Magii Chaosu, albo Kostur Spaczenia spowodował jakieś zniekształcenia w badanej aurze. Jednak było to mało prawdopodobne, gdyż nigdy wcześniej takie rzeczy się nie zdarzały.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Zaciekawił licha, co prawda nie tylko ciemności ale i prawdziwe martwe oblicze uniemożliwiały odczytanie emocji lecz tak się mu wydawało, że zrobił pierwszy krok ku przetrwaniu tego spotkaniu w pełni ciągłości żywota i na razie na tym aspekcie sytuacji skupił się bardziej niżeli dociekaniu jaką rolę widzi dlań przeznaczenie w nie-życiu Quaquera. Co prawda nie przeczuwał aby to spotkanie miało skończyć się tragicznie aczkolwiek losy lubły dawać nauczkę zbyt pewnym sługom. Milczał kilka dobrych chwil, nie na tyle długo aby okazać pogardę nieumarłemu lecz jednocześnie nie odpowiadał tak szybko jak przyciśnięty do muru człowiek.
- Mogę być i jasnowidzem. Co innego robiłbym w środku nocy, bez światła, siedząc i czekając? – zaczął gładko, odrobinę obojętnie by po chwili zmienić ton na poważniejszy. - Czasem przypadek decyduje o wszystkim. - Skończył nie starając się nawet mówić prosto, nie tylko prosta mowa nigdy już mu łatwo nie przejdzie przez usta lecz noc była ciemna i piękna. Jak mógł zmarnować taką okazje i wszystkie niepewności rozwiać na wietrze? W nocy, w półsłówkach zbliżał się do zamglonej natury świata. I zbliżał ku temu swego rozmówcę.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Lich użył Magii Ziemi i spowodował, że z gleby wyrosła nieduża skała, w sam raz taka by na niej usiąść. Była nieco wyższa od tej na której siedział Mantus.
- Możemy porozmawiać jeśli nie masz żadnych pilnych obowiązków. Niestety nie mam przy sobie jedzenia, gdyż jeść nie muszę. - Lich cały czas stał, po czym wskazał na skałę i kontynuował. - Jak widzisz potrafię kontrolować ziemię pod naszymi stopami. Znam też parę innych sztuczek związanych z tą dziedziną. Jednak to nie wszystko. - Quaquer zauważył mały, czarny i uschnięty krzew, po czym podpalił go zaklęciem i zwrócił się do kuglarza. - Dziedzina Ognia także została przeze mnie dość dobrze przyswojona. Możesz ogrzać się przy ognisku, na pewno zimno ci w takim miejscu. - Lich starał się być miły, by dowiedzieć się czegoś nowego. Usiadł na skale obserwując rozmówcę. Po chwili przerwy dodał. - Chciałbym zapytać, czy masz jakieś uzdolnienia magiczne, może korzystasz z ciekawej dziedziny? Twój chowaniec, a zakładam, że to coś nim jest. - Tu nieumarły wskazał na cień Mantusa. - Wydaje się odmienny od przeciętnych. No i mam nadzieję, że się nie obrazisz, jak zapytam czy zniekształcasz jakoś własną aurę. My liche mamy to do siebie, że nie patrzymy na zewnętrzną niewiele mówiącą powłokę cielesną, lecz na aurę, która jest odbiciem duszy, charakteru i umiejętności danej osoby. - Tu przerwał, licząc, że uzyska satysfakcjonujące odpowiedzi. Jeśli wyczuje kłamstwo, sam sprawdzi umiejętności przybysza zmuszając go do walki.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

- Magia, czary, sztuczki. Cóż byśmy bez nich uczynili wobec groźnego świata – przerwał przyglądając się płomieniom z ukrywanym zastanowieniem. W ciemności było bezpieczniej, można było uciec, ukryć się. Lecz nie chcąc zdradzić się, nachylił ku ognisku. Wtedy też było widać, że zarówno sam kuglarz jak i pies, w świetle ognia zwykły, odrobinę kaprawy kundel, nie zucają cienia. Czego nie można było powiedzieć o okolicznych cieniach, wyginały się w przeciwną stronę niżeli powinny przy trzaskach ognia. Rozcierał odrobinę skostniałe dłonie.
- Ma aura jest nietknięta ostrzem mocy woli, słowa i gestu – przyznał rozważnie. Zakładał, być może niesłusznie iż licz samemu dotarłby do prawdy, a teraz być może go testuje. Chociaż wypowiedzenie tej oczywistości kosztowało Mantusa drobny wysiłek woli, niezbyt duży to jednak dla jego samego zauważalny. - Winszuję umiejętności, zapewne muszą być przydatne w wielkich przedsięwzięciach, sam nigdy nie osiągnąłem podobnego stopnia biegłości. Może za mało go pragnąłem? - Skłamał, ale kto by zwierzał się nieumarłemu na temat swych pragnień, trzech grzechów pychy, gniewu i miłości oraz żywota? Mówił jednak bez oznak prostego kłamcy. Jakże łatwo było się mijać z prawdą gdy dla nas prawda i fałsz są jednym. Cień mlasnął dwa razy jakoby wtórując niewypowiedzianemu.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

- Mądrze prawisz, bez magii niema bezpiecznego żywota. Jak bronić mają się ci biedni mieszkańcy wiosek, gdy brak oddziałów wyszkolonych czarodziei, lub magów chociaż. Czarodzieje w swej dumie siedzą cicho, gdy tymczasem potężne istoty testują swe moce na ubogim pospólstwie. Cóż to za świat w którym dopuszczono by jeden lich dostąpił takiej potęgi, że w tej właśnie Dolinie Umarłych stworzył swoją twierdzę i planuje pogrzebać Alaranię? Cóż to za świat gdzie na każdym kroku widuje się pokusy wabiące niewinnych mężczyzn w objęcia piekieł? Świat w którym naturalny porządek rzeczy jest niszczony z dnia na dzień, że nawet potępieńcy ogarnięci żądzą krwi potrafią wyleźć z miejsca swojej kary. Demony, którym nudzi się w Otchłani także przychodzą tutaj. Ten świat nie posiada sensu, on pogrąża się w chaosie i wkrótce ulegnie zniszczeniu. Wszyscy bierzemy udział w tym przedstawieniu, po śmierci podzieleni na dobrych i złych. Jakie to proste, jakże to banalne. Jednak gdy ci potępieni cierpią, zbawieni mają się ponoć radować. Ta radość jest tylko pozorna. - Tu lich zrobił krótką przerwę, bo nie chciał wyglądać zbyt nienaturalnie. Żywi podczas długich przemówień muszą czasem zaczerpnąć powietrza, a nie gadają bez przerwy. W końcu jednak postanowił kontynuować. - Wychwalając wiecznie Pana więcej w tym nudy niż radości. Wieczność to nuda. Sam zaś podział na dobro i zło zdaje się być śmieszny. Bo czyż to nie od wychowania, warunków życia i w końcu od kaprysu losu zależy jaki ktoś wykształci charakter? Ktoś komu powodzi się dobrze, acz nie jest rozpieszczany przesadnie, prawdopodobnie będzie osobą dobrą. Ktoś żyjący w ciężkich warunkach, taki co kraść i zabijać musi by żyć i sobie radzić, nawet po przeniesieniu w spokojne miejsce będzie niebezpieczny, gdyż w naturze takiego podejrzliwość, paranoja i okrutne zachowania. - Quaquer wyciągnął Kostur Spaczenia i pokazał jego moc Mantusowi ożywiając pobliski krzew. Roślina zakwitnęła, po czym zapłonęła ogniem, który momentalnie zamarzł. Z fizycznego punktu widzenia takie zjawisko było po prostu niemożliwe. Jednak po chwili zamarznięty, płonący krzew przemienił się w czarną galaretę, która roztopiła się i wsiąknęła w ziemię. - Bardzo ciekawy przedmiot, znalazłem go dawno temu. Był pilnowany przez smoka, którego zasiekli rycerze. Kiedyś byłem w posiadaniu amuletu, który pozwalał tworzyć nowe byty. Niestety eksplodował, ale zdołałem dzięki niemu coś stworzyć... - Lich nagle urwał, gdyż tak skupiał się na wyczuwaniu aury kuglarza, że przestał sprawdzać obecność impa, który w tym czasie oddalił się tak bardzo, że Quaquer przestał odbierać jego obecność. A jeśli taki lich jak Quaquer stracił kontakt z aurą Quasita, to znaczy że mały szkodnik był już bardzo daleko. - Pokazałbym to stworzenie, ale chyba uciekło. Nieco szkoda, jednak był dosyć denerwujący i miałem zamiar go zabić jak się już mi znudzi.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

- Prawisz prawdy z którymi jestem, z pewnym smutkiem, zmuszony zgodzić się. - Częściowo skłamał, częściowo powiedział prawdę. Lecz nie tylko nie czuł wewnętrznej potrzeby dzielenia sięz nieumarłym swoimi spostrzeżeniami i uwazą łto w tym momencie nie tylko za bezcelowe alei niebezpiecznie. Rozwiewanie wszystkich wątpliwości nie leżało w jego naturze, było sprzeczne i trudne. Zadumał się chwilę spoglądając w potraktowany magią kostura krzak – czy raczej to co nim kiedyś było, a na ziemi pozostawały tylko wielobarwne przebarwienia, ledwo dostrzegalne w nikłym świetle. Dla umiejącego czytać były to kolejne wróżby świata. Więc sczytał wzrokiem je, nie rozumiał jednak dzisiejszych wzorów. Zaryzykował, śmiało odezwał się do nieumarłego maga.
- To musi boleć Quaquerze Diuretix, prawda? Królestwa upadają, ludzie odchodzą, nawet skały na pył obracają się w nieśmiertelnych oczach. Boli zbłądzenie i boli nuda. Nie ma komu wierzyć, nie ma kogo kochać, nie ma czego pragnąć i za czym podążać. Może nazwiesz to nudą. I wybacz śmiałość – przerwał na moment wypatrując oznak gniewu maga – boisz się. Nie końca samego w sobie, tego mogę być pewny, zbyt wiele ich widziałeś. Tego co po nim. Kolejnej wieczności czekania. Zapewne i bólu piekieł, bo czy wasz Pan chciałby kogoś kto zaprzedał życie? Więc całe czekanie w ogniu na to, aż zagasną gwiazdy. - Przerwał na moment. Pies zaczął wiercić się nerwowo, mlaskać i sapać. Mantus wysiłkiem woli doprowadził własny cień do porządku.
- Smutny to los i smutna prawda dotykająca... Wielu tutaj – rozejrzał się po dolinie. Wnet...Zmienił temat, głosem już weselszym. - Zacny kostur. Nie żałujesz, że sam smoka nie pokonałeś?
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

- Hmm, podczas walki ze smokiem po prostu czekałem aż pokonają go rycerze. Nie żałuję, że sam tego nie zrobiłem, bo tak naprawdę ten smok nie stanowił zagrożenia. Zabicie go nie miało na celu obrony życia, chciałem tylko tego, czego pilnował. Zabicie go tylko dla własnych potrzeb nie przyniosłoby mi chwały. Co innego, gdyby mieszkańcy wioski spalonej rzekomo przez tego smoka żyli, a ja bym go zabił na ich oczach. Może zostałbym ich bohaterem. Jednak to rycerze go uśmiercili, zrobili to z obowiązku, lub raczej z żądzy odwetu. - Lich zamyślił się na temat strachu jaki według Mantusa odczuwał. Tak, to oczywiste, że nie chciał umrzeć. Śmierć uważał za coś naturalnego, jednak nie to, co po niej było.
- Piekło, lub Niebo. Co to za wybór? I jedno i drugie to wieczna udręka. Bezsens w którym ludzkość widzi najwyższy cel swojego życia. Osiągnąć zbawienie, tylko po co? Jest inna droga, ścieżka nekromancji pozwala uniknąć wiecznego słuchania chórów anielskich, jak i wrzasków agonii potępionych. - Quaquer przerwał zastanawiając się dlaczego w ogóle zwierza się temu kuglarzowi. Poczuł jednak, że lepiej będzie jeśli coś o sobie opowie, nie wiedział jednak skąd to uczucie. Postanowił mu się poddać i kontynuował.
- Tak, boję się tego co się stanie z moją duszą po śmierci. Boję się piekielnych cierpień, a na niebiańską nudę nie mam szans, lecz tego też bym nie chciał. Świat żywych jest po prostu najwłaściwszy do egzystencji i to nawet w formie licha. Jest najciekawszy, najbardziej znośny do przebywania w nim, jednak... jak długo można wciąż widywać to samo? Nicość byłaby najlepszym rozwiązaniem, jednak nie wiem jak sprawić, by przestać istnieć. Nawet jeśli to możliwe, to wciąż mam wątpliwości, może lepiej zatruć swój umysł i pogrążyć się w jakimś błogostanie na wieki? Może w niebiosach nie posiadają woli, może oni się nie nudzą, bo nie są w stanie cierpieć? Jeśli nie mają woli, to czy w ogóle... - Nieumarły nie dokończył, bo sam już nie wiedział co mówić. Jedno tylko go intrygowało: Kim był Mantus i dlaczego tak wszystko spokojnie przyjmował. Nie wyglądał na osobę będącą w służbie piekielnych, którzy zapewne pragnęliby dorwać duszę Quaquera. Jednak jak na żywego człowieka było w nim coś nieludzkiego.
- Mówisz, że ta smutna prawda dotyka wielu tutaj, a ja myślę, że dotyka wszystkich nas. Nawet nieumarli w końcu giną, magia która utrzymuje naszą duszę w tym świecie po pewnym czasie zanika. Po długim, bardzo, bardzo długim czasie, który dla śmiertelnych jest jak wieczność, ale jednak my również kiedyś przestaniemy egzystować tutaj i przenosimy się do piekieł. Może dlatego diabły się tak nie spieszą ze ściganiem nas. Wiedzą że każda skalana grzechem dusza kiedyś do nich trafi. Wychodzi na to, że nieśmiertelność nie istnieje i właściwie jestem śmiertelnikiem, ale dość już o mnie. Opowiedz mi lepiej czym tak dokładnie jest ta istota, bo psem to raczej nie jest. Poza tym nie rzuca cienia, zresztą podobnie jak ty. Co to za forma magii, kontrolujesz światło? Zmieniłeś własny cień w chowańca? Nigdy czegoś takiego nie widziałem, no i ta twoja aura wydaje dźwięk nietypowy dla żadnej znanej mi dziedziny. - Lich spojrzał na dziwnego psa, któremu najwyraźniej nie podobał się pomysł z rozpaleniem ogniska, a przynajmniej tak zdawało się Quaquerowi.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Słowa o prawdziwej nieśmiertelności przypomniały Mantusowi na moment swego mentora, Charona. Wiedział, że jeśli nic nie uczyni Charon będzie trwał w swym głodzie nawet gdy nie będzie światów, kiedyś gdy i bogowie odejdą, a nowych się nie doczekamy - on będzie, oszalałaby w wiecznej męce głodu. Wiedział, że nie może zawieść. Wszak po to był powiernikiem Apshana, ku temu zmierzało przeznaczenie. Odsunął jednak na tą chwilę wszelakie niepokoje.
- Nie sądzisz przyjacielu, że wtedy czar pryśnie? Wszystko będzie proste, gwałtem wtłoczymy nienazwane w jedną, prymitywną formę. Nie, ja niestety mam zbyt duży szacunek do sztuk aby szastać ich imieniem. - Stwierdził mężczyzna całkiem naturalnie. Nie bez przyczyny mag cienia nigdy w ten sposób się nie przedstawiał i Mantus nie znał jeszcze nie spotkał nikogo ze swego rodzaju kto by tak mówił. Używali tej nazwy sztuki w swoim gronie lecz tych niewielu którzy mieli o jej pojęcie kuli własne nazwy, czasem trafiali we właściwą – o ile ta naprawę taką była, a nie tylko zwyczajem. Westchnął głęboko, powietrze zdążyło się ochłodzić.
- Oto dotarliśmy do celu, finału i tego pytania, w jakim celu tutaj jestem? Aby pomóc Ci w ostatnim dziele. - Powiedział to przekonywająco głosem zimnym nie jak stal, lecz jak srebro, metal który tak ukochał. W tej chwili dla maga cienia sploty losów były jasne jak jedna rzeka do której w tej chwili wskoczył i czekał na nieumarłego. Być może porywista i niebezpieczna – to było zasłoniętą mgłą niedopowiedzenia przed nim – lecz była rzeką losów, a więc i strumieniem przeznaczenia. Poddania się mu i kresu cierpień. Pies zawarczał złowrogo, śmierdziało mu z pyska gangreną.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Lich nie wiedział co myśleć na temat osobnika zwącego się Mantusem. Kuglarz najwyraźniej nie chciał mu powiedzieć niczego o swoich zdolnościach, magii, dziwnym towarzyszu, ani nawet o tym w jakim celu tu przybył. Zamiast tego bawił się słowami, myśląc że może omamić Quaquera.
- Hmm, nie chcesz nic powiedzieć. Czy wiesz, że przez całe ostatnie kilkaset lat nie miałem do czynienia z niczym nowym i ciekawym? Czy wiesz jakie to uczucie gdy odkrywasz coś nowego, ale nie możesz wszystkiego pojąć, ponieważ KTOŚ nie chce się podzielić wiedzą? Dzielenie się jest dobre, chciwi i samolubni tego nie robią. Ja pokazałem ci próbkę swoich możliwości. Może teraz TY pokazałbyś mi co potrafisz. - Lich nie dbał o to, że podczas tej jałowej rozmowy tracił czas, miał go bardzo wiele. Przeszkadzała mu jednak skrytość i tajemniczość kuglarza, który najwyraźniej wiedział coś, co było poza zasięgiem poznania Quaquera. W dodatku starając się wydobyć informacje lich zrezygnował ze ścigania impa, którego najprawdopodobniej bezpowrotnie stracił. Lich był gotowy zaatakować, by wypróbować umiejętności Mantusa i na własne, nieumarłe oczy zobaczyć magię kuglarza. Nie pozwoli mu uciec, miał już plan co zrobić z walającymi się po całej Dolinie Umarłych zwłokami. Może też zagrodzić mu drogę ścianą ognia.
- Powiesz mi to, prawda? Hmm, opowiedz mi coś o działaniu twej magii i tym chowańcu, NALEGAM. - Quaquer dał wyraźnie do zrozumienia, że chce się czegoś konkretnego dowiedzieć i dowie się, choćby miał użyć siły.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

W swoim życiu Mantus spotkał wielu magów pragnących poznać dawną sztukę. Co prawda było ich w jego ojczystym świecie zdecydowanie mniej niż tutaj, a sumarycznie jeszcze mniej niżeli można było przypuszczać- i tak była to liczba pokaźna. Jedni próbowali obsypywać go złotem – ci przynajmniej przyczynili się pośrednio do planu trwoniąc pieniądze. Inni próbowali podstępów, jeszcze inni chcieli wyszarpać dar siłą. I oni kończyli najgorzej.
W tej chwili kuglarz nawet cieszył się, że na zapas nie przygotował pewnych środków, niż nie osłabił barier między światami, iż nie miał wabika na duchy głodu, iż nie zamknął starości w miksturach i nie złamał przeznaczenia. Był rad gdyż nic nie kusiło go aby użyć tego w tej konkretnej chwili przeciw nieumarłemu. Gdyż wiedział, że in pożytecznego mu z pojedynku nie przyjdzie. I czuł, że sztuka nie chce być ujawniona. Bo były rzeczy które sztuka kochała i takie którym się przeciwstawiała. Lecz dość było przemyśleń i dygresji. Mantus spokojnym tonem zwrócił się do licha:
- Jestem rytualistą – niesamowicie gładko minął się z prawdą – jeśli chcesz ujrzeć magię potrzebuję czasu i pewnych składników. Przy takim obrocie spraw ufam, iż pomożesz mi w ich zdobyciu?
Mówił w taki sposób, iż lada chwila sam by uwierzył, że cała poprzednia rozmowa była wynikiem strachu biednego rytualisty przed ujawnieniem swej słabości, a mimo to wciąz dośc chardym aby zachować spokój. Jednak wymusił pewne wahania głosu.
- Potrzebuję złotego pucharu i kilku żywych zwierzą w ilości i wielkości zależnej od siły jaką chcesz zobaczyć, przyjacielu. Zioła mam.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Czyli Mantus był rytualistą. Miało to sens, szczególnie że wielu nekromantów używa właśnie rytuałów, by osiągnąć swoje cele. Jednak kuglarz nie był nekromantą, a przynajmniej nie korzystał z Dziedziny Śmierci. Quaquer już miał użyć siły, lecz ostatecznie uwierzył Mantusowi i zaniechał bezpośredniego starcia. Przypomniał sobie dokładnie rytuał, który sam niegdyś odprawił. Stanęło mu przed oczami to wszystko co musiał wtedy zrobić, by stać się lichem. W jego umyśle przewijał się każdy szczegół. I choć robił to jakieś tysiąc lat temu, to pamiętał to dokładnie. Owszem spotykał też wielokrotnie wiedźmy i nekromantów, którzy korzystali z tej formy uprawiania magii. Wymagało to cierpliwości, planowania i dbania o najdrobniejszy szczegół, jednak efekty były potężne.
- Twierdzisz, że nie posiadasz tak wybitnych zdolności jak ja. - Odparł nieskromnie lich. - Jednak musisz mieć wielką wiedzę i starannie przygotowywać każde zaklęcie. Puchar i zwierzęta znajdziemy, co zaś tyczy się siły zaklęcia, to już zależy od ciebie. Ważne bym widział w jaki sposób to działa. Szkoda tylko, że nie chcesz mi wyjawić jak nazywasz tę dziedzinę. - Quaquer wiedział jak rytualiści są przeczuleni na punkcie wszelkich nazw i symboli, które uznają za świętość, więc natychmiast dodał:
- Oczywiście nie muszę wiedzieć jak to się nazywa, chcę tylko zobaczyć. - Pomyślał, że skoro Mantus tak to zataja, to lich sam wymyśli sobie nazwę na tę dziedzinę. Może nawet uda mu się skopiować sztukę kuglarza, o ile będzie tego warta.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Gdyby tylko mógł uśmiechnąć się zadowolony, zaśmiać i po prostu ucieszyć faktem, iż właśnie wywinął się zagładzie, iż oszukał wielkiego, nieumarłego maga, więcej – pozwolił Quaquerowi dalej samemu się oszukiwać. Lecz czuł, że dalej spoczywa na ostrzu noża i przedstawienie musi trwać. Czy się bał? Nie śmierci, nie tego co go czeka. Wielkie siły musiałby wywołać trwogę na duszy Mantusa. Lecz wciąż był człowiekiem i tylko zahartowana wola powstrzymywała strach ciała.
Pies wstał, trochę chwiejnie. W świetle ogniska można było się mu dobrze przyjrzeć, jego zaropiałym, mętnym oczom, długiemu pysku o ostrych zębach, trochę zniszczonych – głównie poprzez złamania. W długiej sierści znajdowała się zaschnięta krew. Lecz gdy zwierzę, cień skoczył na bok i z każda chwilą jego znikania w ciemnościach zdawał się coraz mniej przypominać rzeczywiste zwierzę, coraz bardziej goresz plamę ciemności w gęstszym mroku. Może to tylko majaki przy słabym oświetleniu? Pies zniknął w mrokach tej nocy.
- Zwierzęta mogą być pewną niedogodnością lecz na pewno jakieś się znajdą – stwierdził wprost. - Natomiast kielich będzie problemem. Nie tylko musso pasować lecz... Zapewne nie wiedziałeś tu zbyt wiele złota?
Mówiąc to dał sobie czas do zastanowienia. Najlepszym wyjściem byłoby oszukanie licha podczas rytuału i pomoc mu w przejściu na drugą stronę zupełnie pokojowa, pogodzenie go z przeznaczeniem i użycie minimalnej ilości sztuki, a więcej wiedzy o cyklu upadku. Jednak prawdopodobnie było to tylko odległe życzenie, a on sam będzie musiał próbować innych metod. Na pewno nie może pozwolić sobie na walkę bezpośrednią.
- Czemu nie? Pokaż mu siłę, niech zalęknie się w umarłym sercu trwoga, moc z kości ziemi pojawi się pod nocnym niebem, będzie krzyk i cisza... – kusił w myślach Mantusa jego własny cień. Ten przekazał mu, nie formułując myśli w słowa, a raczej w odczucia – iż ostatnio coś słaby zeń kusiciel.
Usadowił się wygodniej na kamieniu czekając na odpowiedź nieumarłego.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Quaquer nagle zdał sobie sprawę jakim nietypowym jest lichem. Większość istot jego pokroju wręcz obwiesza się złotem, tymczasem on całkowicie nie zaprzątał sobie tym szlachetnym metalem swojej nieumarłej głowy.
- Hmm, złoty puchar. Tak, powinienem taki mieć, właściwie powinienem mieć takich dużo. - Quaquer na chwilę zamyślił się jakby próbował sobie coś przypomnieć, po czym odparł krótko:
- Ale nie mam. - Posiadanie całej masy bezwartościowych jego zdaniem przedmiotów, nie było mocnym atutem tego licha. Właściwie większość rzeczy, które nie dawały żadnych magicznych efektów po prostu porzucał. Wioski, które niszczył również nie nadawały się do szukania w nich złota. W końcu co cennego mogli mieć wieśniacy? Jednak słyszał o pewnym osobniku, który lubił błyskotki i tak się składało, że miał swoją siedzibę całkiem niedaleko.
- Megdar - odparł bez namysłu. - On pewnie ma z tysiąc takich rzeczy. Jednak on potrafi kontrolować nieumarłych nieco lepiej ode mnie. Gdyby się o nas dowiedział, mogłoby zrobić się nieco bardziej ciekawie, niż można sobie wyobrazić. - Quaquer nie chciał mimo wszystko walczyć z drugim lichem o jakiś marny kielich.
- Zawsze możemy spróbować zataić naszą obecność i poszperać w należących do niego katakumbach. Mógłbym nieco przygasić swoją aurę. To nieco ograniczy moje moce, ale przynajmniej reszta truposzy weźmie mnie za jednego z nich. Z tobą może być gorzej boś żywy, ale może uda mi się to jakoś zamaskować stosując Magię Chaosu. - Lich jeszcze raz wyciągnął Kostur Spaczenia.
- Może uda się skazić twoją aurę i zmienić chwilowo jej naturę. Może coś poczujesz, może nie. To jak? Zgadzasz się na taki plan, czy może masz lepszy? Ja oczywiście jestem otwarty na wszelkie pomysły.
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości