Dolina UmarłychWciąż próbuję zapomnieć

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        Odchodząc od zmasakrowanego trupa bestii Vax mimowolnie zerknął kątem oka na smoczycę. Zdawało mu się, ich ujrzał w jej oczach płonący żywym ogniem gniew, lecz tylko przez niewielki ułamek sekundy. Zaraz potem żar ustąpił... uldze? Czy Gulnan ukazała słabość? Piekielny postanowił nie brnąć w ten temat. Podobnie zachował się, gdy usłyszał ciche, niemal nieistniejące słowo: "dziękuję". Nie odezwał się, zachowywał się jakby w ogóle ta sytuacja nie miała miejsca. Upadły schował ostrza na plecy i skierował się chwiejnym krokiem do jaskini. Adrenalina opadła, więc i ból ran wzrósł. Anioł wiedział jednak, że jak tylko przeboleje tych parę godzin, to obrażenia szybko się zagoją.

        Mijając nimfę złapał ją za dłoń i delikatnie pociągnął w kierunku jaskini.
- Miałaś odpoczywać - zwrócił uwagę niebieskiej. Jego ton na powrót był przyjazny i zatroskany. - Jeszcze się rozchorujesz - i zaciągnął Lidan do wnętrza. Jeszcze na chwilę odwrócił twarz w stronę siedzącej na ulewie pradawnej.
- Idziesz? - zapytał z lekkim, bezbronnym uśmiechem i wskazał ręką zapraszający gest. "Ciekawe, czy mięso bazyliszka jest jadalne..." zaczął się zastanawiać brunet, jednak nie specjalnie miał ochotę to sprawdzać. Wysuszy skrzydła, poczeka, aż rany się zagoją i poleci spokojnie do jakiejś obskurnej knajpy, gdzie wypije szklankę kiepskiej whisky i zje prosty obiad, a następnie zapłaci złotem. Może nawet rozpocznie jakąś małą bójkę...? Takie małe przyjemności dawały czarnookiemu niebywałą frajdę.

        Oczy panicza powędrowały do Lidan, która chyba coś mówiła (jednak nie dotarło do chłopaka co), co gwałtownie przerwało rozmyślania nad najbliższą przyszłością. Zziębnięta i zmęczona naturianka nie miała prawa przeżyć w tej krainie. A jednak jej się udało... Ignorując niedawne słowa dziewczyny, których Vax niedosłyszał zajęty własną wyobraźnią, zapytał:
- Co tam się właściwie stało? Dlaczego nie masz nic ze swoich rzeczy i dlaczego wtoczyłaś się tu niemal półmartwa...?
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Nie wiedział co tam miało miejsce kiedy wyszedł z tej pseudo jamy. Poszedł w swoim kierunku. Nie wiedział gdzie. Mimo wszystko nie przestało padać. Mógłbym przysiąc, że nie długo powstaną rzeki, a te przeistoczą się w jeziora etc. Dziwny zaprawdę jest ten krajobraz. Nudno tu też jakoś. Chyba znajdę rozrywkę. Wyjął szablę z pochwy i zaczął niszczyć nieumarłych, którzy próbowali go zaczepić.
Ciął na rożne strony: z lewej, prawej, od góry oraz od dołu. Nieumarli padali jak muchy uderzone packą. Po godzinie taka rozrywka przestała go zajmować.
Dalej szedł marszem, po uprzednim schowaniu szabli. Czas jak na złość się przeciągał. W pewnym momencie ujrzał z daleka kraniec pustyni i wyruszył dalej ku nowej przygodzie.
Awatar użytkownika
Lidan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lidan »

Na szczęście nie doszło do kłótni między Vaxenem a Gulnan. Co dziwne, smoczyca podziękowała za zabicie bazyliszka. Mimo to w jej oczach przez kilka chwil można było zauważyć gniew. Co się dziwić, straciła okazję na potencjalnego pupilka. Po chwili Vaxen był już z powrotem w jaskini i ciągnął Lidan do środka.

- Nie zachoruję, nie przejmuj się. - powiedziała do niego cicho i usiadła na ziemi. Może nie była chora, ale zdecydowanie była zmęczona. - Jestem wytrzymała. Wiesz, kiedyś spędziłam osiem dni uwięziona w dole. Piłam deszczówkę i mało co jadłam, ale przetrwałam. Znaleźli mnie myśliwi i pomogli się wydostać. - mówiła patrząc na wyjście z jaskini. Kiedy odwróciła wzrok, zauważyła, że Vaxen najwyraźniej jej nie słucha. Przymrużyła oczy i trochę się speszyła. Najwyraźniej nie ma ochoty słuchać moich nudnych opowieści...

Kiedy Upadły zadał jej pytanie o to, co się z nią stało, nie do końca wiedziała co odpowiedzieć. Popatrzyła na sklepienie i zamyśliła się.
- Co tu robię i jak się tu znalazłam... Właściwie sama do końca nie wiem. Szłam przez pustynie z dwójką towarzyszy. Tak, pustynia to przecież idealne miejsce dla nimfy... Nie zauważyłam nawet kiedy zgubiłam pobratymców. Po prostu zniknęli. Niedługo potem skończyła mi się woda i wycieńczona padłam na piach. Obudziłam się dopiero w szponach jakiegoś wielkiego stworzenia, chyba gryfa. Poem ponownie straciłam przytomność i ocknęłam się tu, w Dolinie Umrałych. Ostatkiem sił przyczołgałam się tu. Co było dalej, już wiesz. - opowiedziała patrząc na twarz Vaxena. - A co ciebie sprowadza do tego okropnego miejsca?
Awatar użytkownika
Gulnan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Smok (W połowie Lodow
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gulnan »

Smoczyca przeciągnęła się, zerkając na spopielony łeb bazyliszka. Wcześniej na pewno wyglądał lepiej, jeżeli teraz w ogóle jakoś wygląda. Upadły znowu wrócił do jaskini, żeby rozmawiać z nimfą. Pradawna zdawała sobie sprawę z tego, iż usłyszał to co powiedziała, lecz nie zwrócił na to uwagi. Zdziwiło ją to, tym bardziej, gdy Vaxen zaprosił ją do środka jaskini. Nagła uprzejmość z jego strony wzbudziła irytację w Gulnan, której postanowiła mimo wszystko nie okazywać. Nie lubiła zbędnych uprzejmości.

Usiadła z daleka od nich, wciąż słysząc słowa rozmowy. Nie była zbyt ciekawa, niemal na poziomie kontemplacji pogody. Ale czy było w tym miejscu coś bardziej interesującego od niej? Nemorianin w końcu wyszedł ze swojej dziury, widocznie się tym wszystkim znudził. Przez jakiś czas zaczął chlastać zombie, lecz dosyć szybko znużyło go to, więc odszedł bez słowa. Wszyscy zostawiali to miejsce bez pożegnania, jakby nie czuli potrzeby wypowiedzenia go. Gulnan nie chciała opuszczać doliny. Było cicho, ciemno, padał deszcz. Lubiła deszcz. Ona, dziecię ognia, smok zionący błękitnym płomieniem. Sama zawsze rozmyślała, dlaczego tak jest. Może to jej "słaba" strona ukazująca się nieświadomie?

Nimfa była jednak mniej delikatna niż na to wyglądała, o ile historyjki przez nią opowiadane były prawdziwe. Osiem dni w dole... Na twarzy Pradawnej zawidniał mały, drwiący uśmieszek. Pomyślała, że jednak dobrze mieć skrzydła.

Piekielny wyglądał na dużo bardziej obolałego niż wcześniej, widocznie wszystko zasługą adrenaliny. Smoczyca czasami zazdrościła jej innym. Sama raczej rzadko jej doświadczała, pewnie przez to "opanowanie". Zamiast tego hormonu miała w sobie wrzącą krew, rozpalającą jej organizm. Mimo zazdrości, nie zamieniłaby jej na żadną inną substancję pobudzającą. Wrząca krew. Czarna krew. Gulnan zacisnęła szczęki.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        Wysłuchał uważnie opowieści Lidan. Była strasznie niejasna i miała dużo kontrowersji. Właściwie to opowieść nimfy dawała więcej pytań niż odpowiedzi. Postanowił jednak nie drążyć. W sumie to nie jest jego sprawa. Vax próbował przeanalizować zachowania dziewczyny, które mogłyby wskazywać na inne urazy, jednak nic nie spostrzegł. Dziewczyna chyba odzyskiwała siły.

        Podobnie zaczął analizować zachowanie Gulnan, poczynając od pierwszego spotkania. Brunet starał się odpowiednio wcześniej znaleźć słaby punkt i ewentualnie pewne schematy świadczące o tym, iż smoczyca byłaby gotowa ich zaatakować i zabić. Niestety nie mógł się wystarczająco skupić, poirytowany hałasem deszczu uderzającego z głośnym pogłosem w strop jaskini. W dodatku do otoczenia dołączył nowy dźwięk. Tętent kopyt. Wielu kopyt. "Co najmniej mała armia" pomyślał Vax, jednak nie zdążył zareagować, gdyż przez wejście do jaskini ze świstem wpadła ogromna, niemal metrowa strzała.
- Na ziemię. - powiedział czarnooki również upadając i ciągnąc za sobą niebieską. Pocisk wbił się w kamienną ścianę. Strop pękł, a z sufitu posypały się drobne kamyczki i pył. Za chwilę do pomieszczenia wpadła kolejna, podobna strzała, tej jednak grot palił się rozświetlając wnętrze groty zabawnym, niemal przyjemnym blaskiem. Na ziemi i skałach zatańczyły wesoło niezdarne cienie postaci. "Kawaleria" powoli się zbliżała. Sufit pękł o wiele bardziej, niż uprzednio i sypnął w leżące istoty większymi kamieniami. Takimi głazkami można by rzucać wyrządzając niemałą krzywdę celu.

        Kolejne strzały przedzierały powietrze wbijając się w skały i pogłębiając pęknięcia na całej powierzchni wnętrza. Grota lada moment zawali się w pył, a wraz z nią zginął trzy postaci znajdujące się wewnątrz. Na zewnątrz błysnęło, a po kilku sekundach rozległ się potężny grzmot. Deszcz nasilił się. Burza znów atakuje wspierając istoty na koniach. Ziemia zaczęła drżeć pod bohaterami. Zwierzęta były coraz bliżej, jednak więcej strzał już nie atakowało.
- Chyba powinniśmy się stąd wydostać? - bardziej stwierdził niż zapytał skrzydlaty patrząc na popękany strop.
Awatar użytkownika
Lidan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lidan »

W jest jaskini zdecydowanie nie można odpocząć. Jeśli jedno niebezpieczeństwo zniknie, to od razu pojawia się nowe. Czuły słuch Lidan już dużo wcześniej wyłapał tętent kopyt, lecz uznała, że to po prostu deszcz. Oh, jak bardzo się myliła. Kiedy pierwsza strzała świsnęła koło jej głowy zrozumiała, że popełniła spory błąd. Mogła wcześniej powiedzieć towarzyszom o swoich przeczuciach. Przeklęła w myślach i padła na ziemię, by uniknąć kolejnych pocisków. Drobne kamienie i pył sypały się to ze stropu, to ze ścian. Lidan wciągnęła kurz nosem, co wywołało u niej gwałtowny kaszel. Zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła. Jaskinia powoli zaczynała się walić, więc nie było czasu na dłuższe rozmyślania. Lidan na czworaka wyszła z jaskini, lecz to, co zobaczyła zdecydowanie jej nie zachwyciło. Doliczyła się kilkunastu jeźdźców. Mieli na sobie podniszczone zbroje, a ich twarze były zakryte "psimi kapturami".

- Zabijcie wszystkich mężczyzn, nie bierzemy jeńców. - krzyknął jeden z nich. - Kobiety możecie sobie pojmać, jeśli macie ochotę. - słysząc to Lidan przeszły dreszcze. Wolała zginąć, niż zostać czyjąś niewolnicą. Chwilowo schowała się w krzakach rosnących przy wyjściu z groty, lecz wiedziała, że nie posiedzi tam długo. Miała trochę czasu na ocenienie sytuacji. Na pewno nie wróci do jaskini. Nie wie, czy jej towarzysze już z niej wyszli, wolała się póki co nie wychylać, by to sprawdzić. Mogła spróbować uciec, ale w którą stronę? Było już za późno, usłyszała, że ktoś biegnie w jej stronę. Nagle sparaliżował ją strach i po prostu zamarła w bezruchu. Miała nadzieję, że to nie przeciwnik.
Awatar użytkownika
Gulnan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Smok (W połowie Lodow
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gulnan »

Smoczyca siedziała w bezruchu u wejścia jaskini, ignorując strzały świszczące koło jej uszu. Dopóki jej nie dosięgały, niezbyt zwracała na nie uwagi. W pewnym momencie jeden z grotów miękko wszedł w jej ramię. Wtedy zdecydowała, że chyba nie będzie mogła tak wiecznie siedzieć. NIespiesznie wstała, a w tym czasie około dwudziestu konnych jeźdźców zdążyło podjechać pod jaskinię. Usłyszała głos dowodzącego nimi, nie wyglądało na to, by przyjechali tu wyłącznie za nimi. Jego słowa wskazywały na to, iż mieli zamiar napadać na coś większego. Pradawna nie widziała sensu w ściganiu trzech osób dwudziestoma. No chyba, że ją...

Stanęła jak wryta, kłócąc się z samą sobą, czy zaatakować ich otwarcie, czy poczekać co zrobią lub rozpocząć rozmowę i tak zmierzającą w kierunku walki. Zauważyła, że nimfa już umknęła w liche krzaki obok groty, Gulnan nigdy nie rozumiała tchórzostwa, ale to pewnie dlatego, że nigdy sama nie odczuwała zbytnio strachu. Udała, iż tego nie odnotowała. Jaskinia trzeszczała groźnie, z każdą chwilą krusząc się coraz bardziej, coraz większymi kawałkami. Smoczyca zrobiła kwaśną minę, zerkając na zakapturzonych wojowników. Wyglądali jak upiory, wysłane przez kogoś, by ścigać właśnie ją. Dlaczego za każdym razem miała to dziwne przeczucie? Przecież AŻ TAK znana nie była. Ojej. W sumie, to wystarczyła jedna, wpływowa osoba.

Na moment pomyślała, w jakiej postaci chciałaby walczyć. A może by tak... czmychnąć? Miała wątpliwości, czy którykolwiek z nich zwróciłby uwagę na węża uciekającego z pieczary. Kiwnęła głową, sama do siebie i przykucnęła, czując jak jej ciało zmienia kształt. Przebiegła wzrokiem ostatni raz po wnętrzu groty, niezupełnie patrząc na reakcję Vaxena. Położyła łeb przy ziemi oraz podpełzła z cichym sykiem pod zarośla, w których siedziała Lidan. Była ciekawa jej reakcji, szczególnie kiedy miała już zdać sobie sprawę, iż to właśnie Gulnan. Łuski jej wężowej postaci lśniły od kropel deszczu jakby ktoś polerował je przez bardzo długi czas.
Mastema
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mastema »

Mastema siedział dłuższy czas niedaleko groty rozmyślając jak wynaleźć sobie w najbliższym czasie najemnika w środku lasu. Złota miał sporo, ale nie wszystkim należało ufać, już jeden mu zwiał, nie mógł ryzykować, że ktoś go dorwie zanim dotrze w ogóle do celu. Był naprawdę kiepski w walce wręcz. - "Niech cię szlag, Łapa...!" - Fuknął w myślach, moknąc na deszczu, częściowo skryty pod drzewem. Biała szata kompletnie przykleiła się do tej czarnej, którą nosił pod spodem, kamuflaż nie był już więc taki idealny. Jeśli ktokolwiek kto zna Mastemę zobaczyłby go w takim stanie, zaśmiałby się wniebogłosy, bo wyglądał teraz naprawdę żałośnie.
Nagle usłyszał jakiś hałas. Ktoś się zbliżał. Miał szczęście, że posiadał na ten moment dobrą kryjówkę. Wychylił się zza drzewa, dostrzegając jakąś armię. Sądząc po słowach, które odbijały się echem od skał, nie byli przyjaźnie nastawieni.
Ciągle miał wyjście z groty na oku, choć znajdował się o wiele wyżej. Podczołgał się do krawędzi skarpy, dostrzegając uciekającą z jaskini Nimfę i węża wślizgającego się w krzaki. Więc czarnopióry wciąż był w środku.
Nie wiedział co nim kierowało, dlaczego się tak zachował, bo przecież był raczej egoistyczną osobą, nie obchodziło go życie bądź śmierć innych, zwłaszcza tych których nie znał. Ale Vaxen wbrew pozorom nie był mu obcy. Najbardziej nieznośny ze wszystkich Upadłych, nie znosił go. Więc czemu chciał mu pomóc?
Zamknął oczy, skupiając w sobie energię. Z ziemi poczęły wyrastać ciernie, częściowo obrastające nogi koni i ich jeźdźców. Kilkoro z nich próbowało odciąć je mieczami, ale zaciskały się na nich, rozrywając ich ciało i wżynając się pod skórę, niszcząc narządy. Niektórzy szukali źródła które tworzyło te ciernie, to był dobry moment na ucieczkę Vaxena z groty...
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        Vax obudził się z letargu. Dosłownie. Wszystkie jego mięśnie napięły się i natychmiast rozluźniły. W oczach zapłąnął żywy ogień. Tak - teraz Skrzydlaty dostosował się do sytuacji. A sytuacja wymagała mordercy. Zdolnego do bezwzględnej siły. Taki stał się teraz Anioł. Mordercą. Chwycił Lidan w pasie i wzbił się w powietrze. Wyleciał przed otwór w sklepieniu i pognał z ogromną prędkością przed przestworza. Wciąż nie wypuszczał Niebieskiej. To nie miało teraz jednak znaczenia.

        Upadły nagle zmienił kierunek lotu. Z wznoszenia się na ostre pikowanie w dół. Ulubiona technika Vaxa: atak z nieba. Grom boży, gdyby tylko bóg istniał. Z każdą sekundą zbliżali się coraz bardziej do ziemi, gdzie kilkunastu wojowników toczyło batalię z cierniami. Jakkolwiek to by nie brzmiało... Panicz rozłożył dwumetrowe skrzydła w ostatnim momencie hamując upadek i zgrabnie lądując na ziemi. Choć "zgrabnie" to nie odpowiednie słowo. On po prostu pieprznął w grunt. Dokładnie w sam środek grupy idiotów zmierzających na śmierć. Normalny człowiek połamałby sobie kości. Jednak nie Vax. To nie jest już człowiek.

        "Już...?" zaświtało przez ułamek sekundy w głowie Potępieńca.

        Nie obudziło go to jednak. Wyzbył się ludzkich uczuć, przynajmniej na tych kilka sekund przed lądowaniem. Wypuścił teraz Lidan z duszącego uścisku. Ta, przyduszona i przerażona, bezwładnie opadła i uderzyła o glebę. Vaxen nawet tego nie spostrzegł wśród deszczu krwi. Ciął teraz wszystko co popadnie, machając ostrzami we wszystkich kierunkach. Nie były to jednak przypadkowe ruchy. To był taniec. Taniec śmierci. Tak doskonały, że nawet Mastema przystał w bezruchu wstrzymując oddech. Po kilkunastu sekundach nie było już ani jednego zaskoczonego człowieka. Po środku okręgu trupów stał teraz tylko Vaxen ciężko dysząc. Zakrwawione ostrza natychmiast schował do pochw na plecach. Jego płaszcz nie był już czarny. Teraz był szkarłatny.

        Ponownie podniósł Lidan z ziemi. Ta jednak bała się otworzyć oczy. Zaciskała powieki coraz mocniej i cicho popłakiwała. Jakby obawiając się gniewu ze strony Upadłego. Może i słusznie? Czarne jak noc oczy Vaxa nagle zaczęły się zmieniać. Przybrały, nie wiadomo dlaczego i skąd, niebiesko-szary odcień. A może to tylko odbicie się koloru skóry nimfy? Kto to wie. Pewne jest to, co stało się potem.

        Mastema zauważył to wcześniej, niestety nie zdążył zareagować. Jeden z "trupów", jak sądził Vax (i słusznie, mało kto jest w stanie poruszać się mając tylko górnął połowę ciała), chwycił oszczep swojego martwego przyjaciela i rzucił nim w panicza Qualn'ryne'a. Nie było szans na uniknięcie tego ciosu. A jednak coś się wydarzyło. Lidan musiała usłyszeć podnoszącego się na ostatkach sił oponenta. Na pewno też usłyszała, jak poświęca energię swego ulatującego już ducha, aby cisnąć dzierżonym oszczepem w Mordercę. W Vaxena. Jednak ona była szybsza. Wydostała się z uścisku Anioła i zasłoniła go własnym ciałem. Dzida przeszyła ją w okolicy prawej piersi. Na wylot.

        Grot musnął tylko tors Skrzydlatego. Tylko musnął, a był przeznaczony dla niego. Miał być zbawieniem. Śmiercią. A ta mała wszystko popsuła!

        Nie, to nie tak. Lidan po prostu uratowała nędzne życie Potępionego. Z lewego kącika ust popłynęła jej strużka krwi. Zaraz potem również się krwią zakrztusiła, cicho kaszlnęła i omal nie upadłaby, gdyby Vax jej nie przytrzymał.
-To nie tak. To było moje przeznaczenie, nie twoje. - powiedział spokojnie Czarnooki wpatrując się w gasnące oczy nimfy. Ta jednak nie była w stanie nic powiedzieć. Tylko potok krwi z jej ust przyspieszał. - To koniec, tak? - zapytał Vaxen. Nie okazywał po sobie żadnych emocji. Żadnych uczuć. Uczucia są ludzkie. A wszystko, co ludzkie jest słabością.

        Pierzasty zamknął oczy, wydobył jeden z mieczy i skrócił cierpienie konającej Lidan. Odciął jej głowę. Ta potoczyła się kawałek dalej i zatrzymała. Spojrzenie martwych oczu zawisło na przedmiocie leżącym obecnie w cieniu. Chłopak podniósł się z ziemi. Deszcz przestał padać, jednak niebo pozostało zachmurzone. Anioł schował klingę do pochwy i oburącz podniósł owy skryty w mroku przedmiot. To była maska. Biała jak śnieg, z wąską kreską imitującą usta, ułamaną lewą częścią gdzie powinno znajdować się oko, i fioletową błyskawicą wędrującą przez prawe oko. Vaxen przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, po czym przyłożył ją do swej twarzy. Pasowała idealnie.

        Skrzydlaty odwrócił zakrytą obecnie twarz do Mastemy. Doskonale wiedział o jego obecności. Potem ponownie stanął do drugiego Piekielnego plecami.
-Za ból i cierpienie. Nikt nie może widzieć twarzy Mordercy. Zapomnij o mnie. - powiedział do swego rozmówcy i wzbił się wysoko w powietrze lecąc daleko. Chcąc pozostawić starego siebie tu, wśród trupów i słabości. Zostawić to dla Mastemy.
Mastema
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mastema »

Akcja rozgrywała się nadzwyczaj szybko. Śmierć Nimfy, przemiana Vaxena...
Mastema obserwował wszystko z pobliskiego wzgórza. Nie ingerował w to, co działo się na dole, nie było to jego sprawą, nawet jeśli przez chwilę chciał pomóc. Chciał? A może pomógł przypadkowo, atakując armię w trosce o własne dobro?
Gdy tylko Vaxen wzbił się w powietrze, upadły rzucając ostatnie spojrzenie na masakrę w dole: wyschnięte, kruszące się ciernie, mnóstwo nieboszczyków i krwi, odwrócił się i po prostu odszedł w swoją stronę...

Zamierzał wrócić do piekielnych czeluści i na razie dać sobie spokój z wyprawami. Tam, dokąd zmierzał, wyśle jednego ze swych ludzi.
Awatar użytkownika
Gulnan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Smok (W połowie Lodow
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gulnan »

Gulnan niemo wbiła wzrok w sieczkę, którą wykonał Vax. Nie poruszyła się, nie zaszeleściła łuską ani przez moment trwania całej walki. Chociaż gdyby była w innej postaci, pewnie uśmiechnęłaby się ostentacyjnie. Upadły dużo krwi zmarnował. Na jego miejscu pewnie większość krwi skierowałaby do żołądka.
Pradawnej nawet nie drgnęła powieka, kiedy zobaczyła jak włócznia przeszywa nimfę na wylot. Tym bardziej, że węże nie mają powiek. A moment w którym Lidan straciła głowę... najzwyczajniej w świecie ją rozbawił.
Deszcz wciąż padał. Prawie cała posoka zmarnowana podczas potyczki już wsiąknęła w rozmokłą glebę tego miejsca, na wiecznie nienasycone ciała umarłych. Vaxen kazał zapomnieć Mastemie o tym, co zobaczył. O nim. Smoczyca zmieniła się w człowieka i uśmiechnęła szeroko, okrutnie. Ona zapamięta. A może kiedyś nawet to wykorzysta. Ziewnęła, strzeliła palcami u dłoni oraz rzuciła okiem na całą tą masakrę w błocie. To miejsce zabierało wszystko co mogło. Widziała jak kilka zwłok zapada się z mlaśnięciem w glebę. Kiedyś pewnie będą chodzić tak jak te, które już widziała. Wybuchnęła głośnym śmiechem na myśl o połówce człowieka czołgającej się po ziemi. Gdy już skończyła się śmiać, sprawdziła czy coś nie przyleciało na dźwięk śmiechu.
Westchnęła z nutką zawodu i spojrzała jeszcze raz na tą zimną, cichą krainę. Jeśli zostałaby tu jeszcze chwilę, pewnie nie byłaby już taka cicha. Wyszczerzyła zęby do samej siebie i przybrała smoczą postać. Machnęła kilka razy skrzydłami, wzbijając się w powietrze, po czym odleciała w samej sobie jeszcze nie znaną stronę.
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości