Dolina Umarłych[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara III

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara III

Post autor: Gardenia »

        Bagniska. Było coś w tym rozłożystym, grząskim terenie, jakieś złe fatum, które notorycznie sprowadzało kłopoty i zakłócało płynny przebieg realizacji planów ekspansji licza. Być może warto by rozważyć pomysł wypalenia tego obszaru do gołej ziemi?
Tym razem jednak zakłócenia miały pochodzić z innego wymiaru. Z Otchłani. Tak przynajmniej przypuszczał jej demoniczny towarzysz, Akkarin. Nemorianin wyjawił maie, że zamierza wkrótce opuścić Fort, by zbadać to zagrożenie.
Czy władca Doliny Umarłych również postanowi zająć się sprawą potencjalnego, niekontrolowanego połączenia z Otchłanią na swoim podwórku? Czy zignoruje ten problem, by móc w spokoju kontynuować wojenną krucjatę przeciw Kryształowemu Królestwu? O tym Gardenia miała się przekonać lada chwila. Gdy tylko przekroczy próg sali tronowej i złoży sprawozdanie z ostatniej misji.
Prywatnie maie również chciała włączyć się w poszukiwanie źródeł tej ciemnej masy. Pragnęła pomścić swojego znajomego upiora, pożartego kilka dni temu przez bezkształtną, zbudowaną z wielo-cieni istotę. Ale...
Służba nie drużba. Obowiązek najpierw.

***

        - Witaj Megdarze. Przynoszę z Maurii pomyślne wieści. Przekazałam władczyni miasta twój dar, tak jak kazałeś. Pani Arishia zapewniła również, że zgodnie z waszą umową jej wojska na dniach opuszczą koszary i wyruszą w stronę granic Kryształowego Królestwa.
Magini ognia stała na środku sali, zwrócona przodem do tronu, który zajmował kościany lord.
- Wydaje się, że jak na razie wszystko idzie po twojej myśli, panie?
Maie nie wiedziała do końca jak dokładnie licz planował poprowadzić wojenną kampanię. Jej szczegóły nekromanta trzymał bowiem w głębokiej tajemnicy. Mając na uwadze powagę sytuacji nie było w tym nic dziwnego. Wzrok licza, magicznie wzmocniony przez artefakty, sięgał daleko ale jego przeciwników również.
- Pojawiła się też pewna sprawa, o której powinieneś wiedzieć. Według słów Akkarina na graniczących z Doliną Umarłych bagniskach mógł zostać otwarty i pozostawiony bez nadzoru portal prowadzący do wymiaru Otchłani. Hrabia sugeruje również, że ta pochłaniająca energię, utworzona z cieni bestia, z którą mieliśmy ostatnio tyle kłopotów, może pochodzić właśnie stamtąd. Czy chcesz, żebym się tym zajęła i osobiście sprawdziła, czy na obszarze Bagnisk jest jakieś niezabezpieczone przejście? Lepiej nie narażajmy się na atak stworzeń z Otchłani, kiedy główne siły Doliny przerzucone będą na wschód.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Megdar oczekiwał na Gardenię stojąc obok tronu i kiedy weszła składając mu raport jego oczy zabłysły trupim światełkiem. Wskazał jej tron po czym położył dłoń na brzegu podestu. Tym razem w specjalnym miejscu znajdował się Kamień Mocy. Powoli niemalże pieszczotliwie przejechał czubkiem kościstego palca po jego powierzchni kiedy Magini skończyła mówić.
- To dobrze Gardenio. Stanęłaś na wysokości zadania po raz kolejny. Jestem bardzo zadowolony z twojej pracy. A także dumny z twoich osiągnięć. Dobrze się stało że armia maurii wyszła już w pożądanym przez nas kierunku. Znając wytrzymałość nieumarłych żołnierzy powinni stanąć na granicy z Kryształowym królestwem już za kilka dni. To da nam efekt zaskoczenia. Elfy są tak pewne siebie że nie robią nic aby zapobiec tej wojnie. Wiesz że nawet nie przysłali do tej pory żadnego posłańca aby pertraktować oo pokój? Jak banda rozpieszczonych dzieciaków nie dbających o codzienne sprawy gdyż ktoś ich nakarmi i ktoś się nimi zaopiekuje, przytuli i pogłaszcze. - Licz powoli odwrócił twarz w stronę kobiety. - To głupcy Gardenio. Nawet jeżeli szykują zasadzki na nasze wojska to nie spodziewają się wszystkich punktów przedstawienia które dla nich przygotowałem. - Ujął jej dłoń i powoli włożył na jej serdeczny palec kościany pierścień. - Ten drobiazg przygotowałem po dogłębnym zbadaniu istoty z cienia. Zabezpieczy ciebie przed negatywnymi skutkami ataku tej istoty a także przed działaniami portalu łączącego portal z otchłanią. Jeżeli przyjdzie taka potrzeba aby zamknąć portal który sterczy w moich ziemiach jak zadra z palca... użyj mocy tego artefaktu. Dzięki kilku starożytnym zaklęciom które odszukałem w księgach, w razie potrzeby kamień mocy użyczy pierścieniowi swojej potęgi i portal zostanie zamknięty a wszelkie ślady zatarte. - ujął jej podbródek i spojrzawszy w oczy - pamiętaj tylko kiedy to będzie konieczne, moc jest nam potrzebna teraz aby działać na pograniczu. - puścił twarz magini i wierzchem kościstej dłoni pogładził jej policzek. - Kiedy się już uporasz z sytuacja a przy okazji się zemścisz... - zawiesił na moment głos pilnie badając wzrokiem twarz Gardenii. - ... poszukaj mi starych cmentarzysk które nie zostały oznaczone na tej mapie. - Licz podał magini zwinięty rulon starego pożółkłego pergaminu. - To stara mapa Doliny Umarłych kiedy jeszcze była "żywa". Oznaczyłem na niej wszystkie miasta i osady które tu się znajdowały. - uniósł w górę palec i lekko go zagiął. - A tam gdzie mieszkają ludzie przychodzi również śmierć która kładzie ciała do grobów. - powolnym krokiem z założonymi na plecach dłońmi zaczął obchodzić w kołom salę. - Hrabia ma tobie pomóc, Akkarian... . - zatrzymał się gwałtownie na przeciw tronu i powoli zmierzył wzrokiem siedzącą na nim. - Jak już zakończycie tę sprawę, chcę wam nadać lenna i tytuły. Nie wypada aby Dolina Umarłych nie miała swoich szlachetnych... . - po tych słowach ruszył w strone sterty ksiąg aby szukać w nich odpowiedzi na kolejne pytania.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        - Tak się stanie. – skłoniła się kościanemu lordowi, po czym odmaszerowała w stronę schodów prowadzących do wyjścia z wieży.
Szła szybko i energicznie. Mimo, że dopiero niedawno wróciła z odległej o wiele kilometrów Maurii i miała za sobą otwarcie przejścia teleportacyjnego, maie czuła, że rozpiera ją motywacja do działania.
Im bliżej było ostatecznego starcia między sprzymierzonymi siłami Doliny Umarłych i Maruii a Kryształowemym Królestwem, tym bardziej Gardenia nabierała pewności, że nie ma takiej siły w Alaranii, która mogłaby pokrzyżować ekspansyjne plany licza. Kolejni groźni przeciwnicy, obdarzeni niewiarygodną siłą i władający potężną mocą magiczną, ustępowali bądź ginęli, gdy dosięgał ich gniew nieumarłego lorda z Doliny Umarłych.
Tak miało się stać i tym razem.
Zniszczenie portalu prowadzącego do wymiaru Otchłani, jakkolwiek silna nie byłaby jego konstrukcja, z pewnością nie powinno sprawić magini więcej trudności niż odnalezienie Talizmanu Kolorów na Pustyni Nansher czy stawienia czoła wściekłemu atakowi pradawnej ze Smoczych Jaskiń.
- Nie. Na pewno nie. – z takim silnym przekonaniem wkroczyła do zamkowej stajni, gdzie jak przypuszczała miał przebywać szykujący się do drogi nemorianin. I tu pojawił się kolejny problem, bo demoniczny hrabia nie zaczekał na zakończenie jej spotkania i wcześniej zdążył opuścił ruiny. Boks należący do jego karego wierzchowca stał pusty.
- Wciórności. W gorącej wodzie kąpany demon, no, gdzie mu się tak śpieszyło? – Gardenia z irytacją syknęła krótko przez zęby. – Teraz będę musiała jak głupia latać po całych bagniskach, wzdłuż i wszerz, mając nadzieję, że w którymś miejscu natknę się na Akkarina. Albo na ten przeklęty portal.
Z tą myślą odwróciła się na pięcie i ruszył w stronę komnaty, którą zwykle zajmowała podczas swojego pobytu w Dolinie, by odpocząć i przygotować się do kolejnej podróży.

Ciąg Dalszy.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Kruk którego życie już dawno ustało zaskrzeczał siadając w oknie zrujnowanej wieży. Megdar drgnął i podszedł do stworzenia, wyciągając kościste ramię aby ptak na nim usiadł. Wtargnął do jaźni martwego zwierzęcia i wydobywał z niej informacje, które ptaszysko zgromadziło podczas patrolu w wyznaczonym mu terenie Mglistych Bagien. Pozwolił, aby kruk wystartował z jego rąk i poszybował w wyznaczonym mu kierunku, a sam skupił moc i utworzył powierzchnię, na której ukazały się obrazy dostrzeżone przez martwe oczy Kruka, Co jego życie Już Dawno Ustało. Skupił się na jednym momencie i przywołał jeden konkretny obraz w magicznym zwierciadle. Jego wzrok dostrzegł poruszająca się pojedyncza istotę ciągnąca za sobą wierzchowca. Skupił swoja uwagę na niej i w końcu rozpoznał sylwetkę brodzącą do pół łydki po moczarach.
"Elf?!" Zbliżył martwą twarz do widziadła i chwilę wpatrywał się w nie, a wtedy dotarło do niego nowe odkrycie. "Elfka." Wyprostował się, po czym wyciągnął kościstą dłoń w stronę iluzyjnej elfki i dotknął czubkiem palca mamidła. "Elfka tknięta mocą." Cofnął dłoń i przyglądał się chwilę czubkowi palca, na którym majaczył błękitny płomyczek, a następnie zamknął go w kościstej dłoni, podchodząc do Kamienia Mocy. Z zamkniętą prawicą, lewą ręka delikatnie musnął Artefakt i skupił swoją moc wokół śladu intruza zamkniętego w w dłoni. Gdy magia wypełniła truchło Licza, ten skoncentrował ją wokół tkanego zaklęcia...

Poniżej zrujnowanej wieży z ohydnym mlaśnięciem otworzył się portal wibrujący mocą, która, gdyby wyrwała się spod kontroli, zapewne poczyniłaby ogromne spustoszenia w okolicy zrujnowanego fortu, lecz był utrzymywany "pewną ręką" pana tych ziem. W otwartą gwałtownie czeluść wkroczyło kilka upiorów i strzyga, aby ująć intruza żywcem i dostarczyć przed oblicze Lorda Megdara. Druga strona przejścia otworzyła sie gdzieś na Mglistych Bagnach, płosząc wszystkie żywe zwierzęta, a te martwe zmuszając do uciszenia się. Kiedy zjawy i potworna martwa kobieta o paznokciach niczym sztylety wychodzili z portalu, na niebie pokazały sie martwe kruki.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Zaraz po powrocie przygotowała sobie kąpiel w swojej fortowej komnacie, by pozbyć się stęchłego zapachu moczarów, błota oraz wszelkiej maści żuczków i zarodników, które przylgnęły do niej podczas podróży. Przed wejściem do wanny podgrzała wodę do temperatury, która każdego przyzwoitego człowieka ugotowałaby żywcem. Buchnęła gorąca para a jej obłoki momentalnie wypełniły łaźnię. Sięgając przed siebie na oślep Gardenia odnalazła gładki, ceramiczny brzeg. Przekroczyła go i z błogim uśmiechem zanurzyła się po szyję w bulgoczącym ukropie.

Wyciągnęła szczotkę na drewnianym kijku i szorując plecy zanuciła znaną, karczmianą przyśpiewkę „10 małych gnomów”. Autora piosenki nikt nie znał, tak samo jak wszystkich jej mniej lub bardziej udanych wersji, „10 groźnych smoków ”, „10 grubych marynarzy”, „10 łysych centaurów” i innych. Wszystkie utwory miały jeden rdzeń. Opisywały dzieje dziesięciu braci tej samej matki, którzy postanowili opuścić rodzinne strony i wyruszyć w świat szukać swojego przeznaczenia. Los nie był im jednak łaskawy i wkrótce jeden po drugim zaczęli zanikać w dziwnych okolicznościach.
Kiedy magini doszła do zwrotki o gnomie, który niefortunnie używając magii przepadł bez wieści w przywołanym portalu, maie zatrzymała się. Jej myśli raz jeszcze powędrowały do incydentu na Mglistych Bagnach.
- Taka głupia, niepotrzebna śmierć. – pomyślała. Podrapała się po karku. – Trzeba było ją najpierw obezwładnić.
Wychyliła się w bok i zgarnęła pozostawiony na krześle szlafrok.

***

        Gardenia oparła się o kamienny parapet i wyjrzała na podwórze, by pooglądać szwędające się po placu szkielety strażnicze. Słońce już dawno zaszło ale ich odsłonięte, białe kości były w półmroku dobrze widoczne. Magini śledziła trasę ich przemarszu do czasu aż nieumarli wojownicy wykonali pełne dwa okrążenia placu. Czasami zastanawiała się czy pod tymi czaszkami tliła się jeszcze choćby iskra dawnej tożsamości?
Zaciągnęła zasłony i podfrunęła na pokrytą miękkim, skórzanym obiciem kanapę. Zapaliła dodatkowe oświetlenie i rozłożyła mapę, którą kilka dni temu wręczył jej Megdar. Szczegółowe plany Doliny Umarłych z dawnych lat.

***
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Elfka wymknęła się, wykorzystując portal. Megdar opadł swobodnie na tron, opierając czerep na kościstej dłoni.
"Akkarin... " Zabębnił kościstymi palcami po oparciu tronu i powoli wstał, podchodząc ku wejściu do komnaty. Pochylił się i wskazującym palcem zagarnął odrobinę pyłu z posadzki. Podniósł palec na wysokość oczodołów i przyjrzał mu się krytycznie. Błoto i kurz nosiły jeszcze widmowy ślad Akkarina. Licz schował te drobiny do flakonika stojącego na stole obok innych, podobnych naczyń i leżących stert ksiąg. Powoli otworzył jedną z nich i począł przebiegać wzrokiem za palcem ciągniętym wzdłuż zapisów, chłonął informacje o zaklęciach. Jeszcze jedno nowe zaklęcie do setek już zapisanych w jego pamięci, jednak to miało specjalne przeznaczenie.
Stał przed iluzorycznym lustrem i obserwował wydarzenia z odległego Kryształowego Królestwa. W mamidle ukazywały się obrazy dostarczone mu przez kruki i innych sługów. Kiedy lustro igrało feerią barw i kolorów, jego umysł analizował te informacje powoli i dokładnie. Armia Maurii docierała właśnie w pobliże granic Kryształowego Królestwa, jego horda spustoszyła właśnie wszystkie osady i wioski na granicy elfich ziem, jedyna odpowiedź na brak jakichkolwiek reakcji może byc tylko próżność i pycha tego ludu. "Oko Świtu", samobójcza jednostka do walki z jego hordami, już dawno "przeszła" na stronę Licza lub uciekła w granice Kryształowego Królestwa. Megdar przez chwile przyzwał obraz ostatnich chwil koło portalu, ucieczki Elfki i Akkariana wchodzącego w portal za nią. "Doskonale. Wszystko chodzi jak krasnoludzkiej maszynie do lodów." Przywołał kolejne raporty z kraju Elfów, dokładnie rejestrując najważniejsze dla niego informacje.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Noc i wczesny ranek upłynęły Gardenii pracowicie. Najpierw przejrzała mapę obszaru Doliny na wszystkie możliwe sposoby. Potem postanowiła ruszyć w teren, zaczerpnąć opinii tych osób, które mogły co nieco o sprawie wiedzieć – fortowych ożywieńców, chłopów z okolicznych siół, leśnych wiedźm i pustelników. Konkretnie był to jeden pustelnik, którego akurat maie zastała w domu. Czego się podczas tego rekonesansu dowiedziała? Po pierwsze: nigdy nie wyjmuj przy wiedźmie sakiewki, bo ci najpierw namota w głowie serią bezużytecznych wróżb i przepowiedni a potem cię oskubie do ostatniego miedziaka i jeszcze będziesz jej za to wdzięczna. Po drugie: jeśli kupisz talizman z kociego jelita otrzymasz, zupełnie za darmo, niezwykły zestaw do pielęgnacji stóp wraz z mchową myjką.

Pustelnik Bruss okazał się bardziej przydatnym źródłem informacji.
Nawet po śmierci różnice klasowe mieszkańców Doliny Umarłych były mocno zaznaczone. Zwykli chłopi i mniej zamożni mieszkańcy osad spoczywali na publicznych mogilnikach, które na przestrzeni lat, nie pielęgnowane, zarosły i skryły się pod krzakami i drzewkami. Zamożniejszych mieszkańców oraz zarządców siół chowano w kamiennych sarkofagach, umieszczonych w specjalnie przygotowanych na tą okazję grobowcach. Była też trzecia grupa nekropolii, najtrudniejsza do odnalezienia ale też z punktu widzenia nadchodzących bitew najbardziej wartościowa.
Grobowce bohaterów.

Każda społeczność ma swoich bohaterów, nie inaczej sytuacja się miała w Dolinie Umarłych. Mimo, że od czasu rządów Megdara liczba żywych osadników znacząco zmalała, czy to na skutek zbrojnych powstań, czy z powodu masowych ucieczek na zachodnie ziemie, także i tutaj trafiały się jednostki wybitne, których dzieje na długi czas zapadały w pamięci, inspirowały i dawały nadzieję na lepsze jutro. Pustelnik opowiedział Gardenii o trzech takich osobach. Pierwszą z nich była Chivahle Akia, wybitna łuczniczka Valladońskiej gwardii, która praktycznie samodzielnie rozprawiła się z nękającymi jej rodzinną osadę stadem demonicznych, ludożerczych ptaków. Drugi, Drit Velpar, był prostym, nikomu nieznanym chłopem, do czasu, gdy odkrył, że jego skóra jest odporna na wszelkie zadawane mu ciosy. Wykorzystał ten dar do pozbycia się grupy bandytów gnębiącej od wielu lat jego wioskę i okolice. Trzecim był alchemik, Hezaq Gryni, który znalazł się w Dolinie przejazdem ale koniec końców osiadł tu na stał. W czasie trwania epidemii zarazy Hezaq użył całej swojej wiedzy i energii, by stworzyć lek, który pomoże ludności. Lekarstwo powstało a alchemik wraz z małżonką, która była jednocześnie jego główną asystentką, zostali sołtysami ocalonych wiosek.
- Tak – Gardenia krótkim ruchem odgarnęła włosy do tyłu. – Refleks, odporność i wiedza tej wyjątkowej trójki z pewnością będzie cennym wzmocnieniem dla oddziałów licza. Nie wspominając o setkach piechurów, których ściągniemy do Fortu ze zwykłych nekropolii.

***

        Minęła noc, minął ranek i nastało południe.
Magini ognia powędrowała w kierunku bramy wjazdowej. Otaczała ją chmara nieumarłych kruków. Miała ich użyć do oznaczenia dla króla licza miejsc, w których znajdowały się cmentarzyska oraz grobowce.
Przysiadła na kamieniu, wyjęła harmonijkę. Czekając na swojego demonicznego towarzysza postanowiła potrenować grę na swoim tajemniczym, miedzianym instrumencie.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Stał z dłońmi opartymi o parapet jedynego okna w wieży. W dole jego słudzy krzątali się pracowicie po dziedzińcu fortu, a tuż koło bramy na resztkach strażnicy siedziała Gardenia, otoczona przez stado krążących nad nią martwych kruków, kaleczyła powietrze dźwiękami instrumentu który jej zwrócił. Szczęściem szkielety nie cierpiały z powodu dźwięków wydobywanych z małej miedzianej "izby tortur". Licz podał ramię podlatującemu do niego krukowi którego życie już dawno ustało i jeszcze raz spojrzał w stronę magini. "Czeka na Akkariana, a hrabia prowadzi podwójną grę". Wszedł do sali i przyjął raport od martwego ptaka, elfka zgodnie z planem opuściła Mgliste Bagna, zanosząc ziarno zarazy do Kryształowego Królestwa. Pierwszy raz spotkał się z tą chorobą na północy pośród dzikich ludów, tam zbierała straszne żniwo i nikt nie znał ani przyczyny ani leku przeciw niej... oprócz Megdara, który poświęcił wiele lat na jej dogłębne poznanie. Straszliwa broń doskonała atakująca żywych. Bo na cóż może zachorować martwy? Megdar uwolnił ptaka, wysyłając go na następną misję, i podszedł do swojego ogromnego stołu. Ząb czasu porysował jego kamienny blat, a nawet pozwolił gdzieniegdzie pająkom założyć swoje sieci. To były jego pająki. Licz podniósł za łapkę jednego z nich i uśmiercił lekkim dotykiem magii śmierci. Chwilę stał nad martwym owadem i skupiał się na niedawno poznanym zaklęciu, a pająk poruszył nogami i po kilku próbach wrócił do pozycji właściwej stając na wszystkich ośmiu nogach. Licz przywołał jednego z kruków krążących wokół wieży i posadził pająka na jego pióra. Prawie z czułością otwierał kościste dłonie wysyłając swojego posłańca do Kryształowego Królestwa. Ponownie wyjrzał na dziedziniec, kierując wzrok tam gdzie siedziała Gardenia, nie mogła go dostrzec z tej odległości, ale na pewno poczuła jego spojrzenie. "Czas wkroczyć w świat snów, tam nastąpi główna bitwa." Zesztywniał gwałtownie jak wiekowa mumia. "Aishele... jej sny... ." Bez namysłu przywołał kolejnego ptaka i posłał go do swoich sług w Kryształowym Królestwie. "Wróci, bo nie ma innego wyjścia". Jego przesączone chłodem myśli pognały nad uśpionym światem, aby wreszcie odnaleźć i dotknąć umysłu dziewczyny znajdującej się gdzieś w Szepczącym Lesie. Nie były to ciepłe pozdrowienia, ale coś, co mogło przypominać gniew, choć nim nie było i wyraźnie podkreślało zniecierpliwienie i niezadowolenie z nieposłuszeństwa.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Korzystając a faktu, że hrabiego ciągle nie było maie postanowiła nauczyć swojego pierzastego towarzysza śpiewać. Posadziła więc Stefana na murku przed sobą, chrząknięciem oczyściła gardło i zaintonowała:

- Dziesięć małych gnomów
Na smoka polowało
Gdy jeden dostał skrzydłem
Dziewięciu pozostało

Dziewięć małych gnomów
Piekło golonkę w sosie
Wtem jeden wpadł do ognia
Zostało tylko osiem

Osiem małych gnomów
Nowe krainy zwiedzało
Jeden zapragnął zostać
I tak się właśnie stało

Siedem małych gnomów
Oddało królowi cześć
Jeden zrobił to niemrawo
Zostało tylko sześć

Sześć małych gnomów
Raz po mieście wędrowało
Jeden skręcił w złą uliczkę
I tak pięciu pozostało

Pięciu małych gnomów
Czarnoksięskiej chce kariery
Jeden wszedł w nieznany portal
Pozostały tylko cztery

Czwórkę małych gnomów
Dopadł tygrys bardzo zły
Zanim miecze go usiekły
Pozostały tylko trzy

Trójca gnomów decyduje
By do karczmy się udali
Jeden wypił ciut za dużo
I tak w dwójkę pozostali

Dwójka małych gnomów
Dzieli wspólny spadek
Jeden jest zachłanny
Drugi ma wypadek

A ten jeden, ten ostatni
Co się wymknął po kryjomu
Skoczył z klifu, wprost do wody
I nie było więcej gnomów


A kruk słuchał, słuchał, słuchał i krakał.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon pojawił się w stajni Arkada. Szybko osiodłał swojego wierzchowca, po czym gotowego wyprowadził z budynku. Kierując się słuchem dotarł do mai. Rozbawił go gdy zobaczył kruka "gadającego" w trakcie gdy kobieta śpiewała. Poczekał aż, ta skończy, nim się odezwał.
- Wybacz mi, Gardenio to opóźnienie. Zamknięcie portalu zużyło zbyt wiele moich sił. Po powrocie zasnąłem jak zabity i obudziłem się dopiero teraz. Jeśli nie masz nic przeciwko to możemy wyruszać, choć nie wiem dokąd. - Uśmiechnął się przepraszająco.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Kilka dni wcześniej jeden z pierzastych posłańców licza, wracając z codziennego patrolu granic Doliny, przyniósł na teren Fortu nasionko ostu. Okruszek, przez nikogo nie nagabywany, odpadł od szponu ożywieńca i po krótkiej drodze w dół wskoczył w szczelinę w ścianie strażnicy. Trafił tam na dość żyzną grudkę ziemi. Przez pęknięcie co jakiś czas docierały do niego promienie światła. Wypuścił korzonek i rozpoczął mozolną wędrówkę w górę. Oset wzrastał wolno do momentu, gdy na jego trasie pojawił się ostro zakończony fragment skalny. Roślinka namyślała się chwilę, po czym szybko skręciła w dół, dokładnie okrążając przeszkadzający w rozwoju kamień. Na krótki moment zawahała się i odważnie wystrzeliła w górę, ku błękitnemu niebu. Zamarła na kilka sekund, jakby zaskoczona ciepłem światła słonecznego, i znowu podjęła wspinaczkę do wylotu szczeliny. Oset doczołgał się nad krawędź pęknięcia, zgrabnie wyminął szereg drobnych ziarenek piasku, wychynął łepek ze ściany i wyjrzał na zewnątrz. A tam…
Czekał na niego zupełnie nowy świat!
Gdyby w tamtym momencie w Forcie przebywał ktoś, kto zna się na mowie roślin o żółtym, puchowym kwiecie i pokrytych cierniami listkach, usłyszałby zapewne – Znowu widzę słońce. Wydostałem się! Oh, gdyby jeszcze udało mi się dotrzeć za mur, do kraju przodków...
Ponieważ jednak w owym czasie w Forcie nie przebywał nikt taki, uwaga ta pozostała niezauważona.
Widząc beznadzieję swojej sytuacji oset oklapł, zamknął się w sobie. I kiedy nadzieja zdawała się go zupełnie opuścić stało się coś zupełnie niespodziewanego. Najpierw zawiało chłodem, kiedy nieznany, monstrualny cień przesłonił niebo i słońce. Chwaścik zadrżał, gdy szczelina, w której siedział, pogrążyła się w ciemności. Zaraz potem, powoli i nieubłaganie, nadpłynęła Wielka Łapa.
- Tak! – wrzasnął oset, roślinom tylko znaną mową, kiwając się na wszystkie strony w zielonej ekstazie. – Tak! Zabierz mnie stąd! Woooolnoooość!

***

        Gardenia zerwała wrośnięty w ścianę strażnicy żółty kwiatek i podeszła do demona.
To zadziwiające - pomyślała maie, - Jakim cudem ten maluch zdołało przetrwać w tak skrajnie niesprzyjających życiu warunkach jakie panują w ruinach? Pewnie jakiś mutant.

- Dziękuję. – powiedziała do nemorianina i włożył kwiatek do górnej kieszeni jego kurtki. Przyklepała. – Teraz gdy przejście jest zabezpieczone na pewno nie wejdzie tamtędy na Bagna nic niebezpiecznego. - Zawróciła po swojego kruka. - No chyba, że sami będziemy tego chcieli. - Posadziła ożywieńca na ramieniu, po czym wyświetliła w powietrzu trójwymiarową, zbudowaną z energetycznych nitek projekcję mapy Doliny Umarłych.
- Naszym zadaniem jest przesłanie królowi liczowi lokalizacji wszystkich miejsc, w których w jego królestwie utworzono cmentarzyska. Postanowiłam zaangażować do tego kruki, żeby przyśpieszyć proces. Polecą w te obszary. – w różnych częściach pojawiły się dziesiątki jasnych kropek. – Ptaki mają magicznie wyostrzone zmysły. Jeśli znajdą tam choćby jedne zakopane zwłoki Megdar będzie o tym wiedzieć pierwszy. – machnęła ręką, kropki znikły. – My udamy się gdzie indziej. – wskazała palcem środek Doliny. – Tutaj znajduje się grobowiec wybitnego alchemika, Hezaqa Gryni. Problem polega na tym, ze wejście do środka zostało zabezpieczone dość mocnymi zaklęciami. Nie wiadomo co kryje jego wnętrze. Dlatego właśnie udajemy się tam my. Musimy oczyścić teren z wrogiej magii, żeby nekromanci licza mogli bezpiecznie wydobyć zwłoki i przenieść Hezaqa do Fortu.
Podrapała się w nos. – Hmm, myślę, że szybko się z tym uwiniemy.
Podniosła ramię w górę, dając znak latającym nad jej głową krukom. Smoliście czarne ptaki poderwały się do lotu i rozpierzchły w przeciwnych kierunkach.
Widząc, że maie i nemorianin są gotowi do drogi fortowy mag przestrzeni otwarł przed nimi przejście.
Gardenia spojrzała raz jeszcze na hrabiego a następnie ruszyła w stronę portalu.

Ciąg dalszy
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Okolica fortu który wyglądał już o wiele lepiej niż pół roku temu, teraz była dosłownie ogołocona z drzew i wszelkiego materiału budowlanego. Droga prowadząca na południe odzyskała swoją świetność z dawnych lat, a północna wcale jej nie ustępowała. Widać było, że od jakiegoś czasu okolica ma dobrego gospodarza. Okoliczne wioski odczuły rządy Megdara dosłownie. Nakaz odsyłania wszelkich przestępców do fortu, spowodował wyraźny spadek procederu rozbójniczego. Wioski odetchnęły z ulgą, kiedy martwe armie Licza oczyściły teren z wszelkiego niebezpiecznego zwierza i bandytów. Ostatniego trolla nieumarli dopadli gdzieś pod zrujnowanym mostem, teraz olbrzymie zwłoki pięknie prezentowały się w szeregach siepaczy Megdara. Wszelkie uśmiercone stworzenie, małe i duże teraz znalazło zajęcie w służbie władcy Mrocznej Doliny. Nie było miejsca, gdzie nie spoglądały oczy jego szpiegów, z powietrza z ziemi i wody. Miliony martwych insektów, setki nietoperzy oraz ogromne liczby małych zwierząt, obserwowały i kiedy było trzeba, użyczały swojego wzroku Megdarowi. Nic ani nikt nie mogło się przed nim ukryć.

Gdzieś pod sufitem, trzymając się świecy olbrzymiego kandelabru rzucającego swój blask na salę, siedział pająk. Dostał się tutaj na grzbiecie kruka, którego życie już dawno ustało. Opadł na nici niby na spadochronie a potem wlazł przez nieszczelną okiennicę. Pająk, który sam był martwy, posłusznie wykonywał polecenia tchnięte w niego magią. Sala biesiadna, pełna wysoko postawionych elfów, tego dnia tętniła życiem. Tłum zajmował miejsca przy stołach zsuniętych teraz tak, aby zebrani mogli słyszeć się nawzajem. Rozpoczynała się właśnie narada. Małe truchło pod sufitem rejestrowało wszystko i gromadziło, aby wrócić do swego pana z ważkimi wieściami.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Zalesione Obszary Doliny Umarłych

        Magini zatrzymała swój bieg przez gąszcze, przymknęła oczy i skupiła się na odbiorze przekazu od swojego kruka, pozostawionego w grobowcu alchemika. Stefan „nadawał” obraz ze swojego otoczenia tak długo na ile pozwolił mu zapas energii napędzającego go zaklęcia. Kiedy jednak jego i całą resztę martwego wyposażenia dotknęła, szybko wypełniająca kryptę i komory, magia namorianina, kontakt urwał się. Wyssany z energii pierzasty ożywieniec, z nóżkami w górze, opadł nieruchomy na posadzkę.
Swoje zadanie wypełnił. Wiadomość została przekazana.

- Menda.

***

Teren Starego Fortu

        Weszła po schodach prowadzących do sali tronowej. Przyszedł czas na podsumowanie władcy Doliny Umarłych ostatnich zdarzeń, mających miejsce na jego ziemiach. Chociaż, jak znała życie, Megdar już dawno o nich wiedział dzięki szeroko rozrzuconej w terenie sieci nieumarłych zwiadowców. Stanęła przed kościanym lordem. - Witaj Megdarze. – skłoniła się. – Użyłam kruczych posłańców jako oznaczniki i rozesłałam je do wszystkich miejsc, w których, według zebranych informacji, znajdowały się bądź znajdują się cmentarzyska. Do tego czasu powinny już dotrzeć na miejsca. Odwiedziłam także trzy grobowce miejscowych bohaterów w nadziei, że ich zawartość może okazać się przydatna. Wynik nie do końca był taki, jakiego oczekiwałam. – zrobiła krótką przerwę na przełknięcie, po czym kontynuowała. – Lokalizacja pierwszego z grobowców okazała się fałszywa. W drugim uwił sobie gniazdo rój leśnych stworów i zniszczył wszystko, co znajdowało się wewnątrz. Trzeci zawierał zwłoki alchemika oraz coś jeszcze. Uwięzionych w komorach grobowych, 24 nieumarłych osadników, nosicieli zarazy, która niegdyś pustoszyła okoliczne wsie. Ich zdolności bojowe są… imponujące. Zamierzałam użyć twoich sług, by przetransportowali ich do Fortu i umieścili w tutejszych podziemiach. Niestety pojawiły się pewne niespodziewane trudności. – westchnęła z zawodem. – Akkarin okazał się nie tak godny zaufania, jak początkowo sądziłam. Skonfrontowałam go z faktami dotyczącymi okoliczności ucieczki elfickiego szpiega oraz jego w tym udziału. Nie próbował nawet zaprzeczać. Dlatego też zabroniłam mu wstępu na teren Fortu. W odpowiedzi nemorianin wypełnił grobowiec jakimiś zaklęciami ofensywnymi. Wyssały całą energię z mojego kruka. – chrząknęła. - Trzeba będzie je rozproszyć, zanim wejdziemy tam zabezpieczyć teren. To na razie tyle.
Popatrzyła na licza.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Od dłuższego czasu Król Licz siedział do niej przodem, bez słowa. Ciemne oczodoły nie zdradzały żadnych śladów obecności. Czyżby opuścił obecną powłokę i przeniósł się gdzie indziej? Gardenia przypomniała sobie podobną sytuację, kiedy esencja Megdara przemieszczała się z jednego szkieletu do drugiego. Mogła się dokładnie przyjrzeć temu procesowi podczas ich pierwszego spotkania, gdy nieumarły mag odpierał atak czarnego smoka.
Czy było tak i w tej chwili? Czyżby Król Licz bez słowa opuścił swoje leżę? Dlaczego jej nie uprzedził? I co w takim razie z wojskami Maurii? Wstrzymać ich marsz?
Na te i inne pytania prawdopodobnie miała nigdy nie otrzymać odpowiedzi.

Nie wiedząc czy i kiedy władca Doliny Umarłych będzie obecnym postanowiła powrócić na Wybrzeże Cienia, do swojej trytońskiej karczmy. Musiała się przeprosić ze swoim stojącym na piętrze „Szarego Łosia” łóżkiem. Od czasu wyruszenia na moczary prawie bez przerwy była na nogach i jej zaległości w śnie urosły do sześciu dni. Było co nadrabiać.

Ciąg dalszy: Gardenia.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Proces transformacji wreszcie dobiegł końca. Trwał zaskakująco długo i Medgar postanowił poprawić łącza magiczne odpowiedzialne za bezpośredni kontakt jego jaźni ze światem. Wszedł do komnaty tronowej i jednym ruchem strącił stary szkielet z tronu, po czym wziął wszystkie insygnia i nałożył je na siebie. Na koniec założył karmazynowy wypłowiały płaszcz i zasiadł na pustym teraz miejscu. Poczuł ulgę ponownie siedząc na tronie. Stare truchło zaczynało się sypać, a kiedy kości stały się zbyt kruche postanowił zmienić powłokę. Tak, teraz mógł wrócić do zadań. Pozwolił krukowi zejść z oparcia tronu na swoje ramię i odczytał wszystkie informacje które ptaszysko zebrało podczas jego nieobecności. Odczytał również meldunek złożony przez Gardenię. Puścił martwego kruka, a ten poszybował ciężko po komnacie, aby wreszcie opuścić ją przez jedyne okno i polecieć do Gardenii z wieściami. Nie chciał aby ktokolwiek odkrył jego aktywność ponad miarę i dlatego postanowił posłużyć się posłańcem. Ptak wzniósł się wysoko i nieomylnie ruszył po śladzie Gardenii. Do przegniłej nóżki miał przywiązany list.
Gardenio.
Wiem o wszystkim. To co nastąpiło jest skutkiem podjętych przez nas działań. Akkarin przeszedł na tamtą stronę, bo ja tak zaplanowałem. Pamiętaj, że mogę poznać wszelkie myśli przez sen. Uciekinierka elfów poniosła ze sobą zarazę, a Lord Akkarin dzięki tajemnej sztuce jest naszym szpiegiem mimo woli. Kiedy wypoczniesz mam dla ciebie kolejne zadanie, prawdopodobnie jedno z ostatnich przed naszym ostatecznym rozwiązaniem sporu z Kryształowym Królestwem. Odnajdziesz starą warownię wykutą w zboczach gór na terenie Mrocznych Dolin i przy pomocy swoich mocy oraz moich żołnierzy pokonasz miejscowy garnizon aby zdobyć ich zbrojownie. Jednak miej się na baczności, gdyż od lat już dawni mieszkańcy opuścili to miejsce. Wiem od zwiadowców, że po okolicy tego miejsca kręcą się przeróżni słudzy mroku.
Kiedy kruk którego życie już dawno ustało leciał wykonać swoje zadanie, Król Licz zbierał siły aby odprawić mroczny rytuał który miał podnieść umarłych z kilkunastu odkrytych przez Gardenię cmentarzysk. Drugim zadaniem miało być otwarcie starego grobowca zamkniętego potężnym zaklęciem, ale to był dalszy plan.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Całe zastępy rozkładających się zwłok, a w przewadze ludzkich i zwierzęcych szkieletów, ściągało zewsząd do fortu. Zaklęcie podziałało jak trzeba, a nawet lepiej. Oprócz dawno zmarłych mieszkańców tych ziem do armii Medgara dołączyła także i ogromna liczba padniętych zwierząt. Martwe konie, psy a nawet i dzikie zwierzęta zgodnie ciągnęły w stronę jego siedziby. Potęga jaką osiągnął dzięki Kamieniowi Mocy pozwalała na dużo więcej, ale czas na to jeszcze nie nadszedł. Wydał polecenia swoim oficerom, aby wprowadzili porządek w tej nadciągającej hałastrze, a sam wziął ręcznie odrysowany przez Gardenię plan grobowca do kościstej dłoni. Położył go przed sobą na starym stole alchemicznym i wodził palcem po nim. Skupił się na nim i chwilę analizował rozstawienie komnat grobowych i korytarzy.
"Piękna starodawna robota." Podszedł do centralnej części komnaty, gdzie na stojaku stał Kamień Mocy. Obie dłonie zawisły tuż nad jego powierzchnią, a oczodoły zapłonęły głębokim trupiozielonym światłem.

Chłonął wiedzę z zapisków i starożytnych manuskryptów o tym miejscu. Najbardziej interesowała go zaraza którą byli nosicielami jej "mieszkańcy". Opracował kilka zaklęć które miały pomóc jego ludziom wedrzeć się do wnętrza i posiąść pogrzebane tam ciała. Lecz najbardziej go intrygował sarkofag za metalowymi drzwiami. Ten drobiazg chciał mieć w całości. Nie miał żadnych wątpliwości co do tego komu ma powierzyć to zadanie. Jego generał Utor był właściwą osobą na właściwym miejscu. Pozbawiony uczuć, inteligentny i posłuszny do granic. Tak to on poprowadzi jego hufce do grobowca. Postanowił że całej robótki jednak przypilnuje kilku magów. Tak na wszelki wypadek gdyby zaszły niespodziewane wypadki. Wyznaczył 200 zeszkieletowanych konnych, uzbrojonych w łuki i broń ręczną oraz przydzielił dwóch najlepszych magów. Do wykonania brudnej części zadania przeznaczył 50 zombi jako tragarzy. Na sam koniec przodem wysłał na zwiad swoje kruki w wielkiej liczbie i kilka strzyg, których zadaniem było wyczyścić teren przed przybyciem oddziału Utora. Odszedł od okna wierzy dopierokiedy Generał ze swoim wojskiem zniknął na linni horyzontu.
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości