Dolina Umarłych[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara II

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara II

Post autor: Gardenia »

        Eskorta centaurzych ożywieńców opuściła trójkę wędrowców, gdy tylko dotarli na głównym placu. Wtedy też Gardenia zdjęła przerzucone przez grzbiet konia zwłoki i podała je przywołanemu szkieletowi strażniczemu. Kilka sekund później na spotkanie wyszedł im też jeden z tutejszych magów śmierci. Z entuzjazmem, wywołującym na plecach maie ciarki, szybko i sprawnie przejął od strażnika martwego elfa. Przytrzymując go jedną ręką na ramieniu, sztywnym krokiem pomaszerował w kierunku swojej pracowni. Gardenia obserwując go zamrugała kilka razy, skrzywiła się i odwróciła wzrok. Zastanawiała się skąd mag dowiedział się, że przywożą z Maurii taki prezent? I jaka jest szansa na to, że po skończeniu badań dostanie z powrotem swój płaszcz? Z drugiej strony...chyba z niego zrezygnuje.
- Ani chybi zapewniłam mu zajęcie na cały wieczór. - prychnęła pod nosem. - Oby magowi udało się wydobyć z tego sztywniaka coś wartościowego. Skoro wywiad Świtu działa tak skutecznie i sprawia tyle problemów, to nie możemy sobie pozwolić na pozostawanie w tyle.
Skierowała Akkarina i Aishele w stronę wieży, w której zwykł przesiadywać licz. Kręte, wijące się bez końca schody, zaprowadziły ich na piętro, gdzie znajdowała się sala tronowa.
- Witaj Megdarze. - skłoniła się z szacunkiem Władcy Doliny Umarłych. Miała nadzieję, że nemorianin zrobił to samo oraz, że odkrył przed gospodarzem Fortu swoją aurę. - Przywożę z Maurii dobre wieści. Tamtejsi władcy zgodzili się udzielić nam wsparcia militarnego w zamian za przekazanie im połówki Talizmanu Kolorów. O szczegółach umowy na pewno opowie Aishele, która to prowadziła główne rozmowy. - zamilkła na kilka sekund, szukając w pamięci innych istotnych zdarzeń. - Ponadto w samym mieście oraz podczas drogi powrotnej zostaliśmy zaatakowani przez wojowników Świtu. Jakimś sposobem musieli się dowiedzieć, że wysyłasz do Maurii swoich posłańców. Na szczęście zdołaliśmy ich odeprzeć bez większych strat własnych. Udało nam się także zabrać ze sobą zwłoki jednego z ich ludzi. Przekazałam je już magom śmierci do analizy. Może dowiemy się z nich skąd Świt czerpie swoje informacje na temat naszych działań.
- Szpieg w oddziałach licza? - To wydawało się mało prawdopodobne ale nie niemożliwe. Przełknęła ślinę.
- Oprócz tego chciałabym ci przedstawić pana Akkarina. Pomógł mi oraz Aishele podczas pobytu w mieście oraz później, w starciu z przeciwnikiem. Obiecałam mu w zamian możliwość rozmowy z tobą, Megdarze. - wskazała ręką stojącego obok niej demona.
Odsunęła się na bok, przepuszczając ciemnowłosego do przodu, ani na chwilę nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy tylko pozbyli się eskorty i zjawił się martwy mag, by zabrać zwłoki, demon poczuł się dosyć dziwnie. - Skąd na Otchłań wiedzieli, że kogoś wieziemy? - Zerknął na Gardenię, lecz ta wydawała się równie zaskoczona - No cóż, więc nie tylko mnie to dziwi. - Wchodząc do wieży licza, musiał niestety zostawić Arkada na zewnątrz. Po drodze, odsłonił swoją aurę. - Gardenia może wiedzieć, ze potrafię ją ukryć. Ten myślący trup, chcący zawładnąć światem nie musi. Zawsze warto mieć nieznaną nikomu zdolność pod ręką. Trzeba też oczywiście brać pod uwagę ostrzeżenie tej kobiety, co do aury.

Gdy tylko znaleźli się w sali, rozejrzał się po niej ukradkiem, zastanawiając się czy są stąd inne drogi ucieczki niż ta, którędy przyszli. Niestety nie miał zbyt wiele czasu na to. Musiał zająć się dyplomacją...

- Witaj Megdarze. - Nemorianin zobaczył, że mai się kłania, poszedł więc w jej ślady - Przywożę z Maurii dobre wieści. Tamtejsi władcy zgodzili się udzielić nam wsparcia militarnego w zamian za przekazanie im połówki Talizmanu Kolorów. O szczegółach umowy na pewno opowie Aishele, która to prowadziła główne rozmowy. - Dalej słuchał jej już tylko jednym uchem. Zastanawiając się, co ma powiedzieć Medgarowi. - Oprócz tego chciałabym ci przedstawić pana Akkarina. Pomógł mi oraz Aishele podczas pobytu w mieście oraz później, w starciu z przeciwnikiem. Obiecałam mu w zamian możliwość rozmowy z tobą, Megdarze. - Demon zrobił krok do przodu i ponownie ukłonił się liczowi.
- Witaj Medgarze, to zaszczyt móc cię poznać. Jestem Akkarin Derathé, pochodzę z rasy Nemorian. Już wcześniej słyszałem o tobie, lecz dopiero Aishele oraz Gardenia pozwoliły mi dowiedzieć się więcej. Były na tyle łaskawe, że zgodziły się mnie przedstawić, prosiłem o to, ponieważ chciałbym przyłączyć się do ciebie. - Stał patrząc na nieumarłego, zastanawiając się czy uda mu się wytargować cokolwiek i ile tego będzie.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Światła w oczodołach starego licza zapłonęły intensywnej gdy Akkarian stanął przed jego tronem. "Oto i sam pan niepokój". Zmierzył uważnym spojrzeniem demona zatrzymując się na chwilę w miejscu gdzie biło jego serce.
- Witaj Gardenio, jestem z ciebie niezwykle dumny. - podniósł się powoli z tronu i podszedł do memorianina, powoli obszedł jego postać wokoło jakby badając szczegóły ubioru gościa. Wreszcie powolnym krokiem zajął miejsce na środku komnaty wskazując Gardenii ruchem ręki miejsce na swoim tronie.
- Akkarian... to twoje imię słyszę w snach Aishele... . - raczej stwierdził niż zapytał Megdar. - To twoje ostrze unieruchomiło mojego sługę.
Powoli podszedł do demona nieprzerwanie wpatrując się w jego oczy.
- Więc chciałbyś wynieść korzyści dla siebie z naszego spotkania? - ognie w oczodołach gwałtownie przygasły zmieniając kolor na błękitno siny. - Chciałbyś się przyłączyć? Rozumiem że oczekujesz zapłaty. W takim razie muszę cię wypróbować, dostaniesz zadanie które nie cierpi zwłoki. Jeżeli je wykonasz tak jak ja tego oczekuję nagroda i moje poparcie ciebie nie minie. -
Podszedł do tronu oczekując aż Gardenia zajmie na nim miesjce.
- Jeżeli jesteś na to gotowy to ja jestem skłonny dać tobie szansę. W końcu otrzymałeś rekomendacje od mojego najbardziej skutecznego pracownika. -
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Gardenia uśmiechnęła się zewnętrznie i spociła wewnętrznie, słysząc ostatnie słowa licza.
- Dlaczego mam dziwne wrażenie, że jeszcze będę żałować tej decyzji? - pomyślała, miarowo postukując palcami w oparcie tronu.
- Ach, zresztą, czym ja się przejmuję? - przerwała stukanie i oparła się wygodniej. - Ostatecznie potrzebujemy świeżej krwi a gdyby Akkarin się nie sprawdził, to po prostu odejdzie.
Maie w spokoju czekała aż rozmowa dobiegnie końca. W międzyczasie powróciła pamięcią do tajemniczej bestii, którą spotkała w lesie. Chaotycznej, żywej masy, złożonej z tysięcy pojedynczych istot. Z wyglądu przypominały cienie, kradły swoim ofiarom energię witalną i psychiczną. Gardenia w zamyśleniu przygryzła dolną wargę. Gdyby udało się jakoś okiełznać tą siłę i skierować do obozu Świtu...? No, ale to była już historia na inną okazję.
Powróciła uwagą do spotkania demona z Megdarem.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon słysząc o ostrzu unieruchamiającym sługę, od razu zrozumiał, że chodziło o kruka. Obawiał się, że Medgar zaraz powie o kradzieży mocy ptaszyska, to się jednak nie stało, słuchał więc dalej, komentując tylko w myślach co chwilę. - Tak, starcze, chcę zapłaty i dopóki będę ją dostawał, będziesz mieć moją szpadę. - Na głos jednak nie zamierzał tego wypowiadać. Uśmiechnął się w duchu słysząc, że Gardenia okazała się najlepszą osobą od jakiej mógł dostać poparcie. Szczęście jednak mu sprzyjało.
- Jestem gotów wykonać każdą powierzoną mi misję, panie. Zrobię co w mojej mocy, by wszystko poszło po twojej myśli, panie. - Ponownie pokłonił się liczowi. - Powiedz jaka jest twoja wola, a ja wypełnię ją tak, jak rozkażesz. - Stał wyprostowany, patrząc na nieumarłego króla i oczekując jego rozkazów. W głębi duszy czuł, że nie dostanie mu się łatwa misja, lecz mógł się mylić, choć mocno w to wątpił...
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Obojętność topielicy na wszelkie zewnętrzne bodźce, być może jako reakcja obronna organizmu, od chwili gdy Gardenia rozprawiła się tak brutalnie z pięknym elfem ze Świtu, wzrosła zauważalnie. Teraz Aishele naprawdę zachowywała się jak automat. Szła posłusznie za dwójką towarzyszy i milczała uparcie. Kiedy znaleźli się w siedzibie Megdara, nie poszła w ślady Gardenii i Akkarina i nie ukłoniła mu się. Stała po prostu przez chwilę, pustym i niezdrowo pociemniałym wzrokiem wpatrując się w przestrzeń przed sobą, a później, gdy uwaga licza skierowana została na osobę Nemorianina, usiadła na podłodze pod ścianą, gestem opuszczonego dziecka obejmując ramionami swoje chude kolana. Nie miała siły niczego opowiadać.

*


Szła po pustkowiu. W którą stronę by nie popatrzyła, horyzont był równie daleki, zamglony, niewyraźny, rozmyty. Niebo okryte było szczelną zasłoną nijakich, jasnoszarych chmur, które nie pozwalały ujrzeć słonecznej tarczy. Niemniej było ciepło - nieprzyjemnie ciepło, zbyt ciepło, a przy tym duszno i dziwnie. W ciężkim powietrzu unosiła się wstrętna woń ropiejących ran. Dookoła nie było nic - nic prócz masy nieżywych owadów, które zasnuwały ziemię grubą warstwą i chrzęściły pod jej bosymi stopami.

*


Nikt nie zauważył, że oczy topielicy nie są już blade jak deszczowy poranek, lecz że zasnuł je głęboki, lodowaty mrok. Nikt nie potraktował poważnie jej "transu", biorąc go po prostu za skutek stresujących negocjacji w Maurii. Nikomu nie przyszło do głowy, że ów przerażający, żarłoczny wielo-cień napotkany w puszczy miał do jej duszy i umysłu - martwych przecież, a więc słabych, ułomnych, pozbawionych naturalnej zdolności obrony - łatwiejszy przystęp, że nie omieszkał z tego skorzystać i że właśnie zaczął pożerać jej wnętrze.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Powoli podszedł do tronu na którym zasiadała Gardenia i minąwszy ją zagarnął ze stołu starą poniszczoną mapę. Zwinął szybko rozpadający się, porządny kawał papieru i prostym zaklęciem z dziedziny chaosu umocnił go. Ponownie podszedł do demona po drodze podając zwiniętą mapę Gardenii.
- Więc wypełnisz każdą misje? To dobrze. Mam zadanie. - podszedł powoli do Akkariana i stanął tak że ich twarze dzielił dystans kilkunastu centymetrów.
- Trudne zadanie. - światła w oczodołach przygasły na moment sprawiając wrażenie jakby licz przymrużył oczy. - Ale bardzo mi na nim zależy. - powoli wyciągnął palec w stronę tronu.
- Mapa którą trzyma Gardenia, to mapa całego kryształowego królestwa. Oznaczone na niej są również smocze jaskinie i pieczary. -
Zamilkł na chwile ponownie odwracając martwa twarz w stronę Akkariana.
- Tak smocze pieczary. W jednej z nich znajduje się rzecz która od początku swojego istnienia należała do mnie. Chcę aby wróciła do moich rąk zanim zacznę spełniać życzenia rady Maurii. -
Uniósł oba ramiona i skoncentrował moc na środku komnaty. Wir magii porwał z ziemi pył i stworzył małą tornado o wyczuwalnym podmuchu. Powoli wir powietrza wypełnionego pyłem i małymi przedmiotami zalśnił oślepiającym światłem i zmienił się w sferę, licz podszedł do obiektu i dotknął jego powierzchni kościstym palcem. Jaśniejąca kula natychmiast stała się mlecznobiała a następnie czysta niczym kryształ a w jej wnętrzu pojawił się obraz czarnego kamienia pokrytego dziwnymi znakami.
- O to kamień Mocy. Znajduje się w posiadaniu jednego ze smoków. - przerwał na chwilę wpatrując się w widziadło - Kamień musi wrócić do mnie. Dam wam Kościstego smoka, kilkunastu ludzi Utora i zdolnego maga śmierci. Macie zrobić wszystko co w waszej mocy aby odzyskać moją własność. - wyraźnie zaakcentował słowo "moją". Podszedł do Gardenii, ujął jej dłoń i podprowadził do widziadła.
- Są podobne przedmioty i łatwo o pomyłkę. Dlatego uważnie się przyjrzyjcie temu co wam pokazuję. Powoli opuścił dłonie wzdłuż ciała i stał jak posąg dając im czas aby obejrzeli obraz w sferze.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy demon znalazł się twarzą w twarz z liczem, miał ochotę splunąć mu w twarz. Ten martwy już od wieków szkielet, śmie się tak wywyższać! Gdyby nie to, że był mu potrzeby, nemorianin własnymi rękami wrzuciłby go w najgłębsze możliwe bagno. Teraz jednak nie mógł, ale kto wie, co się stanie w przyszłości...

Gdy tylko padły słowa o smoczych pieczarach, demonowi serce zaczęło szybciej bić. Zarówno z podekscytowania, jak i odrobiny strachu. Jeśli ta mapa mówiła prawdę, to mógł się naprawdę nieźle obłowić, a kto wie czy wśród znalezionych tam skarbów nie znajdą czegoś magicznego, co mógłby zatrzymać dla siebie? Nie mógł się doczekać tej wyprawy, choć zdawał sobie sprawę, że może być naprawdę niebezpiecznie. Kolejne słowa, mówiące o Kamieniu Mocy ponownie sprawiły, że jego serce zaczęło szybciej pompować krew. Z czymś takim, mógłby sam zdobyć władze na Alarnią! Kto wie, czy Medgar nie zna położenia pozostałych czterech Kamieni? Gdyby zabrał je do Otchłani... Wyrzucił z głowy te myśli, teraz i tak niewiele zdziała.

Akkarin zbliżył się do obrazu Kamienia i przyglądał mu się dokładnie, dla pewności przesyłając ten sam obraz Arkadowi, kto wie, czy on nie zauważy czegoś, co oni przeoczą? Gdy był pewny, że zapamiętał wszystkie szczegóły, wystarczająco dobrze, przeniósł spojrzenie najpierw na licza, później na Gardenię, po to by ponownie spojrzeć na szkielet maga. - Kiedy mamy wyruszyć? Ostatnie dni mieliśmy trochę męczące - przerwał na chwilę - Zarówno ja, jak i mój wierzchowiec jesteśmy wykończeni długotrwałą jazdą w szybkim tępie, domyślam się, że pani Gardenia również. Nim odjedziemy, powinniśmy choć trochę odpocząć, nie chciałbym zajeździć Arkada. Dzień, góra dwa nie powinny zrobić wielkiej różnicy. - Utkwił wzrok w mai, szukając u niej poparcia.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Taaa-k. - odparła Gardenia na pytanie nemorianina.
- Odpoczynek...
Większa część jej uwagi wciąż była skupiona na pokrytym znakami kamieniu, lewitującym tuż przed jej twarzą.- Moc.- Oczy maie rozjarzyły się ognistym blaskiem.
- ...przyda się.
Uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła przed siebie rękę, jakby chciała ująć nią obraz artefaktu. W końcu nabrała pełny chust powietrza, chrząknęła i wyprostowała się. Odzyskując poprzedni spokój i opanowanie spojrzała na ciemnowłosego.
- Spotkamy się ponownie za cztery dni przed brama wjazdową do fortu. Przez ten czas prosiłabym cię, Akkarinie, żebyś nie wchodził na ten teren bez uprzedniego zaproszenia. Na tym obszarze aktywowane są bardzo silne zaklęcia ochronne, które mogłyby zadziałać na ciebie tak, jak na wroga. Dopóki nie zostaniesz pełnoprawnymi sojusznikami dobrze by było, żebyś korzystał z osoby wprowadzającej.
Złożyła ręce za plecami.
- Czy mogę ci pomóc w czymś jeszcze, Akkarinie? Bo jeśli nie to jest kilka pilnych spraw, które chciałabym omówić z Megdarem. W cztery oczy.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Uśmiechnął się w duchu widząc, że nie tylko jego pociąga moc zgromadzona w Kamieniu. Kto wie, czy właśnie dla Gardenii pokusa nie okaże się zbyt wielka? Jednak następne jej słowa sprawiły, że jego nastrój zmienił się diametralnie - Niech ich wody Czarnego Jeziora pochłoną! Nie będę mógł poruszać się swobodnie po okolicy. Mam nadzieję, że przynajmniej stajnia będzie w obszarze moich możliwości... - Był zły na licza oraz mai, ponieważ ktoś zapewne będzie go pilnował dzień i w nocy. Demon rozumiał ich pobudki, co nie zmieniało faktu, że drażniło go ich zachowanie. Nie dawał tego jednak po sobie poznać, nie chcąc dać pretekstu do jeszcze większej nieufności w stosunku do jego osoby. Uśmiechnął się więc tylko uprzejmie i skłonił, najpierw Gardenii, dopiero potem Medgarowi - Jeśli to nie problem, chciałbym wiedzieć co z Arkadem, oraz gdzie mogę go znaleźć? Żywię nadzieję, że nie będą problemem moje wizyty u niego, jak i to bym się nim sam zajmował przez te parę dni. - Sam już dawno by wyszedł, lecz musiał poczekać, na odpowiedź. Nie wiedział również gdzie będzie jego kwatera, choć to obchodziło go teraz najmniej.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Maie uniosła brwi ze zdziwienia.
- Chcesz siedzieć w forcie przez całe cztery dni? Byłam pewna, że będziesz chciał odpocząć w jakimś przyjemniejszym miejscu albo zająć się jakimiś swoimi sprawami. Osobiście mam kilka pomysłów na zagospodarowanie tego czasu. - odruchowo pomasowała kark. - Twój wierzchowiec został odprowadzony do stajni. Jeśli zapytasz któregoś z ożywieńców na placu, to każdy z nich będzie potrafił wskazać ci drogę. W forcie są wolne kwatery mieszkalne, możesz się w nich zatrzymać jeśli nie przeszkadzają ci wszechobecne pajęczyny i kurz. - przywołała jeden ze stojących pod ścianą szkieletów i rozmawiała z nim przez chwilę. - Ten wojownik będzie ci służył za przewodnika oraz każdą inną pomoc. Jeśli nie będziesz go potrzebował, to po prostu każ mu odejść.
Szkielet powoli odwrócił się w stronę demona, zawieszając na nim parę pustych oczodołów. Trzeszcząc piszczelami i kiwając się niezgrabnie na boki, poczłapał w kierunku Akkarina.
- Gdybyś jednak zmienił zdanie i postanowił odwiedzić jakieś inne miejsce mamy też w forcie mistrza dziedziny przestrzeni. Twój przewodnik może cię do niego zaprowadzić. Ze względu na to, że ostatnio zużyłeś bardzo dużo mocy na otwarcie dla nas portalu, sądzę, że nie będzie żadnego problemu ze stworzeniem przejścia dla ciebie i twojego wierzchowca.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Jednak, dają mu więcej swobody, choć może wykorzysta ją innym razem. Po powrocie...
- Potrzebuję odpoczynku, Gardenio. Wątpię, bym miał siłę i ochotę zwiedzać okolicę, lecz dziękuję za propozycję, chętnie skorzystam z niej gdy już wrócimy z Kamieniem. Teraz jednak nie będę wam przeszkadzał, życzę byś miała czas wypocząć, pani. - Skłonił się mai, następnie Megdarowi - Panie, dziękuję za okazane zaufanie, nie zawiodę cię. - Nie czekając na ich reakcję, wyszedł z pomieszczenia kierując się za szkieletem. Zamierzał najpierw zobaczyć jak zajęto się Arkadem, dopiero potem udać się na spoczynek. Tak, tego ostatniego zdecydowanie potrzebował, a nie zabawy magią, nawet gdyby miał się uczyć od mistrza magii przestrzeni.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Przyglądała się jeszcze przez chwilę drzwiom wejściowym, za którymi zniknął nemorianin, i intensywnie mieliła w myślach wydarzenia z ostatnich dni. Podniosła trzymaną w ręce mapę do góry i oparła ją o ramię. Odwróciła się do Megdara.
- Akkarin ma duży potencjał, jego umiejętności bojowe z pewnością przydadzą się w starciu z tym, co czeka na nas w smoczych jaskiniach. Jednocześnie... - stuknęła kilka razy zrolowaną mapą o ramię i zmrużyła oczy. - ...bardzo tajemnicza z niego osoba. Informację o tym, jakie jest jego prawdziwe pochodzenie musiałam wyciągać z niego wołami. Do tego oburzenie, jakim reaguje za każdym razem, kiedy ktoś wydaje mu polecenie nie pasuje do zwykłego żołnierza czy najemnika. Powiedziałabym raczej, że to zachowanie właściwe osobom z wyższych sfer. Jeśli tak jest to dlaczego nic mi o tym wcześniej nie wspomniał? - przerwała stukanie. - Zastanawiam się jakie jeszcze tajemnice ukrywa i czy nie zaszkodzą one przebiegowi misji. Dlatego postanowiłam przesunąć rozpoczęcie wyprawy o cztery dni. Zanim podejmę jakiekolwiek działania związane z odzyskaniem twojego artefaktu chcę dokładnie wiedzieć kim jest osoba, która będzie pilnować moich pleców. Wysłałam wiadomość od znajomego demona. Myślę, że może pomóc mi w odnalezieniu informacji na temat pana Derathé, o ile naprawdę tak się nazywa.
Przerwała na chwilę swoją wypowiedz i popatrzyła na nieruchomo siedzącą pod ścianą topielicę. Wyglądała na dużo bardziej wyczerpaną niż magini czy namorianin, mimo, iż nie brała bezpośredniego udziału w walkach.
- Nie wiem w jaki sposób topielice regenerują swoje siły, Aishele, ale wyglądasz jakbyś potrzebowała tego solidnej dawki. - westchnęła. - Szkoda, że moje zdolności lecznicze nie działają na nieumarłych.
Wróciła uwagą do licza.
- "Oko Świtu" musi mieć swoich informatorów w siedzibach władz Maurii. Stąd wiedzieli, jak wyglądamy i którą trasą będziemy wracać. Teraz, kiedy umowa między tobą a miastem została praktycznie zawiązana, ich działania mogą stać się jeszcze bardziej desperackie i radykalne. Może dobrze byłoby zwiększyć ilość patroli pilnujących teren wokół fortu? - w głowie zaświtała jej nowa, niepokojąca myśl. - I wokół Brezeny. Jeśli do "Oka Świtu" dotrze informacja, że przy pomocy wiedzy i krwi twojej córki mogą zakończyć tą wojnę jednym posunięciem, może się tam zrobić niezłe zamieszanie.
- Delikatnie rzecz ujmując. - magini zaśmiała się w duchu, choć sytuacja do tego nie zachęcała.
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której wcześniej nie wspomniałam. Ostatnie starcie z oddziałem "Świtu" zostało przerwane przez atak jakiejś dziwnej bestii. Trudno mi nawet do czegoś ją porównać. Wyglądała jak posiadająca własną świadomość masa, utworzona z tysięcy pojedynczych cieni. Dążyła do pochłonięcia każdej żywej istoty, którą napotkała na swojej drodze. Kiedy to mnie okrążyło poczułam jak wysysa ze mnie siły witalne i psychiczne. Rozerwałam to zaklęciami na części ale mój ogień został szybko przez bestię zaabsorbowany a rozerwane kawałki odbudowały się. Jest bardzo odporne. Pierwszy raz widziałam coś takiego. - odruchowo pomasowała brew bokiem kciuka.
- Ech, przedziwne rzeczy można spotkać w tych ponurych kniejach. Lepiej nie zapuszczać się tam samemu
Złożyła mapę w cztery części i włożyła do sakwy.
- Pójdę już. Jak wspomniał Akkarin, to była długa podróż. Przyda mi się trochę snu.
Skłoniła się krótko Megdarowi oraz Aishele, po czym otworzyła przejście prosto do oberży "Szary Łoś".

Ciąg dalszy
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Cztery dni później

- Smocze Pieczary.
Gardenia raz jeszcze spojrzała na rozłożoną na ścianie mapę, gdzie jasną plamą malował się cel jej następnej podróży. Nowa misja zapowiadała się na bardziej ryzykowne przedsięwzięcie niż wizyta w Maurii ale również jej wykonanie miało zając znacznie więcej czasu. Tereny, na które wysyłał jej zespół Megdar, były tak rozległe, że można by na nich ukryć kilka milionów kamieni mocy i jeszcze zostałoby sporo miejsca. Nie wspominając o zamieszkujących jaskinie smokach ziemi, które na pewno nie będą zachwycone niezapowiedzianą wizytą nieproszonych gości. Prastare jaszczury raczej nie będą ułatwiać im poszukiwań.
- Ech. Przydałby się jakiś przewodnik...
Maie odwróciła się w stronę lustra. Śledząc w nim ruchy swojego odbicie dokładnie zapięła klamry mocujące lekką, skórzaną zbroję. Złapała za jej brzegi i przez chwilę poprawiała jej ułożenie na ciele. Kiedy było tak, jak należy kobieta sięgnęła do metalowe część jej pancerza - napierśnik, naramienniki, ochraniacze na przedramiona oraz golenie. Doświadczenie nauczyło ją, że nawet operując potężną magią można znaleźć się w sytuacji, gdzie o przeżyciu decydują podstawowe zabezpieczenia. Przeciągnęła palcami po gładkiej powierzchni pancerza. Płatnerz zarzekał się, ze materiał z którego był wykonany został magicznie wzmocniony, i że wytrzyma temperaturę zbliżoną do tej panującej we wnętrzu wulkanu. Gardenia nie wiedziała na ile jest to prawda a na ile czcze przechwałki, ale jeśli metal nie roztopi się podczas rzucania przez nią zaklęć, to będzie oznaczać, że jest dobry.
Potrząsnęła kilka razy rękami i nogami, sprawdzając na ile stabilnie zapięta jest zbroja.
Ani za mocno, ani za słabo. W sam raz.
Sięgnęła za głowę, zaplotła włosy w warkocz i związała je rzemykiem. Potem rozłożyła kaptur z wodoodpornego materiału luźno na karku.
- Co jeszcze? - podparła się pod boki i rozejrzała po pomieszczeniu.
Zgarnęła mapę ze ściany.

***


Podeszła pod drzwi pokoju, który zajmował Akkarin Derathé. Zapukała.
- To ja, Gardenia. Jesteś gotowy?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nie mógł się już doczekać wyjazdu. Atmosfera tego miejsca zaczynała go już męczyć. Najpierw Mauria, potem ten przeklęty fort. Gdy tylko usłyszał pukanie, poderwał się z fotela i otworzył drzwi. Miał na sobie ten sam strój co w Maurii, kaptur płaszcza spokojnie opadał na plecy, zaś u pasa wisiał z jednej strony szablę, zaś z drugiej sztylet. Widząc przed sobą mai, uśmiechnął się lekko - Jestem gotowy jak nigdy, Gardenio. - Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. - Czekają na nas zapewne. - Wziął Królową Płomieni pod ramię i ruszył przed siebie, kierując się na dziedziniec. Arkad już tam na niego czekał, tak samo jak drugi wolny wierzchowiec, zapewne należący do mai. Nemorianin najpierw sprawdził, czy wszystkie jego rzeczy są dalej w jukach, dopiero potem dosiadł konia. Rozejrzał się, po zgromadzonej "obstawie", trzeba przyznać, że robiła wrażenie. Demon miał nadzieję, że mimo wszystko nie stracą ich przy spotkaniu z pierwszym smokiem. Odwrócił się do magini - Prowadź, pani. Im szybciej wyruszymy tym szybciej zdobędziemy Kamień.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Podoba mi się twój entuzjazm... - Gardenia sapnęła i zamachała wolną ręką. Przytrzymała się nią barierki, żeby nie stracić równowagi, kiedy demona, dość bezceremonialnie, prowadził ją po schodach na plac. - ..ale nie ciągaj mnie tak. Ta zbroja trochę waży.
Maie na co dzień w nie nosiła pancerzy, bo i nie było takiej potrzeby. Nie była do nich przyzwyczajona. W razie niebezpieczeństwa zawsze mogła wzlecieć w powietrze, teleportować albo osłonić zaklęciami. Skoro jednak czekała ich wędrówka przed podziemne korytarze, to jej skrzydła stawały się mało przydatne. Każde potencjalne starcie miało odbyć się na twardym, skalnym gruncie.
Na placu, obok bramy wjazdowej, czekała na nich reszta oddziału. Po szybkim przeliczeniu wyszło jej, że było to czternastu wojowników Ultora, głównie szkielety i ożywieńcy. Nad nimi górował potężny, kościany smok. Maie zastanawiała się, czy był to ten sam szkielet, do którego wydobycia dążył Dumuzi, czarny smok, którego niegdyś znała. Zaraz przy nieumarłym jaszczurze dostrzegła ostatniego członka wyprawy - odzianego w szarą togę licza, mistrza dziedziny śmierci.
Podczas gdy Akkarin sprawdzał przygotowanie swojego wierzchowca do drogi, Gardenia podeszła do własnego konia i przyjrzała mu się nieufnie.
- Nie lubię koni. - Pogłaskała go po pysku. - Nawet tych uroczych.
Odpięła od zwierzęcia siodło i poszła porozmawiać z magiem śmierci. Modig, bo tak licz kazał się do siebie zwracać, po krótkiej dyskusji przystał na pomysł maie. Wydał kościanemu smokowi polecenie a ten pochylił swój łeb nisko do ziemi. Nie czekając dłużej Gardenia wzleciała prosto na jego kościsty grzbiet, przypięła na nim swoje siodło i zajęła w nim miejsce. Zaraz przed nią zasiadł mag śmierci. Bez siodła ale jemu długotrwałe siedzenie na twardym najwyraźniej nie przeszkadzało.
- Ruszajmy. - machnęła dłonią, zaraz jednak przytrzymała się nią siodła, kiedy ogromny jaszczurzy szkielet zaczął uderzać ogromnymi skrzydłami i przymierzać do lotu.

Ciąg dalszy
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość