Kamienny Ołtarz[Drugie leże] Gdy coś się kończy, coś innego się zaczyna...

Gdzieś w głębi Szepczącego Lasu, pośrodku jedynego suchego miejsca tutaj wznosi się Kamienny Ołtarz, miejsce mocy, magi i... tajemnic. Niewielu trafia w to miejsce. Ścieżka tu wiodąca wije się, zakręca i potrafi nagle znikać spod stóp, a ponure, stare drzewa zdają się być "żywymi" strażnikami tego miejsca. Niewątpliwie miejsce niezwykłej mocy, używane od dawna do odprawiania tajemnych rytuałów. Pełne sekretów i tajemnic, z których większość nie została jeszcze poznana, lub wiedza o nich zapomniana została w mrokach dziejów.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Ignea zaczęła go głaskać, co robiła potem przez bardzo długi czas. Nie przeszkadzało mu to - wręcz przeciwnie. To było niesamowicie przyjemne. Poza tym, Ignea wyglądała na dużo spokojniejszą kiedy to robiła. To w sumie było dla niego ważniejszym powodem, dla którego aż prosił się o głaskanie. Oprócz tego smoczek jakby bezwiednie przekazywał jej swoje aktualnie odczucia, które chyba też miały na nią wpływ. Pozwolił Ignei na to, by powiedziała wszystko to, na co miała ochotę. Uspokajała go, tłumaczyła. On był spokojny już wcześniej. Sam to wszystko zrozumiał i chciał teraz jedynie, by ona powoli doszła do siebie. Uznał to za naturalnie dobry sposób.

Zaraz zaraz... Dusze? Co to dusze? Nanwe mruknął, po czym potrząsnął łebkiem. Nie do końca rozumiał. Następne słowa smoczycy nie tylko nie przyniosły mu zrozumienia, a jeszcze więcej pytań. Odeszli? Ale dokąd i kiedy? Za bardzo oddalili się od domu na spacerze? A może poszli i nie wrócili? I jak to patrzą? Jak to możliwe? I jak widzą, skoro jest ciemno? Czy to tak, jakby patrzyli przez wodę? Wskazują drogę? A dokąd? Czyli że się nie poruszają? Gdy Ignea zaczęła zadawać pytania, Nanwe zrozumiał, że nawet ona sama tego nie wie. To było strasznie dużo myślenia. Most? A co to most? Chciał zobaczyć coś takiego. A jak łączą, skoro on niczego nie widział? Mały smoczek był już tym tak bardzo skołowany, że trudno mu było dosłyszeć głos Ignei wśród własnych myśli. Spróbował się zapytać jej, zadać jej te wszystkie pytania, ale się pogubił. Potrząsnął mocno łebkiem, pozbywając się kolejnych natrętnych pytań, chociaż wiedział że one na pewno jeszcze do niego wrócą.

Piękne. Tak. To słowo zrozumiał i w zupełności się z tym zgadzał. Były przepiękne, wisiały na niebie, błyszcząc niesamowicie. Nanwe wyobraził sobie taką gwiazdę wśród jego skarbów. Wiedział, że na pewno byłaby najcenniejsza, albo raczej prawie, bo byłaby trzecia z kolei. W końcu gwiazdy błyszczą, oraz można je znaleźć na niebie, nie na ziemi. Bardzo by chciał mieć taką jedną. Mruknął cicho, jakby o coś pytając. Rzeczywiście, miał dla Ignei pytanie. Uznał, że może mógłby się przekonać, ale tylko w tym jednym celu. Dotknął Ignei ogonkiem, zadając pytanie. Brzmiało ono: "Zabierzesz mnie na górę?"
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Smoczyca po raz kolejny sprawiła, że Nanwe nie nadążał za jej słowami. Tyle niezrozumiałych zdań, które do niego wypowiedziała sprawiły, że jego pyszczek po raz kolejny przybrał wyraz zupełnego skołowania i dezorientacji. Zawsze wyglądał w ten sposób, gdy nie do końca rozumiał to co do niego mówiła. Na jej ustach pojawił się troskliwy uśmiech, a jej dłoń przesunęła się delikatnie po jego łuskach.
- Chyba sprawiłam, że za dużo myślisz, hm? – powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Za dużo informacji na raz, a jesteś jeszcze mały, więc nie wszystko rozumiesz. – przytuliła go do siebie i przez chwilę trzymała w czułym uścisku.
- Kiedyś wszystko ci wyjaśnię tak, że zrozumiesz, po kolei. – odezwała się do niego spokojnie, nie chcąc go męczyć tłumaczeniem wszystkiego.
- Gdy będziesz gotowy, powiedz, a ja o wszystkim opowiem tak, że zrozumiesz. – dodała po chwili.
Nanwe postanowił zapytać ją o coś, pokazując jej czego potrzebuje. Ignea przez chwilę patrzyła na niego nieco zdezorientowana.
- Na górę? – zapytała i spojrzała w niebo, nie będąc do końca pewną, czy właśnie o to mu chodziło.
- Chcesz dostać się tam? – pokazała w stronę rozgwieżdżonego nieba. Smoczyca widziała, jak malec często przygląda się gwiazdom, ale nie do końca wiedział czym są, więc o takie pytanie mogła go podejrzewać. A może chodziło mu o coś innego?
- Wiesz Nanwe, one nie są dla nas osiągalne. – powiedziała spokojnie i spojrzała w niebo.
- Ale mogę pokazać ci miejsce, w którym będą lepiej widoczne. Tak naprawdę one są bardzo, bardzo daleko od nas i żaden smok czy inna istota nie mogą się tam dostać. – powiedziała cicho, głaszcząc do delikatnie po łebku.
- Możemy podziwiać je z ziemi. A są miejsca, gdzie widać je o wiele lepiej. Możemy zabrać twoją przyjaciółkę i udać się w jedno z takich miejsc. – zaproponowała maleństwu, zerkając na niego i oczekując jego reakcji. Może będzie zawiedziony, że nie można zdobyć gwiazd, a może ucieszy się z jej propozycji.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe w zupełności się z nią zgadzał. Za dużo myślał. Może i nie byłoby to takie złe, ale gdyby coś z tego rozumiał. A skoro nie potrafił sobie nic z tego wyobrazić, to znaczyło chyba tylko tyle, że za bardzo to wszystko dla niego pogmatwane. Smoczek zamruczał głośno, wyrażając tym swoją frustrację z tego powodu. To takie irytujące, gdy próbuje się coś zrozumieć, a nijak nie można do tego dojść! Nanwe miał tego już po dziurki w nosie. Chciał już urosnąć, żeby móc to łatwiej zrozumieć.
Ignea przytuliła go mocno, hamując jego mocno nabuzowany nastrój. Uspokoiła go swoim dotykiem, oraz słowami. Nanwe nie skupiał się na tym, by je zrozumieć, uspokajał go sam fakt, że do niego mówiła. Zamruczał, tym razem już dużo spokojniej.
Smoczek mruknął zawiedziony. Nie można? Jak to nie można? Za daleko? Trudno mu było to sobie wyobrazić. Nanwe nie był zadowolony. Chciał tylko jedną gwiazdę, mieć ją w łapce i przyglądać się jej. A tu nagle okazało się, że to niemożliwe.
Na szczęście Ignea zaproponowała mu pewną alternatywę. Powiedziała, że mogą się udać w jakieś inne miejsce, gdzie lepiej widać gwiazdy. To akurat Nanwemu się spodobało. Może było to na tyle blisko, że mógłby udawać, że ma je w łapce i wtedy się im przyglądać? Smoczek miał wielką ochotę, żeby to sprawdzić. Zgodził się na ten pomysł, czekał tylko co powie Ignea.
Oprócz tego zastanawiała go jedna rzecz. Gdzie Ignea ma legowisko? Nanwe próbował sobie wyobrazić odpowiedni dla niej kamień, ale musiałby to chyba być większy niż drzewa w lesie! A tak dużego to już nie potrafił sobie wyobrazić. Może mieszkała gdzie indziej? Ciekawe, czy ona też miała swoje skarby, tak jak on? A jeśli tak, to gdzie je trzymała? Nanwe mruknął przymilnie, po czym zapytał, gdzie zwykle przebywa Ignea. Chciał wiedzieć, gdzie ma swoje leże. Może to było to miejsce, go którego chciała go zabrać? Kto wie...
Nagle smoczek wyrwał się z uścisku, czując się wyjątkowo nieprzyjemnie. Odwrócił się szybko od Ignei, czując że już długo nie wytrzyma. W chwilę później mały kichnął głośno, choć dość piskliwie. Z paszczy Nanwego wytrysnął spory strumień ognia, który padł na trawę, zapalając ją w dużych ilościach. Smoczek odsunął się wystraszony, bo nie miał pojęcia że jest do tego zdolny. A na dodatek, nie wiedział jak się tego pozbyć, a miał niemiłe wrażenie, że zielonoskórej się to nie spodoba. Ogień powoli się rozprzestrzeniał, a biła od niego jasna, rozmigotana łuna.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Dalya była przez cały ten czas w pobliżu. Traf chciał, że driada spała tylko do momentu, gdy usłyszała przestraszone piski swojego dawnego podopiecznego. Zerwała się z miejsca, złapała łuk i kołczan ze strzałami, po czym ukryła się za swoim dębem, z naciągniętą strzałą. Spojrzała tylko w stronę polanki i aż jęknęła z przerażenia.

Na samym środku otwartej przestrzeni aż huczało od ognia, który na razie pochłaniał trawę i szybko się rozprzestrzeniał. Mały smok, oświetlony przez skaczącą poświatę cofał się w przerażeniu, piszcząc głośno. Obok stała ta smoczyca, ale driada nie wiedziała co robi. Na pewno to ona wznieciła ogień. Nie mogło być inaczej, przecież ostrzegała! Mały smok na pewno by tego nie umiał!
Driada wycelowała i wystrzeliła strzałę prosto w stronę smoczycy. Nanwe pierwszy ją zauważył i odskoczył w przerażeniu. Ignea jednak w porę się zorientowała i uchyliła strzale z drogi. W tym samym czasie driada pobiegła do przodu, z kolejną strzałą szykując się do ataku na nieprzygotowaną smoczycę. Ignea natomiast zaczęła się przemieniać, wysilając wszystkie siły by zrobić to jak najszybciej. Dalya wystrzeliła ku niej po raz kolejny, lecz strzała odbiła się od twardniejących łusek. Driada uskoczyła ku małemu smoczkowi, święcie przekonana, że Ignea chce zrobić Nanwemu krzywdę. Złapała go mocno, przy czym mały nie miał pojęcia co się właściwie dzieje. Driada wyszeptała szybko inkantację, i poczuła jak coś wciąga zarówno ją, jak i smoka. W samą porę, gdyż właśnie w tej chwili ogon rozwścieczonej Ignei przeciął powietrze w miejscu, gdzie byli jeszcze przed chwilą.

Nawet nie zdążyła spojrzeć, gdzie się znaleźli. Zerknęła tylko na przerażonego smoczka, który ze strachu wyglądał na całkiem sparaliżowanego.

- Zaraz do ciebie wrócę. - obiecała driada, choć miała właściwie pewność, że to kłamstwo. Zaraz po tym, powtórzyła inkantację i teleportowała się z powrotem, chcąc ratować las i swoje drzewo przed ogniem i wściekłą smoczycą.
Gdy wróciła, zobaczyła ogień. Wszechobecne płomienie trawiły trawę, wspinały się po pniach i konarach drzew, a szczególnie jej dębu. Smoczyca leciała w powietrzu, rycząc przeraźliwie. Dalya czuła ból swego drzewa, czuła ból całego lasu. Rzuciła się zaraz, żeby próbować ratować stary dąb, ale na próżno. Nie umiała już ugasić płomieni. Ostatnim, co dostrzegła, to pękający pień drzewa i walące się konary.
Zablokowany

Wróć do „Kamienny Ołtarz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości