Mgliste BagnaPoczątek Końca.

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Armintel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Początek Końca.

Post autor: Armintel »

Błysk i huk zaskoczył ją lekko, lecz mogła się w sumie spodziewać tego. Rozproszenie uwagi pojawieniem się Racheli i Eroen. Bąbel teleportacji wypluł ja daleko od celu. Jęknęła prosyując się z ziemi. Chwilę masowała obity pośladek, pochyliła się aby podnieść z ziemi swój bagaż. Zamarła. Niedaleko leżał Eroen, na ustach i pod nosem miał ślady krwi. - Eroen! - zawołała upuszczając swoją torbę i podbiegła do młodzieńca. Chwilę stała nad nim przyglądając się mu uważnie po czym opadła na kolana i ułożyła jego głowę na swoim padołku tak jak dnia wczorajszego na cmebtarzu. - Jasna cholera... jasna cholera.. - powtarzała odgarniając włosy z jego twarzy i badając reakcję źrenic. - Eroen! Ty świnio nie możesz teraz umrzeć jak włożyłam tyle wysiłku w twoje wskrzeszenie. - nerwowym ruchem otworzyła kieszeń w pasie otaczającym jej talię. - Eroen odezwij sie... No odezwij do jasnej cholery. - nerwowo przeszukała jeg zawartośc i w końcu znalazła niewielką fiolkę na dnie której czaił się jasnbłękitny gęsty płyn. Otworzyła naczynko i wytrząsając resztkę płynu przeklinała jak ladacznica, ręce jej się trzęsły a czoło załał zimny pot z obawy że nie zdązy. - Dlaczego to gówno musi byc takie gęste. - patrzyła na wędrująca powoli kropelkę w stronę wylotu fiolki. Wreszcie Ciecz łaskawie dotarła do upragnionego przez czarodziejkę końcówki naczynia. Delikatnie i ostrożnie strząsnęła ją w usta Eroena. - Cholera jak umrzesz teraz to cie zabije.. - to zdanie wypowiedziała nieświadoma że właśnie Eroen otworzył oczy.
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Awatar użytkownika
Eroen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eroen »

Pocałunek Armintel zaskoczył go zupełnie. Nie oczekiwał go. Nawet o nim nie marzył. Nie pragnął... przynajmniej nie świadomie. Nie dała mu szansy poczuć przyjemności. Dotyk ich ust został zerwany tak samo szybko, jak niespodziewanie nastąpił. Pozostało mu tylko ulotne wrażenie miękkości jej warg. To było miłe, ale Eroen skupił swoja uwagę na analizowaniu przyczyn. Nie próbował uwodzic Armintel i w swojej niewinności nawet nie podejrzewał, że ona ma takie zamiary w stosunku do niego. Pocałunek był jego zdaniem nieuzasadniony. Już miał zapytać ja o powód tego uczynku, gdy porwała ich moc o nieznanym pochodzeniu.

Energetycznie "dziury" w strukturze Eroena spustoszyły go bardzo poważnie. Kilka razy dość mocno zaciągnął się mocą, do której nie miał już dostępu. Zamiast zaczerpną ze Źródła wytworzył próżnię, która następnie zassała jego energię życiową. Niebezpiecznie było stracić moc będąc istotą, która potrafiła posługiwać się nią wcześniej. Mentalne umiejętności Eroena były dla niego w tej chwili zabójcze. Stracił przytomność w chwili, gdy porwała go siła teleportacji i odzyskał ją dopiero po posileniu się preparatem Armintel.
Uśmiechnął się delikatnie, słysząc jej niedorzeczną groźbę. Zrobiło mu się ciepło, na myśl, że dziewczyna tak mocno przejmuje się jego losem. Był słaby i miał ochotę mocniej wtulić się w jej brzuch i tak pozostać, ale wydało mu się to nieprzyzwoite.
Z trudem podniósł się z jej ud, opierając się na łokciu.
- Uwierz mi... że nie mam ochoty umierać i jeśli mi się to przydarzy, to nie z mojej woli - wymamrotał słabo.
Rozejrzał się po otoczeniu i zbladł mocno.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy?
Awatar użytkownika
Armintel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Armintel »

- Najwyraźniej nie tam gdzie zamierzałam. - pomogła się podnieść Eroenowi. Chwilę odczekała aż dojdzie do siebie w pionowej pozycji. Podniosła swoją torbę leżącą opodal. - No skoro Los tak chciał... - ujęła go za rękę i ruszyła w kierunku zbliżonym do północnego. - ... to idziemy razem. - przeskakiwała zręcznie oczka wodne pomagając Eroenowi swoim ramieniem. - Mów co chcesz ale nie możesz mnie powstrzymać. Trudno albo mi pomożesz albo zrobię to sama. - co chwila spoglądała na chłopaka lecz natychmiast odwracała wzrok kiedy tylko na nią spojrzał. Droga była męcząca więc przystawała często aby Eroen mógł złapać oddech. Na jednym z takich krótkich przystanków stanęła przed nim. - Jesteś zadowolony ze swojego ciała? Czy lepiej było być duchem? -
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Awatar użytkownika
Eroen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eroen »

Z początku przyjął jej pomoc, ale potem uniósł się męska dumą i szedł o własnych siłach. Nawet raz sam ja podtrzymał, gdy straciła równowagę na jakimś obruszonym kamieniu. Mimo osłabienia poruszał się lekko i zwinnie. Wracała mu pamięć motoryczna. Sto lat temu skakał po stromych zboczach jak gazela i dziś jego ciało wciąż było bardzo sprawne.
"Los tak chciał? Ehhh Armintel, to nie ślepy los, lecz Pan decyduje o tym jakie zadania stawia na naszej drodze."
Wzdychał raz po raz, ale nie usiłował już dziewczyny pouczać. Większość czasu milczał, aż wreszcie odezwał się cichym, zasmuconym głosem głosem.
- Nie potrafię walczyć i straciłem dostęp do mocy Światłości. Nawet gdybym chciał, nie jestem w stanie cie powstrzymać.
Przystanął i popatrzył czarodziejce w oczy. Jego spojrzenie było tym razem wyjątkowo inteligentne i poważne. Miał twarz młodzieńca, ale oczy mędrca. Uśmiechnął się samymi kącikami ust łagodnie, kiedy zadała pytanie.
- Jestem bardzo zadowolony. Życie... jest cudem.
Zmrużył oczy i lekko pochylił głowę, a kilka kosmyków spłynęło mu na twarz.
- Ciało daje mi poczucie pełni udziału. Jestem tu tak samo jak ty. Czuję cię w twojej całkowitej postaci. Nie tylko twoja duszę i aurę, ale także twój zapach i dotyk - jego policzki nabrały żywszego koloru, ale głos pozostał spokojny - Czuję też jak moje ciało reaguje na twoje. To akurat jest dla mnie bardzo trudne, ale fascynujące.
Eroen miał w swoim życiu tylko jedną relacje z kobietą i było to bardzo niewinne, niemal platoniczne uczucie. Będąc Duchem nabrał większej świadomości co do obcowania cielesnego między ludźmi, ale nijak ta wiedza nie ułatwiała mu radzenia sobie z nowymi dla niego doznaniami. W dodatku klasyfikował je jako niebezpieczne i kuszące do zła.
Awatar użytkownika
Armintel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Armintel »

Uśmiechnęła się do chłopaka. - Nie martw się o to ostatnie. Nie będę dawała więcej powodów do takich reakcji twojego ciała. - Stanęła i wskazała kierunek północny prawą dłonią. - Popatrz Eroenie. Góry. Za nimi cel mojej wędrówki. - głos jej stał się smutny. - Teraz pomyśl Eroenie. - podała mu zwiniętą mapę okolic - czy możesz się domyśleć gdzie też może mieć swoją ... . - jej pytanie przerwało pojawienie się kruka. Armintel przypatrywała mu się chwilę i szybko popchnęła Eroena na ziemię przykrywając ich oboje swoim płaszczem. - Ciii... nie poruszaj się. - W jej oczach widać było powagę. - To zwiadowca Medgara. - leżeli tak dość długo, dziewczyna co rusz wyglądała z pod szaty i sprawdzała gdzie też znajduje się kruk. Aż wreszcie usiadła obserwując oddalający się na południe ciemny punkt. - Znów uwalałam się w błocie. - opuściła wzrok na suknię. Jej przywiązanie do dobrego wyglądu dało się zauważyć jak nigdy dotychczas. Westchnęła. Pozwoliła się podnieść Eroenowi. Podała mu mapę okolic ponownie - Więc gdzieś na tej mapie jest nazwa w jednym ze starożytnych języków która nie pasuje do innych. Znajdź ją. - Pochylona próbowała otrząsać grudki ziemi z szat prawie przy tym płacząc. -
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Awatar użytkownika
Eroen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eroen »

W jego sercu nie powstał strach, mimo, że dziewczyna przypadła z obawą do ziemi. Poszedł za jej wskazaniem, także przywierając do podłoża, ale wierzył, że żadne zło nie może go skrzywdzić. Wciąż był pełen ufności w Pana Niebios, chociaż go zdradził.
Spokojnie obserwował ptaka, a potem zaniepokojone oblicze Armintel.
- Nie obawiaj się. Nie stanie nam się nic złego, tylko musisz w to uwierzyć. Powinnaś mieć więcej nadziei pokładanej w Dobru niż we własnych siłach.
Uśmiechnął się do niej delikatnie i wstał spod płaszcza. Podał jej rękę, gdy wstawała, a potem rozłożył mapę.
Nie musiał się długo zastanawiać.
- "Elmiradon"... - przeczytał z elfickim akcentem - Większość tutejszych nazw zmieniono na ponure, splugawione nazwy oznaczające postępującą destrukcję i piętno rozlewającego się mroku. To wzgórze zachowało jeszcze na mapach swoją pierwotna, pradawną nazwę. Skąd przypuszczenie, że Licz chciałby się osiedlić właśnie tam? Z tego co pamiętam, gdy byłem tam około... - zawahał się na chwilę i dokończył ciszej i wolniej, prawie szeptem - ... pół wieku temu, stały tam ruiny elfiego grodu. Okolicę porastał gęsty las, ale teraz kartografowie oznaczają ten teren jako bagienny. Trudno mi powiedzieć jak wiele zła zdarzyło się tam od tamtej pory. Stare podania mówią, że złoty pałac elfów wznosił się tam spomiędzy koron drzew. Był widoczny tylko z samego serca lasu, a ścieżki wiodące w jego głąb były zaklęte tek, że myliły intruzów i wyprowadzały ich na obrzeża lub do dzikich mateczników.
Oddał jej mapę z poważną, smutną miną.
- Chciałbym, żebyś się myliła Armintel.
Awatar użytkownika
Armintel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Armintel »

Nie odpowiedziała nic. Skończyła beznadziejną walkę z grudkami błota i ująwszy dłoń Eroena ruszyła na północ. Teleportacja w tych warunkach jest bez sensu, Ojciec od razu by ich wyczuł. Więc szła, zastanawiając się czy to co robi będzie miało większy sens. Chciała go powstrzymać, lecz wzdrygała się przed jego zniszczeniem. "Rozklejam się. Niepotrzebnie." pomyślała i popatrzyła na twarz chłopaka. "Po co go ciągnę? Przecież on nie ma żadnych szans w tym spotkaniu. " Zatrzymała się gwałtownie i stanęła naprzeciw Eroena.
- Eroenie. Odeślę cię w bezpieczne miejsce. On cię zabije, a ja nie będę mogła bronić twojego życia. - Jednak jej głos mówił "Nie chciej tego". Nie kontrolując swoich odruchów, wtuliła się w niego, kładąc głowę na ramieniu.
- Nie po to dawałam ci życie, żebyś je tracił w tak głupiej sprawie. -
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Awatar użytkownika
Eroen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eroen »

Poczuł przyjemne ciepło, kiedy Armintel przytuliła się do niego. Uśmiechnął się ze spokojem i objął delikatnie jej plecy opiekuńczym gestem. Drugą dłonią pogładził jej włosy. Cieszył się, że mu ufa i z całego serca pragnął uratować jej życie i duszę. Kiedy się odezwał, jego głos był ciepły, pewny i cichy.
- Nic mi nie grozi, Armintel. Odczuwasz lęk, bo twoja wiara jest mała. Ja wiem, że moje życie jest w ręku Pana, a on mnie ocali, bo pokładam w Nim ufność. Nie opuszczę cię, pani. Mam dług do spłacenia.
Odsunął ją na odległość wyciągniętych ramion i uśmiechnął się do niej. Jego tęczówki urzekały jaskrawym błękitem, a od całej sylwetki emanowało jakieś uduchowienie i nabożny spokój.
Pogładził kciukiem jej policzek.
- Nie mam mocy cię powstrzymać ani skłonić do postąpienia słusznie, ale mogę ci pokazać własnym przykładem właściwą drogę. Dlatego pójdę z tobą i stanę przed Liczem uzbrojony we własną broń. W czyste serce pełne wiary i miłości.
Po tym oświadczeniu ruszył dalej. Ominął rozległą kałużę. Następnie wdepnął w śliskie bagno. Wyrwał stopę i przytrzymał się kikuta jakiegoś gnijącego, skarłowaciałego drzewa. Nogawki spodni miał uwalane błotem do kolan, ale w przeciwieństwie do Armintel nie przykładał do tego szczególnej uwagi.
Zmrok zapadał szybko zalewając krajobraz szaro-brunatną, nieprzeniknioną mgłą. Z dala dostrzec można było majaczące światła błędnych ogników.
Awatar użytkownika
Armintel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Armintel »

Ucieszyła się że odmówił. Jednak poczuła wyrzuty sumienia i troskę o jego życie. "Wiara czyni cuda, lecz czym jest wiara w porównaniu do potęgi magii jej ojca?" Ruszyła za nim szybkim krokiem i ujęła go za dłoń. Szli tak, kiedy do czułego zmysłu magicznego Armintel dotarło zaburzenie magii. "Teleportacja" - rozpoznała rodzaj działania magicznego. Obejrzała się do tyłu w kierunku z którego dotarło zachwianie magii. Uniosła dłoń, aby osłonić oczy przed wstającym słońcem, lecz niczego nie dostrzegła. Popatrzyła na Eroena i uśmiechnęła się do niego ciepło, lekko ściskając jego dłoń. Znów poczuła coś dziwnego w powietrzu. Tym razem z północy. Stanęła i wskazała palcem kierunek gdzie gromadziły się czarne ciężkie chmury. - Znaleźliśmy, Eroenie. To twierdza mojego ojca. Zaczynam wyczuwać emanację jego zaklęć ochronnych. Bogowie, jest potężniejszy niż myślałam. - Przywarła do jego ramienia, drżąc z niepokoju.
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Awatar użytkownika
Eroen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eroen »

Zerknął na nią, gdy poczuł jak jej dłoń wślizguje się w jego rękę i uśmiechnął się w milczeniu. Długowieczna egzystencja w postaci ducha sprawiła, że Eroen czuł się od niej starszy i widział się w roli opiekuna. Właściwie przyzwyczaił się do roztaczania opieki, czyniąc to od dziesiątków lat. Nie uświadamiał sobie jeszcze dostatecznie mocno, że właściwie jest bezbronny i jego opieka jest bezwartościowa. Przynajmniej w duchowym i psychologicznym aspekcie czuł, że dba o Armintel. Chciał, by podzielała jego wiarę i spokój.
Kiedy przysunęła się do niego z niepokojem, zwrócił się twarzą w stronę czarnych chmur.
- Bardzo się cieszę, że to już blisko - powiedział z powagą, ale bez lęku. - Czas już najwyższy, żeby jego dusza odnalazła spokój. Usłyszy, słowa, które mają moc, bo płyną z Prawdy. Pan może sprawić, że martwe serce zabije i poczuje skruchę. To Pan powołuje do życia i życie wraca do niego. Nie ma istnienia na tym, ani na tamtym świecie, które by nie należało do niego. Nikt i nic nie może się równać potęgą z siłą Miłości, która dała początek wszystkiemu.
Wypowiedział te słowa cicho, ale z czcią i oddaniem. Uścisnął dłoń dziewczyny i ruszył wprost ku warowni Króla Nieumarłych.
Po pewnym czasie widać było przechadzające się patrole nieumarłych, a deszcz zaczął siec niemiłosiernie. Purpurowe krople przesycone magią Licza mknęły wprost na zbliżającą się dwójkę intruzów, ale Eroen nie poczuł ani cienia zwątpienia w sercu i nie zwolnił kroku. Nie puścił też dłoni Armintel, którą prowadził wprost w objęcia nawałnicy i przed oczy uzbrojonych szkieletów.
Awatar użytkownika
Armintel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Armintel »

Armintel zanim zdążyła pomyśleć, już zareagowała. Skupiła się momentalnie i stworzyła strefę z magii Porządku wokół nich. Mogli drwić ze śmiertelnego deszczu jak i z nieumarłych, dopóki stała podtrzymując bąbel magii. Nieumarli strażnicy krążyli wokół nich, nie zbliżając się do strefy. Nimi może zająć się później, teraz trzeba przetrzymać atak krwawego deszczu. Stała z zamkniętymi oczami, a do jej nozdrzy dochodził mdlący fetor rozkładu. Nie przeszkadzał jej w skupieniu, lecz z chęcią by go zastąpiła jakimkolwiek innym zapachem. Mdliło ją od tego smrodu. Wreszcie deszcz ustał a wokoło kręcili się umarli wojownicy. Teraz było ich więcej, widocznie przybyli w czasie opadów magicznego deszczu. Puściła sferę i szybkim gestem przyzwała moc porządku. Umarli rozsypali się z chrzęstem wokoło. Jakież było zdziwienie Armintel, gdy ci co padli po niedługim czasie ponownie zaczęli się podnosić. - Och nie! - krzyknęła i wycelowała swoja różdżkę w stronę podnoszących się umarlaków. Cisnęła kolejne zaklęcie, a oni po chwili znów się podnieśli, tym razem byli bliżej. Nagle wydarzyło się coś dziwnego, coś co zupełnie zaskoczyło Arminmtel. Poczuła uderzenie, które dotknęło jej głębi duszy, coś oślizłego i ohydnego ścisnęło jej wnętrzności. Krzyknęła. Ból przeszył jej ciało i ustąpił aby powrócić ze wzmożoną siłą. Opadła na kolana w błoto bagniska. - Uciekaj Eroenie - wychrypiała słabnącym głosem. Całe ciało Armintel zaczęło się przemieniać. Uniosła dłoń w górę na wysokość oczu i patrzyła z przerażeniem na powoli odpadające ciało z palców a potem z dłoni i ramienia. Armintel krzyknęła ponownie i wyraźnie było słychać jak pękło jej płuco. Rozkład sięgał już głęboko. Popatrzyła na chłopaka i próbowała coś powiedzieć, lecz z jej bezgłośnie poruszających się ust płynęła posoka zmieszana z materią, a dźwięk który się wydobywał z krtani był niezrozumiałym charkotem. Dziewczyna wyciągnęła zniszczone ramię do Eroena, z jej twarzy pomału osuwało się przegniłe ciało. Armintel osunęła się na pośladki, jej słabnąca ręka opadła. Nieumarły strażnik który doszedł do niej od tyłu ciosem drewnianej pałki rozbił jej czaszkę Dziewczyna upadła na twarz, powoli barwiąc bagienną wodę wokół głowy. Jej ciało było teraz prawie sine i poruszało się w rytm gasnącego zaklęcia. Nieumarli strażnicy przekroczyli ponad ciałem Armintel i wznosząc broń ruszyli do Eroena.
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Awatar użytkownika
Eroen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eroen »

Był lekko rozczarowany, że to magia Armintel, a nie wspomożenie Światłości ochrania ich przed nawałnicą. Uznał jednak, że czas próby jeszcze się nie skończył. Stał przy niej blisko, czekając aż deszcz ustanie. Następnie dość bezradnie patrzył jak dziewczyna walczy z nieumarłymi. Dopiero po raz pierwszy ogarnęło go przerażenie, gdy spostrzegł jej przemianę.
Krzyknął boleśnie i zamiast jej posłuchać usiłował chwycić ją w ramiona. Rozkład był obrzydliwy, ale o wiele straszniejszy był ból psychiczny jaki odczuwał. Gdy osunęła mu się z rąk, jako cuchnąca masa truchła wzniósł zapłakaną twarz do nieba.
- Boże!!! Gdzie jesteś?!.. - zawył i opadł na kolana - Ty nie zawodzisz tych, którzy pokładają ufność w Tobie!
Ręce wyciągnął w błagalnym geście żebrząc o zmiłowanie. Nie dostrzegał szkieletów, którzy szli ku niemu. Dusza mu krwawiła. Czuł, że oto nadeszła godzina prawdy. Albo Najwyższy nagrodzi jego wiarę i wybaczy mu grzech, albo nadchodzi ponowna śmierć i potępienie. Miłość do Boga przepełniała go do szaleństwa. Patrzył na swoje rozłożone dłonie z nadzieją, że poczuje nich powrót siły, magii Dobra. I modlił się.
Zamknął oczy i szeptał słowa modlitwy za zmarłych, prosząc o spokój dla dusz, które opuściły krążące wokół niego doczesne szczątki.
Poczuł cios, ból i to że pada na twarz. Potem ogarnęła go całkowita ciemność.
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości