Mgliste Bagna[Na skraju bagna] Piekielne charakterki

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

[Na skraju bagna] Piekielne charakterki

Post autor: Mamla »

        Spośród zarośli w szaleńczym tempie wygalopował koń. Właściwie to niezupełnie koń... Paskudna, czarna koniowata bestia o długich, chudych nogach. Nie miała grzywy, a jej ogon przypominał bicz - był giętki, długi i zapewne mógłby rozciąć skórę, gdyby zwierzę zamachnęło się nim na kogoś. Pysk istoty - podłużny, wąski. Z rozdętych chrap, które w środku żarzyły się czerwienią, wydobywała się para. Koń miał przerażające czerwone, wyłupiaste ślepia o pionowych, wąskich źrenicach. Jednym słowem szkarada.
        Na grzbiecie bestii siedziało jeszcze gorsze paskudztwo - humanoidalna skrzydlata, łuskowata paskuda. Ciało niemal całe pokryte czerwonobrunatnymi łuskami - najgęściej na łokciach. Łapy zakończone były sześcioma szponiastymi palcami. Wystające spod czarnej sukni... dolne kończyny również były łuskowate i szponiaste. Obok jednej z nich dyndał długi, czerwony ogon. Z pleców istoty wyrastały spore, błoniaste skrzydła. Do czaszki wyposażonej w ogromne, złociste rogi lepiły się nieliczne czarne kudły. Oczy wyglądały jak dwie czarne otchłanie, nosa prawie nie było, a dobrze uzębiona paszcza niemal nie miała warg.
        Obraz ten pojawił się na zdumiewająco krótką chwilę. Jakby to była iluzja... A może to był moment, w którym iluzja niekontrolowanie na chwilkę się rozmyła? Tak czy inaczej - na skraju bagna stał koń. Zwykły, czarny wierzchowiec, jakich w Alarani dostatek. Na grzbiecie rumaka siedziała bosa piękność. Jedynym śladem po poprzednim obrazie były niewielkie złote rogi przebłyskujące wśród gęstych, czarnych loków.
        Kobieta rozejrzała się. Na jej pięknej buźce pojawił się grymas.
-Tylko nie bagna! - jęknęła niezadowolona.
Małe kopytka jej rumaka sugerowały na to, że sprawdzi się dobrze w każdym terenie, tylko nie na bagnach.
- Wypadałoby się wycofać w las. - Pokusa (bo istota na koniu właśnie takową była) zawróciła klacz, która już zaczęła zapadać się w bagno. Zwierzę spanikowało i z kwikiem stanęło dęba przyspieszając tylko proces zagłębiania się w grząski grunt.
No to pięknie - pomyślała pokusa.
Awatar użytkownika
Hatya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hatya »

        Błoto poruszyło się lekko, jego powierzchnia rozerwała się z głośnym mlaśnięciem. Zalśniły szkarłatne oczy, wpatrzone w średniej wielkości, włochate stworzonko, które przypominało bobra. Było to jedno z niewielu żywych istot zamieszkujących te okolice, które nadawało się do spożycia. Oblepiony ziemią i nielicznymi roślinami wąż bezszelestnie wynurzył się z mazi. Pełznął szybko w kierunku swojej ofiary, by następnie bez chwili wahania wbić swe ostre kły w jego włochatej szyi. Nie szamotał się długo. Panika błysnęła w jego ciemnych oczach jedynie na chwilę, by następnie ustąpić miejsca zwykłej, martwej pustce.
Hatya postanowiła skonsumować swoją zdobycz w postaci do tego nieco lepiej przystosowanej. Jej oczy, choć wciąż odznaczały się przerażającą barwą, były teraz osadzone w twarzy, która bardziej przypominała ludzką. Wężowa postać pozostawiła jednak po sobie sporo śladów. Prawie całe ciało kobiety pokryte było łuskami, z głowy wyrastały jej węże o barwach tak samo płomiennych, jak te, które zdobiły jej długi ogon. Wężowe kły nawet nie zmieniły swojego położenia. Wciąż zatopione były we wciąż ciepłym ciele zwierzęcia. Smukłe, porośnięte drobnymi łuskami dłonie ociekały teraz jego gęstą krwią.
Już chciała rozerwać swą ofiarę na strzępy, gdy usłyszała jakieś odgłosy. Wyostrzyła węch. Poczuła konia i kobietę. Kobietę o bardzo specyficznym zapachu. Wyraźnie usłyszała jej głos, rozpoznała dźwięk zapadania się w błocie. Hatya wzięła głęboki wdech, ze smutkiem spojrzała na zwierze.
- Ech... Będziesz musiał na mnie poczekać... - powiedziała półgłosem. Martwe ciało opadło na zarośla jak szmaciana lalka. Hatya wstała, poprawiła dotąd niedbale zarzuconą na siebie zwiewną, czerwoną szatę. Wypełzła z zarośli, nie starając się przy tym nawet skradać. Odruchowo zastosowała na swym umyśle blokadę. Wyłapała postać kobiety, która zasiadała na koniu. Przez myśl przemknął jej fakt, iż jest naprawdę piękna. Wygięła wargi z obrzydzeniem, nie kryjąc przy tym swych wciąż zakrwawionych kłów. Zdawała sobie sprawę z tego, że cała umazana była czerwoną cieczą, ale zupełnie się tym nie przejęła. Węże na jej głowie zasyczały głośno, wijąc się przy tym niespokojnie.
- Wypadałoby - powtórzyła eugona. Podpełzła bliżej, oparła się o jedno z owiniętych zeschłym bluszczem drzew i bezceremonialnie oblizała palec wskazujący. Metaliczny smak krwi sprawił, że na twarzy kobiety pojawił się uśmiech.
- Ale wydaje mi się, że teraz może być z tym problem - dodała po chwili.
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

Post autor: Mamla »

        Z bagna wynurzyła się jakaś wężowata istota. Mamla jeszcze nigdy wcześniej nie napotkała czegoś takiego. Baffnes z kolei nie przejęła się zbytnio obcą istotą, lecz krwią, którą była ona upaprana. Klacz rzuciła się w jej stronę ukazując ostre, wielkie zęby, ale częściowo zapadnięte w bagno nogi konia nie pozwoliły mu dostać się do aromatycznej posoki.
- Chyba mój konik zgłodniał. - Zachichotała pokusa i poklepała zdenerwowaną Baff. - Widzę, że całkiem nieźle sobie radzisz w tym bagnie. Czym właściwie jesteś? - Zainteresowała się żywo.
        Umbris znowu zaczął zapadać się w grząski grunt i Mamla pomyślała, że gdyby tylko w zaroślach wyczuł zwierzynę to może udałoby im wydostać się z pułapki przygotowanej przez naturę.
Tylko jak mogłaby coś zwabić? Spojrzała zadumana na nieznaną istotę.
Awatar użytkownika
Hatya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hatya »

        Eugona wzdrygnęła się lekko, gdy koń wyrwał się w jej stronę. Nie wystraszyły ją jego ostre zęby, czy samo zachowanie, ale jej zwierzęcy instynkt nakazywał jej zareagować. A węże w starciu z większymi osobnikami atakowały. Hatya odruchowo bardziej wysunęła ostre kły i zasyczała cicho. Dźwięk ten został jednak zagłuszony szmerem jej towarzyszy, którzy unieśli się na jej głowie, jakby przygotowywały się skoku.
- No już, już... Spokojnie... - rzuciła luźno Hatya, głaszcząc węże po głowach. Naturianka potrafiła zrozumieć zachowanie klaczy nieznajomej kobiety. Dało się od niej wyczuć coś, co nie było typowe dla konia. Podejrzewała, że był w jakiś sposób zmutowany, ale mogła się mylić.
- Czym? - powtórzyła oburzona kobieta, unosząc przy tym brew. A raczej szereg łusek, który układał się w coś, co brew miało przypominać. - Jestem eugoną, naturianką. Kobietą. Mam nadzieję, że to nie ulega wątpliwości.
        Przypełzła bliżej, wciąż zachowując bezpieczną odległość. Przyjrzała się kobiecie badawczo. Wyczuwała w niej coś nietypowego dla zwykłej ludzkiej kobiety. Postanowiła jeszcze nie wysyłać w jej umysł impulsu, aby dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Gdyby była osobą posługującą się odpowiednią magią, mogłaby to wykorzystać przeciwko niej, a to mogłoby doprowadzić nawet do walki. Z drugiej strony, dawno nie miała w ustach ludzkiego mięsa...
- Ech... Wyciągnę was stąd jakoś... - rzuciła pod nosem, sprawdzając, jak głęboko wierzchowiec zapadł się w lepkie błoto. - Ale najpierw musisz mi powiedzieć, czym jest twój koń. Bo zakładam, że nie jest przeciętnym zjadaczem trawy - dodała po chwili.
- Przydałoby się również wiedzieć, jaką rasę reprezentujesz ty sama. - Węża niecierpliwie zasyczały na jej głowie, wijąc się żywo. Hatya uniosła dłoń na wysokość głowy, małe języki zaczęły zachłannie zlizywać czerwień z jej palców.
- Nie musisz nic ukrywać. One wyczuwają kłamstwo - zełgała. Wiedziała jednak, że nikt nie jest w stanie rozszyfrować kłamstwa w jej wypowiedziach. Lata praktyk i bariera założona na swój umysł sprawiały, że sama czasem wierzyła w każde swoje słowo.
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

Post autor: Mamla »

        Mamla nigdy wcześniej nie słyszała o takiej istocie, jak eugona. Z fascynacją spoglądała na nieznajomą. Kopyta Baffnes były już całkiem zakryte błotem, które najwyraźniej posiadało w sobie jakąś magię, gdyż klacz nagle przestała wyglądać, jak normalny koń i teraz częściowo zanurzony w bagnie stał jak najprawdziwszy umbris. Z rozdętych chrap buchała gorąca para. Czerwone oko o wąskiej, pionowej źrenicy ciekawie przyglądało się wężom. Chyba klacz zastanawiała się, czy są jadalne, bo próbowała złapać jednego z nich kłapiąc zębami w okolicach głowy eugony.
- Baff! Nie bądź niegrzeczna, bo utoniesz w tym bagnie. - Pokusa skarciła słodkim głosikiem swego rumaka.
- Proszę wybaczyć zachowanie mojego konika, ale chyba troszkę zgłodniał.-zachichotała.
        Niemal natychmiast Mamla skarciła się w myślach i odezwała się już poważniej:
- Chcesz wiedzieć coś o mnie? Hmm... Mogłabym skłamać, tak jak i ty łgasz mówiąc, że twoje węże wykrywają kłamstwa.- Spojrzała wyniośle na wężową kobietę.
        Niewielkie rogi na głowie diablicy zaczęły rosnąć aż osiągnęły imponujący rozmiar. Na plecach kobiety wyrosły znad brzegu sukienki spore, błoniaste skrzydła. Paznokcie urosły szybko i stały się szponami. Oczy pokusy zaś wyglądały teraz jak czarne kulki włożone do oczodołów.
- Może wystarczy. Nie chcę przestraszyć Cię moją pełną postacią, bo jeszcze się zlękniesz i uciekniesz. A mogłabyś mi się przydać. - Puściła oczko do eugony.
- Zwą mnie Mamlą. Jestem pokusą. A mój konik tak jak ja pochodzi z samego piekła i nazywa się Baffnes.
Klacz na dźwięk swojego imienia zastrzygła uszami i poruszyła się nerwowo, gdy błoto zakryło jej nadgarstki.
- Nie ruszaj się kochana, bo szybciej cię wciągnie. - Powiedziała czule do rumaka, a następnie zwróciła się do eugony:
- To co? Pomożesz nam się wydostać? Sama nie udźwignę jej na moich skrzydłach.
Awatar użytkownika
Hatya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hatya »

        Hatya w skupieniu przyglądała się przemianie zwierzęcia, które do tej pory wydawało jej się jedynie nietypowe. Teraz wiedziała już, na czym ta nietypowość polegała. Z niesmakiem mrużyła oczy, gdy z nozdrzy istoty buchnęła para. Na kłapnięcie zębami zareagowała trochę bardziej nerwowo. Odskoczyła i syknęła głośno, po czym zaklęła pod nosem w języku węży. Jej słowa zlały się pewnie w jeden donośny szmer.
- Urocza - powiedziała przez zaciśnięte zęby, przyglądając się klaczy. Natura była całym jej życiem, ale ten koń do naturalnych na pewno nie należał. Nie była nawet pewna, czy może go nazywać zwierzęciem.
        Uniosła brew, gdy kobieta wspomniała o wypowiedzianym przez niej kłamstwie. Wiedziała, że nie mogła zajrzeć do jej umysłu. Blokada, którą egona założyła na swój umysł była silna. Mimo to, naturianka postanowiła ją wzmocnić. Tak na wszelki wypadek.
- Ach... Pokusa. - Odwróciła na chwilę wzrok, aby wlepić bezmyślnie w pobliskie krzaki, w których coś poruszało się ciągle. Szmery, trzaski i uderzenia zupełnie ją pochłonęły. Ot, zwykły zwierzęcy instynkt. Po chwili wróciła jednak do konwersacji, spoglądając znów na piekielną.
- Hatya - rzuciła tylko, mając nadzieję, że nie będzie musiała tłumaczyć, iż jest to jej imię. Wątpiła, by na dłuższy czas musiała pamiętać imię pokusy, lecz odruchowo powtórzyła sobie jej imię kilkakrotnie w myślach.
- Mogę się przydać i mogę pomóc. Dużo mogę, nic nie muszę - odparła, uśmiechając się krzywo. Możliwe, że to głód tak wpływał na jej kiepski humor. "A może to przez ten zapach siarki - spytała samą siebie, nie ukrywając tej myśli pod barierą. Piekielna była zapewne zupełnie świadoma tego, jak pachnie. Eugona jednak nie przywykła do tego rodzaju doznań.
- Co będę z tego miała? - zażartowała po chwili, jakby po dokonaniu krótkiego rachunku sumienia. Nie miała jeszcze powodów, by nie darzyć Mamlę szacunkiem. - No cóż... Jak chcesz, abym ci pomogła?
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

Post autor: Mamla »

        Mamla spojrzała z góry na eugonę.
- Och... To co będziesz z tego miała zależy od tego, co byś chciała mieć. Najlepiej byłoby porozmawiać, gdy mój koń nie będzie stał po nadgarstki w bagnie... A jak masz mi pomóc? - Pokusa zastanowiła się chwilkę.
- Mogłabyś zajść ją od tyłu i spróbować wypchnąć, gdy ja będę próbowała ciągnąć w górę. - Tu pokusa pomachała swoimi błoniastymi skrzydłami dając do zrozumienia, jak będzie unosiła klacz do góry.
Na twarzy wężowatej pojawił się dziwny grymas, więc pokusa pospieszyła z wyjaśnieniami.
- Nie martw się o swoje bezpieczeństwo. Ona jest dużo mniej niebezpieczna od tyłu. - Zachichotała.
- To co? Pomożesz mi, Hatyo? - Spojrzała wyczekująco na nową znajomą, po raz pierwszy nazywając ją jej imieniem.
Awatar użytkownika
Hatya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hatya »

        Wcale nie podobało jej się to, co miała robić. Żałowała, że wyszła z tych krzaków, zostawiając tam ten pyszny kawałek mięsa, który teraz już pewnie zupełnie wystygł i stracił smak. Hatya nie ukrywała niezadowolenia. Z jej twarzy nie znikał grymas, nie starała się też zdusić w sobie westchnień. Nie odezwała się jednak ani słowem. Nie rzuciła też żadnego niemiłego komentarza.
        Podpełzła do klaczy, lepiej przyjrzała się błotu, które oplotło jej nogi. Zdawało się teraz być gęstsze niż wcześniej, sprawiało wrażenie pułapki, która trwale unieruchomiła istotę. Eugona dotknęła ostrożnie powierzchni, która tylko nieznacznie wgłębiła się, by w sekundę powrócić do poprzedniego stanu.
- Zupełnie jakby było inteligentne… - burknęła pod nosem, poprzedzając wypowiedź przekleństwem.
Bez zastanowienia z całej siły popchnęła klacz, spoglądając na piekielną, która w tym samym czasie próbowała unieść zwierzę. Jej niemała siła i wielkie chęci ich obu nie zdały się jednak na nic. Błoto poruszyło się tylko nieznacznie, zamieszało, uniosło i znowu opadło. Hatya miała wrażenie, że klacz zapadła się nawet bardziej. Kolejny raz zaklęła pod nosem.
        W krzakach coś znowu się poruszyło. Odruchowo skierowała twarz w tamtym kierunku, wyczuliła zmysły. Była głodna, więc nie kontrolowała do końca swoich instynktów. Przypomniało jej się, jak wierzchowiec Mamli zareagował na krew. Bez słowa podpełzła do krzaków, zupełnie bezszelestnie. Spojrzała między gałęzie. Nie zastanawiając się długo zanurzyła rękę po łokieć w zaroślach i wyciągnęła małe, piszczące stworzonko. Stworzonko, które same zanurzało właśnie pysk w już martwej istocie, które łudząco je przypominało.
- Szczury… - powiedziała eugona z obrzydzeniem. Nie miała problemu z tymi gryzoniami, lecz nie podobał jej się fakt, iż potrafią bez większego powodu zabić przedstawiciela własnego gatunku. Te dwa wyglądały, jakby przed chwilą stoczyły między sobą walkę, pewnie o kawałek jedzenia. Ten, który zwyciężył teraz bez skutku próbował uwolnić się z jej uścisku. Hatya skręciła mu kark, nieznacznie się przy tym krzywiąc. Pisk momentalnie ustał. Podniosła już bezwładne ciało tego, któremu nie udało się wyjść z tej walki cało.
- Twoja klacz jest mięsożerna, tak? Może to pomoże? - Zwróciła się w stronę piekielnej i uśmiechnęła się do niej zadowolona.
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

Post autor: Mamla »

        Wspólne wysiłki pokusy i eugony niewiele dały. Można by powiedzieć, że wręcz pogorszyły sytuację. Piekielna klacz zapadała się coraz głębiej. Teraz błoto zakrywało już całkowicie pęciny nieszczęsnego zwierzęcia. Mamla zauważyła, że jej nowo poznana towarzyszka ma jakiś pomysł. Wężowata rzuciła się w zarośla i schwytała buszującego tam szczura. Ukręciła gryzoniowi łepek i wyciągnęła go w stronę umbris.
- Twoja klacz jest mięsożerna, tak? Może to pomoże? - zapytała eugona.
- Nie zaszkodzi spróbować. - odrzekła Mamla
        Baffnes szarpnęła się w stronę martwego szczura - bezskutecznie. Błoto trzymało klacz w miejscu i najwyraźniej nie miało zamiaru puścić.
,,Co teraz" - pomyślała zdenerwowana pokusa i jej wzrok przykuł przypięty do płaszcza metalowy listek. Dostała go od jakiejś starej przekupki, gdy kupowała sztylet. Kobieta zarzekała się, że przedmiot przynosi szczęście.
,,Teraz by się przydało, żebyś zadziałał" - powiedziała w myślach patrząc na talizman.
        Szelest wśród szuwarów zwrócił uwagę eugony, pokusy i piekielnego konia. Spośród zarośli obrastających obrzeża bagna wyszła niewielka przygarbiona postać. Szła prosto w stronę podróżnych.
- Znów tyle wilgoci wokół. Moje stare kości nie lubią wilgoci, o nie. - Obca zamarła, a na jej pomarszczoną twarz wstąpił bezzębny uśmiech. - Cóż takie piękne, młode damy robią w tak paskudnym miejscu?
Mamla spojrzała na talizman i rozdziawiła buzię.
- Mój ko... koń zapadł się w błoto i ń... nie możemy go wydostać, psze pani.
- To się da załatwić, o tak! - odrzekła radośnie starucha i posypała błoto wokół nóg Baffnes jakimś proszkiem. Nagle runy na kopytach klaczy zaczęły świecić, a błoto rozstąpiło się. Mamla otwarła buzię jeszcze szerzej i zaniemówiła.
Awatar użytkownika
Hatya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hatya »

        Hatya dłuższą chwilę wymachiwała martwym szczurem przed piekielną głową piekielnego konia. Nie była zadowolona z tego, co działo się w okół niej. Wciąż z utęsknieniem spoglądała w zarośla, w których stygnął jej zapewne już zupełnie wykrwawiony obiad. Marzenie o ciepłym, krwistym mięsie oddalało się od niej, sprawiając, że przestała nad sobą panować.
        Rzuciła szczurem za siebie z takim impetem, że któraś z jego jeszcze niepołamanych kości z trzasnęła obijając się o pobliskie drzewo. Eugona zamachnęła się ogonem i chlapnęła błotem z takim impetem, że zatopiła się w mazi do połowy swojego ciała. Ot, skutecznie przykryła swój ogon. Na chwilę serce zabiło jej szybko. Dopiero teraz zrozumiała, że mogła w ten sposób również utknąć w błocie. Spanikowana szamotała się i usiłowała pełznąć w kierunku mniej "żywego" błota. Na szczęście maź nieszczelnie owinęła jej ogon.         Hatya dysząc opierała się o drzewo, swobodnie poruszając ogonem, jakby widziała go pierwszy raz w życiu. Całą twarz umazaną miała teraz nie tylko krwią, ale i błotem.
        I wtedy z zarośli wynurzyła się jakaś starucha. Szła zgarbiona, mamrocząc coś pod nosem. Naturianka spojrzała na Mamlę, a następnie ponownie na nieznajomą. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie przemienić się w postać ludzką. Ot, żeby starsza kobieta nie zeszła im tu na zawał. Nie wyglądała na taką, która zasługuje na śmierć. Nie wyglądała też na szczególnie smaczną.
        Eugona uniosła tylko brwi ze zdziwienia, a węże na jej głowie zasyczały cicho, ostrzegawczo. Pozwoliła tłumaczyć się Piekielnej. W końcu to "paskudne miejsce", o którym wspominała staruszka, było tymczasowo jej domem. A jako Naturianka, mogła sobie tu robić cokolwiek chciała. A raczej… sama to sobie wmawiała.
        Wtem stało się coś, czego Hatya się nie spodziewała. Miała mentalne uczulenia na magiczne środki, ale proszek, który rozsypała wokół przybyszka, działał cuda. Błoto rozstąpiło się, jakby jakiś olbrzym wsadził w nie rękę i odsunął na bok, nie używając przy tym siły. Koń, którego próbowały wyswobodzić stał teraz na pewnym gruncie.
        Kierowana ciekawością Wężowata, również podpełzła w tamto miejsce. Stała teraz tuż obok staruszki, wciąż zastanawiając się, czy tą nie dziwi widok Piekielnej i Eugony. W końcu oderwała wzrok od ziemi, która wyglądała na zupełnie normalną, i spojrzała na wciąż zgarbioną kobietę. Zmierzyła ją uważnie wzrokiem, starając się ocenić, kim jest nieznajoma.
        - A ty to kto? - powiedziała zaciekawiona, jedynie z małą nutą wrogości. Oczy zapłonęły jej wręcz ciekawością. Po chwili jednak odchrząknęła i zmieniła ton głosu na bardziej przyjazny. - To znaczy… Pani. Pani to kto? Albo… Kim pani jest?
        "A niech Piekło pochłonie etykietę..." - pomyślała, przewracając wężowymi oczami. A skoro Piekło ma się tym zająć, niech zajmie się też prowadzeniem konwersacji. Wyprostowała się, odrzuciła kilka węży, które przysłaniały jej twarz i spojrzała na Mamlę, sugerując w ten sposób, że ta starucha to jej sprawa. Nie znalazła powodów, by zostać w tym jakże rozrywkowym towarzystwie. Zawinęła ogonem i bez pożegnania odpełzła w zarośla, by znaleźć sobie kolejną ofiarę... Tym razem miała zamiar zjeść ją jeszcze świeżą.

Ciąg dalszy: Hatya
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości