Mgliste Bagna[Gdzieś na bagnach] Ale tu mokro...

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

[Gdzieś na bagnach] Ale tu mokro...

Post autor: Hajime »

Hajime musiał przyznać, że ich nowa przewodniczka całkiem sprawnie radziło sobie w nieznanym terenie, ba byłby gotów zaryzykować stwierdzenie, że znacznie lepiej od niego samego. Smokołaczka prowadziła ich ścieżkami, których on sam nigdy wcześniej nie widział, gdyby nie fakt, że musieli się spieszyć chętnie umieściłby o nich notatkę w swym dzienniku, albo nawet chętnej wymienił się z podróżniczką mapami (oczywiście, jeśli by się zgodziła), ale czas naglił - sprawa tajemniczego "Yomadorma" nie mogła czekać. To nie był jedynie potężny, owładnięty chęcią zabijania demon, ani też przybysz z piekła - to było coś... Innego. Tak, to było najlepsze określenia, stwór z którym walczyli był czymś, z czym czarodziej nigdy się jeszcze nie spotkał, ale jakaś cząstka pradawnego podpowiadała mu, że w napastniku kryło się coś znajomego, ale nie wiedział co. Jednakże, gdy tylko dotrą do Klasztoru Mrocznych Sekretów wszystko stanie się jasne...
Na razie jednak należało przedrzeć się przez bagna, które jak zapewniała smokołaczka były najszybszą drogą do celu, ale jednocześnie najbardziej mokrą. Nie, by wilgoć specjalnie przeszkadzała członkom wyprawy, jednakże podobnie jak Zerr, Hajime nie był pewien, czy Eyva poradzi sobie w tak trudnym terenie, bowiem o ile Surnah radził sobie równie dobrze na mokradłach, co w puszczy (nawiasem mówiąc aktualnie zniknął gdzieś we mgle, posyłając swojemu panu obraz świeżo upolowanej nutrii), to o klacz nie był taki pewien. Jak się jednak okazało, (prawdopodobnie) wyhodowana przez elfy, kasztanka radziła sobie nad wyraz dobrze, co więcej co jakiś czas podskubywała mchy i torfowce z wyraźnym zadowoleniem, tak więc wyżywienie jej nie stanowiło problemu - chociaż faktem było, że należało co jakiś czas zrobić przerwę na popas, bowiem nieparzystokopytna nie odzyskała jeszcze pełni sił.
- Jak się tam czujesz, Mizuko? - czarodziej spytał "wróbelka", ale od momentu kiedy naturianka uwiła sobie gniazdko w jego plecaku nie zamierzała z niego wychodzić, jedynie odpowiedziała mu krótkim ćwierknięciem, niewątpliwie wyrażającym zadowolenie. Nie mogąc liczyć na towarzysza do rozmowy w jej osobie (swoją drogą, czarodziej był niemal pewien że Mizuko wyśmienicie się bawi będąc noszoną), Hajime przeniósł spojrzenie na przewodniczkę
- Zerr, daleko jeszcze? - wysilił się na żartobliwy ton zadając najbardziej wkurzające każdego przewodnika pytania, bowiem jakoś trzeba było przełamać nudę i ciszę, prawda?
Ostatnio edytowane przez Nimmeril 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Drobne literówki.
Awatar użytkownika
Zerraveth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerraveth »

Wciąż uważała, że nie powinni brać konia ze sobą. Zerr zawsze mogła klacz uspokoić i przeprowadzić ją nafaszerowaną zaklęciami, ale wolała tego uniknąć. Ta kategoria magii wymagała skupienia, które może nie być łatwe w zależności od sytuacji. Smokołaczka jednak nic więcej nie powiedziała. Uśmiechnęła się tylko, gdy usłyszała elfie słowa padające z ust czarodzieja. Jej by było nawet łatwiej się porozumieć ze zwierzęciem, ale jeśli Hajime miał w wszystko po kontrolą, to nawet się nie odezwała.
Stawiała kroki po namokniętej ziemi, starając się wybierać drogę, która nie jest wciąż zalana. Znała tą ścieżkę i już nie raz po niej szła. Widziała, że ktoś niedawno również z niej korzystał. Ślady przypominały ratakary, które zamieszkiwały część bagien. Smokołaczka miała nadzieję, że nie napotkają całej grupy, no i w tym momencie nie mogli sobie pozwolić na dłuższy postój, więc dziewczyna nie popierała jakiegokolwiek zwalniania tępa. Miała wrażenie, jakby czarodziej wcale się nie przejmował tym, że właśnie idą przez sam środek zdradliwego terenu.
Jej smocze ślepia ostro spojrzały na towarzysza, gdy ten się zwrócił do niej. Przez chwilę zastanawiała się, jak odpowiedzieć.
- Gdyby nie koń, byłoby bliżej - odparła i zerknęła na konia. Uśmiechnęła się jak kot, który upolował mysz.
- Jeśli będziemy zatrzymywać się częściej przez nią, to zrobię z niej potrawkę - powiedziała i oczywiście żartowała ale i tak można było to inaczej odebrać.
Ostatnio edytowane przez Nimmeril 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Zły zapis dialogów.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

- U, poważne słowa "podróżniczko". - odpowiedział jej z lekkim mrugnięciem oka czarodziej, po czym znów coś zwrócił się do klaczy po elficku, na co ta przeciągle parsknęła i wróciła do skubania mchów. Maie chyba również nie zamierzała zabierać głosu w dyskusji, a nasz bohater coraz bardziej odnosił wrażenie, że zaczyna przypominać jednego z "szalonych" czarodziei, którzy postanowili upodobnić się do druidów, takich no mocno "zielonych".
- Co Ci chodzi po głowie? - zapytał czarodziej instynktownie wyczuwając niepokój smokołaczki. No, może instynktownie to nieco nad wyraz powiedziane, bardziej w oparciu o wiekowe doświadczenie, jednak w chwili obecnej nie miało to znaczenia, Hajime czuł, że coś jest nie tak. A fakt, iż znał te tereny wcale nieźle (tak z własnych przeżyć, jak i ksiąg oraz opowieści podróżników i bardów), nie poprawiał jego nastroju, chociaż sam pradawny starał się wyglądać pewnie i robić dobrą minę do złej gry. Po części również miał nadzieję, że w ciągu ostatnich kilku dni wykorzystali limit pecha i atrakcji na przynajmniej miesiąc, ale jak to zwykle bywało w Alaranii, pewnym nie można być było niczego - nawet godziny (i to dosłownie, czas "lubił" płynąć tu i tam inaczej, nie by czarodzieje nie maczali w tym palców...), ale jakieś pozory optymizmu należało zachować, w końcu dobre morale w drużynie to podstawa. Morale, które ze sporym prawdopodobieństwem ostro spadnie, gdy tylko dotrą do celu i znajdą odpowiedzi, na pytania, które dręczą czarodzieja. Z drugiej strony może się też okazać, że odpowiedzi nie znajdą, ale ta opcja była w przekonaniu jasnowłosego jeszcze gorsza, bowiem jak to mówią lepszy znany diabeł, niż nieznany...
Ostatnio edytowane przez Nimmeril 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Sporo literówek Ci się przytrafiło :)
Mizuko
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mizuko »

Mizuko w istocie dobrze bawiła się będąc noszoną, ale monotonne kołysanie i poczucie bezpieczeństwa i ogólnie ciepło i miękko uwite przytulne gniazdko sprawiły, że ptaszyna zapadła w przyjemny sen. Co prawda nie potrzebowała snu jako takiego, ale jak już zostało ustalone sypiać lubiła – nawet sama jeśli chodzi o ścisłość. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że potrzebowała tej przyjemności jeszcze bardziej, a w plecaku czarodzieja czuła się bezpiecznie. W ogóle w jego towarzystwie się tak czuła, jakoś tak wzbudzał sympatię i zaufanie. Smokołaczka była natomiast… no bywała niepokojąca. Mizuko czuła, że jest dobrą osobą w sensie ogólnym, no ale koty też są dobre w sensie ogólnym, a w każdym razie są dobre dla siebie i w swoim mniemaniu…
Przez sen usłyszała magiczne słowo wyrwane z kontekstu i lekko zaspana, no dobrze - bardzo zaspana i uroczo ciepła od snu wychyliła dziobek z bagażu i zaćwierkała coś mało przytomnie, ale o dziwo magia w powietrzu postanowiła znów pomaczać swoje paluszki, a może fakt iż całe towarzystwo było magiczne to czarodziej i smokołaczka usłyszeli zaspany cichy głos Mizuko
– Ktoś powiedział potrawka? Ja bym chciała z buraczkami… - dodała i zaczęła się rozglądać po okolicy, która była nieco inna od tej, która zapamiętała.
Awatar użytkownika
Zerraveth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerraveth »

Posłała jeszcze jeden nieco gadzi uśmiech Czarodziejowi. Po tym skupiła się na drodze, wciąż jednak widziała ślady i wciąż ją to odrobinę niepokoiło. Przez myśl przeszło jej, że mogłaby sama zmienić się i wznieść się w powietrze. Ba! Mogłaby nawet przelecieć całe bagna, no ale zaoferowała już pomoc dwójce podróżnych. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Hajime. Skierowała spojrzenie znów na ślady. Kucnęła na chwilę i wskazała na wyraźny ślad łapy mniej więcej wielkości ludzkiej stopy.
-Szczurowate humanoidy zwane ratakary niedawno się tutaj kręciły. Jeśli ich grupa jest na naszej drodze, to będziemy musieli zejść na chwilę ze ścieżki. Nie warto ich denerwować. - powiedziała, po czym spojrzała na towarzyszy, bo Mizuko odezwała się pierwszy raz od opuszczenia lasu.
- Też bym zjadła taką potrawkę, jednak najlepiej będzie, jeśli nie zatrzymamy się na terenie Bagien. Muszą na razie wystarczyć suche racje jedzone w drodze - dodała i wyprostowała się. Kontynuowała wędrówkę, zastanawiając się nad czymś. Spojrzała w niebo, a raczej w chmury, które zebrały się. Wciągnęła wilgotne powietrze bagien.
- Niestety niedługo może zacząć padać - uśmiechnęła się krzywo. Nie lubiła deszczu pomimo, że od tak mogła się wysuszyć. Przemakając czuła się nieswojo.
Ostatnio edytowane przez Nimmeril 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Warto poczytać zasady pisania postów. Źle zapisujesz dialogi. ,,Wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika." Robisz też trochę literówek.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

- Ratakary raczej nie zrobią nam krzywdy... - odpowiedział smokołaczce czarodziej gładząc się po brodzie. Kilka razy spotkał już te stworzenia i musiał przyznać, że bywały dużo bardziej ciekawskie, niż groźne. W ostateczności, mała demonstracja siły w postaci kuli ognia rozwiązywała wszelkie problemy z ich strony, a w tej wesołej kompanii było stanowczo za dużo istot magicznych, tak więc nie mieli się czym przejmować (jeśli oczywiście chodzi o zwyczajnych mieszkańców bagien).
- Obudziliśmy się? - mag pogodnie zwrócił się do naturianki, która stale byłą skryta w jego plecaku. Cóż, dawno temu Hajime słyszał o czarodzieju, który porzucił cywilizację i zamieszkał wśród zwierząt, z którym zżył się tak mocno, że niektóre ptaki wiły sobie w jego włosach gniazda. Z początku nasz bohater uważał takie podejście za lekką przesadę i sam obiecał sobie aż tak bardzo nie bratać się z naturą, ale biorąc pod uwagę fakt, że w jego otoczeniu zastraszająco szybko rosła liczba tworów natury zaczął się zastanawiać, czy oby nie idzie w ślady ów pustelnika, któremu inni czarodzieje przyszywali łatkę dziwaka. W sumie, jasnowłosy już miał taką opinię, więc niewiele brakowało by podzielić los postaci z opowieści i uczynić jego legendę prawdą.
- Deszcz to tylko deszcz... - odpowiedział na słowa Zerr, która widać zeszła na rozmowy o pogodzie, co oznaczało, że powoli kończą się im tematy do rozmowy. Z drugiej strony, uwaga o deszczu mogła rzeczywiście być istotną, zwłaszcza że dziewczę było w połowie smokiem, a te raczej nie lubiły moknąć, w każdym nasz bohater słyszał. A skoro tak słyszał, a tutaj miał nadarzała się okazja by wiele się dowiedzieć, zwrócił się do "gadziookiej"
- Zerr, spotkałaś kiedyś w życiu prawdziwego smoka?
Mizuko
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mizuko »

Świat z punktu widzenia Mizuko nie był zbyt skomplikowany, przynajmniej zazwyczaj. Dla niej rzeczy były tym czym były. Oczywiście trudno uogólniać tą teorię w świecie magii, zmiennokształtnych istot i pór roku zmieniających się tuż za miedzą. Sama będąc istotą magiczną i zmiennokształtną przyjmowała wiele zjawisk ze spokojem. Deszcz był deszczem, magiczna laska była magiczną laską choć aktualnie mogła wyglądać jak kryształowa kula, ale nadal była laską. Krótka wymiana zdań między czarodziejem a smokołaczką dala czas naturiance na dobudzenie się. – Owszem obudziliśmy się. – zgodziła się. Westchnęła lekko, wizja posiłku rozmywała się wraz z przepowiadanym deszczem. Jakby na bagnach nie było wystarczająco mokro. Westchnęłaby ponownie, ale też była ciekawa odpowiedzi Zerr ona osobiście powiedziałaby, że nigdy Smoka nie widziała, ale nikt o zdanie jej nie pytał, a tym razem udało się jej powstrzymać od odzywania się nieproszoną.
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości