Mgliste BagnaKurhany

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

- Nie wygląda, ale nią jest. - Odburknął zanim wyruszyli do karczmy by przypadkiem Aeris nie zrobiło się zbyt przyjemnie. Bardziej kapryśnej i złośliwej wróżki to ze świecą szukać.

Podczas podróży Veril nadal bacznie obserwował swoich towarzyszy. Nie robił tego ostentacyjnie, ale czuł, że mógł zostać przyłapany na tak zwanym "gapieniu się". Nawet mimo swojej znikomej wiedzy o ludzkich zwyczajach wiedział, że takie zachowanie nie spotyka się z akceptacją. Mało tego! Znaczenie miał nie tylko czas obserwacji, ale również jej obiekt. Przykładowo, nawet krótkie zerknięcie na niektóre partie kobiecego ciała powodowały często wybuchy agresji albo pretensji, rzadko rumieńce i odruchowe zakrywanie owych narządów. To jeden z wielu powodów dla których ludzie wydawali się Verilowi dziwni. Jak niby patrzenie na kogoś może być obraźliwe? Z drugiej strony odwracanie wzroku powodowało szereg równie nieprzyjemnych komentarzy. Tak, ludzie to zdecydowanie dziwne istoty.
Nie dziw zatem, że grajek miast patrzeć na idących przed nim towarzyszy spoglądał... w niebo. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że prawie się zgubił, oraz to, że ci z przodu przestali zwracać na niego uwagę. Z dziką rozkoszą pozwolił sobie na szczyt złośliwości i rozpoczął świdrowanie wzrokiem pleców to Khardana, to Careylissy. Uśmiechnął się pod nosem. Tak, ludzie zdecydowanie są dziwni, pomyślał.

Gdy dotarli do celu Veril zmarszczył czoło. Oczywiście wokół tej świątyni jadła i napoju kłębiła się dzika tłuszcza. Ktoś trącił grajka, który mało nie stracił równowagi, robiąc kilka chwiejnych kroków wpadł wprost na potężną górę mięśni, która okazała się być integralną częścią nie najładniej pachnącego mężczyzny poruszającego się zaskakująco sprężystym krokiem. Mruknął tylko:
- Uważaj smyku, tu się pracuje! - po czym gniotąc Verila w swoich muskularnych łapach po prostu go przestawił. Potraktowany jak przedmiot naturianin kontynuował przedzieranie się przez tłum mieląc przekleństwa.
Wreszcie dopadł wolne miejsce pozostawione mu przez towarzyszy. Opadł ciężko na drewniane krzesło, które z pretensją zaskrzypiało.
Chrząknął zakłopotany gdy podszedł do nich mężczyzna pytając na co mają ochotę. W ostatniej chwili Veril wykoncypował:
- Ekhm, piwo... - rzekł nieśmiało. W zasadzie był to jedyny alkohol jaki potrafił nazwać, no pięknie.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Słysząc niepewne bąknięcie nowego znajomego, Khardan mu przerwał.
- Zaczekaj. Lepiej jest najpierw coś zjeść. Karczmarzu, przynieś na dobry początek jakąś strawę. Może być to ta pachnąca polewka w kotle.

Po oddaleniu pracującego tu człowieka, diabeł rozsiadł się wygodniej na drewnianym zydlu, choć ostatecznie nie zdjął płaszcza, ani go nie odchylił. W efekcie dla niego było jeszcze ciemniej, niż było w rzeczywistości. A trzeba zaznaczyć, że karczemne okna przepuszczały niewiele światła. Przede wszystkim dlatego , że nie były szklane, a wykonane z cienkiej błony. Szkło było dość drogie, więc cóż się dziwić. Dodatkowymi źródłami światła była świeca, która się ćmiła na każdym stole, pochodnia niedaleko lady karczmarza i ogień spod kotła. Chyba niektóre rzeczy zawsze są podobne, niezależnie od tego, w jakim świecie jesteś.
- Tak z ciekawości, skąd jesteś? - skierował to pytanie do Verila. - Rozumiem, że u ciebie wielu takich przybytków nie ma. A u ciebie Carey, są takie miejsca?
Przenosząc spojrzenie na dziewczynę, Piekielny miał lekko zawadiacki uśmiech. Oczywiście nie było go widać, ale lekka zmiana barwy głosu mogła zdradzić to, co kryło się pod maską cienia.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Careylissa siedziała spokojnie na swoim miejscu, właściwie nie zdradzając tego, że nie czuje się najlepiej w tej karczmie. Pocieszające było to, że znajdowała się tutaj z Khardanem, którego jako tako znała oraz z Verilem i jego małą towarzyszką, a oni akurat wydawali się być całkiem sympatyczni i niegroźni. Lekki mrok panujący w pomieszczeniu sprawiał, ze twarze niektórych biesiadników stawały się wręcz obleśne, dodając do tego spojrzenia, jakie czasem były posyłane w stronę Carey.
Pod pretekstem lepszej słyszalności, dziewczyna przysunęła krzesło bliżej Khardana i skierowała wzrok na Verila, a potem na małą kruszynkę, a następnie znowu na mężczyznę, czekając aż odpowie na pytanie, które w międzyczasie zostało zadane przez Rogatego. Sama była ciekawa osoby ich nowego towarzysza, który naprawdę zdawał się być dość niezwykły w swojej…. Zwyczajności?
Niestety jej ciekawość została przerwana tym dobrze znanym jej tonem… Jasne oczy Anielicy skierowały się na Piekielnego, na jej policzkach przez dosłownie ułamek sekundy pojawił się leciutki rumieniec…
- Jeśli uważasz, że my.. – tutaj postawiła mocniejszy nacisk na ostatnie słowo. – … nie potrafimy się bawić, to jesteś w grubym błędzie. Mamy swoje karczmy i inne przybytki. – odpowiedziała, starając się patrzyć wprost na Khardana, po czym lekko odrzuciła włosy.
- Mimo to myślę, że Veril może opowiedzieć nam coś znacznie ciekawszego. – odwróciła spojrzenie od Piekielnego i zerknęła na drugiego mężczyznę, uśmiechając się do niego całkiem sympatycznie.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Veril miał wrażenie, że popełnił jakąś straszną gafę nie życząc sobie niczego do jedzenia. No bo jak niby miał to zrobić? Maie nie musiały jeść i nie czuły głodu. Wchłanianie pokarmu było dla nich czymś nienaturalnym choć przyjemnym. No może poza paroma wypadkami.
Wzdrygnął się na chwilę słysząc najpierw pytanie piekielnego towarzysza, a potem jego uroczej znajomej. Nie wiedział dlaczego, ale samo patrzenie na czerwonoskórego powodowało u niego istną plejadę ciarek i dreszczy. Przez krótką chwilę wahał się co odpowiedzieć. Pewnie wahałby się dłużej gdyby uczynna wróżka nie wymierzyła mu kopniaka w ucho.
- Ekhm... Pochodzę z daleka, nawet bardzo... - wróżka ukryła twarz w dłoniach załamana poziomem elokwencji swojego towarzysza. Gdyby nie dwójka nieznajomych to zrobiłaby mu wykład na temat kłamania, ale to musi na razie poczekać. Tymczasem Veril w lot pojął aluzję i dodał:
- W zasadzie wioska, z której pochodzę jest mało znana i raczej nieciekawa, dlatego zdecydowałem się podróżować. - tak! To było to! Wyraz zaskoczenia w oczach tej małej wiedźmy był dla grajka czystą satysfakcją.

Przez następny moment przyglądał się badawczo towarzyszce Khardana. Czyżby na jej twarzy pojawił się rumieniec? Czyli jego wcześniejsza dedukcja się potwierdzała! Ale spokojnie, trzeba poczekać na to co będzie dalej.
Nagle Careylissa zwróciła się do grajka. Tym razem powstrzymał wzdrygnięcie i nawet nie zaschło mu w gardle. Po prostu nie przywykł do takiej ilości uwagi koncentrowanej na nim. No może poza momentami gdy próbował się przecisnąć w tłumie i nagle stawał się najchętniej przestawianym obiektem w okolicy.

Co by nie było, jedno grajek musiał przyznać. Uśmiech Carey działał na niego totalnie rozbrajająco. Odchrząknął nie będąc do końca pewnym czy się już czymś nie zdemaskował. Samo pytanie towarzyszki wydało mu się już z miejsca podejrzane.
- Pewnie znalazło by się coś ciekawego do opowiedzenia. - podrapał się po głowie i poprawił szalik. - Jednak wydaje mi się, że nie chcecie tego słuchać. Jestem zwykłym wędrownym grajkiem. Pałętam się to tu, to tam...
Tymczasem nadal zastanawiało go co ta dwójka ma ze sobą wspólnego, jednakże w obecnej chwili jego mózg miał inny priorytet. Mianowicie, zmyślanie swojej historii. Miał jednak nadzieję, że zainteresowanie jego osobą zniknie i nie będzie musiał wprowadzać żadnego kłamstwa w przestrzeń werbalną. w końcu nie był w tym zbyt dobry. W końcu zdecydował się powiedzieć:
- Jednak widzę, że wy także jesteście podróżnikami...
A wróżka stała i patrzyła...
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Czasem Khardan nie wiedział, czy powinien się cieszyć z tego, że jego twarzy nie widać, czy nie. Na pewno na plus przemawia to, że nie widać reakcji na Carey. Czy tylko ona go opacznie rozumiała, czy to był jakiś standard? Tłumaczyć się nie zamierzał, choć niewątpliwie lekko ubodła go taka interpretacja jego pytania. Był diabłem, ale nie zawsze trzeba przy nim trzymać gardę.
Dlaczego zatem to robi?
Minus był taki, że Veril nie widział jego wyrazu twarzy. "Bardzo daleko, ta... Co ty wiesz o odległościach?", burknął w myślach. W dodatku wszystko wyraźnie wskazywało, że nie chciał aby drążył temat. Od jakiegoś czasu jednak nie miał ochoty na wyzłośliwianie się i nie planował go drążyć.

- Można powiedzieć, że jesteśmy podróżnikami, prawda. Choć precyzyjniej, ta oto panna jest swoistym błędnym rycerzem. Ja zaś... - Przez chwilę przyszło mu do głowy, by się ujawnić, co mogłoby i jego skłonić do podania jakiś szczegółów o sobie. Jednak o takie zachowanie nie podejrzewałby nikogo, bo wymagałoby niezwykłego poczucia sprawiedliwości, a to nader często jest towarem deficytowym. - Ja jestem wędrownym magiem.

Do stołu podszedł barman, mówiąc, że polewka będzie do dziesięciu minut. Nim ten się oddalił, Khardan nachylił się nad stołem i powiedział:
- Skoro jesteś muzykiem, to może byś coś dla nas zagrał? Z chęcią bym posłuchał.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Careylissa uważnie przysłuchiwała się Verilowi, obserwując i jego, i jego towarzyszkę. Anielica lekko zmrużyła oczy słysząc ton mężczyzny i widząc do tego reakcję Aeris. Niebianka była dość obyta z osobami, które starały się kłamać, oszukać czy nabrać swoich rozmówców. Zastanawiała się przez moment, jaki cel w tym wszystkim miał ich nowy przyjaciel. Może chciał coś ukryć? Może wcale nie jest tym za kogo się podaje? Carey stwierdziła, że dowie się tego prędzej czy później, ale póki co będzie miała tę dwójkę na oku. A właściwie… Trójkę…

Khardan odpowiedział za nią nie dając jej szansy na dłuższą wypowiedź o sobie. Z drugiej strony to całkiem wygodne, bo nadal mogła siedzieć cicho i nie wyjawiać szczegółów swojego pochodzenia. A jeśli już o to idzie, to ciekawe jak Veril zareaguje jak zobaczy z kim tak naprawdę ma do czynienia. W tej chwili spojrzenie Carey powędrowało na Piekielnego…. Tak, to będzie iście porywające wydarzenie.
- Jest tak jak mówi mój drogi przyjaciel. - zmrużyła oczy zerkając na niego, ale uśmiechając się przy tym, bo w jej głowie przewinęły się różne, śmieszne wydarzenia z ich małej podróży. Ach... Jakiego ona miała pecha do diabłów....

Veril musiał zadowolić się takimi wyjaśnieniami, bo wkrótce Rogaty przyjaciel wpadł na coś całkiem ciekawego.
- O tak! To dobry pomysł! – Anielica poparła prośbę piekielnego. – Bardzo lubię słuchać muzyki. – dodała z uśmiechem.
- I jak widzę, ty Khardanie również. Nie wiedziałam, że interesujesz się tą dziedziną sztuki.– zaśmiała się cicho i spojrzała prosząco na Verila.
Przez moment pomyślała o tym, że Khar musiał zauważyć to samo co ona jeśli chodzi o ich towarzysza. Wbrew pozorom potrafi obserwować i jest całkiem bystrą istota, dlatego Carey była pewna, że swoje wnioski już wyciągnął.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Veril z początku poczuł się nieco skrępowany. Kiedy ostatnio ktoś patrzył się na niego z takim zainteresowaniem był cały umorusany w błocie i zasypany liściami. Towarzystwo wtedy było jednakże znacznie gorsze niż obecnie, chociaż nikt nie miał czerwonej skóry...
Ożywił się na wieść, iż dziwnie wyglądający towarzysz jest magiem. Ledwie zdołał się powstrzymać przed wyjawieniem swojej własnej profesji. Aeris natomiast zatrzepotała nerwowo skrzydełkami. Po chwili dopiero uświadomił sobie jak o mało co nie popełnił wielkiego błędu. Nie miał szczęścia do magów. Albo chciano go zaciągnąć do niewolniczej pracy, albo rozebrać na czynniki pierwsze, bo gdzieś tam napisano, że Maie to rzadki gatunek, bla, bla...

Naturianina zaskoczyła prośba o zaprezentowanie swojego talentu muzycznego. Niemniej w przeciwieństwie do reszty jego opowieści tutaj akurat nie kłamał. Faktycznie potrafił grać i robił to naprawdę dobrze. Pasję do muzyki rozbudził w nim inny wędrowny grajek. Nauczył go nut i zaopatrzył w instrument, który może nie był wspaniały, ale zdecydowanie wystarczający. Na tym Veril nie poprzestał, wyniósł tę sztukę na zupełnie inny poziom.
Chrząknął, podrapał się po głowie po czym wyjął spod szalika swoje narzędzie pracy. Jedną z niewielu rzeczy, które zresztą darzył sentymentem.
- Najpierw coś spokojniejszego, na rozgrzewkę. - rzucił po czym od razu wprawił w ruch instrument. Wydał z siebie kilka powolnych i spokojnych dźwięków. Wahał się, to zanikał to znów się pojawiał i wibrował znowu mocniej.

Zdawał się teraz unosić łagodnie nad ośnieżonymi szczytami. Opisywał pierzaste chmury i słońce wiszące daleko na firmamencie. Ciepłe promienie przebijały się przez łagodną wstęgę kolorowego dźwięku. Ale teraz troszkę się rozdarła. Zawiał mocniejszy wiatr, chmury ruszyły żwawiej ku wspólnemu celowi. Gdzieś pojawił się sokół łapiący w potężne skrzydła łaskawy podmuch. Melodia się załamała, ale nie znikła. Poszybowała gdzieś dalej, aż znalazła się nad rozedrganym lasem. Przeszła w gwizd i stała się bardziej tajemnicza. Słońce zmalało i zmieniło kolor. Srebrna tarcza ziała chłodem nad złowrogim lasem. Wtem wszystko ucichło...

- To by było na tyle. - skomentował Veril. Co dziwne nawet wróżka powstrzymała się od komentarzy.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Khardan, choć brakowało mu rzetelnej wiedzy na temat muzyki, nie mógł powiedzieć, by była mu ona całkiem obojętna. Wraz z pierwszymi trelami fletu, diabeł rozluźnił się, wydawało się, że taka postawa pozwoli mu lepiej taką spokojną muzykę odebrać. To, co słyszał, wydawało mu się potwierdzeniem wiedzy o Alaranii, którą wziął z książek. A zdobycie takich w Piekle to było wyzwanie.
Gdy naturianin skończył, zapadła cisza. Szlachetne dźwięki fletu utkane w misterną i tajemniczą opowieść, na pewno nie były czymś, co często słychać było w karczmach. Nieporadny z niego osobnik, musiał przyznać. Jakie wywarł wrażenie? Chyba pozytywne, bo nawet najbardziej zakazane mordy były na niego zwrócone. Na ich twarzy malowało się coś, jakby rozruszanie zardzewiałych trybików w pustych mózgownicach.

- Bardzo ciekawe, Veril - Khardan pokiwał z aprobatą głową. - No, idealnie!
Karczmarz zbliżał się z czterema miskami Parszywej Polewki. Specjalności zakładu. Nim odszedł, bąknął coś o tym, że muzycy mogą płacić w muzyce, że było ładne, że ma córkę na wydaniu. Typowe smęty, gdy czyjeś poczciwe serducho jest do żywego poruszone.
- Smacznego, moi mili.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey usiadła wygodniej na krześle, czekając na to co pokaże im Veril. Anielica zastanawiała się przez moment, jak spory talent do gry tkwi w ich towarzyszu i wkrótce znalazła odpowiedź na to pytanie.
Dźwięki fletu zaczęły powoli wypełniać pomieszczenie, w którym się znajdowali. Gwar powoli cichu, a twarze biesiadników zwracały się kolejno w stronę grajka.
Carey oparła łokcie o blat stołu, a na dłoniach podparła głowę i wpatrzona w Verila, słuchała muzyki. Zdecydowanie miał talent do tworzenia czegoś niezwykłego za pomocą dźwięków. Niebianka była pewna, że niejedna osoba potrafiła docenić ten talent. Carey westchnęła cicho, wsłuchana w muzykę, a kiedy przedstawienie dobiegło końca, na jej twarzy pojawił się wesoły uśmiech.

- To było piękne. Masz naprawdę talent do gry! – pochwaliła Verila całkiem szczerze i spojrzała na Khardana, który rzucił tylko drobną pochwałę i na tym koniec, ponieważ przyszło jedzenie… a właściwie karczmarz niosący owe posiłki.
Carey spojrzała na Verila i przewróciła oczami, śmiejąc się pod nosem, by potem znowu zerknąć na Rogatego.
- Ciebie nic nie wzrusza, prawda? – pytanie, które raczej odpowiedzi nie wymagało. Carey spojrzała na swoją porcję jedzenia i przez moment zawahała się co do sięgnięcia po sztuciec.
- Smacznego. – odparła i powoli zaczęła jeść. Nawet nie zauważyła, że faktycznie zrobiła się całkiem głodna…
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Twarz naturianina spłonęła dzikim rumieńcem gdy posypały się w jego stronę te wszystkie komplementy. Nie był to zresztą pierwszy raz. Jednakże oferta karczmarza mocno go przeraziła, że niby ma córkę na wydaniu. Przerażony wybąkał:
- Ja... żenić... nie! - ale tamten już nie słuchał i poklepał tylko po plecach grajka aż zatrzęsły mu się zęby.

Wysłuchał jeszcze co do powiedzenia mają jego towarzysze. Widząc szczerzącego się Verila, Aeris burknęła tylko:
- Ale druga zwrotka jak zwykle do bani. - i wystawił mu język. Był pewien, że wróżce też się podobało, ale ta nigdy nie chwaliła go publicznie, w zasadzie to nie chwaliła go wcale. Mogła co najwyżej powstrzymać część zgryźliwych komentarzy.
Gdy nadeszło jedzenie Veril początkowo się zmartwił. Nie bardzo wiedział co ma zrobić z dymiącą potrawą. Czy ma ją sobie wlać do nosa, do ucha, a może wetrzeć w kark? Dopiero gdy podglądnął co robią inni sięgnął niepewnie po sztuciec. Naśladując czynności innych zaczął pomału jeść.
Z początku wyglądało to nieco dziwacznie, jakby nigdy wcześniej tego nie robił. Jednakże szybko zrozumiał zasadę i już po paru testach jego zmagania z łyżką osiągnął pewną wprawę. Skupił się teraz na smaku potrawy. Prawdę mówiąc smakowała nie najgorzej... Chyba. Popatrzył na reakcję innych by być pewien czy jego zdanie jest słuszne, jak zwykle było! Zadowolony z siebie powiedział:
- Trochę zdrętwiał mi nadgarstek. - chciał w ten sposób usprawiedliwić swoją początkową nieporadność.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Ciągłe reprymendy powoli zaczynały psuć humor diabłu. Lubił wolność i niezależność zdecydowanie za bardzo, by słuchać czyichś ciągłych pouczeń. Brak zrozumienia ze strony towarzyszki trochę go ubódł, choć, tak jak poprzednio, tłumaczyć się nie zamierzał. Spożywał więc zupę w milczeniu, tylko w jakimś ponurym humorze.
Kaptur zaś skutecznie maskował jakiekolwiek objawy niezadowolenia. Tylko trochę niewygodnie się jadło.

Będąc zajętym rozmyślaniami, nie zauważył dwóch rosłych mężczyzn ośmielonych alkoholem i tym, że jeden z biesiadników był jakimś tam grajkiem, nie wojownikiem.Jeden kurdupel w płaszczu przecież nie mógł być groźny.
- Pani moszhe się do nas dossiądzieeee?
Jeden z nich wybełkotał coś, co brzmiało mniej więcej tak, oraz złapał Careylissę za nadgarstek. Drugi zaś zaczął się obleśnie uśmiechać. Jak by się im przyjrzeć, byli strasznie wyrośnięci, więksi nawet od sporej większości diabłów. Twarze mieli nalane, brudne i nieogolone od paru dni. Duży brzuch wystawał im znad pasa. Ze znaczących różnic, jeden był rudy, drugi włosy miał czarne, zlepione w strąki.
Mimowolnie Khardan zwrócił swoją uwagę na te góry mięsa i tłuszczu, choć nic poza tym nie planował zrobić. Jeśli by próbował ich zatrzymać, atmosfera mogłaby zrobić się gorąca, no i by został ochrzaniony, a nawet mogłoby się stać tak, że znowu łyskałaby mu mieczem przed nosem. Jeśli zaś nie zareaguje, będzie mieć co najwyżej do niego pretensje, bo na pewno dałaby sobie radę z takimi dwoma... adoratorami.
- Przepraszam panów, ale ta pani przyszła tutaj ze mną. Nalegałbym, by jednak również ze mną stąd wyszła. Po uprzednim miłym spędzeniu czasu w tym przybytku, oczywiście.
Rogaty zaklął w duchu. "Cholera! Co ty wyrabiasz, idioto?! Miałeś nie interweniować! I gdzie z tą ręką?", czerwona ręka oplotła gładkie ramię anielicy i lekko przysunął dziewczynę do siebie, mówiąc tym samym, że nie zamierzał jej nikomu oddać.
Samo tak wyszło. Nie do końca rozumiał, co mu do głowy strzeliło.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica roześmiała się wesoło widząc i słysząc reakcję Verila. Dziwne było tylko to, że mając taki talent, nie przywykł do pochwał i takich, dość niecodziennych propozycji. Dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową i westchnęła.
- A według mnie całość była niesamowita. Nie zauważyłam, że coś było gorsze. – powiedziała z uśmiechem do malutkiej towarzyszki Verila, która naprawdę była niezwykle urocza w swoim sposobie bycia, choć zapewne mogła działać na nerwy tego utalentowanego mężczyzny.
Co było bardziej zaskakujące, to fakt, że Veril zdawałoby się, nie potrafi jeść łyżką. Carey zrobiła dziwną minę patrząc na niego, bo sposób w jaki zaczynał jeść swój posiłek, przywodził na myśl malutkie dziecko, które uczyło się samodzielnego jedzenia. Wytłumaczenie Verila nie było szczególnie dobre, ale Niebianka postanowiła nie wnikać w szczegóły tego dziwnego zachowania. Po takim czymś to jasne, że nie można stwierdzić, że ktoś jest kimś innym, niż wcześniej powiedział. Carey odsunęła na bok pewne myśli, zerknęła na Khardana, który zajadał się swoją porcją, po czym wróciła do wcinania swojego.
Chwila spożywania posiłku została jednak bardzo niemiło przerwana. Dwóch gości karczmy, którzy przesadzili z alkoholem jakieś pięć kufli temu, postanowili przywłaszczyć sobie towarzystwo Carey. Jeden z nich złapał ją za nadgarstek, znacznie mocniej niż powinien, co wywołało u dziewczyny pewien grymas bólu. Odruchowo wstała, bo ręka zaczynała boleć, wykręcana niewygodnie. Teraz było widać, że jest malutka porównaniu z tymi, którzy postanowili zakłócić jej spokój. Jeden z mężczyzn uśmiechał się obleśnie.. . Jego rude włosy były tłuste i zaniedbane, z resztą… Tak jak i dwójka pijanych biesiadników.
- Ja nigdzie się nie wybieram i byłabym wdzięczna gdyby pan wypuścił moją rękę, ponieważ to boli. – powiedziała spokojnie, wlepiając spojrzenie w oczy czarnowłosego.
- Ty…paathsz jaka milutka… - mężczyzna roześmiał się chrapliwym śmiechem, patrząc na swojego rudego kompana.
- thaka niewinna… Thszeba to smienić – odpowiedział ten rudy, wybuchając śmiechem ,a potem spojrzał na Carey i poprawił swój pasek w spodniach.
Careylissa spojrzała na niego trochę przestraszona, ale nie dała tego po sobie poznać. Wyrwała rękę z uścisku napastnika, nie chcąc dłużej pozwalać mu na dotykanie jej. Ten tylko spojrzał na nią złowrogo, sugerując tym samym, że ten ruch nie był najlepszym wyborem z jej strony. Zanim dziewczyna odezwała się do nieproszonych gości, Khardan wtrącił się w całą sytuację, co bardzo zaskoczyło anielicę.
- I ja również nie mam ochoty na inne towarzystwo. – dodała jedynie i zmrużyła oczy patrząc na mężczyzn.
- Nie pyyytam o pozhhwolenie. – czarnowłosy chwycił dziewczynę za łokieć i przyciągnął w swoją stronę.
- Thhyy! – Odezwał się rudy. – Phaatsz! Mała dzhhiiwka.. – rzucił patrząc na towarzyszkę Verila.
- widzhhe, sze ona teszz chce zmienić towaszzystwo… - wydukał czarnowłosy i uśmiechnął się bardziej obleśnie.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Naturianin przeczuwał, że coś grubszego się kroi. Nie tylko dlatego, ze już z dala dało się słyszeć tubalny głos nadchodzących mężczyzn, którzy nie bacząc na nic rozpychali się muskularnymi łapami i zaczepiali kobiety. Ich cel był jednak wiadomy dopiero po chwili, a można się było tego domyślać. Jakżeby mogli nie zaczepić najpiękniejszej z nich wszystkich? Czyli właśnie Careylissy.
Verilowi serce zabiło nieco szybciej. Jego twarz nabrała nieco poważniejszych rysów, co zresztą zdarzało mu się dość rzadko. Nie przepadał za krzywdzeniem kogokolwiek, ale zdawał sobie sprawę, że tym razem może się bez tego nie obyć. Widząc zaistniałą sytuację dobył swojej najpotężniejszej broni, aż zadrżał podnosząc ją na wysokość oczu osiłka. Stalowe narzędzie zagłady lśniło w słabym, karczemnym świetle.
- Puśćcie tą panią! - powiedział stanowczo niemal dotykając łyżką płaskiego i masywnego nosa mężczyzny. Jego oręż wciąż jeszcze ociekał resztkami jedzenia, które teraz malowniczo kapały na podłogę.
- Phhhaccie go! Jakhhi kozhak! - ryknął jeden z mężczyzn, ten który trzymał anielicę. Następnie zaczął zalewać się śmiechem wraz ze swoim towarzyszem. - Weehź dahj mu nhauczkę, Kiffor.

Mężczyzna nazwany Kiforem przystąpił do nauczania. Oczywiście nie należało się raczej spodziewać po nim referowania jakichś zawiłości językowych... Prawdę mówiąc abecadła też raczej by nie nauczył...
Pochwycił w swoje łapska grajka. Tego było już za wiele. Korzystając ze swoich nieludzkich zdolności szermierki Veril wykonał iście perfekcyjny sztych przy użyciu swojej straszliwej broni. Wraził napastnikowi łyżkę do nosa aż po rączkę. Kifor zafurczał dziwacznie uwalniając z komory nosowej niezidentyfikowaną substancję o niezwykle silnych właściwościach klejących. W gniewie rzucił naturianinem na podłogę jak skapcaniałą piłką. Niestety tym razem niezwykły zmysł bojowy Verila zawiódł i zamiast upaść w sposób kontrolowany na podłogę zwyczajnie runął na nią koziołkując i machając rękami jakby chciał się wzbić w powietrze.
- Phacz jakie bydhle, nosh mi podziurahwił! - wrzeszczał mężczyzna z łyżką podrygującą w rytm jego charczenia.
Tymczasem wróżka prychnęła gniewnie i zaczęła machać skrzydełkami, które teraz przybrały wściekle szkarłatny odcień.
- Chamy i wieśniaki! - warknęła zabierając się do roboty. Zapijaczony mięśniak nie stanowił dla Aeris problemu i już po kilku umiejętnych przelotach i pikowaniach zdezorientowany mężczyzna opadł ciężko na miejsce gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
-Zehrro z ciebhie pożytku, Kifor! - rzucił w stronę towarzysza i szarpnął do siebie anielicę łapiąc ją w stalowy uścisk. - No chhoć słonko, nie wshydź się!
Z tej odległości mogła dokładnie poczuć jak zepsuty jest oddech jej mimowolnego amanta. W tym samym czasie Kifor pozbył się z nosa łyżki klnąc dziko. Oczywiście nie trzeba wspominać o tym, że nie ociekała już jedzeniem...
- Puść ją albo użyję tego! - krzyknął Veril cały czas siedząc na ziemi. W jego dłoni pojawiło się jeszcze bardziej niszczycielskie narzędzie podane mu przez jednego z uczynnych biesiadników, chochla. Kilfor wzdrygnął się...
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Tempo wydarzeń wzrastało w postępie geometrycznym z każdą podjętą akcją. Sytuacja wydała się osiągnąć swoje apogeum wraz z groźbą skierowaną w stronę małej wróżki. O tym, jak oni mieli w planach ją wykorzystać, można by zapewne napisać opasłą książkę, a jakiekolwiek z wspomnianych w niej metod... nie wydawała się realistyczna.
Sytuację oczywiście ratował Veril, wraz ze swoim niespotykanym talentem do rozładowywania takiego napięcia. Kilka sprawnych ruchów i łyżka wylądowała w ciele jednego z gburów. "Ale jak to w nos?!" pomyślał diabeł, nieświadomie kierując wolną rękę w kierunku nosa.

Nagle Khardan ocknął się, przełknął wybuch śmiechu, po czym złapał za rękę gbura.
- Nie chciałbym przerywać romansu z zastawą stołową... - Powiedział to lekko rozbawionym głosem, tylko po to, by następne słowa zmroziły krew w żyłach. - Ale straszny tutaj jestem ja.
Spod kaptura błysnęły dwa ogniki, złowrogie oczęta pokazywały, że niebezpieczeństwo się zbliża w sposób nieludzko szybki i bez żadnych iluzji bezpieczeństwa. Gdy pan wątpliwych lotów to ujrzał, odruchowo puścił łokieć anielicy.
Ale czerwona ręka trzymała mocno.
Śmiech, którego żaden diabeł powstydzić się nie mógł, bezlitośnie wdzierał się do uszu, przenikał skórę i kości, karząc krzyczeć ciału ze strachu. Chyba na złość, w gardle stawał język, niby kołek, który nie pozwalał wyrzucić z siebie krzyku i ulżyć swemu przerażeniu. Trzymany przez rogatego grubas momentalnie wytrzeźwiał, próbował uciec. Wyrwał rękę z uchwytu.
Ale język to nie była jedyna część ciała, która w kołki się pozamieniała.
- Skoro już tu leżysz, powiedz mi, czemu liczyliście na to, że pozwolę wam położyć wasze brudne łapy na tym kwiatuszku? - mówiąc to, ponownie objął Careylissę za ramię. - Tak długo, jak ja ją bronię...
Tu urwał, bo pojął co mówi. Posiadanie czerwonej skóry na pewno było teraz przydatne, bo nikt nie mógł dojrzeć, jak bardzo gorąc wystąpił na twarz diabła. Cofnął niezgrabnie dłoń, po czym dokończył speszony szybko i bąkliwie.
- ...nie ma się czego bać. - Szybko diabeł zmienił jednak temat. - Sądzę, że jeśli obaj panowie sobie pójdą, to nie będę wywierać na panach swojego gniewu. To chyba uczciwa propozycja?
- Dopijemy tylko...
- Nie dopijecie.
Kilfor splunął, po czym zabrał tylko leżącą niedorajdę mamrocząc klątwy na temat tego, na czym świat stoi, po czym trzasnął drzwiami od karczmy.
Khardan robił dokładnie to samo, wracając na swoje miejsce, wyłączając wyżywanie się na drzwiach. Wszystkie klątwy, jakie znał parszywy język piekieł, przelatywały właśnie przez jego usta, niby przez zniszczoną tamę. Gdy usiadł, przerwał szemranie i nie oglądając się na nikogo zaczął jeść. Kaptur był zarzucony znacznie niżej, niż poprzednio, wydawało się, jakby Khardan usilnie starał się zniknąć, pomimo świadomości, że nie jest to takie łatwe.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Zanim Carey zdążyła powiedzieć co uważa o dwóch napastnikach i wyrazić swoją opinię na temat bólu, na ratunek pospieszył jej Veril . Anielica spojrzała na niego z wyrazem bólu w oczach, szarpiąc się lekko by wyrwać się z uścisku nieprzyjemnego gościa. Wtem zobaczyła jedynie jak łyżka ląduje w nie tym otworze co trzeba i na sam widok odwróciła wzrok nie mogąc patrzeć na takie coś.
- Puszczaj mnie! – Niebianka powiedziała głośniej do czarnowłosego gbura, który nadal mocno trzymał ją za łokieć.
- Mhiillcz aniołhheczku!- warknął na nią i w tym całym zamieszaniu jakie działo się wkoło, przyciągnął ją mocniej do siebie, by zamknąć w mocnym uścisku. Carey skrzywiła się czując jak napastnik cuchnie, odpychała się rękoma ile miała tylko sił, ale wszelkie zmagania były na nic. Nie mogła nawet sięgnąć po nic, by uderzyć czarnowłosego i uciec w bezpieczne miejsce. Nie chciała wykorzystywać żadnej magii ani innych niepotrzebnych sztuczek, by nie sprowadzać na towarzyszy jeszcze większych kłopotów.
Kiedy sytuacja Carey była z grubsza bardzo beznadziejna, do akcji wkroczył Khardan, co po raz kolejny ją zaskoczyło. Dobrze, może nie był takim typowym Diabłem, który powinien być jej wrogiem, a ona znowu była słaba.. Ale mimo to, była wdzięczna, że Piekielny stanął w jej obronie. Anielica poczuła jak Khardan obejmuje ją i przyciąga do siebie, przy okazji komplementując. Zamiast strachu, poczuła spływający na nią spokój i bezpieczeństwo. Patrząc na czarnowłosego, przysunęła się bliżej Rogatego by nikt więcej nie chciał jej skrzywdzić. Słowa jakie wypowiadał w stronę napastnika, zaskoczyły ją jeszcze bardziej niż sam fakt jego bliskości. Zaskoczona spojrzała na niego, a on sam poczuł się nieco dziwnie, co było doskonale widoczne. Carey ogarnęło dziwne przeczucie, ale nie należało ono do tych złych. Khardan natomiast powrócił do upitych biesiadników i obu wygonił z karczmy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i rozmasowała sobie łokieć, w którym ciągle tlił się tępy ból. Piekielny wrócił na miejsce, a Niebianka spojrzała na niego, nie do końca rozumiejąc jego zachowanie. Westchnęła cicho i spojrzała na Verila, który zaimponował jej tym jak się zachował.
- Dziękuję – powiedziała uśmiechając się lekko. – Nic Ci nie jest? – zapytała troskliwie, zupełnie jakby to nie ona była w niebezpieczeństwie.
Anielica powoli usiadła przy stoliku i spojrzała na Khardana, który mówił coś pod nosem ,ale ona zupełnie nie mogła tego zrozumieć.
- Tobie też dziękuję. – powiedziała miło, ale z większą ilością niepewności, niż momencie zwracania się do Verila. Carey podniosła wzrok i rozejrzała się. Biesiadnicy patrzyli w ich stronę, ale najwidoczniej uznali to za kolejną błahą rozróbę jakich tu wiele. Anielica wysiliła się na lekki uśmiech, a potem spojrzała na swojego Piekielnego towarzysza.
- Może powinniśmy przejść w czwórkę w jakieś spokojniejsze miejsce? – zaproponowała niepewnie.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Naturianin odłożył swoją broń na pobliski stolik. W odpowiedzi na słowa niebianki tylko uśmiechnął się cierpko. Mięśniak, z którym stanął w szranki może i był głupi, ale miał sporo siły, a Veril? No cóż, może zostawmy to bez komentarza.
- W porządku, jakoś przeżyję. - odparł widząc autentyczną troskę w oczach Carey. Chrząknął i zebrał swoje obolałe kości z ziemi. Następnie otrzepał się i poprawił trochę swoje ubranie. Zdziwił się gdyż nawet sama wróżka pomogła mu w tej czynności, czego normalnie nie czyniła.
- Na pewno nic ci nie jest? Wyglądasz niewyraźnie. - Aeris śmigała dookoła jego twarzy sprawdzając czy nie ma jakichś pęknięć w czaszce, co oczywiście nie mogło się jej udać gdyż z każdej strony napotykała kurtynę białych włosów.
- Yyy, jakoś dziwnie się zachowujesz. - wybąkał. Dopiero po chwili dotarło do niego, że swoim wcześniejszym zachowaniem musiał zaimponować niejednemu. On! Zwykły, wędrowny grajek stanął w obronie uciśnionej niewiasty! Niczym lśniący rycerz w końskiej zbroi... Koński rycerz na lśniącym koniu? Albo jakoś tak...

Z rozmyślań wyrwał go gwar, który ponownie podniósł się na sali. Wszyscy wrócili do swoich spraw gdy widowisko się skończyło. Jedyne co nie dawało Verilowi spokoju to świdrujący wzrok karczmarza, który tylko czekał na okazje by wrobić go w małżeństwo z jego córką. Naturianina ciarki przeszły po plecach na samą myśl o ożenku. Słyszał opowieści wielu mężów... Może powinien jeszcze zapytać drugiej strony? Nieważne!
- Mówiłam! Masz pewnie jakiś wstrząs! - zakrzyknęła wróżka widząc stojącego sztywno grajka.
- Nie, nie, nie... To nic. Chodźmy już stąd, chyba jeszcze ktoś czyha na moją osobę. - drugą część zdania powiedział ciszej, niemal szeptem. Słyszał słowa karczmarza: "Dobry chłopak, odważny i wychowany...". O nie! Tego było za wiele. Veril był pewien, że jego dziąsła nie wytrzymają tego małżeństwa...
Czym prędzej czmychnął do wyjścia rzucając tylko za siebie:
- Zaczekam na zewnątrz... Muszę się... Ekhm, przewietrzyć.
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości