Strona 7 z 8

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 3:29 pm
autor: Andrew
Wjechali powoli w ruiny miasta. Widok jaki ich otaczał był dość dołujący. Domy prawie bez dachów, część z zapadniętymi ścianami. Wyczuł zapach jakiegoś zbliżającego się mężczyzny. Zwrócił mruknięciem uwagę Ayathell na jedną z bocznych uliczek. Jak się okazało, nie mylił się zbytnio, gdyż w chwilę potem dobiegł ich stamtąd głos. Z alejki wyszedł mężczyzna i zaczął rozmawiać z elfką. W pewnym momencie mężczyzna wskazał na Andrewa. Niedźwiedź mruknąłby coś na obcego, gdyby nie uśmiech, który posłała mu elfka. Dotarło do niego, że tłumaczy obcemu kim jest, gdy usłyszał swoje imię. Podszedł do nich i usiadł koło elfki wpatrując się w mężczyznę.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 3:47 pm
autor: Ayathell
Pogłaskała łeb Andrewa, a mężczyzna wyciągnął dłoń i dotknął nią jego nosa.
- Jestem Oliard, syn Draghilla. Chodźcie za mną. Ojciec czeka. - Odwrócił się i ruszył przed siebie. Ayathell pozostawiła Lohiduhe i ruszyła za elfem, przywołując gestem Andrewa. Ruszyli za przewodnikiem przez zarośnięte roślinnością ruiny, aby zagłębić się wreszcie w cieniu jednego z budynków. Wewnątrz płonęły ognie i dało się słyszeć cichy rytm wybijany na bębnach. Ayathell śmiało przekroczyła próg i weszła za elfem. Wewnątrz widać było zebranych siedzących przy ogniu wojowników o czarnej skórze i białych włosach. Ich twarze stały się wesołe na widok dziewczyny i rozbrzmiały głosami powitań. Zrobiono miejsce przy ogniu dla niej i Andrewa. Ayathell poprosiła aby zmienił swoją postać i usiadł przy niej.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 3:59 pm
autor: Andrew
Zmienił swoją postać na ludzką widząc innych elfów i usiał koło Ayathell przy ognisku. Kiwał tylko głową, słysząc powitania w nieznanym sobie języku. Elfka usiadła bardziej z przodu, jednak Andrew trzymał się odrobinkę z tyłu, żeby mógł mieć całe pomieszczenie na oku, oraz móc od czasu do czasu zerknąć na kształty elfki. Trzymał się na tyle daleko, żeby nie wydawało się, że coś ich łączy, jednak wystarczająco blisko, żeby dać innym do zrozumienia, żeby nie podchodzili. Inne zwierzęta rozumiały gest bez słów, stwierdził, że zobaczy jak to zadziała na elfy.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 4:23 pm
autor: Ayathell
Rozmawiali długo rzadko gestykulując. Ayathel w końcu najwyraźniej nagabywana prze najstarszego rozpoczęła mówić. Mówiła długo, czasem wskazując na Andrewa, a czasem na nieumarłego kruka. W sali panowała cisza, gdy jej słowa wypełniały pomieszczenie, i widać było, iż wszyscy słuchali jej w skupieniu i uwadze. Czasem ktoś zadał pytanie, na które Ayathell odpowiadała. Jej głos to wznosił się, to opadał, na koniec padło imię czarnoksiężnika, wtedy elfy popatrzyły na siebie nawzajem, kiwając głowami i wymieniając się krótkimi zdaniami. Ayathell wreszcie usiadła, podniosła kubek i napiła się z niego, na jej wardze pozostała odrobina szkarłatnej cieczy. Zmienił się mówca i reszta słuchała w skupieniu, nastąpiły kolejne zmiany, w których nikt nie krzyczał ani nie próbował zagłuszyć poprzednika. Ayathell podsunęła się do tyłu i oparła plecami o pierś Andrewa. Najbliżej siedzący elf popatrzył na to unosząc brwi. Ayathel posłała mu uśmiech i przestała zwracać na niego uwagę. Czekała końca debaty na temat sojuszu z Medgarem. Kiedy wreszcie skończyli, Ayathel gwałtownie wstała i powiedziała:
- Potrzebuję kilku wojowników. - Po czym rzuciła pomiędzy elfy worek wypełniony złotymi gryfami.
- Połowa tego bogactwa jest do podziału dla tych, co pójdą za mną - rzekła wskazując na trzos. Elfy poruszyły się i wszyscy spojrzeli na najstarszego. Ten ledwie rzucił okiem na pieniądze i rzekł:
- Ayathell, wiesz, że jeżeli potrzebujesz, zawsze możesz na nas liczyć.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 4:41 pm
autor: Andrew
Słuchał przemowy Ayathell, potem innych elfów. Czasem udało mu się wyłapać jakieś pojedyncze słowa, które skądś kojarzył. W końcu elfka oddała głos innym. Usiadła i przysunęła się do niego. Zauważył kila oczu wpatrzonych w nich, jednak szybko odwrócili wzrok skrzyżowawszy go z nim albo z elfką. Delikatnie dotknął jej ręki i trzymał ją dopóki nie wstała, żeby złożyć ofertę siedzącym mężczyznom. Sporo z nich łakomie spojrzało się na pieniądze. Widać było, że z chęcią podzieliliby całość między siebie. Jednak coś ich powstrzymywało. Nie wiedział, czy to szacunek, czy strach przed starszyzną lub Ayathell. Ucieszył się nie widząc tych samych reakcji u najstarszego z nich, co jeszcze potwierdził ustnie. Jednak nie był taki pewny, czy pozostali podzielali jego opinię.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 4:56 pm
autor: Ayathell
Stary elf podniósł się i teraz można było dostrzec, że za nim siedzi olbrzymi pająk. Podszedł, podniósł mieszek i podał go Ayathell.
- Kto chce iść z Ayathell aby przysłużyć się Podmrokowi i naszej pani Lolth? - zZatoczył wzrokiem po siedzących. Po chwili ciszy mężczyźni wstawali jeden po drugim, aż w końcu nie było siedzących w kręgu ogniska. Ayathell popatrzyła na stojących, wpatrzonych w nią wojowników. Podniosła się i rozpychając najbliższych weszła w tłum z którego wyciągnęła dwóch niskich osobników o twarzach proszących się o uśmiech. Potem wskazała jeszcze dwóch i gestem kazała im dołączyć do poprzedniej dwójki. Elfka jeszcze wskazała na młodą, zwinnie wyglądająca dziewczynę, po czym skierowała spojrzenie na starca. Ten obejrzał po kolei ich twarze i kiwnął głową.
- Są twoi - rzekł krótko. Ayathell odesłała swoich podopiecznych na spoczynek, mówiąc o wymarszu wieczorem, po czym pociągnęła za rękę Andrewa w głąb zrujnowanej budowli. Weszli razem do sali pełnej ponurego mroku, gdzie pod sufitem wisiały olbrzymie pająki podobne do tego co spoczywał za starcem. Tu usiadła na ziemi ciągnąc za sobą Andrewa, pocałowała go i położyła się nakrywając płaszczem.
- Musze odespać jakieś trzy, cztery godziny. Wieczorem ruszamy dalej. - Długo leżała w ciemności z otwartymi oczami, aż wreszcie zasypiając powiedziała:
- Podobno mój brat żyje.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Pon Cze 20, 2011 5:29 pm
autor: Andrew
Obserwował, jak Ayathell wybiera wśród elfów takich, którzy będą jej pasowali na dalszą część planu.
Następnie dał się pociągnąć do pomieszczenia w głębi ruin. Pająk jaki siedział poprzednio za najstarszym z elfów sam nie robił wrażenia, jednak w takiej ilości, w jakiej znajdowały się tutaj pod sufitem, każdego mogły przyprawić o ciarki. Z tym, że elfka zapomniała o jednym, wciągając go do tej sali. Dla zgromadzonych tu elfów do sufitu był kawałek. Jednak dla ponad sześciu łokci wielkoluda patrzenie tym pająkom prosto w oczy nie było miłym doświadczeniem.
Kiedy położyła się na ziemi, położył się koło niej i objął ja ramieniem. Odwzajemnił pocałunek i przytulił ją mocniej, czekając aż zaśnie. Jakby od niechcenia dodała jeszcze coś o swoim bracie. Trochę opornie dotarło to do niego, gdyż wciąż wpatrywał się w te pająki. Stwierdził, że nie jest jeszcze na tyle zmęczony, żeby iść spać. Zajął się więc obserwowaniem Ayathell. Jej obsydianowych krągłości oraz śnieżnobiałych włosów.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 10:14 am
autor: Ayathell
Obudziła się w środku dnia, czując rękę opasującą jej talię. Nie poruszała się, aby nie zbudzić Andrewa. Bardzo ją ucieszyło, że lykantrop mówi jej imię przez sen, uśmiechnęła się i delikatnie obróciła tak, aby leżeć do niego przodem. Pocałowała delikatnie jego twarz, aby go nie zbudzić i napawała się jej widokiem. Delikatnie błądziła palcami po jego bliznach, oczach, nosie i wargach, potem znów go pocałowała i wtuliła się w jego potężne ciało. Westchnęła i zapadła w drzemkę, czujna jak ptak i gotowa zareagować na każdy jego ruch. W tym czasie kilka razy do pomieszczenia zaglądała straż, aby - widząc że wszystko jest w porządku - odejść. Czas mijał. Ayathell oddała się sennym rozmyślaniom. Martwiło ją, że może zginąć, martwiła się też o Andrewa, który zgodził się podążać za nią. Po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że nie chce aby zginął. Znów westchnęła. Zastanawiała się, dlaczego tak przywiązała się do Andrewa. Nie kochała go jako kobieta, lecz coś w nim było takiego, że chciała jego obecności koło siebie. Przyjrzała się uważnie jego twarzy, w sumie nic w niej nie było pociągającego. "Dlaczego mi na nim zależy? Powinnam go zabić zaraz po zbliżeniu, a tu...? " Ponownie pocałowała go w usta i obserwowała jak się budzi ze snu. Uśmiechnęła się, jak otworzył oczy.
- Zbierzesz moich zabijaków? Niech wezmą konie czy co tam na czym jeżdżą. Za jakieś dwie godziny musimy wyruszyć. Nie chcę podróżować w ciągu dnia. - Pogłaskała go po policzku z uśmiechem, jakiego Andrew u niej jeszcze nie widział.
- Ta dziewczyna to Nayatoll, mistrzyni tańca. Mam nadzieję, że nie będziesz jej podrywał. - Znów się uśmiechnęła.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 11:32 am
autor: Andrew
Leżał cierpliwie czekając na zmrok. W końcu jednak odpłynął w senne marzenia. Śniło mu się dzieciństwo w górach oraz te lata spędzone w lasach. Czasem gdzieś tam między drzewami widział przemykającą sylwetkę Ayathell. Chciał ją zawołać, lecz nie reagowała na jego głos. Parę razy już mu się wydawało, że ją złapie i zamknie w uścisku, jednak ona wciąż mu uciekała. W końcu zmęczony gonitwą za nią miał odpocząć, aż tu nagle znalazł się w pobliżu jakiejś jaskini. Zszedł w dół, mijając statuetki pająków podobnych do tych co siedziały na suficie ich lokum. W końcu wyszedł tak jakby z nory jakiegoś gryzonia tuż przed leżącą Ayathell. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sięgał jej zaledwie na wysokość kostek u stóp. Już zaczynał się na nią wdrapywać, gdy obudził się.
Ayathell leżała przytulona do niego i właśnie całowała go śpiącego. Chwycił ją w pasie i oddał pocałunek. Po czym pocałował jeszcze raz, zanim zdążyła się odezwać. - W porządku, mogę ich zebrać. Pozbieraj się trochę i przydałoby ci się wyczesać włosy.
Wstał i oglądając się to na Ayathell, to na pająki, wyszedł z pomieszczenia. Pomieszczenie, gdzie wczoraj odbywało się zebranie, było puste. Wyszedł na zewnątrz, gdzie zauważył jednego z elfów, których wczoraj wybrała Ayathell. Stał na dworze i wpatrywał się w niebo.
- Hej, ty - zwrócił się do elfa. Zignorował jakiś bełkot w ich języku, którego nie rozumiał. - Gadaj sobie co chcesz, zbierz pozostałych. Kiedy zmrok nadejdzie, wyruszamy. Dajcie znać również Nayatoll. Jak kogoś będzie brakować, odpowiadacie przed Ayathell.
Po czym nie czekając na jego odpowiedź odszedł. Zajrzał na chwilę z powrotem do pomieszczenia gdzie zostawił elfkę.
- Dałem znać jednemu i powiedziałem, żeby przekazał całej reszcie. Jak nie, to im się oberwie.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 11:53 am
autor: Ayathell
Kiedy Andrew wszedł, Ayathell stała właśnie naga w dużej kadzi wypełnionej wodą, spłukując swoje ciało z kurzu drogi. Stała do niego plecami. Włosy zebrane w prosty kok były mokre. Powoli polewała swoje ciało, nachylając się aby napełnić dzban. Czarne prawie ciało grało rozkosznie błyskami ogni rzucanych przez łuczywa zatknięte w ściany. Jej ubranie leżało chaotycznie rzucone na podłodze. Wodziła rękami po ciele zmywając je, a jej ruchy były zmysłowe i miłe oku Andrewa. Kiedy Andrew odezwał się, Ayathell obróciła się do niego przodem i zaczęła wyciskać wodę z włosów które w końcu rozpuściła.
- Dobrze, Andrew. - Uśmiechnęła się. Wyszła z wody i powoli zaczęła się ubierać, robiąc to świadomie powoli, jakby chcąc wykonać występ przed nim. W końcu pozostały buty. Usiadła i podnosząc bosą stopę ponownie uśmiechnęła się do niego.
- Założysz?

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 12:17 pm
autor: Andrew
Stał, patrząc się na jej ciało. Jak zaczarowany obserwował każdy diamencik wody zostający na obsydianie jej ciała. Jej białe włosy leżały rozkładające się falami wzdłuż jej pleców. Kiedy się obróciła, prawie usiadł z wrażenia. Ciało, które zazwyczaj obserwował po zmroku, w migającym blasku pochodni odebrało mu mowę. Te idealnie zakrzywione kształty, krągłości idealnie rozmieszczone na ciele przez naturę widocznie podniosły mu ciśnienie. Zanim jednak sparaliżowany zdążył wykonać jakikolwiek ruch, Ayathell wyszła z wanny i jeszcze bardziej drażniąc się z nim ubrała się.
Trwało chwilę, zanim dotarła do niego jej prośba. Podszedł do niej i chwycił jej nogę. Kilka razy pogładził dłonią po jej udach, stalowych łydkach, aż w końcu doszedł do stóp. Złożył na samym czubku palca mały pocałunek patrząc jej w oczy i założył jednego buta, po czym cały rytuał powtórzył przy drugim bucie. Przy okazji pogładził kilka otarć, których był przyczyną.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 3:20 pm
autor: Ayathell
Podniosła się i otarła biodrem o twarz Andrewa, który zdążył założyć jej buty. Potem pogłaskała jego zmierzwione włosy i ruszyła do wyjścia.
- Wiec zaczynajmy - powiedziała wesoło. I ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia. Pająki pod sufitem nieznacznie się poruszyły, pozostając na swoich miejscach. Ayathell przeszła przez pustą teraz izbę narad i skierowała się na zewnątrz, gdzie powoli zapadał zmrok. Wyszła, stanęła, i patrząc w niebo wciągnęła w płuca chłodne powietrze. Popatrzyła na zbierające się drowy, powiedziała do nich kilka słów w ich języku, po czym przywołała Lohiduhe cichym gwizdem. Koń wyłonił się z ciemności niby stworzenie nie z tej ziemi. Elfka pogłaskała go po chrapach i pozwoliła się posadzić na nim Andrewowi.
- Kyorl ukta saph ehmtu solen - dodała wskazując na Andrewa. Dziewczyna nazwana wcześniej imieniem Nayotall podjechała w pobliże lykantropa i skinęła w odpowiedzi głową. Popatrzyła jeszcze na Andrewa bez specjalnego wyrazu twarzy. Lecz teraz mógł dostrzec zadziwiające podobieństwo rysów twarzy do Ayathell. Ruszyli powoli. Kawalkada posuwała się naprzód za drowką w ciszy skupieniu i dyscyplinie. Wszyscy byli uzbrojeni tak jak Ayathell, samopowtarzalne kusze i długie sztylety lub noże. Pomimo kamiennej podstawy miasta jeźdźcy nie wydawali żadnych dźwięków dzięki specjalnie spreparowanym podkowom u końskich nóg. Powoli zagłębili się w gąszcz mrocznego i cichego lasu.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 3:55 pm
autor: Andrew
Wyszedł za nią z pomieszczenia. Drużyna elfów stała czekając na nich w mroku. Po kilku słowach, którymi Ayathell poustawiała ich jak chce, oraz po zagłębieniu w jej plany, podsadził ją na konia. Czekając aż elfka skończy pozostałym tłumaczyć, oparł się o ścianę. Skinął głową tej tancerce, o której mówiła mu elfka.
Kiedy ruszyli, spokojnie nadążał za nimi, przyspieszonym krokiem maszerując parę metrów za Ayathell. Nayotall trzymała się go blisko, ale to pewnie spowodowane jej rozkazami. Jak tylko wydostali się z ruin, przyśpieszyli tempa. Oddalając się trochę na bok od całej kawalkady, Andrew w skoku zmienił swoją postać, nie zostając w tyle nawet o metr. Po czym wrócił tuż za Lohiduhe. Uważnym oczom Elfów nie umknęło, jak często Niedźwiedź zerka na Ayathell.

Re: [Mgliste Bagna] W drodze.

: Wto Cze 21, 2011 4:20 pm
autor: Ayathell
Przemykali nocna porą, odpoczywając i kryjąc za dnia w cieniu, jaki dawały drzewa lub inne miejsca. Ayathell prowadziła oddziałek pewnie i sprawnie, z rzadka konsultując się z jednym z elfów, najwyraźniej na temat wyboru drogi. Wkrótce opuścili te tereny i udali się w sobie znanym kierunku.

Dalej