Mgliste Bagna[okolice Starego Młynu Wodnego]Szkolenie Magiczne

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

[okolice Starego Młynu Wodnego]Szkolenie Magiczne

Post autor: Nemene »

Kula ognia poleciała w stronę nastolatka. Zrobił on unik i odskoczył szybko kilka kroków dalej. Kolejny pocisk przeleciał koło jego ucha. Jeszcze jeden prawie trafił celu, ale został rozbity jarzębinową laską. Do ciała doszło tylko kilka iskier. Chłopiec zrobił kolejny unik, tym razem nie tak skuteczny. Lewy rękaw zaczął się palić. Padł na ziemię i zaczął zagaszać płomień. Turlał się, unikając przy tym kolejnych fal ognia wytryskujących z laski starca stojącego naprzeciwko. Czarodziej śmiał się i ledwo potrafił dostatecznie skoncentrować uwagę, by móc czarować.
- Musisz być szybszy! Pamiętaj, że ja nie staram się ciebie zabić! Ja tylko próbuję wyrobić w tobie instynkt! - I znów zaczęła się stara gadka o tym, że każdy mag musi odparowywać ciosy bez zastanowienia, by poświęcić całą uwagę "tkaniu" zaklęć, gdyż jest to podstawowa broń. Ciskaj ogniem, broń ziemią, lecz wodą i oddalaj się na wietrze, to to, co kłębi się w głowie każdego gustującego w Kręgu Żywiołów. Trzeba się skupić! To jest podstawa!
Po ćwiczeniach z ogniem, nastawała kolej na ziemię. Tutaj uczniów zaczynających swą przygodę z magią, czekał test, który decydował, czy opłaca się ich szkolić w Dziedzinie Ziemi. Chłopiec (Nemene nie szkolił i nigdy szkolić nie będzie kobiet) schodził do dolinki, a starzec formował wielki, okrągły głaz, który następnie spuszczał w dół po zboczu. Jeżeli kandydat odskoczył, nie zostawał przyjęty i musiał czekać kolejny rok, na drugą szansę. Jeżeli zgniótł go kamień, również nie zostawał przyjęty (oczywiście nadal żył), natomiast jeżeli chociaż próbował zatrzymać głaz, dostawał się.
- Zejdź na dół i przygotuj się! - rozkazał wskazując palcem dziurę.
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Ćwiczenie z magią ognia było bardzo trudne. Kylar miał już kilka pomysłów na obronę, ale wciąż nie mógł się przełamać, aby zacząć atakować. Niedługo miał zamiar zadziwić mistrza wysłaniem próżni naprzeciw kuli ognia. Kiedyś Dziadunio mu tłumaczył, że ogień żywi się powietrzem. Więc jeśli nie będzie powietrza, ogień "umrze" i nie będzie mógł wyrządzić mu żadnej szkody. Bał się również Próby Ziemi, jak to nazywał pewien poprzedni uczeń. Miał pewną teorię, co do tego jak można zatrzymać głaz, ale do tego potrzebował skupienia. Zaczął głęboko oddychać, przypominając sobie co ma zrobić. Oczywiście jego domeną były rozkazy, lecz Dziadunio i tak uczył go inkantacji. Skierował się w dół doliny, przygotowując w myślach plan działania. Stanął na swoim miejscu i pomachał do mentora, aby dać mu znak, że jest gotowy. Jednocześnie cały czas oddychał.
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Kiedy zauważył znak dany przez swojego podopiecznego, przykucnął i z ziemi zaczęła wyłaniać się twarda, skalna kopuła. Powoli zaczynała rosnąć. Chropowaty obiekt przez chwilę wyglądał jak skorupa żółwia, który skrył się przed niebezpieczeństwem. Kula zaczęła nabierać kształtów i wielkości. Teraz z łatwością zgniotłaby niedźwiedzia. Jeszcze troszkę i... Jest. Wielkość na dwa niedźwiedzie jest idealna.
Nemene z łatwością mógł załatwić "amunicję" w niecałą sekundę, ale zawsze dawał trochę czasu uczniowi, by mógł uspokoić oddech i przyszykować się na próbę. Cóż, niewielu ją zdawało. Właściwie większość osób kończyła tylko jeden żywioł. Ten chłopiec był jednak jego największą nadzieją. Znaleziony pod drzwiami, obcował z magią od wieku niemowlęcego. Miał wielkie predyspozycje. Nemene pchnął głaz.
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Zobaczył, że Dziadunio pchnął głaz. Zaczął wytężać wszystkie swoje siły. Bardzo się denerwował i to przeszkadzało mu w "tkaniu" splotów magicznych. Po chwili jednak skupił się i zaczął pracę. Najpierw zrobił siłą woli malutkie szczeliny w głazie. Może nie były zbyt widoczne, ale sięgały głęboko do środka. Kula pokonała już jedną piątą drogi. Następnie nadludzkim wysiłkiem sprawił, że w szczeliny wlała się woda. Teraz miała nastąpić jedna z trudniejszych i ryzykowniejszych części planu, a kula była już prawie w połowie drogi. Nadal uspokajając oddech i starając zwolnić bicie swojego serca nakazał płynom w głazie zmniejszyć swoją temperaturę i dzięki temu zamroził je. To wyczerpało trochę jego sił. Dał sobie kilka sekund na odpoczynek, a następnie znów wziął się to pracy. Dzięki zamrożonej wodzie głaz nie był już taki mocny i łatwiej będzie go zniszczyć. Skupił się i dokładnie przed sobą ustawił duży, długi kamienny szpikulec pod kątem 45 stopni licząc od ziemi. Według jego obliczeń miał on się wbić w sam środek kuli ziemi. Pędzący na niego głaz był już tuż, tuż. Jeszcze tylko ostatnie kilka łokci i... jest! Udało się! Szpikulca nie było już prawie widać, gdy głaz przepołowił się na dwie części, które minęły Kylara nic mu nie robiąc! Jakże wielka była jego radość. Udało mu się przejść najtrudniejszy test. Żaden inny nie był tak wymagający jak ten. Uśmiechnął się do swojego mistrza, ale był pewien, że ten i tak wiedział jak on się raduje.
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Przyglądał się sztuczce zastosowanej przez Kylara. To był zdecydowanie dobry pomysł, ale już to gdzieś widział. Pewnie rozmawiał z innymi, którzy testu nie przeszli... Ale to nieważne. Udało mu się powstrzymać głaz, więc zdał. Jeżeli posłużył się radami poprzedników, okazał swoją dorosłość. Możliwe, że sam nie zrobiłby tego lepiej. Zaczął powoli schodzić do swojego ucznia. Kolejna Dziedzina, więcej pracy. Jemu to nie przeszkadzało, ale chłopak może mieć problemy. Prawdopodobne jest, że nie wytrzyma fizycznie. Lepiej dla niego, by pozostałe testy poszły gorzej.
Nemene był już w połowie drogi na dół. Jego pięty wbijały się w miękką glebę. Pozwalało to na pozostawanie w wyprostowanej pozycji. Podstawowa zasada, którą dopracował do perfekcji już w dzieciństwie głosiła, by nigdy się nie garbić. To wpływa na ocenę przez innych, jak i własne samopoczucie.
Uśmiech, który zagościł na twarzy Kylara zobaczył dopiero będąc już przy końcu trasy. Najlepsze lata minęły i teraz z daleka potrafił rozróżnić tylko zarysy.
- Przestań się szczerzyć! Przed tobą jeszcze dwie próby! Kolejne mogą nie pójść tak dobrze! - Dla podkreślenia swoich słów, trzepnął chłopca laską po głowie.
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Gdy zobaczył, że laska mistrza leci w stronę jego głowy próbował zrobić unik, ale mu się nie udało. Dziadunio może i był stary, ale trochę krzepy z młodości mu zostało, albo po prostu lata praktyki pozwoliły mu uderzać w te najczulsze miejsca... W każdym razie ból eksplodował w jego głowie, choć tylko na krótką chwilę. Oszołomiło go to trochę i przestał się uśmiechać. Sprawiły to też słowa mistrza. Zostały mu jeszcze dwie próby. Miał nadzieję, że zostanie kiedyś Władcą Żywiołów, ale do tego czasu jeszcze daleką drogę musiał przejść. Gdy już wróciła mu ostrość wzroku odburknął jakieś przeprosiny Dziaduniowi i w magicznym świetle które dobiegało zewsząd, skierował się w stronę starego młyna. Musiał zrobić jakąś zupę. Zawsze to Kylar gotował w młynie. Odkąd pamiętał również sprzątał, pucował, mył, prał, suszył i robił wiele wiele innych rzeczy. Nie uskarżał się, ale nie mógł też powiedzieć, że każda praca była przyjemna.
- Pójdę lepiej zrobić coś do jedzenia - powiedział, po czym pognał do młyna.

Idąc do kuchni nie zwracał uwagi na wrażenie, że ktoś na niego patrzy. Tak naprawdę ciągle patrzyli. Stworzenia które wywoływały takie uczucia wcale nie były złe. To były zyliszki. Coś jak skrzat, tylko że nie tak dobrze wygląda. Prawie gołe ciało zakrywa tylko kilka szmat i mają mniej więcej trzydzieści palców wzrostu. To całkiem miłe stworzenia. Kylar z kilkoma nawet co jakiś czas rozmawia. Nauczyły go wielu rzeczy o ziołach i pomogły w nauce gotowania. Teraz właśnie idąc przez małą kotlinkę przez którą płynął mały strumyk zastanawiał się, z czego tym razem zrobić zupę. Po dłuższym namyśle zadecydował, że zupa będzie z pomidorów. Mieli koło młyna ogródek, który żył w tym mroku tylko dzięki sztucznemu światłu wytwarzanego przez magię. Kylar był z niego dumny, gdyż to on się nim opiekował. Doszedł do średniej wielkości ogródka na którym rosło kilka chwastów. Rosły w nim owoce, warzywa, jak również zioła. Po ćwiczeniach z magii wody i powietrza będzie musiał zająć się nim. Zerwał kilka pomidorów i wrzucił je do małego koszyka, który zabrał po drodze. Wziął jeszcze kilka ziół i powędrował do małej kuchni.

Zaczął z wprawą krzątać się po niej, wlewając wodę do garnka i oczywiście przy pomocy magii - tak trenował zazwyczaj, robiąc wiele rzeczy z pomocą magii, choć nie przesadzał. Rozpalił pod nim płomień. Dodał warzywa i zioła. Gdy wszystko się gotowało, zmiażdżył pomidory i zaczął szukać dwóch drewnianych miseczek i łyżek dla siebie i Dziadunia. Po chwili znalazł je i ustawiwszy je na małym chybocącym się już trochę stole, dodał pomidorów do zupy. Doprawił wszystko jeszcze odrobiną soli i pieprzu, po czym czekał. Nie wiedział gdzie podziewa się jego mistrz, ale miał jakieś wyjątkowe wyczucie czasu. Zawsze trafiał do kuchni jak obiad był już gotowy.
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Chłopak jak zwykle ulotnił się błyskawicznie. Cios w głowę zawsze działał na niego jak czosnek na wampiry. Wieki "ćwiczeń" na praktykantach przyniosły dobre efekty. Przy użyciu praktycznie zerowej siły, Nemene mógł przywrócić każdemu zdrowy rozsądek. Takie umiejętności zawsze przydają się, kiedy ma się bliską styczność z magią. Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie trzeba przyłożyć jakiemuś obdarciuchowi, próbującemu ukraść niezwykle ważną księgę magiczną, dla prawdopodobnie niewyobrażalnie głupiego maga, który nie skończył nawet stu lat, a już zaczyna eksperymentować z truciznami. Za jego czasów to było nie do pomyślenia! Niestety sekunda za sekundą, oddalał się od przeszłości, która była niewiarygodnie przyjemna i wkraczał w mroki nieznanej przyszłości. Każdy przeżywa to samo. Tak już jest. No cóż, teraz czas na obowiązki...

Starzec szedł bagnistą ścieżką w stronę jaskiń. Trzeba nakarmić ratakary. W ostatnich latach ich populacja nienaturalnie wzrosła, a to oznacza tylko większe kłopoty. Trzeba będzie zwiększyć teren otoczony Zaporą. Potrzeba do tego jeszcze kilku wykształconych magów, w pełni wieku. Jakie szczęście, że jest jeszcze taki młody. Prawdziwą karą dla niego byłby brak możliwości udziału w tym wydarzeniu. Otóż co jakiś czas, gdy osobniki nie mogły pomieścić się w dotychczasowym "wybiegu", jeden z Władców Żywiołów musiał zbierać ekipę innych potężnych Wykształconych. Razem z nimi w tajemnicy powiększał teren, na którym szczuroludzie mogli swobodnie żyć, nie czyniąc nikomu szkody. Nemene raz w miesiącu przepuszczał na ich tereny strumień. Płynął tylko jakieś pół godziny, ale to wystarczało by się najedli. Ryb było pod dostatkiem, a nawet jeżeli do środka dostało się niebezpieczne stworzenie, to drobne przerzedzenie populacji ratakarów niczemu nie zaszkodzi.

Mag jak zwykle przeszedł przez środek jeziora i zatrzymał się dopiero, gdy woda się skończyła. Wykonał skomplikowany ruch dłonią i ciecz zaczęła przeciekać. Woda zalała spory fragment równiny rozpościerającej się za Zaporą, popłynęła na północ i wypełniła rów. Ze wszystkich stron zaczęły biec ku niej dziwne stworki, które z obecnego położenia czarodzieja wyglądały jak mrówki. Zamknął zaporę. Teraz stwory mają co jeść. Sam również zgłodniał.

Wszedł po cichu do izdebki. Stanął za plecami swojego ucznia i położył mu dłoń na ramieniu.
- Znowu pomidorowa? Nasi przyjaciele mogliby przyswoić ci kilka innych przepisów, chłopcze! - rzekł do niego i usiadł naprzeciwko. Zanurzył łyżkę w zupie i zaczął ją powoli siorbać. Jedno musiał przyznać. Zyliszki dobrze gotowały i potrafiły przyswoić informacje. Szkoda tylko, że nigdy nie odważyły się jeszcze odezwać do całkowicie wyszkolonego maga. Kylara też kiedyś zostawią.
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Dziadunio jak zwykle narzekał. Narzekał prawie zawsze. Gdy Kylar mył naczynia mówił, że są jakieś szare, a nie bielutkie. Przy sprzątaniu, myciu, praniu i wycieraniu było podobnie. Młody adept sztuk magi podejrzewał, że staruszek nawet śni o narzekaniu. Kiedyś przechodził koło jego pokoju. Było to w nocy więc staruszek na pewno spał, Kylar usłyszał jak Dziadunio mruczy coś w stylu: "Ahh... Moje plecy", a potem "Coś mi strzyka w krzyżu". Lecz wiedział, że musi jakoś to przetrwać, gdyż Dziadunio trochę już przeżył. W sumie to jego mistrz zapewne był okazem zdrowia, ale mógł sam o tym nie wiedzieć.

Kylar wyjadł swoją miskę do czysta i zamyślił się, co będą robić. W końcu Stary Młyn to coś w rodzaju bazy wypadowej. Nigdy nie mieszkali tu długo. Zwykle podróżowali z każdym kolejnym uczniem mistrza, a potem, gdy skończył naukę lub w nagłych wypadkach - wracali. Mieszkali tu kilka miesięcy i tak to się jakoś działo. Nie zawsze podróżowali po Alaranii. Czasami zapuszczali się dalej do odległych mroźnych krain lub na gorące pustynie. To zależało również od tego, jakiego rodzaju magii uczył się nowy adept. Dziadunio zresztą nadzwyczaj szybko uczył swoich uczniów. Czasami było ich kilku, a czasami tylko jeden lub dwóch. Często wysyłał ich innym magom ponieważ uważał, że nie mają wystarczającego talentu. Kylar pękał z ciekawości dokąd będą podróżowali tym razem.
- Mistrzu, kiedy będę miał następne testy? - spytał ciesząc się, że już dwa ma za sobą. Planował zostać Władcą Żywiołów ale nie wiedział jeszcze, czy uda mu się przejść pozostałe dwa testy. Wziął swój talerz i dla treningu obmył go magicznie wodą i piaskiem.
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Choć Kylar już zjadł, mag jak przystało na "obolałe kości" wciąż siorbał zupę. Powolutku, łyżeczka po łyżeczce opróżniał naczynie wciąż do połowy pełne. Płyn nie chciał znikać, lecz mu to nie przeszkadzało. Zawsze lubił pomidorową. Co prawda czasem przydałaby się jakaś odmiana, ale i na niej mógłby oprzeć swoją dietę. Nie zawracał sobie głowy pytaniem ucznia. Jeżeli pragnie odpowiedzi to poczeka, a strawa niestety jest zbyt głupia by sama się podgrzać. Co prawda można jej w tym pomóc, ale Nemene nie lubił używać magii w okolicach spróchniałych stołów i niezrównoważonych młodzików.

Kiedy wreszcie miska została opróżniona, po długiej chwili zmagań, podniósł wzrok na Kylara.
- To zależy, jak szybko będziesz maszerował! - odpowiedział żartobliwie. - Jak się pewnie domyślasz, już niedługo wyruszamy w drogę. Skoro perfekcyjnie zdałeś już dwa testy, należy ci się chyba jakaś nagroda, nieprawdaż? - Na usta Dziadziunia wkroczył malutki, ledwo zauważalny uśmieszek. - Może nawet dwie... Oto i pierwsza - pozwolę ci wybrać, którą próbę chcesz zaliczyć jako pierwszą. Od tego może zależeć jak je wykonasz, więc przemyśl dobrze swoją odpowiedź, by nie popełnić jakiegoś niefortunnego błędu!
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Ucieszył się. Woda i powietrze to były jego ulubione żywioły. Zamyślił się na chwilę. W końcu musiał wybrać, który rodzaj magii zacznie studiować jako pierwszy. Pomyślał jakie możliwości daje każdy podrodzaj magi i zdecydował, że wybiera powietrze. Będzie mógł unosić się na wietrze i latać niczym ptak.
- Zadecydowałem, chcę najpierw zdawać test z magii Powietrza, abym mógł unosić się na wietrze niczym ptak.

Kylar przyjrzał się Dziaduniowi i chyba podobała mu się ta odpowiedź. Na razie jednak trzeba było pomyśleć nad czymś innym.
- Kiedy dokładnie wyruszamy? Mam już zacząć się przygotowywać do drogi? Co zabrać? Czemu mamy maszerować, a nie lecieć? - Wypowiedział te pytania błyskawicznie, już myśląc nad tym co spakować i ile jedzenia na drogę zrobić. W końcu jednak uspokoił się. Dziadunio zapewne na to czekał. Nie lubił gdy Kylar zbytnio się ekscytował. To było bezpośrednio związane z umiejętnościami magicznymi jakie posiadał. Nie mógł działać impulsywnie, każdy krok trzeba było przemyśleć.
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Podniósł się powoli z krzesła, przy czym jego stare kości wydały istną kakofonię skrzypień, trzasków, i zawodzeń. Zasunął za sobą drewniane krzesło, które zaszurało o podłogę. Przyjrzał się ścianom młyna; stare deski wyglądały jakby miały się zaraz rozlecieć. Prawdopodobnie gdyby nie magia przesycająca to miejsce, pierwszy mocniejszy podmuch wiatru by je zniszczył. Tak... To była świetna kryjówka służąca mu przez wiele lat, a teraz znowu przychodzi ją opuścić. Podszedł do okna i wychylił się przez nie. Wychodziło ono na zachód i Mag oglądał właśnie słońce chowające się za pagórkami. Ostatnie promienie oświetliły jego naznaczoną zmarszczkami twarz, nadając jej osobliwego wdzięku.
- Nazajutrz wyruszamy w góry Dasso! Pilnujcie dobrze tego przybytku i nie ważcie się nawet zjadać ziół i warzyw z ogródka, bo ja będę o tym wiedział! - zawołał w przestrzeń, do wszystkich stworzeń kryjących się na bagnach.

Odwrócił się w stronę swojego ucznia. Jego twarz zdradzała wielkie podekscytowanie i zapał. Pewnie po tym co powie ostudzi trochę chłopca.
- Wyruszamy jutro o świcie. Do tej pory musisz być już spakowany - rozpoczął odpowiedź na pytania Kylara. - Weź ze sobą tylko trochę chleba i warzyw. O czystych ubraniach nie wspominam, bo to raczej logiczne, nieprawdaż? Po drodze nauczę cię rozpoznawać to co można jeść i tak dalej... No cóż, tu cię rozczaruję. To t y będziesz maszerował.

Nie czekając na reakcję udał się po schodach na piętro. Musiał spakować wszystkie niezbędne rzeczy, a trzeba przyznać, że on miał ich więcej niż niejeden młodzik. Do nauki magii potrzebne będzie wiele przedmiotów. Od czar wszelkich rozmiarów, po zioła i mikstury. Im szybciej zacznie, tym prędzej skończy!
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Lekko się zdziwił. Czemu tylko on miał maszerować? Przecież nie mieli żadnego wozu ani konia, aby na nim jego mistrz mógł jechać, a przecież nie mógł takich rzeczy wyciągnąć z jakiegoś magicznego worka... prawda? Poszedł do swojego pokoju, który znajdował się na pierwszym piętrze Staruszka, jak zwykł nazywać w myślach Młyn Wodny. Nie trzymał się najlepiej. Zapewne gdyby nie był magicznie wzmocniony, zawaliłby się dawno temu.

Wchodząc do niewielkiego dosyć ciemnego pokoiku wyczarował niematerialny ogień które dawał tylko światło. Poczuł lekki smutek. Będzie musiał wyjechać z miejsca w którym spędził wiele lat. Jednocześnie jednak czuł ekscytację z powodu podróży. Zawsze lubił podróżować. Zaczął się pakować wiedząc, że nie zobaczy prędko znów swojego pokoiku. Gdy wszystkie potrzebne rzeczy takie jak ubrania, kilka przedmiotów alchemicznych, zioła i jedzenie - wziął je z kuchni, aby nie musieć wracać - odłożył torbę podróżną, która była zadziwiająco pojemna.

Poszedł do pokoju mistrza który znajdował się na przeciwległym końcu korytarza i zameldował mu, że będzie spał w swoim pokoju, gdyby go potrzebował. Wróciwszy przebrał się w jakieś luźne rzeczy, schował się pod kołdrą, ułożył głowę na poduszce i odpłynął w senną krainę marzeń...
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Nim jeszcze jego uczeń wdrapał się po schodach, on był już w ogrodzie i wycinał wszelkie zielsko, które mogło przydać się w podróży i podczas egzaminu. Zebrał jaskółcze ziele, lawendę, wilcze jagody, sporo kwiatów magnolii, trochę liści porzeczki i agrestu, olbrzymią ilość mięty i sporo innych ziół. Wszystko upychał w kieszeni swojego płaszcza, która nawet się nie wybrzuszyła. Prastare księgi magii przydają się również jak widać, do wielu praktycznych rzeczy, a nie tylko bezsensownego palenia, niszczenia i prowadzenia ogólnej destrukcji, na potrzeby osobistej rozrywki i dla powodu do "diabolicznego śmiechu", w którym gustuje wielu obłąkanych magów. Taki zbiór czarów oczywiście jest przydatny...

Nemene wdrapał się po spróchniałych schodach młyna na trzecie piętro. Otworzył jedyne solidne drzwi wielkim zardzewiałym kluczem i wszedł do komnaty, która kryła się od dawna za nimi. Była to jego prywatna biblioteka. Nikt oprócz niego i (choć z rzadka) jego uczniów nie miał do niej wstępu. Niektóre księgi wypełniające półki były tak przepełnione magią, że aż zdawały się samodzielnie myśleć. Nikt normalny nie wytrzymałby ich okropnych uwag na temat ubioru dzisiejszych Czarodziei i wielu podchwytliwych pytań wypowiadanych z prędkością karabinu maszynowego. Oczywiście, jak powszechnie wiadomo, ani on, ani osobistości jego pokroju nie były normalne. Magia zawsze wprowadza do umysłu krztynę niegroźnego, lecz często niezwykle pomocnego szaleństwa. Mag ledwo otworzył drzwi i już zabrzmiała kakofonia wielu, lekko szeleszczących głosów.

Podszedł do stojącego na środku komnaty pulpitu, na którym leżała stara, zakurzona księga. Kłapnęła kilka razy okładką, nim schował ją do kieszeni.

Zszedł po schodach do swojego pokoju. Ledwo przekroczył próg, już zjawił się jego uczeń. Nie zauważył na szczęście kieszeni, która właśnie próbowała pogryźć jego mistrza, co oszczędziło wielu męczących pytań. Po wygłoszonym monologu, gdy Kylar opuścił już pokój, Nemene opadł ciężko na łóżko, które głośno zaskrzypiało. Od razu zapadł w nienormalnie-normalny, twardy sen.

Obudziło go stukanie do drzwi. To przyszedł jeden z zyliszków, by uświadomić mu, że już świta. Wstał z łóżka. Jego stara, mocno wygnieciona szata, przypominała tego ranka lniany worek. Poczarował trochę i przywrócił jej prawowity wygląd, na miarę maga któregośtam wieku. Wyszedł ze swojego pokoju i zapieczętował go magią. Po drodze na dół obudził jeszcze swojego ucznia lodowatą wodą. W kuchni czekało obfite śniadanie na dwie osoby. Ich lokatorzy się postarali. Zawsze szykowali coś specjalnego na pożegnanie. Usiadł do stołu nie czekając na Kylara.
- Smacznego - powiedział i zabrał się do jedzenia przepysznego, przypieczonego i dość tłustego boczku na jajku z groszkiem.
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Obudziwszy się dał sobie chwilę, żeby myśli które nadlatywały do jego głowy z każdą sekundą opanowały się i stanęły w równym rządku. Po tej operacji dał sobie chwilę na przypomnienie, co mają z Dziaduniem dzisiaj robić i wtedy go olśniło! Wyjeżdżają dzisiaj! Nie, żeby Kylar nie lubił Starego Młyna, ale miał w swoim usposobieniu coś z podróżnika. Wprost rwał się, aby " wylecieć z gniazdka" i poczuć smak przygód. Tyle rzeczy czekało na nich w nieznanych krainach! Lecz spadając z krainy marzeń do świata realnego przypomniał sobie, że aby to wszystko się stało trzeba wstać, ubrać się i zjeść śniadanie. Gdy schodził do kuchni poczuł woń bekonu i jajecznicy. Wiedział od razu, że to właśnie zyliszki, a nie jego mistrz, go przyrządziły, ponieważ jego mistrz nigdy nie gotował. Kylar jakoś przynajmniej tego nie widział. Wchodząc do kuchni zauważył Dziadunia siedzącego przy stole i zajadającego śniadanie. Przywitał się grzecznie.
- Witaj, mistrzu! - powiedział nakładając sobie jedzenie na talerz i siadając przy stole.

Gdy skończył jeść, poleciał pędem do swojego pokoju w którym przez zbyt dużą ilość ekscytacji we krwi zostawił torbę z rzeczami. Wróciwszy wręcz wypychał swojego mistrza siłą woli z młyna (oczywiście nie naprawdę). Chciał się dowiedzieć, o co chodziło Dziaduniowi kiedy mówił, że tylko Kylar będzie szedł.
Ostatnio edytowane przez Kylar 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Nemene
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nemene »

Zdziwiło go zachowanie chłopca. Każdy mag powinien być choć krztynę cierpliwy.
- Hola, hola, chłopcze! Zwolnij trochę! - zawołał stojąc już na zewnątrz. - Nie pośpieszaj staruszka, bo zapomni o własnej brodzie!
Po tych słowach przepchnął się przez drzwi i zgarnął drugie śniadanie leżące na blacie kuchennym. Woń miodu i świeżego, pysznego masełka wypełniła jego nozdrza. Zaczął się zastanawiać, czy aby nie należy opróżnić saszetki z jedzeniem już teraz, by nie zwabiała zwierząt. Niestety, ta mniej łakoma część jego umysłu odrzuciła tę propozycję. Szybko wrzucił paczuszkę do kieszeni, która już się nieco uspokoiła i nie zagrażała ich posiłkowi... zbytnio. Książka, która w niej spała, klapnęła kilka razy stronicami, kiedy do środka wdarło się zimne poranne powietrze z zewnątrz. Mag opuścił młyn i stanął koło swojego zniecierpliwionego ucznia.
- Czy podróżowałeś kiedyś na odległości większe niż dziesięć mil, chłopcze? - zapytał się patrząc w dal. - Ja się raczej nie zmęczę, bo lubię magię wiatru, ale tobie może doskwierać ból stóp po dłuższym marszu przez bagna, a powiadam ci, są one naprawdę rozległe. - Odwrócił się, by spojrzeć w stronę legowisk ratakarów. Dostały sporo ryb i wody, więc nie powinny osłabnąć i będą w stanie się bronić.

Nemene uderzył chłopca laską po nogach. Dość lekko, tylko po to by dać mu znak, by jego mózg i nogi zaczęły pracować. Sam zaczął iść w stronę rzadkiego lasku naprzeciw Młyna. Poruszał się nieprawdopodobnie szybko. Jego nogi unosiły się lekko w powietrzu, tak, jakby latał, ale przy ziemi... Bo tak w rzeczywistości było. Mag posłużył się swoimi umiejętnościami.
Awatar użytkownika
Kylar
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kylar »

Nieco ostudzony przez mistrza zastanowił się nad zadanym przez niego pytaniem.
- Nigdy nie podróżowałem zbyt daleko. Jakieś pięć, sześć mil od młyna, mistrzu. - Nie była to cała prawda, ale nie było sensu opowiadać swoich podróży i "przygód" które przeżywał, pokonując zadziwiająco długie odległości jak na swój wiek.

Czując dosyć lekkie uderzenie w nogi jak na mistrza ruszył z torbą podróżną przewieszoną przez ramię. Wreszcie dowiedział się, jakim to sposobem mistrz miał nie iść. On latał! Idąc w stronę granicy lasu z "polaną" na której stał Staruszek, obiecał sobie, że w sztuce Powietrza zostanie jeszcze bieglejszy niż jego mistrz, zresztą taka samo jak w sztuce Wody. Jego rozmyślania przerwał nagły ruch. Idąc ścieżką przez rzadki las zobaczył, że krzak który znajdował się dobre pięć sążni od niego poruszył się. Widać było, że coś się tam rusza, ale po kilku sekundach przestało i młody mag uznał, że mu się przywidziało. Idąc dalej ani adept, ani zapewne mistrz, nie zobaczyli niczego dziwnego. Szli tak w dziwnym milczeniu. Kylar myślał, że mistrz będzie go uczyć jak w Starym Młynie, a tu nic! Błogosławiona cisza.

Jednak Kylara zaczynały już trochę boleć nogi. Przeszli jednak niemało, więc niedługo będą mogli zrobić postój.

Ciąg Dalszy
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości