Liken[Wioska] A gdzież ta zima?

Gdzieś na terenie księstwa leży zagubiona wioska, której nazwy mało kto zna. Z pozoru wydaje się być zwykłą, lecz szybko zda się sprawę, że można tu spotkać przedstawiciela niemal każdej rasy w Alaranii. Szybko także się przekona, jak bardzo bratnio żyją tu mieszkańcy. I nikt nie podejrzewa nawet, jaką tajemnicę skrywają.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrin spojrzał z powątpiewaniem na Rishann. Naprawdę nie chciało mu się wierzyć, żeby dzieciak przestraszył się tak przyłapania przez obcą mu kobietę. Wiedział z doświadczenia, że maluchy miały przygotowane strategie na takie przypadki, nie raz zdarzało im zostać przyłapanymi na o wiele gorszych rzeczach niż podglądanie przez okno. Tamten był naprawdę przerażony. Pokazał, jak szybko może biegać, a te małe łobuzy przecież bez przerwy starały się przekonać rodziców, jakie to one są biedne i nie mogą pracować w żaden sposób.
- Wątpię – powiedział. Chciał dodać coś więcej, ale uznał, że nie miało to sensu. Prychnął pod nosem, kiedy wampirzyca powiedziała o zjadaniu dzieci. Tym akurat ich matki starały się je przestraszyć, a głównym bohaterem ich bajek był wielki, zły wilk mieszkający w bogatej rezydencji. Vergrin śmiał się z tych opowieści, podejrzewał, że to Lir je zapoczątkował. ”A może to przez to ten mały wypadł stąd w takim pośpiechu? Powstały więc jakieś nowe bajki o tym miejscu, bo na mnie nie zwrócił zbytniej uwagi.”
        Westchnął i podszedł do wampirzycy. Jej uwagę o dziecięcej krwi nie skomentował, nie miał pojęcia, jak miałby to zrobić. Natomiast co innego słowa o rzucaniu się na nią.
- Nie jesteśmy na arenie – mruknął Vergrin. ”Tam wszystko wydaje się być takie proste. Wróg jest wrogiem, trzeba go zabić i nic więcej, a tutaj? Nic nie jest proste...” – I chyba nie uważasz, że nie zauważyłem, że jest cały i zdrowy? Zresztą nie przywykłem rzucać się na gości.
        Lekko drgnęły mu usta, gdy Rishann spytała go, czy coś tak właściwie lubi. Sięgnął po butelkę wina i nalał odrobinę, namyślając się jednocześnie nad odpowiedzią.
- Koty – powiedział w końcu, myśląc głównie o Lirze. Ten pewnie by się uśmiał na tę odpowiedź. - Lubię koty.
        Przez dobrą chwilę Vergrin myślał, stukając o szklankę palcami. Rozmyślał nad tym wszystkim, co kobieta mówiła w dalszym ciągu, a tego było dosyć sporo. W sumie poszukanie Zoyela byłoby całkiem dobrym pomysłem, wilkołak o wiele lepiej czuł się na świeżym powietrzu, w dodatku jeżeli mógł robić coś innego niż rozmawiać.
- Byłbym bardzo wdzięczny za pomoc – powiedział w końcu. - O ile nie sprawia ci to kłopotów. Zoyel zawsze potrafił pakować się w największe szambo, z którego trzeba go było wyciągać linami. No i nie opuszczałby ciepła i wygody, gdyby coś go nie zmusiło. - Wilkołak nagle spojrzał z zamyśleniem na Rishann. - A czy wy... czy wy czujecie zimno?
        Nigdy nie przyszło mu do głowy spytać o coś takiego, dopiero teraz taka myśl pojawiła się w jego głowie. To by wyjaśniało kilka kwestii, które nie dawały wilkołakowi spokoju od momentu, w którym spotkał wampirzycę.
- Po przemianie – mruknął. - Wilk jak wilk, nic wyjątkowego. Myśliwy ustrzeliłby, jakby mu pod łuk przybiegł.
        Podniósł swoją szklankę i jednym łykiem wypił całość. Lekko się skrzywił, kiedy nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. Sam chętnie napiłby się czegoś silniejszego, a i Rishann mogłaby czegoś spróbować. O ile była gotowa zaryzykować. Specjały Bargraga niby nikogo jeszcze nie zabiły, ale zdarzały się naprawdę niebezpieczne sytuacje. Choć ponoć wampiry akurat nie były aż tak narażone na efekty uboczne jego dzieł.
- E, jeżeli ty... - Vergrin zawahał się, po czym postanowił zbudować całe zdanie od nowa. - Czy miałabyś ochotę napić się czegoś mocniejszego?
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca spojrzała w oczy Vergrina i uśmiechnęła się do niego. Nawet jeśli jednak rzuciłby się na swojego gościa, walka nie byłaby tak łatwa do rozstrzygnięcia, nawet jeśli Rish jest tylko kobietą.
- W takim razie mogę odetchnąć z ulga. - powiedziała nieco teatralnie, choć wizja walki z tym mężczyzną w pewnym sensie ją rozbawiła. Kto wie jakby się skończyła?
to co naprawdę rozśmieszyło Wampirzyce był fakt, że Wilkołak przyznał się do lubienia kotów. Co jak co, ale tego kompletnie się nie spodziewała...
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? - zapytała, powstrzymując śmiech.
- Kot to moja druga forma. - przyznała dumnie, bo nie każdy wampir potrafił przybierać kocią formę, wampiry, które znała, najczęściej potrafiły przemieniać się w nietoperza i nic więcej.
- Tego się nie spodziewałam, nie wyglądasz na mężczyznę lubiący te miłe stworzonka, chociaż z drugiej strony pasuje do Ciebie czarny kot. - przyglądała się mu, nieco mrużąc przy tym oczy i wyobrażając sobie Vergrina z takim futrzakiem.
Widząc zamyślenie Wilkołaka, kobieta postanowiła mu nie przerywać tego toku, dlatego sięgnęła po kielich i dopiła resztę swojego ulubionego trunku.
- W takim razie, pomogę Ci. - podniosła spojrzenie, gdy Vergrin odezwał się do niej.
- A jeśli jest tak jak mówisz i wpakował się w jakieś solidne bagno, tym bardziej przyda Ci się moja pomoc. - uśmiechnęła się do niego lekko. Może po drodze znajdzie czas na małe polowanie?
Pytanie Wilkołaka dotyczące odczuwania zimna, zdecydowanie zaskoczyło ją, sądziła, że wie więcej o wampirach, a tutaj taka niespodzianka, z drugiej strony miło było porozmawiać z kimś, bez obawy, że ktoś zaraz wyciągnie kołek albo miecz...
- Zdecydowanie nie. - powiedziała spokojnie i podeszła do Vergrina.
- Dotknij. - wyciągnęła do niego swoją dłoń.
- Moje ciało jest chłodne, ale jeśli napiję się krwi, wtedy będzie miało jej temperaturę. To jedyne co może wpłynąć na mnie, tak samo działają inne wampiry. Zimno nie jest odczuwalne w takim stopniu jak u innych ras. Ale gorzej jest w drugą stronę, jak zapewne wiesz... Słońce nie jest naszym sojusznikiem. - uśmiechnęła się lekko. Miała już okazję przekonać się jak bardzo boli poparzenie przez promienie słońca, a do tego rany po nich goją się znacznie dłużej i są naprawdę nieznośne...
- Tak czy siak, chciałabym kiedyś zobaczyć Twoją wilczą formę, dawno nie miałam okazji do przebywania z kimś Twojej rasy. - przyznała szczerze i odsunęła się od Vergrina, który podszedł do swojego kielicha i raz dwa opróżnił go.
Kobieta spojrzała w stronę okna, chcąc upewnić się co do pogody, nie żeby bała się słońca, bo z tym mogła sobie poradzić przez kilka godzin, ale nie byłą to jej ulubiona pora doby. Z zamyślenia wyrwał ją głos Vergrina, mężczyzna chciał coś powiedzieć, zapytać o coś? Ale zamilkł na moment, najwyraźniej chcąc ułożyć sobie w głowie kolejne zdanie.
- Zaskoczyłeś mnie. - przyznała szczerze, kiedy z jego ust w końcu padło pytanie. No proszę, kto by się spodziewał, że zaproponuje jej coś takiego?
- Jeśli Ty napijesz się ze mną. - uśmiechnęła się miło, jak na nią, zgadzając się na tę całkiem ciekawą propozycję.
- Tylko najpierw poszukajmy Zoyela, tak będzie lepiej dla niego. - dodała po chwili, chcąc mieć z głowy tę sprawę, by potem mogli oboje spokojnie usiąść i napić się, bez żadnych problemów, które mogłyby im przeszkodzić.
- Jeśli załatwimy to teraz, będziesz spokojniejszy. - wzruszyła lekko ramionami. Może jeśli już odnajdą zgubę, Vergrin nie będzie tak męczyć się w jej towarzystwie?
- O ile potrafisz być spokojniejszy gdy ja jestem obok. - odezwała się z nutką zaczepności w głosie i ruszyła do drzwi.
- Powiedz gdzie szukać. Gdybym znała jego aurę, poszłoby łatwiej. - powiedziała spokojnie, zerkając przez ramię na swojego gospodarza.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Co jak co, ale poczucie humoru nigdy nie było cechą przypisywaną Vergrinowi. Nie potrafił po prostu wymyślać niczego zabawnego, a to, że w tonie wampirzycy rozbrzmiało rozbawienie, zaskoczyło go. Ale w sumie nie powinien się z tego dziwić. W końcu któż słyszał o wilkołaku lubiącym koty. Wcześniej mężczyzna szczególnie o tym nie myślał.
- Nie, nie żartuję sobie z ciebie – powiedział Vergrin, a na wieść, że Rishann potrafi przemieniać się w kota, wysoko uniósł brwi. ”Jak znam życie, to pewnie jeżeli się przemieni, akurat wpadnie na Lira, który gdzieś tam sobie leniuchuje. Mógłby być problem, Lir jako kot jest nieco... nieskory do współpracy.” – Ciekawe, że akurat tak się złożyło.
        Wilkołak sam nie wiedział co powiedzieć, kiedy kobieta zasugerowała, że pasowałby do niego czarny kot. Dlaczego akurat czarny? Tego Vergrin pojąć nie mógł. Zresztą wydawało mu się, że posiadanie własnego kota nie byłoby dobrym pomysłem. O ile on sam je lubił, to zazwyczaj bez wzajemności. Futrzaki wyczuwały w nim wielkiego, złego wilka. Jedynym wyjątkiem był Lir, ale z tym Vergrin przeżył zbyt wiele, aby którykolwiek z nich miał do drugiego jakiekolwiek pretensje.
        Potaknął tylko głową, kiedy Rishann powiedziała, że mu pomoże. Choć podejrzewał, że Zoyel nie potrafiłby się wpakować w nic, z czego sam nie potrafiłby go wyciągnąć. O ile w grę nie wchodził handel, polityka czy emocje. W tym przypadku akurat nie mógłby zrobić kompletnie nic. Trochę go przerażała ta możliwość.
        Odruchowo cofnął się o krok, gdy wampirzyca się zbliżyła. Kobieta wyciągnęła dłoń, aby Vergrin mógł sprawdzić jej temperaturę, ale nie odczuwał takiej potrzeby.
- Wierzę na słowo – zapewnił ją, a kiedy kontynuowała swoją wypowiedź, zamyślił się. Konkretnie nad dwoma powiązanymi ze sobą rzeczami, które właśnie usłyszał. - Ale... jeżeli przyjmujesz temperaturę krwi, a kiepsko znosisz gorąco, to gdybyś wypiła rozgotowaną krew, to... poradziłabyś sobie z tym?
        Nie, żeby się zastanawiał nad możliwością uśmiercenia wampirzycy, ale taka pułapka mogłaby być zabójcza. O ile znalazłby się sposób na utrzymanie tak wielkiej temperatury krwi. Vergrin słyszał, że istnieją rasy, które posiadają takową.
- To naprawdę nic szczególnego, nie różnię się wtedy zbytnio od zwykłego zwierza. - Vergrin wiedział, że wilcze postacie niektórych wilkołaków są większe oraz silniejsze od swoich mniej rozumnych odpowiedników, ale w jego wypadku tak nie było. - Na pewno znajdzie się okazja.
        Wilkołak tylko kiwał głową, kiedy wampirzyca zaczęła mówić o tym, że powinni najpierw odszukać Zoyela. Zaprzestał dopiero wtedy, kiedy ta zasugerowała, że nie potrafi być spokojny w jej towarzystwie. Zamarł i skupił na niej spojrzenie, ale ta już ruszyła do drzwi frontowych. ”Rozgryza mnie całkowicie.”
- Lepiej poszukać śladów przed tylnym wyjściem – powiedział Vergrin za kobietą, chcąc ją zatrzymać. - Tylko Zoyel z niego korzysta, bo nie lubi przechodzić przez bramę, a ostatnio w ogóle nie wychodził z budynku, więc... więc powinny być tam świeże odciski.
        Wilkołak zawrócił i ruszył w kierunku tylnych drzwi, jednocześnie zastanawiając się nad tym, co powiedziała Rishann. Vergrin wiedział ogółem, czym są aury, nie wiedział na ich temat zbyt dużo, ale wystarczająco, aby zdawać sobie sprawę, od czego ona zależy.
- To człowiek. W przypadku handlu i cyferek praktyczny do granic, w przypadku codziennego życia stwarza problemy gdzie można i nie potrafi sobie poradzić z prostymi czynnościami. Nie wiem, jest dosyć dobrze wyuczony, nie wiem... trochę chciwy.
        Miał nadzieję, że to wystarczy. W wiosce raczej nie było drugiej podobnej do Zoyela osoby. Tymczasem dotarł do tylnych drzwi i otworzył je. Przyjrzał się ziemi. O wiele łatwiej byłoby, gdyby napadało trochę więcej śniegu, ale i tak dało się dostrzec świeże odciski stóp.
- Kierował się do lasu – mruknął Vergrin. - Albo chciał spotkać się z Delerią, albo...
        ”Żeby nikt nie widział tego spotkania.” Vergrin westchnął i ruszył śladem odcisków stóp, jednocześnie zerkając za wampirzycą.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann przystanęła jeszcze na chwilę i odwróciła się do swojego Gospodarza, na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, nieco inny niż te, którymi raczyła go od początku znajomości. Wampirzyca przez chwilę milczała, ale potem przemówiła całkiem spokojnym tonem głosu.
- Rozgrzana krew, to nie to samo co promienie słońca, które dla nas są zabójcze. - powiedziała, przyglądając się mu uważnie, ale w końcu odpuściła, choć mogło się zdawać, że poczuła się nieco urażona.
- Ach, dobrze. - odpowiedziała tylko, kiedy przyszło jej zmienić kierunek poszukiwań, ruszyła zatem za Vergrinem, mając nadzieje, że szybko znajdą zgubę, bo coś przestał się jej uśmiechać włóczenie po okolicy, w poszukiwaniu kogoś, kto pewnie już dawno jest dorosły.
Wampirzyca w milczeniu słuchała opisu człowieka, którego mają szukać, co prawda wielu jest dziwnych ludzi, więc nie do końca była przekonana, że ten zaskoczy ją czymkolwiek.
W końcu dwójka znalazła się przy tylnych drzwiach ,które zostały po chwili otworzone przez Wilkołaka. Oboje mogli zauważyć ślady pozostawione przez Zoyela, który wyraźnie kierował się do lasu, co nieco zaskoczyło RIshann.
- Las? Tam raczej nie znajdzie niczego związanego z handlem .- uśmiechnęła się pod nosem i powoli ruszyła w stronę lasu, tak jak prowadził trop.
- Kim jest Deleria? Masz na myśli jakąś miłosną schadzkę? - zerknęła na Vergrina, trochę rozbawiona.
- Jesli tak, to po co przeszkadzać, sam mógłbyś zając się czymś podobnym, a nie tylko marudził. - powiedziała ni to złośliwie, ni poważnie, choć odrobinka zaczepności w tych słowach się znalazła.
- Ale nie dokończyłeś, co jeszcze może robić w lesie? - zapytała z ciekawością, bo może chodziło o coś poważniejszego niż amory, chociaż z drugiej strony, mężczyźni są tacy sami.
Po niedługim czasie oboje znaleźli się w lesie, Rish od razu poczuła się lepiej.
- Dziwne, że szedł ścieżka. Może to jest nic tajnego? - spojrzała po śladach, a potem zerknęła na Vergrina.
- W lesie bywa niebezpiecznie. - pytanie czy to było ostrzeżenie Vergrina, czy stwierdzenie czegoś oczywistego...
- Mieszkańcy gotowi pomyśleć, że zaciągnąłeś mnie do lasu w wiadomym celu. - roześmiała się cicho, odwracając jego uwagę, a później ruszyła przed siebie licząc na to, że Zoyel szybko się odnajdzie.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrin rzadko kiedy miał okazję, aby się roześmiać. Zaśmiać i owszem – mieszkańcy wsi byli wystarczająco wyjątkowi i znali się na tyle dobrze aby wiedzieć, co kogo śmieszy, ale ich żarty były wilkołakowi dobrze znane. Natomiast prawdziwe roześmianie się, coś, co śmieszy aż tak bardzo, że aż nie można oddychać jest naprawdę rzadkością. Coś takiego pojawiło się, kiedy Rishann zasugerowała, że Zoyela i Delerię coś łączy. Vergrin przez chwilę zdołał się powstrzymać, ale kiedy kobieta zaczęła znowu mówić, nie wytrzymał. Wybuchł śmiechem tak mocnym, że udało mu się ustać na nogach przez kolejne trzy sekundy. Po chwili leżał już na plecach, tarzając się ze śmiechu i starając się złapać jakikolwiek oddech. Poczuł, że łzy zaczynają napływać mu do oczu.
- Prze... przepraszam – zdołał wykrztusić, zanim zalał się kolejną falą śmiechu. - Naaaaaaaaprawdę.
        Śmiał się tak dobrą chwilę, aż poczuł, że zaczyna boleć go od tego brzuch. Postanowił, że pora się uspokoić i powoli, biorąc kilka głębszych wdechów, wstał, wciąż podśmiewając się pod nosem. Spojrzał na Rishann, próbując przybrać poważny wyraz twarzy, ale rozbawienie pojawiało się na niej zbyt szybko.
- Naprawdę przepraszam za to – powtórzył Vergrin. - Ja po prostu... nie spodziewałem się... czegoś takiego. - O mało po raz kolejny nie wybuchł śmiechem, ale tym razem dał sobie radę. - Deleria jest łowczynią, a ona i Zoyel... nie, coś takiego nie byłoby możliwe. Naprawdę. Uwierz mi, to nie o to chodzi.
        Otarł łzy z oczu i postarał przypomnieć sobie, co takiego mówiła do niego Rishann jeszcze wtedy, kiedy próbował nie tarzać się po ziemi. Udało mu się to po chwili i wywołało w nim opóźnione zdziwienie. Spojrzał na wampirzycę, nie wiedząc, czy sobie z niego żartuje, czy rzeczywiście tak uważa.
- Ja po prostu... - Co miałby powiedzieć wilkołak? Że nie potrafił rozmawiać z kobietami? Że jest naprawdę beznadziejny, jeżeli chodzi o sprawy miłosne? Że nie wie, czy potrafiłby komukolwiek zaufać w tak dużym stopniu, aby go pokochać? Nie, tego powiedzieć nie mógł. Wybrał więc pierwszą rzecz, która przyszła mu do głowy. - Nie mam z kim.
        Po chwili zorientował sobie, jak to zabrzmiało i nabrał ochoty palnąć się w łeb. Najlepiej czymś ciężkim. ”Na Prasmoka, brzmi to tak, jakbym jej coś proponował. Tylko teraz mi tego brakuje, nie dość, że nie rozumiem jej zachowania, to jeszcze i mojego.” Postanowił, że najlepiej będzie już cicho i nic nie będzie mówić, o ile wampirzyca go nie spyta. A jeżeli już, to odpowie najskromniej, jak tylko może.
        Wkrótce znaleźli się i w lesie, ciągle podążając śladami Zoyela. Ten nie zapuszczał się w leśną gęstwinę, ale to można było wcześniej przewidzieć. Nie było szansy, aby kupiec odważył się tam pójść. ”Wygląda to, jakby szedł do Delerii, ale równie dobrze może gdzieś indziej, po prostu bojąc się zwierząt. No i brudu.”
- Zoyel nie jest najlepszy w ukrywaniu swojej obecności, wszystko jest możliwe – odpowiedział Vergrin na pytanie zadane przez wampirzycę.
        Po chwili Rishann powiedziała coś, przez co wilkołak spojrzał na nią z niepewnością. Nie wiedział, dlaczego tak właściwie powiedziała to, co właśnie powiedziała. Po chwili jednak dodała coś, przez co na chwilę kompletnie zaniemówił. W końcu jednak zdołał zebrać słowa w jakąkolwiek odpowiedź.
- Znają mnie, wiedzą, że ja... że ja nie zrobiłbym czegoś takiego – odparł, po czym odchrząknął i spojrzał ponownie na ślady. Ze zdziwieniem dostrzegł... no właśnie, niczego nie dostrzegł. Obrócił się i zauważył, że te kilka stóp za nimi skręcają. - Jednak zboczył ze ścieżki, nie do wiary. To musiało być coś naprawdę ważnego, skoro zaryzykował pobrudzenie sobie butów.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish nie do końca wiedziała co właśnie pojawiło się przed jej oczami. Vergrin zwyczajnie wybuchnął śmiechem, po chwili padł na ziemię, nie mogąc wytrzymać. Nie rozumiała co takiego powiedziała, ale tak żywa i naturalna reakcja Wilkołaka rozbawiła ją i również na jej ustach pojawił się wesoły uśmiech. A to ci dopiero!
W ten sposób minęło kilka minut, zanim Vergrin był w stanie w ogóle odezwać się do zaskoczonej Wampirzycy. W końcu dowiedziała się co tak bardzo go rozbawiło, na co westchnęła z uśmiechem i pokręciła głową.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak śmiech zmienia Twoje oblicze. I nie masz za co przepraszać...- powiedziała po wszystkim, gdy oboje ruszyli w dalszą drogę.
Kobieta słuchała Wilkołaka, miała wrażenie, że coś zmieniło się w jego zachowaniu, coś w stosunku do niej. Może taki wybuch śmiechu rozluźnił nieco mężczyznę, który teraz będzie mieć do swojej towarzyszki nieco luźniejsze nastawienie? Wszystko się okaże.
Po kolejnych słowach Vergrina, Rish spojrzała na niego nieco zdziwiona, dopiero po kilku chwilach z jej ust padły kolejne słowa.
- Nie rozumiem, nie jesteś przecież beznadziejnym mężczyzną. - powiedziała nieco krzywiąc się, ale bardziej na te wszystkie kobiety, które omijały taką zdobycz.
- Wiesz co Ci powiem? Wiele zależy od podejścia, w moich oczach mógłbyś mieć każdą kobietę jakiej zapragniesz. - dodała po chwili o dziwo całkiem szczerze, już coś ona o podrywach wiedziała!
- Na pewno jest jakaś chętna, lecz Ty nie masz o tym pojęcia, tak już jest z kobietami Vergrinie. - powiedziała jeszcze, a później skupiła się na tropie, który mieli przed sobą.
Oboje szli tropem Zoyela, lecz w pewnym momencie ślad urwał się, jakby mężczyzna skręcił w leśną gęstwinę. Rish spojrzała na Wilkołaka jakby szukając odpowiedzi, lecz nie do końca była przekonana czy aby Zoyel na pewno zmierzał na tajemnicze spotkanie.
- Kiedy ktoś tak nagle zmienia kierunek, to albo chce się przed kimś schować, albo dostrzegł coś dziwnego, albo ktoś go do tego zmusił. - zerknęła na swojego towarzysza, a potem poszła do miejsca gdzie urywają się ślady.
- Powinniśmy iść za nim, póki nie zrobił sobie żadnej krzywdy. - to wywnioskowała z tego, że nie zobaczyła i nie poczuła krwi. Rish podeszła do Wilkołaka i pociągnęła go za rękę, by wszedł z nią w las.
- Teraz to ja Cię wciągnę w ciemne miejsce. - zaśmiała się cicho, a całe te poszukiwania coraz bardziej ją wciągały.
- Może w formach zwierzęcych będzie wygodniej? - zerknęła na mężczyznę nieco zaczepnym wzrokiem, doskonale pamiętając, że lubi koty.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrin nie miał najmniejszych wątpliwości, że przez tak palniętą głupotę spotkają go jakieś konsekwencje. Spodziewał się na pewno czegoś więcej niż tylko zdziwienia. Czegoś, co sprawi, że naprawdę nie będzie już wiedział, co powiedzieć. Teraz w sumie nie było inaczej, ale... powód tego stanu był zdecydowanie inny. ”Nie jestem beznadziejnym mężczyzną? Ech, tyle to i ja wiem, coś tam umiem, beze mnie nie byłoby całej tej wioski, ale... sam nie wiem. Wszyscy są moimi przyjaciółmi, nawet ci, którzy udają, że jest inaczej. Gdyby z którąś z kobiet miałoby łączyć mnie coś więcej... to jakieś dziwne. Pewnie każda też odczuwałaby coś podobnego.”
        Niemniej zdziwiła go kolejna uwaga wampirzycy. Zwłaszcza, że nadal nie był do końca pewien, jakie intencje kryły się za każdym z jej słów. Teraz zdawała się być przyjazna, jednak wilkołak pamiętał, jak rzuciła się na niego. Nadal nie mógł pojąć, o co wtedy chodziło. Ale powinien bardziej się skupić na bieżącej sytuacji.
- Widocznie nie pragnę żadnej – odparł Vergrin. Coś sprawiło, że zaczął się zastanawiać. Z punktu widzenia mieszkańców osady był wielkim bohaterem, który przywrócił im wolność, zdawało mu się, że rzeczywiście powinna się znaleźć przynajmniej jedna osoba, która by go zapragnęła. Ale nikt jeszcze nie dawał mu do zrozumienia takich rzeczy. ”Tu chodzi o tę historię z pokusą? Może wszystkim po prostu się zdaje, że ja nie mam zamiaru z kimkolwiek być. Ale... czy rzeczywiście tak nie jest? Potrafiłbym komuś jeszcze zaufać w takim stopniu, jak jej? Ale wtedy, to rzeczywiście było głupstwo, ledwo ją znałem. Możliwe, że wszyscy uznali to za drażliwy temat. Czy naprawdę mógłbym tego nie zauważać przez tak długi szmat czasu? Ślepiec ze mnie.”
        Dla Rishann zadziwianie go było widocznie równie łatwe, co oddychanie. Vergrin po raz kolejny nie wiedział, jak ma odpowiedzieć, tym razem na sugestię, że ktoś skrycie się w nim kocha. Gdyby to połączyć z jego wcześniejszymi przemyśleniami, to rzeczywiście mogłoby to mieć jakiś sens. Z punktu widzenia jakiejś osadniczki rozmowa z nim o takich tematach najpewniej równałaby się z natychmiastowym przerwaniem dyskusji. Choć wilkołak nie był pewien, czy rzeczywiście by tak nie postąpił.
- Jeżeli tak mówisz...
        Vergrin po chwili mógł się zastanowić nad czymś, w czym miał o wiele większe doświadczenie. Z trzech teorii Rishann wszystkie wydawały się być w pewnym stopniu możliwe. Choć to musiałby być naprawdę dziwny zbieg okoliczności, aby Zoyel dostrzegł coś kiedy akurat szedł przez las, jakby udając się w konkretne miejsce. No i pojawienie się w tym czasie kogoś innego też nie miało aż tak dużych szans na wydarzenie się.
- Mhm – odparł krótko wilkołak i poszedł za wampirzycą do śladów. Chciał coś odpowiedzieć na jej słowa, gdy nagle ta złapała go za rękę i pociągnęła to lasu. Początkowo zdziwiła go jej siła, ale po chwili zorientował się, z czego tak właściwie ona wynika. Nie miał zamiaru się sprzeciwiać, bez oporu podążył za nią. Chciał powiedzieć, że Rishann pewnie lubi ciemne miejsca, ale powstrzymał się. Z niemal każdym mieszkańcem Likenu mógł żartować na temat ich ras, zresztą z wzajemnością, ale w tym przypadku nie miał do czynienia z osadnikiem.
        Propozycja przemiany w zwierzęta dosyć go... zmieszała. Vergrin zdawał sobie sprawę, że niektóre osoby potrafią się zamieniać wraz z ubraniem, ale on do nich nie należał. Ażeby stać się wilkiem, musiałby się najpierw rozebrać, a w obecnej sytuacji... cóż, nie było mowy, aby mógł coś takiego zrobić. Nie miał jednak pojęcia, jak miałby to powiedzieć Rishann.
- Może jednak zostaniemy w tych? - spytał. - Może Zoyel jest gdzieś niedaleko i zamienialibyśmy się tylko po to, aby po chwili znowu się przemienić. Nic przyjemnego.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca przez krótką chwilę rozmyślała nad tym, czy aby na pewno w życiu Vergrina nie było żadnej bliskiej mu kobiety. Przecież każdy mężczyzna w końcu trafia na kogoś, komu oddaje całego siebie, no chyba, że trafia na Rish, wtedy takie oddanie ma naprawdę głębsze znaczenie. Mimo wszystko, kobieta uważała, że Wilkołak nieco zaniża swoją wartość, ale to łatwo można zmienić i może jeszcze on sam przekona się o tym.
W obecnej chwili, Vergirn nie był zbyt wylewny, co oznaczało, że pworócił do swojego wcześniejszego nastawienia. Ale plusem był fakt, że jeszcze nie uciekał, choć miejsca na to miał całkiem sporo.
Po wejściu w leśną gęstwinę, Wampirzyca zatrzymała się i przez chwilę stała w milczeniu ,najwyraźniej skupiona na czymś, próbowała wyczuć obecność Zoyela, ale jak się okazało, nie było to łatwe zadanie.
- Jeśli taka Twoja wola. - zerknęła na Vergrina, który zdecydował, że wygodniej będzie im w obecnych postaciach.
- Dobrze, nie zwlekajmy dłużej, kto wie co się stało z Twoim towarzyszem. - spojrzała przed siebie, na niewielkie krzewy rosnące tuż przy pniach drzew, które otaczały poszukiwaczy.
- Widzisz? - skinęła głową, wskazując przed siebie, gdzie po połamanych gałązkach, nieco zdeptanych liściach, było widać, że ktoś tędy przechodził.
- Może Ty znasz miejsce spotkania? - znowu spojrzała na Wilkołaka, zastanawiając się czy kiedykolwiek miał okazję wybrać się na tajemnicze spotkanie Zoyela z tamtą kobietą.
- Sądzisz, że stało się coś złego? - zapytała, po czym powoli ruszyła przed siebie, poszukując kolejnych śladów. Póki co nie wyczuwała krwi, a to mogło znaczyło, że towarzysz Vergrina nie jest ranny. Czas pokaże co odkryją w dalszych poszukiwaniach.
- Powiedz mi, czy istoty, które spotkałam w Liken, nie wyczuły, że jestem wampirem? - Rish zapytała ni stąd ni zowąd, bo nie poczuła żadnego odrzucenia, a jak wiadomo, w wielu miejscach Alaranii, Wampiry nie są mile widziane własnie przez to czym i jak się odżywiają. Nie raz zdarzyło się, że cała wioska skrzyknęła się tylko po to by pozbyć się Rish z ich ziem... Tym razem było inaczej, może ta grupa nieumarłych przestała być tak przerażająca w oczach innych?
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrin może i nie był tak dobrym myśliwym jak Deleria, ale zazwyczaj potrafił bez problemu odnaleźć ślady jakiegokolwiek człowieka. Zwłaszcza takiego, który wcale nie starał się ukryć swojej obecności. Zoyel był doskonałym przykładem tego ostatniego. Wilkołak nie znał drugiej osoby, która zachowywałaby się tak niechlujnie. Dlatego to, że wampirzyca szybciej od niego dostrzegła ślady człowieka, dosyć go zmieszało, a także i przejęło. ”Hej, nie jestem aż tak kiepskim tropicielem. To niesprawiedliwe, kiedy ja odpowiadam na jej pytania, ona tropi Zoyela. Czuję się kiepskim myśliwym.”
- Widzę – odpowiedział tylko, po czym potoczył uważnym spojrzeniem po drodze wybranej przez kupca. Wyglądało na to, że nie przechodził tędy zbyt często, coś musiało go do tego przekonać. To już bardzo niepokoiło Vergrina. Wszystko co nieznane przerażało Zoyela. - Nie wygląda to zbyt uspokajająco.
        Wilkołak przez chwilę nie wiedział, o czym tak właściwie Rishann mówi. Wydawało mu się, że jego wybuch śmiechu dobitnie świadczył o tym, że Deleria i Zoyel raczej się nie spotykali, ale może po raz kolejny źle dał wampirzycy do zrozumienia, o co mu chodziło? Dosyć łatwo byłoby mu w to uwierzyć. Nie wiedział jednak, w jaki sposób miałby jej teraz to wytłumaczyć, nie miał pojęcia, dlaczego tak właściwie Rishann zrozumiała to w ten sposób.
- Eee, wątpię, aby Deleria spotykała się z Zoyelem, nie mają raczej wspólnych tematów do rozmowy, ten liczykrupa nie wychodziłby z domu, gdyby nie zaszła najwyższa, według niego, potrzeba. Dlatego tak bardzo mnie to niepokoi. Czy stało się mu coś złego? Cóż, jestem prawie tego pewien.
        Vergrin chciał prowadzić, odnajdując ślady Zoyela, ale zdawało się, że Rishann robi to o wiele szybciej. Wilkołak ponownie się zadziwiał, w końcu zazwyczaj doskonale sobie radził z tropieniem. Doszedł do wniosku, że o wiele lepiej mu to idzie samotnie, obecność kobiety w dość dużym stopniu rozpraszała jego uwagę.
- Niektórzy pewnie od razu to dostrzegli – odpowiedział Vergrin. Wiedział, że żyją w osadzie osoby, które potrafią popatrzeć na kogoś i już powiedzieć, czym ten ktoś jest. Wilkołak kiedyś chciał się tego nauczyć, ale doszedł do wniosku, że jest to zdecydowanie zbyt zagmatwane. - Większość narzeka, że jest tutaj zbyt kolorowo, cokolwiek by to znaczyło. Może ty wiesz, o co chodzi?
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish przedzierała się przez zarośla, obserwując drogę przed sobą i poszukując jakichkolwiek znaków obecności Zoyela. Wciąż natrafiała na złamane gałązki, z resztą ta droga nie byłą łatwa, ciężko było nie zahaczyć o cokolwiek.
- Może chodzi o różnorodność ras? - zerknęła przez ramię spoglądając przez chwilę na Vergrina.
- Każda rasa to inna kultura inny styl, któż to wie. - uśmiechnęła się pod nosem, nie zatrzymując się ani na moment.
Wampirzyca skupiła się na chwilę na poszukiwaniu Zoyela, oboje brnęli coraz głębiej w las, gdzie gęstwina stawała się coraz bardziej denerwująca, a szczyt tego poirytowania nastąpił wtedy, kiedy Rish zaczepiła płaszczem o jakąś gałąź, która wycięła w nim poszarpaną dziurę.
- Do diaska.. - warknęła pod nosem, zerkając na prawą stronę swojego ubrania.
- Tego mi brakowało. - westchnęła niezadowolona, ale zaraz potem ruszyła dalej. po paru chwilach las nieco przerzedził się, dając im więcej miejsca na dalszą wędrówkę.
- Daleko zaszedł.. Nie wygląda to dobrze. - odezwała się w końcu, mając wrażenie, że stało się coś niedobrego.
- Kiedyś zdarzały się takie sytuacje? - zapytała po chwili, nie żeby jakoś szczególnie zależało jej na losie tego całego Zoyela, bo nawet gościa nie znała, ale z drugiej strony był Vergrin, któremu zależało na odnalezieniu towarzysza, poza tym sam Wilkołak nie był jakoś bardzo wkurzającą istotą, Rish mogła śmiało przyznać, że nawet go polubiła, bo nie wkurzał jej swoim istnieniem, był dość specyficzny, ale jakby nie patrzeć, wciąż mogła u niego zostać.
- Zaczekaj. - uniosła dłoń, a jej wyraz twarzy zmienił się na poważniejszy. Rish zmarszczyła nieco brwi i lekko zmrużyła oczy.
- Nie wiem czy to czujesz... - zerknęła na Vergrina, który mógł dostrzec zupełnie inne oblicze Wampirzycy.... Było ono naprawdę poważne, nie tak zaczepne jak zawsze.
- Czuję zapach... Specyficzny zapach krwi. - powiedziała cicho, wpatrując się w Wilkołaka, potem spojrzała przed siebie.
- Dobiega z tamtej strony. -kolor jej oczu był ciemny, krew podsyciła głód, który czaił się gdzieś w niej od jakiegoś czas. Zbliżała się pora obiadowa...
- Musimy być ostrożni, na pewno nie jest to krew zwierzęca. - dodała po chwili i ruszyła ostrożnie w kierunku dobiegającego zapachu.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

- Być może – mruknął wilkołak w odpowiedzi. Cały czas Rishann szła przodem, wobec czego nie pozostawało mu nic innego, jak tylko podążać za nią. Miał tylko nadzieję, że wampirzyca zna się na tropieniu i nie pomyli tropu Zoyela z jakimś zwierzęciem, o co było nietrudno. Dosyć dziwiła go ta sytuacja, już od naprawdę długiego nie widział, żeby ktoś inny tropił. Deleria wolała samotnie polować.
        Vergrin nie zwracał zbytniej uwagi na gałęzie, tak bardzo irytujące wampirzycę. Jego gruby strój nie był zbyt łatwy do zdarcia, zresztą wilkołak przyzwyczajony był do przebywania w lesie. A ten dodatkowo znał dosyć dobrze. Wampirzyca prowadziła go prosto jak strzelił, nawet przez najbardziej gęste miejsca, ale najpewniej wynikało to z faktu, iż jedynie podążała tropem Zoyela. Ten nie miał pojęcia o tym, że w lesie można dojść gdzieś szybciej dłuższą trasą.
- Wszystko w porządku? - spytał, gdy usłyszał, jak wampirzyca zaklęła. Nie zauważył, jak rozdarła kawałek swojego ubrania, ale po jej reakcji szybko zrozumiał, o co chodzi. Poczuł też, że niepotrzebnie zadał to pytanie, w końcu stał tuż obok i bez problemu mógł dostrzec dziurę na prawym boku. Nie wątpił, że Rishann nic nie jest, wiedział, że wampiry szybko się leczą. Jeżeli nawet się zadrapała, to za chwilę i tak pewnie nie będzie po tym śladu.
        Wampirzyca nie musiała mu mówić, że tak długie poszukiwania nie wróżyły niczego dobrego. Vergrin nigdy by nie podejrzewał kupca, że zdoła tak długi czas samemu wytrzymać w lesie. O ile rzeczywiście był sam. Gdyby wilkołak szedł przodem, mógłby sprawdzić trop, ale w obecnej sytuacji pozostawały mu tylko zdeptane ślady pomiędzy nim, a wampirzycą. Nie był na tyle dobry w tropieniu, aby dużo z nich wyczytać.
- Nigdy nic takiego nie zauważyłem – odpowiedział Vergrin na pytanie Rishann. - A trochę już z nim mieszkałem. Nie... nie znikał nigdy wcześniej, zawsze wolał przebywać w jak największej wygodzie.
        Wcześniej Vergrina nieco denerwowało to, że Zoyel prowadził tak... statyczny tryb życia, jednak teraz, kiedy zdecydował się gdzieś samemu pójść, naprawdę zaczął tego żałować. Chyba o wiele lepiej było, kiedy pozostawał spokojny. Jego rozmyślania przerwało nagłe zatrzymanie się wampirzycy. Wilkołaka naprawdę zaniepokoiła jej poważna mina. Głęboko wciągnął powietrze do nozdrzy. Rzeczywiście, wyczuć można było zapach krwi. Po raz kolejny zdziwiło to Vergrina. Zawsze posiadał bardzo dobry węch. Możliwe jednak, że Rishann była wyjątkowo wyczulona na ten szczególny zapach. Krew w końcu była dla niej bardzo istotna.
- Tak, też to czuję – potwierdził. - Choć niezbyt mocno.
        Wampirzyca nieco zaimponowała mu tym, że tak łatwo zdołała określić, że nie była to krew zwierzęcia. On sam musiałby podejść zdecydowanie bliżej. Co w sumie potwierdzało jego wcześniejsze podejrzenia. Podążył za nią, a ów woń z minuty na minutę stawała się coraz silniejsza. Teraz i wilkołak mógł stwierdzić, że to ludzka krew. Nagle dostrzegł coś, co go zaniepokoiło, nieco po lewej. Skupił na tym spojrzenie.
- Cholera.
        Tuż obok płynął niewielki strumień, którym płynęła zabarwiona czerwienią woda. Źródło tego nietypowego koloru widać było bez problemu. Było to bezgłowe ciało leżące pośrodku strumienia. Trup ubrany był w lnianą koszulę i skórzane spodnie. Vergrin nie mógł być pewien, czy to Zoyel, ale i tak zwiastowało to problemy.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Jej towarzysz przyznał, że Zoyel nie miał nigdy tego typu wyskoków, co jedynie utwierdziło Wampirzyce, że stało się coś złego. Nie chciała nic mówić Wilkołakowi, ale takie poszukiwania najczęściej kończą się znalezieniem zwłok osoby poszukiwanej. Mimo to, jako, że polubiła nieco Vergrina, nie chciała, żeby musiał mierzyć się jeszcze z utratą kogoś, kto zapewne był mu bliski. Poza tym, czekałoby ją pocieszanie, smęcenie Zmiennokształtnego i zupełna nuda, przez co nawet nie miałaby okazji na jakąkolwiek, ciekawszą rozrywkę. Lepiej dla Zoyela jeśli znajdzie się cały i zdrowy...
- Nie podoba mi się ta cisza. - rzuciła do mężczyzny, przerywając swoje rozmyślania, które nie pasowały do powagi tej chwili, chociaż... Kto by tam zwracał na to uwagę.
- Zapach krwi jest coraz intensywniejszy. - poczuła jak głód wzmaga się z każą chwilą. Że też nie miała okazji na pożywnie się przed takimi poszukiwaniami! Co jeśli będzie musiała zając się rannym Zoyelem? Przecież na takim głodzie lepiej byłoby dla niego, gdyby nie trafił na Rish...
Rozmyślanie o polowaniu, przerwał jej głos Vergrina, który mocno przejął się czymś, co zobaczył przed sobą. Kobieta powiodła wzrokiem w kierunku, który wskazało spojrzenie mężczyzny. Rishann dostrzegła zwłoki jakiegoś mężczyzny, od razu spojrzała na Vergrina licząc, że powie jej kto to jest, czy to może Zoyel? Czy może nie?
- To... to jest on?- zapytała, choć widziała niepewność błąkającą się po twarzy Wilkołaka.
Wampirzyca ruszyła w kierunku zwłok, zapach krwi zaczynał być nie do zniesienia, szczególnie, że byłą tak bardzo głodna...
- Zajmij się tym. - spojrzała na zwłoki, potem na mężczyznę, chcąc by to on podszedł do ciała i ocenił kto to jest. Sama odeszła na bok i przykucnęła przy kamieniu, chcąc pozbyć się myśli o świeżej, cieplutkiej krwi, która powoli wpływa w jej ciało gasząc głód i tak cudownie ...
- Wrrrr! - warknęła w myślach i spojrzała na Wilkołaka.
- Tylko pospiesz się. - rzuciła do niego ostrzej niż zamierzała. Wszystko przez to ,że nie miała zamiaru rzucać się na ciało, poza tym, jeśli był to Zoyel, wszystko poszłoby na marne i nie miałaby już okazji na spędzenie czasu z Vergrinem.
- To on? To jest Zoyel? - zapytała, kiedy jej towarzysz uważnie przyglądał się zwłokom.
- Ktokolwiek to zrobił, wciąż jest w tym lesie. - odezwała się bardziej do siebie, ale te słowa na pewno dotarły do uszu mężczyzny.
- I ten ktoś na pewno nie chce nas spotkać w tym momencie. - dodała pi chwili, będąc pewną, że zaatakowanie wilkołaka i wampira, to czyste samobójstwo jeśli nie ma się odpowiednich umiejętności czy też środków.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

- Nie wiem – odpowiedział szczerze wilkołak. Nigdy nie zwracał większej uwagi na ubiór Zoyela, co teraz okazywało się naprawdę dużą wadą. Nie mógł po prostu poznać po stroju, czy w rzeczywistości ma do czynienia ze znajomym kupcem. - Równie dobrze może to być ktoś inny.
        Kiedy wampirzyca ruszyła w kierunku ciała, Vergrin zrobił to samo. ”Może bliższe oględziny zdradzą jakieś cechy szczególne? Albo przynajmniej dowiem się, w jaki sposób go zabito? Czego jak czego, ale trupów to ja się w życiu trochę naoglądałem. Czym tak właściwie ucięto mu tę głowę?” Wilkołak wysłuchał polecenia wampirzycy – zbliżył się jeszcze bardziej do lezącego ciała i przykucnął, przyglądając się trupowi. Uznał, że na początku powinien wyciągnąć go z wody, co też czym prędzej zrobił. Niezanurzona w wodzie szyja zdawała się nie krwawić aż tak intensywnie.
- Ktoś dwa razy ciął w jego głowę, widać nierówność – mruknął Vergrin, przyglądając się krzywej ranie. - Pewnie siekierą, skoro tylko tyle. Musiał jednak nie mieć najlepszej krzepy.
        Oczywiście pozostawała także możliwość, że narzędzie było po prostu tępe. Wilkołak powąchał ciało, starając się wyczuć jakikolwiek z zapachów typowych dla Zoyela – ten czasami pachniał czymś dziwnym, Vergrin nie potrafił rozpoznać czym. Teraz jednak nie poczuł nic takiego, czuć było zapachy typowe dla zwykłego, martwego człowieka. Przynajmniej mógł się upewnić, że nie był to elf, ci po śmierci wydzielali z siebie zupełnie inną woń. Potwierdzało to to, co Rishann wcześniej mówiła - była to ludzka krew.
- W porządku, w porządku – odpowiedział Vergrin, nieco zdziwiony nagłymi słowami wampirzycy. ”Czyżby przeszkadzało jej to? A może... pewnie chodzi o coś z tą krwią. Rzeczywiście, jest jej tutaj mnogość, pewnie jej to przeszkadza.” Postanowił rzeczywiście przyspieszyć oględziny.
        Trup z postury jakby przypominał Zoyela, ale równie dobrze mógłby to być przypadek. Vergrin przeniósł wzrok na ubranie. Naprawdę nie miał pojęcia, czy kupiec w czymś takim paradował. Za to zauważył coś innego. Na nadgarstkach trupa znajdywały się ślady po linach.
- Nie, to nie on – powiedział wilkołak. Nie wyobrażał sobie, żeby nawet na tak delikatnej skórze jak Zoyela sznur mógł pozostawić ślad po kilkunastu minutach. - Ten ktoś był związany, przez dłuższy czas pozostawał w czyjejś niewoli. Zoyela widziałem z pół godziny temu.
        Vergrin wstał i odsunął się od ciała. Nic więcej z niego odczytać nie mógł. ”W wiosce bez wątpienia zdołamy sprawdzić, co tak konkretnie się stało. A przynajmniej ktoś inny to zrobi. Dobrze by było zanieść tam to ciało, niedługo pewnie pojawią się padlinożercy.” Jednak zastanowiło go to, co powiedziała wampirzyca. Tak, sprawca bez wątpienia nie zdołał uciec. A jeżeli nadal przebywał w lesie, to może i miał ze sobą Zoyela? Może ten po prostu zauważył coś podejrzanego, wyszedł i został schwytany przez mordercę.
- Sugerujesz... żebyśmy na niego zapolowali? - spytał Vergrin. Spojrzał jeszcze raz na ciało. Był pewien, że po ich powrocie nie będzie już w tak „dobrym” stanie. Z drugiej strony... - Powinniśmy t to zrobić? W wiosce ktoś mógłby zbadać lepiej to ciało, a jeżeli zaraz go zabierzemy, zostanie pewnie obgryzione do kości. Jak uważasz, co będzie lepsze?
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish siedziała w pewnej odległości od ciała i Vergrina, który uważnie badał zwłoki. Nie miała zamiaru przebywać tak blisko krwi, kiedy głód dawał się jej we znaki, poza tym sama krew Wilkołaka była całkiem kusząca, choć zapewne pożywianie się nim nie byłoby zbyt dobrym krokiem.
- Sądzisz, że było zwykły atak na tle rabunkowym, czy może jakaś większa afera? - przerwała swoje rozmyślania i skupiła się na tym co powiedział Zmiennokształtny. W lasach, w miastach, a nawet we wsiach można spotkać wiele istot, które takimi działaniami podbijają swoje ego, a może nawet i sakiewki, wszędzie czai się zło, nawet teraz, w tym miejscu, była własnie ona...
Vergirn uważnie przyglądał się ciału, a Wampirzyca przyglądała się Wilkołakowi. Obserwowała każdy jego ruch, słyszała bicie jego serca, krew płynącą w jego żyłach... Niemal czuła jej ciepło. Te obrazu zostały przerwane przez kolejne słowa jej towarzysza.
- Tak? Nie on? To ten problem mamy z głowy. - wzruszyła ramionami i rozejrzała się po okolicy, w której nie było nikogo podejrzanego, przynajmniej póki co.
- Może to jacyś przemytnicy? Może lubią handlować kimś łatwym do schwytania? - zapytała, uśmiechając się nieco złowieszczo. Takie fuchy często były bardzo korzystne dla przemytników, a takie interesy kwitły niemal w każdym większym mieście.
- Zoyel również mógł natknąć się na tamtych, może teraz własnie on jest gdzieś przetrzymywany. - zwróciła uwagę na ten mały szczegół, a jeśli jest on prawdziwy ,czeka ich małe polowanie.
- Nie wiem czy jest sens zabierać go do wioski, skoro sam stwierdziłeś fakty, które wykluczają wszelkie dziwne rzeczy. - wzruszyła ramionami.
- A skoro był przetrzymywany, tym bardziej powinniśmy odnaleźć tych, którzy lubią takie zabawy, bo mogą mieć Twojego Zoyela. - podeszła powoli do niego ,ale wciąż zachowywała bezpieczną odległość.
- Nie ukrywam ,że małe polowanie byłoby mi na rękę. Ciało można ukryć. - zerknęła na Vergrina, a potem na ciało.
- Nie mam ochoty taszczyć go do samego Liken, naprawdę. - z niechęcią spojrzała na martwą istotę.
- Im szybciej załatwimy sprawę tym lepiej. Kto wie w jakim stanie jest Zoyel, może jeszcze go nie dorwali i mamy szanse go złapać, a skoro zrobili coś takiego z tym tutaj, kto wie co zrobią z innymi, a wioska jest niedaleko... - wyjaśniła Vergirnowi, po czym spojrzała w stronę lasu.
- Pozostawiam Tobie decyzję, ja nie wracam do wioski przed polowaniem. - dodała po chwili, uśmiechając się do niego lekko. Oj tak, lepiej żeby się najadła, przynajmniej będzie mogła czerpać więcej zabawy z tego spotkania.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

- Wątpię, aby byli to zwykli rozbójnicy – odpowiedział Vergrin. Deleria bez wątpienia od razu dostrzegłaby obecność intruzów w „jej” lesie, sprawiała wrażenie, że wie wszystko, co się w nim dzieje. A poza tym przez te zarośla nie wiódł żaden szlak, podróżnik nie miałby po co tu przychodzić. Bardziej prawdopodobne było, że morderca (bądź mordercy) zabił mężczyznę tutaj dlatego, że właśnie mało kto tędy chodził. W pobliżu niewyróżniającej się niczym wioski nikt nie powinien raczej szukać czegoś takiego.
        Vergrin zastanawiał się w milczeniu nad kolejnymi słowami wampirzycy. ”Owszem, mogli to być handlarze niewolników, ale po co mieliby zabijać swój towar? Chyba, że im czmychnął, to tłumaczyłoby brak lin. Przecież nie odwiązaliby mu je, gdyby go zabili, to bez sensu. I skąd tak właściwie to ciało się tutaj znalazło? Wokół widzę jedynie ślady moje i Rishann, nawet Zoyela tu nie ma. Chyba, że szli po tej maleńkiej rzeczki. Ale wtedy odnalezienie ich nie będzie zbyt łatwe.” W sumie już przyznał rację wampirzycy. W wiosce żył pewien fellariańczyk, który w życiu widział chyba więcej martwych ciał niż jakikolwiek nekromanta, potrafił spojrzeć na trupa i stwierdzić tyle rzeczy, że wilkołakowi do głowy nie przychodziło, w jaki sposób coś takiego jest możliwe. Ale w tym wypadku niekoniecznie musiało to pomóc w odnalezieniu sprawców, a ci najpewniej właśnie umykali.
- Zgoda, zapolujemy na nich – powiedział w końcu Vergrin. Uznał, że ukrycie ciała nie miałoby żadnego sensu, o ile nie zakopią go głęboko pod ziemią, a na to nie mieli czasu. No i w dodatku jakiejkolwiek łopaty. W swej wilczej postaci nie przywykł do kopania ziemi, a nawet gdyby potrafił to robić niczym zawodowiec, to i tak trwałoby za długo.
        Tutaj jednak pojawiał się problem. Wilkołak, choć był dobrym tropicielem, nie zdołał dostrzec żadnych obcych śladów w okolicy. Z drugiej strony nie przyjrzał się okolicy dokładnie, co najwyżej rzucił okiem, bardziej skupiając się na ciele zabitego. Dlatego też teraz zaczął chodzić dookoła, z wielką uwagą poszukując jakichkolwiek tropów. Własne ślady znał doskonale, wampirzycy też się nauczył podczas chodzenia za nią, Zoyela kończyły się kilka stóp przed rzeką i znikały, zupełnie jakby nagle zdecydował się do niej wskoczyć.
- Widzisz jakiś trop? - zapytał Rishann. - Ja żadnego. Nie potrafię tego zrozumieć. Albo używali magii do zatarcia po sobie śladów, albo musieli... nie wiem, latać?
        Zaczął też węszyć w okolicy. Z początku nie czuł niczego dziwnego, woń typowa dla Zoyela zawsze szybko się ulatniała, co teraz sprawiało wilkołakowi spory ambaras. Nagle poczuł coś, czego się nie spodziewał. Gdy chodził dookoła, nagle do jego nozdrzy doszedł delikatny, odmienny zapach. Podążył jego śladem do jednego z drzew, gdzie był o wiele silniejszy.
- Dziwne – mruknął na tyle głośno, że Rishann mogła go usłyszeć. - Siarka? Tutaj?
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Vergirn zgodził się na małe polowanie, co zdecydowanie ucieszyło Rish, która przez głód przestawała myśleć, a właściwie myślała... jedynie o krwi i solidnym polowaniu. Wampirzyca skinęła głową, po czym sama zaczęła rozglądać się za jakimś tropem.
- Ten próbował uciekać, tak przynajmniej wygląda, napastnicy musieli przekroczyć rzekę. - zerknęła na Vergrina.
- Dziwne, że nie ma tutaj niczego co by dało konkretną wskazówkę. - z lekkim zirytowaniem wzruszyła ramionami. Po chwili Wilkołak poczuł coś, co nie pasowało do całego tego obrazka, kobieta poszła za nim, musiała przyznać, że zaskoczył ją tym, że wyczuł ten nietypowy zapach, którego nie poczuła ona.
- Masz rację, ale... - spojrzała na Vergrina z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy.
- To przecież typowy zapach dla Piekielnych. Czego mogliby tutaj szukać?- rozejrzała się dokoła, jakby chciała znaleźć coś, co zbliżyłoby ją do odpowiedzi na to dosyć trudne pytanie.
- Albo ktoś wie jak maskować swój naturalny zapach. - parsknęła śmiechem i zaczęła przechadzać się wzdłuż linii drzew. Głód wciąż dawał o sobie znać, zaburzając działanie zmysłów, które nie były przydatne w polowaniu.
W pewnym momencie usłyszała szelest liści jednego z krzewów znajdujących się w głębi leśnej gęstwiny. Wampirzyca odwróciła się w stronę Vergrina upewniając się czy słyszał to samo co ona, ale w końcu uznała, że nie ma na co czekać. Była pewna, że ma do czynienia z człowiekiem, który właśnie chował się wśród liści i obserwował ich z ukrycia. Rishann zwinnie wbiegła do lasu i bez wahania zaatakowała szpiega, który nawet nie zdążył wrzasnąć, a już był wyprowadzany z ukrycia.
- Leżeć. - warknęła na niego, popychając go na ziemię, tak, że teraz klęczał, cały umorusany leśnym igliwiem, błotem i jakimiś innymi rzeczami. Rish zaczęła obchodzić go, przyglądać się mu jak drapieżnik obserwujący swoją ofiarę. Pomimo tego całego brudu, bez trudu można było dostrzec, że mężczyzna jest uzbrojony, miecz, sztylety... Nie był to zwykły obdartus, który włóczy się po lesie. Całkiem dobra budowa ciała wskazywała na to, że jest zwinny, obyty z walką, a blizna na jego policzku, ledwo widoczna spod warstwy brudu, była dowodem na to, że stoczył niejedną walkę.
- Spójrz, mamy gościa. - rzuciła do Vergrina, nie spuszczając oczu z mężczyzny, którego znalazła.
- Kim jesteś, co tutaj robisz? - zapytała uprzejmie, choć doskonale wiedziała co czeka tego opryszka, który teraz klęczał, zaszczycając ją obleśnym spojrzeniem, drwiącym uśmiechem, a może i złością?
- Nic ci do tego, psia mać. - warknął na Rish, po czym splunął jej pod nogi.
- Skończysz jak ten tam! - zarechotał głośno, będąc bardzo pewnym siebie, wskazując na ciało, które leżało w pobliżu.
Rish podeszła do mężczyzny, zamachnęła się i wymierzyła solidne uderzenie prosto w jego twarz, co sprawiło, że prawie stracił równowagę i prawie upadł na bok.
- Radze uważać na słowa. Zacznij mówić co wiesz, co tutaj się stało. - powiedziała jakby nigdy nic, dając mu jeszcze jedną szansę na przedłużenie życia.
- Jeśli chcesz, jest Twój, możesz zrobić z nim co zechcesz, ale zostaw mi trochę... - uśmiechnęła się do Vergrina, dając mu możliwość przesłuchania bandyty, a później? Później chciała pozbyć się uczucia głodu.
Zablokowany

Wróć do „Liken”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość