Wybrzeże CieniaOtchłań

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
Awatar użytkownika
Cerau
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Przemytnik , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Cerau »

        Szczerze mówiąc, Cerau czuł się w tej chwili jak jakiś obiekt do oglądania. Wampirzyca przyklęknęła obok i obserwowała go z bezpiecznej odległości. Czuł się jak zwierzę, które podziwiali. A to pytanie "jak Cię nazywać?" tylko potęgowało w nim to uczucie. Obrzucił ją wściekłym spojrzeniem i szarpnął się w jej stronę wyraźnie tracąc nad sobą panowanie. Ale oczywiście ta próba spełzła na niczym, bo łańcuchy i kajdany skutecznie go ograniczały. Zawył z bólu i obrzucił nienawistnym spojrzeniem najpierw kobietę, później wampira, by ostatecznie wrócić spojrzeniem do wampirzycy. Chwilę uspokajał oddech i w ogóle próbował się uspokoić.
Rzucił najpierw coś niezrozumiale. Na chwile zamknął oczy, dwa głębokie wdechy...
- Cerau. - Wycharczał wreszcie.
        Wbił świdrujące spojrzenie w twarz wampira. Spojrzenie prosto w oczy, wręcz przewiercające je nawet. A przynajmniej taki był zamiar. Ale fakt faktem - wyszło to nie najgorzej.
- Boisz się, białowłosy? - Na usta wypełzł mu jadowity uśmiech. - Przecież nie mam żadnej broni. Nie zrobię nikomu krzywdy. A szkoda byłoby niszczyć takie piękne ruiny, nieprawdaż? - Cerau juz zdecydowanie zdołał nad sobą zapanować. Przynajmniej tymczasowo. Chociaż cały czas przezwyciężał ogromną rządzę. Co było teraz najpewniej widoczne w jego oczach, które dziwnie się błyszczały.
        Jednak w jednej chwili znów szarpnął się w ich stronę, co skutkowało kolejnym wyciem z bólu. Znowu odpuścił, głośno wzdychając.
- Co mi zrobiłaś? - Rzucił do Reatrei, kiedy tylko uspokoił oddech. Oh, ona była ostatnim czym widział, więc automatycznie obarczył ją winą za to co z nim teraz się działo. W sumie to się nie pomylił.
Awatar użytkownika
Reatrei
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reatrei »

- Ledwie pamiętam swoją własną przemianę. Wszystko zlało mi się w jedną całość…rzucałam się, byłam wściekła – zmarszczyła czoło, wyraźnie starając się coś sobie przypomnieć – rozniosłam w pył ze dwa pokoje, ukąsiłam własnego mistrza. Ale ja nie byłam skuta.

W tym momencie, coś przyszło Rei na myśl. Spuszczając wzrok, odwróciła się od wampira, udając, że chciała sprawdzić, co się dzieje z wciąż leżącym na ziemi czarnowłosym.

„…Avrir to arystokrata…ma na usługach ożywieńca, do tego przybył tu z konkretnym celem, nie tak jak ja. Ktoś taki z pewnością nie był przemieniony…czysta krew…być może pochodzi z jednego z tych wampirzych, wielopokoleniowych rodów? Trudno, teraz już wie. Z drugiej strony, przecież i tak by się dowiedział…”

Nie chciała patrzeć mu w oczy choć przez chwilę, na szczęście czarnowłosy postanowił jej w tym pomóc, odpowiadając na zadane przez nią wcześniej pytanie, a zaraz potem zwracając się do albinosa. Reatrei uniosła lekko brwi, słysząc jego słowa. „Co ty robisz, Cerau? Chcesz go sprowokować? Nie dość ci bólu od srebra? To on stworzył kajdany, w które jesteś zakuty. Zamknij jadaczkę, bo będzie bardziej bolało.” Miała ogromną ochotę wypowiedzieć to na głos, powstrzymała się jednak wiedząc, jak bardzo irytowało ją, gdy ktoś odpowiadał w jej imieniu. Była pewna, że arystokrata znajdzie wyjście z sytuacji.

- Co mi zrobiłaś? – rzucił w jej stronę czarnowłosy, znów szarpiąc za łańcuchy.

Nie widziała sensu, ani powodu dla którego miałaby owijać w bawełnę.

- Przemieniłam cię w wampira – uśmiechnęła się jadowicie, odzyskując zwykły rezon – jeśli chcesz się teraz zabić, to on służy pomocą – wskazała na ożywieńca, którego fragment wystawał zza załomu muru. Wampirzyca była niemal pewna, że w swych muskularnych ramionach trzyma on przygłupa, a ten z chęcią rozwiązałby wszystkie problemy wszystkich wampirów na świecie. Definitywnie.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Wampir nareszcie raczył się przedstawić. Avrira jego imię zbyt wiele nie obchodziło, bardziej słowa wypowiedziane przez wampirzycę. ”A więc jest przemienioną? Cóż, w sumie spotkanie wampirów czystej krwi poza Maurią jest dosyć trudne, nie powinienem się temu dziwić. Zresztą jakie to ma znaczenie? Bardziej mnie interesuje jej przemiana. Zdołała zniszczyć dwa pokoje? Może jednak nie jest aż tak źle, jak myślałem. Chociaż te ruiny nawet motyl zdołałby zburzyć.”
        Przemieniony wampir wbił w Avrira przeszywające spojrzenie i wprost go wykpił. Arystokrata przekrzywił głowę i powstrzymał się od jadowitego uśmiechu. Już dostatecznie dużo osób w ruinach niepokojąco się uśmiechało, najpewniej łącznie z Ymą.
- Strach to coś, czego nie znam już od dawna – powiedział Avrir. – Powiedzmy, że świat jest zbyt ciekawy, aby ryzykować pozbawienie się przyjemności poznania go z powodu pierwszego lepszego głupca, co miał przyrost odwagi i zaatakował wampirzycę w szale. Uwierz mi, jest wiele więcej ciekawszych możliwości śmierci.
        Wydawało się, że Cerau panuje nad sobą, ale Avrir widział, że ledwo jest w stanie powstrzymać się od szarpania żelaznym łańcuchem. ”Póki co ogranicza on jego rządzę, ale jeżeli go wypuścimy… ech, aż szkoda, że wokół jest tyle rzeczy, które powinienem chronić. Zabawnie oglądałoby się taki pokaz. Czemu akurat wtedy, kiedy mam coś do zrobienia, zdarzają się takie ciekawe rzeczy? Gdy tak po prostu sobie wędruję, to zazwyczaj najwyżej jakiegoś wybrakowanego smoka trafię, który i tak zaraz ucieka.”
        Avrir poczekał, aż Reatrei skończy mówić, po czym sam się odezwał:
- Raczę się uspokoić, zapewniam, że w takim przypadku wszystko pójdzie znacznie przyjemniej.
        Dobrze byłoby, gdyby po prostu zasnął. W sumie mógłbym spróbować to zrobić, ale póki co nie mam pojęcia, jak wypracowana jest jego wola. Najwyżej wezmę skądś trochę zwierzęcej krwi i dodam do niego jakiegoś zioła usypiającego, na pewno jakieś się w pobliżu znajdzie.
Awatar użytkownika
Cerau
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Przemytnik , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Cerau »

        Przemieniłam Cię w wampira.Wbił w nią puste spojrzenie a te słowa kilkukrotnie, albo raczej kilkunastokrotnie odbiły mu się w głowie, a on cały czas patrzył na nią tym nieobecnym wzrokiem. Po chwili dotarły do niego jej kolejne słowa, chwilę milczał. Dalej trawiąc tą wiadomość. Podążył powoli wzrokiem tam gdzie wskazywała. W głowie miał kłębki myśli, no i przede wszystkim ten dziwny głód... teraz już wiedział czego. Pewnie dlatego, że powiązał to z wampiryzmem. Do którego o dziwo miał mieszane uczucia.
- Nie. - Powiedział krótko i zamknął oczy. "Wampirem... co to tak naprawdę dla mnie znaczy? Jestem nieśmiertelny? Będę pił ludzką krew, żeby żyć? I wampiry czasem nie są martwe? Cholera jasna..."
- Czyli co? Teraz mam pić ludzką krew, spać w trumnie, uciekać przed krucyfiksami, czosnkiem i chodzić tylko nocą? - Rzucił powoli, ważąc każde słowo. O ile wcześniej pozwalał nosić się emocjom, to teraz kontrolował się w takim stopniu, jak było to tylko możliwe. Czuł głód, to prawda, ale mimo wszystko lata praktyki panowania nad sobą robiły swoje i potrafił teraz nie pozwolić wziąć nerwom góry.
- Dobra. Załóżmy, że się uspokoiłem. Co teraz? Nie mam zamiaru zostać tu na dłużej i chciałbym jak najszybciej opuścić wasze zacne towarzystwo. Ale z tymi... bransoletkami, pięknymi ozdóbkami, jak zwał tak zwał, to raczej ciężko mi się będzie ruszyć z tego miejsca. - Westchnął teatralnie, zamknął na chwilę oczy i otworzył je po chwili.
- No i najważniejsze. Wytłumaczcie mi jeśli łaska, czym się stałem i co się z tym wiąże. - Innymi słowy, przyznał się do tego, że nie wie czym tak naprawdę jest i chciał coś się na ten temat dowiedzieć. Ale... łatwo się było domyślić, prawda?
Awatar użytkownika
Reatrei
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reatrei »

Cerau wydawał się wręcz nadzwyczajnie opanowany, biorąc pod uwagę jego aktualne położenie, wampirzyca wiedziała jednak, że taki stan nie mógł utrzymać się długo. „Cisza przed burzą…im dłużej teraz będzie się kontrolował, tym gwałtowniej potem wybuchnie.”
- Tak – warknęła, może nieco zbyt ostro słysząc, jak czarnowłosy zaklina rzeczywistość. Mógł się, cholera jasna zabić, czemu więc jęczał?!

Kiedy przemieniony otworzył oczy, zalał ją i stojącego obok niej lawiną pytań. Jej samej także przyszło coś na myśl.

- Avrir – zwróciła się do arystokraty – musimy dać mu się napić, inaczej oszaleje. Ja, albo ty…a może ten twój przygłup? – skinęła głową w stronę ożywieńca – Nadal jest ci potrzebny?

Zaraz potem zwróciła się do Cerau.

- Z pierwszym i ostatnim się zgadzam, reszta to bujdy snute po karczmach. Straszyli cię wampirami w dzieciństwie, co? – przeczekawszy westchnienia, przewracania oczami, prośby i ochoty, po raz kolejny postanowiła się odezwać. – Nigdzie się nie ruszysz, dopóki nie będziesz w stanie sam o siebie zadbać. Inaczej wpadniesz do pierwszej wsi, pomordujesz chłopów i krowy, a następnie spali cię słońce. Chociaż, jak się nad tym głębiej zastanowić, to całkiem ładny scenariusz… - uśmiechnęła się do własnych myśli.

Tym czasem przemieniony podzielił się z nimi kolejnymi wątpliwościami co do własnego jestestwa. Była mu winna wyjaśnienia, dlatego kiedy znów zaczęła mówić, jej ton był spokojny, a nawet przyjazny. Natłok informacji, którymi został zalany w ciągu ostatnich kilku chwil i tak musiał być dla niego przytłaczający, nie widziała powodu, by dobijać go jeszcze bardziej.

- Jesteś wampirem, powtarzam to po raz trzeci. Z czym to się wiąże…ano widzisz, pożegnaj się ze słoneczkiem, bo więcej go nie ujrzysz. A przynajmniej tak będzie lepiej dla ciebie, bo słoneczko parzy. I zabije cię, jeśli usilnie będziesz się na nie pchał. Krew i owszem będziesz pił. Ludzką lub zwierzęcą, wedle woli, ale ludzka jest lepsza. Miałeś dobrą krew, wiesz? I pupil tego dziwadła, pół dziewki, pół smoka też – znowu uśmiechnęła się jak kot. - Nie każdy, kogo dziabniesz zaraz stanie się wampirem, inaczej dawno już nie mielibyśmy tu ludzi. To skomplikowane, wyjaśnię ci potem.

To mówiąc wstała i spojrzawszy na Avrira, oddała mu głos. Miała powody, by podejrzewać, że wampir jest od niej dużo starszy*, a co za tym idzie, lepiej wyjaśni młodemu co i jak.

*Rea miała bodajże 50 lat przed utratą kp. Na potrzeby wątku przyjmijmy, że ma, nie wiem…53. ;P
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Sechmet »

Smokołaczka nie wiedziała skąd wziął się latawiec, odgoniła od niego swojego smoka i poszli razem gdzieś w te większe zarośla które powoli stawały się małym lasem. Chciała wrócić i zobaczyć co się dzieje u tych których niedawno poznała. Jednak bała się nieco wampirzycy, myślała nad tym by zmienić postać na ludzką formę. Zaczęła już wątpić czy to w ogóle potrafi. Tok jej przemyśleń przerwało znalezienie niewielkiej chatki wśród drzew. Nie wyglądała na opuszczoną. Powoli podeszła tam gdy zza domku wyszedł mężczyzna, na pierwszy rzut oka zwyczajny jednak jego źrenice przypominały gadzie. Chciała zawrócić ale on ją zawołał.

- Czekaj dziewczynko, nie za często widuje się tu smokołaki.

Sechmet zdziwiła się że wiedział kim jest skoro tamci się nie domyślili. Postanowiła na razie milczeć.

- Powiedz dlaczego nie przyjmiesz ludzkiej formy dla bezpieczeństwa? – spytał ją.
- Ja… chyba nie umiem… - powiedziała cichutko.

Mężczyzna zaczął jej tłumaczyć ze musi się skupić i bardzo tego chcieć. Przyznał się też do tego że sam jest smokołakiem. Po jakimś czasie dziewczyna załapała chciała się już przemienić lecz mężczyzna pokręcił głową i poszedł do chatki. Zawołał ją tam do siebie. W środku było bardzo skromnie w kącie stała wielka szafa, wyciągnął z niej śliczną sukienkę. Była ciemno błękitna prawie cała, idąc w górę barwa stawała się czerwona a rękawy w ciąż w tym samym kolorze co dolna część sukni.

- Należała do mojej żony, ale teraz przyda się tobie – spojrzał z politowaniem na jej roślinne ubranie.
- Dziękuję! – aż pisnęła ze szczęścia.
- Zapomniałbym, jeszcze to – wręczył jej naszyjnik z srebrnym diamentem – pozwoli ci to zachować ubranie podczas przemiany w ludzką formę.

Sechmet mimo że nieśmiała uściskała mężczyznę. Była mu bardzo wdzięczna. Teraz przypomniała sobie ze nie wiedzą jak się nazywają.

- jestem Sechmet a… - niestety jego nie było, dosłownie zniknął. Spojrzała na Amiego, on również zdawał się być zdezorientowany. Jednak jej główkę zaprzątały teraz całkiem inne myśli. Postanowiła przybrać ludzką postać, po raz pierwszy. Mocno się skupiła, jej skrzydła, ogon i inne smocze cechy zniknęły. Teraz wyglądała naprawdę ładnie. Pseudosmok podszedł do niej i zaczął ją tykać łapą by się upewnić że to jego pani. Smokołaczka się zaśmiała. Teraz powoli skierowała się w stronę tamtych. Była tak strasznie ciekawa czy ją rozpoznają czy tez będzie mogła udawać kogoś innego, aż chciała unieść się w powietrze zapomniwszy o braku skrzydeł w tej postaci omal się nie wywróciła. Jednak bawiło ją to. Ami wzniósł się w powietrze, dobrze wiedział co zamierza jego pani i nie chciał tego popsuć a gdyby go zobaczyli wiedzieli by kim jest owa piękna dziewczyna.

Sechmet wyszła z tych krzaków i widziała skutego srebrnym łańcuchem Cerau, zdziwiła się. I to nawet bardzo.

- Hej… - uśmiechnęła się wesoło jednak na jej twarzy nadal malowało się zdziwienie.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Wyglądało na to, że Cerau był dosyć mocno zszokowany. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w wampirzycę nieobecnym spojrzeniem, zdawało się, że nie docierają do niego żadne ze słów wypowiedzianych przez Avrira. W końcu powiedział jedno słowo, na które Reatrei zareagowała dosyć gwałtownie. ”Mam nadzieję, że ta komedia niedługo się skończy i będę mógł się w końcu zająć tym, po co tutaj przybyłem. Oczywiście, obserwowanie przemiany to w jakiś sposób złożenie hołdu tradycji, ale ten tutaj psuje całe wrażenie. Póki co nie ma niczego zbyt interesującego.” Przemieniony wampir zadał kilka pytań, ale Avrir pozostawił odpowiedzenie na nie Reatrei. Ta po chwili sama zwróciła się do niego.
- Hm, apetyt rośnie w miarę jedzenia – mruknął wampir. – Nie jestem pewien, czy karmienie go krwią to dobry pomysł. A ten przygłup zdecydowanie jest mi jeszcze potrzebny, dopóki nie znajdę jakiegoś znawcy Smoczej Mowy, a wątpię, aby na tej wysepce dużo się takich znajdowało. Nie możemy po prostu złapać jakiegoś zwierzaka? Sama mówiłaś, że ich krew jest gorsza, a może lepiej nie dawać samych rarytasów komuś, kto dopiero się przemienił?
        ”To tak, jakby karmić dziecko samymi słodkimi daniami. Potem nie będzie mogło sobie bez nich poradzić. A wampir biegający i zabijający ludzi tylko po to, aby móc się napić smaczniejszej krwi to coś, co nawet mi nie pasuje. Owszem, czasami trzeba się napić, ale porządek w miastach musi być, skąd w innym razie brałbym pieniądze?” Nie było mowy, aby on sam dał napić się Cerau swojej własnej krwi. Po pierwsze, była ona tak stara, że zdecydowanie lepsza od ludzkiej, Avrir pił już krew prastarych istot, mogła bardzo łatwo uzależnić. A po drugie, po prostu nie mógł zdzierżyć myśli, że miałby upuścić swojej krwi dla kogoś takiego.
        Reatrei tymczasem wyjaśniła przemienionemu podstawowe kwestie wynikające z bycia wampirem. Avrir podniósł lekko brew, gdy ta spojrzała na niego, ale zrozumiał. Wampirzyca sporo według niego ominęła w swoich wyjaśnieniach, tak przynajmniej uważał Avrir.
- Reatrei mówiła rację – powiedział. – Ale jest też kilka innych spraw. Radzę ci unikać nie tylko słońca, ale i wszelkiego ognia. Od dzisiaj jesteś łatwopalny, a zwłaszcza twoja krew. Radziłbym też zachować ostrożność z kosztowaniem krwi smoków. Większości krew da się wypić, ale u niektórych w żyłach płynie żywy ogień, a już powiedziałem, jak to się kończy. Chociaż smoki zbyt często spotykać nie będziesz. Jeżeli chodzi o ciebie samego, to obecnie posiadasz siłę oraz szybkość o wiele większą niż jako człowiek. Podobnie jest z niektórymi zmysłami. Jeżeli chodzi o przemianę, to mnie nie pytaj, nigdy zbytnio mnie to nie interesowało. Gdy będziesz udawał człowieka, uważaj na zwierzaki. Powinny wariować przez twoja obecność. A, no i jeszcze masz immunitet na choroby, wszelkiego rodzaju zaraza nie powinna cię nic obchodzić.
        Avrir był dosyć zadowolony ze swojej przemowy, choć miał nieodparte wrażenie, że o czymś zapomniał. Nigdy nie był człowiekiem, więc różnic pomiędzy nim, a wampirem musiał się wyuczyć. Białowłosy spróbował przypomnieć sobie, co takiego powinien jeszcze powiedzieć, ale w tej chwili usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i ujrzał uśmiechniętą kobietę. Podniósł wysoko brwi i spojrzał na pozostałe dwa wampiry.
- Witaj – powiedział.
        To, że ktoś taki pojawił się w takim miejscu to jedno, druga sprawa, że nie wydawała się być zdziwiona w stopniu, w jakim powinna. Avrir wciągnął powietrze do nozdrzy. Nowa osoba pachniała… dziwnie. Nie jak człowiek. Wampir już chciał przyjrzeć się jej aurze, ale powstrzymał się. ”Wydziela za dużą ilość zapachów, boję się, że jej aura może mnie lekko oszołomić. Lepiej może póki co zaczekać na jakąś lepszą sytuację. Teraz trzeba się zająć przemienionym, ale jak tu swobodnie rozmawiać?”
Awatar użytkownika
Cerau
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Przemytnik , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Cerau »

        Wbił uważne spojrzenie w twarz Reatrei, skupiając się na tym co mówiła. Skoro stał się wampirem, to podejrzewał, że nie da się tego odmienić. To była raczej czysta hipoteza nie poparta żadnymi dowodami. Chociaż sama wampirzyca wspominała o tym, że sama została przemieniona w wampira. Ale nie pamięta znowuż w jaki sposób, tylko wynik pamiętała. Słuchał jej dalszych słów, łącząc fakty, odrzucając zwykłe mity i tak dalej. Pokiwał powoli głową.
- Cieszę się, że Ci smakowała. - Rzucił sucho.
- I skoro tak bardzo potrzebuję się napić krwi... to by dużo wyjaśniało. I fakt, potrzebuję. - Zauważył, taka była prawda. Czuł, że potrzebuje się napić krwi, chociaż tak naprawdę nie wiedział nawet jak by miał się za to zabrać.
        Kiedy przemówił Avrir, Cerau skupił na nim swój wzrok, słuchając teraz, co ten ma do powiedzenia. Unikanie słońca jak powiedziała Reatrei. Ale, ogień? Łatwopalność? Toć to głupie... Zamknął oczy, ale dalej go słuchał. Krew smoka? A skąd on do cholery jasnej miałby wziąć smoczą krew? W życiu na oczy smoka nie widział, no i pewnie nie zobaczy. Chociaż nie spodziewał się też, że zostanie przemieniony w wampira, a to jednak się stało, cóż. Siła i szybkość większa niż u człowieka? Większą siłę już zauważył, zwinność, szybkość? No cóż, będąc przykutym raczej nie miał możliwości sprawdzenia tego. Udawać człowieka? Oczywiście, że będzie udawał człowieka. Był człowiekiem, to, że "parę rzeczy" się zmieniło, nie zmieniało tego, kim był. A był kimś. W sumie, przeboleć to, że jest wampirem się da, ale... trochę problemów z tym może być. Ale nieważne. Na razie nie ma się co martwić na zapas. Chciał już zadać kolejne pytanie, ale nic z tego. W tej chwili pojawiła się kobieta. Znikąd. Rzucił w jej stronę nieprzychylne spojrzenie. Szarpnął się w jej kierunku, czując "nową" w ich towarzystwie krew, jednak łańcuchy spokojnie go ograniczyły i nic z tego. Warknął tylko coś pod nosem niezrozumiale.
- A może ona? I jak u mnie z żywotnością? - No tak, dla niego to był dobry pomysł, krew, była sama, nie wyglądała na niebezpieczną zresztą. A co do żywotności, coś tam niby słyszał o tym, że wampiry są nieśmiertelne, albo, że długo żyją, różnie... a ile w tym prawdy... najlepiej zapytać wampira!
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Mimo zacnego towarzystwa, Cerau nadal był skrępowany łańcuchami, co rzecz jasna niekoniecznie mu odpowiadało. W końcu sprawiały mu przy każdym zetknięciu z ciałem sporo bólu. W końcu jednak zdołał przekonać Avrira do zdjęcia mu ich. Jego propozycja względem nowo przybyłej kobiety spotkała się z odrzuceniem... co średnio zadowoliło osobę Cerau. W końcu jednak udało im się dogadać. Oswobodzony skrytobójca jeszcze przez chwilę dopytywał dwójkę wampirów o szczegóły, żeby się wszystkiego dowiedzieć. A na koniec pożegnał się z nimi, mając nadzieję na to, że jakoś bezproblemowo znajdzie jakieś źródło krwi a później transport do "domu". No, a przynajmniej do Serenei. Stamtąd się tu dostał. A jak tam będzie... to zna już wystarczająco dużo ludzi, by się móc dostać do swojego Fargoth. Pożegnanie z Avrirem, Reatrei i kobietą było krótkie, suche, bez żadnych uprzejmości. Co się z nimi stało? To już z pewnością nie interesowało przemytnika. Teraz miał inne myśli na głowie.
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Sechmet »

Sechmet przyglądała się odejściu Cerau będącego już wampirem w swoją stronę. Spojrzała na Reatrei, bała się jej. Natomiast Ami już odzyskawszy większość sił postanowił się zemścić na dziewczynie. Nie podobało mu się że został przez nią ugryziony i że jego pani oberwała kamieniem. Wyskoczył z ukrycia i poleciał w jej stronę, zionął ogniem w twarz i ugryzł w szyję. Może nie chciał zabić ale zrobił to zbyt gwałtownie. Teraz głowa nieumarłej leżała nieco dalej od ciała. Pseudosmok spojrzał na to przekrzywiając pyszczek. Zachował się nieco zbyt raptownie. Gdy to do niego dotarło z pozą minką zbitego psa podszedł do smokołaczki. Czuł się nieco winy.

- Co… ty… zrobiłeś? – zapytała przerażona dziewczyna.
W oczach miała łzy. Nigdy by nie zrobiła takiej krzywdy. Jej wrażliwość wzięła górę, wolnym krokiem do zabitej. Przyklękła przy niej i nie wiedziała co zrobić. Domyślała się że Avrir już wie że ona to Sechmet, a wszystko przez Amiego.

- Znasz magię? Prawda? Błagam pomóż jej, mój smok nie chciał jej zabić! Tak nie może być! – płakała.
I mimo to że wampirzyca nie była najmilsza dla zmiennokształtnej, nigdy nie życzyłaby jej takiej śmierci.

Zerwał się silniejszy wiaterek po czym rozpadał się deszcz co idealnie współgrało ze smutkiem Sechmet.

- Nie mogę tu zostać, to miejsce będzie mi się kojarzyć z tym przykrym zdarzeniem – pomyślała.
- Ja chyba będę musiała odejść stąd jak najdalej, tylko nie wiem gdzie – posmutniała i spojrzała pytająco na Avrira.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Avrir nie był do końca pewien, czy należy zdejmować z Cerau kajdany, lecz w końcu uznał, że Reatrei po prostu trochę zbytnio dramatyzowała i uwolnił złodzieja. Ten na szczęście nie rzucił się na nich ani na nikogo innego, ale Yma zdołał wyrwać się ożywieńcowi i podbiec kilka metrów, najpewniej z zamiarem podpalenia oswobodzonego wampira, ale ochroniarz Avrir rzucił się na niego i przyszpilił do ziemi.
        Cerau jeszcze przez jakiś czas ich wypytywał, co zaczęło nudzić Avrira. Kiedy w końcu złodziej odszedł, wampir spojrzał na niego sceptycznie. ”Ten biedak długo nie przetrwa, było to słychać. Ale cóż, to już nie moje zmartwienie, trzeba jeszcze rozmówić się z tymi tu paniami i w końcu można iść do tego miasta.”
        Nagle niespodziewanie z krzaków wyskoczył ten sam smoczek, z którego wcześniej wampirzyca wyssała krew. Dopadł do niej, zanim Avrir w ogóle zdołała zareagować i... cóż, łagodnie się nie przywitał. Ożywieniec natychmiast puścił Ymę, po czym dobył ostrza i podbiegł do swojego pana, stając między nim a smokiem. Uwolniony człowiek natomiast podbiegł do tego drugiego, który tymczasem wrócił do smokołaczki, po czym, jak można było się spodziewać, zaczął bić pokłony.
- Schowaj to, nie będzie potrzebne – powiedział Avrir, po czym ruszył w stronę Sechmet, jednocześnie przyglądając się trupowi Reatrei. ”Musiał celować w głowę. Musiał. Wszędzie indziej to byłby pikuś, ale głowa... ech.”
- Przykro mi, ale nie jestem uzdrowicielem, zresztą żaden uzdrowiciel nie potrafiłby sprawić, aby komuś odrosła głowa. - Skierował słowa ku Sechmet. - Chcesz stąd odejść? Jedynym dobrym miejscem jest miasto, a tam...
- Ja wiem, ja poprowadzę! - krzyknął rozradowany Yma, który czym prędzej wstał i skierował się w kierunku lasu. Avrir wskazał na niego ręką.
- Chodź.
        Niedługo potem dotarli do miasta. Avrir od razu skierował się do portu, gdzie odnalazł pierwszy wolny statek wypływający do Alaranii i wręczył jego kapitanowi sporą sumę za zabranie ze sobą trzech pasażerów. Drań naliczył dodatkową opłatę za smoka, ale Avrir nie zamierzał przebywać dłużej w towarzystwie tych osób, więc zgodził się dopłacić.
- Popłyniecie z Ymą na Alaranię – powiedział do Sechmet. - Coś czuję, że nie spodobałoby ci się tu, a i ja wolałbym, aby nie było tutaj smoków, nawet tak małych. Ten człowiek może robić co chce, jak już będziecie na lądzie, ale podczas podróży radzę trzymać go z dala od wszelkich niebezpiecznych materiałów.
        Statek odpłynął kilkadziesiąt minut później. Avrir odetchnął z ulgą. Ten koszmar nareszczie się skończył, nareszcie mógł rozpocząć nowy interes w nowym mieście. Obrócił się i ruszył ulicą.

[Ciąg dalszy: Avrir]
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Sechmet »

Sechmet wsiadła na statek wraz z Ymą i Amim. Na początku pogoda była spokojna jednakże potem gwałtownie się popsuła. W oddali widać było już zarys lądu ale statek kiwał się na boki i był bliski wywrotki. Smokołaczka przybrała postać hybrydy i uniosła wraz z Amim, Ymę. Jak się okazało w ostatniej chwili. Okręt oberwał błyskawicą i stanął w ogniu. Dziewczynie było strasznie smutno że nie może nic zrobić. Poleciała w stronę lądu wciąż zaglądając na płonący statek. Gdyby nie pseudosmok już dawno wpadłaby z tym człowiekiem do wody. Lot trwał długo, ląd okazał się być dalej niż się spodziewała. Minęła cała noc i dopiero nad ranem zmiennokształtna mogła postawić stopy na ziemi. Od razu się położyła była wykończona. Jeśli chodzi o Ymę, ten pokłonił się jeszcze kilka razy po czym pobiegł gdzieś w swoją stronę. Sechmet pomachała mu na pożegnanie.

Ciąg dalszy: Sechmet

http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=19&t=2782
Zablokowany

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości