Menaos[Menaos] Czarne Skrzydło i Elf

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Zablokowany
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

[Menaos] Czarne Skrzydło i Elf

Post autor: Infinis »

Piękny, słoneczny dzień nastał w Menaos. Dla tutejszych był to dzień jak co dzień, każdy pochłonięty był własnymi sprawami, a to praca, a to zakupy na tutejszym targu. Jedną z osób, które wybrały się by zakupić potrzebne produkty była starsza kobieta. Powoli kroczyła uliczkami miasta, w którym to elfy i ludzie żyły obok siebie, choć nie zawsze w zgodzie, ale jednak. Wiklinowy koszyk, który trzymała na zgięciu prawej ręki, był niewielki, a mimo to zdawało się, że ciążył staruszce, która powoli stawiała kolejne kroki. Pomimo sędziwego wieku, na jej ustach gościł ciepły uśmiech, zupełnie jakby ograniczenia ludzkiego ciała wcale jej nie przeszkadzały. W drodze na targ mijała kolejne istoty, które pochłonięte własnymi obowiązkami, nie zwracały uwagi na jej istnienie. Kobieta dotarła do jednego z niewielkich straganów, które stały na środku średniej wielkości placu, otoczonego przez budynki w typowej dla tego miasta architekturze. Drewno było tutaj dominującym budulcem. Jedna z uliczek wychodzących z targu, prowadziła do pięknego parku, który był dziełem elfickich mieszkańców tego miasta, które lubują się w pięknie natury. Wszystko zdawało się być całkiem zwyczajne, jak każdego innego dnia, nic nie wskazywało na to, że coś może pójść nie tak, albo wręcz przeciwnie, Menaos nie czekało na żadne niespodziewane wydarzenie. Starsza kobieta zaczęła kupować świeże owoce, nieco warzyw, a nawet pokusiła się na zakupienie małej butelki elfickiego wina, które uchodziło za prawdziwy przysmak wśród wielu podróżnych, którzy odwiedzali to miejsce. Po zakończeniu zakupów, kobieta powoli przeszła jeszcze przez targ, aż w końcu postanowiła wrócić do swojego domu. Jakie zdziwienie malowało się na twarzach pobliskich istot, które usłyszały głuchy odgłos upadającego koszyka , z którego wysypały się całe zakupy. Wzrok niektórych powędrował do starszej kobiety, która stała obok wiklinowego koszyka, nie mając zamiaru nawet zbierać zakupów. Twarz miała bladą, w oczach zagościło przerażenie, a jej usta poruszały się w cichej modlitwie. Nie wszyscy byli świadomi tego, co przeraziło staruszkę.
- Anioł śmierci. – szepnęła cicho, wpatrzona przed siebie, ale co takiego tam widziała? Ciekawskie spojrzenia tych, którzy nie pomagali przy zbieraniu rozsypanych zakupów, powędrowały w miejsce, na które patrzyła kobieta. Dla niektórych z nich, widok czarnego kruka siedzącego na dachu jednego z budynków i skrzeczącego głośno, wcale nie był szczególnie przerażający, lecz ci, którzy zdawali sobie sprawę, jakim symbolem był ów ptak, od razu porzucili swoje obowiązki i czym prędzej ruszyli do domów.

Anioł Śmierci, którego symbolem był czarny kruk, był kimś, o kim legendy docierały do najdalszych rejonów Alaranii. Te opowieści dotarły również i do Menaos. Dla wielu ten, dla innych ta… Anioł, który niesie śmierć, nieszczęście… Gdy widzisz kruka, uciekaj gdzie możesz, lecz pamiętaj, że przeznaczenie i tak dosięgnie cię nawet w najciemniejszym zakamarku miasta, o którym sam diabeł zapomniał.
Całkiem młody elf, który pomógł kobiecie, postanowił pobiec do swojego domu, by czym prędzej porozmawiać ze swoją babką i dowiedzieć się czegoś więcej o tym nieszczęsnym kruku. Biegnąc na łeb na szyje, prawie wpadł na młodą kobietę ubraną w długi, płaszcz w kolorze ciemnej zieleni, jasne spodnie i tunikę, z lekko wykrojonym dekoltem. Kobieta jedynie spojrzała na niego jasnobrązowymi oczami, ale pozostała niewzruszona nieuwagą elfa. Jej wzrok powędrował do starszej kobiety, która ruszyła w kierunku swojego domu, by uciec z miejsca, które było obserwowane bacznym okiem czarnego kruka. Kobieta w płaszczu założyła za ucho malutki kosmyk włosów, który zaplątał się gdzieś przy jej policzku, włosy miała długie, sięgały jej do pasa, ale część z nich była spięta w luźnego koka, a cała fryzura dodawała jej tego kobiecego uroku. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że czarny kruk był jej symbolem, to ona była tą, która niesie ze sobą nieszczęście. Do takiej opinii właśnie przywykła, na każdym kroku przypominano jej o tym, jak bardzo boją się jej niemal wszystkie istoty. Ale Infinis była taka, że nic sobie z tego nie robiła. Powoli ruszyła przed siebie, nie zwracając uwagi na nikogo. Tym razem los sprawił, że trafiła właśnie do tego miasta, miała do załatwienia kilka spraw, taki był jej obowiązek, ale nikt z tutejszych o tym nie wiedział. Kobieta przeszła przez targ spokojnym, ale pewnym siebie krokiem. Skierowała się w stronę jednej z karczm, w której miała się zatrzymać. Bez wahania podeszła do budynku średniej wielkości , nad drzwiami którego wisiał napis „Biały Koń”. Czarodziejka uznała nazwę za mało zachęcającą, ale mimo to pchnęła drzwi tego przybytku i weszła do środka. Od razu uderzyło ją ciepło i zapach potraw, wina i piwa. Jak to w typowej karczmie. Biesiadników nie było zbyt wielu, ale to zapewne wina pory dnia, im bliżej wieczora, tym więcej osób zbierze się by odpocząć po ciężkim dniu. Bez zbędnego namysłu przeszła przez środek pomieszczenia, które było całkiem duże, jak na taki budynek. Drewniane stoliki były równo poukładane, ale to tylko kwestia czasu. Za ladą stał niewysoki elf, który uśmiechał się wesoło i układał kolejne kufle na jednej z półek.
- Dzień dobry. – powiedziała spokojnym głosem, zwracając na siebie uwagę karczmarza. Elf spojrzał na nią i rozpromienił się, a Infinis przewróciła w myślach oczami.
- Co dla pięknej pani? – odezwał się do niej, wspierając się nieco o ladę i nachylając w jej kierunku, co odebrała jako zupełny brak taktu, czego nie omieszkała okazać swoją miną, na co mężczyzna zareagował jak poparzony ogniem.
- Muszę zatrzymać się w Menaos, są jakieś wolne pokoje? – zapytała mimo wszystko całkiem uprzejmie, spoglądając na niego bez żadnych emocji.
- Dla takich gości zawsze. Jednoosobowy czy może… - chciał dokończyć zdanie, lecz nie przyszło mu to tak łatwo.
- Tylko dla mnie, żadnych zbędnych gości. – przerwała mu stanowczo, z czym elf nie zamierzał dyskutować. Zaraz poprosił o przygotowanie pokoju na pierwszym piętrze budynku. Infinis zamówiła jeszcze lampkę wina i lekką strawę złożoną z warzyw i duszonego mięsa z gęsi. Potem, wolnym krokiem ruszyła do stolika, który znajdował się przy oknie, po prawej stronie, z tego miejsca miała widok nie tylko na wnętrze, ale mogła obserwować to co dzieje się poza budynkiem. Wkrótce dostrzegła Zairuna, który przysiadł na oparciu niewielkiej, drewnianej ławeczki, po drugiej stronie uliczki. I właśnie wtedy, po raz pierwszy od przejścia przez bramy Menaos, na ustach Czarnego Skrzydła pojawił się lekki uśmiech.
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

Pogodny dzień nastał w Menaos. Słońce ogrzewało twarze mieszkańców, kwiaty niemal widocznie obracały się w stronę promieni ciepła zsyłanego z niebios, a przyjemny, delikatny podmuch wiatru trzepotał wywieszonymi na zewnątrz kocami. Targowisko było tym miejscem, które Cad obrał jako punkt docelowy swojej wędrówki. Miasta elfów znały go jako samotnika, osobę zamieszkującą dzicz, która od czasu do czasu wita bramy miast i w nich sprzedaje dobra ofiarowane mu przez piękno Matki Ziemi. Tym razem Cadaveris wszedł do miasta przez południową bramę, jeśli można to tak nazwać. Pokojowe nastawienie ze strony świata i brak zagrożeń pozbawiło strażników wielu obowiązków, dlatego też nikt nie pilnował tego, kto i po co zapuszcza się do miasta. Przechodząc przez mostek, białowłosy zsunął z głowy kaptur, który swobodnie opadł na plecy przykrywając kawałki elfickich znaków na jego zbroi. Nie przybył do miasta sam. Jego towarzyszem podroży jak zwykle stał się ten, którego wybrano do pomocy wśród setek innych. Matka Natura tym razem podesłała mu niewielkiego jelenia, z dobrze rozwijającymi się rogami, za które łowcy trofeów byli by w stanie wyrżnąć się na wzajem. Nie wszystkie elfy, ale zdecydowana większość ludności, która była obecna na targu skupiło się na nowo przybyłym, którego towar znajdował się na pięknym, zadbanym zwierzęciu. Jeleń pewnie kroczył obok elfa, który trzymał na nim swoją rękę dodając mu pewności siebie. Kiedy już się zatrzymali, ich pierwszym klientem okazała się mila, starsza kobieta. Jej pomarszczone dłonie oraz sędziwy wiek była jedynie wzrokowym potwierdzenie faktu, iż jej koniec jest zdecydowanie bliski. To właśnie jej uroczemu, starszemu uśmiechowi nie mógł oprzeć się Cad, który znał kobietę od dobrych kilku lat
- Droga Pani - elf ukłonił się kobiecie. Zawstydzał ją jak zwykle na oczach wielu ludzi
- Cadaveris, proszę Cię, przestań. Czy zmieniłam się tak bardzo, że nie pamiętasz już jak mam na imię? - zapytała odstawiając niewielki koszyk na ławeczkę znajdującą się tuż obok zwierzęcia
- Nawet gdybym stracił wzrok, to po zapachu przetworów jakie przyrządzasz znalazł bym drogę do Twojego domu, Greto - dookoła wędrownego kupca zaczęło gromadzić się coraz więcej ludzi. Owoce, którymi handlował, oraz inne świetnej jakości zioła przyciągały zwykle tłumy ludzi. Niektórzy czarodzieje zaopatrywali się u niego w różnego rodzaju rośliny, z których następnie przyrządzali mikstury dla osób cierpiących na dziwne choroby
- A pro po tych przetworów, chyba mam dla Ciebie coś, co wywoła na Twojej młodej twarzy chociaż najmniejszy uśmiech - kobieta sięgnęła do koszyka i wyjęła z niego zamknięty pojemnik. Przypominał on drewnianą misę, która była szczelnie zaciśnięta przez drewniane wieczko. Wszystko oplecione kawałkiem wikliny nie tylko dodawało uroku, ale też przyprawiało elfa o miłe uczucie.
- Greto... - chciał coś powiedzieć, ale spojrzenie starszej pani, które wymownie karciło go za podjęcie tej próby zamknęło mu usta na dobrych kilka sekund
- Już nie Greto. Pamiętam, że to Twoje ulubione - kobieta z uroczym uśmiechem wyciągnęła w stronę białowłosego przetwory. Jej ręce drżały niepewnie, dlatego elf nie chciał dłużej przeciągać niewygodnej chwili i odebrał podarek od starszej pani.
- Wiem, że to Twoje ulubione... - mężczyzna zaczął powoli. Oczy kobiety w swej dociekliwości zabłyszczały ze wzruszenia, gdy elf wyjął z jednego z bagaży misę, którą otrzymał od niej kilka miesięcy temu. Odplótł zawiniętą na niej więź, a w środku ukazały się jagody. Piękne, błyszczące niemalże, słodkie owoce, których kobieta nie mogla dostać od nikogo w mieście - ...północne, smocze alpejki. Zebrałem wszystkie jakie znalazłem. Są dla Ciebie - elf nie chciał, ale mimo wszystko doprowadził do tego, że po pomarszczonym policzku kobiety popłynęło kilka łez wzruszenia. Spojrzała na białowłosego zaszklonym spojrzeniem gotowa rzucić mu się na szyję
- Pamiętałeś... - szepnęła roztrzęsionym głosem
- Ty również. Wyczekiwałaś dnia, gdy znów tu będę. Gdy blask słońca oświetli drzewo...
- Które rzuci cień na okno mojej kuchni. Pamiętam Twe słowa Cadaveris - staruszka niemal roztrzęsiona ze szczęścia schowała podarek i zrobiła krok w tył, pozwalając innym handlować z wędrownym elfem. Miał do zaoferowania bardzo wiele, od roślin, jagód, poprzez skradzione szlachcicom biżuterie oraz minerały. Był podróżnikiem, a jego zaprzyjaźniony jeleń potrafił przenieść na sobie sporo towaru. Wszystko rozeszło się niemal natychmiast, a kiedy ludzie wydawali się zupełnie zadowoleni, krzyk starszej kobiety przerwał radosną atmosferę panującą na targu
- Anioł Śmierci? - szepnął pod nosem Cadaveris spoglądając na lekko spłoszonego przyjaciela.
- Spokojnie przyjacielu - szepnął do niego w swym rodowitym języku dotykając jego szyi swoją dłonią. Kompan niemal natychmiast się uspokoił. Głos dobiegający z daleka niemal sparaliżował ciało białowłosego, który nastroszył uszy.
- Zaczekaj na mnie. Zaraz wracam - dodał jeszcze w kierunku czworonoga podbiegając do kobiety. Greta wyglądała na przerażoną. Wskazała palcem na kruka, który siedział wysoko ponad domami. Wszyscy w popłochu uciekali do swych domów, jak gdyby to miało wpływ na fakt ich bezpieczeństwa.
- Spokojnie Greto. To nie anioł śmierci. Uwierz mi - elf nie tylko pomógł kobicie podnieść się z kolan, ale też szybko pozbierał zakupione na targu towary i wsunął je do koszyka. Staruszka wdzięcznym, ale przerażonym spojrzeniem zerknęła w kierunku elfa, który nie wydawał się przerażony widokiem czarnego zwiastuna śmierci.
- To nie Ty, prawda? - zapytał kruka, który nie chciał odpowiedzieć. Natychmiast poderwał się do lotu znikając z pola widzenia. Elf zamknął oczy zaciągając się powietrzem. Niemal czuł zapach lotu ptaka, który nie przypominał tych znanych mu osobiście. Gdy Cadaveris otworzył oczy, jego spojrzenie padło na karczmę. Zwykła oberża, która przypominała z zewnątrz normalny budynek mieszkalny. Elf obejrzał się za siebie. Jeleń nie zrywał się do ucieczki, a to dobry znak. Białowłosy wszedł do karczmy popychając wrota. Jego osoba przykuła spojrzenia tych, którzy nie czesto widywali białowłosych w tych rejonach.
- Rodaku! - krzyknął wesoło karczmarz, który jak nie trudno było się domyśleć, również był elfem
- Sprzedajesz też informacje? - zapytał Cad, który opierając się o niewielki, drewniany blat pochylał się w stronę rozmówcy
- Ależ drogi rodaku...
- W tej karczmie. Ktoś nowy, kogo widzisz pierwszy raz - przerwał mu Cadaveris uderzając kilkoma monetami o drewniane podłoże. Oberżysta szeroko otwartymi oczami zamierzył białowłosego, skinieniem głowy wskazując na stolik przy którym siedziała kobieta.
- Grzany miód - dodał Cad, a kiedy otrzymał zamówiony w drewnianym kuflu napój alkoholowy, skierował się w stronę siedzącej nieopodal kobiety. Wielu mężczyzn przykuło uwagę do śliczniej kobiety, ale jedynie białowłosy był w stanie od tak podejść dosiadająć się bez zapytania. Może to pretekst, gdyż większość miejsc była zajęta przez ludzi, a on nie do końca tolerował ich naburmuszone zachowanie?
- Przejazdem? Menaos to śliczne miasto, nie uważasz? - zapytał dość spokojnie spoglądając na przyglądających się im ludzi. Obje byli piękni, co nie tylko było motywem i dobrym pretekstem do tego, by się w nich wgapiać.
- Jesteś podróżnikiem? - zapytał od tak. Nie miał zamiaru być wścibski czy nachalny, ale tego typu rozmowy były tutaj na porządku dziennym. A kiedy podążył wzrokiem za spojrzeniem kobiety, dostrzegł tego samego kruka. Tego samego, i był tego pewien. Co więcej czuł, że to nie zwykłe zwierze pochodzenia natury. Upierzony lotnik nie był dla niego wielką zagadką.
- To Twój towarzysz?
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Infinis wyglądała przez okno karczmy, przyglądając się Zairunowi, który zawsze budził niemałe zainteresowanie tych bardziej zabobonnych istot. A może jednak przeczucia co do tego ptaka były całkiem słuszne? W każdym razie Czarodziejka nie przykuwała zbyt wielkiej wagi do tego co mówią inni, po prostu robiła swoje. Drzwi karczmy co raz otwierały się i zamykały, wpuszczając i wypuszczając gości tego przybytku. Co jakiś czas zerkała w ich kierunku, oceniając kolejne istoty, które tutaj wchodziły. Pradawna doszła do wniosku, że to będzie kolejny, spokojny dzień, który spędzi na wykonywaniu swoich obowiązków i nikt, ani nic nie pokrzyżuje jej planów.
Do „Białego Konia” wszedł kolejny gość, tym razem był to elf o białych włosach, który przykuł uwagę Infinis na nieco dłuższy moment niż pozostali goście. W końcu jednak odwróciła od niego spojrzenie i raz jeszcze wyjrzała za okno, przy okazji oczekując na swoje zamówienie.
Szybko okazało się, że nie będzie jej dane posiedzieć w samotności, napić się spokojnie wina i zjeść to co jej przyniosą. Białowłosy Elf podszedł do stolika, przy którym siedziała, po czym sam zasiadł na krześle stojącym naprzeciwko jej własnego i bez żadnego skrępowania odezwał się do niej zadając kolejne pytania. Kobieta w milczeniu patrzyła na niego, w myślach powtarzając kolejne narzekania na niepotrzebne towarzystwo. Mężczyzna od razu obudził jej czujność zdając takie, a nie inne pytania, poza tym kruk? Skąd w ogóle pomysł, że to jej towarzysz? Infinis miała ochotę po prostu wstać i udać się do swojego pokoju, ale nie tak była wychowana. Po dłuższej chwili milczenia, rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym zaskoczeni, a może i ciekawscy biesiadnicy, zwrócili uwagę na dwójkę siedzącą przy oknie. Niektórzy z nich zaczęli szeptać coś do siebie, robiąc przy tym zaskoczone miny. Ale cóż mogło ją to interesować? Spojrzenie kobiety powoli powędrowało do Elfa, który uparcie siedział przy jej stoliku, najwyraźniej nie zamierzając odpuścić sobie rozmowy z nią.
- Aż tak widać, że nie jestem tutejsza? - zapytała niby od niechcenia, ale jej głos był spokojny i nie rozbrzmiewały w nim jakieś niepotrzebne nuty, nacechowane jakimiś zbędnymi emocjami.
- Menaos zawsze przyciągało podróżników swoim nietypowym urokiem. – powiedziała i od razu spojrzała w kierunku młodej kobiety, która przyniosła wino, wcześniej zamówione przez Infinis. Czarodziejka sięgnęła po lampkę wina i przysunęła bliżej siebie, lecz póki co nie piła, zostawiając sobie tę przyjemność na dogodniejszy moment.
- Skąd tyle pytań? – odezwała się do Elfa, który zachowywał się jak pisarz zbierający informacje do jakiejś powieści niskich lotów.
- To jest kruk. Aż tak pasuje na mojego towarzysza? – jej głos i wyraz twarzy pozostawały niewzruszone.
- Jeżeli to jest wstęp do zdobywania moich względów, od razu zaznaczam, że nie ma szans. – powiedziała w końcu, bo żadne inny powód jego pojawienia się tutaj, nie przyszedł jej do głowy, a z racji tego, że dużo podróżowała, takie sytuacje nie były jej obce. Z drugiej strony wolała brnąć w tę stronę, niż wypytywać go o prawdziwe powody tego, dlaczego przysiadł się akurat tutaj. Poza tym jego wygląd zdradzał nieco więcej niż Elf mógł się spodziewać. Infinis zamilkła na chwilę, jej dłoń ponownie znalazła się przy kielichu z winem, ale te drobne gesty były tylko przykrywką dla tego co robiła. Kobieta swoimi zmysłami próbowała zdobyć jak najwięcej informacji na temat tego, który siedział przed nią.
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

Cadaveris chwile przyglądał się zwierzęciu na zewnątrz, który poruszał swoją głową nerwowo, raz po raz spoglądając w stronę oka za którym siedziała dwójka. Mrużący oczy elf postanowił dać spokój lotnikowi, który swym czarnym kolorem nie emanował przyjaznym nastawieniem. Czy jednak każde zwierze było tylko symbolem? Czy lecące ku niebu białe gołębie zawsze zwiastowały coś dobrego? Cadaveris skupił się na kobiecie. Tak, nie przypominała tutejszego, a miasto było ostoją dla wędrownych. Zmysły starszych ludzi, którzy pilnowali swojego życia niebyły mu jednak obce. Znał Grete, a jeśli coś ją niepokoiło, zwykle miało głębsze dno.
- Wybacz, nie wyglądasz na elfa, nieznajoma - miasto nie było zamieszkiwane tylko przez potomków o szpiczastych uszach. Było tu wiele ludzi, czasami można było spotkać kogoś, kto zapuszczał się w te rejony podobnie jak nieznajoma - bardzo niespodziewanie. Na tutejszych nie robiło wrażenia to, że do karczmy przyszedł białowłosy, elf pochodzenia bliżej im domyślanego. Tajemniczość kobiety również nie była czymś nienaturalnym. Dlaczego jednak roztaczała dookoła siebie dziwną aurę? Dlaczego nikt nie podszedł do niej i nie przysiadł się jak on? To takie nienaturalne? A świat bez większych praw moralnych gotów usnuć intrygę, którą zauważy ślepiec pogrążony w ciemności.
- I poza tym uważasz, że gdybyś była stąd, tak wiele osób zwracało by na Ciebie swoją uwagę? - spodziewał się czegoś więcej, ale widocznie kobieta mogła pomylić się w oceni elfa. Ten nie był idiotą. Jego widok zdecydowanie nie sprawiał, iż ktokolwiek chciałby podjąć temat w którym on sam byłby bohaterem. To jej pojawienie sprawiło, że dużą część klientów karczmy była zafascynowana jej postacią.
- Pytania rodzą odpowiedzi, prawda? Zadajemy je, aby uzyskać jak najwięcej informacji. Formułujemy je w sposób różnorodny, czasami niezbyt trafny, ale zwykle spełniają one rolę początku zdobywania wiedzy. Czy to nie tak, że gdyby nie pytać, można by żyć w niewiedzy? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Widocznie kobieta i bycie tajemniczą w tym przypadku nie zaskoczy elfa przyjemnie. To wszystko rodziło kolejne pytanie, domysły jakie musiał snuć samoczynnie. To nic trudnego, postrzegając kobietę w sposób inny niż reszta. Była urodziwa, ale to widocznie jeden plus jaki mógł przypisać jej tajemniczej osobie.
- Wybacz pani mój nietakt, ale gdyby chodziło o względy, nie podszedł bym do stolika - nie musiała być aż tak bardzo rozjuszona. Była obiektem męskich westchnięć, plotek i pomówień. Obserwowali jej krągłości, a od początku rozmowy Cad spoglądał tylko na jej twarz. Był ciekaw co skrywa w środku, co przywiało ją do tego miejsca i skąd kruk, który nie wypowiada żadnego słowa. Zapach jaki otaczał zwierzę i tą kobietę był podobny. To coś, czego Cadaveris nie chciał pomijać.
- Poza tym, w całej krainie jest o wiele więcej urodziwych miejsc, gdzie ktoś mógłby docenić Twoje... - zrobił krótką pauzę upijając z kufla niewielką ilość miodu - względy - odstawił drewniane naczynie na stolik i rozejrzał się dookoła. Krinkiety z kozich, jelenich rogów, stojaki z drewna ozdobione zwierzęcym trofeum. Nic nie było doskonałe, a Menaos na pewno nie będzie w stanie sprostać wymaganiom jakie postawi przed nimi czarodziejka.
- Spostrzegłem Cię pani na targu. Jesteś zainteresowana zakupem towarów? Dokąd podróżujesz? - nie owijał w bawełnę. Dlaczego? Miał ku temu swoje powodu. Zresztą jakkolwiek by tego nie odebrać, zachowywał się zwyczajnie. Nie rozczarowywał, gdyż tak zachowywała się większość ludu. Mogł jedynie zaskoczyć, ale tego typu wrażenia wolał pozostawić same sobie i tylko na wybrane chwile życia.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Zairun bacznie obserwował swoją przyjaciółkę i jej chwilowego towarzysza, Infinis spojrzała na niego, a ten zaskrzeczał głośno i odfrunął w inne miejsce, by obserwować okolicę i wędrujących mieszkańców Menaos. Spojrzenie Czarodziejki powróciło do Elfa, na jej ustach nie pojawił się nawet cień uśmiechu, jej twarz wyrażała spokój, tak samo Infinis nie targały żadne niepotrzebne emocje.
- Brawo za spostrzegawczość. – powiedziała spokojnie, bo stwierdzenie mężczyzny było aż nazbyt oczywiste. Nie miała ochoty na wysilanie się, na szczególną złośliwość, nadal była skupiona na swoim celu wizyty w tym mieście, niż na jakichś nowych znajomościach, które miały najczęściej to do siebie, że nie przynosiły niczego dobrego. Po chwili ujęła kielich w prawą dłoń i upiła nieco wina, które miało słodki i delikatny smak leśnych owoców.
- Mimo to moja obecność tutaj nie powinna być niczym wyjątkowym. Wszak wielu tutaj wędrowców, a i miasto nie jest zamieszkałe jedynie przez twoją rasę. – powiedziała po chwili, spoglądając na niego i lekko przechylając głowę.
Uwaga dotycząca tego, że kobieta przykuwa uwagę innych sprawiła, że Infinis mimowolnie powiodła wzrokiem po zaciekawionych istotach, które widząc jej spojrzenie, nagle odwracały się i wdawały w rozmowy ze swoimi towarzyszami.
- Nie jestem jedyną, która przyciąga spojrzenia innych. – doskonale zdawała sobie sprawę, że Elf miał podobny „problem”.
- Ale ja do tego przywykłam i znoszę to całkiem dobrze. – i tym razem nie uśmiechnęła się, jej głos nadal był spokojny, może momentami nieco hipnotyzujący, ale ciągle nie zdradzał żadnych, większych emocji.
- Takie pytania zadają osoby, które koniecznie chcą wiedzieć po co ktoś przybył do danego miejsca, wysuwają jakieś swoje podejrzenia, a wątpliwości związane z nieznajomą personą chcą rozwiać w dosyć dziwny sposób, bo nikt nie opowie obcemu historii swojego życia. – wyjaśniła swój punkt widzenia i upiła nieco wina. Po chwili do stolika przyszła kobieta, która wcześniej przyniosła wino, postawiła przed Infinis talerz z jedzeniem, które zamówiła Czarodziejka. Pradawna podziękowała jej uprzejmie, a kobieta przez chwilę stała, gapiąc się na Elfa, lecz kiedy zorientowała się co robi, z niemałym rumieńcem odeszła szybkim krokiem.
- Przyciąganie spojrzeń wychodzi Panu znacznie lepiej niż mnie. – powiedziała i spojrzała na swoje jedzenie, które wyglądało całkiem apetycznie.
- Czasami jest tak, że lepiej nie wiedzieć o wielu sprawach, by spokojniej zasypiać każdej, kolejnej nocy. – dodała jeszcze i sięgnęła po drewniany widelec. Nie raz widywała bogato zdobioną zastawę i sztućce, ale obecna zastawa wcale jej nie przeszkadzała.
Infinis powoli spożywała swój posiłek, lecz jej spojrzenie po chwili powróciło do Elfa, który wspomniał o swoim nietakcie.
- Nietaktem nie są te słowa, lecz fakt, że przysiadł się pan do mnie i nie pokusił się na żadną uprzejmość, a tym bardziej o zdradzenie swojego imienia. – tutaj, pierwszy raz podczas ich rozmowy, na ustach kobiety pojawił się delikatny, ledwo widoczny uśmiech.
- Moje względy doceniane są wtedy, kiedy tego potrzebuję. – sięgnęła po wino i upiła nieco alkoholu, który przyjemnie łaskotał jej podniebienie. Zastanawiała się co tak naprawdę chce osiągnąć białowłosy, odniosła wrażenie, że może wiedzieć o niej więcej niż zdradza to rozmowa, ale póki co nie było powodu by przejmować się tym jakoś szczególnie.
- Z twoich słów panie, wynika, że mnie śledzisz. – powiedziała do niego, przyglądając się uważnie.
- Może będzie to zaskakujące, ale raczej jestem tutaj bardziej dla sprzedania kilku rzeczy, niż zakupu towaru, ale przemyślę to. – mężczyzna zmuszał ją do rozmowy, może sam nie zdawał sobie z tego sprawy, ale Infinis z reguły była milcząca, lecz w tym momencie coś po prostu nie dawało jej spokoju, a czasem lepiej kogoś poznać i zorientować się co w trawie piszczy, niż milczeć, a potem zostać zaskoczonym w najmniej odpowiednim momencie. Bezpośredniość Elfa działała na Inifnis tak, że ta stała się bardziej ostrożna i w tym momencie była pewna, że nie zamierza zdradzić mu szczegółów swojego pojawienia się w mieście.
- Czy to już koniec przesłuchania? – zapytała, by potem upić odrobinę wina.
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

Kobieta miała rację. Elf przykuwał uwagę szepczących między sobą ludzi. Większość znała go jako wędrownego kupca, innym nigdy nie było dane usłyszeć jego prawdziwego imienia. Pojawiał się w miastach, oferował "swoje" towary, a następnie znikał, by powrócić na targowisko po kilkunastu miesiącach.
- Nie musisz być jedyną, która przyciąga spojrzenia, ale na pewno jesteś jedyną, której tu nie znają - białowłosy spojrzał na nią nieco podejrzliwie. Tajemniczość, którą owiała swoją osobę nie była czymś nadzwyczajnym i ciekawy. Dla elfa tego typu zachowanie było dziwne, chyba nawet zaskakujące dla podróżnych, którzy zwykli przejawiać chęć odpowiadania innym o swoich przygodach. Czarodziejka, gdyby zważyć na jej przeszłość, nie miała bym powodów bycia szczęśliwą. Nie w oczach innych. Wszak pojawienie się jej tutaj wywołało chwilowe przerażenie. Skąd pewność, że to ona? Kruk doprowadził czujnego elfa do tego miejsca, a większość siedzących przy stolikach Cadaveris widywał wielokrotnie
- Pani, możemy dalej brnąć w dumę i szlachetność, spowijając prawdziwość swojej osoby gęstą mgłą, która nie wyjawi prawdy. Ta wszak jest bogactwem każdego, który w obawie kryje się jak mysz pod miotłą przeczekując trudne chwile - elf zerknął na kobietę, która przyniosła talerz pełen mięsa. Mięso. Nie przeszkadzało mu to. Cad sam polował, aby wykarmić biednych ludzi, a boska moc pomagała mu w wykonywaniu swych moralnych zadań.
- I tak jak wspomniałem. Ludzie nie lubią zmian. Są ostrożni, podobnie jak reszta tych, którzy nie potrafią się bronić. Jestem jednak pewien, że każdy mąż, każdy starszy syn stanie w obronie matki stawiając czoła tuzinowi wilków. Strach paraliżuje umysł, niekiedy ciało, ale czy nie lepiej jest wiedzieć z czym ma się do czynienia? Czy w zaistniałej sytuacji lepiej jest nie wiedzieć, by móc zasnąć? O ile to w ogóle możliwe... - elf nie uważał, że lepiej się sypia, kiedy się mniej wie. Wręcz przeciwnie. Nastawienie, to mniej czy bardziej bojowe pozwalało na przygotowanie. Niewiedza gubiła wszystkich, od prostych robotników, poprzez żołnierzy i magów. To właśnie niewiedza była przyjacielem porażki, a jako czarodziejka winna o tym wiedzieć najlepiej.
- Pani, a czy w Twojej podróży, imiona mają jakiekolwiek znaczenie? - i pomimo, iż z początku zadawał masę pytań, był dość grzeczny. Uśmiechał się do niej delikatnie, a kiedy kobieta skupiła się na swym pokarmie, elf upił miodu spoglądając na kruka siedzącego za oknem. Ten niestety nie chciał współpracować co dodawało białowłosemu pewności siebie. Po jej słowach dotyczących względów, uśmiech elfa poszerzył się. Zabrzmiało to bardzo zabawnie, a on będąc zwyczajnie uprzejmy nie chciał komentować tej wypowiedzi.
- To bardzo błędna ocena, pani. Gdybym Cię śledził, do tej chwili nie miała byś okazji mnie zobaczyć. Poza tym... - zrobił krótką przerwę powracając wzrokiem do nieznajomej. Uśmiech, nieco szeroki, rozbawiony towarzyszył mu w rozmowie z kobietą - ...to nie przesłuchanie. Ludzie obawiają się nowych, którzy swoją obecnością sieją zamęt i niepokój. Spojrzenie elfa, który wpadł na Ciebie, spojrzenie Grety, kobiety z targowiska. Znasz ich. Widziałaś ich przy straganach. Może to brak podekscytowania, emocji, albo po prostu spokój. Byłaś jedną z niewielu osób, których nie ogarnęło przerażenie, a to coś dziwnego. Anioł Śmierci. Słyszałem o tej postaci i słyszałem, że gdy jest w pobliżu, wpierw pojawia się czarny kruk. Może to właśnie on. Jak uważasz, pani? - ruchem głowy wskazał na jej towarzysza. Obserwował ją cały czas bardzo dokładnie popijając miodu. Nie spodziewał się niczego wyjątkowego. Była przecież tylko podróżną, szukającą dachu nad głową tej nocy w karczmie.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Czarodziejka skupiła się na jedzeniu, słuchając kolejnych słów Elfa, wyraźnie podchodził do niej zupełnie inaczej niż do innych wędrowców, co zaczynało ją nieco drażnić, wszelkie pytania były zbędne, była tutaj i koniec. Ale mimo wszystko nie dała mu odczuć tego co zaczynało budzić się w niej.
- Dziwnym byłoby to, gdyby znali każdego wędrowca, który odwiedza Menaos. Ja dam się im poznać w odpowiednim momencie. – powiedziała spokojnie, a przecież mówiła prawdę, w końcu przybyła tutaj nie tylko przez swoją profesję, ale też dlatego, że mogła sprzedać kilka rzeczy, które sama zrobiła.
Elf pokazał swoim zachowaniem, że ma konkretne podejrzenia co do jej pojawienia się w tym mieście. Z reguły było tak, że nikt nie kwapił się do poznawania szczegółów jej profesji, nawet nie przytrafiła się istota, która miałaby jakiekolwiek podejrzenia wobec niej. Przecież nawet nie wygląda na Anioła Śmierci, za którego tak często uchodzi.
- Ależ jeśli ktokolwiek w coś brnie, to jedynie Pan. – uśmiechnęła się delikatnie, ale zaraz potem ten niby przyjemny grymas znikł z jej ust.
- Czasami dobrze znać imię tego, który chce wiedzieć zbyt wiele. – odparła spokojnie i skupiła się na swoim talerzu, z którego zniknęła już spora część jedzenia. Infinis zastanawiała się, czy Elf nie jest kimś, kto został wysłany tylko po to, by udaremnić czarodziejom ich działania, często słyszała, że są takie istoty, którym nie na rękę magia i jej istnienie. Pradawna powoli dokończyła posiłek, trochę zostało na talerzu, ale uznała, że ma już dosyć. Zabrała kielich ze stolika i oparła się wygodnie oparcie krzesła, po czym jej spojrzenie powędrowało do Elfa, który snuł dalszą część swoich podejrzeń wobec niej. Musiała przyznać, że wzrok to go nie zawodził, ale jednak nie miała ochoty otwarcie przyznać się do tego kim jest.
- Nie rozumiem dlaczego spokój musi być oznaką kogoś podejrzanego. Może zwyczajnie nie wierzę w jakieś zabobony i byle ptak nie sprawi, że trzęsą mi się ręce. – powiedziała i upiła trochę wina.
- A Pan? Pan wierzy w Anioła Śmierci? – zapytała spokojnie, odnosząc wrażenie, że raczej nie jest jedną z tych istot, które uciekają na samą wzmiankę o takiej osobie.
- Kruk jak kruk, piękny, prawda? – uśmiechnęła się, spoglądając na Zairuna. Zaraz potem jej spojrzenie powędrowało do Elfa.
- Może zwierzęta mnie lubią? Może jednak opowie mi pan coś o sobie, hm? – zapytała w końcu.
- Czym się pan zajmuje? – nadszedł czas na zmianę tematu, która dla niej była zdecydowanie wygodniejsza. Na chwilę zerknęła za okno, spojrzała na kurka, który po chwili zwyczajnie odleciał. Cóż, przypadek, prawda?
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

Elf westchnął cicho pod nosem. Spojrzał na ludzi, którzy przyglądali się ich dwójce. Nie byli inni, nie byli też zaczarowani. A może jednak? Tajemnicze oblicze kobiety, którego nie rozszyfrował do tej pory budziło coraz większe zażenowanie. Elf z natury był osobą spokojną, dlatego wyprowadzenie go z równowagi było czymś, czego nie potrafił by zrobić każdy. Słuchał jej uważnie, a kąciki jego ust raz po raz unosiły się do góry, wyłapując nieścisłości związane z jej skromną osobą.
- Zatem twierdzi Pani, że lepiej jest nie wiedzieć by lepiej sypiać, a potem docieka mojego imienia? Czy to nie jest sprzeczne z tym co Pani mówi? - czy był cwany? Nie, po prostu uważnie słuchał. To dość wygodne, zważywszy na okoliczności, w których się znalazł. Trzeba było przyznać, że nie tylko obcowanie z nią, ale i wypijany miód sprawiały, iż czuł się coraz swobodniej co na pewno nie umknęło uwadze obserwujących go biesiadników. Muzyka w tle, śpiewający bard umilający czas rozbrzmiewała dookoła w radosnym uścisku wrót codzienności.
- Ależ znają, nieznajoma. Wystarczy odwiedzić karczmę, niewielką spalnię i ratusz by dowiedzieć się więcej. Miasto prowadziło swój rejestr mieszkańców, a przybysze często widywani byli przez straż. Poza tym, miasto to nie ocieka wspaniałością, jeśli wiesz Pani o czym mówię... - miasto było może i śliczne, ale ta kraina miała wiele imion, jeszcze cudowniejszych i piękniejszych, gdyby się im bliżej przyjrzeć. Jako wędrowiec winna o tym wiedzieć.
- Droga Pani, proszę nie brnąć ścieżką pytań, która nie prowadzi donikąd. Tutaj nie chodzi o mnie, a los wielu z tych ludzi spoczął na mych barkach zupełnie bezpodstawnie. Staruszka, Greta, która dostrzegła kruka nie jest tylko smakoszem jagód. Ma dar i proszę mi wierzyć, widziała w swym życiu naprawdę wiele - nie musiał jej tego tłumaczyć. Ton jego słów przemawiał za pewnością siebie, a jeśli nie chciała w to wierzyć, to jednak wypadało by się jej liczyć z tym, iż może się mylić. Gdyby wszak uznała, że jest nieomylna, sprawa skomplikowała by się jeszcze bardziej.
- To nie byle kruk, droga Pani. Czyż nie trzeba być ślepcem, by nie dostrzec kim jesteśmy. Wielu dookoła wie, iż znamy się na zwierzynie. Piękny? Proszę dać wiarę, iż w swym życiu widywałem o wiele piękniejsze stworzenia zamieszkujące tę krainę - kruk nie wydawał mu się piękny. Nie był i tyle. Może dla kogoś z wysublimowanym gustem, kto potrafił uznać jego skrzek i spojrzenie za coś pięknego tak właśnie było, to też elf nie należał do tej grupy istot.
- I znów te pytania, prawda? A podobno niewiedza pozwala nam spać spokojniej... - odpowiedział na to pytanie jej własnymi słowami przyglądając się jej twarzy. Uśmiech, może nieco cwany nie schodził mu z twarzy. Wtórnie wydawała się nieco trudniejsza do rozgryzienia niż po kilku zdaniach bliższego poznania. A może alkohol rozwiązywał usta otwierając przy tym umysł? Jakkolwiek by tego nie nazwać, nieznajoma nie wiedziała nawet jak wiele informacji ujawnia na nic nie odpowiadając.
- Jestem wędrownym kupcem, który sprowadza do miast rzadkie produkty. Może jednak zechce Pani rzucić okiem na kilka z nich? Rzadkie zioła, jagody i biżuteria. Wszystko jest na sprzedaż - uświadomił sobie jednak, że niegrzecznie było by nie odpowiedzieć na żadne pytanie, dlatego też rzucił w jej stronę krótkie streszczenie zajęcia jakim się pałał wyczekując jej reakcji na słowa wcześniej wypowiedziane przez niego.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Infinis zauważyła te jego uśmiechy, które błąkały się gdzieś przy kącikach jego ust. Zastanawiała się przez chwilę kto tak naprawdę ma przewagę w tej rozmowie. W końcu doszła do wniosku, że wyciągał całkiem niepotrzebne informacje, które prowadziły go do kolejnych ślepych uliczek.
- To akurat była czysta ciekawość, nie sprawa, która nie pozwoli mi zasnąć. – powiedziała zupełnie spokojnie, nie przejmując się kolejnym uśmiechem Elfa.
- Sam pan doskonale wie, że w każdym mieście znajdzie się miejsce, w którym można zarobić. A ja, nawet jeśli może wydać się to panu całkiem niemożliwe, również zarabiam. – dopiła resztę wina i odstawiła kielich na drewniany blat stołu. Mężczyzna nadal nie dawał za wygraną i nie miał zamiaru zostawić jej w spokoju, ciągle zadawał pytania, przyglądał się jej, zupełnie jakby zaraz miała otworzyć się przed nim i powiedzieć wszystko jak zaufanemu przyjacielowi. A tak przecież nie było. Nie ufała mu, ani trochę i raczej wątpiła w to, że będzie inaczej.
- Starsi ludzie mają to do siebie, że zbyt wiele symboli interpretują na starą modłę. Świat się zmienia, a oni pozostają w miejscu, tkwiąc w swoich zabobonnych przekonaniach. – wyjaśniła swój punkt widzenia. Sporo podróżowała i spotkała się z wieloma wierzeniami, które w wielu przypadkach były po prostu zabawne. Ale tutaj prawda była taka, że Elf wcale nie musiał wiedzieć, że Greta miała rację, kruk nie był dobrym symbolem według wielu wierzeń, ale czy Infinis była zła? Nie, nie była, tego też nikt nie musiał wiedzieć.
- Piękno to rzecz gustu, dla mnie jest piękny. – już słyszała jak Zairun ciska różnymi słowami w stronę białowłosego, który śmiał nazwać go brzydkim.
- A kim tak naprawdę jesteśmy, jak nie dwojgiem istot siedzących w karczmie? – zapytała może nieco przekornie, ale nikt nikomu nie patrzył w życiorys, a wrażenia z obserwacji często bywały tylko wrażeniami, a nie prawdą.
- Tak się składa, że sama handluję pewnymi rzeczami, na biżuterię mogę zerknąć, reszta nie jest moja działką. – powiedziała, spoglądając na niego. Myślał, że jest cwany, że może więcej, a sam nie zdawał sobie sprawy z tego, z kim próbuje pogrywać.
- Ale potem wrócę do swoich obowiązków, a pan zajmie się podziwianiem ptaków i rozmowami z nieznajomymi kobietami, które nie przynoszą niczego ciekawego wbrew temu co pan myśli. – tutaj uśmiechnęła się ledwo widocznie, ale był to jedynie ułamek sekundy.
- Jestem ciekawa czy zaskoczy mnie pan jakąś ciekawą biżuterią, w końcu sama potrafię stworzyć niejeden taki przedmiot.
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

- Pytanie wszak pozostanie pytaniem, które ma na celu zdobycie informacji. Bardzo naturalne, jak dla większości ludu - spojrzał na rozmawiających ludzi. Słowa, którymi operowała kobieta nie przystały zwykłym podróżnikom. W jednym można by się zgodzić. Gdy tajemnica jest zbyt ciasna, by wsadzić tam swoją głowę, czasami zwykle lepiej odpuścić. To niepotrzebna walka ze samym sobą, której nie potrzebował. Poza tym, czy to nie właśnie ona była zagadką, która intrygowała jedynie starsze kobiety?
- Bardzo obiektywny pogląd, nieznajoma. Wszak bardzo stary i jakby nieaktualny, a jednak stosowany... - ludzie, elfy, inne rasy. Każdy potrafił być głupi i głupszy i poprzednika. Niemniej, elf znał Grete i jej spojrzenie. Ta obawa, która malowała się w jej oczach skrywała zdecydowanie więcej niż ktokolwiek chciałby sobie przybrać. Uśmiechając się lekko pod nosem, już bardziej do siebie, białowłosy dopił miód. Słodki smak mieszania z alkoholem był czymś codziennym, ale dla osób odwiedzających miasta rzadko postrzegano go jako płynny rarytas.
- To Pani ocenia. Nie mnie z nią polemizować... - i chyba na tych słowach chciał zakończyć ten coraz bardziej bezsensowny słowotok. Mogła być zachwycona pięknem spadających gwiazd, pegazów, szydełka czy kruka. Jemu, tak na dobrą sprawę, nic do tego. Cała sytuacja faktycznie wydawała się coraz mnie interesująca. Zajście, którego być może być nie powinno było tylko próbą rozpowszechnienia i sprawdzenia umiejętności, których kobieta nie sposób była utrzymać na wodzy.
- Kimże jesteśmy? - spojrzał na nią lekko rozbawiony. Chyba nie spodziewał się tych słów
- Jestem elfem, nieprawdaż? Byle głupiec jest w stanie to zauważyć... - brało dziw, że zadaje pytania, na które odpowiedzi nie była w stanie udzielić. Bo czy padło by ono, gdyby jakikolwiek jej fragment chciał z nim współpracować? Nie można tego przekreślać
- Tak, to zdecydowanie dobre zajęcie. I może to mój błąd, nieznajoma - skinieniem głowy chciał oddać jej honor, na który nie mogła zapracować w żaden sposób. Jak sama stwierdziła, była kobietą, która nie przynosiła niczego ciekawego. Może przy tych myślach warto było zostać, by później nie zaprzątać sobie nimi niepotrzebnie głowy? Bez chwili zawahania elf przesunął niewielką torbę, którą miał przy pasie. Odsznurował wiązanie i sięgnął do środka. W garści wyrzucił na drewniany stół masę pierścionków, kilka amuletów oraz naszyjnik z królewskiej rodziny. Widniała na nim królewska pieczęć, a poza tym kuto je na zamówienie w odległych krańcach tego świata.
- Kamienie szlachetne. Są ludzie, którzy oddali by życie za kilka z nich - wziął do ręki pierścień i przyjrzał się mu. Był bogato zdobiony i nie na każdą kieszeń. Obserwował chwile staranny wyrób jubilerski po czym spojrzał na kobietę podsuwając jej swoje najlepsze zdobycze.
- To wszystko co posiadam w tym temacie - nie był zawiedziony. Kolekcja nie była spora, a wszystko było efektem znaleziska lub rabunku. Nie emanował jednak przesadną radością czy apatią. Był spokojny. Skoro była nieciekawym kupcem, powinna starannie przyjrzeć się oferowanym towarom.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Czarodziejka skinęła głową, o dziwo zgadzając się z Elfem. Mimo to, odpowiedzi na swoje pytania jeszcze nie uzyskała, ale wcale nie było tak, że ich wymagała. Tak na dobrą sprawę, po co miałaby wiedzieć jak ma na imię czy jakieś inne szczegóły jego życia? Może być tak, że to ich pierwsze i ostatnie spotkanie, dlatego czasem lepiej nie wnikać w coś, co jest tylko chwilowe.
- Ale taka prawda. Sądzi pan inaczej? Może pan też wierzy w te wszystkie symbole? Może w przeznaczenie? Pecha? Nie uważa pan, że sami decydujemy o tym co się z nami stanie, a życie jedynie daje nam pewne wyzwania, sygnały? – przekrzywiła nieco głowę, przyglądając się mu uważnie. Na jakiegoś osobnika wierzącego we wszelkie zabobony, wcale nie wyglądał… Ale kto wie, może jego wygląd również jest zwodniczy?
Rozbawienie co jakiś czas gościło na twarzy Elfa, czyżby śmiał się z niej? Z jej poglądów? Z tego co mówi? Albo zwyczajnie to ona go bawi samą sobą, ale w pozytywnym sensie? Spotkała na swojej drodze wiele istot, wiele z nich nawet starało się o jej względy, ale tak naprawdę Czarodziejka pozostawała niewzruszona, zupełnie jakby druga istota nie była jej potrzebna do życia. A może zwyczajnie nie była gotowa na jakieś bliższe znajomości. Białowłosy był dla niej momentami całkiem uprzejmy, a czasem mógł zirytować, lecz niczego nie dawała po sobie poznać. Taka już po prostu jest.
- A ja jestem zwykłą kobietą, która po prostu podróżuje. – ponownie zerknęła na niego, kończąc temat ich tożsamości i wszelkich podejrzeń co do tego kim tak naprawdę są.
W końcu rozmowa przeszła na bardziej przyziemne sprawy, Elf wyjął biżuterię przeznaczoną na handel. Infinis zaczęła przyglądać się przedmiotom leżącym na stole.
- W takim razie tac ludzie nie wiedzą co czynią. – powiedziała, sięgając po amulet, który wydawał się jej interesujący. Wisiorek był zrobiony z akwamarynu, który otoczony był szczerym złotem.
- Bardzo ładny. – powiedziała, przyglądając się mu uważnie.
- A ten pierścień? – spojrzała na przedmiot, który tkwił w dłoniach Elfa.
- Znasz się na magicznych właściwościach przedmiotów? – zadała pytanie jakby właśnie zajmowali się interesami.
- Ja zajmuję się tworzeniem biżuterii, nie tylko takiej zwyczajnej. – uśmiechnęła się lekko, bo akurat lubiła to co robi.
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

Elf słuchał jej uważnie. Gdy pytała o pecha, o przeznaczenie, zwyczajnie skierował swe spojrzenie za okno. A czy właśnie tak nie było? Czy to nie szczęście potęgowało jego fach? A może to przypadek sprawił, że Anioł Śmierci zawitał do miasta? Niewiele miało kierowanie sobą, gdy los lubił być wybredny. Tak czy inaczej, nie zmieniało się jego podejście. Zdystansował się do kobiety, a to niekoniecznie dobry znak. Może mogło się jej wydawać, że nie słucha, ale było inaczej. Poza tym, nastroszone uszy oraz brak wyraźnego zadowolenia po tych słowach właśnie o tym przekonywał.
- Nie. To tylko pierścień, nic wielkiego - skwitował swobodnie wyciągając do niej rękę właśnie z tym przedmiotem. Ten był wręcz idealny, bardzo bogato zdobiony. Złotnik wraz z kowalem odwalili kawał dobrej roboty
- Słyszałem o magicznych amuletach, pierścieniach, wisiorkach i wielu innych - nie miał ochoty przyznawać się do tego, że sam niemal cały czas ma przy sobie dwie nasycone energią przedmioty. Jedną była zbroja, w której w całej okazałości prezentował się przed nieznajomą. Drugą chował z tyłu, pod długą peleryną, kryjąc szkarłatny wygląd sztyletu
- Czyli rozumiem, że nic z tych rzeczy nie jest godne Twej uwagi? - skoro sama tworzyła, sama mogła nadawać im kształt, wartości magiczne. Praktycznie wszystko. A kto wie? Może w tak niewielkiej kolekcji elfa znajdzie jakiś pierścień, który wręczyła znajomej osobie, a ten nagle znalazł się w niepowołanych rękach?
- Poza tym, to tylko świecidełka. Znacznie większą wartość przykuwam do czegoś, co może pomóc. Lecznicze właściwości niektórych owoców oraz roślin, pożywienie... - wytłumaczył spoglądając na kobietę. Uśmiechnął się w tej chwili delikatnie po czym pojedynczo zaczął chować ukazane kobiecie przedmioty. Nie było tego za wiele, wszak były bardzo wartościowe i nie pochodziły z targowisk, które bez problemu mógłby obrobić. Większość jeszcze do niedawna zdobiła szyje pięknych dam, które wieczorami przechadzały się po dziedzińcach zamku.
- I pozwolę sobie zapytać. Skąd pozyskuje pani minerały? - bardzo zwyczajne, a dla elfa kluczowe pytanie wśród całej reszty zadanych do tej pory.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Infinis sięgnęła po pierścień, który wcześniej spoczywał w dłoniach Elfa, przyjrzała się mu uważnie, ale po chwili odłożyła go na drewniany blat. Spojrzenie Czarodziejki ponownie skupiło się na mężczyźnie.
- Słyszałeś? – ton jej głosu zdradzał odrobinę zaskoczenia. Nie była pewna czy mówi poważnie, czy próbuje ukryć przed nią fakt, że posiada magiczne przedmioty, których aura dla niej była wyraźnie wyczuwalna. Pradawna zmrużyła nieco oczy, ale po chwili na jej ustach pojawił się leciutki uśmiech.
- Dobrze jest mieć wiedze o posiadanych przedmiotach. – skwitowała tylko i ponownie oparła się o krzesło.
- Na pewno sprawią więcej radości osobom, które szukają czegoś takiego. – odpowiedziała, bo faktycznie nie miała ochoty kupować czegokolwiek od tego mężczyzny, któremu ani trochę nie ufała. Czarodziejka skinęła głową rozumiejąc, że sam Elf poszukuje czegoś zupełnie innego, lecz w tej dziedzinie nie mogła mu pomóc. Zajmowała się czymś, czego ten na pewno nie zrozumie, a nie chodziło tutaj wyłącznie o jubilerstwo.
- Przedmioty, które posiada siadasz, zyskają na wartości jeśli skorzystasz z usług jakiegoś czarodzieja, który nada im nowych cech. – poleciła mu, jeśli miał zamiar zarobić nieco więcej na tym co posiadał.
Pytanie, które padło z ust mężczyzny było tak zwyczajne, że aż ją zaskoczyło, nie miała zamiaru ukrywać tego skąd bierze materiały, więc od razu odpowiedziała.
- Mam swoje źródła, kilka zaprzyjaźnionych osób, które wiedzą gdzie znaleźć dobre materiały. Poza tym, często niepozorny kawałek miedzi, brązu czy złota, można przeobrazić w naprawdę ciekawy przedmiot. – wyjaśniła spokojnie, zerkając na niego. Po chwili rozejrzała się po pomieszczeniu, ciekawskie spojrzenia nie odpuszczały, co zaczynało być nieco irytujące, aż kusiło by dać nauczkę tym, którzy mają ochotę pchać nos w nie swoje sprawy, ale Infinis powstrzymała się przed byciem nauczycielką.
- Pan wybaczy, ale czas na mnie. – powiedziała, ponownie spoglądając na Elfa. I tak wyciągną z niej więcej informacji niż było mu potrzebne, dlatego nadszedł czas by to przerwać.
- Mam swoje obowiązki. – dodała po chwili. Infinis spojrzała w okno, na parapecie za szybą przysiadł Zairun, który wpatrywał się w swoją przyjaciółkę, później zerknął na Elfa i odfrunął. Czarodziejka westchnęła cicho, bo wiedziała, że krukowi nie podoba się jej nowe towarzystwo. Cóż mogła poradzić, sama się nie prosiła o takiego towarzysza.
- Może w karczmie pojawi się ktoś inny godny uwagi i pana czasu. – powiedziała spokojnie, przyglądając się mu. Zastanawiała się czy to, że podejrzewa ją o bycie Aniołem Śmierci sprawi, że zacznie ją śledzić. Czarne Skrzydło nie do końca miała ochotę na świadków tego co robi, bo nie każdy potrafił zrozumieć cel jej działań. Infinis postanowiła udać się na targ, gdzie chciała sprzedać kilka drobiazgów, na które było zamówienie, a takie coś skutecznie odwróci od niej uwagę Elfa, a dopiero potem chciała zrobić to, po co tutaj naprawdę przybyła.
- Zatem, miłego dnia. – powiedziała uprzejmie, bo tak trzeba było, po czym odsunęła się i wstała od stolika. Czarodziejka skinęła głową i ruszyła w stronę drzwi, by udać się do miasta. W pewnym momencie poczuła uścisk na nadgarstku lewej dłoni co sprawiło, ze zatrzymała się gwałtownie i spojrzała na tego, który śmiał ją zatrzymać.
- A może zaszczyci nas panienka swoją obecnością? – zobaczyła mężczyznę w średnim wieku, dosyć podchmielonego, który najwyraźniej miał ochotę na coś więcej niż tylko rozmowę. Infinis pochyliła się nieco i spojrzała w oczy mężczyzny, wyszeptała kilka słów, które były przeznaczone tylko dla niego. Mężczyzna zrobił wielkie oczy i od razu wypuścił jej rękę, jakby parzyła, z jego ust płynęły przeprosiny i obietnice, że więcej nie zrobi czegoś takiego. Czarodziejka wyprostowała się, powiodła wzrokiem po reszcie towarzystwa i od razu ruszyła do drzwi.
Awatar użytkownika
Cadaveris
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf (Leśny + Lodowy)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cadaveris »

Elf ściągnął powieki, spoglądając na kobietę. Nie odkrywał przed nią swoich kart tak samo, jak ona nie robiła tego przed nim. Uśmiech tym razem nie zagościł na jego ustach, a mimika twarzy nie zdradzała zakłopotania czy wzmożonej czujności.
- Owszem. Wielu magów chętnie dzieli się opowieściami o magicznych przedmiotach. Nie sposób nie słyszeć - odparł dość spokojnie tłumacząc swoją wcześniejszą wypowiedź. Był o tym cwany i przebiegły, że miał odpowiedź niemal na każde pytanie i to czyniło z niego dość przebiegłego elfa. Na całe szczęście dla kobiety, i ku jej zasłudze zrozumiał, że chyba nie warto pchać się tam, gdzie nie trzeba. Może po prostu taka była, co? Nieciekawa, tajemnicza dama ze szlachetnego rodu, która nie chce rozmowy ze zwykłym elfem. Nie było to dla niego nic nowego. Spotykał wiele istnień na swej drodze życia. Każdy jednak potrafił błagać o życie, gdy to wisiało na cieniutkim sznurku. Na jej kolejne słowa jedynie wzruszył ramionami. Aktorstwo szło mu całkiem dobrze, dlatego ten gest niewiedzy świetnie sprzedał by każdemu kogo by spotkał.
- Nie interesuje mnie zaklinanie przedmiotów, Pani. Dla kolekcjonerów, przedmioty jakie posiadam mają o wiele większą wartość bez zbędnych dodatków. Pozwolę sobie domyślić, iż wie Pani o co chodzi... - nawet jeśli nie wiedziała, nie musiała aż tak zatapiać się w jego życia. Zresztą, był jedynie elfem ukazującym jej swoje towary. Gdy już odłożyła przedmiot na stolik, Cad ponownie spojrzał na pierścień uśmiechając się pod nosem. Osoba, której go ukradł na pewno wszczęła śledztwo i rozpoczęła poszukiwania swojego skarbu. Był popyt na tego typu przedmioty, które elf potrafił sprzedać za niezłą sumkę.
- Rozumiem - odpowiedź była również przewidywalna jak wiele jej wcześniejszych posunięć. Elf zdarzało się, że do wielu spraw podchodził emocjonalnie, czasami bardzo osobiście. Gdy jednak obrał punkt, który pozwala spojrzeć na wszystko z boku, sprawa naprawdę okazała się nie warta świeczki. Swojemu rodakowi przyglądał się karczmarz, który chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Cad skinął do niego głową przecząc wszystkiemu po czym spojrzał ponownie na towarzyszkę rozmowy.
- Rozumiem. W takim razie powodzenia. Niech wiatry z północy przyniosą Pani świeży powiew radości - natura była piękna. Skuta lotem, porośnięta drzewami i krzewami, zupełnie pustynna. W swym życiu Cadaveris widział naprawdę wiele. To coś, co było jak nieokrzesany zwierz, za którym chce się podążać. Natura. Jego matrona, gotowa wraz z nim stawić czoła wszystkiemu co nieobliczalne.
- Zaiste, być może tak właśnie się stanie.. - dodał jeszcze, gdy odchodziła po czym skupił się się na przyglądających się mu kobietach i karczmarzu. Cad na moment spuścił wzrok wlepiając go w drewniany stół, który ze względu na swoje lata nie był najlepszej jakości. Elf zaciągnął się zapachami, jakie roztaczała dookoła siebie ta oberża po czym odchylił się opadając na oparcie krzesła.
- Miłego dnia, Pani - odpowiedział w elfim języku. Skinął jeszcze głową odprowadzając wzrokiem kobietę do drzwi. Scena zakończyła by się normalnie, gdyby nie mężczyzna, który zaczepił nieznajomą. Elf otworzył szerzej oczy, gotów poderwać się z miejsca, ale wydarzyło się coś, czego nie do końca się spodziewał. Cała karczma się tego nie spodziewała. Do stolika przy którym siedział Cad podszedł karczmarz, wraz z rodakiem obserwując całe to zajście. W kilka sekund było po wszystkim, a białowłosy zerknął na właściciela
- Jak myślisz?
- Słuchając waszej rozmowy jestem zgodzić się z jej wersją, aczkolwiek brzmi bardzo podejrzanie, nie uważasz? - odpowiedział w elfim języku rodak. Białowłosy spojrzał na rodaka. Potem swój wzrok posłał daleko za okno. Nie było kruka, a słońce znów oświetliło miasto. Dzień znów był pogodny.
- Jak wiedźmy z bagien...
- Właście Cadaveris. Jak wiedźmy z bagien... - przytaknął mu karczmarz. Białowłosy zamówił jeszcze jeden kufel złotego płynu po czym rozkoszując się słodyczą trunku, raz po raz spoglądał na tych, którzy nie mogli od niego oderwać swojego wzroku.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Infinis wyszła z karczmy, poczuła ulgę, bo nikt nie wypytywał ją o nic, mogła spokojnie przejść do wykonywania swoich zadań. Póki co musiała udać się na targ, nie chciała od razu zajmować sie tym, po co faktycznie przybyła do tego miejsca. Mieszkańcy jakby przywykli do kruka, który krążył w okolicy, co jakiś czas przysiadając gdzieś i obserwując niewielkie tłumy. Czasem ktoś spojrzał na zwierzę i widać było, że rozmyśla nad czymś, co nie jest przyjemne. Infinis westchnęła cicho, bo nie miała wpływu na myślenie innych, ale czy jej to przeszkadzało? Póki co nie. Powoli kroczyła w stronę targu, gdzie znajdował się jubiler, z nim była umówiona, chciał kupić od niej amulet, który sprawiał, że istota nosząca go, mogła poczuć jego drgania gdy w okolicy pojawiało się jakieś niebezpieczeństwo. Kilka osób spoglądało na nią z ciekawością, niektórzy na pewno myśleli o czymś innym niż zwykła rozmowa z nieznajomą kobieta. Czarne Skrzydło nie zwracała uwagi na te spojrzenia, miała je w głębokim poważaniu, bo nie przynosiły niczego konkretnego. Gdy dotarła do straganu, przywitała się z jubilerem, który był niezwykle zadowolony z jej przybycia, najwyraźniej czekał na amulet z niecierpliwością. Przedmioty, które tworzyła przy użyciu magii, nie były zbyt tanie, ceniła sobie swój kunszt, a praca włożona w to by wszystko było jak należy sprawiała, że przedmiot stawał się niezwykle cenny. Gdy dostała dwa złote gryfy, uśmiechnęła się nieznacznie i skinęła głową, po czym pożegnała się z kupcem.
Infinis postanowiła udać się do pobliskiego parku, ludzie schodzili jej z drogi, niektórzy kłaniali się jakby była jakąś szlachcianką, ale przecież prawda była inna. Czarny kruk przefrunął nad nią na dosyć sporej wysokości, doskonale wiedział gdzie idzie jego pani, dlatego jako pierwszy dotarł do parku i przysiadł na jednym z wysokich drzew. Czarodziejka znalazła się w miejscu stworzonym przez elfy, co od razu było widać. Znalazła niewielką ławeczkę zrobioną z drewna, była rzeźbiona w kwiatowe motywy. Pradawna przysiadła na niej i odetchnęła cicho.
- Jak tam sytuacja? – odezwała się w myślach, a słowa te dotarły do Zairuna.
- Wszystko wygląda dobrze, twój cel jest w swoim domu, potrzebuje twojej pomocy, ale nie możesz udać się tam w tym momencie, zbyt wielu świadków. – usłyszała odpowiedź, która nie do końca przypadła jej do gustu.
- Wszystko przez to, że ludzie boją się ptaków. – powiedziała ot tak, ale Zairun wcale nie był zadowolony.
- Nie jestem jakimś ptakiem! – odparł oburzony, a po parku poniosło się nieprzyjemne skrzeczenie.
- No już, dobrze, przecież wiesz, że żartuję. Ktoś mnie śledzi? – zapytała po chwili, rozejrzała się nawet, ale nie dostrzegła nikogo.
- Nie, jest czysto, nikt za tobą nie idzie. – Kruk przefrunął na inne drzewo i rozejrzał się jeszcze.
- Leć na zwiady, zobacz jak ma się sytuacja z tamtą kobietą, potem chcę zobaczyć to twoimi oczami. – poleciła mu, a Zairun niewiele myśląc odleciał w kierunku, gdzie mieszkała starsza kobieta.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości