Menaos[Menaos i okolice] Przerwa w dostawie

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

[Menaos i okolice] Przerwa w dostawie

Post autor: Kalis »

Podróż przez las była męcząca. Niby miejsce zwało się Szepczącym Lasem, a było wystarczająco głośno, by Obrońcy musieli stawać na głowach, aby zaradzić sytuacji. Przynajmniej Kalis zrozumiał, czemu klient tyle zapłacił za przeprawę. W końcu jednak dotarli do większego miasta i postanowiono zrobić postój, sam klient tego chciał, a reszta chętnie się na to zgodziła. Chłopak dostał więc niecałe dwa dni laby, które z chęcią zamierzał wykorzystać. Po odprowadzeniu rumaka do stajni od razu poszedł do karczmy, w której to siedziała reszta znajomych. Bał się jednak pić czegoś mocniejszego, gdyż... dawno już nie miał zawrotów głowy. Jeśli pojawiłyby się podczas kaca, to chyba straciłby momentalnie przytomność. Z pewnością nie byłoby to coś przyjemnego, więc pił jakieś słabe piwsko, aniżeli od razu wódę. Trochę zaczynał się wstydzić za kolegów, którzy to ostro się rozbrykali i zachowywali się najgłośniej w karczmie. Ale co tu poradzić...
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya stała w pozycji bojowej - jedną ręką była wsparta o pulpit, drugą zaś położyła na biodrze, łokieć odwodząc na zewnątrz. Była lekko wychylona do przodu, a na jej twarzy malowało się zacięcie.
        - To nie jest kwestia szczęścia, to wysoka czystość próbek sprawia, że ta reakcja jest możliwa, profesorze Wito - powtórzyła ostrym tonem. - Na rycinach jest obraz próbek spod szkieł, zostały one wytrawione tak głęboko, by odizolować je od wpływu czynników zewnętrznych i własnych zmian strukturalnych, struktura kryształu była najbliższa pierwotnej jak to tylko możliwe.
        - Panno Tai - odezwał się jej rozmówca. W jego głosie słychać było sporą dozę przekąsu, gdy wymawiał słowo "panna". Cóż się dziwić, zawsze traktował ją jak dzieciaka, gdyż sam był prawie trzykrotnie starszy i na dodatek żył w świętym przekonaniu, że zaawansowany wiek daje mu monopol na wiedzę. - Widziałem te ryciny i uważnie słuchałem przez cały pani odczyt, uważam jednak, że przecenia pani wpływ tej wstępnej fazy przygotowań na przebieg całego eksperymentu, nie widać wszak, by wprowadzone zostały jakiekolwiek zmiany w trakcie właściwych przemian.
        - Bo nie zostały one wprowadzone, za to do cyklu wprowadzono materiał bez zanieszczyszczeń, przemiana przebiegała równomiernie, a energia przepływała wzdłuż płaszczyzn krystalograficznych bez zakłóceń, nie powodując rozchwiania struktury krystalicznej...
        Taka rozmowa trwała już dobrych kilka minut, a Sanaya przez większość tego czasu odnosiła wrażenie, że oboje rozmawiają w innych językach, upierała się jednak twardo przy swoich racjach. Te badania zajęły jej kilka miesięcy i była pewna, że nie popełniła żadnego błędu, nie zamierzała więc pozwolić temu dziadowi tak po prostu się pokonać. Wito był na nią cięty tak samo, jak i na Miguela, dlatego czepiał się każdego szczególiku.
        - Panno Tai - wtrącił się nagle inny profesor, najwyraźniej zmęczony bezproduktywną dyskusją. - Zdaje mi się, że w ten sposób ta rozmowa nigdy się nie zakończy. Daleki jestem od przyznania racji pani bądź panu profesorowi, dlatego proszę, by powtórzyła pani swój eksperyment. Przy świadkach, tak, by wszyscy widzieli, kto ma rację. Pani zadaniem jest zgromadzenie odczynników, my zapewniamy laboratorium.
        - Chwila! - Ulga Sanayi tak szybko, jak się pojawiła, tak nagle zgasła. - To wymaga czasu, nie wyekstrahuję kaolinu Shaumanna z powietrza! Ani hyacintho viduam!
        - Będzie pani miała tyle czasu, ile to konieczne - zapewnił rozjemca. - Do tego czasu praca zostaje zawieszona.

        Do karczmy weszła dość nietypowa postać, która przykuła wzrok wielu gości - wysoka, szczupła niewiasta o fioletowych włosach i brązowej skórze. Była ubrana w suknię o barwie identycznej co jej fryzura, przyozobionej jednak wstawkami z haftowanego, turkusowo-złotego materiału - trójkątny kawałek takowej tkaniny przyozdabiał dekolt sukni, podkreślając biust właścicielki, a wstawki w rozcięciach spódnicy były widoczne tylko, gdy robiła ona krok. Wiele osób patrzyło na nią, próbując dopasować ją do jakiejś profesji - suknia w połączeniu z tatuażami na twarzy przywodziła na myśl coś ekstrawaganckiego, jednak prosta czarna aktówka była typowa dla lekarzy, prawników i myślicieli. Pewnie znaleźliby się w karczmie tacy, co podeszliby, aby zapytać ją kim jest, ale wyraz jej twarzy zniechęcał do rozmów. Malowała się na niej złość i niemoc, może wręcz odrobina rozpaczy. Kobieta podeszła do baru, rzuciła swoją aktówkę na blat i westchnęła.
        - Koniaku - odezwała się, nim barman otworzył usta. Głowę wsparła na wytatuowanej dłoni i zamknęła oczy. To był dla niej męczący dzień i aż cała się trzęsła. Wiedziała, że gdyby teraz wróciła do siebie, nie umiałaby zasnąć, dlatego przyszła do karczmy. Nie szukała towarzystwa, lecz ono znalazło ją i to nawet całkiem szybko.
        - Heej - odezwał się przeciągle jakiś mężczyzna. Sanaya podniosła na niego wzrok: jakiś żołdak sądząc po ubiorze, młody i o całkiem miłej aparycji, ale już stanowczo zbyt pijany. - Co taka dziewczyna robi tu sama, co? Może chciałabyś się do nas dosiąść?
        - Nie jestem zainteresowana - odpowiedziała Tai, obracając się do mężczyzny plecami. Poczuła, jak ten dotknął jej tatuażu na karku.
        - A niech mnie, prawdziwy! - zakrzyknął zdumiony. Sanaya odtrąciła jego rękę, modląc się w duchu, by mężczyzna dał jej spokój.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Dzień mijał powoli, choć raczej niezbyt przyjemnie, biorąc pod uwagę ten wrzask. Kalis szybciej dokończył swoje piwo i zamówił przy okazji jakiś obiad. Brzuch dał o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie. Standard w karczmach: mięso niewiadomego pochodzenia, parę ubitych ziemniaków, jakaś sałatka. Koledzy rozbawili się na dobre, kłócąc się kto zadał ostateczny cios potworowi. Nic tylko wzdychać. To byli naprawdę wspaniali kumple, ale niekoniecznie gdy byli pijani.
W tym momencie weszła nowa osoba. Nie zwróciłoby to niczyjej uwagi, gdyby nie to jak odstawała od towarzystwa. Krótko mówiąc weszła tu sama piękność, przez którą na chwilę ustały wrzaski i zrobiło się ciszej. Kalis tylko w duchu dziękował za przybycie nieznajomej... Co nie oznaczało, że wcale nie przyglądał się kobiecie. Aż miał wątpliwości, czy na pewno była człowiekiem. Choć miała też trochę pecha, bo zaraz najmłodszy z grupy zaczął się do niej przystawiać. Oczywiście reszta ferajny zaczęła się śmiać, chyba każdy był pewien, że kobieta spławi chłopaczka. Nikt się nie pomylił, ale pod wpływem alkoholu ten próbował dalej. Kalis postanowił to zakończyć - bo przy okazji skończył swój posiłek, więc było mu po drodze. Podszedł więc do młodszego kolegi i tylko zdzielił go ręką po głowie.
- Ejjj, zapraszam tu tę piękną dziewczynę, a ty mi przeszkadzasz! - burknął rozeźlony pijak, chyba szykując się do rękoczynów.
- Pani wyraźnie nie jest tobą zainteresowana, Mal - skwitował, dając przy okazji barmanowi resztki i prosząc o wypełnienie kufla do połowy.
- Chyba patrzysz z dupy strony, bo radzę sobie *hic* nieźle - odrzekł oburzony Malair.
- W tym stanie jedyne co wyrwiesz, to tanią prostytutkę. Choć tę wcześniej zabijesz swoim oddechem - powiedział do pijaka, po czym można było słyszeć głośny śmiech reszty ferajny, która to mocno zgadzała się z Kalisem.
Sztuczna odwaga chłopaczka napędzana alkoholem szybko prysnęła, chyba głównie pod wpływem śmiechu kolegów. Próbował coś powiedzieć, ale utknęło mu to w gardle i jedynie mruknął coś niewyraźnie, zanim wrócił do stolika.
- Wybacz, w lesie napotkaliśmy więcej problemów, niż się spodziewaliśmy. Muszą chyba odreagować - przeprosił kobietę za zachowanie kolegi i tak stał sobie przy niej, gdyż barman najpierw podał zamówienie nieznajomej, a potem zabrał się za napełnianie kufla.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya obróciła wzrok w nadziei, że zignorowany żołdak w końcu odpuści. Nie był agresywny i nie wydawało jej się, by miał jej zrobić krzywdę, ale był męczący a ona wybitnie nie miała nastroju użerać się z kolejnymi głupkami. Na dodatek śmiechy i gwizdy kolegów zamiast poniżyć pijanego amanta, chyba jeszcze bardziej go zachęcały. W gwałtowny, niekontrolowany sposób zrobił kilka kroków w bok i już był znowu przed alchemiczką. Sanaya wyprostowała się i spojrzała na żołdaka w chwili, gdy ten otrzymał cios otwartą dłonią w głowę. Wzdrygnęła się i spojrzała na osobę, która interweniowała. Mężczyzna zdawał się być niewiele starszy od swego kompana, ale był przy tym młodszy od niej. Prezentował się jak każdy inny najemnik, ale miał bystre oczy znamionujące pewną inteligencję i, prawdopodobnie, trzeźwość. W dosadnych słowach kazał swemu podwładnemu - Sanaya uznała go za dowódcę grupy - zmiatać i zostawić ją w spokoju, za co była mu bardzo wdzięczna. Nawet uśmiechnęła się niemrawo, zerkając tylko przelotnie na odesłanego do kąta chłopaka. Towarzysze obsiedli go jak stado sępów i naigrawali się z jego nieporadnych zalotów, a on ani przez chwilę nie chciał przyznać się do przegranej i zapewniał, że "ona była już prawie jego, gdyby tylko ten się nie wtrącił...".
        - Widać wszyscy przyszli tu z problemami - powiedziała cicho Sanaya w odpowiedzi na usprawiedliwienie dowódcy. Nie mogła oczywiście przyrównywać swoich kłopotów do tego, co musieli przeżywać oni, ale też nie mogła zaliczyć tego dnia do udanych. Westchnęła.
        - Nic się nie stało, był upierdliwy, ale niegroźny - zapewniła już głośniej, nawet uśmiechając się lekko. - Ale dziękuję za pomoc w pozbyciu się go, jestem zobowiązana. Może napijesz się ze mną? Powiesz, co was spotkało w lesie? Jeśli oboje myślimy o Szepczącym Lesie, muszę się zgodzić, to nie jest ostatnimi czasy bezpieczne miejsce. Kilka tygodni temu również wpadła tam w tarapaty.
        Sanaya przerwała - barman właśnie przyniósł kieliszek zamówionego przez nią alkoholu. Podziękowała i od razu się napiła, aby dzięki charakterystycznemu dla koniaku ciepłu trochę się rozluźnić. Skrzywiła się i otarła usta wierzchem dłoni - nie był to najprzedniejszy trunek, jaki w życiu piła, ale też nie był najgorszy. Widać dzięki swemu wyglądowi była traktowana jak klient z odrobinę wyższej półki, to i z takowej nalewano jej alkoholu. Albo po prostu tylko taki koniak tutaj sprzedawano. Sanaya nie zastanawiała się nad tym zbyt długom wszak było to nieistotne - znowu spojrzała na dowódcę, który stojąc obok niej czekał na swoje zamówienie.
        - Wybacz moje maniery, przez ostatnie kilka godzin miałam do czynienia z bandą starych knurów i chyba udzieliło mi się ich zachowanie - usprawiedliwiła się. - Jestem Sanaya.
        Alchemiczka podała mężczyźnie na powitanie wytatuowaną dłoń.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Kobieta była bardziej otwarta, niż się spodziewał. Wyglądała jakby miała zły humor, więc nie spodziewał się dłuższej pogawędki. Z drugiej strony, czemu miałby odmówić? Czasami ma się dość tej samej, starej ferajny i warto pogadać z kimś świeższym.
- Nie ma sprawy, tutejsza wódka musi być bardzo mocna, skoro tak szybko świrują. Chętnie się "przystoję", czemu nie - powiedział i oparł się na blacie dla wygody. Oczywiście było słychać komentarze kolegów, że "Kalis przeszkodził Malowi, by samemu zgarnąć punkty", ale ignorował to.
- Napadło na nas to co zwykle: bandyci przed wejściem, potem wilki, a na koniec... Ugh, wybacz, że sobie teraz nie przypomnę nazwy, ale zaatakowało nas ożywione drzewo, które oczywiście nie chciało odpuścić. Szczerze to właśnie ono było prawdziwym problemem, jeszcze się nie spotkałem z nim. Jeśli drzewa są złe, to coś się w lesie musi źle dziać. Nie mówiąc, że wilki jakieś rozwścieczone. - zaczął nieco opowiadać o przeciwnikach jakie napotkali, no ale nie wdrażał się zbytnio w szczegóły, w końcu nie każdego to interesuje.
- Na szczęście żadnych ciężkich ran nie było. Choć klient trochę na leczeniu się zna, więc w razie czego mógłby dopomóc. Bo, tak przy okazji, eskortujemy właśnie maga. - dodał i wreszcie doczekał się swojego kufla, po czym nawilżył już nieco suche gardło. Słysząc imię kobiety sam się oprzytomniał. Widać alkohol mimo wszystko na niego działa.
- No tak, ja jestem Kalis - również się przywitał i po chwili dał rękę, bo cóż... Nie spodziewał się tatuażu nawet w tym miejscu - Owszem, złe towarzystwo ma zaraźliwy wpływ. No ale o czymś takim można łatwo zapomnieć tym specyfikiem - dodał, wskazując na kufel i się z niego napił, uśmiechając się przy tym.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Rozmówca Sanayi był w przyjemny sposób swobodny i jednocześnie rozsądny, to poprawiło jej nieco humor. Miło było po tym całym skakaniu sobie do gardeł na odczycie móc zamienić kilka słów z kimś takim. Rysy twarzy alchemiczki wygładziły się, a z sylwetki zniknęła spora doza napięcia - wszystko dzięki kojącemu wpływowi koniaku i miłego towarzystwa.
        - Mocny alkohol albo zmęczeni pijący - zauważyła, spoglądając w stronę "ferajny", jak to określał ich jej rozmówca. Jej uszu również doszły komentarze na temat chytrego fortelu, jaki miałby zastosować ich dowódca, ale niespecjalnie ją to przekonywało. Czy naprawdę w karczmie nie było ładniejszych, milszych i młodszych kobiet?
        Sanaya wróciła wzrokiem do Kalisa, uprzejmie okazując zainteresowanie jego słowami. Nie była to w żadnym razie sztuczna uprzejmość - w końcu sama zapytała o jego przeżycia i naprawdę chciała usłyszeć, co też ma on do opowiedzenia. Ściągnęła lekko brwi, jakby zaskoczona tym, co usłyszała. Nie tak dawno była w Szepczącym Lesie i pamiętała, że nie natknęła się wtedy na żadne zdziczałe zwierzęta ani rośliny. "Wtedy wszędzie roiło się od bandytów. Gdyby nie Fenrir i Eniko...". Alchemiczka uśmiechnęła się do siebie na samo wspomnienie smokołaka. Bardzo go polubiła przez ten krótki czas ich znajomości. To nie był jednak czas na wspomnienia - Kalis właśnie skończył mówić, a Sanaya z uśmiechem przekrzywiła lekko głowę, nim wtrąciła swoje trzy grosze.
        - Słyszałam kiedyś o takich drzewach, nazywano je strażnikami lasu - rzuciła w ramach luźnego komentarza. Ludzie w Sadach lubili takie historie i często je powtarzali, więc alchemiczka trochę z nich zapamiętała. - Wyobrażam sobie, że taki wielki przeciwnik musi być trudny do pokonania, jak tego dokonaliście? I to bez żadnych strat? Wierzę, że jesteście prawdziwymi specjalistami.
        Sanaya spostrzegła moment zawahania, nim Kalis podał jej rękę na powitanie. Uścisnęła ją z typową dla kobiet delikatnością, po czym roześmiała się cicho.
        - Spokojnie, nie jestem żadną wiedźmą - zapewniła, pocierając odruchowo swoje dłonie, jakby wsmarowywała w nie jakąś maść. - To zwykłe tatuaże dla ozdoby. Powiedz, oczywiście jeśli możesz mi to zdradzić, jakimi dziedzinami włada wasz mag? Może przy okazji handluje? Nie ukrywam, bardzo by mnie ucieszyła twierdząca odpowiedź. A co do alkoholu, wolałabym pod jego wpływem nie zapominać - jeszcze jakiś czas muszę zachować jasność umysłu, bo czeka mnie ciężkie wyzwanie. Także tego wieczoru jeden drink na rozgrzanie i rozluźnienie. Ty też zresztą zdaje mi się, że się oszczędzasz, jesteś w dużo lepszym stanie niż twoi towarzysze.
        Sanaya ponownie spojrzała na ferajnę - mężczyźni dokazywali, jak to zgrana grupa po alkoholu. Ktoś próbował zaintonować jakaś piosenkę, ale reszta nierówno się włączyła i wszystko utonęło w kakofonii najróżniejszych dźwięków.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Parę ładnych kobiet było w karczmie. No ale nie można zapomnieć jak Sanaya egzotycznie wygląda na chłopskie warunki. Wiadomo, zakazany owoc smakuje najlepiej. No ale jakoś nie miał ochoty myśleć o pijanej ferajnie. Strażnicy lasu... Może być jako zamienna nazwa, choć to jakoś profesjonalniej się zwało. Cóż, może kiedyś odnajdzie w księdze potworów.
- Wiesz, trochę pomógł sam klient. On i Karel znają magię ognia, Mal magię powietrza, coby zdusić ewentualny pożar... Ja tam mogę nieco ograniczyć ruchy stwora utwardzając ziemię, a reszta z tarczami i blokuje. Gdyby nie było w naszej drużynie magów, to pewnie marny by nasz los. I tak cholerstwo się regenerowało dzięki słońcu, więc trzeba było mu mocno koronę uszkodzić, by cokolwiek miało sens. Zresztą straty mieliśmy, może nie w ludziach. Pod tymi zbrojami są ukryte rany, niektóre całkiem poważne. No, na szczęście już zaleczone i oczywiście nie są pamiątkami po samym drzewie. Dwóch najciężej rannych poszło zobaczyć medyka, a dowódca dogląda klientowi. - opowiadał, ale w końcu skończył, by dopić resztę piwska. Jakoś nie ma ochoty na więcej, dlatego odstawił już pusty kufel barmanowi.
- Dla ozdoby? A tu już myślałem, że są jakąś podstawą rytualnej magii - zaśmiał się - Nasz mag jest staromodny. Znaczy się, chroni swoje sekrety, więc wiemy tylko o magii ognia. Co prawda ma przy sobie jakieś cuda niewidy, ale zawsze można się spytać. Jakieś to wyzwanie cię czeka, hm? - spytał się całkiem zainteresowany owym wyzwaniem. Przegrała jakiś zakład, czy coś? Podrapał się po głowie, gdy usłyszał na temat wstrzemięźliwości.
- Ach nie, po prostu przez, mam nadzieję, parę dni nie mogę zbyt mocno pić. Przy kacu to chyba bym umarł - odrzekł trochę zmieszany, nie chcąc chyba zbytnio o tym rozmawiać. Każdy facet ma swoje sekrety. Kalis spojrzał krótko na świetnie się bawiącą ferajnę. Aż nie mógł powstrzymać chichotu na ten widok. Oni to potrafią być udani...
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Dla Sanayi wyjaśnienia Kalisa były logiczne, ale jednocześnie skomplikowane - czterech magów i cała grupa zwykłych wojowników, by pokonać jedno ożywione drzewo, to było całkiem sporo jak na jej gust. Ale co ona tam mogła wiedzieć - na magii nie znała się praktycznie wcale. Zaskoczyło ją jednak ostatnie zdanie wypowiedziane przez Kalisa, do tego stopnia, że zdecydowała się odezwać.
        - Byłam przekonana, że to ty tutaj dowodzisz - zauważyła z uśmiechem. - Zachowujesz się tak pewnie, a na dodatek twój kolega tak się ciebie słuchał...
        Sanaya spuściła wzrok, po jej minie widać było, że jest odrobinę zażenowana swoją pomyłką i gdyby nie dość ciemny odcień skóry, pewnie widać by było na jej twarzy rumieniec. Mimo to się uśmiechała.
        - Ja nie czaruję - wyjaśniła, gdy padły przypuszczenia o stosowanie przez nią magii rytualnej. Później na chwilę zamilkła, wykorzystując ten moment, by zwilżyć wargi koniakiem. Musiała w głowie ułożyć sobie odpowiedź, która nie byłaby fachowym bełkotem. - Może zacznę od tego, że jestem alchemiczką. Dzisiaj odbył się odczyt jednej z moich prac i, cóż, została ona sceptycznie przyjęta. Sceptycznie to wręcz mało powiedziane. Muszę ją obronić w praktyce, jeśli chcę uzyskać finansowanie od uniwersytetu i jeśli chcę uzyskać patent. Tylko to nie jest takie proste... Potrzebuję kilku rzadkich odczynników. Nie dostanę ich u żadnego cyrulika ani aptekarza, a w naturze występują bardzo rzadko. Znam co prawda jedno miejsce, nawet całkiem niedaleko, gdzie mogłabym je zdobyć, ale sama tam nie pójdę, pozostaje mi mieć więc nadzieję, że trafię na jakiegoś handlarza albo kolegę po fachu, który odsprzedałby mi te składniki. Mogłabym to zignorować, ale kwota za patent tego typu jest spora, a za coś żyć trzeba. No i wiem, że mam rację i nie chcę tym starym wieprzom z uniwersytetu dać satysfakcji oddania im zwycięstwa bez walki. Myślą, że przez to, że jestem kobietą młodszą co najmniej dwukrotnie od każdego jednego z nich, to nie znam się na rzeczy - udowodnię im, że się mylą!
        Ostatnie słowa Sanaya wypowiedziała stanowczo, ale bez złości, po czym dopiła swój koniak. Skrzywiła się i westchnęła.
        - Znam kilka dobrych specyfików, dzięki którym można wstać po całej nocy picia rześkim jak skowronek, o ile byłbyś zainteresowany - zaoferowała. Kto jak kto, ale uczennica Miguela Saara musiała umieć radzić sobie z syndromem dnia poprzedniego. Sanaya wolała co prawda przemienić alkohol niż pić coś dodatkowego na ochronę przed kacem, ale czasami gotowy eliksir był mniej kłopotliwy niż transmutacja kolejnych drinków, więc zawsze miała go w torbie.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Drzewo miało element zaskoczenia, a prawdziwym magiem był tylko sam klient, reszta uczyła się od tak w domu, więc umiejętności magiczne... nie zachwycały. Choć wytłumaczenie całej sytuacji wymagałoby za dużo czasu, którego nie warto marnować. Słysząc o pomyłce Sanayi tylko się uśmiechnął nieco zawstydzony. To był niemal jak komplement.
- Nie, nie... Taka dyscyplina kształtuje człowieka. Mal jest świeżym nabytkiem, więc jeszcze łatwo się płoszy - wyjaśnił małe nieporozumienie. Za mało miał doświadczenia, by być przywódcą. Co prawda zdarzało mu się zabrać rolę dowódcy w pewnych sytuacjach, ale to bardziej wyjątki.
Wysłuchał w ciszy co miała do powiedzenia alchemiczka. W ogóle by się nie spodziewał tej profesji. No i teraz już całkiem zrozumiał jej zepsuty nastrój. Chyba dlatego został prostym Obrońcą.
- Z takim entuzjazmem z pewnością sobie poradzisz. Pewnie zrobiłbym tak samo, jakbym cokolwiek ogarniał z alchemii. W sumie czemu po prostu nie pójdziesz do tego miejsca? Skoro te odczynniki są rzadkie, to pewnie tyle wydasz, że ostatecznie dużo nie zarobisz - spytał się, dość zaciekawiony co powstrzymuje kobietę od wzięcia składników. Może był trochę skąpy, ale chętnie wybrałby właśnie tę opcję, niż bulić. Na ofertę jedynie się uśmiechnął.
- Masz przy sobie potężne specyfiki. Z czymś takim pewnie można by było pić cały tydzień na okrągło - zaśmiał się. - Ale mało dzisiaj wypiłem, jak na moje standardy. Hmm. Może dasz mi parę tych specyfików, a w zamian pomogę ci ze składnikami? - zaproponował z uśmiechem, ale w sumie... był nawet zainteresowany takim układem. Już parę razy się tak niefortunnie zdarzyło, a tak mógłby uniknąć przykrości. W sumie mógłby zamiast tego wziąć coś dobrego na zawroty głowy, ale pomyśli się, co się bardziej opłaca.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Kalis wyraźnie próbował podnieść ją na duchu, co było bez wątpienia miłe, ale też niepotrzebne - Sanaya wiedziała, że da sobie radę. Jak większość alchemików, tak i ją cechowała nadmierna pewność siebie w kwestiach związanych z własną pracą - jeśli raz jej się coś udało, była w stanie bronić swojej tezy do upadłego. I tak miało być też w tym momencie - profesor Wito będzie musiał ją przeprosić, gdy dokona przed nim prezentacji, a kiedy to nastąpi, to już była drugorzędna kwestia. "Lepiej wcześniej - Wito jest w wieku, gdy śmierć może przyjść w każdej chwili, a ja dzisiaj dość mocno zagotowałam mu krew...".
        - Widzisz jak wyglądam - odpowiedziała, gdy padło pytanie o to, dlaczego sama nie pójdzie po swoje odczynniki. Rozłożyła przy tym ręce na boki, by Kalis mógł ocenić jej sylwetkę. Nie trzeba było być specjalistą, by zobaczyć, że nie jest to ciało osoby nawykłej do wysiłku.
        - Podejrzewam, że ty w trakcie tej jednej wyprawy wysiliłeś się bardziej niż ja przez całe życie - podsumowała samą siebie Sanaya. - Jestem naukowcem, a nie poszukiwaczką przygód, nie umiem jeździć konno, wspinać się ani walczyć, z trudem utrzymuję się na wodzie. A tymczasem to, czego szukam, jest w dość niedostępnym miejscu. Nie będę już owijać w bawełnę: szukam pewnego minerału, zwanego kaolinem Shaumanna. Naturalnie występuje on w głębokich jaskiniach o dużej wilgotności powietrza, gdzie panują wysokie temperatury i małe wahania czynników środowiskowych. Taka jaskinia znajduje się pół dnia drogi stąd w kierunku Wodospadu Snów, ale jest wysoce prawdopodobne, że zabiłabym się ledwo przestępując jej próg.
        Sanaya zaśmiała się z własnej nieporadności, chociaż nie było w tym cienia zażenowania - nikt w końcu nie jest idealny. Kiedy miała ćwiczyć, skoro dzień i noc ślęczała nad badaniami?
        - Mówisz poważnie? - Alchemiczka wyglądała na jednocześnie zaskoczoną i zachwyconą zasłyszaną propozycją. Nawet złapała Kalisa za ramię, jakby bała się, że ten zmieni zdanie i ucieknie. Zaraz jednak się uspokoiła, puściła Obrońcę i mówiła już dużo spokojniej, ale nadal z zadowoleniem. - Na pewno mógłbyś mi towarzyszyć? Co z twoim aktualnym zleceniem i twoją "ferajną"? I jeśli mam być szczera, nie zaproponowałeś korzystnego dla siebie układu: musiałabym sporządzić dla ciebie beczkę takiego eliksiru, by stanowił on godne wynagrodzenie za towarzyszenie mi. Może zastanów się, czy nie ma czegoś bardziej unikalnego, co mogłoby ci się przydać? Może jakiś specyfik na rany, odtrutka, coś przyspieszającego czas reakcji albo wspomagającego wzrok? Cokolwiek przyjdzie ci do głowy.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Wiedział jak Sanaya wyglądała i wiedział, że nie należy oceniać książki po okładce. Widział paru złodziei wyglądających podobnie jak ona i byli całkiem uzdolnieni. Nie spodziewał się jednak totalnego braku umiejętności bojowych. Nawet alchemik powinien umieć działać w terenie, by zbierać potrzebne składniki. No, ale nie każdy miał drygu do walk, potrafił to uszanować. Gdy usłyszał na temat jaskini to trochę mu się humor pogorszył. Jaskinia to jedno, ale wysokie temperatury to drugie. No i odległość trochę odstraszała, choć alchemiczka na pewno miała na myśli podróż pieszo. Z koniem ten czas skróciłby się może o połowę. Jak mógł jednak odmówić, gdy Sanaya tak skoczyła do niego, słysząc, że jej pomoże. Choć zdecydowanie musiał ubrać kolczugę zamiast zbroi - stopiłby się na miejscu.
- Jasne, czemu by nie. Zamierzamy tutaj przeczekać z dwa dni, licząc od jutra, więc jak się szybko uwiniemy, to nie będzie problemu. Co do nagrody, to taka beczka pełna środku na zawroty głowy byłaby dla mnie idealna... Choć w sumie mogłabyś zrobić dla mnie taki eliksir... Ale w sumie wątpię, czy taki istnieje... W każdym razie to nie jest miejsce na takie rozmowy. Mogę na chwilę na zewnątrz? - zaproponował na koniec, widząc, że w sumie alchemiczka też skończyła swój trunek. Jeśli zgodziłaby się pogadać na osobności, to mógłby jej wyznać jaką naprawdę miksturę chciałby uzyskać.
- Widzisz... Mam mały problem z jasnowidztwem. Straszne mam po wizjach zawroty głowy i chciałbym w sumie, by te wizje... ucichły, choćby na pewien okres czasu - wyznał Sanayi o jego problemie. Owszem, wizje czasem są przydatne, ale bał się sytuacji, gdy to się zdarzy podczas walki - stałby się łatwym celem dla wroga. Może taka zatwardziała alchemiczka zna specyfik na taką przypadłość.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Dwa dni - Sanaya była przekonana, że w dwa dni spokojnie daliby radę dotrzeć do jaskini, pobrać próbki i wrócić. Ba, może Kalis miałby jeszcze chwilę odpoczynku w mieście. Zdążyła się już bardzo zapalić do tego pomysłu - byłaby w stanie przeprowadzić próbę przy świadkach nim te stare pierniki doszłyby do siebie po niedawnej ostrej dyskusji. Nie minęła jednak chwila, a jej zapał nieco osłabł - Kalis zaczął coś bełkotać i ewidentnie lawirować. Chciał się wymigać, dyktując zbyt wysoką cenę? Jeśli tak, to nie wiedział, że Sanaya nie bała się jego wyzwań - tylko kamień filozoficzny był poza zasięgiem jej możliwości, a oprócz tego była w stanie sporządzić każdą znaną ludzkości miksturę. W końcu nauki pobierała u najlepszych.
        - Chodźmy - zgodziła się z jego propozycją. Odsunęła od siebie pustą szklankę po koniaku i zabrała z kontuaru swoją teczkę. Wyszła z karczmy idąc za Kalisem i jednym uchem słuchając gwizdów i niewybrednych komentarzy jego kolegów. Nie przejmowała się nimi, szkoda było na to nerwów.
        Na zewnątrz Sanaya westchnęła - powietrze przed karczmą było o wiele lżejsze niż w jej wnętrzu, od razu czuło się swoistą ulgę. Alchemiczka nie delektowała się specjalnie długo zastaną atmosferą. Obróciła się w stronę swego rozmówcy i słuchała go z uwagą. Uniosła wysoko brwi w wyrazie zaskoczenia, gdy usłyszała o jego zdolności jasnowidzenia, zaraz jednak jej twarz przybrała wyraz głębokiego zamyślenia. "Coś, co miałoby powstrzymać wizje... O wiele łatwiej je wywoływać niż zatrzymywać. Na dodatek dobrze byłoby go nie otumanić na czas działania eliksiru. No i by działał on dłużej niż kilka godzin, najlepiej po zażyciu małej dawki...". Sanaya uśmiechnęła się do siebie pod nosem - Kalis dał jej nie lada wyzwanie. Musiała dobrze przemyśleć, co dla niego sporządzi.
        - Opowiedz mi coś więcej o twoim jasnowidztwie - odezwała się po chwili. - Czy masz to od urodzenia albo czy ma to związek z jakimś wydarzeniem. Jak często ci się zdarza i co się z tobą dzieje podczas wizji? Im więcej będę wiedziała, tym lepszą miksturę będę w stanie stworzyć, każdy szczegół się liczy.
        Alchemicy nie byli skłonni mówić takich rzeczy głośno, ale czasami na bazie zwykłej wody byli w stanie stworzyć eliksir o leczniczych właściwościach, transmutując ją w odpowiednich warunkach, w odpowiednim kręgu i z ogromną ilością wtłoczonej w proces energii. Sanayi zdawało się, że to będzie jeden z tych przypadków - nie będzie potrzebowała wielu składników, ale za to krąg przemian będzie skomplikowany, że ho-ho! "Może nawet będę mogła o nim napisać kolejną pracę", pomyślała z satysfakcją. Alchemia w medycynie nie była co prawda tak do końca jej działką, ale co tam, skoro doszłaby do czegoś ciekawego, zawsze warto pokazać to światu.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Zimniejsze powietrze pomagało również Kalisowi. W nadziei powiedział Sanayi o jasnowidztwie, ale po chwili zaczął mieć wątpliwości. Jeśli będzie powstrzymywać wizje jakimś specyfikiem, to gdy przestanie go brać, wrócą z podwojoną siłą? No, może to być gra warta świeczki gdy chodzi o jakieś walki, ale nie miał pojęcia jakie będą tego skutki. Może nawet wizje przez to się wzmocnią? Cóż, chyba będzie czekać go wiele prób przed znalezieniem odpowiedniej mikstury. Jeśli będzie to możliwe - nie znał za dobrze mocy alchemii.
Alchemiczka też mocno myślała, więc na razie się nie odzywał i czekał na jej reakcję. Zaskoczyły Kalisa pytania, chyba Sanaya naprawdę podjęła się tego wyzwania.
- Od urodzenia raczej nie. To się stało po... - trochę się wstrzymał z odpowiedzią, bo były to jednak rodzinne sprawy, no ale wypadałoby przedstawić sytuację. - Po dość dużej zmianie w moim życiu. Przestałem podążać za ojcem i wybrałem inną ścieżkę od tego, czego on chciał. Oczywiście obraził się po wieki, ale podejrzewam, że to ta sytuacja spowodowała pojawienie się jasnowidztwa. Coś w stylu "nowa przyszłość stała przede mną otworem i teraz mogę widzieć jej przebłyski" - zacytował słowa pewnego maga, który to teoretyzował co spowodowało wystąpienie wizji. Wziął krótki oddech i zaczął mówić dalej.
- Zdarza mi się to przynajmniej raz na tydzień. Czasami trochę częściej, maksymalnie to chyba z trzy razy? Jeszcze nie miałem swojej cotygodniowej wizji. Gdy to się dzieje, to odpływam świadomością, podobno na dobre pięć, dziesięć sekund i widzę jakieś obrazy. Potem mam zawroty głowy przez parę godzin albo do następnego dnia i trudno mi się skoncentrować. Co do jasnowidztwa, podobno mam najsłabszy typ, widzę tylko od następnej chwili do trzech dni. Ufff. Czegoś jeszcze potrzebujesz? - zakończył swoje przydługie wyjaśnienia i zaczerpywał powietrza. To chyba pierwszy raz, gdy musiał się tyle nagadać. Szczerze, to nie chciał tego powtarzać.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya usłyszała wahanie w głosie Kalisa i w zasadzie miała mu wspomnieć o tym, że nie chce znać szczegółów - chodziło jej tylko o konkretny bodziec, który wywołał u niego pojawienie się tak niecodziennej zdolności. Chciała przede wszystkim ustalić, czy miało to związek z magią, jakimś rytuałem czy klątwą - gdyby tak było, mogłabym sobie z tym nie poradzić. Jeśli jednak dobrze zrozumiała jego słowa, była skłonna zrzucić wszystko na karb silnych emocji... Albo dojrzewania.
        - Ile masz lat? - zapytała nagle. Jeśli ona miałaby strzelać, uznałaby go za pięć lat młodszego od siebie, ale nigdy nie była dobra w zgadywaniu cudzego wieku.
        Częstotliwość wizji była dla alchemiczki zaskakująca, zwłaszcza biorąc pod uwagę następstwa ich wystąpienia - doskonale rozumiała, że musiało to być bardzo męczące doświadczenie. Tym bardziej poczuła się zmotywowana do działania. Gdy Kalis skończył mówić, Sanaya znowu się zamyśliła, patrząc przy tym gdzieś w dal. Jej źrenice poruszały się, jakby czytała jakiś tekst.
        - A słyszysz głosy? - zapytała, wracając myślami na ziemię. - Może trochę źle się wyraziłam: ile zmysłów jest zaangażowanych w twoje jasnowidztwo? Widzisz tylko obrazy, czy też słyszysz dźwięki, czujesz zapachy, zmianę temperatury na skórze, cokolwiek w tym stylu? Dobrze pamiętasz swoje wizje, czy są jak sny, zapominane chwilę po przebudzeniu?
        Sanaya nie czuła najmniejszych skrupułów przed zadawaniem kolejnych pytań - jeśli Kalis chciał dostać użyteczny eliksir, musiał powiedzieć jej jak najwięcej. Tym bardziej, że w jej głowie już zaczął klarować się projekt kręgu transmutacyjnego i przebiegu całej przemiany - musiała uzupełnić luki, których istnienia była już świadoma. "Pewnie gdy przyjdzie co do czego, będę musiała wypytać go o jeszcze kilka rzeczy, ale na razie to będzie musiało wystarczyć. Zdaje się być strasznie umęczony rozmową ze mną, ale nie odpuszczę mu i on sam też powinien być świadomy tego, że nie powinien unikać tej rozmowy. W końcu to chodzi o jego wizje i o jego samopoczucie. Gdybym była nieżyczliwa, dałabym mu opioidy, które tak by go otumaniły, że wizje nie byłyby w stanie dopchać się do jego zamglonego umysłu".
        - Jest jeszcze coś, o czym chciałbyś porozmawiać? - upewniła się na koniec alchemiczka. - Jeśli nie, może w tym miejscu zakończmy, obojgu nam należy się odpoczynek. Mam wynajęty pokój gdzie indziej, więc może spotkajmy się przed tą karczmą jutro skoro świt, jeśli się uwiniemy, może uda nam się wrócić tego samego dnia wieczorem. Pasuje?
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Owe pytanie zbiło nieco z tropu Kalisa. Wydawało się kompletnie oderwane od rozmowy... choć w sumie wizje u tak młodej osoby jak on są chyba niecodzienne.
- Mam z dwadzieścia lat - odparł krótko i na temat, oczekując kolejnych pytań. Trochę zastanowił się nad następną odpowiedzią, przypominając sobie swoje wizje. Jakoś nigdy się nad swoimi wizjami nie rozwodził.
- Tylko widzę, żaden inny zmysł się nie włącza. A to jak pamiętam wizję zależy od jej długości. Proste, jakby dwusekundowe wizje pamiętam bardzo dobrze. Ale gdy się dzieje dużo rzeczy, których nie znam i sama wizja jest dłuższa, to już mam problemy. Zdarzyło mi się zrozumieć dane obrazy dopiero po fakcie... - powiedział i nagle zamilkł, jakby przypominając sobie coś mniej przyjemnego. Zaraz jednak spojrzał znowu na Sanayę i czekał na resztę pytań. Choć wyglądało na to, że sesja została zakończona. Jakby wrócił do tamtych magów, co go męczyli o każdy drobny szczegół.
- Myślę, że już starczy na dzisiaj, sam padam z nóg. Mam nadzieję, że masz w razie czego jakieś ochładzające mikstury, byśmy się nie roztopili w tej jaskini - zaśmiał się. - Jestem za, no to w takim razie do jutra, Sanayo. - Podał rękę na pożegnanie i odprowadził wzrokiem alchemiczkę, dopóki sam się nie ruszył do pobliskiej gospody, w której na szczęście była cisza i spokój. Wcześniej jednak poszedł złożyć wizytę magowi i dowódcy - musiał w końcu zameldować gdzie będzie spał i gdzie się będzie wybierał. Dopóki Kalis zamierzał wrócić na czas, to dowódca nie miał żadnego problemu z jego wycieczką, więc wszystko się dobrze układało. Po tym natychmiastowo udał się spać, regenerując siły i rany z poprzednich walk. Rankiem założył kolczugę, jako że byłoby stanowczo za gorąco w jaskini, gdyby ubrałby pełną zbroję. Przyszykował się po czym podszedł do karczmy, jednak do niej nie wchodził. Oparł się o ścianę budynku i czekał. Jeśli nie spotka żadnego kolegę, który pewnie będzie go zamęczał głupimi pytaniami, to będzie idealnie.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya po usłyszeniu wieku Kalisa skinęła krótko głową, nie okazała przy tym, czy takiej informacji się spodziewała, czy też była ona dla niej zaskoczeniem. "Jak zawsze przestrzeliłam w szacunkach. Ale to nie moja wina, w końcu on wygląda i zachowuje się bardzo dojrzale", rozgrzeszyła się w myślach. Kolejne wyjaśnienia przyjęła już z wyraźnym zadowoleniem, bo wszak im mniej bodźców docierało do Kalisa podczas wizji, tym mniej skomplikowana miała być mikstura na ich zatrzymanie. Sanaya nie była jeszcze co prawda pewna, co dokładnie będzie musiała stworzyć, bo nigdy nie istniało gotowe remedium na jasnowidztwo, ale miała już kilka pomysłów. Machinalnie spojrzała na zachód, jakby łudząc się, że słońce jednak nie jest jeszcze tak nisko i może zdążyłaby do biblioteki. Płonne były jednak jej nadzieje - o tej porze na pewno żadna publiczna placówka nie była czynna, a nie znała w okolicy alchemika specjalizującego się jednocześnie w medycynie, który poratowałby ją swoimi prywatnymi zbiorami.
        - Jeśli nie mam, to na pewno takie stworzę - zapewniła z uśmiechem, gdy Kalis wypowiedział na głos swoje życzenia co do przygotowań do drogi. - Spokojnych snów i do zobaczenia jutro.
        Sanaya uścisnęła podaną jej przez chłopaka dłoń i skłoniła przy tym lekko głowę, czyniąc pożegnanie bardzo formalnym, chociaż wcale nie miała takiego zamiaru. To przez tę teczkę - nigdy nie nosiła jej jako zwykłej torebki, zabierała ją ze sobą tylko na odczyty i to przez to gdy dzierżyła ją pod pachą, czasami zachowywała się trochę zbyt sztywno. Uśmiechem zamaskowała swoją gafę, po czym poszła do karczmy, w której wynajmowała pokój.

        Sanaya nie położyła się od razu spać - przez całą drogę do karczmy myślała o miksturze dla Kalisa i miała głowę pełną pomysłów, które od razu chciała przelać na papier. Zaraz po przekroczeniu progu pokoju rzuciła w kąt aktówkę i ze swojej typowej torby wyciągnęła notes z bieżącymi notatkami. Nawet nie zdejmując butów zaczęła spisywać swoje myśli: poziomy wzbudzeń i przejścia energii, stabilizatory i składniki. Tych ostatnich już wiedziała, że będzie niewiele i wszystko zdoła znaleźć po drodze, a część już ma w torbie. Była jednak ciekawa, co Kalis powie, gdy dowie się, że będzie musiał jej pomóc na jednym etapie...
        Dopiero gdy zrobiło się zupełnie ciemno, alchemiczka przestała pisać. Podniosła wzrok znad notesu i zamrugała - nie spodziewała się, że już jest tak późno. Odłożyła pracę na bok i wzięła jedną z czystych kartek, które zawsze ze sobą nosiła. Ze wstępnie przygotowanych mieszanin i za pomocą najprostszego kręgu przemian przygotowała to, o czym mówił Kalis - specyfik chroniący przed ciepłem. Nie było to oczywiście nic trwałego ani radykalnego w działaniu, ale przynajmniej będą czuli się komfortowo. Gdy to już było gotowe, alchemiczka mogła w końcu odpocząć. Po burzliwym dniu i wysiłku umysłowym zasnęła w mgnieniu oka.

        Gdy następnego dnia Sanaya wróciła pod karczmę, nie wyglądała już tak ładnie jak jeszcze poprzedniego wieczoru. Przede wszystkim nie była w sukni - ją zastąpiły proste spodnie bez ozdób i beżowy zabudowany stanik, ozdobiony muszelkami i koralikami. Na jej biodrach spoczywał pas przypominający skrzyżowanie przybornika cieśli i zielarza, z mnóstwem sakiewek i drobnych narzędzi. Aktówkę zastąpiła spora torba na długim i szerokim pasku.
        - Hej! - Sanaya już z pewnej odległości pomachała do Kalisa. - Cieszę się, że cię widzę. Jak noc, spokojnie? Ruszamy, czy jeszcze chcesz na przykład wstąpić coś zjeść?
        Młody Obrońca nie wiedział, ile siły woli potrzebowała alchemiczka, by zwlec się z łóżka skoro świt i przyjść na miejsce spotkania. Całe szczęście krótki spacer w rześkiej atmosferze poranka szybko postawił ją na nogi i poprawił humor, na tyle, że wyglądała jak ranny ptaszek. Była zmotywowana i w pełni sił do działania.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości