MenaosPrzygoda Kaina - Czarny Rycerz przybywa do Menaos

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Galmaris jest na zlocie alchemików. - powiedziała, co zostało przez smoka przyjęte lekkim ale wymownym przymrużeniem ślepia. - ale nie wiem gdzie jest to zgromadzenie. - Wzruszyła ramionami. Smok mógł z łatwością sprawdzić w jej umyśle czy to prawda i była pewna, że to zrobi nawet nie dając się zauważyć.
Dużo bardziej interesował ją oręż wojenny, który powinien być zatruty. Jeśli wierzyć smokom to miała pod nogami przedmiot niezbędny do pozbycia się trucizny. Ale teraz poddała w wątpliwość słowa smoka i zastanowiła się, czy jest to najzwyklejsza trucizna, czy niezwykle trudna do opanowania zaraza. Rozsądek podpowiadał inaczej, ale jej ból głowy nie świadczył o racji Awel. Całkowicie mogła wykluczyć chorobę, takie ilości magicznych cieczy jakie spożywała całkowicie pozbywały się chorób. Może było to po prostu jej wymysłem, ale nigdy nie mogła mieć pewności.
Żeby sprawdzić powinna przetestować ostrza na czymś żywym, bo jak na razie nie widziała innej opcji. Nie mogła sprawdzać właściwości substancji ani próbować rozdzielić, więc pozostawał test w praktyce. Dookoła nie było widać żadnych żyjątek poza dość pulchną żabą. Szybkim ruchem zagarnęła ją z kamienia i wlała jej do gardła kropelkę skapującą z pierwszej broni, potem nie zważając na skrzeki bardzo płytko nacięła jej skórę na grzbiecie. Wolała ne ryzykować ucieczki stworzenia więc trzymała je w dłoni i obserwowała efekty. Ranka była lekko zabarwiona czerwienią, ale nic poza tym. Żaba nie wyglądała w żaden sposób inaczej.
- Wybaczcie mi, ale to było konieczne. - powiedziała widząc twarze towarzyszy. - Samo sprawdzenie rany Kaina niewiele da. Trzeba z czymś porównać.
Po tych słowach powtórzyła czynność z kolejną bronią tym razem jednak nacięcie pojawiło się dalej od głowy żaby. Ranki były konieczne, żeby wiedzieć jak po konkretnej trutce zadziała organizm, a gdy coś zacznie się dziać, najpierw będzie widoczne na grzbiecie, i będzie się dało dowiedzieć co powinni zwalczać.
Powtórzyła zatruwanie żaby jeszcze parę razy, ale żadna trucizna nie działała szybko. Musiała więc chwilę poczekać na reakcję żaby.
- Nie mówiłeś nam jeszcze, jak się nazywasz. - powiedziała smokowi.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain prychnął gdy czarodziejka zażartowała na temat amputacji
- Jeśli już faktycznie trzeba będzie mi coś obcinać to wolę, by zrobiono to tym mieczem - powiedział głową wskazując Zantetsukena znajdującego się w pochwie przy zbroi rycerza. Swoją drogą dziwne że mógł nią poruszać tak samo jak mówić.
- Będę miał gwarancję, że będzie obcięta dokładnie za pierwszym razem. - Dodał próbując z całych sił poruszyć którąś z kończyn bez większego rezultatu i ku naprawdę poważnemu zirytowaniu samego Kaina. Żeby rozładować napięcie wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze, po czym powtórzył próby poruszenia się. Przez moment zdawało się, że i tym razem zakończy się to niepowodzeniem jednakże rycerz poczuł, że ramiona z trudem bo z trudem ale w końcu zaczęły słuchać. Fakt, że w końcu odzyskał jako taką sprawność ruchową napawał go optymizmem. Bardzo powoli ściągnął z siebie zbroję oraz górną część ubrania odsłaniając dobrze zbudowane, umięśnione ciało pokryte kilkoma bliznami oraz świeżą, zabarwioną na zielono raną znajdującą się w okolicy żeber wojownika.
- I co ja się w tym razem wpakowałem? - pomyślał wyrzucając pobrudzone ubranie. Nie mógł już w nim chodzić zwłaszcza, że było przesiąknięte trucizną. Czekając na dalsze instrukcje oparł się o Crystal zaplatając ręce na klatce piersiowej
- Mogę się na coś przydać? - zapytał chcąc czymś się zająć i chcąc rozruszać nieco organizm
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie interesowało go jaką opinię wyraża czarodziejka. Wogóle nie podobały mu się jej intencje, jakie miała wobec nich. Nieustannie udawała, że pomaga, szukała jednak własnych korzyści gdzie tylko się dało. Miał tego serdecznie dosyć i chętnie napełniłby sobie nią żołądek, gdyby tylko Gelarum na niej nie zależało. Sytuacja przedstawiała się zgoła inaczej i musiał ograniczyć się do grzebania w umyśle Awel.
Już wcześniej zauważył u niej dzisiejsze wspomnienie zapadającego się w piach zakładnika. Zapadło mu w pamięć to, co powiedział. Mieli kontrolować Gelarum za pośrednictwem rycerza. Nie mogli wiedzieć co smoczyca odczuwa względem niego, więc przypuszczał, że trucizna nie służy tyle do zabijania, ile do unierchamiania. Nie mogli przecież liczyć na to, że przebiją łuski więc musieli ją do niej wepchnąć innym sposobem - przez powietrze. Potem pozostawał już tylko szantaż z odtrutką i torturami. Pozorna zawiłość złożyła się w konkretną całość a on chciał koniecznie zapobiec temu, co miało nadejść.
Odpowiedź alchemiczki niezbyt go usatysfakcjonowała, bowiem zlot mógł być w każdej części Alaranii i nie było to dostateczną pomocą. Mimo wszystko zamierzał odszukać tego Galmarisa.
- Mam wiele imion - zwrócił łeb w stronę córki - Lecisz ze mną? - zapytał normalnie, bowiem u smoków wtargnięcie do umysłu było uważane niemal za atak fizyczny. - Zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz.

Z obrzydzeniem oglądała co Regane wyprawiała z żabą. Sekcja żywego stworzenia była jedną z najochydniejszych rzeczy jakie przyszło jej oglądać. Porównywanie tego z bitwą dopiero co rozegraną było bardzo nietaktowne, bowiem żaba nie mogła się bronić. A świadome zatruwanie było jeszcze gorsze. Chciała odwrócić wzrok, lecz nieskutecznie. Widok przyciągał jej wzrok jak magnes.
- Bardzo chętnie z tobą polecę. - powiedziała zadowolona, że coś odciągnęło jej uwagę. - Pomogę ci go odszukać. - po tych słowach przylgnęła do smoczego karku, a starszy smok wzbił się w powietrze. Już parę chwil później towarzysze, do których zamierzała powrócić byli tylko małymi, czarnymi punktami na tle podłoża.

Ciąg dalszy: Gelarum: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=1 ... 2&start=30
Ostatnio edytowane przez Gelarum 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Sytuacja wyglądała na wyjątkowo zabawną. Teoretycznie każda z nich starała się na swój sposób uratować rycerza, a w praktyce Kain wykrwawiał się bez żadnej opieki. Awel usiłowała działać bezpośrednio na cierpiącym mężczyźnie, próbując zneutralizować działanie trucizny. Alchemiczka starała się wynaleźć antidotum na chorobę poprzez dziwne eksperymenty na żabach, natomiast Gelarum najwyraźniej uznała ze one obie do niczego się nie nadają i jedynym słusznym rozwiązaniem jest poszukanie pomocy u Galmarisa. Okoliczności jak żywcem wyjęte z powiedzenia o kucharkach.
- Wielkie dzięki za wodę przebrzydła gadzino! – Wściekała się Bryza na odlatującą parę smoków, rzucając w ich stronę kamieniami. – Jesteście strasznie pomocni… Żyje taki parę tysięcy lat i do razu zapomina co to znaczy się spieszyć. – Narzekała czarodziejka wracając do swojej pracy. Działanie muzykantki wydawało jej się kompletnie pozbawione sensu. Szukanie owego wspaniałego medyka zajmie im mnóstwo czasu a powrót z nim do rycerza drugie tyle. W tym tempie smoki od razu mogłyby lecieć po grabarza.
- Pewnie nie wrócą. – Podsumowała Awel. – Co oznacza ze zostałyśmy tylko my dwie. – Bryza zdawała sobie sprawę iż nie osiągną niczego jeśli zamiast współpracować będą rywalizowały między sobą o to która jest lepszym medykiem. Ktoś tu musiał ustąpić, a tak się składało iż jej samej specjalnie nie paliło się do ciężkiej pracy i wzięcia na siebie odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie. Pozwoli zatem działać alchemiczce. Niech się wykaże i zgarnie należną jej chwałę.
Z drugiej strony sam Kain niejasno deklarował że to ona powinna spróbować go uleczyć. Nawet wykazywał ku temu chęci do współpracy. „Ale nie dam rady zrobić tego sama” Pomyślała Awel. Nawet z przyniesieniem tej przeklętej wody miałaby problem. W tym celu musiałaby zejść do zniszczonej przez smoka fortecy, w której z całą pewnością napotka nieprzychylnych sobie mieszkańców. Teraz gdy nie mieli smoków na powrót stawali się łatwym celem dla jeźdźców Karishenu.
Aby odegnać od siebie te nieprzyjemne myśli, czarodziejka postanowiła skupić się na sylwetce na wpół rozebranego rycerza. Jego ciało samo w sobie prezentowało się dość imponująco, jednak w połączeniu z niemalże dziecinną twarzą, sprawiało komiczne wrażenie. „Może gdyby zapuścił brodę, albo przynajmniej niewielki zarost” rozważała Bryza, niemal natychmiast napominając siebie że powinna skupić się na samej ranie. Ostentacyjnie przeniosła swój wzrok z mięśni rycerza na miejsce cięcia zadanego mu przez łowczego. Sama rana nie była zbyt głęboka. Zadana akurat z taką precyzją by nie spowodować dużego krwotoku. Tryskająca krew uniemożliwiłaby dotarcie trucizny do organizmu, natomiast w przypadku niewielkich skaleczeń działanie tego typu specyfików jest dużo łatwiejsze. Ranę należało na powrót otworzyć i przeczyścić.
Przynajmniej ona by tak zrobiła. Jednak to alchemiczka miała obecnie dowodzić operacją.
- Długo ci zajmie wymyślenie antidotum na ta truciznę? – Jeśli alchemiczka miała zamiar dokonać w kilkanaście minut tego co innym uczonym zajmowało kilka tygodni, to znaczyłoby iż Awel ma przed sobą najlepszą w swoim fachu i poszukiwanie kogoś innego tym bardziej jawiło się jako zbędne. – Chcesz żeby ci pomóc?
- Mogłabym wziąć twój miecz? – Zwróciła się w stronę rycerza. – Znaczy tylko na chwilę. Nie buchnę ci go. – Zapewnia pospiesznie, co wcale nie oznaczało że nie zamierzała przyjrzeć się bliżej temu orężowi. – Obawiam się nieco. Wciąż jesteśmy otoczeni przez nieprzychylne nam ludy. Smoków nie ma, a ty raczej nie będziesz w stanie nas bronić… więc mając takie narzędzie czułabym się nico bezpieczniej. – Dodała, chociaż w rzeczywistości nie miała pojęcia o walce przy pomocy miecza.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Najlepiej siedź i się nie ruszaj. - powiedziała rycerzowi. - Nie pogarszajmy sytuacji, jak to robiliśmy przez cały dzień.
Nie miała w tej chwili nic do roboty, więc wpatrywała się w oddalający kształt smoczej sylwetki. Siedząc na ziemi co chwilę sprawdzała stan żaby. Zwierzę miało niesamowicie rozwinięty układ odpornościowy, bo do tej pory żadna z trucizn nie ukazała się na grzbiecie.
Awel odsłoniła klatkę Kaina, żeby obejrzeć ranę. Była płytka i zabarwiona na zielono, a dookoła pojawiła się opuchlizna. Rana z całą pewnością mogła zabić nawet po przedsięwzięciu odpowiednich środków. Wolała nie wiedzieć co będzie się dziać w późniejszych stadiach.
- Wynalezienie leku... Wiesz, to bardziej chodzi o wymiarkowanie substancji neutralizującej i czekanie, aż organizm pozbędzie się tego świństwa drogą naturalną...
W tym momencie przerwał jej skrzek żaby. Szarpnęła się jej w dłoni i znieruchomiała. Po sprawdzeniu funkcji życiowych stwierdziła, że ropucha nadal żyje i jest przytomna. Na jej grzbiecie widniał zielony ślad pomiędzy czerwonymi od krwi. Powiodła wzrokiem po ułożonej w odpowiedniej kolejności broni i zatrzymała na włóczni.
- Szlag by ich... - powiedziała i wytłumaczyła - to ta włócznia. Należała do jeźdźca, o którym krążyły pogłoski jako mistrzu trucizn. Nie wiem jednak co to jest i trzeba będzie to jakoś sprawdzić..
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain uśmiechnął się pobłażliwie gdy Bryza zapytała go o broń. Prośba ta go rozśmieszyła, jednak nie dał po sobie tego poznać.
- Wybacz, ale wolę go mieć przy sobie. po za tym mogłabyś zrobić sobie krzywdę tym mieczem ze względu na jego nadzwyczajną ostrość - powiedział siadając na ziemi, by nie przemęczać się zbytnio, Crystal zaś położyła się w pobliżu i zasnęła czujnym snem. Gdy Regane odkryła która broń spowodowała zatrucie rycerz ożywił się nieco
- Pokaż mi proszę tą włócznię - powiedział biorąc broń do ręki, po czym przyjrzał jej się uważnie. Nie miał wątpliwości, co to za broń oraz do kogo należała.
- Przecież to Trident włócznia należąca do Drake'a - jednego z pierwszych czarnych rycerzy i faktycznie będącego mistrzem trucizn. Z tego co opowiadał mi mój mistrz każda jego trucizna była unikalna i przez to trudno było odnaleźć antidotum. - powiedział marszcząc nos. Miał przed sobą broń legendarnego wręcz wojownika, jednakże jak na ironię to ona jest przyczyną całego zamieszania.
- Jednego można być pewnym, trucizna nie jest byle jaka i odnalezienie odtrutki nie będzie łatwe - westchnął oddając włócznie pani alchemik.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

- Dobrze, rozumiem intencje. Nie zamierzam dotykać twojej świętości. – Bryza podniosła ręce w geście poddania. Jak większość rycerzy Kain był opętany na punkcie swojego oręża, traktując je jako przedłużenie własnej osobowości. „Zapewne czyści ten przeklęty miecz kilkanaście razy wciągu dnia”. Pomyślała. Niestety takie przedmioty przeważnie miały wielka wartość tylko dla swoich właścicieli, natomiast dla innych stanowiły tylko kawałek żelaza. Fakt ten sprawił że czarodziejka niemal od razu straciła zainteresowanie bronią rycerza. Przecież nie ukradnie mu go po to by następnie zaproponować możliwości odkupienia
Awel nerwowo przeskakiwała z nogi na nogę. Cała ta dyskusja o broniach, truciznach i żabach była jej zdaniem bezcelowa i do niczego nie prowadziła. Fascynujące historie i rzekomym trucicielu nadawały się do tego by rozpowiadać je przy wieczornym ognisku, natomiast teraz były tylko stratą czasu. A Kain zachowywał się tak jakby miał go pod dostatkiem.
- To w końcu chcesz by cię leczyć czy będziemy czekali aż żaby wyjawią nam przepis na cudowny specyfik przeciw truciźnie? A może zamierzasz sam się uzdrowić albo każesz nam czekać aż ogarnie cię gorączka i zaczniesz majaczyć bez sensu? – Nie wytrzymała w końcu Bryza. – Nie powinniśmy tu zostawać. Szczególnie teraz gdy nie ma smoków. To trochę nie w moim stylu, ale jeśli nie możesz chodzić o własnych siłach to zrobimy ci nosze i zatargamy w bezpieczniejsze tereny. A potem zaczniemy kurację. – Nalegała czarodziejka. Byłaby to pierwsza bezinteresowna i szlachetna czynność jaka zdarzyła się Awel od kilu lat, ale od casu da czasu nabierała ochote na zrobienie czegoś naprawdę dobrego. Poza tym spieszyło jej się również z innego powodu, ale o tym nie chciała na razie wspominać towarzyszom.
W pewnej chwili dostrzegła sylwetkę niewielkiego chłopca wpatrującego się w postać Crystal. Dzieciak, ubrany tylko i wyłącznie w przydługą zabrudzoną koszulę, zapewne należał do ocalałych z siedziby jeźdźców.
- Czego tu? – Spytała Awel instynktownie chwytając za swoją włócznię. Skoro był tu ten dzieciak to tylko kwestią czasu zdawało sie być kiedy ciekawość sprowadzi pozostałych.
- Ja… chciałbym pomówić z władcą smoka… Proszę. – Odpowiedział spłoszony malec.
- Pomówić? Dobre sobie. Teraz zebrało wam się na rokowania, a wcześniej próbowaliście nas ukatrupić. – bryza starała się wyglądać groźnie, chociaż w myślach niemal kładła się z śmiechu. „Władca smoków. Ciekawe u licha kim w takim układzie jesteśmy my dwie skoro rycerzyna awansował tak wysoko.” Zastanawiała się, wygrażając jednocześnie szczeniakowi. – Wynocha!
- To było nieporozumienie … Przepraszamy. – Zapiszczał malec.
- I porwanie mnie też było nieporozumieniem? – Zadrwiła.
- Tak. Bardzo nam przykro. My… my… może moglibyśmy zaoferować coś co sprawi że smoki nie będą nawiedzały naszych domów. – Zaproponował wreszcie malec.
Myśl o ewentualnym okupie była dla Bryzy niczym olbrzymia pochodnia zapalona w jaskini niechęci i niepewności. Jeśli ktoś był skłonny płacić za to by niewinna Gelarum nie czyniła mu nic złego, to równie dobrze można by z niego ściągnąć pieniądze za to że jutro rano też wzejdzie słońce. Smoczyca i tak nie była skłonna do wyrządzenia nikomu krzywdy. Przynajmniej nie była do momentu gdy panowała nad swoim ciałem. Miejscowi myśleli iż są sprytni. Przysłali tu chłopca by wzbudzić w nich litość i sprawić że ewentualny okup będzie jak najmniejszy, ale tak naprawdę oferowali zapłatę za coś co w rzeczywistości i tak by się stało.
-Wielki władca smoków rozważy waszą propozycje i poda swoja cenę. – Odpowiedziała czarodziejka z powagą w głosie. „O ile w swej głupocie, cnocie i podążaniu za ideałami nie zmarnuje takiej okazji” Dodała w myślach. – A najlepiej zrobi jeśli sam nie będzie się przemęczał i wyśle na negocjacje zdolną dyplomatkę. – Z szelmowskim uśmiechem zwróciła się do rycerza. Bo w sumie to co nam szkodzi. I tak zamierzaliśmy czekać tu na Gelarum więc równie dobrze możemy to zrobić udając się na ucztę do naszych niespodziewanych sprzymierzeńców. Nawet jeśli nie mają u siebie zdolnych medyków to zapewne mają mnóstwo ziół z których dobierzemy coś co ci pomoże. – Argumentowała Awel.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Coś się pewnie wymyśli. - odpowiedziała Kainowi z lekkim uśmiechem, mimo, że sytuacja była wręcz opłakana dla rycerza. Bez porządnego laboratorium nic nie była w stanie zdziałać, by mu pomóc. Po prostu nie chciała go przedwcześnie pozbawiać nadziei, nawet jeśli nie miał żadnych szans.
Nagle ni z tego ni z owego pojawił się mały chłopak. Wyglądał jak siedem nieszczęść, albo i jeszcze gorzej. Gdy oświadczył, że są skłonni zapłacić okup, czarodziejka wyraźnie się ożywiła.
- Każ przyjechać po nas czymś. Nie będziemy przecież rokować na gołej ziemi. - powiedziała do chłopca. Ani trochę jej się to nie podobało, było to bowiem żerowanie na zaufaniu, ale w mieście mogło, a nawet powinno być cokolwiek mogącego im pomóc.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain prychnął gdy czarodziejka zrugała go za brak pośpiechu.
- Jeśli mamy znaleźć odtrutkę, to chyba musimy wiedzieć z czym mamy do czynienia nie sądzisz? - powiedział nawet na chwilę nie zmieniając poważnego wyrazu twarzy. Dalszą rozmowę przerwało pojawienie się małego chłopa który wpatrywał się w śpiącą Crystal jak w obrazek. Rycerz odruchowo sięgnął po miecz jednak nie wyjmował go z pochwy, by nie wystraszyć dzieciaka, po za tym Crystal, by wyczuła, że zbliża się ich więcej. Gdy chłopak wyjaśnił dlaczego tu się zjawił Kain uniósł delikatnie brew.
- "Władca smoka"? To ci dopiero awans. - pomyślał nieomal wybuchając śmiechem. Miał już przepędzić dzieciaka gdy ten wspomniał o możliwości zapłaty co sprawiło, że Bryza szybko zaczęła przemawiać w jego imieniu. Wojownik przewrócił tylko oczami pozwalając jej mówić. Gdy Awel skończyła Kain podniósł się, oparł dłoń na mieczu i zwrócił się do chłopca.
- Przekaż swoim te słowa: "Jeśli mamy w ogóle zwami pertraktować, przygotujcie transport dla moich współtowarzyszek". Przekaż im też, że jeśli będą próbować jakiś sztuczek to nie będę powstrzymywał smoków przed unicestwieniem was. Zrozumiano? - powiedział rycerz starając się wyglądać groźnie. Ryzyko było spore zwłaszcza, że oba smoki były daleko, ale blef zadziałał, chłopak w przestrachu kiwnął tylko głową i szybko się oddalił.
- Nigdy nie przepuścisz okazji do zarobku, co nie? - powiedział Kain do Bryzy powoli zakładając swoją zbroję na gołe ciało. Miał nadzieję, że pobratymcy chłopca będą wiedzieli co to za trucizna lub będą posiadali jakieś laboratorium lub zioła które okażą się przydatne. Gdy rycerz przywdział zbroję i przypasał miecz, dosiadł pseudosmoka usadawiając się wygodnie.
- Ej Awel - zwrórcił się do czarodziejki. - Cokolwiek utargujesz, dwadzieścia procent z tego zostaw dla mnie - powiedział zakładając hełm, który wyniósł ze zbrojowni.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Zupełnie nieoczekiwanie rycerz zgodził się na jej propozycję, dając Awel wolną rękę w zbilżających się pertraktacjach. Czyżby miał dość nieustannych kłótni i docinek z strony Bryzy? A może wcale nie był taki idealny za jakiego miała go czarodziejka?
- Mówiłam ci już że jesteś kochany? - Odpowiedziała rycerzowi, zastanawiając się jednocześnie jak właściwie ma on na imię. Niby przebywała z swoimi towarzyszami już tyle czasu ale cały czas tytułowała ich według profesji jaką się zajmowali. Dwadzieścia procent z tego co oficjalnie wytarguje wcale nie było ceną nazbyt wygórowaną. Bryza miała w planach zażądać dwustu złotych gryfów, a rycerzowi powiedzieć o pięćdziesięciu z nich. - Bez obaw już ja wynegocjuję dla nas korzystne warunki. Znam się na tym. Bylebyś tylko sam nie spaprał niczego. Mam nadzieję ze nieźle idzie ci gra aktorska i potrafisz świetnie udawać niezwyciężonego władcę smoków. Bo jeśli ci tutaj wyczują słabość, albo co gorsze – kłamstwo, to skończysz nabity na pal i usmażony niczym prosię. A nam dwóm będzie równie nie do śmiechu. – Wskazała na siebie i alchemiczkę. Ryzyko było dość duże, ale oni byli zdesperowani, czy to nadzieją na znalezienie w osadzie leków na chorobę rycerza, czy też skorzystaniem z okazji do łatwego zarobku.
- Myślałam że to jego będzie trzeba nieść, a tu proszę wgramolił się na swoje smoczysko i udaje lorda nim jeszcze pojawili się emisariusze – Zaśmiała się Awel, zwracając się do drugiej z kobiet. – Wiesz zanim dotrą tu mieszkańcy Karishenu powinnyśmy ustalić jedną rzecz. Z tego co wiem oni mają straszliwą obsesję na punkcie posiadanych tytułów i stanowisk. Więc lepiej od razu powiedz kim chcesz być. Im wyższą wymyślimy ci rangę tym większym szacunkiem cię obdarzą, a co za tym idzie większe będzie nasze bezpieczeństwo. Ja zajmę się rozmowa z ich radą starszych więc przedstawię się jako doradczyni naszego „wielkiego pana” – zaśmiała się Bryza – a ty hmm mogłabyś być jego siostrą, kochanką, żoną czy pierwszym kapitanem. Byle by tylko nie medykiem, bo władca smoków nie powinien mieć słabości i pozwalać sobie na coś takiego jak choroby czy śmiertelność.
Wkrótce na horyzoncie pojawili się emisariusze Karishenu dźwigający olbrzymią lektykę. Sądząc po jedwabnych materiałach, dywanach, poduchach i ilości zdobień na drewnianej konstrukcji nosidła które z trudem dźwigało czterech chłopów, zalecenia alchemiczki miejscowi potraktowali bardzo poważnie. Na przodzie tego orszaku jechał bogato odziany mężczyzna z krótko przyciętą brodą niosący chorągiew królestwa.
- Dobrze że nie zapakowali nas na jaszczury. Mimo wszystko ja pójdę piesze. Siedząc w środku w ogóle nie będziemy wiedziały dokąd nas niosą, a poza tym mam alergię na zamknięte pomieszczenia z ograniczoną ilością powietrza. – Podsumowała ten widok Awel.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Coś się wymyśli - powiedziała do Awel lekko ściszonym głosem, z powodu będącego już w pobliżu transportu. Nie zamierzała wcale udawać kochanki rycerza, ani siostry, czy kogoś podobnego. Była pewna, że w odpowiedniej chwili wymyśli coś co da jej dostęp do pracowni.
- Ja pójdę pieszo. - powiedziała do zapraszającego ją mężczyzny. - Nie wypada jechać wraz z władcą smoków.
- Jak śmiesz odmawiać? - powiedział podniesionym głosem ze słyszalna pretensją - Kim ty wogóle jesteś?
- Odmawiam w imieniu władcy smoków. - Odpowiedziała władczo - Mówi do ciebie Regane' a rta, wierna władcy... - w pewnym momencie przerwał jej dziwny dźwięk. Wydawała go zatruta żaba, intensywnie wymiotując. - wierna władcy mistrzyni tortur. - wypaliła i wyciągnąwszy sztylet dźgnęła dogorewającą ofiarę trucizny.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain wywrócił oczami gdy czarodziejka okazała swoją radość. Coś mu mówiło, że Bryza go z pewnością wyroluje. Nie miał jednak czasy na tego typu zmartwienia.
- Jasne, jasne. Chcę potwierdzenia na piśmie - rzucił żartobliwie, by dopiec czarodziejce, która nie omieszkała rzucić kolejnej uwagi na, którą zareagowała Crystal wydając z siebie cichy syk w stronę Awel, przy czym uderzając delikatnie czarodziejkę ogonem w głowę dając jej do zrozumienia że nie jest byle smoczyskiem. Rycerz wyszczerzył się w krzywym uśmiechu patrząc na poczynania pseudosmoka
- Lepiej uważaj na słowa. Crys choć jest pseudosmokiem jest całkiem rozumnym stworzeniem - powiedział nie kryjąc rozbawienia obecną sytuacją. Gdy rozmowa zeszła na temat ludu Karishenu, wojownik zamyślił się odrobinę
- Myślę, że "Mroczy Lord" Kain powinien wystarczyć - powiedział sprawdzając czy Zantetsuken dobrze się trzyma. Niedługo po tym pojawili się wcześniej wspomniani, którzy widząc, że kobiety odmawiają wejścia do lektyki zaczęli szeptać między sobą. Kain niewiele myśląc zeskoczył z Crystal i wsiadł do lektyki. Nie mogli sobie pozwolić na wpadkę już na początku. Zanim ruszyli rycerz zwrócił się do jednego z Karishenów
- Pozwólcie mojemu smokowi podróżować koło lektyki - po tych słowach rozsiadł się wygodnie w lektyce. Musiał przyznać, że mógłby się przyzwyczaić do takich wygód, nie mniej jednak miał ważniejsze sprawy na głowie, które nie cierpiały zwłoki
- Możecie ruszać. - powiedział pozwalając sobie na chwilę relaksu.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Mężczyzna prowadzący pochód z wyraźną ulgą przyjął gest Keina i jego zgodę by zasiąść w karocy.
- Jestem Faring Dionat i przewodniczę ceremonii. - Ukłonił się przed rycerzem. - W imieniu swoim i ludu Karishenu pragnę zapewnić cie panie iż jako nasi goście jesteście tu całkowicie bezpieczni, a poza tym od tej chwili dane wam będzie smakować wszystkich skarbów jakimi dysponuje nasza niewielka społeczność. Skarbów zarówno dla ciała jak i dla duszy.
- I świetnie. - Wtrąciła Awel. Niestety dla czarodziejki szybko okazało się iż owe wspomniane przez mężczyznę dobra przeznaczone są tylko i wyłącznie dla rycerza. Jakimikolwiek nie przedstawiałyby się tytułami, w oczach miejscowych ich rola została sprowadzona na margines. To rycerz był ważny i z nim wiązano wszelkie nadzieje. Gdy tylko rozpoczęła się podróż, do niesionej przez służących lektyki zaczęto dostarczać wszelkiego rodzaju trunki i potrawy, przy czym usługująca Kainowi służba złożona była w większości z młodych półnagich dziewcząt.
Bryzie i alchemiczce przypadła rola samotnego spacerowania na samym końcu pochodu zmierzającego do miasta. Ich obecność traktowana była jako zło konieczne.
- Zdaje się iż wypadłyśmy z gry a uczta zaczęła się bez nas. - Z ironią podsumowała Awel. - Jest wiele sposobów by zawrócić w głowie młodemu chłopakowi i przekonać go do swoich racji. Wygląda na to iż nasi gospodarze postanowili wypróbować je wszystkie.
Na mając nic innego do roboty jak przyglądać się farsie jaką miejscowi urządzali wokół rycerza, czarodziejka skupiła się na rozmowie z swoja towarzyszką.
- Wiesz, musze przyznać ze strasznie mnie intrygujesz - zaczęła - i nie chodzi mi tu wcale o to co wyprawiasz z żabami. Chociaż to również jest dziwne i trochę obrzydliwe. Ale najbardziej męczy mnie fakt iż nie jestem w stanie rozgryźć co tak właściwie tobą kieruje. Nasz rycerz czy muzykantka są niczym otwarte księgi, ty zaś stanowisz dla mnie prawdziwą tajemnicę. A przecież chodzi mi tylko o to byśmy zostały przyjaciółkami. - Zapewniła Awel. - Jak chcesz powiem ci dlaczego ja tu jestem. To znaczy dlaczego wciąż tkwię z wami w tym miejscu, bo tak naprawdę zmierzam do Zamku Czarodziejek. - Bryza uznała ze jeśli sama będzie szczera to alchemiczka odwdzięczy jej się tym samym. - Żałuję że moja wiedza na temat Karishenu jest tak niewielka, ale z tego co się orientuję to był niewielki ludek od zawsze lubiący ryć w skałach i mający dość osobliwe stosunki z smokami. Oni wydobywali z gór klejnoty, napełniali nimi skarbiec smoka, a gad w zamian za to zapewniał im ochronę przed najeźdźcami. Nie wiedzieć czemu obecnie postanowili zerwać tą idealną współpracę, a swoje bezpieczeństwo kupić dzięki naszemu rycerzowi. W każdym razie jak mniemam nadal bogacą się dzięki zasobom naturalnym znajdującym się pod ziemią, a skoro nie dzielą się nimi z bestią to znaczy że mają je gdzieś u siebie. No i wiedzą też gdzie znajduje się smocza pieczara do której od lat zwozili swoje skarby. Chciałabym rzucić na nie okiem. Oczywiście nie wyniosę ich wszystkich ale zakładam że mogli trafić na coś naprawdę godnego uwagi.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- To nie jest takie proste. - powiedziała do niej. - Jakoś... czuję, że powinnam tu być, że tu jestem potrzebna. A nawet jeślibym tak nie czuła, to już nie mam dokąd wracać. Pamiętasz? - przypomniała czarodziejce o warsztacie alchemicznym. - Tak sobie myślę, czy by nie znaleźć pracy tutaj, u nich.
Wysłuchała wypowiedzi Awel na temat smoków, karishenu, oraz zarobków. Potem krótko skomentowała:
- A ty tylko o jednym... Skoro tak ci zależy na pieniądzach, to chyba ich trochę masz, prawda? Poza tym jesteś mi coś niecoś winna, prawda? To w końcu twoja wina, że pozostałam bez dachu nad głową. - posiliła się na sumienie czarodziejki, ale szczerze wątpiła w jakiekolwiek tego skutki.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Podróż w lektyce była bardzo przyjemna. Kain miał wszystko czego mógł sobie zażyczyć co mu bardzo odpowiadało miał się jednak na baczności, wszak nie był tu dla przyjemności. Z ciekawości wyjrzał z lektyki zauważając, że Awel jak i Regane nie szły koło Crystal.
- Dlaczego mój doradca i mistrzyni tortur nie podróżują koło lektyki? - spytał groźnym tonem. Jeden z mężczyzn kroczących koło niego odpowiedział
- One są nie ważne panie, dla nas liczy się tylko twoja pomoc - rycerzowi się to bynajmniej nie spodobało i postanowił to dosadnie uświadomić Karishenom.
- Twierdzisz, że moi najbardziej zaufani ludzie się nie liczą?! - huknął całkiem dobrze udając gniew o czym świadczyły przerażone twarze Karishenów.
- N-nie panie nie to miałem na myśli... - mężczyzna z którym rozmawiał zaczął się jąkać. Widocznie naprawdę zależało im na jego pomocy. Kain nieco spuścił z tonu.
- Więc przyprowadź je tutaj. Nie godzi się chyba, by moi zaufani ludzie kroczyli na samym końcu mam rację? - odparł rycerz z przerażająco "uroczym" uśmiechem. Karishen szybko się ukłonił i natychmiastowo ruszył po obie kobiety.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

- A zatem twierdzisz iż jesteś tu głównie z braku lepszych perspektyw na dalsze życie? – Twierdzenie dziewczyny na temat tego iż to Bryza jest winna zniszczenia jej warsztatu było dla czarodziejki aż nadto przesadzoną interpretacją. Być może co nieco przyłożyła do tego rękę ale jeśli już kogoś winić to powinien być to rycerz. Przecież sama się nie aresztowała i nie skazała na śmierć. Nie mogła też odpowiadać za to iż jej szlachetny wybawca nie miał żadnego pomysłu na doprowadzenie akcji ratowniczej do ostatecznego końca. Awel miała przynajmniej nadzieje iż alchemiczka nie będzie z tego powodu rościć sobie żadnych żądań. – Są dziesiątki miast w których dobry alchemik znajdzie pracę. Nie ma sensu poświęcać się dla tych tu ryjących w podziemiach dziwaków. Chyba że zależy ci na tym aby pozostać przy boku naszego Mrocznego Lorda – Zaśmiała się Bryza. – Ciekawe co w nim takiego mrocznego – dodała ciszej upewniwszy się zawczasu że smoczyca rycerza znajduje się odpowiednio daleko.
- No przecież że jestem przeraźliwie bogata. Jedynie z nudów od czasu do czasu decyduje się opuścić swoje wspaniała pałace i wybieram się w podróż w celu odwiedzenia jaskiń w których gromadzę złoto. – Zażartowała Awel. Nie ufała alchemiczce na tyle by zdradzać jej swój największy z sekretów.
Mężczyzna tytułujący się przewodnikiem ceremonii podszedł do obu kobiet i w dość surowych słowach poinformował czarodziejkę i alchemiczkę że ich pan życzy sobie je zobaczyć.
- Władza uderza mu do głowy –Szepnęła Awel gdy obie podeszły do lektyki. – Jesteśmy zgodnie z twoją wolą, wielki lordzie. Powiedz proszę czego oczekuje od nas twoje mroczne serce, a zrobimy wszystko by twoje życzenie się ziściło. – Bryza zagryzła wargi. Znała że jednak kiepska z niej aktorka i jeśli będzie musiała dłużej ciągnąc tą farsę to w końcu wybuchnie. – Czy twoi gospodarze traktują cię należycie i z odpowiednimi honorami? Może co czegoś brakuje, albo w jakiś sposób urażono twój status? – Dodała chcąc przerazić stojącego za jej plecami Faringa. Czarodziejka byłą przekonana iż ewentualne niezadowolenie rycerza odbije się czkawką ich przewodnikowi.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości