MenaosPrzygoda Kaina - Czarny Rycerz przybywa do Menaos

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain "zeskoczył" ze grzbietu smoczej damy wraz z nieprzytomną panią alchemik, o ile niezgrabne ześlizgnięcie się można nazwać zeskokiem. Jego organizm był mocno osłabiony i każda czynność była ogromnym wysiłkiem dla rycerza. Delikatnie położył Regane na ziemi a sam ciężko klapnął tyłkiem na ziemię pozwalając Crystal nacieszyć się jego obecnością. Awel jak zwykle się zmyła co nie zdziwiło bynajmniej wojownika, a raczej rozbawiło.
- Mam nadzieję, że nie wpakuje się znowu w kłopoty... - pomyślał drapiąc Crystal pod szczęką, jednocześnie przyglądając się dwóm smokom, których zachowanie było... niesamowite. Kain pewnie, by podziwiał dłużej ten niezwykły widok gdyby nie głos, który wręcz wydarł mu się w głowie
- Kain! Kain! Zróbżesz coś! Pomóż mi! - rozdarł się ów głos, który był dziwnie znajomy rycerzowi jednak ból jaki spowodował zepchnął ten fakt na dalszy plan
- Au! Cholera jasna! - ryknął łapiąc się za obolały czerep. - Ciszej trochę na litość boską bo mi łeb pęknie. - warknął odwracając się do pani alchemik, jednak zauważył że ta dalej jest nieprzytomna.
- Eh? Co do jasnej...? - powiedział sprawdzając stan kobiety. Była nieprzytomna i nie oddychała - O cholera... - mruknął Kain. Nie bardzo wiedział jak może pomóc. Gdyby znał się na Dziedzinie Życia sprawa byłaby prosta jednak wojownik był bezradny. A gdyby tak...
- Crystal podfruniesz na wysokość wzroku obu smoków i postaraj się utrzymać na tej samej wysokości - polecił pseudosmokowi dosiadając go. Crystal trochę niechętnie, ale bez protestów wykonała polecenie podlatując na wysokość wzroku przemienionej i drugiego smoka.
- Eeeeeeej! Wy tam, mamy problem! - krzyknął z trudem utrzymując się na pseudosmoczycy. - Pani alchemik potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej - dodał kierując słowa do smoczej damy. Pomysł bym cholernie ryzykowny bo jakby nie było latanie koło paszcz smoków było niczym proszenie się o śmieć, ale czy miał jakiś wybór?
Ostatnio edytowane przez Kain 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie mogła uwierzyć. Po potwierdzeniu tego przez smoka była już pewna. To był jej ojciec. Przez prawie trzysta pięćdziesiąt lat siedziała sobie sama w swojej skromnej bibliotece z przekonaniem, że jest na tym świecie bez nikogo i że w latach młodości została porzucona. A teraz, jak gdyby nigdy nic pierwszy smok jakiego spotkała był jej ojcem. Wiedziała z książek, że coś takiego jest zupełnie niemożliwe, jednak zmysły jej nie myliły. Stał przed nią i był. Uznała, że ma jej dużo do wytłumaczenia. Zamrugała oczami. Nadal tu był. Wciąż nie mogła uwierzyć. A w myślach zadawała sobie to samo pytanie: "Jak to możliwe?"
Z osłupienia wyciągnęła ją... wróżka. Malutkie stworzonko przeleciało tuż przed nią tak, że musiała ją zauważyć. Wołała coś piskliwie i gdyby nie świetny słuch smoczycy zostałaby zignorowana.
- Musicie walczyć! Musicie! Inaczej ją zabiorą i nigdy jej nie zobaczę! Walczcie! - przy ostatnim zdaniu się popłakała i nie była w stanie wyjawić już nic więcej. Pomysł, że miałaby z nim walczyć wydawał się idiotyczny głównie dlatego, że była od niego dużo mniejsza. Poza tym, to był jej ojciec. Nie uderzyłaby go.
Nie chciała zostawiać wróżki z tym problemem samej, ale nie chciała również walczyć z wojownikami aby ją odbić. Ona nie chciała. Ale może był ktoś, kto chciał. Mogła przy okazji sprawdzić choć trochę jak się zachowa. Uchylić choć rąbek mapy jego charakteru.
- Oni mają moją przyjaciółkę - powiedziała po smoczemu wskazując głową. - A ją nie chcę się z nimi bić. Pomożesz?
Smok wyraźnie był zaskoczony, może trochę zdegustowany, ale nie powiedział ani słowa. Po chwili leciał już na nich z uśmiechem na pysku. Wróżka gdzieś znikła, ale koncert życzeń miał jeszcze trwać. Przyleciał Kain na swojej małej towarzyszce, prosząc o pomoc. Natychmiastową. Coś było nie tak z alchemiczką, i miała jej pomóc. Mimo krótkiego czasu jaki że sobą spędziły, żadnej rozmowy pomiędzy nimi zdążyła już ją polubić. Nie chciała, by tamta umierała.
Odnotowała coś dziwnego, krótkie bóle w okolicy brzucha. Zepchnęła to na bok, i puściła się biegiem w stronę, gdzie leżała dziewczyna. Dopiero gdy stanęła przy niej stwierdziła, że nie ma już masywnych łap, ani niczego związanego z byciem smokiem. Krótko odetchnęła, zdecydowanie wolała tą formę. Nadal miała na sobie ubrania, co uznała za dość dziwne. Ręką sprawdziła puls i oddech. Jej stan był zbyt zły, by zwykła magia pomogła. Musiało jej jednak pomóc. Wybrała z siebie spory kawał energii zmieniając go na energię życiową i "wepchnęła" do Regane. Oddech nadal nie egzystował. Popchnęła parokrotnie klatkę piersiową poszkodowanej a następnie wdmuchnęła w nią powietrze z własnych płuc. Powtarzała, dopóki alchemiczka sama nie zaczęła łapać powietrza.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Była wolna. Jeźdźcy bili zbyt zajęci walką, umieraniem, trwogą lub ucieczka by zwracać uwagę na swojego jeńca. Gdy tylko zorientowali się iż smok zmierza w ich kierunku , natychmiast postanowili szukać schronienia w swojej podziemnej twierdzy. Budowla którą wzniesiono z myślą by stanowiła bezpieczny azyl przed atakiem olbrzymiego potwora teraz stała się grobowcem. Wąskie, kręte korytarze o masywnych ścianach miały uniemożliwić bestii dotarcie do pomieszczeń mieszkalnym, a liczne kanały wentylacyjne w teorii powinny uchronić miejscowych przed smoczym ogniem.
I wszystko na nic. Swoimi potężnymi łapami, olbrzymi smok dobierał się do budowli, z łatwością rozkopując grupę ściany. Miejsca gdzie nie był w stanie sięgnąć pazurami wypalał doszczętnie swoim podmuchem. W twierdzy dominowała panika. Ludzie biegali w każdą z możliwych stron w nadziej na znalezienie schronienia w głębszych partiach swojej fortecy. Niektórzy padli na kolana błagając smoka o litość. Kilku śmiałków ruszyło do walki z czarną bestią. Ci dokonali żywota jako pierwsi.
- Nie ukryjecie się przede mną tchórzliwe szczury! – Grzmiał smok.
Awel nie miała czasu wpatrywać się dłużej w panujący wszędzie chaos. Nawet jeśli założyłaby optymistycznie że muzykantka poleciła ojcu by ten przybył tu z zamiarem uratowania jej z niewoli to nie bardzo potrafiła wyobrazić sobie w jaki sposób smok miałby w tym zamieszaniu wypatrzyć jej osobę. Tym bardziej że spadające z góry odłamki skał czy ogarniające wszystko płomienie ognia, wcale nie wybierały kto z uwięzionych w twierdzy osób jest porywaczem a kto ofiarą. Bryza starała się unikać kamieni obrywanych przez smoka, a jednocześnie otaczała się pierścieniem próżni. Ogień, nawet ten smoczy, nie może palić się jeśli nie będzie miał dostępu do tlenu. Czarodziejka musiała tylko pamiętać by wewnątrz otaczającej ją sfery zachować wystarczającą ilość powietrza dla siebie. Skupienie się na tej prostej czynności w sytuacji gdy zewsząd groziło jej przygniecenie przez skamieniałości wcale nie było sprawą prostą. Na domiar złego smok posiadał jeszcze jedną niebezpieczną dla niej zdolność. Potrafił czytać w umysłach przerażonych ludzi.
- O nie! Łajdacy! Nie wybaczę wam iż chcieliście w tak nikczemny sposób wykorzystać moją małą Gelarum! – To co pierwotnie było dla smoka tylko niewinną igraszką teraz przemieniło się w prawdziwy gniew. – Myślicie iż pozwolę wam bezkarnie na zawładnięcie jej niewinnym umysłem?! Wszyscy zginiecie! – Donośnym głosem oznajmił smok.
„Wykorzystać muzykantkę do własnych celów?”. Z zgrozą pomyślała Awel. Przecież ona robiła i to cały czas. Co więcej miała zamiar robić to dalej. Jeśli ta przerośnięta jaszczurka dotrze do jej myśli, będzie stracona.
A niby co jest w tym złego. – Zadrwiła, usiłując wcisnąć się głębiej w niewielki korytarz stanowiący jej aktualne schronienie. Nagle otaczający ją półmrok wpadło intensywne dzienne światło. Smok pokonał ostatnie mury i dotarł do centrum twierdzy. Bryza ujrzała jego wielki pysk i swoją mała Fjaril siedzącą na głowie poczwary. Wróżka ochoczo zagrzewała bestię do walki naiwnie wierząc w jego czyste intencję.
- Wybacz nam o wszechmocny pradawny – Przewódca ludu Karishenu starał się ułagodzić gniew smoka lecz ten po prostu zmiażdżył go swoją łapą.
- Nie ma dla was litości nędznicy. – Oznajmił smok.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Czuła się coraz bardziej wolna. Czuła, że może wszystko poznać, na pamięć znać wszystkie istniejące myśli wszystkich istot. Czuła, że może być każdym. W tym wszystkim zatracała świadomość samej siebie, jako że w tym ciele myśli już prawie nie istniały. Już chciała się odłączyć od niego, gdy poczuła hak. Nie na ciele, na duchu. Hak uparcie trzymał ją w miejscu nie pozwalając odejść. Szarpała się i wyrywała, ale hak nie puszczał. Ona opadła z sił, a zakrzywiony kawał metalu ją pociągnął. Pociągnął w nieznane.
Otworzyła oczy. Nad nią stała Gelarum jako człowiek i rycerz. Uśmiechnęła się do nich słabo.
- Dziękuję - mruknęła. Potem dodała. - Gdzie masz łuski?
Przyjrzała się trochę otoczeniu. Nad nimi unosiły się tumany kurzu. Słońce już zachodziło barwiąc go na czerwono. Na nieboskłonie można było stwierdzić obecność księżyca niedługo mającego znaleźć się w fazie pełni. Wszystko było takie... normalne.
- Trochę się prześpię - powiedziała im - jestem zmęczona.
Chwilę potem drzemała, śniąc sen o kapuście w rosole.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kiedy przemieniona powróciła do postaci elfki, Kain z Crystal wylądowali w pobliżu. Rycerz zsiadł ze swojego wierzchowca, po czym ponownie usiadł na ziemi. Miał nadzieję, że nie czekają go kolejne atrakcje. Oddychał z trudem co chwila kaszląc krwią.
- Eh... zdążyłem... - powiedział siląc się na uśmiech, jednak wyszedł mu bliżej niezidentyfikowany grymas. Był zadowolony, że udało mu się sprowadzić pomoc na czas.
- Mam kilka pytań, jeśli mogę spytać... - zwrócił się do smoczej damy, znowu kaszląc krwią - Kim jest ten smok? Dlaczego jeszcze nas nie pozabijał? I jaką mamy gwarancje, że nie zabije nas teraz? - pytania były jakby nie było na miejscu, nie wiedział bowiem jakie zamiary ma wobec nich smok, a ostrożność nie zawadzi
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- Nie ma dla was litości! - warczał. Czasami bycie niszczycielem jest męczące, tym jednak razem odczuwał z tego czystą przyjemność. Walące się głazy, płonące drewno wrzeszczący ludzie. To był jego żywioł, jego moc. Tylko jak znajdzie odpowiednią dziewczynę w całym tym rumowisku? Każdą, którą miał uderzyć lub ominąć sprawdzał. Jego umysł pobieżnie rejestrował bezgranicznie przerażenie w poszukiwaniu czegoś innego.
Próba podjęta przez dowódcę była wręcz śmieszna. Przynajmniej się starał. Kości głośno gruchnęły pod naporem ogromnej siły. Smok zaśmiał się.
- Walczcie, lub spłońcie! Który z was, tchórze stanie przede mną?! - To mówiąc wypuścił kolejną, zabójczą falę ognia. Budynki stanęły w ogniu, tylko jedna że ścian dalej się trzymała. Poprawił kolejnym podmuchem, ale ściana jak stała, tak stała i ani myślała się palić. Dopiero po chwili spostrzegł, jak pod nią chowa się dziewczyna.
- Czemu nikt nie mówił o czarodziejce?! - zagrzmiał. - Może was przecież uratować!
Złapał dziewczynę, uprzednio sprawdziwszy jej umysł. Im był głębiej, tym bardziej był pewny, że to ona. Po chwili nie miał już wątpliwości. Wystrzelił pożegnalną salwę płomieni i się wycofał, z czarodziejką w łapie.


- Całe szczęście, że żyjesz. - powiedziała do alchemiczki. - Miałaś mnóstwo szczęścia.
Klęczała przy chorej, nie przerywając zapełniać ją energią. Kain stał obok, nie bardzo wiedząc co powinien zrobić. Zauważyła, że bezwiednie zerkał w stronę twierdzy. Sama też zastanawiała się w milczeniu. Po co go tam wysłała? Przez nią zginą setki, może nawet tysiące. Była głupia.
To kim jest ów drugi smok było dla niej tak oczywistym, że gdy usłyszała pytanie Kaina pomyślała w jaki sposób on jeszcze tego nie wie. Że nic secjalnego nie przyszło jej do głowy odpowiedziała na wszystkie trzy na raz:
- To mój tata.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Przed smokiem nie było ucieczki. Awel próbowała ukryć się przed wzrokiem bestii przy pomocy magii i kamiennych murów, ale olbrzymi stwór po prostu zagarnął w swoje łapy czarodziejkę wraz z otaczającymi ją zabudowaniami.
- Nienawidzę czarodziejów! - Oznajmił, wypuszczając w stronę Bryzy kłęby trującego dymu. - Wszyscy jesteście okrutni, podstępni i chciwi. Nie pozwolę by ktoś taki manipulował moją córką.
- Ej, tylko nie okrutni - Protestowała Awel nie mając argumentów na pozostałe oskarżenia. Kolejna fala zielonego dymu wydobywająca sie z smoczych nozdrzy, uświadomiła czarodziejce iż bestia wcale nie jest w nastroju do żartów. Gdyby nie umiejętność przesuwania powietrza, trujące opary zatrułyby umysł Bryzy.
- Daj mi chociaż jeden powód dla którego nie powinienem zgnieść cię tu i teraz! - Rozkazał smok.
- No cóż... praktycznie rzecz biorąc czarodziejom bliżej jest do smoków niż ludzi, więc jesteśmy tacy sami... - próbowała bronić sie Bryza.
- Zła odpowiedź! - Wrzasnął smok zaciskając swoje olbrzymie łapska wokół drobnej sylwetki dziewczyny.
-Twojej córce na mnie zależy! - Zmieniła strategię obrony Awel.
- Być może masz rację. Ale ten stan wkrótce ulegnie zmianie - Odpowiedział smok, uwalniając swoją ofiarę.
- Jeśli uważasz mnie za nieodpowiednie towarzystwo dla swojej córki to może odprowadzisz mnie z dala stąd, na przykład na skraj Szepczącego Lasu - Bryza spróbowała wykorzystać olbrzyma do swoich celów.
- Nie pogrywaj ze mną! Jestem za stary by dać sie zwodzić na dziecinne magiczne sztuczki. - Smok przeorał ziemię ostrymi pazurami, a pozostawione w niej głębokie bruzdy miały stanowić ostrzeżenie dla czarodziejki.
-Powinnaś lepiej dobierać sobie przyjaciół droga Galerum - Tym razem potwór zwrócił się do muzykantki. - Chodź ze mną! - Zaproponował - Mam ci tak wiele do powiedzenia, jest tyle miejsc które chciałbym ci pokazać, ale przede wszystkim chciałbym przekazać ci moją tysiącletnią wiedzę. Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele jest rzeczy które mógłbym cię nauczyć. - Obiecywał czarny smok.
Bryza w pierwszym odruchu chciała ponowić swoją ucieczkę. Wiedziała jednak że z smokiem ma niewielkie szanse. Poza tym wolała dalej nie prowokować bestii i nie podsycać jego gniewu bez wyraźnego powodu.
- Dlaczego on mówił o tobie takie straszne rzeczy? - Dopytywała się Fjaril ładująca na ramieniu czarodziejki.
- Nie mam pojęcia. Zapewne myli mnie z im innym. - Odpowiedziała Awel, podchodząc jednocześnie do muzykantki.
- Proszę. Twoja książka. A przynajmniej tyle ile udało mi cię z niej ocalić. Jeźdźcy odebrali mi ją gdy tylko dostałam się w niewolę. Łudzili sie iż dzięki niej będą mogli zapanować nad smokami. Najwyraźniej w tej kwestii się przeliczyli. Niestety twój ojciec był mało delikatny - Bryza dobitnie dała znać kto ponosi winę za wyrządzone szkody - Jest trochę zgnieciona, nadpalona, tu i ówdzie umazana krwią i błotem, a poza tym brakuje w niej kilku stron, ale ostatecznie da sie ją przeczytać. - Awel nie dodała nic na temat że całkiem przypadkiem brakuje stron zawierających najbardziej interesujące ją mapy. Mapy które obecnie spoczywały bezpiecznie na dnie jej torby. - Mam nadzieję że znajdziesz w niej to czego szukasz. A poza tym myślę iż powinnaś skorzystać z ojcowskiej rady. - Dodała chcąc nieco poprawić swój wizerunek w oczach smoka.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Nie spała już od jakiegoś czasu. Teraz było już ciemno, sądziła więc, że drzemała może godzinę, ale nie była co do tego pewna. Ale już czuła się wypoczęta, co pewnie było sprawką magii. Ale nadal leżała udając sen i obserwując wydarzenia.
Najbardziej interesowało ją, czego chciał od nich smok. Niby to był ojciec Gelarum, ale nic nie wiedziała o jego zamiarach.
Po przestępowaniu z nogi na nogę smoczycy domyślała się, że mają już iść. Nie miała nic przeciwko temu, bowiem nie chciała podaść czarnemu. Udała że się przeciąga i wstała.
- A więc już idziesz? To żegnaj. - słowa były skierowane do dziewczyny. - Uratowałaś mnie, nigdy ci tego nie zapomnę.
- To.. może już chodźmy? Nie chcę spędzać nocy na tym pustkowiu - to mówiąc posmerała towarzyszkę rycerza po łbie. " Strasznie dużo tu smoków" pomyślała
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain skinął głową gdy smocza dama wyjaśniła kim jest ten drugi smok.
- Rozumiem... dobrze, że odnalazłaś ojca - odpowiedział uśmiechając się. Dalszą rozmowę przerwało pojawienie się ojca przemienionej wraz z Bryzą, która nie wyglądała na zachwyconą tak samo jak smok. Kain powstrzymał się od skomentowania tego. Zauważył że pani alchemik się obudziła. Nadszedł czas rozstania.
- Taaa... my też musimy ruszać w drogę. - powiedział próbując wstać jednak, upadł. Chciał się podnieść jednak ze strachem stwierdził, że ciało całkowicie przestało się go słuchać.
- Co się dzieje? Nie mogę się ruszyć - powiedział ponawiając próbę, bez powodzenia. Czyżby tak bardzo przeciążył organizm, że stracił nad nim władzę? Wszystko na to wskazywało. Crystal zaniepokojona sytuacją próbowała pomóc. Delikatnie łapiąc zębami rycerza za ramię podniosła go i ułożyła w pozycji siedzącej
- Dzięki Crystal - powiedział Kain. Spróbował podnieść lewą rękę. Żadnego rezultatu. - Nie dobrze... musiałem zbytnio przeciążyć swój organizm gdy walczyłem z łowcami.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Przypuszczała, że powie coś takiego. Sama na jego miejscu zrobiłaby to samo. Gdyby po trzystu czterdziestu latach odnalazła swoją córkę nie pozwoliłaby jej tak po prostu odejść. Doskonale go rozumiała, nawet zamierzała z nim iść. No bo w końcu kiedy nie troszczył się o nią przesadnie był całkiem miły. Prawda?
Awel nareszcie wręczyła jej cel podróży. Książka była już nieźle poturbowana, a "Brakujące strony" mogły oznaczać, że czarodziejka pragnie za nie okupu. Przebywała z nią dość długo, by nauczyć się by nie brać wszystkiego na serio.
Pożegnała się dość zwyczajnie z czarodziejką, przytuliła alchemiczkę, co zostało przez smoka przyjęte z lekkim niesmakiem. Miała iść i pożegnać się z Kainem, gdy nagle tamten po prostu się przewrócił."Kolejnego poszkodowanego nam tu brakowało" pomyślała, ale pobiegła go niego. Po drodze przed nią znikąd pojawiła się czarna łapa, nie pozwalając jej przejść. Szarpała się i wiła, ale smok miał doświadczenie i bezboleśnie chwycił ją jak imadłem.
- Puść mnie! Chcę mu pomóc!
- Nie podejdziesz bliżej! - warknął w odpowiedzi.
- Ale... Puść mnie!
Smok ani myślał słuchać. Przyglądał się uważnie Kainowi i temu, co on robi, albo raczej czego nie robi. Zastanawiał się intensywnie i miał coś powiedzieć, gdy dostrzegł zabarwioną na zielono szramę na jego ciele.
- Zatrute ostrze. - mruknął. Cena i dostępność czegoś takiego była okropnie niska. Jedynym, który mógł coś takiego posiąść był arystokrata, niewiedzący co zrobić z pieniędzmi. Ktoś taki mógł do kompletu kupić na przykład tresowaną wiwernę. Wiedział jednak, że świat trucizn poszedł w górę i trucizna będzie ciężka lub nawet niemożliwa do zwalczenia. A on nic nie wiedział o usuwaniu trucizn.
- Puszczaj! - wykrzyknęła smoczyca. On wiedział, że będzie musiał jej to wszystko wytłumaczyć.
- To trucizna. Nie pomożesz mu. Trucizny są teraz tak robione, że mogą się rozprzestrzeniać przez oddech chorego, jak wirus. Strasznie ciężko je wykryć, a usunąć prawie się nie da. Mógł mu zostać jakiś tydzień. - powiedział próbując odwieść ją od pomysłu pomocy. Smoczyca nie dawała za wygraną i uparcie próbowała się wyrwać z uścisku.
- Możemy pójść na kompromis. Polecimy po pomoc dla rycerza. - zaproponował, potem zwolnił ją nie chcąc tracić zaufania.
- Dobrze. Ale do kogo mamy iść? - przystała dziewczyna.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Nie powinna mieć takich dylematów. Awel miała świadomość iż z zaistniałej sytuacji udało jej się osiągnąć maksimum korzyści, a teraz kiedy nadarzała się okazja by odejść, należało z niej skorzystać. Nadmierna chciwość mogła ją zgubić. Przywiązanie się do kogoś zgubiłoby ją jeszcze szybciej. Emocje nigdy nie były dobrym doradcą. „Nie pakuj się w niebezpieczeństwo jeśli nie masz ku temu odpowiedniego powodu” powtarzała sobie nieustannie. Jakaś część świadomości kazała Bryzie uciekać czym prędzej póki smoki zajęte są sobą. Z drugiej strony czarodziejka zawsze starała się planować swoje działania kilka kroków naprzód, a w jej głowie niejasno rysował się pewien pomysł sugerujący że muskularne ramię rycerza może się jeszcze przydać. Poza tym może i była podstępna i pazerna, tak jak określił ja wcześniej czarny smok, ale samo patrzenie jak ktoś umiera w męczarniach nie sprawiało jej satysfakcji.
Awel odeszła od zgromadzonych na dobre kilkanaście kroków zanim zdecydowała się zawrócić z miną jakby właśnie przypomniała sobie o czymś nieistotnym.
- Ale jak tak się dobrze zastanowić transport chorego to nie jest dobre rozwiązanie. Przynajmniej jemu – czarodziejka wskazała na Kaina – powinno zależeć na czasie. Oczywiście zrobicie jak chcecie. Możecie szukać dowolnego medyka, ale tak się składa że macie znawczynie wszelkich trucizn obok siebie – Awel celowo nie wspominała ze w sprawie trucizn zna się głównie na ich sporządzaniu. Uznała ze skoro potrafi sporządzić śmiertelnie niebezpieczne wywary to potrafi również odwrócić skutki ich działania. Co najwyżej rycerz pocierpi trochę więcej niż przy normalnej kuracji, ale przecież nie miało to znaczenia. Taki twardziel nie będzie się skarżył.
- Zresztą idę o zakład ze nie tylko jedną. – Spojrzała na alchemiczkę. Mieli medyczkę, asystentkę a jakby policzyć to co ona i alchemiczka mają poukrywane w swoich torbach to najpewniej mieli też wszelkie potrzebne maści i zioła.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Kain miał wyraźny problem z przemieszczaniem się. Paraliż nie był całkowity, mógł bowiem mówić co wymaga użycia mięśni. Sprawa chyba nie była zbyt poważna. Odruchowo podeszła doń aby sprawdzić jego stan. Taka robota.
Kiedy stary smok powiedział, że to trucizna rozprzestrzeniająca jak wirus, krzyknęła. Na pewno nawdychała się tego cholerstwa. Dość aby się zainfekować.
- Cholera. - zaklęła. Ale były dobre strony. Teraz będzie mogła swobodnie dokonać diagnozy nie obawiając się infekcji której i tak się nabawiła.
Znowu zaczęła sprawdzać stan rycerza. Według niej wszystko było z nim w porządku, no poza tym paraliżem. Teraz zaczęła zastanawiać się jak szybko działa ta trucizna. Dopóki nie wiedziała czym jest nie mogła choćby zgadywać w jaki sposób zniwelować jej efekty.
- Nic mi nie jest, tobie zresztą też. Ale nie wiem jak usunąć ten paraliż. Nie musisz się obawiać, jesteś w bardzo wczesnym stadium. - powiedziała. Potem zwróciła się do smoków - poszukajcie tego ostrza którym oberwał. To powinno nam pomóc. A jeśli nie znajdziecie poszukajcie mistrza Galmarisa. On będzie wiedział co zrobić.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain zaklął wyjątkowo szpetnie nawet jak na niego. Że też był na tyle nieostrożny, by dać się zranić zatrutym ostrzem. Sprawa była znacznie poważniejsza niż smok przypuszczał.
- Ej! Uspokójcie się na chwilę! - krzyknął czując, że co niektórzy zaczynają panikować. Gdy wszyscy ucichli westchnął, po czym zwrócił się do smoka.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą to zostało mi znacznie mniej czasu niż zakładasz. - powiedział do smoka nie kryjąc niezadowolenia. Nie zwykł wpadać w panikę z powodu śmierci, której już parę razy się wymykał, jednak nie uśmiechało umierać tak młodo i w tak głupi sposób.
- Paraliż nie jest spowodowany samą trucizną co przeciążeniem organizmu techniką, którą opanowałem parę lat temu. Znacząco wzmacnia ona siłę i zręczność jednak mocno obciąża organizm przez co dłuższe lub zbyt częste stosowanie jej bez odpoczynku może doprowadzić do osłabienia mojego organizmu i wiążącego się z tym paraliżu a w najgorszym wypadku do śmierci - wyjaśnił przypominając sobie wszystko co przekazał mu stary Ignus na temat Mrocznej Siły - jednej z technik której się na uczył.
- Tak czy inaczej zostało mi może dwa lub trzy dni, przez fakt, że moje ciało jest słabsze niż zazwyczaj więc nie obraziłbym się jakbyście się streścili z tym antidotum szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że prawdopodobnie wszyscy z pominięciem ojca naszej małej smoczycy jesteście już prawdopodobnie otruci - podsumował rycerz z poważną miną. Czasu było mało i każda chwila zwłoki działała na jego i jego towarzyszy niekorzyść.
- No dobra Awel, pokazuj co tam zwędziłaś zanim się zabraliśmy z pracowni pani alchemik - powiedział do czarodziejki - Tylko bez przekrętów chyba że wolisz robić to tacie naszej muzykantki - dodał robiąc wyjątkowo nieprzyjemną minę.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że Kain był zainfekowany już wcześniej. A wtedy jeszcze nie było wiadomo, że nie powinno się oddychać wydychanym przez niego powietrzem. A to mogło się wydarzyć. Co również oznaczało, że ją także dotknęła choroba.
Propozycję odzyskania zatrutego oręża uznała za całkiem słuszną. Postanowiła szybko odszukać narzędzie. Obawiała się tylko co będzie, jeśli się nie uda. Znalezienie alchemika w tak krótkim czasie było niemożliwe, więc musiała znaleźć ostrze.
- Lećmy już. - powiedziała do smoka. Wdrapała się ją czarną łapę która uniosła ją na smoczy grzbiet. Usiadła w miarę wygodnie na szorstkich łuskach i chwyciła się ich kurczowo aby nie zlecieć.
Wzlecieli zaledwie kawałek kiedy już była w stanie dostrzec pozostałości wiwerny. Co ciekawe, gdy tylko je zobaczyła smok zwrócił się w ich stronę. Postanowiła uważać na swoje myśli. Lądowanie obyło się bez problemów. Kiedy smok rozgrzebywał piach rozglądała się za orężem, którego zresztą leżało tu od groma. Nie miała pojęcia czym starszy posługuje się szukając zatrutego ostrza. Ostatecznie w łapach spoczęło kilka mieczy i włócznia. Smok wzbił się w powietrze i zawrócił na miejsce, gdzie zostawili towarzyszy. Broń legła na ziemi niedaleko alchemiczki i czarodziejki.
- Gdzie jest Galmaris? - mruknął smok basowo - Na wiele się tu nie zdam więc go przyprowadzę, czy tego chce czy nie.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

- Tylko bez nerwów. Jedyna rzecz która roznosi się tu w powietrzu i zaraża wszystkich to niepotrzebna panika. - Awel starała się uspokoić sytuację. Teoria iż trucizna mogłaby rozprzestrzeniać się przez powietrze wydawała jej sie absurdalna. Nie po to znaczy się swoje ostrza by rozsiewać chorobę w taki sposób. Substancja na broni ma się dostać do krwioobiegu poprzez ranę, zainfekować i uśmiercić wybraną przez cel ofiarę, a nie zabijać kogo popadnie.
- Smoki na pewno nie są chore. Wierz mi że zapadają na wiele przedziwnych dolegliwości ale nie ma wśród nich tego typu zatruć. Czarodzieje również dokładnie wiedzą kiedy cos im dolega, a alchemiczka... no cóż ona zapewne jest odporna na wszystko. - Bryza zwróciła się do rycerza - Natomiast złe wieści są takie że jeśli liczysz że wyciągnę z torby magiczną fiolkę która uzdrowi cię po kilku łykach to jesteś w błędzie. To tak nie działa. Uzdrawianie to dużo bardziej skomplikowany proces. Poza tym nie rozumiem dlaczego uważacie że alchemik i medyk to jedno i to samo? - Spytała, zdając sobie jednocześnie sprawę że magowi również daleko jest do medyka - To tak jakby żywić sie samymi przyprawami bez mięsa.
Czarodziejka zaczęła metodycznie przeszukiwać swoje tobołki.
- Większość tego co znalazłam w warsztacie alchemiczki na nic się tu nie przyda. No może te klika ostrzy na wypadek gdyby trzeba amputować ci zakażone kończyny - Zażartowała sobie chcąc napędzić stracha Kainowi - Ale spokojnie, działam w tek branży nie od dziś. - Dodała, co wbrew pozorom wcale nie miało oznaczać sztuki uzdrawiania. Warsztat alchemiczki nie był jedynym który zdążyła okraść. Równie często jej łupem padały sklepy zielarskie czy pracownie medyczne w skutek czego zawsze była przygotowana na przeprowadzenie leczniczego zabiegu.
-Będę potrzebowała wiadra czystej wody i porządnego ogniska - Zwróciła sie do smoka chcąc zapędzić go na swoje usługi. Bryza była pewna że w jaskiniach z których smok ją wyciągnął znajdują się studnie z świeżą wodą. Niestety stwór nie chciał jej słuchać.
- Będziesz potrzebowała - Zadrwił gad. Smok był zbyt starą i cwaną istotą by dać się nabrać na jej prosty wywód. Nie zamierzał jej pomagać w niczym. Co innego jeśli prosiła go muzykantka. Gdy tylko smocza córka wspomniała o konieczności odnalezienie zatrutego ostrza od razu zabrał sie do działania.
- A róbcie jak chcecie. - Machnęła zrezygnowana w kierunku odlatujących smoków. Gdy tylko Bryza odnalazła odpowiednie zioła, włożyła kilka z nich do ust i zaczęła je przeżuwać. Ślina była najlepszym rozpuszczalnikiem pobudzającym medykamenty do działania. Może i mało to higieniczne ale działało. - Chcesz pomóc? - Spytała alchemiczkę wyciągając w jej stronę garść brązowawych liści.
- No więc tak. Mnie osobiście bardziej niż broń, po którą poleciała nasza mała smoczyca, interesuje rana jaką zadano ci przy jej pomocy. - Zakomunikowała rycerzowi. Widok rany i reakcji organizmu na truciznę był teraz znacznie ważniejszy niż badanie samej substancji. - A zatem - dodała z uśmiechem - ściągaj co masz na sobie i pokazuj gdzie cię dźgnięto. Oczywiście możemy ci pomóc jeśli sparaliżowana ręka sprawia aż takie trudności. - Rozebranie rycerza wydawało się czarodziejce tyleż krępujące co zabawne jednocześnie. Żałowała tylko ze muzykantki przy tym nie będzie.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Galmaris jest na zlocie alchemików. - powiedziała, co zostało przez smoka przyjęte lekkim ale wymownym przymrużeniem ślepia. - ale nie wiem gdzie jest to zgromadzenie. - Wzruszyła ramionami. Smok mógł z łatwością sprawdzić w jej umyśle czy to prawda i była pewna, że to zrobi nawet nie dając się zauważyć.
Dużo bardziej interesował ją oręż wojenny, który powinien być zatruty. Jeśli wierzyć smokom to miała pod nogami przedmiot niezbędny do pozbycia się trucizny. Ale teraz poddała w wątpliwość słowa smoka i zastanowiła się, czy jest to najzwyklejsza trucizna, czy niezwykle trudna do opanowania zaraza. Rozsądek podpowiadał inaczej, ale jej ból głowy nie świadczył o racji Awel. Całkowicie mogła wykluczyć chorobę, takie ilości magicznych cieczy jakie spożywała całkowicie pozbywały się chorób. Może było to po prostu jej wymysłem, ale nigdy nie mogła mieć pewności.
Żeby sprawdzić powinna przetestować ostrza na czymś żywym, bo jak na razie nie widziała innej opcji. Nie mogła sprawdzać właściwości substancji ani próbować rozdzielić, więc pozostawał test w praktyce. Dookoła nie było widać żadnych żyjątek poza dość pulchną żabą. Szybkim ruchem zagarnęła ją z kamienia i wlała jej do gardła kropelkę skapującą z pierwszej broni, potem nie zważając na skrzeki bardzo płytko nacięła jej skórę na grzbiecie. Wolała ne ryzykować ucieczki stworzenia więc trzymała je w dłoni i obserwowała efekty. Ranka była lekko zabarwiona czerwienią, ale nic poza tym. Żaba nie wyglądała w żaden sposób inaczej.
- Wybaczcie mi, ale to było konieczne. - powiedziała widząc twarze towarzyszy. - Samo sprawdzenie rany Kaina niewiele da. Trzeba z czymś porównać.
Po tych słowach powtórzyła czynność z kolejną bronią tym razem jednak nacięcie pojawiło się dalej od głowy żaby. Ranki były konieczne, żeby wiedzieć jak po konkretnej trutce zadziała organizm, a gdy coś zacznie się dziać, najpierw będzie widoczne na grzbiecie, i będzie się dało dowiedzieć co powinni zwalczać.
Powtórzyła zatruwanie żaby jeszcze parę razy, ale żadna trucizna nie działała szybko. Musiała więc chwilę poczekać na reakcję żaby.
- Nie mówiłeś nam jeszcze, jak się nazywasz. - powiedziała smokowi.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości