Menaos[Menaos] Kolejny krok

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

[Menaos] Kolejny krok

Post autor: Sanaya »

Dalsza droga do Menaos nie przyniosła nowych przygód egzotycznej czwórce podróżników. Po krótkim marszu udało im się dotrzeć na szlak - tam już szło się szybciej i łatwiej, jednak pomimo tych udogodnień, wędrówka zajęła im jeszcze kilka godzin. Do Menaos dotarli późnym popołudniem, bądź wczesnym wieczorem, zależy jak kto na to patrzył.
W mieście panował względny spokój: podróżni dotarli do niego w momencie, gdy większość mieszkańców zakończyła już swoją pracę i pozamykano sklepy czy zakłady rzemieślnicze, było jednak za wcześnie, aby w karczmach zaczęli zbierać się ludzie chcący wypić sobie kilka piw po ciężki dniu, tak na dobry sen. Do zmroku pozostały jeszcze dwie godziny, nie trzeba było się nigdzie spieszyć.

Sanaya dość szybko pozbierała się po wydarzeniach, które rozegrały się w lesie: na długo przed dotarciem do Menaos jej twarz odzyskała zdrowy, brązowy odcień, a ona sama zachowywała się weselej i czasami nawet zdarzało jej się roześmiać. Cały czas zerkała na pociągającą nosem Eniko, utwierdzając się w przekonaniu, że to nie jej proszek zaszkodził czarodziejce i przyczyna kataru mogła być dużo bardziej prozaiczna. Na razie jednak nie drążyła tematu jej choroby - Eniko długi czas była zajęta mocowaniem się ze zdobyczną kuszą i zdawało się, że bardzo nie chce, by jej w tym przeszkadzano. Sanayi pozostało więc zabawianie rozmową Fenrira i Broka. Cały czas pilnowała się, aby tego drugiego nie pytać o żadne prywatne sprawy, które mogły być związane z napadem, w końcu sobie tego nie życzył.
W Menaos Tai była nie pierwszy raz - było to największe miasto w okolicach jej domu i nie raz przyjeżdżała tu po jakieś odczynniki albo w celu uczestniczenia w wykładach dla wolnych słuchaczy, jeśli akurat trafił się jakiś ciekawy temat związany z jej dziedziną. Znała miasto na tyle dobrze, aby tera nie rozglądać się wokół i nie chłonąć widoków, a po prostu iść przed siebie.
- Gdzie mieszkasz, Brok? - zapytała rannego, gdy należało wybrać już jakąś konkretną ulicę, a nie tylko przeć przed siebie. Sanaya nie była do końca pewna, czy przyjąć jego zaproszenie na noc, chciała jednak chociaż odprowadzić go do domu.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Z lasu wyszli na szlak, a zatem wędrówka nabrała tempa, jednak i tak zajęła ładnych parę godzin. Do Meanos dotarli wczesnym wieczorem, przekroczyli bramę miasta, którą pilnowało dwóch strażników.

W mieście trafili na porę, w czasie której większość mieszkańców skończyła już pracę, a różnorakie sklepy były już pozamykane. Ludzie albo wracali do domów, albo byli już w nich, albo zmierzali do którejś z karczm w mieście. Gdy mijali kogokolwiek, Fenrir za każdym razem czuł spojrzenie na sobie i na swojej smoczej łapie, zapomniał ją "schować" przed przekroczeniem bram miasta, więc nie będzie jej teraz "chował". Było widać, jak co poniektórzy mieszkańcy Meanos wodzili wzrokiem za smokołakiem, gdy przechodzili obok grupki, oczywiście głównie patrzyli na jego łapę, między innymi dlatego, że reszta jego ciała ukryta była pod zbroją. Mimo tego wszystkiego Sanaya starała się podtrzymywać nastrój poprzez zabawianie rozmową jego i Broka. W sumie to nie wiedział, czy alchemiczka zwraca uwagę na to, że przechodnie, o ile jakichś mijają, przyglądają się łapie Fenrira. Miał zapytać Broka, gdzie ten mieszka, jednak alchemiczka wyprzedziła go z tym pytaniem. Fenrir dalej nie miał pewności co do tego, czy przyjąć jego zaproszenie odnośnie zatrzymania się w jego domu, ale w końcu uratowali mu życie, a mężczyzna ten chyba szukał sposobu, żeby im się odwdzięczyć. Zawsze mógł wynająć sobie jakiś tani pokój w karczmie, bo miał jeszcze trochę pieniędzy.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

- Igen! – Virag założyła bełt na mechanizm kuszy.
        W tym samym momencie intuicja Sanayi zaczęła wwiercać się w wolę w ten sam sposób, kiedy ostrzega przed pęknięciem naczynia z niegroźną, lecz niezbyt ładnie pachnącą mieszanką wielu składników. – "To nie wyjdzie. Zrób coś, bo będziesz musiała wietrzyć pracownię."
- Może – zaczął niepewnie Brok – może zechcecie odwiedzić "Karczmę Pod Zdechłym Orłem". Nazwa niezbyt przyjemna. Karczmarz ma u mnie dług życia. Przekażcie mu, że goszcząc was, ma szanse mi się odwdzięczyć. Ugości was po królewsku.

        Virag było obojętnie, gdzie teraz pójdzie hanza.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya obróciła wzrok na Eniko, gdy ta krzyknęła tryumfalnie - w końcu udało jej się naciągnąć kuszę. Alchemiczka przez moment poczuła się nieswojo, nerwowo rozejrzała się wokół.
- Eniko - zwróciła się do czarodziejki. - Za dużo ludzi, rozbrój.
Tai poparła swoje słowa pantomimą, w której z niewidzialnej kuszy wypuszczała bełt w ziemię. W końcu raz do roku nawet miotła wystrzeli, lepiej dmuchać na zimne, a jeśli Eniko będzie bardzo chciała, zajmie się kuszą później, w bezpieczniejszym miejscu. Raz udało jej się założyć bełt, to i drugi raz pewnie da radę.
Sanaya obróciła wzrok na Broka, gdy ten zaproponował im nocleg w karczmie swego dłużnika. Zmarszczyła brwi, słysząc jej nazwę, ale komentarz zatrzymała dla siebie - może właściciel miał gorszy dzień malując szyld.
- Może być - orzekła. - Dasz się jednak odprowadzić, hm?
Poczucie obowiązku względem Broka zwyciężyło w Sanayi nad chęcią rozprostowania nóg i spokojnego powrotu do notatek - dzień wcześniej przez spadające gwiazdy przerwała spisywanie obserwacji wpół zdania i cały czas kołatało jej się ono w głowie. Dodatkowo pozbyła się dzisiaj lekką ręką kilku substancji, które chciała odtworzyć, a to też wymagało trochę czasu. Na razie jednak to Winstonem trzeba było się zająć.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Zerknął na Eniko, gdy ta krzyknęła triumfalnie i tak jak się spodziewał, dziewczynie w końcu udało się nałożyć bełt na kuszę, jednak niedługo po tym Sanaya powiedziała i pokazała jej, żeby zdjęła bełt. W sumie to rozumiał obawy alchemiczki, bo bełt mógł wystrzelić w najmniej oczekiwanym momencie i kogoś trafić. Ostatecznie zdecydowali się na to, że odwiedzą karczmę, której właściciel ma dług wdzięczności u Broka, który zapewnił, że gdy powołają się na niego, to karczmarz ugości ich po królewsku. "Zobaczymy..." - przeszło przez myśl Fenrira.
Sanaya nalegała na to, żeby odprowadzić chłopaka pod jego dom. Poczucie obowiązku Fenrira względem Broka skończyło się, gdy chłopak zszedł z drzewa, a to, że podróżował do Meanos i oni również podążali do tego miasta, to raczej był zbieg okoliczności. Smokołak bez słowa szedł za resztą. Spotykali już coraz mniej osób, jednak praktycznie każdy patrzył na niego takim samym wzrokiem.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Eniko bez słowa wypuściła bełt z kuszy, tak jak poprosiła ją o to alchemiczka. Pocisk po zetknięciu się z brukiem rozpadł się w drobne, Sanaya odskoczyła przed drzazgami, prawie wpadając na Broka.
- Nie musicie mnie odprowadzać - zapewnił Winston. - Tu już nic nie może mi się stać… Ale dziękuję, że mogłem zabrać się z wami.
- Drobiazg - odpowiedziała machinalnie alchemiczka. - Trzymaj się w takim razie.
Sanaya objęła Broka na pożegnanie, czego chłopak może się nie spodziewał, ale też niespecjalnie się wyrywał. Po wymianie uprzejmości każdy poszedł w swoją stronę: Winston do domu, zaś podróżująca razem grupa w kierunku karczmy “Pod Zdechłym Orłem”. Na ulicach pojawiało się coraz więcej osób zmierzających do karczm czy na spotkania, większość z nich odprowadzało podróżnych wzrokiem, w którym widoczna była ciekawość pomieszana z niechęcią. Sanaya, ze względu na komfort psychiczny Fenrira, starała się wybierać mniej uczęszczane ulice w miejscach, gdzie było to możliwe. Przynajmniej do karczmy nie było daleko - grupa dotarła do niej bez błądzenia, nim jeszcze zrobiło się ciemno. Z zewnątrz budynek przedstawiał się całkiem przeciętnie, był parterowy, z wysokim poddaszem, wykonany z szarego kamienia połączonego białą zaprawą. Na szyldzie artysta namalował bardzo sugestywnego zdechłego orła, z krzyżykami zamiast oczu i ze zwisającym z otwartego dzioba językiem.
- Idę sama - oświadczyła nagle Eniko. Sanaya przystanęła, spoglądając na nią z zaskoczeniem.
- Nie rozumiem - przyznała. - Chcesz tam wejść osobno?
- Nie. Idę sama - powtórzyła, wskazując ręką odchodzącą w bok uliczkę.
- Rozumiem... - zaczęła ostrożnie alchemiczka. Widać było, że decyzja Eniko ją zaskoczyła. - Na pewno nie chcesz zostać z nami?
Czarodziejka pokręciła głową. Sanaya spojrzała na Fenrira, chcąc zobaczyć, co on o tym myśli. Sama wzruszyła ramionami - skoro chciała ich opuścić, alchemiczka nie zamierzała jej tego utrudniać, w końcu jest dorosła. Oczywiście, z nimi miałaby łatwiej, podszkoliłaby jeszcze język, mogliby jej tłumaczyć na bieżąco albo pomóc w znalezieniu drogi, ale skoro taki był jej wybór, trudno.
- Szczęścia na dalszej drodze - zwróciła się do czarodziejki. - Do zobaczenia.
Sanaya objęła Eniko na pożegnanie. Z rozmysłem powiedziała "do zobaczenia", mając nadzieję, że jeszcze kiedyś ich drogi się skrzyżują. "Żegnaj" było takie... definitywne. Gdy tylko Tai odsunęła się od czarodziejki, spojrzała na Fenrira.
- A ty, jakie masz plany? - zapytała go, nim skierowała kroki w kierunku karczmy.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Drzazgi z bełtu, który rozbił się o bruk, tylko odbiły się od zbroi Fenrira. Smokołak nie musiał nawet niepotrzebnie odskakiwać. W końcu pożegnali się z Brokiem. Wojownik pożegnał go samymi słowami, powiedział, żeby człowiek "trzymał się" i uważał na siebie. Później rozeszli się w swoje strony, grupa ruszyła do karczmy, o której wcześniej wspomniał Winston. Domyślił się, że Sanaya specjalnie prowadzi ich przez mniej uczęszczane uliczki ze względu na defekt prawej ręki smokołaka. W końcu dotarli pod budynek karczmy, o czym poinformował ich zdechły orzeł na szyldzie. Po chwili Eniko oświadczyła im, że idzie sama; w przeciwieństwie do alchemiczki Fenrir nie był tym zbytnio zaskoczony, wiedział, że czarnowłosa czarodziejka w końcu i tak zdecyduje się na taki krok, chociaż z nimi mogła nauczyć się jeszcze więcej odnośnie wspólnej mowy, jednak i tak już coś umiała, a kartki, na których Fenrir i Sanaya napisali różne wyrazy, zachowała, bo jakby było inaczej, pewnie by je im oddała.
- Niech zadanie, które masz do wykonania, powiedzie ci się. - Takimi słowami pożegnał ją smokołak. Po chwili spojrzał na Sanayę, gdy usłyszał, że skierowała pytanie w jego stronę.
- Ja? Nie mam żadnych planów - powiedział zgodnie z prawdą. - Mogę potowarzyszyć ci w karczmie, jeżeli nie masz nic przeciwko, a później... Nie wiem - dodał po chwili.
- A ty? Masz już jakieś plany? - zapytał. Jeżeli Sanaya nie miałaby nic przeciw temu i wybierałaby się gdzieś, Fenrir mógłby jej potowarzyszyć, w roli ochroniarza na przykład.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

- Jakże mogłabym mieć coś przeciwko - odpowiedziała Sanaya, gdy Fenrir poddał w wątpliwość jej chęć pójścia razem do karczmy. - Chodźmy.
Alchemiczka złapała smokołaka pod łokieć i zwróciła się w kierunku wejścia do "Zdechłego Orła". Tylko raz obejrzała się za odchodzącą w przeciwnym kierunku Eniko, ale w jej spojrzeniu nie było żalu, w końcu nie rozstali się w gniewie.
- Plany... - Sanaya teatralnie zawiesiła głos, udając, że się zastanawia. - Na razie dobra kolacja i łóżko, o czymkolwiek więcej będę myśleć dopiero jutro.
Ciąg dalszy rozmowy musiał trochę poczekać, gdyż dwójka podróżnych właśnie wkraczała do karczmy. "Pod Zdechłym Orłem" okazała się być najzwyklejszą karczmą pod słońcem, z dwiema salami na dole i schodami prowadzącymi na górę, pewnie do pokoi do wynajęcia. Zaraz po wejściu w oczy rzucał się spory bar po lewej stronie, za którym krzątała się para, kobieta i mężczyzna w średnim wieku, przygotowujący zamówienia. W tej części karczmy stały długie stoły z ławami, naprzeciw wejścia dało się dostrzec również kominek, na którym płonął niewielki ogień, w końcu na zewnątrz było całkiem ciepło. Wejście do drugiej sali znajdowało się po prawej, tam zamiast ław stały małe, okrągłe stoliki, tutaj też było mniej osób niż w poprzednim pomieszczeniu.
Sanaya zaraz po wejściu od razu podeszła do baru.
- Znacie tu niejakiego Broka Winstona? - zapytała mężczyznę, który podniósł nad nią wzrok znad wykonywanej pracy.
- No znam - przyznał z pewną podejrzliwością wypisaną na twarzy. - A o co chodzi?
Alchemiczka w kilku krótkich zdaniach wyłuszczyła sytuację, mówiąc o tym, w jaki sposób ich grupa poznała Broka i dlaczego trafili właśnie tu, używając przy tym słów Winstona o "długu życia", napominając też o kilku faktach zasłyszanych od chłopaka, które mogły świadczyć o jej prawdomówności. Karczmarz, z początku nastawiony do wszystkiego raczej sceptycznie, na sam koniec wyglądał na przekonanego.
- Siadajcie - zarządził, niedbałym machnięciem ręki wskazując przestrzeń karczmy. - Zaraz ktoś do was przyjdzie.
Alchemiczka podziękowała z uśmiechem, po czym obróciła się do Fenrira. Gestem dłoni wskazała na drzwi do sali ze stolikami, patrząc przy tym pytająco na smokołaka.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Wiedziałem, że nie będziesz miała nic przeciw temu... ale wolałem zapytać - odparł zgodnie z prawdą. Sam chciał zaproponować Sanayi, żeby weszli do karczmy "pod łokieć", jednak alchemiczka pierwsza wyszła z inicjatywą, a Fenrir w ogóle nie miał jej tego za złe. Zanim weszli do karczmy, smokołak, posługując się swoją smoczą łapą, zdjął hełm z głowy i niósł go właśnie w tej łapie.
- To przy okazji możemy wynająć sobie jakieś pokoje lub pokój, o ile w karczmie są pokoju dwuosobowe - odparł. W sumie jemu było bez różnicy, czy będą spać w osobnych pokojach, czy w jednym, ale na dwóch łóżkach, chociaż... to drugie wydawało się lepsze, bo gdyby nie mogli spać, zawsze mogliby ze sobą porozmawiać albo coś.
Po chwili weszli do karczmy, Fenrir od razu rozejrzał się po niej. Zauważył dwie sale: w pierwszej stały ławy oraz bar, przy którym krzątali się kobieta i mężczyzna, na pewno byli oni właścicielami karczmy, a w drugiej sali znajdowały się stoliki, głównie przeznaczone dla par. Obydwie sale oddzielało przejście. Sanaya podeszła do baru, a smokołak poszedł za nią. Stał kilka kroków za alchemiczką, ale słyszał rozmowę, która nawiązała się między nią a karczmarzem. Poczekał w spokoju na to, aż kobieta zakończy rozmowę i wróci do niego. Domyślił się, że zaproponuje, aby udali się do sali ze stolikami.
- Tak. Chodźmy - odparł. Tym razem to on złapał alchemiczkę pod łokieć i razem weszli do sali ze stolikami.
- Wybierz któryś z wolnych stolików - zaproponował Fenrir.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya chętnie skorzystała z przywileju wybrania stolika, jakiego udzielił jej Fenrir. Kroki skierowała od razu do takiego ustawionego trochę głębiej, głównie po to, aby nie siedzieć w przejściu i mieć trochę spokoju. Nim usiadła, odłożyła torbę na ziemię, opierając ją o nogę stolika, po czym zdjęła płaszcz i przewiesiła go przez oparcie krzesła. Jej uwadze nie umknęło to, jak bardzo błękitny materiał wybrudził się podczas wędrówki lasami, polami i traktami - będzie musiała zrezygnować z noszenia go w mieście, bo już zdecydowanie nie nadawał się na pokaz.
- Co do pokoju - zagaiła Fenrira, siadając w końcu przy stoliku. - Ujmę to tak: mnie by odpowiadał wspólny pokój, ale dzisiaj planuję chwilę posiedzieć, ogarnąć notatki, odczynniki... Także sam rozumiesz, mogę skończyć grubo po północy, jeśli to cię nie zraża, to ja też nie mam nic przeciwko.
Ostrzeżenia alchemiczki zdawały jej się trochę bezpodstawne, wszak wczorajszej nocy przegadali spory szmat czasu i to ją pierwszą zmógł sen, ale mimo wszystko wolała uprzedzić Fenrira o swoich planach, żeby nie miał do niej pretensji.
Gdy już oboje wygodnie się rozsiedli, do ich stolika podeszła kelnerka.
- Coś do picia na dobry początek? - zagaiła w dość nietypowy sposób. Najwyraźniej została wcześniej poinstruowana, że egzotyczny duet smokołaka i alchemiczki to goście na specjalnych zasadach.
- Wino? - zaproponowała Sanaya, po czym zwróciła się do kelnerki. - Jak wygląda dostępność pokoi dla nas?
- Sprawdzę i dam znać - zapewniła kelnerka, po czym odeszła przynieść zamówione napoje. Fenrir i Sanaya mieli chwilę, aby swobodnie porozmawiać - póki co było jeszcze w miarę cicho i nikt nie siedział tuż za ich plecami.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Sanaya szybko wybrała stolik, który znajdował się trochę w głębi pomieszczenia. Podeszli do stolika. Fenrir poczekał, aż alchemiczka usiądzie pierwsza i sam usiadł dopiero po tym, jak zrobiła to ona.
- Mnie również bardziej odpowiadałaby wspólny pokój i nie będzie przeszkadzało mi to, że chcesz dzisiaj jeszcze trochę posiedzieć nad notatkami i tak dalej - odparł. Może nawet będzie w stanie jej przy tym w jakiś sposób pomóc i Sanaya mogłaby szybciej skończyć z tym wszystkim. Później, a dokładniej, jak już będą w pokoju, może zapyta ją o to, czy nie chciałaby pomocy z jego strony.
Po chwili podeszła do nich kelnerka i na początek zaproponowała im coś do picia.
- Wino - zgodził się z alchemiczką. W sumie to trochę dawno temu pił jakiekolwiek wino, bo w ogóle nie za często przebywa w karczmach, wiadomo dlaczego. Następnie kobieta zapytała się o dostępność pokoi, a kelnerka poszła to sprawdzić.
- Domyślasz się pewnie, że nieczęsto bywam w karczmach i domyślasz się pewnie też, dlaczego tak jest - odparł i mimowolnie, na chwilę, spojrzał na swoją smoczą łapę. - Zdecydowaną większość nocy spędziłem albo w lasach przy ognisku, albo w jakiś stodołach na sianie. Noc w łóżku w karczmie będzie miłą odmianą. Zresztą... posiłek w karczmie też będzie dobrą odmianą od pieczonego na ogniu mięsa - dokończył swoją wypowiedź. Dobrze, że alchemiczka zaakceptowała to, że smokołak po prostu nie jest normalny, albo dobrze udaje, że zaakceptowała... O to chyba też będzie musiał zapytać, po to, aby pozbyć się tych wątpliwości.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Gdy Fenrir zgodził się na zaproponowany przez alchemiczkę trunek, ta jeszcze z własnej inicjatywy doprecyzowała, że chodzi o czerwone wino i dopiero wtedy dała spokój kelnerce. Słów smokołaka słuchała z uwagą, opierając brodę na wierzchu dłoni.
- No tak, z tego co mówiłeś wcześniej to trochę logiczne... Ale smutne zarazem - dokończyła myśl, zabierając rękę od twarzy. - Z tego co mówisz wynika, że prawie cały czas podróżujesz sam. Chyba nie czujesz się niekomfortowo przez to, że jesteś tu teraz ze mną?
Sanaya na moment przerwała, spoglądając w stronę wejścia do sali, gdyż właśnie ktoś się tam pojawił, nie była to jednak kelnerka, która ich obsługiwała, a jakaś inna dziewczyna, która przyszła powycierać stoliki.
- Przez dom mojego mistrza zawsze przelewały się tłumy - oświadczyła alchemiczka, znowu skupiając uwagę na Fenrirze. - Prawie tak, jakbym mieszkała w karczmie, dzień i noc ktoś u nas siedział. Nie potrafiłabym długo przebywać z dala od ludzi. No i w życiu nie poradziłabym sobie z rozbiciem obozowiska w lesie.
Sanaya uśmiechnęła się do smokołaka, znowu opierając brodę na dłoni.
- Nie żebym nie widziała, jak ludzie na ciebie patrzyli na ulicy, ale powiedz, często spotykasz się z otwartą niechęcią? - zapytała. - Wiem, mało subtelne pytanie, nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz, ale intryguje mnie to. To w końcu tylko ręka, a ty nie zachowujesz się wcale agresywnie, po bliższym poznaniu okazujesz się być wręcz miły i szarmancki.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Sanaya szybko doprecyzowała o jakie wino chodzi, gdy Fenrir zgodził się z nią w kwestii trunki jaki będą pili.
- Bo prawie cały czas podróżuję sam ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić - odparł. Co prawda był bardziej samotnikiem, jednak czasami nawet takim osobnikom potrzebny jest ktoś z kim mogliby porozmawiać.
- Nie, nie czuję się przez to niekomfortowo, bo nawet samotnikom czasami potrzebny jest ktoś z kim mogliby by porozmawiać czy coś - odpowiedział na pytanie alchemiczki. Następnie, na chwilę spojrzał w stronę drzwi do pomieszczenia, w których pojawiła się dziewczyna, która przyszła powycierać stoliki. Po chwili ponownie skupił uwagę na Sanayi.
- Moim mistrzem był inny smokołak, który znalazł mnie na uboczu leśnej drogi gdy zapadłem w śpiączkę po walce z bandytami. On miał po prostu samotniczy tryb życia i miał swój dom właśnie na uboczu tego lasu, jednak mimo tego, że był samotnikiem to zaopiekował się mną, przyjął mnie pod swój dach, nauczał i traktował jakbym był jego synem - opowiedział trochę o swoim mistrzu, bo przed tym alchemiczka opowiedziała co nieco o swoim. Przypomniał sobie też jak wyglądał jego mistrz i miał nadzieję, że Voro jeszcze żyje, bo Fenrir ostatnio nie odwiedzał go. Wpadł też na pewien pomysł, o którym później powie Sanayi, bo chciałby wiedzieć czy alchemiczka towarzyszyłaby mu w tej podróży.
- Szczerze? Za często spotykam się z otartą niechęcią do mojej osoby - odpowiedział szczerze. Nie zmieniało to faktu, że już przyzwyczaił się do tego i po prostu to ignoruje.
- Muszę zadać ci też pewne pytanie, chociaż i tak wydaje mi się, że wiem jak odpowiesz... - powiedział do niej. Nie chciał, żeby w jakikolwiek sposób źle go zrozumiała czy coś, więc wolał powiedzieć coś takiego przed zadaniem tego pytania.
- Odpowiedź na nie będzie dla mnie ważna i nie chcę też, żebyś źle mnie zrozumiała czy coś - dodał i przez chwilę nie odzywał się, bo zastanawiał się nad tym czy na pewno chce zadać jej to pytanie. W końcu zdecydował się.
- Sanayo, czy ty naprawdę zaakceptowałaś to, że nie jestem normalny i nie przeszkadza ci to w kontaktach ze mną, czy tylko tak dobrze udajesz? - zapytał. Starał się dobrać słowa tak, żeby nie urazić alchemiczki, jednak w jego mniemaniu to coś mu chyba nie wyszło, a to głównie dlatego, że nie często zdarzały mu się takie sytuacje.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya zamierzała podjąć temat opiekuna Fenrira, aby nie drążyć zbyt głęboko tematów związanych z samotnością i niechęcią w stosunku do istot, które chociaż trochę odbiegały od normy, smokołak jednak najwyraźniej miał inny pomysł na rozwinięcie tej rozmowy. Zagajenie o pewnym istotnym pytaniu Sanaya przyjęła bez słowa, nachyliła się tylko trochę w kierunku Fenrira, jak wtedy, gdy mówi się "to zostanie między nami". To, że spodziewał się otrzymać konkretną odpowiedź trochę osłabiło jej czujność, dalszy ciąg jednak ponownie ją wzmógł. O co mogło mu chodzić? W ten sposób mężczyźni zaczynali przy niej rozmowę, gdy chcieli się umówić i brakowało im odwagi albo prosili o jakąś wyjątkowo nietypową lub wstydliwą przysługę z jej branży, serum prawdy na przykład.
Chwila dramatycznego milczenia i to poważne "Sanayo" przypomniało Tai Miguela w ostatnich latach ich wspólnego życia, zwracał się tak do niej zawsze, gdy chciał poruszyć jakieś ważne kwestie - wyprowadzkę, zakończenie nauki, podział obowiązków. Całe szczęście pytanie Fenrira nie było z tych poważnych, alchemiczka nawet się uśmiechnęła, gdy je usłyszała. Czy potrafiłaby tak dobrze udawać? Nie, chyba nie. Poniekąd rozumiała jednak, z czego wynikały obawy smokołaka - mogła wszak znosić go w imię własnego zysku, traktować go jak darmowego ochroniarza i teraz poczęstować mu tylko kopa na pożegnanie. Nie była taka, ale w końcu Fenrir nie mógł o tym wiedzieć, dlatego należała mu się szczera i wyczerpująca odpowiedź.
- Nie uważam, byś był nienormalny - zaczęła. - Dla mnie jesteś normalny, polubiłam cię. Niczego nie udaję.
Sanaya musiała przerwać - do stolika podeszła kelnerka z zamówionym winem. Postawiła przed alchemiczką i smokołakiem po kieliszku i napełniła je winem z butelki. Trunek był czerwony, klarowny, na tyle ciemny, że raczej można było wykluczyć mieszanie go z wodą.
- Zostawię butelkę - wyjaśniła kelnerka, stawiając wino na stoliku. - I zaraz przyniosę kolację, specjalność szefa.
Po tych słowach kobieta zaraz odeszła, najwyraźniej świadoma, że przy stoliku toczy się jakaś poważniejsza rozmowa. Sanaya odczekała chwilę, wykorzystując ten moment na zwilżenie warg. Wino było wytrawne, trochę za mocne jak na gust alchemiczki, ale mimo wszystko dobre.
- Zaufałeś mi, opowiadając wczoraj o swojej smoczej łapie - podjęła. - Nie obawiałeś się wtedy wyjawić mi prawdy?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Trochę zdziwiło go to, że Sanaya nachyliła się nieco w jego kierunku, starał się nie patrzeć na jej atuty, które wiadomym było, że podczas tego nachylenia się były nieco lepiej widoczne. Smokołak sam nieznacznie nachylił się w jej kierunku, tylko po to aby utrzymać z nią kontakt wzrokowy. Co prawda nie podejrzewał alchemiczki o to, że będzie kłamać, jednak w razie czego to mógłby dostrzec to w jej oczach. Chwilę musiał poczekać, zanim Sanaya podjęła się odpowiedzi na jego pytanie, jednak nie miał jej tego za złe, bo pytanie, które jej zadał nie było przecież jakimś najłatwiejszym do odpowiedzenia i można było się chwilę zastanowić nad odpowiedzią na nie.
- To dobrze - odparł po tym jak alchemiczka odpowiedziała tak jak myślał, że odpowie. - Powiem ci, że domyślałem się twojej odpowiedzi na pytanie, które zadałem i właśnie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Cieszę się, że naprawdę zaakceptowałaś to jaki jestem, nie każdy jest do tego zdolny - dodał po chwili. Cały czas patrzył w jej oczy.
Po chwili do stolika podeszła kelnerka z winem, nalała je do dwóch kieliszków i oznajmiła, że zostawi butelkę. Co do zamówienia kolacji to nie musieli wybierać, bo dowiedzieli się, że dostaną specjalność szefa kuchni. Gdy kelnerka odeszła to Sanaya podjęła temat ich wczorajszej rozmowy w stodole. Fenrir pamiętał też, że to właśnie w "konsekwencji" tej rozmowy spali obok siebie, bo alchemiczka obawiała się wilków, a przynajmniej tak powiedziała.
- W sumie to nie. Wtedy, gdy zebrałem się na to, żeby wyjawić ci prawdę odnośnie mojej łapy to odniosłem wrażenie, że mogę ci zaufać - odparł do niej. Dopiero teraz wypił trochę wina z kieliszka, jak na jego gust było dobre. - To wrażenie mam nadal. Chyba nie jest omylne, prawda? - zapytał. Zaufanie to ważna kwestia w jakiejkolwiek znajomości i Sanaya na pewno doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Cóż, dobrze wiedzieć, że Sanaya spełniła oczekiwania Fenrira, poczułaby się co najmniej dziwnie, gdyby podejrzewał ją o brak zaufania. Nie uważała, by w jej zachowaniu było cokolwiek dwuznacznego, a już na pewno nie dwuznacznego w negatywny sposób.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedziała, gdy smokołak wyjawił swoje przypuszczenia. Czyżby wychowanie odebrane u Miguela aż tak ją otworzyło, że nie umiała znaleźć w nim tego, czego bali się inni? Sama była przekonana, że po prostu instynkt podpowiedział jej, że Fenrir nie jest niebezpieczny, ale może jednak była w tym niewielka zasługa Saara.
- Nie jest - odpowiedziała na pytanie o zaufanie, po czym również zwilżyła wargi. - Możesz wyznać mi najbardziej kompromitujące fakty ze swojego życia, zachowam je dla siebie.
Alchemiczka uśmiechnęła się, aby smokołak nie odebrał tego inaczej niż jako żart. Nie zależało jej na wymuszaniu zwierzeń - jeśli Fenrir będzie chciał, to opowie co uzna za stosowne. I tak już wystarczająco schlebiało jej to, że wtedy, dzień wcześniej, uznał ją za godną zaufania i wyjawił sekret, który pogrążyłby go w oczach większości. Ona sama nie zamierzała zadawać podobnego pytania - ufała smokołakowi bez jego zapewnień, że jest tego wart, po prostu czuła, że może sobie na to pozwolić.
- Uważam, że nie można nikogo oceniać po wyglądzie - wyjaśniła Sanaya. - Dopiero w słowach i czynach jest coś, na podstawie czego można sądzić. Zresztą, mam nosa do rozpoznawania dobrych osób.
Alchemiczce przemknęło przez myśl, że słowa o sądzeniu po wyglądzie pasowały też do niej, gdyż brano ją już za przedstawicielkę miliona innych profesji i chyba żadna nie była związana z nauką. Była już szamanką (to najczęściej), tancerką, bardem, artystką, a nawet prostytutką, gdy zaś ludzie dowiadywali się, że zajmuje się alchemią, byli często zaskoczeni, a już zawsze reagowali zaskoczeniem na jej specjalizację. Co zdarzyło się również Fenrirowi, ale nie miała do niego o to żalu, dlaczegóż miałaby mieć? Tę działkę okupywali sami starzy profesorowie, czego była świadoma już w momencie, gdy się na to zdecydowała. Pamiętała minę Miguela, gdy przedstawiła mu ten pomysł - najpierw szczęka opadła mu do ziemi, a później podskoczył z kwikiem radości. "Działaj, jasne! Na pierwszym poważnym odczycie wybijesz połowę konkurencji - umrą na serce, jak cię zobaczą!", tak jej wtedy powiedział. Kochany Miguel, jak zawsze nieprzyzwoicie niepoważny.
- Zamyśliłam się, wybacz - usprawiedliwiła się przed Fenrirem, bo chyba faktycznie na sekundę przestała kontaktować. - W sumie Eniko też dobrze przyjęła twoją smoczą rękę, może dzisiejsze społeczeństwo nie jest takie najgorsze? Jak sądzisz? Mówiłeś, że żyjesz jakieś dwieście lat, kiedyś było inaczej?
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości