Menaos[Menaos] Kolejny krok

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Przez dłuższą chwilę nie mówili nic, dając sobie tym samym czas na odpoczynek, a także złapanie i uspokojenie oddechu. Objął Sanayę, gdy wtuliła się w niego.
- To, że mieszka sam nie znaczy, że mieszka w niewielkiej chatce - powiedział trochę tajemniczo i uśmiechnął się podobnie. Alchemiczka mogła domyślić się, że nie powinno być problemu z prywatnością, gdy udadzą się w odwiedziny do Voro. - Miałem osobny, przegrodzony ścianą pokój, więc prawdopodobnie właśnie w nim będziemy nocować. Gdy odwiedzam Voro to nocuję właśnie w tym pokoju - dodał po chwili. Ponownie udało mu się "złapać" usta Sanayi przy pomocy swoich ust, gdy kobieta pocałowała go i przez to ich pocałunek był nieco dłuższy. Fenrir wodził wzrokiem za alchemiczką, a gdy podeszła do okna to sam wstał i zebrał rozrzucone rzeczy, po czym zaczął się powoli ubierać, najpierw spodnie, a później buty. Usłyszał jej pytanie.
- Hmm... Myślę, że będzie taka możliwość. Domyślasz się, że będę miał trochę inny głos, prawda? Jednak to dalej będę ja - odpowiedział. Nie chciał, żeby miała jakieś wątpliwości odnośnie jego przemiany w "smoczą" formę. Swoją drogą to spotkał kiedyś osobę, która właśnie uważała, że jak smokołak przemienia się w swoją podobną do smoka formę to staje się kimś innym, a nie tym kim był w humanoidalnej postaci. Po chwili nałożył koszulę, jednak co chwila zerkał na czeszącą włosy kobietę. Jej fioletowe włosy wydawały mu się naturalnymi, a nie pofarbowanymi, mimo, że wiedział, że włosy te nie są naturalne.
- Lot nie będzie specjalnie długi, ale myślę, że jeżeli będziesz chciała to zdążymy odbyć krótką rozmowę w jego trakcie - podjął po chwili. Następnie zabrał się za nakładanie napierśnika, a później założył rękawicę.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Alchemiczka wstała i lekko przechyliła się do przodu, włosy zagarniając na twarz, aby sięgnąć kosmyków z tyłu głowy i dobrze wyczesać ich końce.
- Nie wątpię, że to nadal będziesz ty - zapewniła w odpowiedzi na słowa Fenrira. Właśnie skończyła się czesać i w malowniczy sposób zarzuciła włosami, po czym chwilę przeczesywała je jeszcze dłońmi, aby odpowiednio się układały. Zbędny w danym momencie grzebień trzymała w zębach.
- Nadal trochę obawiam się tego lotu - wyznała, gdy już skończyła z włosami i schowała grzebień. - Ale świadomość tego, że w razie czego będę mogła się do ciebie zwrócić, sprawia, że czuję się trochę lepiej.
Sanaya uśmiechnęła się do smokołaka, po czym w końcu zabrała się za ubieranie. W pierwszej kolejności założyła na siebie stanik, wiążąc go pod biustem, a dopiero później na szyi, aby na pewno dobrze się ułożył. Gdy wciągała na siebie majtki, Fenrir zabierał się za dopasowywanie napierśnika. Alchemiczka podeszła do niego i położyła dłoń na jego piersi, uniemożliwiając mu dokończenie.
- Szkoda, że musisz to zakładać - westchnęła, patrząc się na niego jak sroka w gnat. Przez moment zdawało się, że faktycznie bardzo tego żałuje, później jednak uśmiechnęła się i zabrała rękę. - Wytrzymam do następnego razu, spokojnie.
Po tych słowach Sanaya już dość szybko skończyła się ubierać. Przez moment zastanawiała się, czy powinna zakładać płaszcz i doszła do wniosku, że owszem - gdy będą już w górze, może ją solidnie przewiać. Założyła więc okrycie wierzchnie i zapięła je od góry aż do bioder, aby móc później swobodnie dosiąść Fenrira. To sformułowanie, w kontekście ostatniej nocy, sprawiło, że Tai nie potrafiła powstrzymać uśmiechu - było tak cudownie dwuznaczne.
- Gotowa - zakomunikowała smokołakowi, dopinając jeszcze klapę torby.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Dobrze, że nie wątpisz - odparł smokołak. Postanowił podzielić się z nią tym, o czym wcześniej pomyślał, więc dopowiedział: - Kiedyś spotkałem osobę, która była przekonana, że gdy zmieniam się w swoją smoczą postać to nie jestem tym kim byłem w humanoidalnej formie. W dodatku nie udało mu się przekonać tej osoby do tego, że jest inaczej niż myśli - cały czas przyglądał się jak Sanaya rozczesuje swoje włosy, wyglądały jeszcze piękniej niż wcześniej, a przynajmniej według niego. Zresztą... nie tylko włosy alchemiczki były piękne.
- Nie masz się czego bać, jeżeli mi ufasz. Jak już będziemy prze lotem to powiem ci jak i gdzie się złapać, żeby mieć praktycznie pewność co do tego, że się nie spadnie. A w razie czego... spikuję w dół i cię złapię - zapewnił ją. Mimo, że jego ton głosu wskazywał na to, że jest pewien tego o czym mówi to wskazywał też na to, że nie musi się obawiać i, że na pewno może mu zaufać, jeżeli idzie o kwestie lotu na jego grzbiecie. Dodatkowo odwzajemnił jej uśmiech.
Przyglądał się jak Sanaya zakłada stanik, bo jeszcze przez chwilę mógł popatrzyć na jej piersi w pełnej okazałości, mimo, że widział je ostatnio dość często i długo to i tak ich widok cieszył go za każdym razem.
- Tak jest... bezpieczniej, zarówno dla mnie jak i dla ciebie, gdybym musiał cię bronić - odparł, gdy Sanaya uniemożliwiła mu założenie napierśnika do końca i powiedziała, że szkoda, że Fenrir musi go zakładać. - Wiesz... to samo mógłbym powiedzieć odnośnie zakładanie przez ciebie stanika - dodał po chwili i uśmiechnął się do niej. - Ale też poczekam - dopowiedział z uśmiechem na ustach.
Następnie wrócili do ubierania się. Fenrirowi pozostało tylko dokończyć nakładanie napierśnika, bo hełm nałoży dopiero przed podróżą, ewentualnie po tym jak wyjdą z karczmy.
- Również jestem gotowy - odparł. - Chyba możemy iść? - dodał po chwili.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Alchemiczka pokręciła głową z niedowierzaniem - kimkolwiek był znajomy Fenrira, nie chciałaby chyba go poznawać, skoro tak uparcie trzymał się swoich z góry określonych poglądów i nie przekonały go szczerze słowa smokołaka, którego one dotyczyły. Sama nie potrafiła sobie wyobrazić, by zmiennokształtni mieli dwie zupełnie odrębne osobowości - różniące się bardzo, mniej lub bardziej nastawione na instynkty, owszem, ale nie zupełnie różne.
Fenrir na słowa Sanayi o napierśniku odpowiedział w podobnym tonie, na co ona od razu sięgnęła do wiązania na karku, jakby chciała rozwiązać niedawno zawiązany supeł podtrzymujący jej stanik. Chwilę później cofnęła ręce i z zadowoleniem wróciła do ubierania się.
- Chodźmy - zgodziła się, gdy oboje byli już gotowi. To ona zaopiekowała się kluczem, uznając, że skoro dzień wcześniej został jej wręczony, to też przez nią powinien zostać zwrócony.
W głównej sali karczmy siedziało niewiele osób - większość obywateli miasta o tej porze zajmowała się zarabianiem na chleb, w karczmach siedzieli jednak ci, którzy zaczynali pracę później albo w ogóle nie mieli sztywnych ram czasowych na wykonywanie swoje zajęcia. Wyglądało na to, że wszystkich gości obsługuje jedna dziewczyna, nie wyglądała jednak na zabieganą - gdy Sanaya i Fenrir schodzili po schodach, ona siedziała za barem i bacznie im się przyglądała. Alchemiczka nie od razu do niej podeszła, najpierw odłożyła swoją torbę na jedną z ław i dopiero później skierowała swe kroki w stronę lady.
- Zwalniamy pokój - wyjaśniła, podając dziewczynie klucz.
- Yhm. Jakieś śniadanie sobie państwo życzą? Niedawno dowieźli nam świeże mleko, jest jeszcze chleb z rana, polewka piwna, znajdzie się na pewno jakieś jajko albo kawałek kiełbasy - wymieniała, jakby chciała zachęcić do zjedzenia czegoś przed podróżą. Tai nie musiała wcale długo przekonywać.
- Mleko i chleb, jak najbardziej - zgodziła się, gdy tylko miała okazję, po czym spojrzała pytająco na Fenrira. Gdy i on przedstawił swoje zdanie na temat późnego śniadania, oboje mogli wrócić do stołu, gdzie alchemiczka beztrosko zostawiła wcześniej swoją torbę. "I tak nikt by jej nie ukradł - rękę by mu urwało od tych ciężarów", uznała, gdy ją wcześniej odkładała.
- Cały czas myślę o tym, co mi wcześniej powiedziałeś - zagaiła, siadając obok Fenrira. - O tym twoim znajomym, który nie umiał zrozumieć, że po zmianie formy to nadal ty. Co to był za człowiek? Oprócz tego, że uparty - dodała w ramach żartu. - Był w ogóle świadkiem twojej przemiany?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Wyszedł za Sanayą, jednak najpierw otworzył przed nią drzwi i dopiero po tym jak ona je przekroczyła to zrobił to Fenrir. Przy okazji wziął pod ramię alchemiczkę, po tym jak zamknęła na klucz drzwi od pokoju, który wynajmowali, i zeszli na dół. Gdy byli przy ladzie to dziewczyna, która obsługiwała gości zaproponowała im śniadanie, po tym jak Sanaya oddała jej klucz.
- Dla mnie równie mleko i chleb - odparł, gdy alchemiczka spojrzała na niego pytająco. Nie był, aż tak głodny, mimo, że mogłoby się wydawać, że po tym co robili w pokoju to oboje powinni być głodny. Mimo wszystko i tak przyda mu się coś zjeść przed podróżą. Następnie zajęli miejsca przy stoliku, przy którym Sanaya niedawno zostawiła torbę. Chyba nie będą długo czekać na posiłek, a przynajmniej tak wydawało się smokołakowi. Położył hełm na stoliku, obok siebie, tak jak zrobił to wcześniej. Tym razem alchemiczka usiadła obok niego.
- Był świadkiem mojej przemiany, bo chciałem mu udowodnić, że po przemianie dalej jestem sobą- nie wierzył i... rzucił się na mnie z bronią, a ja musiałem się bronić i go zabiłem, bo nie dał mi innego wyboru - odpowiedział jej. Nie było mu przykro z tego powodu, że musiał zabić tego człowieka, bo przecież nie pozostawił mu co do tego wyboru.
- Ale... ten człowiek to już przeszłość, także nie ma co sobie nim zawracać głowy, bo jego głupota i to, że był uparty, doprowadziło do tego, że już nie żyje - powiedział po chwili.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya pokręciła z niedowierzaniem głową, gdy Fenrir przedstawił jej reakcję nieznajomego na jego przemianę. Ani przez moment nie zamierzała ganić smokołaka za to, że w tamtym momencie zabił napastnika - wierzyła, że nie miał innego wyboru, gdyż dzień wcześniej sam przyznał, że nie jest z tych, którzy konflikty potrafią rozwiązywać jedynie siłą.
- Masz rację, nie ma co drążyć - zgodziła się. Nawet gdyby Fenrir nie zdecydowałby się uciąć tematu, ona by to zrobiła - rozmowy o głupocie innych nie zawsze służą poprawie humoru, zwłaszcza, jeśli w wyniku ich braku pomyślunku polała się krew.
Zgodnie z przewidywaniami, nie trzeba było długo czekać na zamówione jedzenie, ledwo para zakończyła tę krótką wymianę zdań, dziewczyna zza baru przyniosła dla nich chleb w koszyku i dwa kubki mleka.
- Ciepłe - zastrzegła, stawiając naczynia na stole. W koszyku znajdowała się niepokrojone pół bochenka i nóż, którym można było podzielić pieczywo na kromki. Mleko było, owszem, ciepłe, ale nie gorące, można było pić je bez obaw, z czego Sanaya natychmiast skorzystała, opróżniając swój kubek do połowy, jakby była bardzo spragniona. Wierzchem dłoni otarła białego wąsa.
- Ja sobie urwę - zastrzegła, sięgając po bochenek. Zgodnie ze swoimi słowami, oderwała kawałek chleba nie kłopocząc się sięganiem po nóż. Często tak robiła i nie uważała tego za zachowanie, które mogłoby komukolwiek uchybiać: nie byli na arystokratycznym dworze, a ona też nie robiła kulek z miąższu i nie rzucała nim w ludzi, po prostu jadła rękami.
- Często przybierasz smoczą formę? - zapytała Sanaya, po czym oderwała od swojego kawałka chleba jeszcze mniejszy fragment i włożyła go sobie do ust, zaraz zapijając. Odpowiedź na zadane pytanie niezmiernie ją intrygowała - taką przemianę uważała za bardzo praktyczną, pod postacią smoka Fenrir mógł szybko pokonywać dalekie odległości, a na ziemi pewnie mało kto był na tyle głupi, aby go atakować. Była ciekawa, czy on podziela jej zdanie i czy się do tego stosuje.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie powiedział już nic, tylko wysłuchał Sanayi i w duchu podziękował jej, że nie drążyła tematu tego człowieka. Z tego co powiedziała i tonu w jakim to powiedziała nie wynikało też, że w jakiś sposób jest na niego zła za to, że zabił tego człowieka albo, że jest go jej żal. Po niedługiej chwili dostali zamówiony posiłek, a były to dwa kubki mleka i pół bochenka z nożem, którym można było pokroić pół bochenka na kromki. Dotknął kubka po tym jak kelnerka powiedziała, że ciepłe- rzeczywiście takie było, jednak nie było gorące, więc można było je pić, co zresztą dość szybko zrobiła Sanaya, a po chwili w jej ślad poszedł smokołak, jednak on wypił ćwierć kubka, a nie połowę. Poczekał, aż kobieta urwie sobie kawałek chleba i po chwili zrobił to samo. Następnie zjadł urwany przez siebie kawałek chleba i popił mlekiem. Miał sięgnąć do bochenka, aby urwać sobie kolejny kawałek pieczywa, jednak alchemiczka zadała mu pytanie, więc postanowił, że najpierw na nie odpowie.
- Głównie w trakcie dłuższych podróży, czasami jak śpię to też przemieniam się w smoczą formę, jeżeli wiem, że okolica nie jest szczególnie bezpieczna, a muszę przenocować akurat w tym miejscu - odpowiedział i spojrzał na alchemiczkę. - Aaaa... Tylko kilka razy walczyłem w tej formie. Szczerze mówiąc to wolę walczyć w postaci humanoida, bo w tej postaci jestem zręczniejszy - dodał po chwili. Chodziło mu o to, że łatwiej przychodzi mu unikanie ciosów i tak dalej, jednak to, że jest zręczny dało również się zauważyć w trakcie zabaw w łóżku, ale nie wiedział czy Sanaya zwróciła na to uwagę.
- Najczęściej walczę w postaci, w której siedzę teraz obok ciebie, rzadziej w postaci hybrydy, czyli w postaci, w której wyglądam jak człowiek ze smoczymi skrzydłami, a najrzadziej walczę jako "smok" - podsumował pod koniec i sięgnął po kawałek chleba, który zjadł i tak jak wcześniej, zapił go mlekiem.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya z zainteresowaniem słuchała obszernych wyjaśnień Fenrira, pogryzając w międzyczasie kawałki chleba. Tak jak z początku była w stanie opróżnić swój kubek za jednym razem, tak teraz piła oszczędnymi łykami, aby starczyło jej do końca posiłku. Uśmiechnęła się na wzmiankę o zręczności smokołaka - zdawało jej się, że dostrzegła w jego twarzy subtelną zmianę, jakby zdanie to miało podtekst, a w aktualnym kontekście mógł on nawiązywać tylko do jednego.
- Wczoraj przemieniłeś się w hybrydę - zauważyła, aby zasygnalizować, że wie, jak wygląda ta forma. - Po przemianie w smoka nie trzymasz jednak przeciwników na dystans? Mówiłeś, że potrafisz ziać kwasem, to chyba szybko załatwia sprawę na odległość, prawda?
Sanaya nie znała się na walce, a tym bardziej na tym, jak walczą smoki czy smokołaki, dlatego to, co mówiła, to były tylko jej prywatne przemyślenia - wolała skonfrontować je z praktyczną wiedzą Fenrira. Zdawało jej się, że mężczyzna lubi temat walki, co oczywiście nie było niczym dziwnym, ona jednak nie za bardzo mogła z nim o tym dyskutować ze swoim marnym rozeznaniem w temacie. Chętnie jednak pytała i wysłuchiwała odpowiedzi, nie z przymusu, a z chęci poznania tematu. I po prostu dla samej przyjemności słuchania jego głosu. Przez moment przemknęło jej przez myśl, czy nie poprosić Fenrira o to, by nauczył ją kilku rzeczy, jednak porzuciła tę myśl. Nie nadawała się do walki, po prostu to czuła - nawet, gdyby znała jakieś podstawowe sztuczki, nie byłaby w stanie zastosować ich w praktyce, była stworzona do zupełnie czego innego.
- Walczyłeś kiedyś przeciwko smokowi? - zapytała nagle, gdy tylko przyszło jej to do głowy.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Sanaya słuchała go z zainteresowaniem albo sprawiała takie wrażenie, jednak Fenrirowi wydawało się, że bardziej prawdopodobne jest to pierwsze. Zauważył jej uśmiech, gdy wspomniał o tym, że w ludzkiej formie jest zręczniejszy, dlatego pomyślał o tym, że alchemiczka pomyślała o tym co, ostatniej nocy i "rankiem", robili w łóżku.
- Słusznie zauważyłaś - odparł. W sumie to dla niego znaczyło to też, że Sanaya słucha tego o czym mówi i pamięta to, przynajmniej przez jakiś czas. - Głównie to boją się do mnie podejść, gdy jestem w smoczej formie. I tak, plucie kwasem przeważnie załatwia sprawę i trzyma przeciwnika na odległość, jednak czasami mimo tego to niektórzy, naprawdę odważni podchodzą i zaczyna się walka wręcz... Na koniec dziwią się, że ich oręż praktycznie nic mi nie zrobił, mimo że trafili kilka razy... - dopowiedział. Chyba nie musiał mówić tego, że taki delikwent później umierał, bo Sanaya raczej mogła się tego sama domyślić. Już wcześniej alchemiczka powiedziała mu, że nie zna się na walce i tak dalej, więc gdyby zdarzyło jej się powiedzieć coś źle to nie będzie miał jej tego za złe, jednak poprawi ją, żeby na następny raz nie zdarzyło jej się popełnić błędu. Oderwał kolejny kawałek chleba, zjadł go i popił mlekiem.
- Nie. A gdyby zdarzyło mi się z nim walczyć to podejrzewam, że przegrałbym... Chociaż zależałoby to od wieku smoka i tego czy byłby w swojej prawdziwej formie, czy w postaci humanoidalnej - odpowiedział. Jeżeli ona tego nie wiedziała to zawsze to jakaś nowa wiedza, a nawet jak wiedziała to podzielił się z nią swoimi spostrzeżeniami. Swoją drogą to chciał, żeby Sanaya ponownie się rozgadała, żeby mógł sobie posłuchać jej głosu, jednak raczej nie znajdzie tematu, ewentualnie musieliby zacząć rozmawiać o alchemii. W między czasie zjedli już większą część połowy bochenka chleba, który wcześniej przyniosła im kelnerka.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya zaśmiała się cicho - wyobraziła sobie minę tych, którzy próbowali zranić przemienionego w smoka Fenrira mieczem. Oczywiście wiedziała, że im na pewno nie było do śmiechu, ale mimo wszystko jej umysł podsuwał jej czasami obrazy bardziej zabawne, niż logiczne.
- Jako smok nie masz żadnych słabych punktów? - upewniła się. Domyślała się co prawda, że takie istnieją i nawet miała kilka typów, gdzie mogą się one znajdować, ale chciała to usłyszeć od niego. Inna sprawa, że jeśli miała rację, to i tak przeciętny piechur miałby spory problem z sięgnięciem wrażliwych na zranienie miejsc na ciele Fenrira.
Gdy smokołak był zajęty odpowiadaniem na pytanie alchemiczki, ona skończyła jeść oderwany na początku kawałek chleba i nie sięgnęła już po kolejne - uznała, że tyle jej wystarczy, a porządny posiłek zjedzą już u niej. Jak każda dobra gospodyni, Sanaya od razu zastanowiła się, jakie składniki ma w domu i co się da z tego zrobić, aby zaimponować Fenrirowi. "Ach, przecież obiecałam mu szmaragdowe wino! Nie, to muszę coś wymyślić zamiast tej potrawki z grzybami..." Chociaż w głowie aż jej wrzało od pomysłów, ani na moment nie straciła wątku rozmowy i gdy Fenrir skończył opowiadać, nie szukała w panice słów i tłumaczeń.
- Podoba mi się, że udzielasz takich obszernych odpowiedzi - zauważyła z uśmiechem. - Smoka w jego prawdziwej postaci widziałam tylko raz, jeśli mam być szczera, na dodatek tylko z daleka. Byłam wtedy prawie u podnóża gór Dasso, podczepiłam się do pewnej ekspedycji archeologicznej, która badała chram jakiegoś dawno wymarłego kultu. Akurat byliśmy na terenie tego chramu, otwarta przestrzeń, czyste niebo nad głowa, a on pojawił się jakby znikąd. Teraz, gdy o tym myślę, nie był chyba specjalnie duży, wtedy jednak udzieliła mi się panika kilku osób, które pracowały na stanowiskach obok. Stałam jak posąg i gapiłam się na niego. A on po prostu zakręcił kółko nad ruinami, może nas zauważył, a może nie, i poleciał dalej. Smokołacy po przemianie wyglądają tak samo jak smoki, czy da się was rozróżnić?
Zadane przez Sanayę pytanie nie służyło tylko temu, aby poznała anatomiczne różnice między obiema rasami, ale też temu, by sama mogła oszacować szanse w walce jednych z drugimi. W końcu na ciosach się nie znała, ale podczas starcia liczą się również walory fizyczne oponentów, a to już była w stanie oszacować.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Mam... Każdy ma jakieś słabe punkty, nawet gdy wydaje się, że ich nie ma to i tak są. Jednak, żeby trafić w czuły punkt smoka lub smokołaka w smoczej formie to trzeba być naprawdę precyzyjnym - odparł Fenrir. Co prawda nie powiedział jej gdzie dokładnie znajdują się te słabe punkty, jednak jakby nie było to odpowiedział na pytanie, a Sanaya nie pytała o to gdzie konkretnie znajdują się jakieś słabe punkty na jego ciele gdy zmieni się w "smoka".
Gdy skończył odpowiadać na pytanie to poczekał jeszcze chwilę, bo zauważył, że alchemiczka nad czymś rozmyśla, więc wolał w spokoju poczekać na to, aż skończy, przy okazji zjadł sobie kolejny kawałek chleba i zapił niewielkim łyczkiem mleka.
- W takim razie będę starał się ich udzielać jak najczęściej - odparł z niewielkim uśmiechem na ustach. Swoją drogą starał się dość często uśmiechać w jej towarzystwie, żeby nie myślała, że nie jest przy niej szczęśliwy czy coś, jednak to, że się nie uśmiecha nie znaczy, że źle czuje się w towarzystwie alchemiczki, bo tak na pewno nie jest. Następnie wysłuchał opowieści Sanayi o jej "spotkaniu" ze smokiem. Co prawda Fenrir nigdy nie rozmawiał ze smokiem, jednak kilkukrotnie widział smoka przelatującego po niebie.
- Da się odróżnić smoka od smokołaka - odparł Fenrir, jednak to nie koniec, bo jego ton głosu podpowiadał nawet, że ma zamiar to rozwinąć. - Po pierwsze to smokołaki są z reguły mniejsze od smoków, po drugie: smokołaki z wyglądu bardziej przypominają wywerny, a nie smoki. Po trzecie: Smoki są silniejsze, wytrzymalsze i mają twardszą łuskę od smokołaków - rozwinął wypowiedź i zastanowił się chwilę.
- Jak na razie to tylko te trzy różnice przyszły mi do głowy - dodał po chwili.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya nie drążyła tematu słabych punktów Fenrira - może wcale nie miał ochoty o tym mówić, w końcu nie jest to nic, czym można się chwalić. Pokiwała jedynie głową i mruknęła "aha" na znak, że zrozumiała i przyswoiła jego słowa.
- To wystarczy, rozumiem już na czym rzecz polega - zapewniła, gdy smokołak skończył wymieniać różnice między swoją rasą, a smokami. Nie spodziewała się, że będą one aż tak znaczące. "Przynajmniej teraz na pewno sobie jednych z drugimi nie pomylę", pomyślała, chociaż nie przypuszczała, by było jej to jeszcze kiedyś potrzebne - przez blisko trzydzieści lat swojego życia spotkała tylko jednego smokołaka, który siedział teraz przed nią, i żadnego smoka, wątpiła więc, by teraz nagle miała zacząć trafiać na nich na każdym rogu.
- Czyli, popraw mnie, jeśli się mylę, ale po przemianie masz tylko tylne łapy i skrzydła? - upewniła się. Z tego co kojarzyła, tak właśnie wyglądały wiwerny, brak przednich kończyn był najbardziej charakterystyczną cechą odróżniającą je od smoków. Fenrir sam przed chwilą przyznał, że jego rasa przypomina raczej te pierwsze jaszczury, dlatego Sanaya wolała upewnić się, że na pewno dobrze go zrozumiała. "Gdybym chwilę poczekała, mogłabym przekonać się o tym na własne oczy... Ale w końcu nikt nie broni mi pytać" rozgrzeszyła się w myślach.
Alchemiczka, czekając na odpowiedź Fenrira, dopiła zawartość swojego kubka i odsunęła go od siebie. Była gotowa do drogi w każdej chwili, sama jednak nie wyszła z propozycją, by już ruszać - na razie jeszcze rozmawiali, te kilka minut na pewno ich nie zbawi. Chociaż z drugiej strony, już dawno minęło południe, Fenrir pewnie będzie chciał odejść kawałek od miasta, aby móc się swobodnie przemienić i wzbić się w powietrze... Może lepiej nie przedłużać.
- Idziemy? - zaproponowała, widząc, że on również skończył już posiłek.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Dobrze, że alchemiczka nie próbowała drążyć tematu ze słabymi punktami, wtedy Fenrir powiedziałby jej, że dla bezpieczeństwa lepiej byłoby, żeby jej o tym nie powiedział, poza tym ta dokładna wiedza raczej nie przydałaby się jej... ewentualnie wymyśliłby coś innego.
Kiwnął głową na znak, że zrozumiał słowa Sanayi, gdy zapewniła go, że już wie jaka jest różnica między smokiem, a smokołakiem.
- Nie do końca - odparł i tym samym poprawił alchemiczkę. - Smokołaki mają przednie i tylne łapy, jednak wyglądem i tak bardziej przypominają wiwerny, a nie smoki. Zresztą... niedługo będziesz mogła to zobaczyć - dodał po chwili i ponownie uśmiechnął się do niej. Zjadł resztę chleba i popił to resztą mleka, która została w jego kubku, przy okazji Sanaya już najwidoczniej również skończyła posiłek. Zrobił to samo co ona i odsunął kubek od siebie, tym samym zasygnalizował, że on również wypił wszystko co w nim było, a że zjadł resztę połowy bochenka chleba to mogła zobaczyć.
- Mhm. Myślę, że możemy iść - odparł i wstał. Stanął obok krzesła Sanayi poczekał, aż ona wstanie, a po chwili wziął ją pod ramię. Następnie skierowali się do wyjścia z karczmy i wyszli.
- Domyśliłaś się pewnie tego, że nie będę przemieniał się w środku miasta, prawda? - zapytał, chociaż wydawało mu się, że zna odpowiedź na pytanie to, i tak wolał usłyszeć ją z ust alchemiczki.
- Teraz skierujemy się do najbliższej bramy, odejdziemy kawałek od miasta i wtedy się przemienię. Dobrze? - zapytał, mimo, że wiedział, że Sanaya zgodzi się na to. Skierowali swoje kroki w stronę bramy wyjściowej z Meanos.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanayi zdawało się, że chyba wie, co miał na myśli Fenrir, gdy próbował jej wytłumaczyć, na czym polega ta cała sprawa z kończynami przemienionych smokołaków, nie dopytywała jednak o szczegóły - wkrótce na własne oczy przekona się, czy jej przypuszczenia są słuszne. Bez zbędnych dyskusji wstała i wyszła z karczmy z Fenrirem pod rękę, do samych drzwi odprowadzał ich wzrok obsługującej dziewczyny, ciężko było jednak stwierdzić, co sobie przy tym myśli. W każdym razie nie zawołała ich i nie robiła problemów, gdy wychodzili na ulicę.
Pogoda na zewnątrz w dużej mierze pokrywała się z tym, co spodziewała się zastać Sanaya, gdy wyglądała przez okno - było ładnie, słonecznie, może trochę za gorąco, ale za miastem na pewno zrobi się chłodniej. Na ulicach Menaos było znacznie więcej osób, niż poprzedniego wieczoru, ale nada nie trzeba było przepychać się wśród tłumu, można było pozwolić sobie na spacer.
Chociaż Fenrir spodziewał się usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie, Sanaya w pierwszej chwili nie udzieliła. Spojrzała na niego, lekko przekrzywiając głowę i z uśmiechem unosząc brwi - taką minę robi się, gdy nie chce się na głos mówić "Naprawdę musisz o to pytać?".
- Domyśliłam się - zapewniła w końcu. - Prowadź w takim razie.
Z karczmy, którą przed chwilą opuścili, nie było specjalnie daleko do bramy miasta, droga też nie należała do skomplikowanych. Jakąkolwiek trasę by Fenrir nie obrał, nie mijało się po drodze żadnych newralgicznych punktów Menaos, placów czy parków, przez co droga mijała naprawdę spokojnie i bez żadnych zwrotów akcji, może z wyjątkiem grupki dzieciaków, które uciekły z piskiem i śmiechem spod nóg podróżnych.
Po opuszczeniu miasta Sanaya i Fenrir szli jeszcze kawałek drogą, a gdy dotarli do linii drzew, wkroczyli między nie. Jako iż granica lasu była w tym miejscu naturalna, rośliny rosły rzadko i nietrudno było trafić na prześwit wystarczająco duży, aby smokołak mógł się swobodnie przemienić i nie wywoływać przy tym sensacji. Gdy w końcu padła decyzja, że znaleźli dogodne miejsce, Sanaya zatrzymała się na skraju polanki i ostatni raz sprawdziła, czy na pewno dobrze zapięła torbę i niczego nie zgubi. Widać było, że jest trochę zdenerwowana, ale nie spanikowana.
- Jeśli masz dla mnie jakieś wskazówki, z chęcią je przyjmę - zwróciła się do Fenrira pogodnym głosem, który wbrew wszelkim przypuszczeniom nie drżał. Może jednak to była ekscytacja, a nie nerwy?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Pogoda była dobra, było ładnie i słonecznie, chociaż trochę za gorąco, jednak gdy opuszczą miasto powinno zrobić się nieco chłodniej, zwłaszcza wtedy, gdy wkroczą w las, aby poszukać polany, na której Fenrir mógłby się przemienić. Smokołak miał na sobie zbroję i mimo wszystko to było mu trochę goręcej niż Sanayi, która miała na sobie tylko ubranie.
Uśmiechnął się, gdy zobaczył minę jaką zrobiła alchemiczka, miała rację, nie musiał o to pytać, bo wiedział, że ona wiedziała o tym o co zapytał, mimo tego to i tak po chwili odpowiedziała mu.
- Jasne - odparł. Szli obok siebie, jednak tym razem Fenrir prowadził. W miarę szybko dotarli do bramy miasta i opuścili je, później przeszli kawałek drogą i na koniec weszli w las. Szukanie odpowiedniego miejsca na przemianę również nie zajęło im szczególnie dużo czasu. Zanim mężczyzna zaczął przemianę to odpowiedział na pytanie Sanayi:
- Właściwie to mam dla ciebie jedną, ale prawdopodobnie ważną, wskazówkę: Najlepiej będzie jeżeli oburącz obejmiesz mnie za szyję i to dość mocno, nie obawiaj się tego, że możesz mnie udusić czy coś, bo tak się nie stanie - powiedział do alchemiczki. Jeżeli mocno obejmie jego szyję to praktycznie nie ma szans na to, żeby spadła.
Następnie smokołak wyszedł na środek polany i przemienił się. Jego ciało na chwilę znikło w świetle, które wyzwoliła przemiana, a po chwili przed Sanayą nie stał człowiek w zbroi, a "smok". Był większy od wiwerny i prawie w całości pokryty czarną łuską, tylko smocza łapa nie zmieniła koloru i dalej była bladoczerwona. Na głowie Fenrira widać była dwa dość spore rogi, a jego ogon zakończony był kolcem, który po pierwszym spojrzeniu wydawał się bardzo ostry.
Na alchemiczkę patrzył takim samym wzrokiem jak wtedy, gdy był humanoidem. Położył się, podpierając łeb na przednich łapach i w spokoju czekał na to, aż Sanaya wespnie się na jego grzbiet.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Nim jeszcze Fenrir skończył mówić, Sanaya już mu przytakiwała ruchem głowy - każda wskazówka na temat tego, czego ma się trzymać, była dla niej naprawdę cenna. Może sama też by do tego doszła, wierzyła jednak, że nie jest pierwszą osobą, którą Fenrir bierze na swój grzbiet, dlatego wie najlepiej, jaka pozycja pasażera jest wygodna dla obojga. Wzmianka o duszeniu wywołała u alchemiczki parsknięcie rozbawienia - nawet teraz, gdy smokołak był jeszcze w swojej ludzkiej formie, nie miałaby szans go udusić, a co dopiero po przemianie.
- Będę się trzymała z całych sił - zapewniła, znowu gorliwie kiwając głową. Już od jakiegoś czasu w jej głowie ekscytacja mieszała się ze strachem, aktualnie jednak górę brało to pierwsze. Cóż się dziwić - osoba, którą fascynuje wszystko co nowe i nieznane, właśnie miała być świadkiem przemiany zmiennokształtnego i, co lepsze, miała odbyć lot na jego grzbiecie. Dobrze, że jeszcze nie zaczęła piszczeć z zachwytu.
Sanaya cofnęła się za linię roślinności, gdy Fenrir wystąpił na środek polany - domyśliła się, że zaraz będzie zmieniał formę, nie chciała stanąć mu na drodze. Nagły błysk sprawił, iż alchemiczka zmrużyła oczy i zasłoniła je przedramieniem. Chociaż próbowała spoglądać spod rękawa i tak nie mogła nic dostrzec, a gdy w końcu zaczęła rozróżniać chociaż kontury, było już po wszystkim. Mimo czarnego powidoku, jaki nadal widziała, postąpiła kilka kroków do przodu, oczy jej błyszczały, a szczęka lekko opadła. Przez moment przyglądała się Fenrirowi jak urzeczona, podziwiała jego skrzydła, ogon, wydłużoną gadzią głowę. Na trochę dłużej utkwiła wzrok w prawej przedniej łapie smokołaka - pokrywające ją łuski zdawały się być bledsze, niż u jego ludzkiej formy. Mimo przemiany Sanaya nadal rozpoznawała jego oczy, coś jej mówiło, że dzięki nim poznałaby go bez względu na okoliczności.
- Wyglądasz wspaniale - oświadczyła w końcu z zachwytem w głosie. Ze strachu, jaki odczuwała jeszcze niedawno, nie pozostał ani strzępek, pewnie podeszła do smoka i przez moment jeszcze gładziła go po szyi. Fenrir kątem oka mógł dostrzec uśmiech na twarzy Sanayi, gdy cofnęła się o krok. W końcu jednak go dosiadła, uczyniła to z pewną ostrożnością i starannością - wcześniej nie przyglądała mu się tylko ze względów estetycznych, ale również pod kątem tego, że ma podróżować na jego plecach i obojgu ma być wygodnie i bezpiecznie.
- Gotowa - oświadczyła, mocno obejmując Fenrira za szyję. Torba, którą wcześniej alchemiczka przesunęła na plecy, teraz częściowo oparła się o grzbiet smokołaka, przez co nie powinna nikomu zawadzać czy obijać się o bok.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości