Menaos[Menaos] Miasto na skraju Lasu...

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Nigelus
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nigelus »

Starzec zaśmiał się na reakcję młodych ludzi. Z całą pewnością mają się ku sobie. Halynor podeszła do pantery usadowiła się obok niej i czekała na jej reakcję. Łapkami zwijała liście i paplała bez sensu do zwierzęcia. Nigelus usadowił się wygodnie pod drzewem i pościeliwszy sobie uprzednio na pachnących liściach położył się. Obserwował palące się ognisko i pozostałych. Aimee doglądała ognia, a Silver opierał się o drzewo. Nie widział czy ma otwarte oczy.
Pantera była nadzwyczajna. Położyła się obok ogniska. Nie bała się, że zostanie zaatakowana. Czuł jak powieki powoli mu opadają. Po chwili obok niego usadowiła się Halynor i zasnął.
Silver
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:

Post autor: Silver »

"Trzeba jej przyznać" - rozmyślał Silver obserwując panterę, wciąż jednak pozostając w bezruchu - "Odważna jest. Mało który zwierzak podchodzi tak blisko ludzi, a już na pewno mało który podchodzi tak blisko ognia. Właściwie to... Żaden nie podchodzi." Jakkolwiek pantera zaciekawiła chłopaka, nie udało jej się skupić jego uwagi na dłużej. Po chwili przeniósł wzrok na Nigelusa, który to najprawdopodobniej już spał. No cóż... Starość nie radość. Chłopak skupił się na postaci Aimee, siedziała skulona z twarzą zwróconą w kierunku ognia. Przez chwilę zrobiło mu się jej nawet żal, nie miał pojęcia dlaczego.
- Skąd jesteś? - spytał chłopak, wyrywając dziewczynę z rozmyślań.
- A ty coś się taki rozmowny nagle zrobił? - warknęła, jeśli lutnie potrafią warknąć, Apokalipsa. Chciała dodać coś jeszcze, lecz Silver szybkim ruchem ręki zrzucił jej struny. "Pewnie będzie wściekła" - stwierdził, mimo wszystko w duchu uśmiechając się paskudnie, o taaak... Ten chłopak naprawdę lubił dręczyć lutnie.
Aimee
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek, Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aimee »

Po krótkiej chwili Aimee była zmuszona przerwać swoje marzycielskie rozmyślania i odwrócić wzrok od jasnych płomieni. Usłyszała... coś. Odkręciła głowę w kierunku pantery - najwyraźniej to ona hałasowała, próbując się przemieścić... w krzaki. W krzaki? Po co w krzaki? Chwilę potem do jej uszu dobiegł cichy odgłos rozrywanego materiału. Uniosła brwi. Co ta pantera tam robiła? Jednak nie było to najwłaściwsze pytanie w tym momencie, ponieważ zwierzak wylazł z zarośli i zaczął stąpać ku ognisku, przez co Aimee otworzyła szeroko oczy ze: strachu, zdziwienia, zaskoczenia i przerażenia. Nie była tchórzem, ale myśliwym również nie - a widok wielkiego zwierzęcia z wyszczerzonymi zębami, które przemieszcza się powoli ku tobie, kiedy nie jesteś uzbrojony i wygląda, jakby miało zamiar się zaraz na ciebie rzucić... nie polecam. No, dobrze, pantera była wykończona, ale nadal była panterą ze swoim instynktem, prawda? Dziewczyna wyprostowała się jak struna, bacznie obserwując panterę i przy okazji pilnując, żeby tego nie zauważyła. Licho wie, co mogłoby jej przyjść do głowy...
W tym samym momencie do Aimee odezwał się... Silver. Dziewczyna nawet w najśmielszych snach nie podejrzewała, że chłopak byłby skłonny do czegoś takiego. Zazwyczaj to ona rozpoczynała rozmowę... a tu proszę. Słysząc całkiem niewinne pytanie, odwróciła głowę w jego stronę, machając przy okazji brązowymi włosami.
- Skąd jestem...? - powtórzyła cicho. - Pochodzę z Valladon. Tato pracuje na targu, a mama w bibliotece.
Zmarszczyła brwi, sądząc, że powiedziała nieco za dużo.
- Hmmm... a ty z Fellarionu, prawda? - spytała, doskonale znając odpowiedź. W końcu Fellarianin musi pochodzić z Fellarionu. Proste i logiczne. - Jak tam jest?
Postanowiła wciągnąć Silvera w rozmowę, ale jeśli nie będzie miał zbytniej ochoty na nocne pogawędki... nie ma sprawy. Świat marzeń też jest bardzo kuszący. Przyjrzała się niepewnie chłopakowi, kątem oka zauważając, co zrobił z lutnią. Ostatnio zrobiła się niemiła.
Awatar użytkownika
Kelisha
Szukający Snów
Posty: 178
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kelisha »

Gdy Kelisha poczuła obok siebie czyjąś obecność, otworzyła jedno ślepie i wbiła wzrok wprost w gronostaja. Była nieco zdziwiona jego zachowaniem, w końcu nawet, gdyby wiedział, o jej zmiennoksztatłności i spotkał panterołaczkę w lepszym dla niej okresie, wystarczyłaby próba odgonienia mniejszego zwierzęcia łapą, aby przypadkiem coś mu połamać. Kocica postawiła zwieńczone kolczykiem ucho, by lepiej słyszeć trajkotanie małego drapieżnika. Po prawdzie było to całkowicie bezsensowne, bo ludzka mowa w jego wykonaniu była dla niej zbyt szybka, a zwierzęcej nie rozumiała wcale. Gdy głośny ruchliwy punkt odbiegł w stronę czarodzieja, Kelisha westchnęła głęboko i rozejrzała się. Dwie osoby jeszcze nie spały. I chyba nie planowały tak zaraz zasnąć. Odpadał więc plan późniejszego przeszukania cudzych sakw w poszukiwaniu smakołyków. Pantera uniosła łeb i powęszyła chwilę. Była piekielnie głodna, a młodszy mężczyzna już raz dał jej mięso. Od czarodzieja oprócz pachniało jedzeniem i koniem. On chciał ją jednak zabić, więc nie zamierzała do niego podchodzić. Korciło, by zapolować na konia, ale była na to zbyt słaba, gdzieś wewnątrz świadomości kołatała się też informacja, że nie zostałoby to radośnie przyjęte przez towarzystwo. Została kobieta, o której zmiennokształtna nie mogła jeszcze nic powiedzieć oraz wcześniejszy karmiciel. Dziewczyna wydawała się niespecjalnie zadowolona z obecności drapieżnika, sprawiała raczej wrażenie wystraszonej. Ale głód dawał o sobie znać i trzeba było coś wyżebrać. Kocica najpierw powoli usiadła a potem zrobiła dwa małe kroki w stronę parki. Potem musiała szybko przypomnieć sobie, co było uważane za urocze i nagradzane śmiechem, gdy była znacznie młodsza i podróżowała z łowcami. Tak jak stała, zwaliła się wiec na bok i siłą rozpędu przekręciła na grzbiet. Zamachała łapami nad sobą w próbie schwytania jakiejś iskry ulatującej znad ogniska. Jednak już po kilku ruchach zabawa znudziła się jej na rzecz polowania na własny ogon, który mignął jej gdzieś na granicy wzroku. Puchata ofiara uniosła się nad drapieżnikiem, który szybko unieruchomił jej część łapami, za to nie mógł chwycić zębami. Końcówka ogona ruszała się zbyt szybko i zamiast dać się złapać, uderzyła kilkakrotnie niedoszłego zabójcę w nos. Pantera puściła więc zdobycz i zerwała się na nogi, by spróbować dorwać ją w ten sposób. Po kilku obrotach trzymała wreszcie ogon w paszczy i mogła się położyć, by zalizać ofiarę na śmierć. Po całej operacji skierowała wzrok na parkę i mruknęła gardłowo, licząc na jakąkolwiek reakcję, która przybliży ją do zdobycia jedzenia. Odczekała dłuższą chwilę, ale gdy okazało się, że nie wzbudziła najmniejszego zainteresowania, ułożyła się na swoim poprzednim miejscu, by jedynie zebrać siły i ruszyć dalej. Jakieś dwie godziny później czuła się na tyle dobrze, aby wytargać z zarośli swoje rzeczy i z cichym mruknięciem zagłębić się w las w poszukiwaniu potencjalnej ofiary.

Ciąg dalszy Kelisha
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Rozmowa między Silverem a Aimee, mimo szczerych chęci obojga, jakoś się nie kleiła. Wobec tego, po wymianie jeszcze kilku zdawkowych słów z Fellarianinem, dziewczyna pogrążyła się w marzeniach, a niedługo później jej śliczne oczy same się zamknęły, a głowa opadła bezwładnie na posłanie. Bardka spała spokojnie, śniąc niewinne sny, w których tańczyła na zalanej słonecznym blaskiem łące.

Silver natomiast, widząc, że wszyscy wokoło posnęli, poczuł, że tak właściwie nic go tu nie trzyma. Skoro może odejść jutro czy pojutrze, może zrobić to także i teraz. Nocne bezchmurne niebo nęciło go, takie otwarte i przejrzyste... Fellarianin zapragnął ponad wszystko poczuć w skrzydłach powiew chłodnego powietrza. Pofrunął. Kiedy rankiem jego towarzysze się obudzili, nie było już po nim śladu.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości