Menaos[Wioska na południe od Menaos] Ucieczka.

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald nie mógł uwierzyć że, aż tak wielki jest świat. Spodziewał się, że jest spory. Ale teraz klęcząc nad mapą, okazało się że przerósł jego oczekiwania. Dłuższą chwilę wodził wzrokiem po każdym z zakątków, pochylił nawet głowę by lepiej odczytywało mu się nazwy. Dłuższą chwilę rozszyfrowywał po kolej każdą z liter by złożyć całość w formie wyrazu. Przyglądał się jednak też tym kierunkom o których mówiła Villemo. Świat okazał się tak fascynujący i cudowny. Dlatego dłuższą chwilę zupełnie nie wyrzekł ani słowa. Po prostu podziwiał pergamin oraz szkice na nim się znajdujące.
Po chwili zaczął się zaczął zastanawiać nad słowami Villemo, dla niego istniały dwa cele ich podróży. Uniósł więc głowę, spoglądając na rozmówczynię.
- Wersja z rodziną jest... wydaje się prawdziwa, łatwo zmylić w ten sposób przeciwników. Więc bym się jej trzymał.
- A co do kierunku, rozważyłbym udanie się do Nandan-Theru lub Rododendronii. Obydwa z miast wydają się bezpiecznym i dobrym miejscem. Jedyne co musimy zrobić, to przygotować się dobrze do podróży, zaopatrzyć w konieczne rzeczy jak jedzenie, ubrania na przebranie i tak podobne mienie.
- Najbardziej dobrym kierunkiem, który bym zaryzykował jest Rododendronia. Skoro nie lubią magii, skoro tam nie wpuszczą demonów, to skorzystajmy z tego. Jedyne co musimy wymyślić to tak jak rzekłaś jak dostać się do środka... hmm.. - zamyślił się.
- A nie można powiedzieć władcy tego miasta kim jesteśmy i że chcemy ukryć twoją córkę? To musiałby być okrutnik by nie schronić w swoich murach małej dziewczynki. Wiem, nie ufam władzy, uważam że ci ludzie mają w rzyci nas wszystkich, a jedyne co potrafią rzec to że podatki za niskie. Ale może tym razem by się udało. A jeśli nie, to wtargniemy tak podstępem. Każde miasto, posiada swój słaby punkt. Trza jedynie go znaleźć.
- A jeśli nie, to.. to jakoś nas ukryjemy, na pewno to jest możliwe. Tylko jeszcze tego nie wymyślaliśmy.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Król Rododendronii to człowiek podły i znany z tego, że pyta krótko i równie krótko obcina głowy. Nie wpuści do swojego miasta demona władającego tak silna magią. Musimy to zrobić inaczej. Zwyczajniej. Zostaje trzymać się planu, o którym już mówiliśmy. Musimy znaleźć coś co po pierwsze zmiesza nasze aury, w ten sposób nie da się rozpoznać, czy jestem demonem. Jeśli ukryjemy aury i znajdziemy tam schronienie, będziemy z Raią żyły skromnie udając kwiaciarkę, czy kogoś równie normalnego, nikt nie powinien się zorientować i mogłybyśmy żyć spokojnie wiele lat.
- A wracając do podróży - wróciła do mapy - podróż do Rododendronii jest bardzo długa. To tygodnie ciężkiej tułaczki, ale ten kierunek ma swoje plusy, myślę, że ma ich nawet więcej niż jazda na wschód.
- Widzisz, jesteśmy tutaj - raz jeszcze wskazała na mapie miejsce ich pobytu.
- Musielibyśmy z Elfidranii ruszyć na północny zachód. Moi wrogowie idą najprawdopodobniej z północy. Jeśli są wolniejsi niż my, powinniśmy się z nimi minąć. Sa tez inne plusy. Ruszając tędy - Vi przesunęła dłonią po mapie na północny zachód, zatrzymując się na rzece - dotrzemy do Rzeki Motyli. Idąc pod prąd dotrzemy prosto do Valladonu. To duże miasto, tam zbędziemy mogli odpocząć i uzupełnić zapasy. Poza tym idąc wzdłuż rzeki, zawsze mamy wodę, nie musimy jej szukać.
- Z Valladonu - teraz palec Villemo przesunął się na miasto - ruszylibyśmy dalej, Diharem na północ. I to byłoby najlepsze rozwiązanie. Barki z Valladonu i Ekradonu, pływają Diharem do samej Rododendronni, załadowane po brzegi różnymi produktami. Barki ciągnął zwykle jakieś zwierzęta, które idą drogą wydeptaną na lewym brzegu Diharu. Ciągnięcie barek pod prąd wymaga siły i czasu. Ale jeśli udałoby nam się dostać na jedną z nich, Raia nie musiałaby podróżować wierzchem i co najważniejsze - będą szukać uciekinierów na koniach, nie na barce.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Kowalowi ten plan wydawał się bardzo rozsądny i logiczny. Nie podobał mu się tylko ten durny władca, co to ścina miast sądzić sprawiedliwie. Ogólny jednak pomysł był dobry. W mieście mogli się ukryć, zniknąć dla myśliwych.
- Ty możesz hodować kwiatki, a ja mógłbym zająć się tym czym umiem najlepiej. Tak masz rację, można żyć w spokoju przez długi czas.
- To dobry plan, zresztą lepszego chyba na razie nie mamy. Powiedź jak szybko zwykle poruszają się twoi wrogowie? Może bezpieczniej będzie podróżować w nocy, zaś za dnia odpoczywać. Chociaż... - chwilę się zastanowił - w dzień mniej ludzi się będzie się nami interesować, w nocy dwójka dorosłych i dziecko są bardziej podejrzanymi podróżnikami.
- No dobrze, zatem obieramy kurs do Rododendronii? - upewnił się.
- Nie ma co marnować czasu, resztę obmyślimy po drodze - dodał.
- Poczekajcie tutaj, zjedźcie śniadanie, tak ty też Villemo. Proszę. A ja poszukam szybko strumyka, którym będziemy mogli napełnić bukłaki. Niedługo wrócę, może tak być?
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Nie, Gerald - odparła Villemo.
- Na razie jedziemy do Elfidranii. Musimy odpocząć. Nie szukaj wody. Wczoraj nie myślałam, sądziłam, że mamy jeszcze dwa dni drogi, ale kiedy spojrzałam na mapę, myślę, że dziś o zmroku będziemy w mieście. To co mamy w bukłakach starczy na cały dzień, a wieczorem będziemy już w karczmie. Nie wiem kim są moi wrogowie... jeśli to zakon, to mogą wlec się całym oddziałem i będą wolniejsi niż my. Jeśli to Strażnicy, nie mam pojęcia jak podróżują.
- Po wyjeździe z Elfidranii udamy się do Valladonu. Tam spróbuję się znaleźć coś co zagłuszy nasze aury. A z Valladonu dalej ruszymy barką. Tak będzie najbezpieczniej. Dziś pojedziemy w dzień, a za parę dni, kiedy będziemy ruszać dalej, pomyślimy - Villemo skończyła mówić i zaczęła składać mapę.
- Nie chcę jeść. Po prostu ruszajmy.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- Jesz za mało, demon czy nie jeść musi - krótko i na temat wypowiedział się Gerald podnosząc z ziemi.
- No dobrze, w takim razie pakujmy się - zaczął zwijać obozowisko. Zresztą większą część mieli gotową już wcześniej. Niedługo po tej rozmowie gasili ogień i mogli ruszać. Nim kowal wskoczył na siodło odwrócił się jeszcze do towarzyszki.
- Mogę jechać pierwszy, ale mów mi gdybym zbaczał z dobrej drogi.
Wolał nawet jechać pierwszy, gdyby wrogowie planowali atak, prawdopodobnie go pierwszego zaatakują. A co jak co, ale wolał chronić Villemo.
Zatem kopyta ich wierzchowców, uderzały o ziemię, wystukując równomierny rytm. Raban większą część drogi szedł raźnym spokojnym tempem. Jego zad kiwał się na boki, podobnie jak długi, wręcz za długi ogon. Głową koń kołysał swobodnie, co jakiś czas walcząc o wędzidło z jeźdźcem. Lubił to robić, kiedy zaczynał się nudzić. Gerald natomiast nienawidził kiedy ten mu to robił.
Po południu, siły Rabana opadły. Szedł ze zwieszoną szyją, lekko już przysypiając. Zresztą nawet Węgiel, co jakiś czas kryjący się wśród zarośli, wyglądał na zmęczonego. Była ładna pogoda, słonce świeciło jasno i mocno. Gerald usadowiony idealnie na siodle, sam zaczął przysypiać. Zapewne dlatego nie zauważył, chodź powinien, zbliżającego się miasta przed nimi.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Słońce było już nisko nad horyzontem, kiedy oczom Villemo ukazało się miasto. Wiedziała, że jeszcze dłuższa chwilę zajmie im, nim dotrą do jego bram, a w tym czasie słońce zapewne zdąży już zajść. Jednak widok cywilizacji i bram Elfidranii sprawił, że w Villemo wstąpiła nowa nadzieja. W końcu... w końcu Raia odpocznie, zje coś dobrego, w końcu będą mogli odpocząć. Nawet Vi nerwy i zmęczenia zaczynały dawać w kość. Uśmiechnęła się pod nosem widząc, że są co raz bliżej miasta. Jechali w milczeniu. Raia spała oparta o matkę, była wykończona, przez większość drogi nie mogła usiedzieć spokojnie, wierciła się, płakała, chciała zejść, narzekała na bolące pośladki. Vi bardzo chciała jej ulżyć.

Mniej więcej godzinę później całą trójka była już w mieście. Vi obudziła kowala i kiedy przekroczyli bramy zeskoczyli z koni. Było krótko po zmroku. Ostatni ludzie jeszcze kręcili się po ulicach. Nim wjechali do miasta Villemo naciągnęła na głowę kaptur, by jak najsłabiej było widać jej twarz. Idąc powoli brukowana ulicą Vi zasięgnęła języka i dowiedziała się, gdzie mogą znaleźć karczmę, w której znajdą pokój, gdzie mogłoby spać dziecko...

Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość