Rododendronia[Ulice miasta] Powrót z wyprawy

Rododendronia od wieków strzeże północnych krańców Środkowego Królestwa, zapewniając położonym bardziej na południe miastom względny spokój. Na północy krążą hordy potworów, których to dzielni wojownicy - swoją drogą jedni z najlepszych - usiłują trzymać z daleka od spokojnych ziem na południu. Królestwo Rododendroni posiada kopalnie najczystszego żelaza, z którego lokalne kuźnie wytapiają najznakomitszą stal, co zdecydowania ułatwia zadanie obrońcom.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Ulice miasta] Powrót z wyprawy

Post autor: Lea »

Wraz z nastaniem południa, Lea znalazła się ponownie w Rododendronii.
Powrót z ostatniej ekspedycji na północ, był w pewnej mierze wycieńczający z powodu zaistniałych złych warunków pogodowych. Na szczęście jednak, prawie dwutygodniowa podróż odbyła się beż żadnych strat wśród uczestników. Była to już przynajmniej dziesiąta wyprawa Lei w kierunku północy, a w każdej z nich dołączała do wcześniej uformowanej drużyny jednego z tutejszych szlachciców, którego zdołała już w miarę dobrze poznać, przez co była w stanie mu przynajmniej trochę zaufać. Rozstała się z resztą towarzyszy, po wspólnym dobiciu do bram miasta, wcześniej odbierając swoje wynagrodzenie, aby po chwili odejść bez słowa. Lea była bardzo oschła i mało komunikatywna w kontaktach międzyludzkich, co każdy mógł zaobserwować po krótkim czasie spędzonym blisko dziewczyny. Niektórzy uważali to za zaletę z racji, że parała się wojaczką, co w pewnym sensie, czyniło z niej dobrego, mało gadatliwego żołnierza. Zupełnie innego zdania był natomiast owy rozgadany szlachcic i główny dowódca wyprawy w jednym. Z jednej strony był dla niej uciążliwy, z powodu swojej gadatliwości. Z drugiej natomiast, bardzo go podziwiała. Był dla niej wzorem dowódcy doskonałego, kimś za kim można byłoby bez wahania pójść w bój. O ile nie była w stanie poznać zbyt wielu dowódców, tak z pewnością była w stanie porównać osiągi owego szlachcica z resztą... Cały czas słyszy się w murach Rododendronii, o olbrzymich stratach i błędach, a także o bezustannych klęskach w wyprawach na północ. Całkowite przeciwieństwo stanowił właśnie ten szlachcic, któremu udaje się wrócić za każdym razem, jednocześnie nie ponosząc żadnych strat ludzkich lub są one minimalne. Nigdy też nie spotkała się z tym, aby owy dowódca popełnił jakiś błąd logistyczny lub strategiczny. Oprócz tego, należy wspomnieć o wysokim zgraniu całej grupy oraz braku jakichkolwiek kłótni wewnątrz drużyny. Z pewnością jest to również zasługa umiejętności tego wysoko urodzonego człowieka. Można więc powiedzieć, że Lea trafiła w chodzący cud i miała olbrzymie szczęście, że to właśnie na niego trafiła podczas pierwszej w swoim życiu wyprawy.

Wracając jednak do samej Lei. Rododendronia była dla niej miastem, w którym postanowiła się zadomowić. Nie znała zbyt wielu innych miast i z pewnością nie wybrała tego miasta pod względem, aby żyło jej się najlepiej. Rododendronia miała swoje mankamenty, a widok ogromnej rzeszy mężczyzn wpatrujących się w każdy jej najmniejszy ruch, za każdym razem irytował ją do tego stopnia, że miała zamiar wyjechać z tego miasta. Głównym powodem była możliwość zarobienia w w tych rejonach na wojaczce, a to jest chyba jedyna rzecz, w której Lea jest w stanie zarabiać pieniądze, które pozwolą jej samodzielnie żyć w przynajmniej minimalnym dostatku. Drugim powodem była chęć odnalezienia pewnego człowieka, który kilka lat temu uratował jej życie. Nie była w stanie tak po prostu odejść, chciała przynajmniej poznać tego człowieka i podziękować jemu za ocalenie życia. Nie miała jednak nawet najmniejszych informacji o tej osobie, a jedyna osoba, która mogłaby coś o nim opowiedzieć, umarła ze starości. Chodzi o starego karczmarza, który wynajął pokój z polecenia wybawiciela, a w tym wypadku była to jedyna znana Lei osoba, która wiedziała kim był ów wybawiciel. Oczywiście, jest to bardzo możliwe, że nigdy nie spotka tej osoby albo ona sama już umarła, ale póki istnieje nawet błahy cień szansy, chciała próbować do skutku, aż odnajdzie ową osobę.

Po powrocie z wyprawy, myślała tylko i wyłącznie o tym, jak tu dobrze spędzić dzień i wypocząć po tej całej podróży. Niestety, na jej szczęście, a raczej jego brak, nie będzie to jej wymarzony dzień. Gdy tylko wróciła do znajomej dzielnicy, w której mieszka, zauważyła jak kilkunastu mężczyzn w młodym wieku otoczyło znajomą jej dziewczynę z niewiadomych powodów, która uczciwie pracowała w gospodzie, w której mieszka Lea. Był to wręcz idealny sposób, aby w ułamku sekundy zepsuć jej humor. Dopiero gdy zbliżyła się do nich, zauważyła jak ci próbują w biały dzień okraść dziewczynę z pieniędzy. Do bandytów, Lea nie miała żadnego poszanowania, z resztą nie ma co się dziwić, to właśnie z winy bandytów, zmarła jej młodsza siostra, ojciec, a później w wyniku odniesionych ran, również matka. Jakby na to nie patrzeć, brak poszanowania są raczej łagodnymi słowami, nie oddającymi dokładnie tego, w jaki sposób traktowała takich ludzi. Była to więc idealna okazja, aby w miarę grzecznie, skopać im tyłki.

- Z drogi, śmiecie. - Zawołała, po czym z łatwością odepchnęła na boki dwóch, niczego nie spodziewających się mężczyzn, przewracając ich, a jednocześnie przerywając zbójeckie koło. Następnie złapała dziewczynę za rękę, wydostała ją ze środka zainteresowania, aby mogła odejść od całego zdarzenia.

Po krótkiej chwili, cała reszta bandytów skierowała swoją uwagę w jej stronę. Lea nie miała jednak najmniejszej ochoty pojedynkować się z nimi, czy nawet rozmawiać z takimi gburami, jednak od samego początku dobrze wiedziała, że tak nie skończy się to całe zajście.

- Wracam z północy, jestem głodna i zmęczona. Tłukłam potwory przez kilka dni... A wy właśnie psujecie mi mój wspaniały dzień powrotu. Coś do dodania? - zapytała.

Dwóch mężczyzn wstało z ziemi, a jeden z nich krzyknął w jej stronę.

- Ty... suko! - Zaczął wrzeszczeć w jej stronę.

Reakcja Lei była natychmiastowa, owy facet z pewnością był zbyt blisko niej i to był jego główny błąd. Dziewczyna błyskawicznie się przestawiła i szybkim, niezauważalnym dla przeciwnika kopniakiem z stalowego płytowego buta, uderzyła w jego twarz. Bandyta upadł momentalnie, a od teraz z jego krzywego złamanego nosa rozbryzgała się krew na całe jego ubranie oraz chodnik, na którym teraz leżał. Zaraz po tym, ten sam osobnik wypluł coś na ziemię, a były to dwa zęby oraz ślina połączona z krwią.

- "Może... Trochę za mocno?" - Pomyślała Lea, wracając do pierwotnej, przygotowanej do walki postawy.

Na próżno jednak martwiła się o to. Siedemnastu bandytów w ułamku sekundy rzuciło się w jej stronę, a przynajmniej połowa z nich posiadała krótką broń w postaci noży, a jeden z nich miał dużą, dwuręczną siekierę. Lea była jednak zbyt dobrze przygotowana na taką możliwość. Nie miała jednak najmniejszej ochoty ich zabijać, a posiadała umiejętności na tyle wysokie, że była w stanie ich wszystkich zneutralizować, bez użycia broni ostrej. Bandyci byli jednak całkowicie nie wyszkoleni i nie wiedzieli nawet jak wprawnie posługiwać się swoją bronią. W ułamku sekundy dobyła stalową pochwę wraz z mieczem w środku i potężnym zamachem z dołu, uderzyła najbliższego mężczyznę prosto w podbródek, błyskawicznie pozbawiając go przytomności. W tym momencie niektórzy z widzów ruszyli w poszukiwaniu strażników aby pomóc dziewczynie z całą chmarą przeciwników. Lea radziła sobie jednak dobrze, bez większych problemów trzymając bezpieczny dystans a w razie konieczności wykonując prosty unik lub blokując cios mieczem schowanym w stalowej pochwie. Problematycznym okazał się bandyta z dwuręczną siekierą, który silnymi zamachami próbował trafić dziewczynę. Jej plan był prosty, nie dać się otoczyć, co przez cały czas zbóje próbowały zrobić, oraz w miarę upływu czasu oraz możliwości, powoli likwidować przeciwników tak, aby nie mogli już wstać...
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

Zielone łąki pełne kwiatów i błękit nieba, niezmąconego ani jedną chmurką, Uwielbiała takie sny. Zawsze wylegiwała się wśród wysokiej trawy, ciesząc się tym spokojem. Spokojem który prysł niczym bańka mydlana, gdy jej uszy wychwyciły dźwięk stali uderzającej o stal, a jej nozdrza wypełniła woń krwi. Wyczulone instynkty niemal od razu wyrwały ją z snu i już po chwili stała z sztyletem w Fuksją w dłoni, oczekując ataku. Nie nadszedł. Odgłosy walki dobiegały z zewnątrz, co wzbudziło jej lekkie zaciekawienie, nie wystarczające jednak by przestała myśleć o powrocie do snu.
Ukryła ostrze pod poduszką, sięgając po drobną sakiewkę wypełnioną monetami. Pieniądz rozwiązuje wszystkie problemy, zawsze, i choć nie bardzo chciała się ich pozbywać, to widziała że póki walka trwa, nie uda jej się zmrużyć oka.
W koszuli nocnej, sięgającej kolan i z sakiewką w dłoni ruszyła ku drzwiom.
Gdy znalazła się na zewnątrz dostrzegła wysoką, uzbrojoną dziewoje, w której stronę szarżowała grupka uzbrojonych wieśniaków. Banda obdartusów, bez ładu i składu próbowała stanąć do walki, jednak już po spojrzeniu na wyposażenie urodziwej wojowniczki, było widać że wynik będzie oczywisty.
Powoli ruszyła w stronę walczących, zupełnie ignorując chłodny bruk pod stopami, by następnie cisnąć w ich stronę mały woreczek który wzięła wcześniej z pokoju.
- Weźcie to i przestańcie walczyć. Chce mi się spać a z nią i tak nie wygracie - Obojętność zmieszana z irytacją była wręcz wyraźnie widoczna na jasnej twarzy. Zupełnie nie przejmowała się swoim wyglądem, rozczochrane włosy, i co chwile poruszające się kocie uszka były wręcz perfidnym dowodem że w jej słowach nie ma kłamstwa, jedynie ogon zdradzał lekką czujność kotołaczki. W końcu, nie chciała oberwać. Chociaż kątem oka ciągle obserwowała wojowniczkę. Jej piękne szkarłatne oczy.
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

Owa rzucona sakwa dała bandytom chwilę przerwy, którzy przez chwilę skupili się na kotołaczce. Trzech z nich odłączyło się od grupy i ruszyło w stronę dziewczyny ubranej w piżamy.

Lea natomiast kontynuowała walkę, wykorzystując chwilę nieuwagi przeciwników. Silny cios stalowej pochwy, który był wycelowany wprost w kark jednego z bandytów, poskutkował błyskawicznie, obalając do nieprzytomności kolejnego wroga. W tym momencie, Lea miała już tylko dwunastu bandytów na swojej uwadze, ignorując pozostałą trójkę, która pragnęła zaatakować nieznajomą jej kobietę. Opryszki ponownie rzuciły się w wir walki, tym razem z większą agresją w ataku. Ponownie jednak, żaden z nich nie był w stanie dosięgnąć zwinnej czarnowłosej. Ich zapał do walki ponownie zmalał, gdy kolejnych dwóch przeciwników padło nieprzytomnych na ziemię. Interesujące, że dopiero gdy dopiero padła jedna trzecia całej bandy, zrozumieli, że nie mają do czynienia z byle jakim przeciwnikiem. Pozostała na nogach dziesiątka, przestała wykonywać nieprzemyślane i bezsensowne ruchy, dzięki którym Lei było tak łatwo ich obalać jeden za drugim. Stali się bardziej czujni, a jednocześnie, przestali atakować w pojedynkę. Walka stała się w tym momencie bardziej zacięta i z pewnością wymagała już większego wysiłku niż to, co działo się dosłownie przed chwilą. Obrona napastników nie była już pełna luk i możliwości na kontratak. A nawet jeśli takie były, dziesięciokrotna już teraz przewaga, sprawiała, że wyłonienie z tej grupy pojedynczych celów, stało się niemożliwością. Nadszedł więc czas na zmianę taktyki...
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

Mruknęła cicho zawiedziona głupotą mężczyzn, sakiewka zawierała niemal sto kruków, czy to na prawdę było za mało by ich zadowolić?
Gdy trójka ruszyła w jej stronę, czujne uszy na moment zaprzestały jakiegokolwiek ruchu, a na jej twarzy, na chwile wykwitł delikatny, drapieżny uśmiech. Niczym u kota który za chwile miałby się rzucić do ataku. Szybko jednak go ukryła. Wojowniczka powaliła już tylu, że Ria mogłaby podnieść z ziemi nóż i stworzyć krwawą jatkę, jednak, to byłoby za łatwe, a zdradzenie swojej tożsamości, zmusiłoby ją do opuszczenia miasta na jakiś czas.
Zamiast tego, obserwując zbliżającą się trójkę, jej twarz przybrała wyraz oburzenia, niczym u szlachcianki której sprzeciwia się sługa. Przez chwile kusiło ją, by dać się złapać i udawać niewiastę w opałach. Pokusa by być uratowaną przez tak urodziwą wojowniczkę, była zbyt wielka. Z drugiej strony jednak nie ufała jej na tyle by wierzyć że krwistooka postanowiłaby ją "uratować" z rąk barbarzyńców.
-Nie zbliżajcie się! Bydlaki! - w powietrzu rozległ się krzyk, z nutką przerażenia. Szybko podbiegła do opancerzonej dziewczyny, chowając się za jej plecami i kładąc ręce na zimnej zbroi. O dziwo, mimo bliskości, Lea mogła poczuć że Ria w ogóle nie krępuje jej ruchów, zupełnie jakby była niematerialnym duchem trzymającym się za jej plecami. Było to proste, każdy z choć odrobiną wprawy w skradaniu i zręczności mógł udawać czyjś cień.
-Nie pozwól im, by mnie dopadli! Proszę! - drżący głos pełen strachu, ponownie doszedł do uszu tutaj obecnych. Zupełnie jakby nagle otrząsnęła się z resztek snu i zdała sobie sprawę, w jakiej sytuacji się znalazła.
W głębi jednak jej dusza drżała z ekscytacji, zwłaszcza, że czuły słuch wychwycił brzdęk zbroi, zbliżających się strażników miejskich.
Zapowiadała się ciekawa jatka, może nawet odzyska sakiewkę.
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

Nawet jeśli Ria nie krępowała ruchów czarnowłosej, to i tak była dla niej "niepotrzebnym" problemem. Gdy tylko nadarzyła się okazja, a mianowicie w momencie potężnego zamachu bandyty z toporem, Lea odepchnęła dłonią kotołaczkę, oswabadzając się od "problemu". Następnie sama wykonała prosty unik w tył, a topór wroga wbił się w drewnianą zabudowę domu, uniemożliwiając jego szybkie wyciągnięcie. Tyle czasu wystarczyło, aby młoda awanturniczka wyprowadziła silny frontalny kop z płytowego buta, wprost w niechronioną klatkę piersiową złoczyńcy, który padł nieprzytomny, tuż po tym jak splunął krwią na swoje ciało po mocarnym kopnięciu. Dokładnie w tym momencie, reszta bandy się zawahała, a ich morale spadło już poniżej zera, gdy tylko usłyszeli głosy zbliżających się strażników miejskich. Dwóch z nich wszczęło ucieczkę w kierunku odwrotnym od dwóch dziewczyn, reszta zaś opuściła bronie, nie chcąc już ani walczyć, ani otrzymać większej kary za sprzeciwianie się strażnikom.

Zauważając zaistniałą sytuację, Lea ponownie przywiązała pochwę z mieczem u swojego boku, a wtedy spojrzała w kierunku kotołaczki. Żaden głupiec bez umiejętności, nie wtrąciłby się do takiej potyczki z tyloma przeciwnikami. I z pewnością tak zostałaby potraktowana przez czarnowłosą, jednak jej zachowanie było zdecydowanie dziwne dla Lei. Niby mówi się o szybkości i zręczności kotołaków, jednakże ucieczka nowo spotkanej sprzed drzwi budynku do jej pleców, była zdecydowanie zbyt dobra, aby mogła to zrobić zwykła przedstawicielka kotów, tuż po wyrwaniu ze snu. Wyrażane przez nią emocje również budziły niepewność oraz niepokój osoby o szkarłatnym wzroku. W tym wypadku, nie miała nic do powiedzenia stojącej za nią dziewczynie, chcąc nie robić sobie najmniejszych problemów. Wolała takie dziwne osoby unikać z daleka, więc po posłaniu jej ostrzegającego spojrzenia, po prostu zignorowała kotołaczkę przypatrując się zajściu na środku dziedzińca. W niespełna minutę sytuacja się całkowicie opanowała. Szesnastu złapanych bandytów, w tym dziewięciu nieprzytomnych oraz dwóch uciekinierów. Lea nie miała jednak ochoty na dłuższe rozmowy ze strażą czy nawet ze stojąca wokół gawiedzią, nawet takie przeszkody jak ta, nie były w stanie zmienić jej planów, odnośnie wypoczynku po długiej podróży. Już nawet wybrała kolejny cel, miejscowa piekarnia, a potem ciepły własny fotelik w domu... Taki był jej plan, jak tylko strażnicy pozwolą jej odejść po tym całym zajściu...
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

Jęknęła cicho, lekko zaskoczona tą agresją z strony wojowniczki. Nagłe pchnięcie wytrąciło ją z równowagi, i nawet jeśli odzyskanie jej było proste, pozwoliła sobie upaść, czując pod pupą zimny bruk. Z jej ust wydobyło się ciche prychnięcie gdy jej ciałem przeszedł chłodny dreszcz, jednak nie wstawała. Jedynie obserwowała jak mężczyzna z toporem pada po silnym ciosie a reszta grupki się poddaje.
-To... to... to było niesamowite! Gdzie się nauczyłaś tak walczyć? No i uratowałaś mnie! Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? - Słowa jakby same wydobywały się z jej ust gdy z zafascynowaniem wpatrywała się w znacznie wyższą od siebie kobietę.
Gdy straż zajęła się tymi parodiami rabusiów, podniosła się powoli z ziemi, by odzyskać swoją sakiewkę. Skórzany woreczek pełen monet już po chwili ciążył jej w dłoni, gdy powróciła do szkarłatnookiej.
- Coś się stało? Dziwnie się na mnie patrzysz, chyba nie chodzi o to że jestem prawie naga? nie mów mi, że masz słabość do kotołaków - Wciąż z sakiewką w dłoni, odwróciła wzrok, lekko zawstydzona, drugą ręka jakby podciągając koszule w dół by zakryła "więcej" niż tylko połowę ud. Nawet jej uszy jakby lekko oklapły, gdy tak oczekiwała na odpowiedź, wgłębi duszy jednak nie mogła ukryć rozbawienia.
W sumie, nie narzekałaby, gdyby ktoś taki jak ona się nią "zajął" jednak zdawała sobie sprawę, że jest pewnie jedyną zainteresowaną tymi sprawami, w tym "towarzystwie", nie mogła jednak powstrzymać się od tej "gry aktorskiej" To była zbyt dobra zabawa.
-Wydajesz się być po podróży, więc może pomóc Ci znaleźć jakąś gospodę byś mogła odpocząć -
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

Lea skwitowała to krótko, ciętym wzrokiem spoglądając na półnagą kotołaczkę.

- Wybacz mi, ale nie jestem zainteresowana małymi dziewczynkami. - Stwierdziła krótko, a następnie zbliżając się do niej pokazała palcem pobliski dom rozkoszy. - Myślę, że to będzie odpowiednie miejsce dla Ciebie. - Lekko się uśmiechnęła, aby ponownie oddalić się od niej.- I nie potrzebuję pomocy w szukaniu gospody, możesz mi uwierzyć. - Machnęła ręką na pożegnanie, a następnie odwróciła się od niej i ruszyła wolnym krokiem w kierunku dowodzącego strażnika, by dosłownie po kilku sekundach oddalić się w zachodnią alejkę, a dokładniej w kierunku karczmy "Pod Łabędziem". Nie była to być może najlepsza możliwa karczma, ale z pewnością wystarczy dla tak strudzonej dziewczyny jak Lea... Droga do niej jednak, była jeszcze całkiem długa. Znajdowała się bowiem w zasadzie na drugim krańcu miasta z miejsca, w którym obecnie się znajdowała...
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

O nie nie, w drugą stronę to nie działa> Jak bardzo Ria była śmiałą i pewna siebie gdy to ona zbliżała się do innych, tak gdy inni zbliżali się do niej, czuła dziwny niepokój i nieufność, wciąż jednak starała się utrzymać na twarzy wyraz delikatnego onieśmielenia. Niepotrzebnie. Najwidoczniej Lea nie była na tyle śmiała by poszerzać zakres swoich "zainteresowań" w tym kierunku. Chociaż i tak nie Ria nie zamierzała dopuścić do czegokolwiek. Po prostu, flirtowanie było zabawne, chociaż te uśmiech i te oczy... Boskie.
Zerknęła na budynek który wskazała szkarłatnooka. Nie wyglądał jakoś specjalnie. Ot zwykły lokal którego najchętniej by się pozbyła, gdyby nie to że to pozbawiłoby wiele dziewczyn łatwego zarobku.
O co to to nie. Gdy tak obserwowała nielubiany przez siebie lokal z paniami do towarzystwa, jej uszy wychwyciły jak ciężkie, zmęczone kroki powoli się od niej oddalają. Zerknęła w stronę wojowniczki. Tak szybko uciekała? Miała nadzieje pogadać dłużej. Może się podroczyć, a nawet nie ma szansy by coś na siebie nałożyć czy wziąć z sobą chociaż Maize.
Prychnęła cicho, przeciągając się leniwie. W sumie, nie obchodziło ją że ludzie na nią dziwnie patrzą przez jej ubiór. I tak po wykonaniu zadania miała zamiar stąd zniknąć. Z tą myślą w głowię, żwawym krokiem ruszyła za "wybawicielką" trzymając się jakieś pół krok obok niej.
- Wybacz moje zachowanie. Po prostu jesteś pierwszą wojowniczką jaką w życiu widzę. Nie wiem co mi do głowy wpadło - Ciche spokojne słowa pełne były skruchy jakby faktycznie żałowała swojego zachowania, a jej jasne zielone oczy, wciąż wpatrzone w opancerzoną sylwetkę, wręcz zdradzały podziw jakim darzyła dziewczynę. Dla pobocznego obserwatora musiało to wygląać iście zabawnie, półnaga kotołaczka i wojowniczka wyglądały niczym niewolnik i pan.
- Uratowałaś mi życie więc pozwól mi się jakoś odwdzięczyć. Inaczej nie będę mogła spokojnie usnać. - Dziewczyna podążała w stronę karczmy. Dobre miejsce by zdobyć kilka informacji, albo odpocząć.
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

Lea dobrze zdawała sobie sprawę, że idąca tuż za nią dziewczyna, prawdopodobnie nigdy się od niej nie odczepi.

- Tylko do karczmy. - Odwróciła się niespodziewanie do kotołaczki, powodując jej natychmiastowe przystanięcie. - Kupisz mi jakiegoś drinka i sobie pójdziesz dając mi spokój. Zgoda? - Zapytała retorycznie tylko po to, aby po chwili kontynuować. - Super, a teraz ubierz coś na siebie i lepiej znajdź portfel jeśli rzeczywiście masz zamiar mi się odwdzięczyć.

Od razu po tych kilku zdaniach, Lea obróciła się na pięcie i ponownie ruszyła w stronę Gospody o nazwie "Pod Łabędziem"...



Ciąg dalszy: Lea, Ria
Zablokowany

Wróć do „Rododendronia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość