Rododendronia[Północna dzielnica miasta, karczma "Czarny Koń"]

Rododendronia od wieków strzeże północnych krańców Środkowego Królestwa, zapewniając położonym bardziej na południe miastom względny spokój. Na północy krążą hordy potworów, których to dzielni wojownicy - swoją drogą jedni z najlepszych - usiłują trzymać z daleka od spokojnych ziem na południu. Królestwo Rododendroni posiada kopalnie najczystszego żelaza, z którego lokalne kuźnie wytapiają najznakomitszą stal, co zdecydowania ułatwia zadanie obrońcom.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Niech będzie, skoro chcesz się odwdzięczyć przyjmę zapłatę jaką uznasz za odpowiednią - powiedział w końcu mężczyzna. Na chwilę znów przeniósł na nią wzrok.
- Nie myśl o tym co było - powiedział łagodnie i położył swoją dłoń na jej w geście pocieszenia. Żal mu było młodej, niewinnej dziewczyny.
- Źle się stało, że tacy ludzie istnieją na tym padole. Ale już o tym nie myśl, jeno bowiem smutek to przynosi. A ty młoda jesteś, cieszyć się powinnaś i rozkwitać jak wiosną pąk. Nie zaś smucić.
- Jeśli chcesz, mogę do twego ojca się wybrać i powiedzieć żeś tu jest. Coby się już nie martwił i dowiedział się, żeś cała - powiedział po chwili. Dopiero teraz uświadomił sobie że cały czas trzyma kobietę za rękę, więc powoli cofnął dłoń. Co dziwne poczuł pewien wstyd, że tak długo trzymał jej dłoń.
- Jeśli tylko zechcesz, mogę wyruszyć do niego i to zaraz - dodał już pewniej.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Sauri dziwnie się poczuła, kiedy położył swoją dłoń na jej, ale szybko zrozumiała, że po prostu chce ją pocieszyć. Przecież musiał być dobrym człowiekiem, skoro jaj pomógł. Z pewnością miał dobre serce. Dlatego uśmiechnęła się do niego ciepło. Nie oburzyła się, nie odsunęła, nie zwróciła mu uwagi. Po prostu chciał być dla niej miły.
- Bramy twierdzy zamykają o zmierzchu i nikt już nie może wejść. Od czasu zamachu na królową i ujawnienia zdrajcy król nie pozwala otwierać bram po zmroku. Straże nie wpuszczą prostej córki skryby. Wejście dla służby też jest na noc ryglowane. W dzień jest inaczej, teraz nie ma jak powiadomić moich rodziców, ani jak wrócić. Przepraszam - rzekła szczerze.
- Wiem, że już wiele sprawiłam ci kłopotu.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Zatem pójdę tam w dzień, kiedy bramy zostaną otwarte - powiedział po chwili namysłu.
- Nie przepraszaj - rzekł.
- Może zatem wyśpisz się? Wciąż musisz odpoczywać bo nadal jesteś słaba. Rano zaś ja się zajmę powiadomieniem twojego ojca o wszystkim. Powiedz mi tylko kogo mam dokładnie szukać? Żebym wiedział o kogo pytać na zamku - zapytał.
- Hm.. słyszałem o zamachu. Niewiele interesuję się plotkami. To jednak było straszne wydarzenie.
Orian zwykle nie przysłuchiwał się plotką, ale to zdarzenie wstrząsnęło swego czasu całym miastem, więc i nawet do niego dotarło.
- Spróbuj jeszcze zasnąć. Będę czuwał nad twoim spokojnym snem, więc nie bój się - dodał by dodać jej otuchy.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Chcę pójść z tobą. Dam radę. Jeśli... jeśli tylko mi pomożesz dojść do twierdzy. Mój ojciec to Silvian Arrosa. Jest skrybą, pracuje razem z kilkoma innymi mężczyznami u nadwornego kasztelana. W twierdzy znają moje nazwisko. Nie jesteśmy ważnymi ludźmi, ale... ale posada skryby jest tutaj bardzo ceniona. Ojciec jest bardzo dumny z tego, że pracuje dla samego króla. Martwię się o moich rodziców. Muszą być przerażeni moim zniknięciem. Ach... gdybym tylko mogła pobiegłabym do nich już teraz - westchnęła. Teraz kiedy była już świadoma, kiedy wiedziała co się działo przez ostatnie dni zaczęła martwić się o to jak teraz czuje się jej rodzina, rodzice i rodzeństwo.
- Na ciebie nikt nie czeka? - zapytała.
- Jesteś tutaj kilka dni, ty chyba też musisz wracać do domu.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Dobrze spróbujemy w takim razie obydwoje tam iść - Orian nie widział powodu by było inaczej. Nawet gdyby musiał nieść dziewczynę do samej twierdzy. Będzie mógł od razu bezpiecznie oddać ją w ręce krewnych.
- Domyślam się, że mogą być zmartwieni, ale już jutro znów cię ujrzą - uśmiechnął się delikatnie. To ostatecznie będzie dla nich dobra wiadomość. Ich córka żyje i wróciła cała, gorzej ze zdrowiem ale siniaki niedługo znikną w końcu.
- Na mnie od wielu lat nikt nie czeka - powiedział spokojnie. Orian pogodził się już ze sobą, ze swoim losem. Najwyraźniej bogowie mieli takie plany wobec niego, a nie inne.
- Więc nie śpieszno mi, nawet kilka dni pozostania w mieście nie przeszkodzą mi w niczym. Ostatecznie moje domostwo nie ucieknie ode mnie, a też nikt tam nie głoduje, ani nie tęskni. Nie ma więc znaczenia czy wyruszę za dzień czy jutro.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Sauri zamilkła na chwilę. Zwykle była gadatliwą osobą, ale dzisiaj, po tym co się stało nie miała w sobie tej energii życiowej co zwykle. Była przygaszona i smutna. Nie można było się temu dziwić, w jej sytuacji każdy czułby się źle. W dodatku nie mogła wrócić do domu, musiała czekać do rana, a opiekował się nią obcy człowiek.
- To bardzo smutne - powiedziała.
- Każdy powinien mieć kogoś, kto na niego czeka. Wiesz... dziwny z ciebie człowiek. Nie zapytałeś mnie co się właściwie stało... gdzie byłam, dlaczego byłam... Nie zdziwiłeś się, że mieszkam w twierdzy. Kim właściwie jesteś? Pochodzisz stąd? Znasz mnie? Widziałeś mnie już wcześniej? - zapytała. Nie rozumiała dlaczego mężczyzna przyjmuje wszystko ze stoickim spokojem, jakby wiedział już wszystko co chciał wiedzieć, jakby nic go nie ciekawiło.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Orian zmarszczył delikatnie brwi. Specjalnie nie pytał o szczegóły. Nie chciał ich znać. Zwykle historie ludzi, rozmowa o nich, powodowała że człowiek się nimi fascynował, współczuł, czuł radość lub smutek, ale przede wszystkim przywiązanie. A Orian bardzo nie chciał czuć przywiązania do nikogo. To wiązało się z widzeniem, z zainteresowaniem drugą osobą, rozmowami, widywaniem,a to stanowiło dla drugiej osoby niebezpieczeństwo. Z drugiej strony, dziewczyna go intrygowała, chciał o niej wiedzieć więcej, dlatego się nią zajął, zaciekawił. Teraz wewnątrz niego walczyły dwie natury jedna, która mówiła mu, że jak się przywiąże będzie tego żałować. No i druga, poczciwy, stary Orian który chciał wiedzieć, chciał zachwycić się historią Sauri, chciał powiedzieć swoją historię. Wygadać się komuś po tak wielu miesiącach milczenia, miał dość już tajemnic i siedzenia cicho.
- Wiedz, że nie widziałem cię nigdy wcześniej, nie mogę cię zatem znać. Zresztą niewiele osób znam, z niewieloma rozmawiam. Unikam zwykle ludzi.
- Ja nie mam nikogo - powiedział powoli.
- Nie zawsze jednak tak było... - dodał. Wstał i przysunął sobie krzesło bliżej łóżka. Spojrzał w jasny delikatny ogień palącej się świecy.
- Wiesz czasami lepiej nie znać prawdy... - jego męski głos wypełnił pomieszczenie. Orian zapatrzył się w płomień, jakby przywracając wspomnienia o dawnych czasach. Poczuł się inaczej, jakby na chwilę zrzucił z siebie skórę wilkołaka i tajemniczości, stając się znów dumnym, pełnym siły Orianem, synem z książęcej linii. Jego głos nabrał innego silniejszego, mocniejszego tonu, a przede wszystkim godności jakiej nie spotyka się u byle pielgrzymów.
- Dawno nie opowiadałem nikomu o sobie, o tym kim jestem i co tu robię. Bo prawda jest okrutna, pełna grozy, zdrady ale i złych czynów jakiem uczynił. Droga jaka mnie tutaj doprowadziła, prowadzi z bardzo, bardzo daleka. Nie znasz mej ojczyzny, na większości waszych map nie istnieje, dzielą nas bowiem wiele dni kłusem końskim. Przez pustkowia, doliny, pasma gór, bagien i nieznanych nikomu ziem, bez jedzenia, nadziei wśród szalejących wiatrów. I chodź minęło tak wiele długich dni wciąż, kiedy zamknę oczy widzę mą ojczyznę. Widzę Warthestar gdzie się urodziłem. Wysokie, dumne, kamienne zamki, pochylające się nad małymi domkami przycupniętymi w ich cieniu. Gwar unoszący się nad tłumem kolorowo ubranych mieszczan w dzień targowy. Grody skąpane we wchodzącym słońcu, unoszącym się znad wysokich szczytów wzniesień. Ozłocone promieniami morze kołyszących się traw, łany pszenicy i żyta uginające swoją głowę od dojrzałych już nasion. Wiatr tańczący wśród smukłych, niskich jabłoni, zaczepiający jasne włosy kobiet, a w końcu ścigający się z galopującym stadem koni. To właśnie dumna matka, najlepszych wojowników Lirieńskich. Mieszkałem tam, urodziłem i stawiałem pierwsze kroki. Moja ojczyzna nauczyła mnie życia, śpiewnej mowy, pieśni wojowników jakie kołysały mnie do snu, zasad jakimi musi rządzić mój świat, miłości do bliźniego, a w końcu dumy, okrucieństwa i waleczności. Wychowano mnie na dumnego szlachcica z sercem lwa, siłą ogiera i walecznością wilka. Dostałem miłość najpiękniejszej z dam, najmądrzejszej z córek rodów szlacheckich. A potem to wszystko straciłem...

- Sam dołożyłem do tego ręki. Żałuję tego do dziś. Zapanował wtedy we mnie demon, potwór który miast godzić, niszczył wszystko i pozwoliłem mu na to. Zdradziłem moją damę, raniąc ją okrutnie, unosząc się niepotrzebną dumą miast się ukorzyć i błagać o przebaczenie. Wróciłem do swych ziem, ale i tu nie potrafiłem złagodzić bólu. Powoli pogrążałem się, zatapiałem w smutku i żalu, topiłem się w nim jak w bagnach. Wpadając każdego dnia, po każdym wypitym kielichu w te odmęty jeszcze bardziej. Potem nie mogąc znieść już tego jak nisko upadłem, zacząłem szukać śmierci. Każdy wojownik wie, że umrze dopiero, kiedy śmierć położy mu na ramieniu swoją dłoń i rzeknie " teraz jesteś mój. Zabiorę cię w szeregi Aretosa, byś walczył w jego imię. Teraz mu złożysz posłusznie miecz, staniesz w szeregu swoich przodków, bo nadszedł twój czas." Do tego czasu trza nam żyć, z krwią jaką mamy na dłoniach, ze zdradami, spiskami, ale też dobrymi uczynkami, z całym naszym dobytkiem: dobra i zła, miłości i nienawiści, łaskawości i okrucieństwa, radości i smutku. Ale nie znalazłem śmierci, nie przyszła po mnie, nie złożyła pieczęci na moich ustach. Jakże więc mogłem żyć? Jako cień tego kim byłem. Wyruszyłem więc w świat szukać swego szczęścia, przeznaczenia i celu. Niczego z tych rzeczy nie znalazłem, do niczego nie doszedłem, ale moja historia musi trwać nieprzerwanie, dopóki Aretos się o mnie nie upomni, kończąc męki mego żywota.

Mężczyzna uniósł głowę przechylając ją w stronę kobiety. Przez chwilę jego wzrok był inny, oczy zdawało się lśniły mocnym kolorem. A może to była jedynie ułuda? Szybko bowiem spojrzała w tak samo ciemne, przepełniające niepokojem oczy nieznajomego.
- Nie odnalazłem niczego po co wyruszyłem, błąkając się z kąta świata, w kąt. Nie ma dla mnie bowiem już nigdzie przystani i dobrego serca w świecie. Teraz zajmuje się czym umiem. Chroniłem karawany, ważne osobistości, poluję, zaś skórę i mięso sprzedaję.
- Nadeszła teraz twoja kolej mości panno, zechciej snuć opowieść o sobie. Kim jesteś? Czym się zajmujesz w mieście? I co zdarzyło się w ową pechową noc? Czemuś w ogóle po nocy chodziła w mieście, gdzie wiadomo że to iście niebezpieczne dla niewiast.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Sauri słuchała z uwagą. Ani razu nie przerwała. Chciała słuchać, chciała dowiedzieć się kim jest jej tajemniczy nieznajomy, który ją uratował.
- Nie jesteś zwyczajnym, prostym człowiekiem. Nie mówisz jak wieśniak, a nawet jak rzemieślnik. Mówisz pięknie, jak szlachcic, albo książę. Wychowałam się na dworze wiem jak mówią ludzie, którzy tam mieszkają. Ludzie wykształceni, mądrzy, tacy którzy umieją doskonale pisać i czytać, którzy znają etykietę. Zwykli mężczyźni nie mówią o kobietach damy. Jesteś księciem? - zapytała w prost. To jak się wyrażał, jak opowiadał o swojej ojczyźnie, to jak dobierał słowa, tak nie mówili zwykli ludzie.
- A może pisarzem? Mówisz tak barwnie, jak ci, którzy piszą wiersze i książki o dalekich krainach. Nie urodziłeś się łowcą, prawda? Jesteś kimś ważnym? - zapytała.
- Ja... byłam u zielarki i... nie zdążyłam wrócić przed zachodem słońca. Kiedy wyszłam było już ciemno. Miałam nadzieję, że strażnicy mnie poznają, że wpuszczą mnie do twierdzy, nie chciał spać w karczmie, ale nie zdążyłam przejść nawet połowy drogi. Było ich czterech ale... ktoś ich przestraszył i wtedy uciekłam. Zdążyli mnie tylko pobić... - posmutniała.
- Na szczęście ktoś szedł i usłyszeli głosy, wtedy na chwilę mnie zostawili, zdążyłam uciec.
- A nie pochodzę stąd - zmieniła temat - pochodzę z Rapsodii, tam jest moja ojczyzna. Wodospady, fontanny, miasto jasne jak skrzydła łabędzia. Rządzone przez piękną i dobra królową Rapsodię. Byłam tam tancerką, ja i moja siostra. Tam, w mojej ojczyźnie jest zupełnie inaczej. Nosimy inne stroje, tańczymy, śpiewamy cieszymy się każdym dniem. Tutaj nie tańczę już, jestem dwórką jednej z dam.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Tak, nie urodziłem się łowcą, nawet nie zwykłym wojownikiem czy chłopem kochającym swoje pole. Urodziłem się w książęcej rodzinie. Byłem namiestnikiem W Wathestar, dalekim krewnym arcyksięcia. Kimś w kim pokładano nadzieję, u kogo szukano opieki i łask, jak również kimś kto ściął więcej głów na wojnach niż jeden kat w mieście.
- Ale teraz nie ma już znaczenia, teraz jestem zakopanym w lesie, samotnym łowcą i tyle - powiedział to z pewną goryczą i niechęcią.
- Musiałem pogodzić się z życiem cienia, potwora nienależącego teraz ani do danego świata, ani do aktualnego życia. Wciąż czekam aż przybędzie moja ostatnia towarzyszka, by odebrać mi resztki godności. Los jednak nie zwykł mi sprzyjać, a bogowie wciąż bawić się moim życiem.
Z równie dużą uwagą, co ona jego, wysłuchał dziewczyny.
- Wielkie to nieszczęście, iż świat stał się tak niebezpieczny i okrutny dla dam. Piękną płeć winno się wychwalać i bronić. Walczyć o tytuły dla niej na turniejach, z wstążkom na ramieniu. Kochać i wychwalać, niczym najcenniejszy skarb na świecie.
- Dlaczego już nie tańczysz? Czyżby w Rododendronii ludzie zwykli się smucić? Miast obchodzić hucznie uczty.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Nie rozumiem. Towarzyszka? Kimkolwiek jest, dlaczego miałaby odebrać ci cokolwiek? - zapytała. Ta część historii mocno ją zaciekawiła i zaniepokoiła jednocześnie. Cóż to za towarzyszka miałby mu odebrać godność? Wcześniej mówił o swojej damie, ale teraz wydawało się, że chodzi o kogoś innego. Czyżby jakaś kochanka doprowadziła go do stanu, w którym był teraz.
- Wiesz, tutaj tańczy się inaczej, nie tak jak w Rapsodii, poza tym może dobrze się stało. Im dalej jestem od króla, tym lepiej. Królowie, zwłaszcza tacy jak ten, który rządzi Rododendronią, lubią mieć kochanki i wybierają je sobie sobie, od tak, po prostu. Kobieta nie ma tu nic do powiedzenia. Kiedy tu przybyłam król nie miał jeszcze żony, za to pewnie wiele kochanek. Bezpieczniej było być od niego daleko. W ogóle im dalej od szlachciców tym lepiej. Gdyby któryś zechciał mnie poślubić nie mogłabym już uciec, nie mam dokąd.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Śmierć - powiedział spokojnie, choć w jego oczach pojawił się smutek i zmęczenie.
- Bogini śmierci jeszcze nie przybyła, ale wierzę że przybędzie niebawem. Nic bowiem nie trzyma mnie na tym świecie.
Jego słowa brzmiały pusto jakby pogodził się już z pisanym mu losem. Patrzył na nią teraz, mówiąc z pozory spokojnym głosem.
- Damy zwykle szukają małżonków, ustatkowania się, z twoich słów zaś wynika że ty nie szukasz go. Zatem czego ty pragniesz?
- Jak tutaj się tańczy? - zaciekawiony zapytał.
- Taaa królowie, myślą że wszystko im wolno, a kochanek mogą mieć w bród. Lubisz swojego pana?
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Śmierć? Ale... Dlaczego? Dlaczego śmierć? Dlaczego chcesz żeby po ciebie przyszła? Nie... Nie rozumiem. Jesteś dobry, pomogłeś mi. Nie rozumiem dlaczego chcesz odejść do Pana? To smutne - powiedziała patrząc na mężczyznę. W jej oczach pojawiło się zmartwienie i prawdziwy, szczery żal. Czyżby chciał coś sobie zrobić? Było jej naprawdę przykro, że jej wybawiciel nie chce żyć. Nie wiedziała co ma zrobić, by choć trochę mu pomóc.
- Nie, ja nie szukam małżonka - odparła po długiej chwili milczenia.
- Nie chcę męża, który nie będzie mnie kochał, dla którego będę tylko klaczą, z którą chce mieć potomstwo. Nie chce być traktowana jak zwierzę. Chcę być komuś potrzebna. Chcę do kogoś należeć z własnej woli, wtedy będę jednocześnie przywiązana i wolna. Chcę kochać i być kochaną, tak jak w opowieściach. Nie chcę sztucznych uśmiechów, nie chcę udawania, chcę żeby to było prawdziwe. Chce móc wstawać rano, śmiać się i tańczyć, móc być sobą. Nie musieć trzymać się sztywnej etykiety wobec męża. Chcę żeby był moim przyjacielem, kochankiem, ojcem moich dzieci, chcę żeby się mną opiekował i troszczył, żeby darzył mnie szacunkiem i miłością. Tego właśnie pragnę, jeśli mam wyjść za mąż, chcę by to było prawdziwe.
- Nie znam mojego pana, nie znam króla osobiście, zam go tylko z oficjalnych bali. Czasem widuje go w ogrodzie. Ale wiem, że teraz jest szczerze zakochany w swojej żonie. Wcześniej był... wydawał się być... gburowaty i zimny. Nie miał dla nikogo litości, jego żelazne decyzje były znane wszystkim. Od kiedy pojawiła się anielica, król się zmienił, jest łagodniejszy, jego sądy są mniej surowe. A cały dwór mówi o tym, że w tej chwili nie ma nawet kochanki.
- Ale tak właściwie, to nie służę bezpośrednio królowi, tylko jednej z mistrzyń. Ona jest moja panią.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Bo nie mam po co żyć - powiedział powoli Orian. Mówił to smutnym głosem.
- Każdy ma jakiś cel w swoim życiu, kogoś kto cię trzyma na tym padole. A ja nie mam już celu, nie mam miejsca, nie mam nikogo dla kogo miałbym żyć. Gdybym umarł dziś, teraz i tak nikt by tego nie zauważył. Bo dla wszystkich moich przyjaciół i krewnych zmarłem już dawno temu. Nie mam po co wstawać rano.
- Jednak jestem człowiekiem honoru, wojownikiem, ja nie mogę sam odejść. Po mnie może tylko przyjść śmierć, stąd oczekuję jej przybycia.

- To dobrze, że król się zmienił - powiedział łagodnym tonem - słyszałem że podobno istotnie miłość zmienia ludzi, dotąd jednak w to wątpiłem. Może po prostu nigdy się nie zakochałem tak naprawdę. Teraz to i tak bez znaczenia, to już nie nadejdzie.
Mężczyzna nie wspomniał nic o klątwie, nie wierzył by Sauri zrozumiała. Po za tym to była jego tajemnica i nie zamierzał się nią dzielić z nikim. Chciał wszystkich uchronić przed potworem, jaki był w nim.
- To co właściwie robisz dla swojej pani? - zapytał zaciekawiony.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Sauri patrzyła na mężczyznę rozszerzając oczy i nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Nie miał po co żyć? Nigdy nie znała osoby, która tak mówiła by o swoim istnieniu. Trudno jej było sobie to poukładać w głowie. Posmutniała. Z siniakami na twarzy, spuchniętymi powiekami i smutna miną wyglądała żałośnie.
- Ale... Ale... - próbowała coś powiedzieć - ale gdybyś umarł dziś, tak jak mówisz... mnie by to obeszło, ja bym to zauważyła. Uratowałeś mi życie, gdyby nie ty... ja... ja... - przełknęła ślinę, nagle wspomnienia, o których na chwilę zapomniała wróciły i to ze zdwojoną siłą - bym zginęła. Leżałabym zgwałcona i pobita ww rynsztoku - tyle zdążyła powiedzieć, nim się rozpłakała. To wszystko było takie straszne. Nie chciała tego. Nie sądziła, że to może się jej przytrafić. Schowała twarz w dłoniach łkając głośno. Nie, nie, nie, nie... powtarzała w głowie. Nie chciała sobie tego wszystkiego przypominać. Podciągnęła kolana pod brodę i zaczęła się kołysać.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Twarz oriana wyrażała teraz zatroskanie, kiedy patrzył na płaczącą kobietę. Przysunął się do niej bliżej obejmując ją ramionami delikatnie. W ten sposób przeniósł się z krzesła, na łóżko obok dziewczyny.
- Nie płacz, nie myśl o tym - mówił teraz cicho i łagodnie chcąc uspokoić dziewczynę.
- To było... ale uratowałem cię, byłem w pobliżu - gładził dłonią jej ciemne włosy. Nie wiedział co ma jej powiedzieć, więc próbował tak uciszyć jej łzy i strach.
Ale ona łkała, łez przybywało ,a strach chyba się nie zmniejszał. Mężczyzna po prostu przy niej był, swoim dotykiem i obecnością próbował wpłynąć pozytywnie na Sauri.
- Wiesz... możemy się umówić, że dopóki będę żył, będziesz na mnie mogła liczyć. Zawsze cię obronię, jeśli tylko będę w pobliżu. Niestety nie posiadam magi by stworzyć amulet jaki poinformuję mnie czy coś się Tobie dzieje. Ale postaram się cię nie zawieść - powiedział te słowa wyjątkowo poważnie, biorąc sobie je do serca.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Zdenerwowana Sauri, której emocje uzewnętrzniły się tak nagle, nic nie odpowiedziała. Przytuliła się do mężczyzny bez oporów. Słyszała co mówił, ale nie miała siły zastanawiać się nad odpowiedzią. Chwile trwało nim się uspokoiła. Wydarzenia z tamtej nocy, odbijały się echem w jej głowie. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek sobie z nimi poradzi. W końcu ciemnowłosa przestała płakać. Nim Orian się spostrzegł, dziewczyna zasnęła przytulona do jego ręki.

Poranek następnego dnia wstał równie pogodny co poprzedniego. Choć kałuże na ulicach wskazywały na to, że w nocy musiało padać. Powietrze unoszące się nad miastem było bardziej wilgotne, jednak ciągle czuć w nim było zapachy jesieni. Przez leciutko uchylone okno, do niewielkiej izby, wpadła właśnie zapach świeżo wędzonego mięsa. Niedaleko karczmy, właściwie tuż obok domu zielarki znajdowała się chata rzeźnika, który raz w tygodniu wędził mięso. Pyszny, soczysty zapach unosił się wtedy nad tą częścią miasta. Wilgotne powietrze było teraz przesiąknięte dymem i wonią mięsa. Musiało być jeszcze wcześnie, bo w izdebce było cicho, a gwar ulicy był prawie niedosłyszalny. Miasto dopiero budziło się ze snu.
Zablokowany

Wróć do „Rododendronia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości