Rododendronia[Północna dzielnica miasta, karczma "Czarny Koń"]

Rododendronia od wieków strzeże północnych krańców Środkowego Królestwa, zapewniając położonym bardziej na południe miastom względny spokój. Na północy krążą hordy potworów, których to dzielni wojownicy - swoją drogą jedni z najlepszych - usiłują trzymać z daleka od spokojnych ziem na południu. Królestwo Rododendroni posiada kopalnie najczystszego żelaza, z którego lokalne kuźnie wytapiają najznakomitszą stal, co zdecydowania ułatwia zadanie obrońcom.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Sauri obudziła się gwałtownie, natychmiast usiadła na posłaniu, spoglądając tępo na towarzysza. Musiało minąć kilka sekund nim dotarło do niej gdzie jest i z kim. Kiedy już zrozumiała gdzie jest, westchnęła. Przez chwilę wydawało jej się, że znów jest noc, że znów ktoś ją goni, a ona nie może uciec. Na szczęście była w bezpiecznym miejscu, z kimś, kto zupełnie jej nie zagrażał. Dopiero teraz, gdy wróciła jej świadomość, poczuła pulsujący ból w skroniach. Osunęła się na poduszkę i zamknęła oczy.
- Zaraz wstanę - wymamrotała. Czuła się okropnie, pocieszał ją jedynie fakt, że już niedługo wróci do domu, do rodziny. Minęło kilka minut. W końcu jednak kobieta znów usiadła na posłaniu. Zjadła całe śniadanie, które dostała od ciemnowłosego. Była bardzo głodna. Nie jadła od paru dni, nic dziwnego, że jej posiłek zniknął w mgnieniu oka.
Sauri zastanawiała się, czy da radę wstać, a jeśli nie, czy jej nowy towarzysz pośle po kogoś, kto zechce przynieść ją do domu. Tak bardzo chciała już wrócić do twierdzy. Martwiła się o rodzinę bardziej niż o sobie, wszyscy tam musieli odchodzić do zmysłów, w końcu Sauri zniknęła na kilka dni.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Spróbuj wstać - rzekł spokojnym głosem, zachęcając ją do tego gestem.
- Zobaczymy na ile jesteś silna - dodał.
Wyciągnął do niej pewnie dłoń by mogła wstać opierając się o niego. Dziewczyna wstała powoli delikatnie się chwiejąc. Wstała jednak.
- Możesz spróbować iść? - zapytał ją a kiedy kiwnęła głową odsunął się o pół kroku by miała swobodę ruchu. Sauri zrobiła drobny krok, dosyć chybotliwy ale jednak. Kolejny krok był już mniej stabilny, nadal jej ciało było osłabione. Na trzeci krok wilkołak już nie czekał, chwycił ją powstrzymując przed upadkiem.
- Zrobimy inaczej - powiedział powoli. Podprowadził ją pod łóżko, by usiadła. Ściągnął z parapetu, leżący tam dotąd płaszcz. Owinął nim kobietę, zasłaniając mało niewieście odzienie jakie miała na sobie.
- Zaniosę cię do domu, nie ma sensu żebyś szła, jesteś nadal za słaba. Obejmij mnie tylko mocno za szyję. No i będziesz musiała mówić gdzie iść, a przy bramie kim jesteś - znów mówił prostym, językiem niczym nie przypominającym owego, kiedy opowiadał jej o swojej ojczyźnie.
Mówił to pakując swoje rzeczy, planował bowiem po odprowadzeniu kobiety, wyruszyć z powrotem do domu. Po dłuższej chwili był już gotowy, otworzył drzwi od pokoju, by mogli wyjść. Jedną dłonią chwycił kobietę pod kolanami, drugą objął za plecy unosząc na rękach.
- Zatem ruszamy - powiedział do niej, ruszając już do wyjścia.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Przy bocznej bramie, prowadzącej na teren twierdzy stało czterech strażników. Jeden z nich, starszy, lekko już posiwiały, choć potężny mężczyzna, był znajomym jej ojca. Nie mieli więc problemu z dostaniem się do domu Sauri. Boczna brama prowadziła przez ogród, na tyły twierdzy. Tacy mieszkańcy jak Sauri nie musieli przechodzić przez dziedziniec, korzystali raczej ze znacznie cichszego przejścia. Był wczesny ranek, po królewskich ogrodach nie krzątali się jeszcze dworzanie. O tej porze kobiety wstawały i dopiero zaczynały się stroić, a mężczyźni zazwyczaj jedli śniadania i zasiadali do pracy. Po ogrodach kręcili się póki co jedynie służący. Ogrodnicy, stajenni, tragarze, którzy każdego dnia wyruszali do miasta po różne produkty.
- Dziękuję, że to robisz - odezwała się ciemnowłosa, po bardzo długich chwilach milczenia.
- Mogłeś posłać po kogoś. Mogłam napisać krótki liścik, ktoś by po mnie przyszedł - tłumaczyła. Niósł ją na rękach, a ona obejmowała go mocno za szyję. Był silny, bardzo silny. Czuła, że jest bardzo umięśniony, poza tym niósł ją swobodnie, jakby w ogóle nie czuł jej ciężaru. Owszem, zdawała sobie sprawę, że jest dość szczupła, ale przecież nie na tyle by nieść ją taki kawał drogi, bez żadnego wysiłku. Oparła głowę o jego ramię. Nie dlatego, że jej się podobał, ani nie po to by zwrócił na nią uwagę. Pulsujący ból, jaki czuła w skroniach po przebudzeniu, powrócił i Sauri nie była już w stanie utrzymać jej w pionie.
- Przepraszam - powiedziała cicho, nie chciała nadużywać jego dobroci, ale była zmuszona oprzeć o coś głowę - słabo mi.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Obiecałem, że zadbam o twoje bezpieczeństwo, więc nie powierzę go nikomu innemu - powiedział spokojnym, choć pewnym swego, głosem. Orian nauczył się jak ważne jest słowo i prawdomówność. Dlatego skoro coś rzekł, można mu było wierzyć.
- To drobnostka, naprawdę nie ma za co dziękować - faktycznie niosło mu się kobietę niezwykle lekko. Już jako człowiek nie miałby większych problemów z przeniesieniem jej na dłuższą odległość. Była drobna i szczupła, więc jako wilkołak, ważyła dla niego tyle co piórko. Kiedy dotarł do twierdzy nie czuł więc zmęczenia.
- Oprzyj się, jesteśmy już niedaleko, jeszcze tylko chwila - rzekł uspokajającym tonem. Po niedługiej chwili wspinali się, już schodami prowadzącymi do twierdzy. Przemierzali kolejne korytarze wdrapując się, coraz wyżej. W końcu kierowany wskazówkami dziewczyny Orian stanął przed drewnianymi, dużymi, drzwiami. Po korytarzu kręcili się pojedynczy słudzy i służki oraz uzbrojeni gwardziści. Przez szerokie okna, widać było budzące się do życia miasto, oświetlone złotymi promieniami słońca.
- Już jesteśmy - poinformował z delikatnym uśmiechem Sauri.
- Chwyć się mocniej - polecił cicho.
Uwolnił na chwilę dłoń podtrzymującą plecy kobiety by zapukać głośno w drzwi. Po chwili powtórzył pukanie i znów chwycił mocno Sauri.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Drzwi otwarły się prawie natychmiast. Stanęła w nich krucha, niewysoka, szczupła kobieta, o brązowych oczach. Miała rozpuszczone, długie włosy w kolorze bardzo ciemnego orzecha. Była ubrana, w jasną, nocną koszule, a na jej ramionach spoczywał ciepły, wełniany szal, w beżowym kolorze. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Miała podkrążone oczy, spierzchnięte usta, blade policzki i opuchnięte powieki. Musiała płakać. Mimo złego wyglądu, dało się rozpoznać, że kobieta jest dość młoda, choć nie miała już dwudziestu lat. Delikatne zmarszczki wokół oczu wskazywały, że kasztanowłosa jest raczej po trzydziestce.
- Sauri... O najwyższy! Sauri! - wykrzyknęła kobieta.
- Sauri, co się stało? - omdlała dziewczyna nie odpowiedziała, więc kobieta spojrzała na ciemnowłosego.
- Co się stało? Niech pan mówi. Co się stało?
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Sauri powinna się położyć - powiedział pewnie mężczyzna. Zastanawiał się z kim ma do czynienia, może z siostrą swojej towarzyszki? Ostatecznie kobieta, która im otwarła wyglądała na dosyć młodą.
- Proszę powiedzieć mi gdzie mam ją zanieść. A ja opowiem za chwilę pani o wszystkim - rzekł, nie przekroczył jednak progu domu, uznając że nie wypada to czynić.
- Sauri powinna odpocząć - dodał - nadal jest bardzo słaba.
Czekał pozwalając rozmówczyni zrozumieć i przemyśleć co powiedział.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Mamo... - szepnęła Sauri. Tylko tyle mogła powiedzieć, była zbyt słaba, żeby wydusić z siebie cokolwiek więcej. Ucieszyła się jednak, że jest w domu, że widzi mamę, że jest już absolutnie bezpieczna. Na jej ustach zagościł blady uśmiech. Jak dobrze było być w domu. Czuć charakterystyczny zapach fiołkowych perfum mamy, widzieć chropowate ściany twierdzy, słyszeć szczęk zbrojnych rozbrzmiewający po korytarzach.

- Tak, tak - powiedziała szybko zakłopotana matka.
- Silvian! Silvian! - krzyknęła w stronę drugiej izby i cofnęła się w głąb saloniku, wpuszczając w ten sposób mężczyznę do środka.
- Sauri wróciła! - krzyczała przejęta.
W mgnieniu oka z pomieszczenia obok wybiegł postawny mężczyzna, obrany w niebieską tunikę i czarne spodnie. Wyglądał na dużo starszego od kobieta, która otwarła drzwi. Jego włosy przyprószyła już lekka siwizna, a lico zdobiły zmarszczki. Był ogromnie przejęty. Wpadł do komnaty z wielkim impetem, a gdy zobaczył ciemnowłosego mężczyznę z Sauri na rękach stanął jak wryty.
- Sauri! O Panie! Coś ty jej zrobił draniu?! - dopadł do Oriana i dosłownie chciała wyrwać mu córkę z rąk.
- Silvian! Przestań! - Natalie doskoczyła do męża i odepchnęła go od ciemnowłosego.

- Proszę, proszę tutaj - matka Sauri skierowała się do izby po lewej.
- Trzeba ją położyć. Proszę...
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Ja nic nie zrobiłem - zaprzeczył mężczyzna. Widząc jednak zbliżającego się ojca Sauri, odsunął się i osłonił dziewczynę. Obiecał jej w końcu bronić i bezpiecznie donieść do domu. Jego postura nagle przygarbiła się, a gdyby miał wilcze uszy teraz, stuliłby je.
- Pomogłem jej - powiedział od razu. Kobieta chyba jednak była ciut bardziej zorientowana w sytuacji, bo odsunęła męża. Orian zaś poczuł że uspokaja się. Nie chciał nikogo zaatakować, ale jego zła natura łatwo wyrywała się z uścisku.
- Proszę prowadzić - rzekł spokojnie już. Poszedł szybko za kobietą, nadal mocno trzymając dziewczynę w ramionach. Rozluźnił się dopiero kiedy położył Sauri na ciepłym łóżku i przykrył troskliwie.
- Teraz jesteś bezpieczna - powiedział cicho jakby tylko do Sauri - spełniłem obietnice. Śpij teraz i zdrowiej.
Chwycił jeszcze na chwilę jej dłoń w swoją na pożegnanie. Spojrzał jeszcze raz na nią, by zapamiętać jej twarz.
- Bywaj i uważaj na siebie młoda iskierko - rzekł wstając już i ruszając w stronę drzwi.

Kiedy znalazł się za drzwiami spojrzał na kobietę i mężczyznę.
- Uważajcie na nią - jego głos był bardzo poważny i spokojny - bardzo mocno się uderzyła w głowę, do tego pobito ją, niech odpoczywa. A spotkałem ją w karczmie, gdzie się ukryła. Nie wiem kim byli ludzie którzy pobili państwa córkę. Z tego co mówiła, uciekła im i gonili ją, aż do karczmy. Ja zaś obudziłem się i usłyszałem hałas na dole w karczmie. Ponieważ zemdlała, zaopiekowałem się nią przez tych kilka dni. Dopóki nie miała tyle siły by przynieść ją tutaj. To wszystko. Teraz skoro już jest bezpieczna, udam się w dalszą drogę do domu.
Mimo że chciał już odejść, poczekał by mogli zadać mu pytania, pomówić z nim jeszcze.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Nie, proszę. Panie, zostań - odezwał się spokojnym tonem Silvian.
- Co się dokładnie stało? Gdzie? W jakiej karczmie? Wie pan, co Sauri robiła w nocy, w mieście? Dlaczego ją gonili? - z ust mężczyzny padło kilka pytań. Mimo bardziej spokojnego tonu, po jasnowłosym było widać jak bardzo nadal boi się o córkę.
- Proszę, błagam, niech pan zostanie, opowie nam.
- Proszę - wtrąciła się Natalie.
- Proszę, niech pan zostanie, nie wiemy nawet jak pana zwą. Przyniosę strawę, musimy się panu odwdzięczyć - mówiła kobieta, co chwilę jednak spoglądając na córkę.
- Ocalił pan naszą córkę, jesteśmy zobowiązani. Niech pan zostanie póki Sauri nie odzyska przytomności, będzie się mogła z panem pożegnać, a my zdążymy panu podziękować.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Orian stał wpatrując się w dwoje ludzi. Nie zdecydowany czego chce. Odejść, a może zostać? Chcieć odpowiedzieć, a może zniknąć wreszcie i nie mieszać się w czyjeś życie? Chociaż właściwie już to zrobił, już zaczął się mieszać. Myślał intensywnie i miał wrażenie , że żadne rozwiązanie nie jest dobre. Chciał im powiedzieć co się działo, chciał zostać i poczekać aż dziewczyna się obudzi, w końcu był bardzo głodny, a oni oferowali mu jedzenie. Ale to oznaczało że będzie z nimi chodź trochę związany, że prędzej czy później tu wróci zobaczyć jak się czują, czy mają się dobrze. "Niedobrze" - pomyślał.
- Nie powinienem tu zostawać - powiedział szczerze i spokojnie.
- Ale niech będzie, opowiem wam wszystko, a potem odejdę. A nazywam się Orian - dodał. Zachęcony gestem mężczyzny, przeszli do pomieszczenia w którym mogli swobodnie rozmawiać. Orian z pewną ciekawością przyjrzał się wnętrzu miejsca, nie bywał zbyt często w czyimś domu.
- To było w karczmie "Czarny koń" - powiedział od razu spoglądając na jasnowłosego - czemu ją gonili? Nie wiem. Czasami źli ludzie nie muszą mieć pretekstu, po prostu to robią. Bo chcą, bo wydaje im się, że mogą. Co dokładnie się stało z pańską córkę? Jak zrozumiałem z jej opowieści pobito ją, chodź gdyby nie jakiś przechodzeń a przynajmniej jego kroki, kto wie czy prześladowcy nie uczynili by jej gorszej krzywdy. Kiedy zwrócili swoją uwagę, na kroki, wyrwała się i zaczęła uciekać do miasta. Ale nikt jej nie pomógł, nie wpuścił. Dopiero drzwi karczmy były otwarte więc mogła wbiec i zaryglować je od środka. Potem zaś schować za szynkarem gdzie ją spotkałem. O ile pamiętam, Sauri mówiła że poszła do zielarki niedaleko miasta i nie zdążyła na czas. Chciała wrócić wcześniej.
Orian mówił krótko i konkretnie. Miał szczerą nadzieję, że nie będą go wypytywać o niego. Nie chciał mówić.
- Najważniejsze że nic jej nie jest - dodał- miała dużo szczęścia.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Saymiri - wtrąciła się kobieta - Saymiri, zielarka, to jej przyjaciółka, mieszka w środku miasta. Jej matka prowadzi sklep zielarski, Saymiri też się nim zajmuje. Na pewno poszła ją odwiedzić - odpowiedziała.
- Ale nie rozumiem dlaczego wyszła tak późno... dlaczego...
-To już nie ważne - Silvian położył dłoń na ramieniu żony. Siedzieli już w saloniku. Jasnowłosy obok swojej żony, na wyściełanej kolorową tkaniną kanapie. Orian w fotelu pasującym do sofy, stojącym niedaleko.
Natalie nadal była w nocnej koszuli, ale ciepły szal ściśle okrywał jej ramiona. Silvian obejmował ją jedną ręką. Gdzieś między czasie do pokoju weszła skromna, młoda służka, a matka Sauri poprosiła ją żeby przygotowała strawę w jadalni.
- Odchodziliśmy od zmysłów przez te kilka dni - westchnęła kobieta o kasztanowych włosach.
- Jesteśmy panu dozgonnie wdzięczni. Nie wiem jak dziękować za uratowanie Sauri.
- Oddamy panu co do ruena - znów wtrącił się Silvian.
- Za opiekę - dodał od razu. Rzecz jasna miał na myśli nie tylko jego fatygę, ale też opłatę za karczmę i za jedzenie dla Sauri.
- Dlaczego pan to zrobił? - zapytała nagle młoda kobieta przerywając mężowi.
- Dlaczego pan ją uratował?
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Orian spojrzał na kobietę, prosto w jej oczy. Miała łagodne spojrzenie, dobrej osoby. Z czasem mężczyzna nauczył się czytać wyrazy oczu. To była troskliwa, niewinna kobieta, pełna strachu o córkę. Zasługiwała by wiedzieć.
- Bo byłem na miejscu - zaczął - bo jest młodą niewiastą, która się nie obroni, bo mogłem i chciałem, bo widziałem już zbyt wiele krzywdy. Powodów jest wiele pani. Przede wszystkim uważam, że nie godzi się aby niewiastę nieważne jakiego stanu i majętności, gonić niczym myśliwy królika. By potem skrzywdzić upolowawszy. Słabszych i młodszych powinno się bronić.
Orianowi wyrwało się nagle z gardła to co uważał za słuszne. Mówił żywo, mówił szczerze, prosto z serca. Uniósł głowę, dumny jak kiedyś ze swoich zasad i postępowania. Nawet nie wiedział czemu. Jakby całe to zdarzenie obudziło w nim człowieka szlachetnego, o którym powoli zapomniał chowając się po lasach.
- Nie potrzebuję zapłaty, starczy mi jedynie ciepła zupa, dobrzy ludzie. Niewiele mam to i niewiele potrzebuję. Po prostu pozwólcie mi w spokoju odejść. Naprawdę wystarczy mi że Państwa córka, będzie trzymała się w dobrym zdrowiu.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Gdyby pan kiedyś czegoś potrzebował, może pan na nas liczyć. Przy bramie proszę się powoływać na rodzinę Arrosa. Może pan przyjść i prosić o wszystko co zechce. Od dzisiaj jest pan dla nas jak rodzina - rzekła matka Sauri z taką czułością w głosie, jakby naprawdę mówiła do kogoś bardzo bliskiego.
- Uratował pan Sauri, nie ma nic cenniejszego na świecie niż życie naszych dzieci. Nigdy nie będziemy się w stanie panu w pełni odwdzięczyć, ale przynajmniej się postaramy. Przygotuję dla pana strawę - dodała wstając. Udała się do jadalni, by poprosić służkę, by zapakowała jedzenie do koszyka. Między czasie, gdy służąca pakowała strawę, Natalie wsunęła pod jadło 3 złote monety. Wiedziała, że tylko w ten sposób mogła przekazać mu pieniądze.
Kiedy kosz pełen jedzenia był gotowy, Natalie przyszła z nim do saloniku. Podała go Orianowi, po czym pożegnali się, a wybawca ich córki zniknął gdzieś za murami Żelaznej Twierdzy.
Zablokowany

Wróć do „Rododendronia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości