Kryształowe Jezioro[Granica puszczy] Śladami białego świtu

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

[Granica puszczy] Śladami białego świtu

Post autor: Thilivern »

Młody mężczyzna w sile wieku przemierzał dziką puszczę, poruszając się cicho i ostrożnie przez gąszcz wysokich ponad głowę roślin. Na początku myślał, że to bujdy dla naiwnych, ale nie mógł zaprzeczyć zdrowiu własnego wzroku. Tak zdziczałej części Szepczącego Lasu jeszcze nie widział, a zwłaszcza tak blisko tętniących życiem społeczności różnych ras.

— Jednak nie alkohol namieszał im w głowie, niech mnie diabli kopną — wymamrotał w zdziwieniu, rozglądając się uważnie wokół.

Po kwadransie nieustannego marszu w końcu ujrzał pierwszą zwierzynę. Przykucnął ostrożnie, starając się nie spłoszyć łani, skupującej świeże pędy młodego drzewa.
Nieświadoma niczego samica kontynuowała żerowanie, szykując się na nachodzące rykowisko. Nie zdając sobie przy tym sprawy, jak wielki błąd popełniła, oddalając się od stada.
Mężczyzna z wprawą ściągnął łuk z pleców, sprawdzając szybkim ruchem naciągnięcie cięciwy. Pokiwał głową zadowolony i sięgnął ponownie do tyłu, chwytając dwoma palcami za lotkę strzałę z kołczanu. Doświadczonym, cichym ruchem wyciągnął pocisk i zaciągnął na łuk, zamierając w bezruchu. Odległość nie była spora, mógł zignorować niewielki wiatr. Zmrużył jedno oko, niezwykle skupiając się samicy jelenia.

Gdzieś między drzewami przebiegło białe zwierzę, które uchwycił kątem oka i zignorował. Zaabsorbowany w smaku wygranej miał puścić właśnie cięciwę, jednak został boleśnie staranowany w najmniej oczekiwanym momencie. Mężczyzna przeturlał się po ziemi, wylatując z krzaków, w których się krył. Łania spłoszyła się i już miała zerwać się do ucieczki, gdy puszcze wypełniło ryczenie, rozdzierające typową leśną ciszę.

Łowca otrząsnął się, dosyć mocno poobijany. Strzały nadawały się teraz tylko na rozpałkę, a łuk już nie przypominał nawet narzędzia do zabijania, którym był. Do tego ryk bestii zasiał w nim niepokój i obawy. Podniósł głowę, aby zobaczyć seledynowe ślepia ogromnego jelenia. Czy to mógł jeszcze nazwać jeleniem? W konsternacji i złości, szukał wyjścia z tej nieprzyjemnej sytuacji.

— Wiem, może się dogadamy? — wydusił przerażony górującą nad nim sylwetką jelenia.
Biały jeleń zmrużył ślepia na krótką chwilę, dumając. Jednak po krótkiej chwili uderzał kopytem w ziemię, niezadowolony najwyraźniej z bezwartościowej oferty.
— Tak myślałem…
Otarł pot z czoła i oblizał spierzchnięte wargi, próbując walczyć ze swoim tchórzliwym charakterem. Jednak postawiony w bezpośredniej konfrontacji ze świętą bestią elfów czuł się bezradny. Nie bał się zwykłych jeleniów, ale to bydlę mogło go wykończyć jednym uderzeniem kopyta. Z przyzwyczajenia rozdzielał ciało białego jelenia oczami, kalkulując, ile kamieni mięsa mógłby z niego uzyskać.
Człowiek przestał się odzywać, a łania skryła się blisko wybawiciela, okazując wdzięczność przez pocieranie łbem o jelenią szyję. Widząc ten obrazek i otwartą ignorancję jego ofiary, miał ochotę rzucić się i udusić gołymi rękami. Jednak jednoznaczne spojrzenie białego sierściucha skutecznie powstrzymało zapał ku temu.
Po trzydziestu minutach na miejsce przybyło parę elfów, które skrępowały łowcę i zniknęły razem z nim w gąszczu roślin, wcześniej lekkim skinieniem głowy żegnając się ze Strażnikiem. Thili zaś odprowadził łanię do stada jeleni, wymienił powitania co ze starszymi bykami i znowu przepadł między drzewami, zamieniając się w białą smugę, migającą pomiędzy drzewami.

Nadeszła noc, a młody jeleniołak dotarł do granicy Szepczącego Lasu i Kryształowego Jeziora. Czuł się pewniej wśród otwartych przestrzeni podczas ciemności. Wyskoczył z lasu i stanął dumnie na skale przy brzegu jeziora, wpatrując się w odbijające księżycowe światło jezioro i własne odbicie. Podniósł łeb do góry i zamknął ślepia, wciągając gwałtownie powietrze chrapami, aby zaryczeć majestatycznie.
Żadnej przyjaznej istocie nie przeszkadzała przerwana cisza, nikt nie czuł żalu. Każdy wiedział, że spokój tych okolic od dwóch lat utrzymuje ryk tej bestii. Ryk, który wypełniał serce ciepłem i nadzieją.

Thilivern zgrabnie zeskoczył ze skały i pochylił się nad taflą jeziora, aby uśmierzyć pragnienie po długim dniu, który zaowocował następnymi łowcami odprowadzanymi przez elfy. Przez myśli przebiegały mu słowa uratowanej dzisiaj łani. Niby tylko podziękowała, ale młodziak odczuwał, że coś nie było do końca na rzeczy. Dziwnie na niego wtedy patrzyła.
Nie drążąc bardziej tematu, skupił się na walce z pragnieniem, które w tej formie potrafiło się dać we znaki.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Emma wracała do domu, nieco zawiedziona licząc skromne monety, które otrzymała za swój występ. I tak większa część z nich to dowody uznania od poszczególnych słuchaczy, a tylko niewielka ilość monet była zapłatą samą w sobie. Dziewczyna nie narzekała jednak. Przyzwyczaiła się, że ludzie nie uznawali muzyki za pracę. Artysta to nie zawód przecież. Mimo to jednak mieszkańcy miasteczka szukali kogoś, kto zaśpiewa na jakimś wieczornym festynie, a dziewczyna chętnie podjęła się zadania, ciesząc się, że zarobi trochę grosza.
        Syrena westchnęła i upchnęła monety do przypiętej u pasa sakiewki, którą zaraz zakryła materiałem koszulki. Było już późno i ciemno, więc przyspieszyła kroku, by wrócić do goszczącej ją kobiety nim znajdą ją jakieś kłopoty. Nadal bowiem nie dorobiła się żadnej broni do obrony, a magia, którą znów w pełni kontrolowała, na lądzie miała tendencję do przysparzania jej kłopotów, zamiast ich rozwiązywania. Nie mogła pojąć, co też ludzie mają do syren, że tak ich nie znoszą czy nie ufają im.
        Stanęła nagle jak wryta, czując zmianę wokół siebie.
- O nie, tylko nie..

***


        Nad pewnym jeziorem w Szepczącym Lesie rozbłysło nagle perłowo różowe światło. Mogłoby nawet z powodzeniem udawać blask zachodzącego wieczorem słońca, gdyby nie to, że jego źródło wirowało jakieś 6 kroków nad taflą wody, a na końcu wypluło z siebie szczupłą, ciemno odzianą kobietę o długich różowych włosach. Ciało dość bezwładnie wpadło do jeziora z pluskiem, który zaalarmował okoliczne zwierzęta, wypatrujące nagle możliwego zagrożenia.

***


        Z tego, że znów została wciągnięta w jakiś magiczny portal i wyrzucona w zupełnie innym miejscu Emma zdała sobie sprawę, gdy widok lasu w nocy został zastąpiony przez powodującą zawroty głowy, różową spiralę, a następnie przez zbliżającą się z dużą szybkością taflę wody. Zdążyła jedynie zamknąć oczy, przemieniła się dopiero pod powierzchnią, myśląc, że po raz kolejny jej pierścionek uratuje ją od chodzenia później w mokrych szatach. Teraz bowiem zniknęły, odsłaniając nagie do bioder ciało i długi różowy ogon, a gdy znów się przemieni, będą na niej spowrotem, idealnie suche.
        Odpłynęła kawałek pod powierzchnią, łapiąc oddech przez wodę, po czym wynurzyła się kawałek od brzegu, ale już poza zasięgiem portalu, na który łypnęła niezadowolona, obserwując jak zamyka się i znika ostatecznie, pozostawiając po sobie jedynie ciemniejące zmierzchem niebo. Odgarnęła włosy z twarzy i rozejrzała się w około. Nie wiedziała, gdzie się znajduje ani.. kiedy. Wydawało jej się, że pora dnia była tu podobna, gdyż tutaj również ciemności rozjaśniał księżyc w pełni, który, odbijając się od tafli wody, oświetlał jezioro i okolice. Zdążyła już się jednak nauczyć, że dzień nie musi być ten sam.
        Emma poczuła ulgę widząc, że nikt nie był świadkiem jej nietypowego pojawienia się w tym miejscu. To nie było normalne, że ludzie (czy też syreny) spadają z nieba do jeziora. Jednak dziewczyna przyzwyczajała się do tego coraz bardziej. Od przerzucenia portalem do Turmalii, przy czym nie pamiętała, gdzie była wcześniej, takie wypadki zdarzały jej się coraz częściej. Nie potrafiła stwierdzić, jak normalne jest to zjawisko, ale najrzadziej raz na kilka tygodni wpadała lub zostawała wciągnięta przez pojawiający się znikąd portal i wyrzucana w zupełnie innym rejonie Alaranii. Początkowo było to straszne, gdy znikała z jednego miejsca i, brutalnie zazwyczaj, pojawiała się w innym. Później ją to zaczęło irytować, gdy w żaden sposób nie mogła przeciwstawić się tym niechcianym przemieszczeniom. Nie raz wytrącało ją to z równowagi, gdy znikała w połowie koncertu, posiłku, czy nawet snu. Teraz jednak była już po prostu zmęczona. Miała za sobą ciężki dzień, a niespodziewane lądowanie w wodzie, nawet dla syreny, było nieco kłopotliwe.
        Zanurzyła się i podpłynęła pod wodą do brzegu, wynurzając się dopiero przy lądzie. Już chciała się przemieniać na powrót w człowieka, kiedy nagle dostrzegła coś, co wcześniej zupełnie umknęło jej uwadze. Albo wskutek zmęczenia, albo zwierzę tak idealnie komponowało się z krajobrazem rozświetlonych białym blaskiem księżyca drzew, że dopiero teraz zobaczyła, że kawałek od niej stoi największy jeleń, jakiego w życiu widziała! I to zupełnie biały. Emma nie była głupia i nie pierwszy raz widziała przedstawiciela tego gatunku, lecz jego wygląd przeczył właśnie wszystkiemu, co wiedziała. Prawdopodobnie dlatego zamarła w bezruchu, obawiając się wyjścia na brzeg, a po chwili cofnęła nieco w wodzie, zastanawiając się czy nie powinna opuścić jeziora w innym miejscu. Nie odpłynęła jednak, jak zaczarowana przyglądając się majestatycznemu zwierzęciu i.. dopiero wtedy zobaczyła, że jest ono całe ochlapane wodą.
        - Ojej, przepraszam! – powiedziała odruchowo, zdając sobie sprawę, że jej nagłe lądowanie w jeziorze, musiało zaskoczyć zwierzę przy wodopoju, tym samym ochlapując je wodą. Wiedziała, że przecież jeleń jej nie rozumie, jednak szok i zakorzenione silnie maniery były silniejsze niż rozsądek. Poza tym miała ciężki dzień, będzie jej wybaczone.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Nagłe światło nad Kryształowym Jeziorem wprowadziło chaos, wśród istot korzystających ze spokojnego i cichego wieczoru. Biały jeleń nie był wyjątkiem, ale w przeciwieństwie do zwierząt nie uciekł w popłochu, zainteresowany fenomenem.
        Nigdy w życiu nie widział niczego podobnego, a skuszony światłem i dźwiękiem, podniósł głowę. Tym głupim i nieprzemyślanym zachowaniem zrobił sobie sam krzywdę.         Przystosowane do wieczornej pory oczy w zwierzęcej formie, dotkliwie odczuły tak nagłą zmianę oświetlenie. Wierzgając z powodu chwilowego oślepienie, poślizgnął się kopytami na kamiennym brzegu i wpadł do wody z głośnym pluskiem.

        „Dzięki o Matko Naturo, że nie zdecydowałem się pić wody w ludzkiej formie... ”

        Powód owej myśli był dosyć prosty – jeleniołak nie potrafił pływać w humanoidalnej formie. Skończyć mogłoby się to dosyć czarnym scenariuszem, ale potrząsnął łbem, zmoczony do ostatniego kawałka sierści na sobie. Wygramolił się z wody i otrząsnął, próbując pozbyć się nadmiaru wilgoci z sierści. Nie przejął się stanem, w jakim był zbyt bardzo, bo zanim wpadł do wody, to i tak był mocno zmęczony.

        „Coś musiało wpaść do wody, lepiej zachować czujność. Mogło to być coś nieb…”

        Zamrugał i nie odważył się nawet na jeden ruch kopyta z miejsca, gdy spojrzeniem wyłapał inną istotę, wyglądającą na niego z wody. Zlustrował to, co wydawało się młodą kobietą, oddając przy tym aurę inteligentnego i nijako zdradzając, że nie jest zwykłym zwierzęciem.
Nie umknął uwadze jelenia ogon syreny, który był widoczny jak na dłoni przez krystalicznie czystą taflę wody. Zaczęła ona w podobnym czasie coś mówić, gestykulować, ale nie zrozumiał wszystkiego. Dotarło do niego tylko część przekazu, bo myślał, iż wcześniejsze też ma jakieś znaczenie.

(Emma) — …przepraszam…

        Jeleniołak stanął z prostym karkiem, patrząc na syrenę ponownie, wykonując coś, co wydawało się całkiem niepojęte dla zwykłego zwierzęcia. Z gracją niekojarzącą się ze zwierzęciem, ugiął przednie nogi lekko i pochylił głowę z zamkniętymi ślepiami. Nienaturalna pozycja była dosyć niewygodna w tym ciele, ale miał nadzieję, że zostanie mu oszczędzone wyśmiewanie się. Inne zwierzęta zawsze robiły sobie z niego żarty, gdy tak się zachowywał w tej formie przy humanoidach – zamiast przyjąć łatwiejsza do tego formę. Wytrzymał tak parę sekund i powrócił do dumnie podniesionego łba.

        Oczekując na jakąś reakcję ze strony przybyszki, ciekawość wygrała nad cierpliwością i Thili wszedł do wody. Nie było na tyle głęboko, aby zanurzył się cały. Z boku sytuacja wyglądała dosyć komicznie. Z wody wystawała część syreny, a nad nią górował jeleniołak w formie zwierzęcia.

        „Słyszałem wiele o syrenach, ale pierwszy raz w życiu mam okazję jedną widzieć”

        Zaślepiony całkiem zainteresowaniem i poszukiwaniem wiedzy na wiele dręczących go pytań, obwąchał syrenę, wykonując wokół niej jeden pełen obrót.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Przyglądała się zwierzęciu, rejestrując bystre i wyjątkowo seledynowe ślepia, nieco rozdarta pomiędzy chęcią pogłaskania nietypowego zwierzęcia, a instynktem, który podpowiadał jej, by uciekała, nim Rogaczowi się odwidzi i zrobi jej tym porożem dziurę w brzuchu. Poza tym miała wrażenie, że zwierzę też się jej przygląda, co przecież było myślą absurdalną, w końcu zwierzęta mogą najwyżej na ciebie patrzeć, ale przecież nie przyglądać się..
        Na tej myśli została zaskoczona, gdy jeleń zaczął się pochylać, więc cofnęła się gwałtownie w wodę, wystraszona. Nie spuszczała jednak ze zwierzęcia wzroku, więc zaskoczona obserwowała, jak jeleń ugina lekko nogi i schyla łeb, co teraz nie wyglądało już jak podejście do ataku, lecz bardziej jak.. ukłon? Och, syreno różowiutka, już do reszty zgłupiałaś, że myślisz, że zwierzęta zaczynają ci się kłaniać.
        Emma rozejrzała się speszona po okolicy, ale nadal nie widziała tutaj nikogo poza ogromnym zwierzęciem przednią. Ach, co mi tam. Lepiej zostać uznaną za nienormalną, niż za niekulturalną, to przecież oczywiste! – pomyślała i również ukłoniła się lekko, początkowo dla własnego bezpieczeństwa nie spuszczając Rogacza z oczu, później jednak opuszczając wzrok pod naporem seledynowych ślepi.
        Podniosła jednak spojrzenie momentalnie, gdy usłyszała plusk wody. Syrena zamarła w bezruchu, gdyż wbrew wszelkiej logice to ona się teraz czuła, jak spłoszone zwierzę, pierwszy raz w życiu tak o sobie myśląc. Nie bała się! Po prostu uznała wykonywanie nagłych ruchów za nierozsądne, zwłaszcza, że jeleń nie przejawiał żadnych złych zamiarów, a jedynie coś w rodzaju ciekawości? Może była dla niego tak samo dziwna, jak on dla niej? Oparła się więc na ogonie o dno i pozwoliła obejść się dookoła, samej korzystając z okazji, by przyjrzeć się zwierzęciu.

        Z pewnością był o wiele większy niż standardowy przedstawiciel swojego gatunku, lecz Emma nie potrafiła stwierdzić, jak bardzo, gdyż nie dosyć, że sama była w syreniej formie i ciężko było jej go do siebie porównać, to i tak ciągle patrzyła na niego z dołu. Poza tym to umaszczenie, na pewno nigdy o czymś takim nie słyszała. Nawet poroże miał idealnie białe. Uśmiechnęła się lekko, gdy Rogacz zaczął ją obwąchiwać, a gdy przypadkiem dmuchnął jej powietrzem z chrap w odsłonięte skrzela, zaśmiała się pod nosem.
        - Wybacz, mam łaskotki – powiedziała znów na głos, przestając się przejmować. Przecież do zwierząt też można mówić.

        Tknięta jakąś nagłą odwagą, wyciągnęła powoli dłoń, gdy jeleń znów znalazł się przed nią, i ostrożnie pogłaskała go po pysku.
        - Głaszczę jelenia… niemożliwe.
        Zdała sobie sprawę, że chyba nigdy nie dotykała dzikiego stworzenia. Jasne, zdarzało jej się przytulać małe psiaki czy kociaki, już nie mówiąc o regularnym towarzystwie wodnych stworzeń. Ale nigdy nie odważyłaby się podejść w lesie do dzikiego jelenia, by go pogłaskać.         Teraz jednak majestatyczny wygląd zwierzęcia na równi budził respekt, jak i poprzez swoją odmienność usprawiedliwiał zainteresowanie dziewczyny.

        - Ale jesteś milutki – powiedziała i uśmiechnęła się ładnie, gładząc ostrożnie miękką i ciepłą sierść.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Thilivern nie uciekał przed dłonią syreny, zachowując się dosyć niespokojnie pod każdym jej ruchem. Nie wiedział, jak bardzo odpuścił czujność do tego momentu. Uświadomiony, spłoszył się, jak przystało na dzikie zwierzę, robiąc kopytami parę ruchów w tył. Zrobił to niezdarnie, prawie się przewracając do wody ponownie.
        Mokra sierść również dawała się we znaki i stawała się strasznie niekomfortowa, sprawiając, iż jeleniołak był w konsternacji, nie wiedząc co zrobić w danej sytuacji. Nie szukając daleko, zanurzył łeb gwałtownie do wody. Uważał przy tym, aby nie skrzywdzić syreny porożem. Minęło parę sekund i łeb jelenia znów był na powierzchni.

        „Co robię, powinienem się oddalić od razu, a nie pchać się w niezna…”

Mając przed sobą syrenę i wspominając jej niedawny uśmiech, jeleniołak zawahał się, nad kontynuowaniem myśli. Podświadomie pakował ją do nieznanej i niebezpiecznej kategorii, chociaż w ogóle nie odczuwał od niej złych intencji. Syreni uśmiech był dosyć szczery, jakby cieszyła się czymś. On sam niewiele rozumiał ze wspólnej mowy. Mógł to opisać jako niezrozumiały bełkot w akompaniamencie aksamitnego dźwięku.

        „Irytuje mnie, że nie rozumiem większości słów używanych przez nią. Mogłem więcej uwagi poświęcić nauce podstaw Wspólnej Mowy”

        Ostatecznie obrócił się tyłem do syreny i wyszedł na stały ląd, obracając do niej łeb na krótką chwilę. Uderzył kopytem parę razy o ziemię i z zaskakującą szybkością zniknął w oddali, pędząc przy brzegu jeziora.
Pędził ile sił w nogach, naprężając każdy mięsień do granic z każdym ruchem. Uderzajacy o niego ciapły wiatr, osuszał sierść z wilgoci, a on sam oddał się temu uzależniającym uczuciu wolności.

        Minął kwadrans, gdy wrócił na miejsce spotkania z nieznajomą. Nie mogąc jej odnaleźć, poczuł się dziwnie. Miał nadzieję, że będzie czekała w tym miejscu. Miał tyle pytań ciągle do niej.

        „Nie zrozumiałbym syreny, tak czy inaczej, ”

Szybko tracąc determinację, zawędrował na półkę skalną, niedaleko brzegu. Dźwięk kopyt uderzających o solidną skałę rozszedł się wokół, a na samej krawędzi skały widniała dumna sylwetka białego jelenia, kąpiącego się w lekkim wietrze i nocnej poświacie. Było to jedno z ulubionych miejsc młodego jeleniołaka. Nie był zadufany w sobie, ale właśnie w tym miejscu czuł się naprawdę wolny. Wśród zapachu dzikiej puszczy, innych zwierząt, blisko natury. Ciężko było mu teraz wyobrazić sobie życie bez nich. Zanurzając się całkowicie w tym uczuciu, zaryczał głęboko, a na ryk odpowiedziały wyciem wilki i wiele innych zwierząt. Cała okolica Kryształowe Jeziora i pobliskie lasy wypełniły się odgłosami zwierząt, zlewających się razem pod przewodnictwem pierwszego, najgłośniej brzmiącego ryku.

        „Mój dom jest tutaj”

        Zamilknął, a wraz z nim reszta zwierząt. Podniósł łeb do góry, patrząc się w nocne niebo. Jakby mógł, to westchnąłby, ale w tej postaci tylko mocno wypuścił powietrze chrapiami, wracając do rzeczywistości.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Chociaż dziewczyna widziała ostrożność w zachowaniu jelenia, nie spodziewała się zupełnie, że aż tak się spłoszy. Nagły stukot kopyt, wzburzona woda i odskakujące tyłem zwierzę sprawiło, że i ona się nieco wystraszyła i po prostu dała nura do tyłu, znikając na chwilę pod wodą. Wynurzyła się kawałek dalej szukając wzrokiem jelenia i z zaskoczeniem zobaczyła, że zwierzę trzyma cały łeb pod wodą. One tak robią? Przez chwilę miała ochotę również się zanurzyć, by zobaczyć, co on tam robi, ale Rogacz wynurzył zaraz łeb, po czym odwrócił się i po prostu odszedł. Zobaczyła jeszcze, że obejrzał się na nią, nim ruszył biegiem wzdłuż brzegu jeziora. Dziwne.
        Zdezorientowała, tkwiła jeszcze przez moment w wodzie, gdyż jej delikatne kołysanie uspokajało ją i pozwalało zebrać myśli. Na to, że tak niespodziewanie się tutaj znalazła już nic nie poradzi. Musiała pozbierać się nieco, fizycznie i psychicznie, zorientować się gdzie się znajduje i poszukać jakiejś drogi do.. ech, właściwie jakiejkolwiek drogi, prowadzącej gdziekolwiek. Nie miała domu, do którego mogłaby wrócić, więc pozostawała jej dalsza tułaczka, próba zarobienia na siebie i nauka życia. Brzmi gorzej niż jest naprawdę.
        Syrena westchnęła krótko, po czym zanurzyła się po raz ostatni, dopływając pod wodą do brzegu, na który wyszła już o własnych nogach. Na jej ciele ponownie znalazł się ciemny top, skórzane spodnie do jazdy i porządne buty. Włosy były suche i odrzucone na bok, a skrzela domknęły się, odznaczając na gładkiej skórze jedynie cienkimi falami. Dziewczyna przeciągnęła się mocno, naprężając przede wszystkim mięśnie nóg, by przyzwyczaić się do ich używania. Sądząc po okolicy znalazła się bowiem w środku lasu, czyli będzie miała ładny kawałek do przejścia, nim trafi na jakąś drogę.
        Teraz jednak noc rozświetlona była jedynie światłem księżyca i Emma nie miała zamiaru ryzykować błądzenia o ciemku po puszczy. Do pełni nieszczęścia brakowało jej jedynie natknięcia się na inne dzikie zwierzę, tym razem nie przyjazne i majestatyczne, lecz takie, które będzie chciało zrobić sobie z niej kolację. Przenocuje tutaj, blisko jeziora, by mogła w każdej chwili uciec do wody, a rano spróbuje znaleźć chociaż najmniejszą ścieżkę, która być może później rozgałęzi się na coś bardziej obiecującego. Dziewczyna rzuciła torbę pod jedno z drzew, sama siadając ostrożnie między jego korzeniami, na miękkim mchu. Było tu całkiem przyjemnie i wygodnie. Las był niesamowicie spokojny, ciszę przerywało tylko okazjonalnie pohukiwanie sowy.

        Drgnęła, słysząc uderzenia kopyt o ziemię i odruchowo przywarła do pnia drzewa. Jeleń wrócił nad brzeg i zatrzymał się, rozglądając dookoła, jakby czegoś szukał. Emma przechyliła lekko głowę, analizując pewną myśl, lecz zaraz sama sobie odpowiedziała, potrząsając różowymi włosami. To ze zmęczenia dostaje już głupich pomysłów. W końcu cały dzień była na nogach, a i noc nie zapowiadała się na spokojną. Nim zdążyła się jednak zorientować, zabrała torbę z powrotem na ramię i wstała, ruszając za oddalającym się białym jeleniem. Nie musiała iść daleko, zwierzę weszło na jedną ze skalnych półek przy brzegu, zatrzymując się tam i unosząc łeb. Syrena oparła się bokiem o jedno z drzew, obserwując go w milczeniu. Nie dało się ukryć, że zwierzę było imponująco piękne. Ach, że też nigdy nie uczyła się malunku, mogłaby spróbować odwzorować ten obrazek na płótnie. W końcu śnieżnobiały jeleń stojący nocą w świetle księżyca i wpatrujący się w swój (jak odruchowo pomyślała) las to coś wartego zapamiętania. Albo żeby chociaż miała harfę! Wylałaby w jakiś sposób z siebie to uczucie, a śpiewać sama sobie jednak nie miała w zwyczaju.
        Idylliczny moment został jednak dziewczynie brutalnie przerwany, gdyż jeleń nie ograniczył się do swojego majestatycznego wyglądu i postanowił pochwalić się również swym głosem. Emma drgnęła, czując się jakoś dziwnie dotknięta głębokim rykiem zwierzęcia, które wibrowało wszędzie wokoło. Kiedy jednak do Rogacza dołączyły inne zwierzęta syrena podskoczyła wystraszona, ledwie tłumiąc okrzyk. Nie spotkała się wcześniej z tak jednoznacznym odzewem dzikich zwierząt, a już samo wycie wilków przyprawiało ją o gęsią skórkę. Ulżyło jej dopiero, gdy ryk się skończył, uciszając jednocześnie cały las. Dziewczyna oplotła dłońmi ramiona, rozglądając się z niepokojem.
        - Co tu się wyrabia? Gdzie ja trafiłam? - zamruczała pod nosem, nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić. Bała się wrócić sama na swoje miejsce pod drzewem, teraz gdy wiedziała już, że gdzieś niedaleko znajduje się co najmniej kilka wilków. Nie była tchórzem, ale wiedziała, że jeśli postanowią z jakiegoś powodu zaatakować, to ona nie miała najmniejszej szansy się obronić.
        Przez dłuższą chwilę jeszcze w zamyśleniu przypatrywała się jeleniowi, rozważając swoje opcje. Mogłaby spać pod wodą, ale pod tym względem była nieco wybredna i jeziora niekoniecznie były jej ulubionym miejscem. Może i jest syreną, ale to nie oznacza, że może spać gdziekolwiek niczym byle ryba. W morzach są chociaż skały, jaskinie, czy rafy koralowe, gdzie można przenocować, a na dnie jeziora mogła spodziewać się tylko mułu i wodorostów. Nawet jeśli akurat ten zbiornik był krystalicznie czysty to Emma mimo wszystko wolała miękki mech pod drzewem, gdyby nie te wilki!

        Syrena osunęła się po pniu drzewa na ziemię i westchnęła cicho z rezygnacją. Ach, chędożyć to, jak mówią we wsi. Jak ją coś zje to trudno, tak miało być, jeśli jej szczęście dopisze to stanie temu czemuś ością w gardle, a co! Zsunęła ponownie torbę z ramienia i usiadła ze skrzyżowanymi nogami, kładąc ją sobie między nimi. Pogrzebała trochę w swoim ekwipunku i z zadowoleniem wyciągnęła dwa dorodne jabłka. Kolacja! Nic tak nie podnosi morale, jak dobry posiłek. Odłożyła torbę na trawę obok, kładąc na niej drugie jabłko, a sama wgryzła się ostrymi ząbkami w drugie, obserwując w zamyśleniu, jak delikatnie falująca tafla jeziora burzy kreujący się na niej obraz księżyca.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Jeleń długi czas wsłuchiwał się w wieczorną ciszę, oddając się rozmyślaniom mniejszej i większej wagi. Wcześniejsze zamieszanie z dziwnym światłem przepadło jak kamień w wodzie, a istoty różnego rodzaju powróciły nad jezioro. Wiele z daleka widziało obserwującego z półki Thiliego, witając się z nim zwykłym ruchem głowy lub wydając jakiś charakterystyczne dla nich dźwięki.

        „Dwa lata bez stada, ale nie bez rodziny”

        Wewnętrznie zaśmiał się, nie mogąc uwierzyć, jak wiele zmieniło się w puszczy przez taką nieznaczącą istotę jak on. Nie pysznił się, ale świadomość o tym sprawiał mu dużo przyjemności. Nie było to wszystko na nic. Elfy również doceniały wkład zwierzołaka, stając się tym samym szczególną egzystencją w ich kręgach.

        Przerywając ciąg myśli, ponownie szukał w tłumie istot syreny, która najwyraźniej miała coś wspólnego z poprzednim chaosem. Jeleniołak miał dosyć słabe pojęcie o magii, ale był pewien, że to było zjawisko wywołane przez magię.

        „Czy to była sprawka syreny, czy też może jest ofiarą tej magii?”

        Nie tracąc czasu, zeskoczył z półki skalnej i opuścił łeb do ziemi, niedaleko miejsca konfrontacji z różowowłosą kobietą. Zajęło mu to chwilę, ale w końcu odnalazł ślady zapachu. Były tak strasznie charakterystyczne, że nie byłby w stanie pomylić tego, z jakąkolwiek inną istotą teraz.
Poruszał się powoli, bez pośpiechu idąc powoli zanikającym tropem. Zapach stawał się coraz wyraźniejszy, im dłużej podążał niewidzialną ścieżką. W końcu zatrzymał się przy pniu dosyć wiekowego drzewa, gdzie nie mógł zdecydować się, w którą stronę iść.

        „Musi gdzieś tutaj być”

Nie umiał sobie inaczej wytłumaczyć, że stracił kierunek podróży syreny. Ufał swemu węchowi w zwierzęcej formie. Zaczął krążyć wokół drzewa, rozglądając się za śladami syreny.

        „Teraz szukam syreny w ludzkiej formie. Wątpię, aby było przyjemne z takim ogonem poruszać się po gruncie”

        Jeleniołak był tak zamyślony, że całkowicie umknęło mu niewielka wnęka w pniu, gdzie siedziała syrena. Czuł się strasznie głupio, mając wrażenie, jakby tak bardzo chciał spotkać nieznajomą, że aż czuł jej zapach.
Zrezygnowany i trochę zawiedziony, wypuścił powietrze przez chrapy i pokręcił łbem.

        „Już mija miesiąc, od kiedy przebywam w tej formie. Zaczynam powoli zapominać w ogóle o drugiej. Raczej nie ma tu nikogo”

        Dosyć ostrożnie rozejrzał się wokół, ignorując zapach syreny. Był pewny, że po prostu wmówił sobie, iż będzie gdzieś w pobliżu. Pewnie już dawno wyniosła się poza granice puszczy. Potwierdzając, że okolica jest bezpieczna, zamknął oczy i się skupił.
Zerwał się mocniejszy wiatr, który wydawał się krążyć wokół sylwetki jelenia. Niewidzialne runy zajaśniały na sierści, a wiatr wezbrał na sile, rozmazując częściowo to, co działo się wewnątrz małego wiru.

        Ostatecznie wszystko ucichło, ale w małym kręgu z liści nie było już jelenia, ale młody mężczyzna z porożem na głowie. Thili przeciągnął się dosyć mocno i odwracając głowę do tyłu, gdy próbował się rozruszać. W tym właśnie momencie drugi raz zamarł w tym dniu, czując, jak bardzo teraz wdepnął w bagno.

        Wpatrywał się w syrenę, gdy ich spojrzenia się spotkały, nie wiedząc co zrobić teraz. W gruncie rzeczy to było tajemnica i niewielka garstka istot wiedziała, iż jest jeleniołakiem. Próbował coś z siebie wycisnąć i powiedzieć, ale tak dawno nie używał wspólnej mowy, że w ogóle zapomniał jak powiedzieć proste „witaj”. Stał nieruchomo, próbując coś wymyślić, ale miał straszną pustkę w głowie. Nie dało się tego tak po prostu teraz odkręcić.

        „Wszystko widziała, co teraz…”
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Jadła sobie spokojnie jabłko, cicho chrupiąc soczysty owoc, gdy zauważyła zbliżającego się znów jelenia. Węszył przy ziemi, kręcąc się niemal w kółko i wyraźnie czegoś szukając. Dwa razy nawet obszedł drzewo, pod którym siedziała, ukryta we wnęce, jednak nie zaszczycił jej spojrzeniem. Najwyraźniej nie ona była celem jego poszukiwań. Mimo to trwała w bezruchu, jakby bojąc się go spłoszyć, a nadgryzione jabłko leżało zapomniane w jej dłoni. Przyglądała się w międzyczasie zwierzęciu, nietypowo białej sierści, ogromnemu porożu i masywnej sylwetce. Aż trudno było uwierzyć, że to roślinożerca, bo spokojnie pogoniłby kota niejednemu drapieżcy. Dopiero, gdy jeleń zaczął się rozglądać (chyba wpadała w paranoję, przypisując zwierzęciu ludzkie cechy), Emma poczuła się nieco niekomfortowo, jakby podglądała go w jego naturalnym środowisku, samej pozostając w ukryciu. Trochę to było niegrzeczne i gdy tylko zdała sobie z tego sprawę wyszła z cienia, chcąc ponownie powitać zwierzę.

        Nie odezwała się jednak słowem, zaskoczona nagłą zmianą otoczenia. Nie potrafiła tak dobrze wyczuwać magii wokół siebie, jednak nie była ślepa, a nagły wiatr oplatający sylwetkę jelenia nie był naturalny, podobnie jak runy, rozświetlające się nagle na sierści zwierzęcia. Gdy wzburzone podmuchem liście opadły spowrotem na leśne runo, oczom syreny ukazał się widok, którego z pewnością się nie spodziewała. Otworzyła szerzej oczy z zaskoczenia. Widywała wcześniej zmiennokształtnych.. chyba. Ale.. podniosła ostrożnie wzrok na poroże odstające z głowy młodego mężczyzny, który stał teraz przed nią. Dobrze, że syrena nie ma w zwyczaju pleść, co jej ślina na język przyniesie, gdyż jeleniołak (jak się właśnie okazało), mógłby usłyszeć, że jest piękny, a to z pewnością byłoby niezręczne. Jego spojrzenie wydawało jej się mocno spłoszone, najwyraźniej naprawdę wcześniej jej nie widział, a teraz jej obecność była dla niego zaskoczeniem.

        - Jesteś człowiekiem – odezwała się nagle, z zaskoczeniem stwierdzając, że to, co wydobyło się właśnie z jej ust, nie było zwykłym „cześć!”, jak planowała.
        - To znaczy zmiennokształtnym, chyba.. – urwała przymykając oczy. Cholera, też nie to.
        - Cześć – powiedziała w końcu, zerkając na mężczyznę z lekkim, miłym uśmiechem.
        Przeniosła ciężar ciała na drugą nogę i rozejrzała się wokoło, jakby szukając kolejnych anomalii tej puszczy. Zaczynała czuć się nieco niepewnie pod spojrzeniem jelenia, to znaczy jeleniołaka, który na dodatek nadal się nie odzywał. Może coś zrobiła źle? Weszła na jego terytorium, czy coś?

        - Mam na imię Emma, a ty? – zagaiła znów i zaraz przypomniała sobie o jabłku trzymanym w ręce. Schyliła się po drugie, leżące na torbie i wzięła je, wyciągając po chwili w otwartej dłoni w stronę jeleniołaka.
        – Chcesz jabłko? – zapytała i zaśmiała się lekko, zdając sobie sprawę, że musi wyglądać nieco dziwnie, co najmniej jakby próbowała oswoić zwierzę, a przecież stał już przed nią normalny mężczyzna.

        Może jej wrażenie było niesłuszne, ale mniej obawiała się go w jego ludzkiej postaci. Człowiek może i mógł stanowić większe zagrożenie niż zwierzę, ale z nim przynajmniej można się dogadać, a przed rozwścieczonym jeleniem mogłaby co najwyżej uciekać. Poza tym Biały nie był uzbrojony, przynajmniej nie widziała na nim żadnej broni (nie licząc poroża na głowie..), a w stroju, który prezentował raczej trudno byłoby ukryć oręż. Przeniosła spojrzenie spowrotem na seledynowe oczy nieznajomego i wciąż z lekkim uśmiechem, nieschodzącym z jej twarzy, zrobiła krok w jego stronę, wciąż trzymając jabłko w wyciągniętej dłoni. A niech będzie, taki owoc pokoju.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Młody mężczyzna wpatrywał się w niedawno poznaną syrenę zmieszany. Nie miał pojęcia, co począć, aby wybrnąć z tej sytuacji na prostą. Milczał, słuchając tego, co mówi, mimo iż w większość nic nie potrafił z tego zrozumieć. Pojedyncze słowa z całych wypowiedzi wyłapywał, ale nic konkretnego to nie mówiło jeleniołakowi.

        Obserwował każdy ruch nieznajomej, głównie z powodu, że pod humanoidalną postacią czuł się mniej pewnie. Jakby chciała mu zrobić krzywdę, pewnie nie miałby żadnych szans. Ostatnie dwa lata w końcu spędził w totalnej dziczy. Nie ufał nikomu ani niczemu co z niej nie pochodziło. Zmrużył oczy, jak sięgnęła do torby, chwilę czegoś w niej szukając.
Gdy wyciągnęła do niego dłoń z owocem, gwałtownie zrobił parę kroków w tył. Nie zauważając wystającego konara, potknął się, upadając bezwładnie na ziemię. Nieszczęścia chodzą parami, podobnie było również teraz. Poroże jeleniołaka wplątało się w sporej wielkości krzew.

        — Znowu? Ile razy jeszcze muszę to przeżywać — spanikował, pamiętając sytuację, gdzie prawie umarł z głodu przez głupią sytuację z porożem.

        Ów głos paniki wyrwał się oczywiście w mowie, której syrena nie mogła zrozumieć. Bardziej przypominało to niezrozumiały bełkot, pełny bezradności i strachu. Siłując się z krzakiem, próbował się uwolnić, ale wyglądało to mało poważnie. Turlał się na ziemi, będąc już cały w kurzu, a poroże coraz bardziej wplątywało się w zieleninę. Trwało to do momentu, gdzie nawet nie mógł się przeturlać.

        „Jeżeli mam wybierać pomiędzy głodówką a pożarciem przez syrenę…” — skierował niespokojnie spojrzenie w stronę dziewczyny i przymrużył oczy, splątując ręce na klatce piersiowej.
        „Jak było proszenie o pomoc? Eh. Spróbujmy”

        Otworzył oczy i odezwał się do syreny w Mowie Wspólnej, a przynajmniej starał się jak mógł.

        — Potrzebować, pomagać, ty pomóc — wydukał z wielkim trudem, co nie ciężko było wyczytać z mimiki twarzy.
        — Bardzo prosi — dodał bardziej błagalnym tonem, nie do końca pewny, jaką część jego wypowiedzi da się zrozumieć.

        Szczerze wierzył, że domyśli się sama i nie zwróci uwagę, na jego „ekspercki” poziom w Mowie Wspólnej. W gruncie rzeczy na samą myśl o swoim dukaniu, Thili nabrał rumieńców i odwrócił spojrzenie w inną stronę. Nie mógł znieść myśli, jak dziwnie musiał brzmieć i wolał nie widzieć reakcji ledwo poznanej osoby. Wpadka z przemianą to jedno, ale to było już ponad poziom udawania, że nic się nie stało.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Nie można powiedzieć, by Emma spodziewała się po młodzieńcu jakiejś konkretnej reakcji, lecz jeśli miałaby coś przewidzieć, to z pewnością nie byłoby to okazanie przez jeleniołaka strachu przed nią. Sama drgnęła wystraszona, gdy mężczyzna cofnął się gwałtownie przed jej wyciągniętą dłonią, a jabłko wypadło jej z ręki, tocząc się gdzieś w bok, zapomniane już przez obojga. Syrena przyglądała się rozwojowi sytuacji z rozszerzonymi oczami i rozchylonymi ze zdziwienia ustami, mając wrażenia, że jest światkiem jakiegoś absurdalnego przedstawienia. Odruchowo wyciągnęła ręce przed siebie, by złapać mężczyznę, gdy tylko zobaczyła, że ten ewidentnie traci grunt pod nogami, jednak zaskoczenie odebrało jej kilka cennych sekund, podczas których jej palce zaledwie musnęły wyciągnięte odruchowo dłonie jeleniołaka, a on sam runął jak długi na ziemię, dodatkowo wplątując się porożem pomiędzy gęste gałęzie pobliskiego krzewu. Emma uniosła obie dłonie do ust zmartwiona, gdy usłyszała krzyk w dziwnej mowie i zrobiła ostrożnie krok do przodu, chcąc pomóc mężczyźnie wstać. Zatrzymała się jednak, gdy zaczął się miotać jak szalony po podłożu, wierzgając przy okazji wszystkimi kończynami i niewiele by brakowało, by i dziewczynę ściął z nóg.
        Na sekundę zamarła, wciąż zakrywając wargi szczupłymi palcami, kiedy nagle jej ramiona zaczęły lekko drżeć. Nadal szeroko otwarte oczy nie wyrażały jeszcze żadnych emocji, lecz po chwili rozbłysły rozbawieniem, a Emma odjęła dłonie od twarzy i oparła się na nich o kolana, wybuchając gromkim śmiechem. Lekko pochylona zanosiła się dzikim chichotem, zupełnie nie mogąc się powstrzymać, a za każdym razem, gdy miała wrażenie, że dochodzi już do siebie, spoglądała znów na okurzoną sylwetkę mężczyzny z porożem w krzaku i zaczynała śmiać się na nowo, aż zaczęła tracić dech w piersi. Dopiero gdy mężczyzna przestał się miotać po ziemi i splótł ręce na piersi, syrenie śmiech ugrzązł w gardle, niemalże ją krztusząc. Odchrząknęła nerwowo, starając się przełknąć resztki rozbawienia, zdając sobie sprawę jak bardzo niekulturalnie musiała się zachować. Ale losie kochany, dawno się tak nie uśmiała!
        - Przepraszam – powiedziała, powoli podchodząc do leżącego jeleniołaka, mając dłonie lekko uniesione i wyciągnięte przed siebie. Starała się nie wykonywać żadnych nagłych ruchów, by znów go nie spłoszyć, kiedy nagle stanęła, słysząc słowa we wspólnej mowie. Uśmiechnęła się lekko, z wyraźną ulgą, że jednak może dojdą jakoś do porozumienia. Skinęła wyraźnie głową i zbliżyła się jeszcze bardziej.
        - Ty zdecydowanie potrzebować pomocy – mruknęła pod nosem, tłumiąc kolejny napad śmiechu i przyklęknęła na ziemi przy głowie młodzieńca, nie spuszczając z niego oczu. Niby sam poprosił ją o pomoc, a na dodatek wyglądał na bardziej przestraszonego niż ona, jednak i tak bała się, że w tym strachu mógłby zrobić coś głupiego.
        - Pomogę – powiedziała możliwie wyraźnie, nie spuszczając z niego błękitnych oczu – Nie ruszaj się – zastrzegła stanowczo. Po pierwsze nie chciała, by zaplątał się w gałęzie jeszcze bardziej lub zniweczył to, co jej udało się odplątać, a po drugie nadal nie wykluczała możliwości, że mimo swojej chwilowej nieporadności, mężczyzna może okazać się niebezpieczny. Mimowolnie przesunęła wzrokiem po jego sylwetce, usprawiedliwiając się przed sobą, że sprawdza ponownie czy na pewno nie ma przy sobie broni, jednak już po chwili przeniosła wzrok na poroże, przyglądając mu się uważnie. W lesie było już niesamowicie ciemno i tylko biel rogów umożliwiała dostrzeżenie czegokolwiek wśród tych chaszczy.
        - Ale się wpakowałeś – mruknęła, bardziej do siebie niż do chłopaka, który najwyraźniej nie władał biegle wspólną mową. Przysunęła się bliżej i pochyliła nad jego głową, sięgając w stronę roślin i zaczynając odplątywać poroże gałązka po gałązce.
        - Ach cholera! – syknęła zabierając gwałtownie rękę z krzaków i wkładając zraniony palec do ust. Zaraz jednak ponownie sięgnęła w zarośla, tym razem uważając na kolce, przez co wszystko trwało trochę dłużej. Raz na jakiś czas zerkała w dół na twarz jeleniołaka, sprawdzając, jak znosi te zabiegi.
        - Nie bój się mnie – powiedziała, nie odwracając już wzroku od gałązek, które wyplątywała z pomiędzy poroża. Niektóre musiała nawet złamać, nie mogąc ich wyjąć, a to z kolei wymagało od niej nieco siłowania się z diabelskim krzakiem.
        – Nic ci nie zrobię. O już! – sapnęła, szarpnąwszy się po raz ostatni z czymś w zaroślach i dosłownie wypchnęła głowę chłopaka za poroże na zewnątrz, nie chcąc by próbując się sam uwolnić, znów się o coś zaczepił.Tym razem przezornie odsunęła się nieco na klęczkach, układając poranione dłonie na udach. Mimo wszystko nie udało jej się uniknąć wszystkich kolców i jej ręce niemal po łokcie poznaczone były drobnymi, niegroźnymi zadrapaniami, które jednak lekko krwawiły. Obmyje je zaraz w jeziorze, nic jej nie będzie.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Thili ma wiele wspólnego ze zwierzętami i wcale nie chodzi o to, iż jest zwierzołakiem. Ostatnie dwa lata spędzone w dzikiej puszczy, całkowicie pozbawiły go tego, co społeczny osobnik nazwałby kulturą czy umiejętnością zachowania się w towarzystwie. Zerkając na syrenę nieufnie, bezradnie leżał w miejscu, pozbawiony możliwości ucieczki, osłony czy też wycofania się. O ironio, przez własną nieufność właśnie leżał na runie leśnym z rogami w złośliwych chaszczach.
        Jeleniołak nie mógł pozbawić się odruchowej chęci do ucieczki, ale szarpanie się w tej sytuacji mogłoby stworzyć więcej problemów niż korzyści, więc się przed tym powstrzymał. Zostało tylko czekać na wynik akcji ratunkowej, prowadzonej przez syrenę.
        „Jeden fałszywy ruch i ciebie… ” — jeleń zastanawiał się chwilę, co on mógłby komukolwiek zrobić —„… pogryzę” — dodał triumfalnie w myślach.
        Wbrew pozorom i niechęci samego osobnika w opresji, syrena nie mogła być świadoma co było powodem nagłego uspokojenia się jeleniołaka, który jednoznacznie stwierdził i zanotował, że syrena ciekawie pachnie, ale pozostawił sprawę na później. Czas ucieczki nadchodził!
        Nie czekając dłużej, zerwał się na nogi w zaskakująco sprawny sposób, jak na kogoś, kto był niedawno w zawstydzającej sytuacji. Skoczył za najbliższe drzewa i schował się za nim, znikając w mroku. Za drzewa było widać tylko poroże i parę nieufnych oczu, mierzących syrenę, jakby dokonała jakiegoś wielkiego grzechu lub zbrodni. W całym zamieszaniu zsunął wzrok niżej niż twarz syreny, a widok syrenich przedramion mu nie umknął. Mimo panujących warunków widział wystarczająco dobrze.
        Od momentu uwolnienia się od zieleniny, czuł wyraźny zapach krwi. Wewnętrznie zmiękł, czując się winny. Pozostając skryty poza sporych rozmiarów pniem drzewa, walczył z własnymi myślami, co powinien zrobić. Odczuwał, że przez to wszystko zapomniał o czymś bardzo ważnym i związanym z zapachem krwi.
        „Zapach krwi, czemu budzi we mnie taki niepokój” — jeleniołak zapytał sam siebie w myślach, nie spuszczając syreny ze wzroku
        „Dzika puszcza, zapach krwi, niepokój. Zapomniałem o czymś bardzo ważnym” — stwierdził, mrużąc oczy w głębokim namyśle.
        Bez ostrzeżenia wybiegł zza pnia drzewa, biegnąc w stronę syreny. Dystans nie był wielki, a blada twarz młodego mężczyzny była jeszcze bledsza w nikłej, księżycowej poświacie, która docierała w głąb lasu przez gęste korony drzew.

        — Uciekać! Uckieać! — wykrzyknął i złapał ją za dłoń, ciągnąc za sobą między pobliskie drzewa

        Thili nawet nie oglądał się za siebie, wiedząc dobrze, że one już tutaj są. Nie wiedział, czy syrena sobie zdaje z tego sprawę, ale zostali prawie otoczeni przez złe wieści. Złe wieści, które polowały stadem, a w tej puszczy wyjątkowo dużym stadem. Jeleniołak nawet pod postacią zwierzęcia, nie odważyłby się zignorować ich obecności. Zwłaszcza zraniony. Teraz do niego powoli docierało, czemu czuł taki niepokój.

        — Wilki, dużo wilków — wytłumaczył na jednym oddechu, gdy po lesie rozległy się wycia wilków.

        „Niedobrze, diabelne drapieżniki. To musi być jego stado”
        Nie miał pojęcia czy syrena jest w stanie walczyć, ale wilki w tej puszczy były sprytne. Przygryzł wargę, czując zapach wilków coraz bliżej wraz z coraz większą ilością odgłosu łap.
        „Otaczają nas” — rozejrzał się szybko i rzucił spojrzenie przez ramię na syrenę, pierwszy raz, od kiedy zaczęli biec.

        — Trzymać, mocno! — podkreślił ostatnie słowa, czując, iż innego wyboru nie ma i gwałtownie się zatrzymał w pędzie.

        Złapał zaskoczoną syrenę za talię i przerzucając przez ramię. Nie należało to do najbardziej przyjemnych rzeczy, ale musiała teraz to znieść. W czasie, gdy mruga się okiem, syrena leżała na grzbiecie białego olbrzyma, który obrócił łeb i mierzył ją wzrokiem. Wydawało się, jakby czegoś od niej oczekiwał, zanim ruszy i wypuścił powietrze chrapiami, widząc, iż jeszcze nie zorientowała się w sytuacji.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Znów dała się zaskoczyć i gdy jeleniołak zerwał się gwałtownie z ziemi, ona sama podniosła się szybko na nogi i cofnęła o krok. Z lekkim rozbawieniem obserwowała jednak, jak kryje się za drzewem i spogląda na nią nieufnie ze swojej kryjówki. Był uroczy w tej swojej nieśmiałości. Wyglądał na dorosłego mężczyznę, a jednak obawiał się jej, już na pierwszy rzut oka słabej dziewczyny, która nie tylko nie dawała mu do tego żadnych powodów, ale wręcz pomogła mu, gdy był w małej opresji. Żeby być szczerym – gdyby byli w wodzie to bez problemu wciągnęłaby go w jej odmęty i przytrzymała tam, aż nie utraci całego tlenu z płuc, niezależnie czy byłby chłopakiem, którego teraz widzi, czy tym postawnym jeleniem. W każdym razie, nie miała najmniejszego zamiaru go krzywdzić, ani też straszyć. Jednak z tak ograniczonymi możliwościami komunikacji, skoro on nie znał wspólnej mowy, poza podstawowymi hasłami, ciężko było jej wyjaśnić, że nie stanowi dla niego zagrożenia.
        Nie odrywała od niego wzroku, więc zobaczyła, jak jego oczy zwężają się nagle, a sam mężczyzna wybiega zza drzewa w jej kierunku, krzycząc coś o ucieczce. Zamarła na moment, nie wiedząc czy ją ostrzega, czy jej grozi. Jednak już po chwili poczuła, jak łapie ją za dłoń i ciągnie za sobą z impetem, który niemalże ją przewrócił. Nie szarpała się, świadoma, że w ten sposób spowoduje tylko własny upadek, a gdy padło hasło „wilki”, dziewczyny nie trzeba było już poganiać. Zadrżała lekko, słysząc wycie, które tak zaniepokoiło ją już wcześniej, jednak tym razem źródło dźwięku było o wiele bliżej. Zbyt blisko. Ścisnęła dłoń jeleniołaka, dając się prowadzić, a drugą przytrzymywała torbę, pędząc ile sił w nogach, by nadążyć za długimi susami mężczyzny.
        - Huh? – zdziwiła się cicho, słysząc jego następne słowa, wypowiedziane z takim trudem. Nie zrozumiała jednak ich sensu, gdyż wciąż trzymała kurczowo jego dłoń.
        - Przecież się… ojoj! – zatrzymała się jak wryta, na jego wyciągniętym przedramieniu, które zaraz oplotło jej talię i wyrzuciło zaskoczoną dziewczynę w górę. Spodziewała się zawisnąć na ramieniu chłopaka i dla zasady walnąć go w plecy za takie podrzucanie nią, jednak darowała sobie fanaberię, gdyż ścigani byli w końcu przez wilki, a sądząc po ilości różnych głosów – całą watahę. No a poza tym jej lądowanie było zgoła inne, od tego, którego się spodziewała i po chwili zaskoczona siedziała okrakiem na ogromnym białym jeleniu, który przyglądał jej się ze zniecierpliwieniem, gdy odgarniała z twarzy kurtynę różowych włosów. Przełknęła więc szok i wspominając jego ostatnie słowa, już wcale nie takie dziwne, przysunęła się bliżej szyi zwierzęcia, obejmując ją ramionami, gdyż nic innego do chwycenia się nie mogła znaleźć, a do poroża nie sięgała.
        - Uciekajmy! – pogoniła go, słysząc zbliżające się wilki i zaciskając uda na bokach jelenia. Zwierzę było o wiele szersze niż konie, do których przywykła, jednak teraz miała o wiele wygodniejszy strój niż wówczas, gdy jeździła po damsku w sukni. Mimo wszystko pisnęła, gdy jeleń zerwał się z miejsca do ostrego galopu. Mocniej objęła jego szyję, pilnując, by biedaka w tym wszystkim nie poddusić, i z lękiem obejrzała się za siebie.
        Było już je widać. Przynajmniej te kilka. W mroku nocy niemal niedostrzegalne, bezszelestnie pędząc po leśnym runie, jednak ich błyszczące ślepia i obnażony kły, doskonale zdradzały ich położenie, pozwalając również wówczas rozróżnić szare sylwetki.
        W miarę jak Emma odzyskiwała pamięć przez ostatnie tygodnie, w zastraszającym tempie wracała również jej kontrola nad magią, nie zaskakując już tak dziewczyny, lecz pozwalając sobą władać. A syrena trenowała zarówno dla podtrzymania tych umiejętności, jak również z fascynacji własnymi możliwościami i przygotowując się do sytuacji, w których będzie zmuszona się bronić, a magia była jej jedynym orężem.
        Dlatego teraz dziewczyna z oporem odjęła jedną rękę od miękkiej szyi jelenia i oglądając się przez ramię, sięgnęła w stronę najbliższego wilka, który deptał już zwierzęciu po kopytach. W jej otwartej dłoni zakotłowała się woda, kształtując się w zwinięty bicz, który Emma rozwinęła jednym szarpnięciem i zamachnęła się na drapieżnika. Basior dostał po pysku z taką siłą, że odrzuciło go ze ścieżki, prosto na jedno z mijanych przez nich drzew. Pozostałe wilki nie zawahały się jednak, wciąż zmniejszając dystans, a po chwili z zarośli zaczęły wyskakiwać kolejne sztuki. Syrena zamachnęła się ponownie, wykluczając z pościgu jeszcze jedno zwierzę, jednak wiedziała, że to było za mało. Musiała dać im czas na ucieczkę.
        Odetchnęła głęboko, zbierając siły i wyrzuciła za siebie gwałtownie rozpostartą dłoń, z której wystrzelił silny strumień wody. Nie celowała już w konkretne wilki, tylko zmywała ścieżkę kawałek za kopytami jelenia, nie szczędząc magii, aż w końcu pozostawiali za sobą wciąż błoto, po którym wilki ślizgały się i przewracały, zmuszone do zwolnienia pościgu. Odległość między uciekającymi a pościgiem zaczęła się stopniowo zwiększać, jednak z jakiejś przyczyny te uparte sierściuchy nie dawały za wygraną.
        Emma jednak objęła ponownie szyję jelenia, opierając na niej głowę i uspokajając oddech. Była zmęczona, a nie wiedziała, czy jeszcze nie czeka ich walka, wolała więc zawczasu dojść do siebie, póki jeleniołak nie opadnie z sił.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Thili starał się utrzymać tempo z jakim się poruszał, wiedząc, że to jedyna przewaga jaką posiada nad wygłodniałą watahą wilków. Wejście mu w drogę, mogło się skończyć tragicznie w skutkach dla śmiałka i drapieżniki najwidoczniej zrezygnowały z takowej taktyki.
Poganianie syreny przypomniało jeleniołakowi, że nie jest sam. Czuł się dziwnie z tą świadomością, zwłaszcza że nie mógł sobie pozwolić na poruszanie się szybciej. Gdyby się przewrócił sam to nie byłoby problemów, ale aktualnie to była całkiem inna bajka.
„Ona chyba nie rozumie swojej sytuacji” — westchnął w myślach ciężko.
Z powodu zwierzęcej formy nie odpowiedział, ale skupił się nad tym co przed nim. Gęsta puszcza nie ułatwiała ucieczki, nie wspominając już o nocnej porze. Thili jednak żył to już dwa lata i podążał teraz znaną mu ścieżką, która pozwalała na więcej swobody w ruchach niż inne.
Racice zwierzęcia uderzały o leśne runo, wyrywając kawałki ziemi i wyrzucając je w powietrze niczym pociski, które niemiłosiernie atakowały wilki. Jeleniołak robił to świadomie, poświęcając część gracji z jaką się poruszał, aby skutecznie uprzykrzyć życie mięsożercom. Metoda okazała się dosyć skuteczna, mimo iż zaskakiwała prymitywnością. Wilki nie raz warczały z rozwścieczenia i bólu, spowodowanych przez naturalne pociski.
Końca pościgu nie było widać, a wręcz nabrał na sile i stał się bardziej uporczywy. Z każdą chwilą dołączało coraz więcej wilków, które wylatywały z rożnych stron lasu. Z małej gromady wilków, owa sytuacja zmieniła się w całą watahę. Jeleniołak już nie był w stanie zliczyć ich, ale był pewien, że dziesiątek wilków nie policzyłby na palcach jednej dłoni. Sytuacja nabierała obrotów z poważnej do śmiertelnie poważnej. Co mu po rozmiarze, jak zostaną rozszarpani przez dziesiątki wilków jak tylko się zatrzyma na sekundę. Sama myśl o tym, sprawiała że przechodziły go ciarki.
Kiedy młody jeleń martwił się sprawami związanymi z bezpieczeństwem, natura nie miała zamiaru im pomagać. Grunt nagle się urywał, kończą się bardzo stromą i wysoką skarpą. Skok z tej wysokości zabiłby pewnie nawet samego Thilverna pod postacią jelenia, ale kryzysowa sytuacja wymagała kryzysowych rozwiązań.
Gdy koniec gruntu stawał się coraz bardziej oczywisty, jeleń wcale nie zwolnił, ani nie zmienił kierunku. Wręcz odwrotnie, przyśpieszył jeszcze bardziej pod wpływem adrenaliny, przekraczając normalne ograniczenia na ciele jelenia. Gdyby nie fakt, że syrena trzymała się szyj jelenia, a jego potężny łeb chronił od pędu powietrza, dawno zostałaby z niego zwijana jak piórko.
„Trzymaj się mocno, a przynajmniej mam nadzieje, że to zrobisz” – rzucił w myślach.
Na skraju zbocza, wybił się tylnymi nogami z taką siłą, że racice aż wbiły się w ziemię. Po tym w powietrzu można było podziwiać latającego jelenia, dosiadanego przez syrenę na tarczy księżyca ponad koronami drzew. Widok, który trwał ułamki sekund, ale trwał. Thili podświadomie przypominał sobie wszystkie bajki opowiadane przez matkę, bo właśnie w tym momencie powinno nastąpić szczęśliwe zakończenie, ale w ich wypadku – realność narzucała zasady.
Spadali w dół, a spod jelenia powoli ukazywała się jaka tafla wody, która w tym momencie wyglądała jak zaciśnięta pięść kobiety, ale z każdą mijającą sekundą stawała się większa i większa. Jeleniołak się tylko żywił nadzieją, że jest to głęboki akwen, bo z takiej wysokości to tylko to było ich w stanie uratować lub jakiś cud. Zamknął oczy, pewien że to koniec wesołego hasania po puszczy.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Z trudem otworzyła oczy. Zużycie magii tak ją wyczerpało, że była gotowa zasnąć tu i teraz, na galopującym jeleniu, ścigana przez wilki, cóż za absurd! Poprawiła ręce na szyi zwierzęcia i obejrzała się przez ramię. Błyszczące w mroku ślepia drapieżników przerażały ją nawet bardziej niż ich pazury drapiące ziemię czy gardłowy warkot, dobywający się spomiędzy wyszczerzonych kłów. Jej ramiona cierpły już od niewygodnego lecz silnego uchwytu, a mięśnie ud paliły od zaciskania się na szerokich bokach zwierzęcia. Czując jak jeleń przyspiesza jeszcze bardziej, mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i z lękiem przyczepiła się kurczowo jego szyi. Odwróciła wystraszone spojrzenie od wilków i spojrzała przed siebie, szukając pokrzepiającego ducha widoku jakiejś kryjówki lub sylwetek ludzi, którzy mogliby im pomóc. Jednak po pierwsze chyba znajdowali się w środku puszczy, co z miejsca obniża szanse spotkania jakiejkolwiek humanoidalnej istoty niemal do zera, a po drugie z jej życiowego doświadczenia człowiek wcale nie był mniej groźny od wilka. Łatwiej jednak wydostać się z zamkniętego pokoju czy celi niż spomiędzy wilczych kłów, więc tak, nawet widok człowieka poprawiłby jej humor. Ale nie. Oczywiście, że nie czekał na nich ratunek. Nie czekała na nich nawet możliwość dalszej ucieczki, której chociaż los niepewny, wciąż dawał jakieś szanse, a przynajmniej nadzieję. Ale nie. To jest po prostu syrenie szczęście. PRZEPAŚĆ! No oczywiście, że przepaść, w końcu ścigająca ją wataha wilków jest zbyt mało dramatyczna, oni dosłownie muszą stracić grunt pod nogami, by ten szalony człowiek sterujący tym uniwersum był usatysfakcjonowany. Właśnie takie rozwoje sytuacji zawsze powstrzymują Emmę od głupich pytań, typu: „co jeszcze?!” albo „czy może być jeszcze gorzej?”. Ponieważ to jest jedyna uniwersalna prawda, jaką zna. Zawsze może być gorzej.
        A jeleń nie zwalniał. Ba! Jeszcze przyspieszył, mknąc ku urwisku ile sił miał w kopytach. Może umie latać? Nie, skrzydeł brak. Może nie zauważył? Na najbystrzejszego nie wygląda, więc wszystko możliwe. Starając się nie zrobić zmiennokształtnemu krzywdy, Emma wspięła się nieco po jego grzbiecie sięgając kawałek od uszu.
        - Przepaść! – pisnęła w strachu, wyciągając przed siebie dłoń i wskazując nią na skraj nasypu.

        Ale wtedy skoczyli. Jeleń wybił się tak silnie, że dziewczyna wyleciała w powietrze, trzymając się jedynie szyi zwierzęcia i nad jego głową obserwując z otwartymi ustami zawieszoną przez moment w miejscu przepaść. Z szoku nawet nie krzyknęła. W ogóle zrobiło się jakoś cicho, zwłaszcza gdy ustał dudniący w uszach warkot ścigających je zwierząt, które rozczarowane zatrzymały się na skraju urwiska. Ale moment ten trwał krótko, do czasu aż bezlitosna grawitacja zaczęła ciągnąć ich w dół z taką siłą, że żołądek podjechał do gardła. Wtedy Emma krzyknęła krótko ze strachu, widząc zbliżającą się coraz bardziej wodę, ale zaraz spróbowała opanować oddech. Woda, tylko to mogło ich uratować. Zerknęła nieco zdziwiona na jelenia, że tak dryfuje sobie beztrosko w powietrzu, jakby naprawdę nie bał się zderzenia z taflą jeziora, ale też nie widziała jego oczu, a mowy ciała zwierząt w sumie nie znała. Nieważne. Trzeba działać.
        Prawdopodobnie gdyby mogła poszczycić się doskonałymi umiejętnościami akrobatyki, wspięłaby się zgrabnie na grzbiet spadającego zwierzęcia, stanęła tam wyprostowana i dumnie zanurkowała do wody, przemieniając się w locie. Niestety, chociaż Emma charakteryzowała się niezwykłą gracją, powietrzne popisy były zdecydowanie poza jej zasięgiem. Z trudem przełożyła nogę na drugi bok, by mieć obie razem, po czym na krótko przymknęła oczy, przywdziewając ogon. Utrzymanie się w damskim siadzie na spadającym bezwładnie jeleniu już było wyjątkowo karkołomne, a dokonanie tego będąc pokrytym od bioder w dół łuskami – raczej niemożliwe. W ciszy zsunęła się ze zwierzęcia i dopiero wtedy przybrała pozycję do nurkowania, lecąc głową w dół i wyciągając przed siebie złączone ręce. Tylko to sprawiło, że wyprzedziła w locie ciężkie zwierzę i zniknęła pod wodą z cichym pluskiem.
        Na szczęście jezioro było głębokie, ale syrena i tak od razu po zanurzeniu wygięła się w łuk, wykorzystując jeszcze ten sam pęd, by wynurzyć się kawałek dalej. Wyrzuciła przed siebie rozpostarte ramiona, a woda z jeziora zafalowała i wzbiła się z trudem, sięgając jelenia i otulając go, hamowała powoli upadek. Fala wody trzęsła się jednak, podobnie jak ramiona wycieńczonej dziewczyny, która walczyła z osłabieniem, oddychając ciężko i z trudem utrzymując zarówno siebie w wodzie, jak i powoli sprowadzając do niej jelenia. Był zaledwie dwie lub trzy stopy nad wodą, gdy Emmie zaczęło ciemnieć przed oczami. Trzasnęła raz ogonem, dopływając szybko do brzegu i dość bezceremonialnie upuszczając na płyciźnie zmiennokształtnego, po czym sama opadła w wodzie na piasek i straciła przytomność.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Jeleniołak otworzył dopiero ślepia, czując nieprzyjemny chłód, powoli atakujący zwierzęce ciało przez mokrą sierść. Nie należało to do przyjemności, więc otworzył oczy. Na początku się zastanawiał, czemu lądowanie było takie łagodne w porównaniu do wysokości, którą przebyli spadając swobodnie w głęboką przepaść.

Podniósł łeb do góry, pluskając kopytami w wodzie i próbując w ciemnościach dostrzec coś charakterystycznego, pozwalającego mu domyślić się czegoś o tym miejscu. Zmierzał w tym samym czasie powoli, ale za to pewnymi ruchami do brzegu. Dopiero, gdy musnął kopytem o coś na ziemi, przypomniał sobie o czym dosyć ważnym — syrenie.

Wycofał się ostrożnie do tyłu, aby nie zrobić krzywdy nieprzytomnej syrenie. Nie miał w zwyczaju zbytnio rozglądać się wokół siebie, a już na pewno nie było mowy o patrzeniu pod kopyta. Na szczęście zakończy się co najwyżej na siniaku na lewym ramieniu syreny, ale czuł, iż lepiej się nie przyznawać do tego wydarzenia i trzymać pysk zamknięty. Zanotował to stanowczo w myślach, przyglądając się leżącej w bezruchu kobiecie.

Klatka piersiowa podnosiła się i opadała do góry, więc nie zareagował jakoś gwałtownie. Żyła, więc wolał wszystko na spokojnie przeanalizować. Najważniejsze było przenieść nieprzytomną w bardziej przyjazne miejsce do takich nieplanowanych „drzemek”. Do tego jednak potrzebował drobnego wsparcia, ale szczęście się dzisiaj do niego uśmiechało!
Okolica była mu znana i dosyć blisko odnajdywała się „wioska” elfów, a przynajmniej tak to nazywał sam jeleniołak. Powrócił do humanoidalnej postaci, bardziej zmuszony do tego niż z własnych chęci. Odszedł kilkanaście metrów od brzegu zbiornika i skubnął z krzaków parę liści, układając i plotąc je ze sobą. Gdy w końcu to się udało, złożył splecione liście na jednej z dłoni, przykrywając ją z góry drugą. Między dłoniami pozostała wąska szczelina, którą przyłożył do ust, gwałtownie wypuszczając zebrane wcześniej powietrze w płucach. Nocne odgłosy przerwało coś, co przypominało przeciągły świergot ptaka, ale źródłem był sam zwierzołak. Powtarzały się one w ustalonym rytmie, a z czasem dołączyły się do niego inne. Sam dźwięk był niepozorny, ale przekazywał niebywale sporo informacji. Thili poznał ową „sztuczkę” od elfiego przyjaciela, która mu często pomagał w cięższych sytuacjach.

Minęło około godziny od momentu, gdy spadli z przepaści. Szczęśliwie z mokrym lądowaniem. Aktualnie był środek nocy, a puszczę wypełniały odgłosy charakterystyczne dla dzikiej puszczy o tej porze. Z lasu wyłoniła się smukła sylwetka w ciemno zielonym płaszczu z kapturem nałożonym na głowę. Na plecach widniał kołczan pełen strzał, a na ramieniu miał przełożony długi łuk. Nowo przybyły poruszał się bezszelestnie, niczym duch sunący w powietrzu. Osobnik zbliżył się do jeleniołaka, który leżał na trawie jaki olbrzymi jeleń, otulając ostrożnie nieprzytomne ciało syreny.

— Thilivern — odezwał się przybysz, głosem pełnym nostalgii.
Młodziak przywitał go życzliwym wzrokiem, który po chwili przeniósł na nieprzytomną kobietę przy nim. Twarzy zakapturzonego nie było widać, ale wydał wyraźny dźwięk zaskoczenia.
— Postawiłeś przyjacielu cały mój oddział na nogi dla kobiety? Uff. — Mężczyzna odetchną z wyraźną ulgą, najwidoczniej spodziewając się całkiem innej sytuacji.
— Spodziewałem się ponownie grupy najemników, opłaconych przez jakiegoś bezmyślnego bogacza — zaśmiał się rozbawiony, gdy spomiędzy mroku drzew wyłaniały się kolejne postacie z łukami i w podobnym ubiorze. Atmosfera rozluźnienia udzieliła się wszystkim.

Padały luźne żarty i śmiechy, gdy okazało się że święta bestia wezwała własny „prywatny” oddział elfów do pomocy z kobietą.
W rzeczywistości owe elfy stacjonowały w puszczy, próbując przepłoszyć kłusowników i natarczywych łowców. Ludzie i inne rasy masowo łamali elfie prawo i narzucone odgórnie na ten obszar ograniczanie z połowem zwierzyny czy nawet wycinką drzew. To co nie udawało się elfom od setek lat, zmieniło się z pojawieniem białej bestii. Puszcza zmieniła się nie do poznania w przeciągu zaledwie dwóch lat, a sam zmiennokształtny zyskał wdzięczność i szacunek elfów. W niektórych elfich kręgach urósł do małej legendy, co bardziej przesadni nazywali go nawet bóstwem puszczy. Plotka zaś poniosła to dalej, roznosząc fenomen strażnika gaju w najdalsze zakątki Alaranii.

Dziesiątki elfów, jeleniołak i nieprzytomna syrena, ruszyli przez nocną puszczę w kierunku znanym niewielu. Była to jedna z najbardziej dzikich i nieprzyjaznych części gęstego lasu dla wszystkich, oprócz elfów, która czuły się tutaj jak w domu. Podróż odbyła się bez komplikacji, a zakończyła się na drzewnej fortecy. Owa fort był po prostu niesamowicie dużym, starym drzewem. W jego gałęziach były pobudowane różne budynki, różniący się rozmiarami, kształtami, czasem zaskakując pomysłowością jak coś takiego można wybudować tyle metrów na ziemią. Od najniższej gałęzi do ziemi spadałoby się parę sekund, a na drzewną osadę można było się dostać tylko z pomocą specjalnej „windy”.

Po dostanie się na górę, białemu i nieprzytomnej kobiecie szybko znaleziono jakieś wygodne pomieszczenie. Wnętrze przypominało trochę prostą chatę, ale w środku panowała przyjemna atmosfera. Pomieszczenie nie było duże, zbudowane na planie kwadratu, ale pozwalało wygodnie pomieścić trzy osoby, które właśnie się teraz w nim znajdowały. Syrena leżała aktualnie w wielkiej, drewnianej wannie w rogu pomieszczenia, zanurzona aż po piersi w wodzie. Thili był zaskoczony jak szybko długousi się uwinęli w owej sprawie.
Jeleń w ludzkiej postaci oraz jego elfi przyjaciel siedzieli przy magicznym krysztale, który był niewiele większy od ludzkiej głowy, ale ogrzewał swoją magią powietrze zawarte w tych drewnianych ścianach. Siedząc naprzeciwko siebie, rozmawiali o różnych tematach, jedli, śmiali się. Dawno siebie nie widzieli, więc i sytuacja wydawała się sama chcieć, aby tak właśnie się potoczyły wydarzenia.

— Bracie, powiedz mi — zagadnął elf w mowie wspólnej, dosyć celowo. Zawsze się starał zachęcać młodziaka, aby trochę bardziej się w niej edukował — W puszczy panuje spokój. Nie chcesz wyjść i zobaczyć świata?
— Ja…
Na twarz młodzieńca wtargnął skomplikowany wyraz twarzy, gdy wbił spojrzenie w mdłe światło kryształu, które chwilami przenosiło się też w stronę nieprzytomnej syreny.
— Myślisz, że to znak? — wydukał powoli w odpowiedzi, jako tako składając jedno zdanie — Nic nie wiem, całe życie żyłem miedzy drzewami. Boje się zmiany — dodał już w dialekcie naturian płynnie i cicho.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Dawno nie spała tak dobrze. Było jej ciepło i błogo, a do zakamarków uśpionego umysłu dobiegły okazjonalne śmiechy i wibracje szeptanych rozmów. Otworzyła lekko oczy, wciąż zmęczona, obserwując otoczenie niemalże z poziomu wody, po czym poruszyła się lekko, przysuwając twarz do krawędzi drewnianej balii, tak że siedzący przy stole mogli zobaczyć jedynie jej nieco przestraszne błękitne oczy, różowe włosy i ogon, wystający trochę ponad wodę.
        Ostatnimi czasy Emma tak często budziła się w nieznanych jej miejscach, że nie powodowało już to u niej strachu, a jedynie lekką dezorientację. Pozwoliła więc sobie na chwilę wspomnienia ostatnich wydarzeń, próbując odtworzyć je w głowie. Gdy w umyśle rozbrzmiał warkot wilków jej oczy rozszerzyły się nieco w przestrachu, ale otulające ją przyjemne uczucie bezpieczeństwa szybko ukoiło nerwy. Pamiętała upadek i użycie magii, a także krótkie przebudzenie, gdy leżała bezwładnie przerzucona przez grzbiet jelenia, który stąpał miarowo po leśnej ściółce. Wtedy szybko straciła znów przytomność, ale teraz wiedziała, że niósł ją w bezpieczne miejsce.
        Podniosła się nieco na rękach, gdy napotkała wzrok jeleniołaka i jego towarzysza.
        - Dzień dobry – powitał ją melodyjny głos elfa i Emma wyprostowała się w balii, trzymając się jej krawędzi, gdy siadała na boku.
        - Dzień dobry – odpowiedziała uprzejmie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie trwało długo nim zorientowała się, że znajdują się w domku na drzewie, a ona od razu zaczęła się zastanawiać, jak też wtargano tutaj tyle wody. Siedzący przy stole elf jednak mylnie odczytał jej konsternację i wstał, podchodząc do syreny.
        - Nazywam się Floric Latoneille. Może pomóc? – zapytał, wyciągając dłoń w jej stronę, przekonany, że dziewczyna może mieć problem z wyjściem z wody w tej postaci. Rzeczywiście stanowiło to pewien problem, gdyż z ogonem trudno było jej wydostać się z balii, a jeśli teraz się przemieni, przemoczy całe ubranie. Ostatecznie uznała propozycję mężczyzny za niezwykle pomocną.
        - Emmarilla Rosa – śladem elfa przedstawiła się pełnym imieniem i nazwiskiem, ale po chwili uściśliła: - Możesz mówić mi Emma – uścisnęła wyciągniętą dłoń i zawahała się na moment. – Jeśli to nie problem, to… czy mógłbyś wyciągnąć mnie z wody? – zapytała z niepewnym uśmiechem. Mężczyzna wyglądał na silnego, wiec sama czynność nie powinna stanowić dla niego problemu, pytanie tylko czy będzie chciał się moczyć. Elf jednak uśmiechnął się przyjaźnie i zaczął podwijać rękawy koszuli.
        - Żaden problem – stwierdził i pochylił się do wanny, ujmując syrenę jedną ręką pod plecy, a drugą pod ogonem, tak by mu się nie wyślizgnęła. Dziewczyna objęła go za szyję, a gdy tylko się wyprostował i odwrócił z nią w stronę pokoju, przymknęła na moment oczy, przemieniając się. Nie wyglądało to tak zjawiskowo jak w przypadku jeleniołaka kilka godzin wcześniej, żadnych wirujących liści ani wiatru. Poruszyła się tylko nieznacznie w objęciu elfa, gdy ogon rozdzielił się na dwie nogi, a ciało oblekło w czarny strój. Woda cofnęła się do tego stopnia, że nawet włosy dziewczyny wyschły nagle, rozsypując się różowymi puklami po jej plecach.
        - Dziękuję – powiedziała, zerkając na mężczyznę, który na ten znak odstawił ją ostrożnie na ziemię.
        - Nie ma za co. Irs właśnie opowiadał mi, co wam się przydarzyło. Mieliście dużo szczęścia, że udało wam się uciec przed tą watahą.
        Elf zaprosił dziewczynę do stołu, gdzie oprócz świetlistego kryształu, stała jeszcze misa z pszennymi plackami i druga z owocami. Emma usiadła na wolnym krześle koło jeleniołaka, zerkając na niego ukradkiem. Wciąż milczał jak zaklęty. Jego imię poznała dopiero od elfa, gdyż do tej pory małomówny chłopak odezwał się tylko, gdy uciekali przed wilkami. Ośmielona gestem Florica sięgnęła po jeden z placków i zaczęła skubać go powoli, wyglądając przez okno. Świtało już.
        - Gdzie właściwie jesteśmy? – zapytała w końcu, spoglądając na obu mężczyzn, ale pytanie wyraźnie kierując do tego bardziej rozmownego.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości