Kryształowe Jezioro[Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Z jednej strony to przyjemność, bo można być sobą i jak już wspomniałaś czuć się wolnym przez zabawę w przestworzach, ale tu też pojawiają się problemy jakim może przysporzyć nasza beztroska, mogących zakończyć się dla nas śmiercią. - Powiedział poważnie w zamyśleniu kładąc dłoń na jej ręce kiedy cupnęła obok niego. To była wada bycia smokiem, nie mogą pozwolić sobie na przebywanie wśród innych w prawdziwej postaci, ponieważ dojdzie do niepotrzebnego rozlewu krwi, a udawanie, że jest się kimś innym niż w rzeczywistości nie było przyjemne. Znał smoki, które całkowicie zatraciły się w udawaniu zwykłych ludzi zapominając o swojej prawdziwej naturze i zginęli jak ci, za których się od dawien dawna uważali. Niepokoiła chłopaka obawa, że inne gady prędzej czy później będą tak robiły na skale masową, co ostatecznie skończy się wyginięciem potężnego rodzaju smoczego. Zdawał sobie sprawę, że każdy początek ma swój koniec, ale nie mógł znieść myśli o degradacji, albo nawet autodestrukcji własnego gatunku.

- Inne rasy, w szczególności ludzie, prześcigają się w wymyślaniu coraz to zmyślniejszych i bardziej niebezpiecznych machin, które z bez trudu spowodują, że smoki będą pojawiały się jedynie w bajkach na dobranoc dla dzieci. - Mruknął ponuro z silną świadomością własnego końca. Sam osobiście nie bał się śmierci, nie raz wymykał się z jej kościstych szponów, obawiał się jedynie, że kiedyś nikt nie będzie pamiętał o latających jaszczurach, które staną się jedynie fikcją.

Z zamyślenia wyrwał go ruch wstającej dziewczyny. Podniósł na nią wzrok, przyglądając jej się pytająco, nie wiedząc co ona kombinuje. Po chwili powędrował za spojrzeniem Isambre na zwierzaka, który zapracowany jak mrówka kręcił się to koło nich, to w krzakach. Nie miał pojęcia co włochaty towarzysz tworzył, dlatego także się mu przyglądał.

- Oczywiście wiesz, że to wilcze jagody? Bardzo trujące, które może i cię nie zabiją, ale będziesz wymiotować dalej niż widzisz. - Uświadomił dziewczynę nie odrywając wzroku od futrzaka. Jemu żadna leśna roślina nie mogła zaszkodzić, gorzej było z pożywieniem uprawianym przez ludzi, gdzie wyjątkiem były jedynie jabłka. Słysząc jej słowa pokręcił głową i na nią spojrzał spokojnie. - Ani jedno, ani drugie. Podczas swojej podróży, niedługo po tym jak się obudziłem ze Snu dostrzegłem powalone drzewo na środku drogi, w którego koronie się ukrywał. Słyszałem jedynie jego piski, choć widziałem wystające spod pnia łapy, bądź ogony takie same jakie on ma teraz. - Wyjaśnił ze wzruszeniem ramion pomijając fakt, że oprócz tego spod kłody wypływała także krew, ale wolał tego nie uświadamiać wrażliwszej niż on smoczycy. - Wątpiłem, że sam sobie poradzi, w końcu był niewiele większy od mojej dłoni. Kilka dni spędziłem przy tym pniu znikając jedynie po to by nazbierać owoców, alby Chibi miał co jeść. W końcu przestał się mnie bać i razem ruszyliśmy dalej. - Dodał zerkając w stronę białego stworka i lekko się uśmiechnął. Wbrew całej obojętności jaką starał się okazywać, to były dla niego dobre wspomnienia, bo nie był już sam i wiele razy zwierzak go pocieszał kiedy gad miał gorszy dzień. Dodatkowo stworek nigdy od chłopaka nie odszedł choć ten nie był najlepszym właścicielem, non stop wyżywając się na maluchu i obwiniając go o wszelkie niepowodzenia. - A niedługo po tym jak podrósł pojawiliśmy się w tej krainie.

Wziął garść jagód i widząc cieszącego się i biegającego dokoła w miejscu futrzaka zaczął mu podrzucać owoce, które ze śmiechem łapał w powietrzu, albo gonił turlające się kuleczki jeśli nie udało mu się ich pochwycić pyszczkiem. Chciał od nich odrobiny uwagi i czułości, może to co robił River nie należało do żadnego z tych dwóch, ale bardzo się cieszył ze wspólnej zabawy z przyjacielem, który co jakiś czas się lekko uśmiechał.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Szlachetnie postąpiłeś - powiedziała smoczyca, oddając maluchowi jagody i drapiąc go pod brodą. - Taka tragedia, sam zapewne długo by nie przeżył w wielkim świecie, nie mówiąc o tym, że mógł zginąć jak inni z jego rasy. To dobrze, że stworzyłeś mu jakiś dom i rodzinę, dowodzi to, że nie wszystkie smoki dbają tylko o siebie. Na zewnątrz jesteś chardy i silny, starasz się przeć na przód z podniesioną głową, ale w środku jesteś miękki. I nie obrażaj mi się tu, bo sam dobrze wiesz, że tak jest. Zgaduję, że to sen tak na ciebie wpłynął, miałeś w końcu sporo czasu na rozmyślanie i musiałeś dojść do wniosku, że będąc całe życie awanturnikiem nic ci nie da. Mam rację?

Później Isambre sięgnęła do skórzanego mieszka i spakowała do niego kilka większych jagód, które Chibi natargał, a których nie miał już siły zjeść.
- Będziesz miał na później - powiedziała, uśmiechając się.
- Nadawałbyś się na tatę - mruknęła z cicha, kiedy wymijała Rivera.
Od Efne dzieliła ich jakaś godzina marszu, ale przynajmniej mieli pewność, że nikt ich nie zauważył. Isambre, odnalazwszy ścieżkę szła jej środkiem, zatrzymując się to przy jednym poboczy to przy drugim, zbierając rosnące tam kwiaty. Delikatne iluzjonistyczne dłonie w końcu się do czegoś przydały i po kilku minutach trzymała w palcach mały wianek ze stokrotek i koniczyny. Zaczekała na chłopaków i włożyła go Chibiemu, który ucieszony z prezentu, zaczął piszczeć a później zniknął w zaroślach.

- Mama mi takie robiła. Zawsze kiedy wracałam z tatą z polowania, czy treningu czekał na mnie taki wianek, który zakładałam, dając tacie do zrozumienia, że na dziś koniec jakichkolwiek lekcji. Czasami torturował mnie nimi od świtu do świtu, bez przerwy. Ciągle latanie, polowanie, wspinaczki i sztuka przetrwania. Nie mam mu nic za złe, a nawet jestem mu wdzięczna bo wszystko, czego mnie nauczył musiałam wykorzystać po zaledwie piędziesięciu latach po opuszczeniu domu, ale czasami nie dawałam rady. Bliżej mi było do naturianki, po mamie. Dlatego jestem jaka jestem.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Przemilczał tą kwestię rzucając maluchowi owoce i obserwując jak coraz lepiej je łapie w locie. Nie był obrażony na Isambre za jej spostrzeżenia, ale nie zamierzał przytakiwać choć trafiła w dziesiątkę. Nie lubił mówić o swoich słabościach i choć charakter innych gadów prowadził cały gatunek do zguby, River nie chciał odstawać od swoich bestialskich pobratymców niosących z sobą jedynie śmierć i pożogę. Poza tym ojciec dawał mu do zrozumienia przy każdej najdrobniejszej okazji, że dobry smok to martwy smok. Gdyby nie to, że wieża Jednookiego obróciła się w perzynę, siedziałby w tym momencie w niej grzejąc się przy rozpalonym ogniu w dużym kominie i czytałby książki. Opuszczałby swój dom jedynie, aby upolować jakieś dzikie zwierze czy porwać krowę, a walczyłby jedynie jak ktoś zagrażałby jego skarbcowi lub chciał przegnać go z terytorium, pośrodku którego stała jego wieża.

- Możemy ruszać dalej. - Powiedział jedynie. Kiedy wstał podszedł do niej i lekko pocałował w usta, by pokazać, że nie ma jej niczego za złe. Przeciągnął się i pogłaskał najedzonego zwierzaka, który zaczął biegać i brykać bawiąc się sam ze sobą, bardzo się cieszył, że będą szli dalej. Patrząc na niego w zamyśleniu usłyszał jakieś ciche słowa Isambre - których nie dosłyszał - i zaraz na nią spojrzał. - Hm? Coś mówiłaś? - Spytał łagodnie nie wiedząc czy mu się po prostu nie zdawało.

Z początku szedł obok niej, a Chibi radośnie biegł przed nimi z zaciekawieniem zaglądając w każde krzaki, norki i dziuple. Chwilę po tym wzrok chłopaka przeniósł się na dziewczynę, która to go wyprzedzała, to zostawała w tyle zbierając według niego jakieś niepotrzebne chwasty. Wiedział, że to kwiaty, ale każda roślina, która w jego mniemaniu nie miała żadnych właściwości czy leczniczych, czy trujących była dla niego po prostu chwastem. Przyglądał jej się nie wiedząc co ona kombinuje. Kiedy plan smoczycy dobiegł końca, a uradowany futrzak umknął w kolejne chaszcze, River się lekko uśmiechnął i pogładził ją po policzku słuchając z uwagą co mówi.

- Nie martw się miałem podobnie. Dla mojego ojca nie było ważne czy jestem wykończony i najdrobniejszy wysiłek kończył się utratą przytomności, czy przez połamane kości nie mogę się nawet podnieść, najważniejsza była nauka. Nie traktował mnie jak małe smoczydło, a jak dorosłego smoka, nie miał żadnych zahamowań. Moja matka tego nie popierała i często wszczynała awantury, albo własnym ciałem mnie osłaniała, kiedy on nie chciał przerwać treningów. Odszedłem od nich jak tylko zaleczyłem stare obrażenia i opanowałem sztukę latania. - Powiedział pomijając w jakich okolicznościach zostawił znienawidzonego ojca i ukochaną matkę. - Wybacz, ale nie rozumiem. Jak to bliżej ci do naturianki? - Spytał zaintrygowany tym, lekko się uśmiechając by nie psuć jej humoru swoim ponurym nastrojem.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Chodźmy - powiedziała, chłonąć ciepło, które przeszło po jej ciele po pocałunku. Tak, niewątpliwie River działał na nią jak magnes. I to dość wyjątkowo silny. Niewiedziała jeszcze, jaki ma w tym interes, ale wszelkie myśli związane z krzywdzeniem jej odrzuciła. Zakochiwała się w nim coraz bardziej.
- Nie mów, że tego nie zauważyłeś - dodała po chwili, przytulając się do niego i kładąc sobie jego rękę na ramieniu. - Mam to po mamie. Ona też lubiła naturę, szanowała rośiny i kochała wszelkie zwierzęta. Nie była zwolenniczką palenia wszystkiego, co popadnie i to mi po niej zostało. Kocham życie w każdej formie, bo życie to coś pięknego. Po za tym zwierzaki mnie lubią, a raczej tę formę, od tamtej trzymają się zdala. Jednak nie przeszkadza mi to. W końcu nie wszyscy muszą lubić smoki.

- Mówiłam, że to szlachetne, że zaopiekowałeś się Chibim - powtórzyła i uśmiechnęła się do niego szeroko. - Oraz, że byłbyś w przyszłości dobrym tatą.
Dalej leśna dróżka powoli zaczęła ustępować szerokiemu i wydeptanemu traktowi. Wyrzłobienia i koleiny ciągnęły się przez kilkaset metrów, a głębokie ślady kopyt utrudniały normalny marsz. Zwłaszcza w parze.
- Co planujesz po Efne? - zapytała Isambre, odsuwając się od Rivera, lecz nadal pozostawając w zasięgu jego ręki. Nie wiedziała jednak co chce usłyszeć i czy aby smok nie powie właśnie tego, co chce, by sprawić jej przyjemność. Wolała pewną, a nie wymijającą odpowiedź.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Znaczy się, że twoja rodzicielka nie była smokiem? Dobrze rozumiem? - Spytał skołowany. Nie przeszkadzało mu, że pierwsza smoczyca, do której coś czuł mogła być w połowie smokiem. Chciał jedynie wiedzieć czy faktycznie Isambre była pół naturianką. Szedł przy niej obserwując uważnie okolicę, ale nie był spięty i bardziej podziwiał ich drogę oraz samą dziewczynę.

Chibi pojawiał się i znikał przebiegając przed nimi od jednych zarośli do drugich ze śmiechem. Cieszył się, że smoczyca z nimi podróżuje, bo jego przyjaciel wydawał się być szczęśliwy, a na pewno był miły. Nie zmuszał już malucha do okradania innych, nie bije go za wykonanie polecenia z niepowodzeniem, nie pił alkoholi do nieprzytomności i nie prowokował innych, nie wszczynał burd, przez które zawsze mieli kłopoty. Zwierzak był szczęśliwy przez brak tego wszystkiego i miał nadzieję, że River w końcu zacznie go traktować inaczej niż sługę czy kulę u nogi. Maluch chciał być dla niego przyjacielem, chciał wierzyć, że jeśli wpadnie w kłopoty to gad mu pomoże, a nie zostawi, aby maluch poradził sobie sam.

- To wiem to słyszałem, ale... Czekaj, co! - Zatrzymał się i spojrzał na nią zszokowany. Nie wiedział czemu wywołało to u niego taką reakcję. Z jednej strony się niejako ucieszył, bo mogło to oznaczać, że ona myślała o wspólnej przyszłości z nim i założenie rodziny. Z drugiej strony nie wiedząc czemu bał się tego. Isambre była dla niego ważna i chciał być z nią szczęśliwy, watpił jednak, że byłby dobrym ojcem przez co smoczyca mogłaby go w końcu porzucić. Był zagubiony i rozdarty, ciężko mu było cokolwiek z siebie wydusić.

Futrzak widząc zachowanie smoka zatrzymał się, chwilę przyglądał się chłopakowi, a po tym wybuchnął śmiechem padając na ziemię. Stan w jakim znalazł się River niezwykle rozbawił malucha, który podobnie jak właściciel, nie wyobrażał go sobie jako ojca, a nawet jeśli to biedne byłoby jego potomstwo. Chłopak spojrzał z gniewem na zwierzaka zaciskając opatrzoną dłoń w pięść i spuścił głowę.

- To byłaby głupota i lekkomyślność - mruknął cicho pod nosem, mając nadzieję, że ona tego nie dosłyszy. Odkaszlnął i wznowił podróż ignorując zwierzaka. - Nie mam żadnego celu, idę tam gdzie mnie poniesie. Okaże się w Efne gdzie ruszę z Chibim dalej. - Powiedział czując dziwne ukłucie w sercu. Wciąż podejrzewał, że po dotarciu do mauratańskiego miasta Isambre ich opuści. Nie bronił jej tego, ale myśl o tym wywoływała w nim smutek.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Była, była - potwierdziła Isambre, uśmiechając się na wspomnienie rodzicielki. - Była piękną smoczycą o ciemno-zielonych łuskach i ogromnych, złotych ślepiach. Jednak daleko było jej do stereotypów. Nigdy nikogo nie zabiła, a ognia używała, by przegonić polujących na nią ludzi, nie po to, by ich krzywdzić. Podczas wojny smoków towarzyszyła memu tacie jako pomoc. Byli już wtedy razem, a ona nie chciała puścić do samego. Latała więc za nim, ostrzegając przed wszelkim zagrożeniem i chroniąc go w miarę konieczności. Kochała naturę i była przeciwniczką wojny. Bardzo lubiła kwiaty i górskie potoki. Ja sama często zamykałam się w jaskiniach u stóp wodospadu, by odpocząć i zebrać myśli. Blisko Matki Natury. Dużo po niej odziedziczyłam. Oczywiście nie wygląd. To mam po ojcu.

- Co cię tak zaskoczyło? - zapytała przez drobny śmiech, głaszcząc Chibiego po karku, na co ten przestał naśmiewać się ze smoka i zaczął mruczeć z zadowoleniem. - Jesteś opiekuńczy, wrażliwy, umiesz zapewnić bezpieczeństwo. Każda by chciała takiego faceta. Ponad to... dobrze całujesz. - dodała szeptem, rumieniąc się i uciekając wzrokiem na boki.
Nie miała pojęcia skąd nagle w niej tyle odwagi, by otwarcie mówić Riverowi o tym, co siedzi jej w sercu i głowie. Znali się dwa dni, a od zwykłego śniadania przeszli do pocałunku całkiem szybko. Może nawet za szybko. Isambre cieszyła się z jego towarzystwa podczas podróży i chciała z nim zostać. Nie wiedziała jeszcze tylko na jak długo i czy wogóle On nie będzie miał nic przeciwko. Teraz jednak jej myśli zeszły na ziemię. Na wszystko przyjdzie czas, powtarzała sobie, rzucając mu ukradkowe spojrzenia przez ramię.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Z tego co słyszę musiałaś z nią spędzać dużo czasu. - Powiedział spokojnie nie wiedząc do końca jak skomentować jej wypowiedź. Nie zamierzał mówić o swoich opiekunach, bo jaki miałaby w tym interes? Po chwili się jednak lekko roześmiał z rozbawieniem. - To muszę zapamiętać by za często nie komplementować twojego wyglądu, bo jeszcze sobie ubzdurasz, że mi się twój ojciec podoba. - Zażartował nie zdając sobie sprawy z tego jak głupio to zabrzmiało. Szybko jednak spoważniał widząc jej minę i zakłopotany podrapał się po karku odwracając od niej wzrok i idąc dalej. Raz jeszcze powtórzył sobie w głowie to co mówiła i zadrżał na myśl o spaniu za wodospadem, zapewne w jaskini położonej bezpośrednio przy jeziorze. Na twarzy pojawił mu się poważny niezbyt przyjemny wyraz, a mięśnie pod ubraniem się napięły. To było dla niego niepojęte jak można spać otoczony tym przezroczystym i mokrym cholerstwem i jeszcze być z tego szczęśliwym. On z przyjemnością zadomowiłby się w kraterze wulkanu, albo u jego podnóża, a kiedy temperatury by spadały, zażywał by kąpieli w gęstej cieczy potrafiącej roztopić wszystko co się z nią zetknie. Na samą myśl po ciele przemknęła mu przyjemna fala ciepła, która zmyła sobą niepokój wywołany wspomnieniem o spaniu przy jeziorze.

- Wiesz z mojej perspektywy to wygląda nieco inaczej. Nie zrozum mnie źle chciałbym mieć kiedyś własne potomstwo i tworzyć szczęśliwą rodzinę, ale lepiej by było dla wszystkich, a przede wszystkim dla tych małych gdybym jednak nigdy nie pełnił tej roli. - Powiedział z powagą i lekkim smutkiem, spowodowanym tym niezdecydowaniem i rozdarciem. Zaraz się jednak rozchmurzył i podniósł na nią wzrok uśmiechając się łobuzersko szczerząc swoje białe zęby z wydłużonymi kłami. - Nie wiedziałem, że wprawa w całowaniu to zaleta godna dobrego ojca. - Roześmiał się przeinaczając jej słowa, choć wiedział o co chodziło smoczycy. Pogładził ją jedynie delikatnie po policzku by nie wprowadzać zakłopotania i szedł z nią dalej zbliżając się do miasta, którego brama wyłaniała się powoli spomiędzy drzew. Chibi nie potrzebując żadnego polecenia wdrapał się po chłopaku i wlazł do torby wystawiając z niej łepek i konsumując dalej zebrane przez niego wcześniej jagody.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Tak - przyznała Isambre, odgarniając z czoła nieposłuszny kosmyk, który nie chciał dołączyć do innych w warkoczu, swobodnie opadającym jej na bark i plecy. Był to gest tak bardzo niepotrzebny, że smoczyca zaraz potem lekko puknęła się w czoło i sprawiła, że te kilka włosków poprostu zniknęło, nie ujmąc w jej wyglądzie niczego. - Między kolejnymi treningami uczyła mnie magii iluzji i maskowania swojej twarzy. Przydatne kiedy chcesz wejść do miasta tak, by nie przestraszyć ludzi. Sam to stosujesz, więc rozumiesz.
- Bez obaw - dodała z uśmiechem. - Nie pomyślę sobie. Chyba, że bardzo tego chcesz. Oddziedziczyłam po nim łuski, kolce, skrzydła, ale wzrostem nigdy mu nie dorównałam. Ojciec był dość... potężnym smokiem, a matka niewiele większa od ciebie. Wychowali mnie najlepiej jak potrafią i chyba niczego nie pominęli.

Mina, z jaką River zareagował na wodospady, a wcześniej na propozycję kąpieli w jeziorze nigdy nie uszła uwadze smoczycy, która zaczęła powoli wyciągać własne wnioski. Smok, z którym podróżowała nie widział zagrożenia we wszystkim, co ich otaczało. Przynajmniej do czasu, kiedy było małe, ale z jakiegoś powodu unikał kontaktu z wodą. Psychicznego i fizycznego. Isambre nie znała dokładnie powodu, ale czy naprawdę miała go teraz tym dręczyć? Życie pewnie i jego nie raz pokarało i dziewczyna nie zamierzała go niczym zadręczać.

- Kiedyś jeszcze zmienisz znanie - dodała, szturchając go w łokieć i oblewając swoje policzki rumieńcem. - I nie łap mnie za słówka.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Rozumiem, choć nie stosuję iluzji. - Zgodził się z nią, bo miała rację. Uśmiechnął się widząc jak ona męczy się z kosmykiem, a po tym zmienia swoją iluzję, by była bez żadnych niedoskonałości w wyglądzie. Nie rozumiał czemu kobiety przykuwają taką wagę do swojej urody i nie wiedział w czym ten mały włosek opadający dziewczynie na twarz jej przeszkadzał, ale zabawnie było popatrzeć jak ona sama zapomina o tym, że to tylko iluzja, a nie jej prawdziwe ciało, chociaż to akurat było miłe, że traktowała to jako swoją naturalną postać.

- O ile mnie pamięć nie myli nie przepadam za facetami. - Roześmiał się z rozbawieniem, nie mówiąc o tym, że jakoś nie zauważył by interesował się kobietami jakie napotkał na swej drodze, nawet tych, z którymi spędzał noc w karczmie, dzieląc z nimi łoże. - Dobrze więc, powiem, że jesteś najpiękniejszą kobietą, choć jedyną smoczycą, jaką napotkałem na swojej drodze odkąd opuściłem rodzime leże. - Powiedział z uśmiechem, nie do końca wiedząc dlaczego komplementuje jej urodę.

Nie wiedział o jej ciekawości spowodowanej hydrofobią chłopaka a nawet nie dostrzegł, że ona zauważyła jego obawy choćby i na zwykłą wzmiankę na temat akwenów. Nie myślał o tym, tak szybko jak w jego umyśle pojawiał się lęk, tak też szybko zostawał zastępowany przez skupienie się na obecnej sytuacji i rzeczywistości. Dlatego potrafił szybko przemienić niepokój w działanie.

- Nie będę się kłócił, z kobietami się nie dyskutuje. - Mruknął z lekkim uśmiechem i migoczącym w oku rozbawieniem na wspomnienie "nauki" jaką otrzymał kiedyś od elfki, ale się nie roześmiał. - Jak mam cię nie łapać za słówka, skoro tak słodko się rumienisz. - Przeniósł na nią złote ślepie, aby być może jeszcze bardziej ją onieśmielić dla własnego rozbawienia. Przez takie właśnie momenty czuł, że Isambre jest jak porcelanowa laleczka, którą powinien chronić nawet przed najmniejszym podmuchem wiatru. Wiedział, że nie może nazywać jej SWOJĄ, bo zawsze mogła od niego odejść i nie była żadnym przedmiotem, by ją posiadać, ale i tak była dla niego cenna jak skarb.

Ciąg Dalszy: River i Isambre
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości