Kryształowe Jezioro[Pustelnia] Na skraju lasu

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

[Pustelnia] Na skraju lasu

Post autor: Vanessa »

        Vanessa szła szybkim krokiem przed siebie. Miękko stąpała po uginającej się gęstej trawie. Miała wrażenie, że idzie po nierównym dywanie. Dochodziło południe. Odwróciła głowę i zastygła w bezruchu. Miejsce, które ujrzała wydało jej się wręcz fascynujące. Zobaczyła jezioro wyglądające jak olbrzymi kryształ, odbijający złote promienie słońca, mieniący się wszystkimi barwami tęczy. Położony w rozległym lesie, otoczony drzewami i krzewami, tworzył osobliwą krainę ciszy.

"Tak... tutaj będzie mój nowy dom" - wyszeptała.

        Na skraju lasu zauważyła drewnianą chatę. Podeszła bliżej, aby przyjrzeć jej się dokładniej. Niewielkie trzy okna były bez szyb, pokryte gdzieniegdzie pajęczynami. Podeszła do drzwi, naciskając klamkę, usłyszała skrzypienie drzwi, powoli otworzyła je. Weszła do środka.
Uważnie rozglądała się wokół, ale nie zaobserwowała nikogo. W izbie panował nieporządek, meble poprzewracane, na podłodze pełno różnych śmieci i brudu. Chata nie była zamieszkana. W rogach ścian wisiały duże pajęczyny i panował półmrok. Nagle usłyszała chrobotanie, które po chwili ustało. Prawdopodobnie małe leśne stworzenie przestraszyło się obecnością intruza. Spostrzegła, że chata składa się z małej kuchni, spiżarni i trzech niewielkich izb. Na szczęście dojrzała łóżko, które znajdowało się w dobrym stanie, a to było dla niej najważniejsze.

        Wędrowała już tak dwa tygodnie, postoje robiła tylko na noc, zatrzymując się u życzliwych gospodarzy. Najczęściej spała na sianie w stodole. Była przyzwyczajona do braku wygód. Wyszła na zewnątrz chaty, aby dokładniej rozejrzeć się po okolicy. Nieopodal była studnia, a w niej woda.
"Czeka mnie mnóstwo pracy, ale miejsce jest wyjątkowo piękne. Muszę szybko zabrać się za porządki, aby wysprzątać izby przed zachodem słońca."
Awatar użytkownika
Lothard
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony (z Sanginera)
Profesje:

Post autor: Lothard »

        "Przeklęta gąsienica, że też musiałem napatoczyć się na to paskudztwo. Nieźle mnie poparzyła, cholera jedna." Popatrzył jeszcze raz na jej martwe, pokaźnej wielkości ciało z wystającymi nóżkami. Była zmasakrowana, zielony płyn sączył się z zadanych ran, wydzielając nieznośny fetor. Wytarł starannie sztylety o trawę i schował je do pochwy. Podszedł do jeziora i obmył dłonie w wodzie, a ponieważ była przeźroczysta, cały się wykąpał. Poszukał leczniczych ziół i przykładał do poparzonej dłoni zielone liście, aby złagodzić doskwierający ból.
Katerflata, która go poparzyła, była jeszcze gąsienicą zanim stała się owadem. Jest jej bardzo wiele w Szepczącym Lesie. Żywi się głównie wiewiórkami, ale królikami czy myszami też nie pogardzi. Można ją spotkać w bezruchu na drzewie czy kamieniu. Sanginer był na tyle nieuważny, że usiadł na pniu drzewa i nie zauważył leżącej obok gąsienicy. Dotykając trawy nie zwrócił uwagi na jej żółte parzydełka szczeciny. W jednej chwili wszystko rozegrało się bardzo szybko. Gdy tylko poczuł oparzenie, jego refleks zadziałał natychmiast, pozbawiając nieproszonego gościa życia.

Poszedł dalej wgłąb lasu, poruszał się wolnym, leniwym krokiem. Jad owada otumanił mu umysł, chwilami czuł, że traci siły. Z daleka dostrzegł jakieś zbudowania, więc udał się w ich kierunku. Po cichu liczył na jakąś gościnę, ciepły posiłek i odpoczynek. Kiedy zbliżał się do miejsca, zabudowania okazały się starą, drewnianą chatą, która potrzebowała gruntownego remontu. Wokół domu kręciła się jakaś młoda kobieta. Widział, że zatrzymała się przy studni, usiłując zaczepić wiadro do łańcucha. Widać było, że miała z tym kłopot. Podszedł do niej, pozdrawiając ją skinieniem głowy.
- Witajcie, gospodyni, znajdzie się jakieś miejsce dla utrudzonego wędrowca? - zapytał przyjaźnie. Miał nadzieję, że jednak tak.
Awatar użytkownika
Dagna
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Dagna »

        Znienacka znalazła się przy jeziorze w pobliżu gęstego lasu. Z trudem usiłowała przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia. Pamiętała tylko wspólne śpiewy i tańce z krasnoludem o sumiastych wąsach. Potem rozmowy, a właściwie kłótnie przy stole i już nic więcej nie przypominała sobie. "To jak to jest możliwe, że tu się znalazłam. Aaaa... ten głupi czarodziej, który otwierał każdemu portal. Akurat do mnie stał odwrócony bokiem i chyba jaja sobie robił. Teraz już wszystko jasne." Kiedy w końcu wytłumaczyła sobie w racjonalny sposób swoją obecność w lesie. Od razu zapragnęła znaleźć się z powrotem w swoim domu. Była nieuzbrojona i przerażona. Nie miała zielonego pojęcia, co robić dalej. Była na całkowitym odludziu, zdana na samą siebie. "Ażeby ich pokręciło, kutafony, pijaki jedne zatracone! Niezwyczajnam do takich przygód, co ja tu biedna pocznę." Chciało jej się płakać i niechybnie by to uczyniła. Ale chęć stawienia czoła niebezpieczeństwom tym razem wzięła górę nad niewieścim biadoleniem.

        Postanowiła iść wzdłuż jeziora, które wydało jej się najbezpieczniejszym miejscem. Nie wiedziała, gdzie ani jak długo już jest. Straciła kompletnie rachubę czasu. Zieleń, którą ujrzała w pełnej krasie, wydała jej się czymś pięknym, ale i niebezpiecznym. Szybko wypatrzyła czyhające na nią niebezpieczeństwa ze względu na niski wzrost i brak broni. Dlatego szła wzdłuż jeziora, uważnie wypatrując jakiś osiedli tutejszych mieszkańców. Zdjęła buty i dotykała stopami drobniutkiego piasku, jaki był na brzegu jeziora. Jej małe stopy raz po raz nurzały się w krystalicznej wodzie. Jedynie to sprawiało jej przyjemność. Na chwilę zapomniała o swoim niezadowoleniu, bawiąc się pluskaniem w wodzie. Zagłębiała co rusz palucha stopy, robiąc specjalną dziurę w piasku, którą od razu zapełniała woda. Mieszkając na Północy, nie miała takiej możliwości zabawy. Zmęczona i znużona zbyt długim spacerem, postanowiła odpocząć. Wspięła się na szary kamień, który stanowił dość dziwną konstrukcję, przypominająca kulę z ogromną wnęką. Tam też usiadła, mając całe jezioro przed sobą.

        Wtem usłyszała trzask łamanych gałęzi. Wyjrzała z zaciekawieniem i oniemiała. W jej kierunku zbliżała się wysoka postać z długimi włosami. "Już po mnie, na pewno mnie zauważył i chce mnie zabić." W takich przypadkach zawsze wybierała najczarniejszy scenariusz możliwych wydarzeń. Wcisnęła się głęboko w kamień, wstrzymując oddech.
Awatar użytkownika
Venlian
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:

Post autor: Venlian »

        Tym razem Venlian zapuścił się dalej w głąb lasu, niż robił to zazwyczaj. Dobry humor dopisywał mu i zapragnął wykąpać się w samym Krystalicznym Jeziorze. Jak tylko wspomniał Julię, dopadło go znów przygnębienie. Codziennie jej wesoły śmiech rozbrzmiewał na dziedzińcu zamku, wprawiając wszystkich w dobry nastrój. A jednak dziś rano opuściła zamek, nie mówiąc słowa ani gdzie, ani dokąd wyjeżdża, ani kiedy wróci. Było to dla niego dziwne, bo wszystko stało się dzisiaj. Wyjechała spakowana w towarzystwie krewnego konnym powozem. Zobaczył ją tylko z okna i nawet nie zdążył pomachać ręką na pożegnanie.
"Chyba, że każdy - na czele z królem - o wszystkim wiedział, tylko jak zwykle ja nie byłem w temacie. Tak bardzo chciałbym ją jeszcze zobaczyć. Była moją muzą, boginią, natchnieniem twórczym, moją najpiękniejszą weną... ale nie zdążyła jeszcze zostać moją kochanką. A wszystko szło ku dobremu."
Wspominał jej spontaniczne pocałunki, ale było za mało czasu, aby wydarzyło się coś więcej. Podczas gdy tak rozmyślał, zauważył wiewiórkę szybko uciekającą na drzewo. Wyjął zaczarowany flet i patrząc na nią zaczął grać leśną piosenkę. Popłynęły dźwięki naśladujące śpiew ptaków, szum wiatru, szmer strumyka. Wiewiórka z drzewa obserwowała grającego leśnego Elfa, po chwili schowała się do dziupli.
Piosenka wprawiła go ponownie w dobry nastrój, toteż pobiegł w stronę jeziora. Z oddali dostrzegł niską postać z czarnymi włosami. Biegł w jej kierunku, gdy nagle zniknęła mu z oczu. Podszedł bliżej i zauważył na brzegu szary, poryty czasem kamień w kształcie kuli.
"Gdzież się u licha podziała. Nie mogła zapaść się pod ziemię." Gdy spojrzał za siebie, aż zagwizdał z radości. "O rany! A niech mnie... Krasnoludka". Zobaczył, że dziewczyna miała pełne przerażenia oczy.
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

Post autor: Vanessa »

- Miejsce dla utrudzonego wędrowca? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Chyba żartujesz sobie panie, sama jestem "wędrowcem" - rzekła z przekąsem w głosie. - Sprzątam tę chatę już od dobrych kilku godzin i końca nie widać... - oznajmiła cierpko.
Usiadła na wystającym zydlu, ocierając twarz z potu. Miała chwilę czasu, aby przyjrzeć się nieznajomemu. Nie wyglądał na rzezimieszka, raczej na kogoś solidnego i spokojnego.
- Ta chata to ruina, potrzebuje gruntownego remontu i pracy co najmniej kilku robotników przez kilka dni, aby można było w niej zamieszkać. Póki co, dobrze, że jest studnia z pitną wodą.
Ponownie przetarła twarz, poprawiając przepaskę na włosach. Wzięła do ręki koniec łańcucha i próbowała przymocować końcówkę do wiadra. Ale nie miała na tyle siły, aby odgiąć wystające metalowe kółko, więc zrezygnowała z tego i chwytając za sam pałąk wiaderka, włożyła je do studni. Niestety nie dosięgając lustra wody, zrezygnowana, odstawiła je na bok. Nie śmiała poprosić nieznajomego o pomoc. "W końcu jakoś sobie poradzę. Jeżeli ta chata nie ma prawowitego właściciela, to postaram się, aby była moja." Teraz dopiero zdała sobie sprawę, że nieznajomy może ją w tym ubiec. Ugryzła się w język. "Po co ja tyle niepotrzebnie gadam, powinnam, zachowywać się tak, jakby to było moje." Zmartwiła się zaistniałą sytuacją. "A niech to, co ma być to będzie." Zrezygnowana odwróciła się w stronę mężczyzny, uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Jestem Vanessa... muszę się koniecznie wykapać w Kryształowym Jeziorze. Teraz już wiesz panie, jak sytuacja wygląda. Obiadu dziś raczej nie będzie - oznajmiła.
Oddaliła się wolnym krokiem w kierunku Kryształowego Jeziora.
Awatar użytkownika
Lothard
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony (z Sanginera)
Profesje:

Post autor: Lothard »

        "Dla kogo nie będzie, dlatego nie będzie. " Odprowadził ją wzorkiem, aż znikła mu z oczu. Ból w ręce zelżał i poczuł się znacznie lepiej. Podszedł do studni i przymocował wiadro do łańcucha, naprawił niesprawny żuraw i nabrał wiadrem wody. Poszukał naczynia przypominającego czerpak. Znalazł go w pobliżu na trawie, umył go i zaczerpnął nim wody. Pił łapczywie z powodu pragnienia. Smakowała mu, lubił właśnie taką: zimną i krystaliczną. Rozebrał się do połowy i chlusnął wodą na ciało. "Jaka ulga. Od razu lepiej. Może warto byłoby wykąpać się w pobliskim jeziorze." - rozważał.

Poczuł nowy przypływ energii oraz głód, który przypomniał mu, że musi pomyśleć o konkretnym posiłku. Wszedł do chaty, licząc na jakieś zapasy w spiżarni. Ale nic z tego. Spiżarnia w środku była pusta, za to izba pozamiatana. Opuścił chatę i poszedł w stronę lasu. Schował się za dużym drzewem, wyjął kuszę, nasłuchując... Ustrzelił dwa zające, które beztrosko kicały sobie między krzakami. Oprawił zające, dodając ziół do smaku. Nazbierał chrustu i rozpalił ognisko. Kłęby dymu uniosły się w powietrze. Nabił mięso na pręt, który znalazł w spiżarni i powiesił je nad ogniem, obracając co jakiś czas, aby się nie spaliło.

W między czasie dokonał inspekcji pomieszczeń w chacie. "Krzesła można by naprawić, stół postawię na środku, przewróconą szafę ustawię... chyba przy ścianie." Otworzył ją. Znalazł w niej jakąś długą szatę, dużą wełnianą chustę i kilka drobiazgów jak rękawice, sandały, koszula płócienna. "A więc chata należała do kobiety." - skonstatował. W sąsiedniej izbie stało łóżko, w miarę szerokie i w dobrym stanie, a w drugiej izbie tylko jakiś siennik. Natomiast w ostatniej - pusta skrzynia i mała komoda. "Dużo tego nie ma, ale zawsze coś." Wrócił przed chatę, aby sprawdzić, co z pieczenią. Była gotowa. Usiadł, zjadł duży kawał mięsa ze smakiem i oparty o pień drzewa, wypoczywał.
Awatar użytkownika
Dagna
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Dagna »

        Wtem dostrzegła wysokiego Elfa, który z uwagą przypatrywał się jej. Czasami w karczmie słyszała opowieści o nich, ale raz tylko widziała go "na żywo" i to tylko, jak wychodził z budynku. Całe dotychczasowe życie spędzała w kuchni albo na biesiadach w karczmie. Surowy klimat nie zachęcał do częstych wypraw w góry czy do lasu. Zresztą matka wolała, jak była przy niej i ciągle pomagała w kuchni. Stanowiła cenną pomoc i dodatkową parę rąk do lepienia pierogów czy pieczenia ciasta. W głębi serca Dagna marzyła o dalekiej wyprawie w nieznane. Dość miała oglądania tych samych twarzy, chciała czegoś więcej.

        Oto teraz stał przed nią, we własnej osobie leśny Elf. Wydał się jej bajecznie kolorowy. Patrzyła bacznie na niego, od pierwszego wejrzenia zauroczona jego pięknością. Granatowe włosy w nieładzie połyskiwały w słońcu. Lekko smagła skóra odbijała złociste promienie słońca. "Jest zjawiskowy..." Wpatrzona w jego oczy, przestała się bać. "Takie stworzenie nie mogłoby mi uczynić krzywdy." Ale wolała jeszcze pozostać w wygodnym kamieniu, który stanowił dla niej pewne schronienie. Pierwsze koty za płoty.

        Powoli zawstydziła się swojego strachu. W końcu należała do dumnych Nordów, twardzieli, stawiających czoła nieprzyjacielowi. "To on się powinien bać mnie, a nie ja jego. " Zebrała się na odwagę. Zeskoczyła na piasek, otrzepała sukienkę, poprawiła gorset i głośno zawołała:
- Erghar ana? Co w jej języku ozncza: kim jesteś?
Chciała zyskać na czasie. Kiedy stanęła przy nim, sięgała mu głową trochę powyżej pasa, a miał tylko kolorową tunikę na sobie. Zachęcona swoją odwagą, wykonała słynny krasnoludzki ukłon pod jego adresem. Odgarnęła swoje krucze włosy do tyłu.
- Dagna Khadgar Lorn - wypowiedziała z dumą i iskrą w oczach.
Awatar użytkownika
Venlian
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:

Post autor: Venlian »

- Venlian Hashali Eltharin - skłonił głowę nisko i obdarzył ją najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było go stać.
Znał podstawowe zwroty w mowie Nordów, więc rozumiał, co dziewczyna mówi do niego. Zastanawiał się nad jej imieniem. Zawsze drążył w umyśle to, co nowe. Taką już miał naturę, że chciał poznać dokładnie wszystko z czym spotykał się po raz pierwszy. Wprawdzie widywał kilku szorstkich w obejściu krasnoludów na dworze króla, ale nigdy nie spotkał Nordki i do tego o jasnym, ciepłym spojrzeniu.
"Dagna, jej imię właściwie oznacza... nowy dzień. Czyżby coś nowego miało wydarzyć się w moim życiu?"
Jej czarne włosy podkreślały mocne rysy twarzy, doskonale kontrastujące z karnacją cery. Mimo woli powróciły myśli o Julii, której uroda była całkiem inna, sprzeczna z tą, której teraz się z uwagą przyglądał. Obejrzał ją sobie starannie od stóp do głów, rozważając przy tym, jak to jest możliwe, aby prostota, pewnego rodzaju nawet prostactwo, spotkały się w tej czarującej dziewczynie. Domyślił się, że jest sama i pierwszy raz w tej krainie. Jako gospodarz tego miejsca chciał być gościnny i okazać jej swoją pomoc.
- Jesteś pani nad Kryształowym Jeziorem, w Szepczącym Lesie, w krainie Elfów, miejsca przyjaznego dla każdego stworzenia, więc nie obawiaj się niczego złego.
Mówił to powoli i wyraźnie, pochylając się trochę do przodu, aby dotarło do niej każde jego słowo.
- Ja... zajmuję się sztuką, tworzę piękno, maluję, rzeźbię i gram na flecie - wyjaśnił, patrząc przyjaźnie.
Wyjął swój zaczarowany instrument i zagrał z wdziękiem krótką melodię.
Na poczekaniu, aby nabrała do niego zaufania, wygłosił krótką recytację:
- Co pani tu robisz, cała zatrwożona,
nie wiem czyjaś panna, może czyjaś żona?
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

Post autor: Vanessa »

        Z daleka patrząc przed siebie, ujrzała leśnego Elfa i Nordkę. Pomachała im ręką. Rozebrała się i weszła do wody. Jezioro otaczały łagodnie wznoszące się bezleśne pagórki na których znajdowały się ukwiecone łąki. Powierzchnia jeziora mieniła się najpiękniejszymi i najsubtelniejszymi odcieniami fioletu, różu, eterycznych zieleni oraz innymi barwami, dla których nikt dotąd nie wynalazł odpowiedniej nazwy.
W niektórych miejscach wzdłuż brzegów, usadowiły się jodły i klony, rzucające na ciemną przezroczystą głębię swe rozedrgane cienie. Gdzieniegdzie dzikie drzewo nachyliło się nad taflą wody, podobne do biało odzianej dziewczyny wspinającej się na palce, aby przyjrzeć się swemu odbiciu.
        Pustelnica zrelaksowana i odświeżona, powolnym krokiem wyszła z wody. "Będę tu częściej przychodzić, mam nadzieję, że nieproszony gość, domagający się obiadu, poszedł sobie." Zauważyła, że leśny Elf ze swoją towarzyszką idą w jej kierunku. Nie zdawała sobie sprawy, ile czasu upłynęło od jej kąpieli w jeziorze. Straciła całkowicie rachubę czasu. Postanowiła wracać nieco inną drogą. Odgarnęła do tylu włosy i weszła na ścieżkę miejscami przecinającą jodłowy zagajnik lub kotlinkę, gdzie dzikie śliwy zwieszały gałęzie oblepione delikatnym kwieciem. Spostrzegła smugę dymu, dlatego przyśpieszyła kroku. "A może w swojej złości... nie dostawszy obiadu, nieznajomy podpalił chatę?" To była pierwsza myśl, która jej przyszła natychmiast do głowy. Gdy znalazła się na miejscu, ujrzała go, siedzącego na trawie. Nad tlącym się ogniskiem dostrzegła wbite na pręt upieczone mięso.
Awatar użytkownika
Lothard
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony (z Sanginera)
Profesje:

Post autor: Lothard »

        Siedząc na trawie, nie czując już głodu, zamyślił się. "Vanessa... ". Powtórzył jej imię w myślach. Jako dobry obserwator, zauważył, że mimo wszystko pustelnica jest pewna siebie, ale i ostrożna. Na pewno ma własne spojrzenie na otaczający świat, niekoniecznie takie samo jak inni. Ale zbyt długo mieszkał z matką i siostrą, aby dać się zwieść pozornej obojętności i znał bezradność kobiet przy ciężkich fizycznych pracach i niebezpieczeństwach czyhających w lesie. Chata wymagała gruntownej naprawy, nowych desek, prac porządkujących obejście. Wokoło nie jest bezpiecznie. Sam jeszcze niedawno padł ofiarą niby niegroźnego stworzenia, a jednak dłoń - przypatrzył się jej - była dalej spuchnięta. Marzył, aby gdzieś w pobliżu wybudować własny dom i odpocząć od zgiełku zamieszkanych osiedli.

        Kiedy nagle kobieta wyłoniła się z lasu i stanęła przed nim - gwałtownie poderwał się na nogi, jakby został przyłapany na gorącym uczynku. W jednej chwili zrozumiał... W zachodzącym słońcu jej wilgotne włosy przybrały mocno czerwony odcień. Poskręcały się, tworząc artystyczny nieład fryzury. Mokre ciało przylgnęło do sukni, kryjąc swoje skarby pod luźnym materiałem. Na nogach miała niezawiązane sandały. "Ta kobieta nie może pozostać w lesie sama." - ocenił
- Nazywam się Lothard, pani - nie zdążyłem się przedstawić. To ja zapraszam dziś na skromny posiłek. Na kolację podaję pieczeń doprawioną ostrymi ziołami - nieznacznie skłonił głowę - chcę, abyś o czymś wiedziała. Jestem sanginerem rzuconym przez los w te strony. Też szukam spokoju i swojego miejsca w świecie. Wiem, że jesteś niezależna, ale pozwól sobie pomóc, chociaż na początku. Okolica bardzo mi odpowiada. Chciałbym zatrzymać się tutaj na jakiś czas, dlatego pomogę ci w uporządkowaniu i naprawieniu domu, a ty wyleczysz mi rękę. Zgadzasz się?
Patrzył na jej reakcję, ale tak naprawdę wcale go to nie interesowało. Postanowił pozostać i zamieszkać blisko Kryształowego Jeziora, bez względu na to, czy to się jej spodoba czy nie. Miał swoje plany wobec tego miejsca.
Awatar użytkownika
Dagna
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Dagna »

        Z przerażonej dziewczyny w jednej chwili stała się odważną Nordką. Nie bała się. Zaśmiała się rubasznie. Leśny Elf był rozbrajający w tym, co robił. Wprawdzie nie znała się na fletowej muzyce, ale piosenka była ładna. Zwróciła uwagę na jego misternie wyrzeźbiony flet i długie, smukłe palce. W jej stronach nie spotykała takiego instrumentu.
Przyglądając się Elfowi, rozumiała każde jego słowo, nie musiał mówić wyraźnie i powoli.
"Zna mój język. Ciekawa jestem skąd, jakim cudem."
Nie przyszło jej do głowy, że jej ziomkowie bywali w różnych miejscach Alaranii.
Rozochocona pobiegła przed siebie. Uderzała stopami o wodę, chlapiąc nią na wszystkie strony. Było to dla niej całkiem coś nowego. Beztrosko biegała po brzegu, zostawiając ślady mokrych stópek na piasku.
Zawróciła w kierunku Elfa i znowu oddaliła się. Rozpięła sukienkę i zdjęła ją rzucając niedbale na piasek, została w samej skąpej bieliźnie. Skoczyła do wody, zanurzając się prawie po szyję. Nie umiała pływać i woda zniosła ją dalej od brzegu. Zaczęła rozpaczliwie krzyczeć i uderzać rękami o wodę. Zachłysnęła się nią kilka razy.
- Ratuuunku - krzyczała coraz słabszym głosem, aż w końcu przykryła ją fala...
Awatar użytkownika
Venlian
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:

Post autor: Venlian »

        Była dzika i nieokrzesana. Wyróżniała się autentyczną radością. Jej twarz wyrażała wprost to, o czym myślała. Nie udawała, jak zmanierowane Elfki na królewskim dworze, dla których zwykły uśmiech z czasem stał się wyrazem ironii. Ta była inna, nieskażona, prawdziwa. Spodobało mu się, gdy w skąpej bieliźnie wskoczyła do wody. Od razu nabrał ochoty na kąpiel w jeziorze. Ściągnął tunikę, ułożył na trawie i szedł z nią.
Widział, jak szybko zanurzyła się pod wodę i już nie wypłynęła. Niezwłocznie popłynął do niej i zanurkował. Dostrzegł ją opadającą na dno jeziora wśród wodnej roślinności. Złapał ją za włosy i popłynął do brzegu. Ułożył ciało na piasku, objął szczelnie ustami jej usta, zrobił głęboki wdech i wdmuchiwał powietrze w jej płuca. Było to skuteczne, bo ocknęła się, zakrztusiła się wylewająca wodą i usiadła.
Nie pierwszy raz uratował komuś życie. Julii też. Niespodzianie powróciły mgliste wspomnienia.
Teraz, siedząc z boku, przyglądał się Dagnie. Wstał i przyniósł jej sukienkę, aby ją nałożyła.
- Wszystko dobrze? - spokojnie zapytał. Ale było to retoryczne pytanie, ponieważ dziewczyna jeszcze długo siedziała, owinięta w sukienkę, nic nie mówiąc.
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

Post autor: Vanessa »

"A jednak dalej jeszcze jest tutaj". To była pierwsza myśl, jaka przemknęła jej przez głowę. Gdy zobaczyła upieczony kawał mięsa i usłyszała zaproszenie na posiłek, bardziej przychylnym okiem spojrzała na nieznajomego.
"A więc ma na imię Lothard... właściwie czemu nie miałabym skorzystać z jego pomocy. W końcu też pomagam innym, gdy oczekują tego ode mnie." Zwabiona zapachem pieczeni, szczególnie po kąpieli w jeziorze, podeszła bliżej. Dopiero teraz odczuła doskwierający głód. Nie wzbraniając się, przyjęła od Lotharda mięso, które zjadła z apetytem. Trochę zawstydziła się swojej łapczywości w jedzeniu, ale posiłek jej bardzo smakował.
- Dziękuję za poczęstunek - powiedziała z wdzięcznością - był naprawdę wyśmienity.
Przyjrzała się Lothardowi. " Jest zaradny... na pewno z jego pomocą chata szybko zostanie odbudowana." Zauważyła znamię na jego lewym policzku. Widząc coś takiego, uważała, że jest to szczególny znak od losu. Coraz częściej przychylała się do myśli, że spotkanie z sanginerem nie było przypadkowe.
Gawron Ravik, o którym prawie zapomniała, kręcił się wokół obejścia, szukając pożywienia. Podeszła do niego i wyjęła z torebki woreczek, z którego wysypała ziarna na ziemię.
- No masz, jedz, mój mały.
Odwróciła się i żwawym krokiem skierowała się w stronę Lotharda.
- Chciałam obejrzeć twoją rękę... Nie widząc z jego strony oporu, uniosła jego dłoń i delikatnie przyjrzała się jej uważnie.
- Jeszcze jest spuchnięta, zaraz coś zaradzimy.
Wyjęła pudełeczko z maścią, z którego wzięła część lekarstwa na palec. Następnie miękko rozsmarowała je na opuchliźnie.
Wokół szybko zapadał zmrok.
- Robi się późno, jestem już zmęczona, idę się położyć, dobranoc... - rzekła spokojnym głosem, kierując się w stronę drzwi. Wzięła Ravika ze sobą.
- W domu chyba jest jakiś siennik, więc tam możesz spać. Weszła do chaty i położyła się na łóżku, przykrywając dużą chustą. Tym razem szybko zasnęła.
Awatar użytkownika
Lothard
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony (z Sanginera)
Profesje:

Post autor: Lothard »

        Pożegnał ją nieznacznym skinieniem głowy. Nie miał jeszcze ochoty na nocny wypoczynek. Z drugiej strony nie chciał ryzykować wyprawy nad jezioro, kiedy zapadł już zmrok i mogło być niebezpiecznie. Maść nałożona przez Vanessę przyniosła mu nieznaczną ulgę.
Nie chciał, aby wdała się jakakolwiek infekcja. Położył się znowu na trawie wokół dogasającego ogniska. Zastanawiał się nad jutrzejszym dniem. Zdawał sobie sprawę, że w pracach nad uzyskaniem desek z okolicznych drzew, może liczyć tylko na siebie.
"Przydałaby mi się jakaś piła, moimi sztyletami, to raczej nic nie wskóram. Jutro rozejrzę się po okolicy, może wystarczy dobrze poszukać. " Nagle usłyszał jakiś szelest dobiegający od strony lasu. Wstał i zaczął skradać się jego w stronę. Upewnił się, że ma sztylety przy pasie w razie czego. Wolał być przygotowany na każdą ewentualność. Nasłuchiwał jeszcze przez jakiś czas, ale wokół zapanowała cisza.

Podszedł do studni, nabrał wodę i umył się. "Nic tu po mnie, też jestem zmęczony, pójdę położyć się nawet na sienniku, byle pod jakimś dachem. Zawsze to bezpieczniejsze niż spanie na trawie." Wszedł do chaty, cicho zamykając drzwi. Wziął do ręki świecznik z zapaloną świecą. Upewnił się, gdzie śpi Vanessa. Łóżko było duże i wygodne, leżała na nim odwrócona bokiem i czymś przykryta.
Zbliżył się, aby jej się lepiej przypatrzeć.
Lubiał spoglądać na śpiące kobiety. Wtedy były sobą, bez masek, wymuszonych uśmiechów, były naturalne. W świetle świecy kobieta wyglądała inaczej. Wydała mu się jeszcze piękniejsza...
Powoli, na palcach oddalił się do pomieszczenia, w którym znalazł siennik. Na taborecie postawił świecznik i położył się na sienniku. Przez chwilę nasłuchiwał i patrzył przed siebie. Nawet nie wiedział, kiedy usnął.
Awatar użytkownika
Dagna
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Dagna »

        Pamiętała tylko jakąś ciemność i teraz krztusiła się wodą, ledwo łapiąc oddech. Dostrzegła twarz leśnego elfa pochylonego nad nią. Nie rozumiała, co się stało. Czuła jak ją coś drapie w gardle i mocno kaszląc, wyrzuciła z siebie kawałek jakiegoś zielska.
Kiedy usiadła, elf podał jej sukienkę. Zobaczyła, że ma odsłonięte piersi, więc szybko je zakryła szatą. Siedziała nieruchomo przez dłuższą chwilę. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. "Gdyby nie on, byłabym na dnie tego krystalicznie pięknego jeziora. Uratował mi życie."
W swoim odruchu dziewczęcej wdzięczności, podsunęła się do niego. Chciała mu podziękować, ale nie wiedziała w jaki sposób.
Nie wiedziała, jak zareaguje. Sprzeczne myśli przychodziły jej do głowy. Jednak zdecydowała się. Pocałowała go w policzek i zawstydzona uciekła, chowając się za duże drzewo. Nałożyła sukienkę na jeszcze mokrą bieliznę. Rozczesała palcami splątane włosy. Spojrzała w dal na zachód słońca.
W tej krainie wydawał się jej inny i bardzo piękny. Odbijające się w wodzie promienie współtworzyły z cudowną paletą barw nieba obraz jak z bajki. Kula jakby z ognia zanurzała się w głąb jeziora powodując, że na chwilę wstrzymała oddech. Spoglądając na zaczerwienione niebo zachwycała się tym jak stopniowo znika zza horyzontu. Patrzyła niemal z czcią na to niesamowite zjawisko.
- Magia... - wyszeptała.
Powróciła do elfa, który dalej siedział, jakby nieobecny, zapatrzony hen daleko. Usiadła tuż przy nim, z zainteresowaniem przyglądając się jemu.
- Jestem głodna - oznajmiła. - Burczy mi w brzuchu.
Awatar użytkownika
Venlian
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:

Post autor: Venlian »

        Gdy objął ustami jej usta, aby przywrócić jej życie, od razu powróciły wspomnienia o Julii. Kolejny raz pomyślał o niej. W jednej chwili zapragnął tej kobiety, jak nikogo przedtem na świecie. Pocałunki Julii rozbudzały iskierki namiętności w jego duszy. Były wstępem do miłosnej uczty, która nigdy nie została skonsumowana. "Dlaczego tak nagle wyjechała?" Szukał odpowiedzi na to nurtujące pytanie, ale bez rezultatów.
"Tysiące domysłów, tysiące odpowiedzi, ale która z nich jest prawdziwa... Zresztą, czy to ma jakieś znaczenie, skoro i tak jej już nie ma." Zamyślił się. Nawet nie zwrócił uwagi na pocałunek krasnoludki w policzek. Kiedy się ocknął, Dagny już nie było. Kątem oka zauważył, że jest za dużym drzewem i nakłada sukienkę. Przypatrywał się zachodzącemu słońcu.
Kiedy dziewczyna powiedziała mu, że jest głodna, wręczył jej kromkę chleba, który zawsze nosił przy sobie. Nieraz nie wracał na noc do pałacu, dlatego miał przy sobie kawałek chleba, którym tym razem się posilił. Następnie wstał i wszedł na najszersze drzewo, coś sprawdził i po chwili zeskoczył. Potem poinformował nordkę, że noc jest ciepła i tutaj przenocują.
- Nie mamy wyjścia, jest już ciemno.
Pomógł wdrapać się dziewczynie na drzewo, usiadł na najszerszej gałęzi.
- Chodź, nie bój się.
Wokół znajdowały się mniejsze gałęzie, które dawały oparcie i można było nawet wyprostować nogi.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości