Kryształowe Jezioro[Pustelnia] Na skraju lasu

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

Post autor: Vanessa »

        Spała snem sprawiedliwego. Nie pamiętała o czym śniła, ale na pewno o czymś przyjemnym, skoro obudziła się zadowolona i uśmiechnięta. "Dawno tak dobrze mi się nie spało, na pewno to zasługa tego wygodnego łoża. Jest obszerne, wygodne i miękkie, no i powietrze jest wyśmienite. Czułam zapach lasu."
Wstała, przciągnęła się i złożyła chustę w kostkę. Rozczesała włosy i udała się do izby z siennikiem, w której jak przypuszczała, mógł spać Lothard. Możliwie najciszej uchyliła niedomknięte drzwi, ale na sienniku nikogo nie było. Nieco ją to zdziwiło, że jednak mężczyzna spał na dworzu. Wyszła przed dom.
Słońce już wzeszło, przyroda budziła się ze snu. Kilka razy zaczerpnęła świeżego powietrza, wyraźnie upajając się nim.
"Jak tu cicho i pięknie." Nie mogła nadziwić się porannej kolorystyce roślin i kwiatów, odbijających delikatne promienie słoneczne. Podeszła do drzewa, na którym ujrzała misternie utkaną białą pajęczynę. Po chwili spojrzała na podwórze, gdzie dostrzegła mężczyznę oprawiającego zwierzynę.
"Lothard już nie śpi..." - pomyślała. Cicho podeszła do niego. Przyglądając mu się, zauważyła jak wprawnym ruchem noża zdejmował z zająca skórę. Odwróciła wzrok, nie mogąc dalej na to patrzeć. Nieopodal było ognisko, a nad nim na grubym patyku skwierczało mięso. Poczuła głód. Wyjęła z torebki kawałek chleba, którym posiliła się.
- Dzień dobry - przywitała miłym głosem Lotharda. Nie czekając na jego odpowiedź konynuowała.
- Widzę, że obudziłeś się wcześniej ode mnie i nie tracisz czasu. Zachowujesz się jak prawdziwy gospodarz - nie przestawała go chwalić.
- Mięso z zająca wygląda całkiem apetycznie. - Może zechcesz poczęstować się chlebem? - zapytała, kierując pytanie w jego stronę.
Awatar użytkownika
Lothard
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony (z Sanginera)
Profesje:

Post autor: Lothard »

        - A... chętnie, miła pani - odpowiedział. Wstał od ogniska i podszedł do niej, biorąc chleb. Ugryzł go kilka razy i stwierdził, że jest smaczny.
- W moich rodzinnych stronach mężczyzna poluje i dba, aby spiżarnia była pełna. Kobieta natomiast przygotowuje posiłki i zajmuje się domem. Ale mi to nie robi różnicy, lubię dobrze zjeść i samemu zadbać o siebie. Jeszcze mogę pomóc innym.
To mówiąc wręczył Vanessie patyk z kawałkiem upieczonego mięsa. Pustelnica nie wzbraniała się przed przyjęciem go i chętnie spróbowała dziczyzny. Wyglądała na zadowoloną. Lothard usiadł znowu przy ognisku i przez chwilę obserwował palące się drewno. Zamyślił się, patrząc jakby przed siebie. W końcu przerwał otaczającą ciszę.
- Zaraz pójdę do lasu i poszukam drzew, z których zrobię deski. Ściany chaty w kilku miejscach potrzebują umocnienia. Przy okazji postaram się coś upolować. Nie chcę, abyś była głodna, pani - obdarzył kobietę filuternym uśmiechem.
Nie ukrywał, że Vanessa spodobała mu się. Życie w samotności sprzykrzyło mu się. Perspektywa nocy spędzonych u boku pięknej kobiety, wydała mu się nęcącą. Ponownie wstał i nabrał wody ze studni, część z wiadra nalał do kubka i podał pustelnicy.
- Będę w pobliżu, w razie problemów... użyj tego.
Wręczył jej coś na kształt krótkiej piszczałki, wystruganej z drewna, naśladującej gwizd ptaka.
- Zagwidż trzy razy w krótkich odstępach, wtedy szybko przyjdę do chaty. Jeżeli okazałoby się, że jesteś w innym miejscu, zrób to jeszcze raz i wtedy udam się do miejsca, z którego dochodzi sygnał. Tutaj jest pięknie, ale i niebezpiecznie. Wiem, że potrafisz zadbać o siebie, ale we dwójkę zawsze raźniej i lepiej.
Po tych słowach bez jej zgody pocałował jej włosy i powolnym krokiem odszedł w stronę lasu.
Awatar użytkownika
Dagna
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Dagna »

        Za radą elfa i z jego pomocą wdrapała się na drzewo. Gałęzie były szerokie i tworzyły coś w rodzaju siedliska. Usiadła blisko niego. Nie była przyzwyczajona do takich wysokości, w razie czego mogła w ostatniej chwili uchwycić go za rękę.
Szybko zapadła ciemność. Ciężkie chmury zebrały się nad jeziorem. Zaczął padać deszcz. Wprawdzie gęste liście chroniły przed kroplami, ale opady stawały się coraz intensywniejsze i wkrótce oboje przemokli do suchej nitki.
Dagnie zrobiło się zimno i wtuliła się w Venliana. Poczuła ciepło bijące od niego. Byli cali skąpani w deszczu. W mocnym uścisku przywarła ciałem do niego. Poczuła szybkie uderzenia serca. Próbowała częściej łapać oddech. Po jej twarzy i włosach ciurkiem spływała woda.

        Była jak odurzona... Intensywny zapach liści, żywicy drzewa działał subtelnie na jej zmysły. Jej piersi unosiły się do góry. Bezwiednie poszukała ust Venliana i pocałowała go. Jego dotyk sprawiał jej przyjemność a jednocześnie rozgrzewał jej ciało.
Deszcz padał nieustannie a ona przeżywała najprzyjemniejsze chwile w swoim życiu. Była chętna na wszystko i z wdzięcznością przyjmowała każdy miłosny gest ze strony Venliana. Przed oczami stanęło jej dotychczasowe życie i stwierdziła, że jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa jak w tej chwili, w objęciach nieznanego elfa. Nie miała żadnych oporów i pozwalała mu na wszystko...

        Deszcz padał przez całą noc, dopiero ustał nad ranem. Tej nocy Dagna stała się kobietą... O świcie obudził ją śpiew ptaków i powiew letniego wietrzyka. Była przytulona do elfa, który mocno spał. Odsunęła się od niego zawstydzona, że tak łatwo dała się ponieść swoim emocjom i nie zapanowała nad swoim ciałem. U nordów coś takiego nigdy nie miało prawa się wydarzyć. Chyba, że byłaby już czyjąś narzeczoną. Krasnoludy słynęły z honoru i szacunku do dziewcząt. I żaden z nich nie pozwoliłby sobie na takie zachowanie w stosunku do niej.
Otrzepała włosy z wody i naciągnęła sukienkę. Była szczęśliwa, ale i pełna wstydu. "Na pewno pomyśli sobie, że jestem łatwą nordką i lepiej, abym sobie poszła." Powoli zeszła po drzewie i zeskoczyła na mokrą trawę. Było już jasno. Z daleka jej uwagę przykuł osobliwy widok. Wzrok miała dobry i rozpoznała miecz wbity w skałę, a obok jakąś postać, leżącą w zbroi.
"Przecież wczoraj tego nie było." Poszła w stronę wodospadu, wspinając się po kamieniach w kierunku widocznego miecza.
Awatar użytkownika
Venlian
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:

Post autor: Venlian »

        Pomógł Dagnie wdrapać się na drzewo. Starał się jej dopomóc i nie chciał zostawić jej samej w lesie. Uważał, że takie zachowanie nie byłoby godne gospodarza tej krainy. Ale nie był póki co zainteresowany, aby zaprosić ją do pałacu.
"Niby w jakim charakterze" - rozmyślał nad tym. " Patrzcie, znalazłem ją nad jeziorem."
Już sobie wyobrażał dowcipy całego dworu na ten temat.
"Co byłoby, jakby wróciła nagle Julia? Wątpię, czy uwierzyłaby w moją opowieść. Wtedy na pewno nie chciałaby mnie już znać."

Padający deszcz przerwał mu na chwilę myśli, którymi zaprzątał sobie umysł.
"No fajnie, jeszcze ten deszcz się rozpadał, nie wiadomo po co." Był niezadowolony i niechętnie usiadł na gałęziach. Nie znosił deszczu, tym bardziej że często padał nad jeziorem. Już wiedział, że tak będzie po zbierających się chmurach. Liczył też na to, że obędzie się tym razem bez burzy.
Jednak zmienił zdanie, kiedy doświadczył bliskość Dagny. Gdy przytuliła się do niego, poczuł na sobie jej krótki oddech, pachnące czystością ciało. Siłą rzeczy pomyślał o Julii. "Jak byłoby cudownie, gdybym teraz trzymał ją w swoich ramionach... "
Dotykał dziewczęce kształty, które coraz bardziej mu się poddawały. Odpowiedział namiętnymi pocałunkami i pieszczotami. "Julia... moja kochana... jestem przy tobie..." Pocałunkom nie było końca, nie panował już nad sobą, chciał, aby była jego, aby była szczęśliwa... Na koniec przytulił ją mocno do siebie. Był spełniony i odprężony. Wiedział, że kochał się z Dagną, ale tak naprawdę tęsknił za Julią.
Zmęczony, przewrócił się na bok i zasnął. Obudził się dość późno. Dagny już nie było. A jednak wcale nie miał nic przeciwko temu, aby znowu z nią to powtórzyć. Zeskoczył z drzewa i rozglądał się wszędzie za nordką. Dojrzał ją na skałach, tuż przy wodospadzie. Udał się do niej.
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

Post autor: Vanessa »

        Z ochotą napiła się czystej wody ze studni. "Troszczy się o mnie... zadbał, abym nie była głodna, zachowuje się jak prawdziwy gospodarz" - z uznaniem pomyślała o Lothardzie. Wzięła od niego drewniany gwizdek i spróbowała wydać dźwięk. Musiała kilka razy porządnie dmuchnąć, aby gwizd był donośny. "Całkiem dobry pomysł z tym gwizdkiem."
Kiedy pocałował jej włosy, nie oponowała. W końcu zdała sobie sprawę, że powinna okazać mu życzliwość, zasługuje na nią.
Czuła się mimo wszystko bezpieczniej, mając świadomość, że jest w pobliżu. Korzystanie z gwizdka i oczekiwanie na jego pomoc było mniej przekonywujące. W razie prawdziwego zagrożenia, kto wie, jak mogłoby się wszystko potoczyć. Mimo to w czasie niebezpieczeństwa wolała liczyć przede wszystkim na siebie. Cieszyła ją myśl, że Lothard naprawi i wzmocni ściany chaty. Praktycznie zaakceptowała jego obecność, doceniając jego umiejetności, zaradność i odwagę.

        Gdy skończyła jeść posiłek, postanowiła skorzystać z porannej kąpieli w jeziorze. Udała się na skróty, aby jak najszybciej zanurzyć się w lodowatej wodzie. Ilekroć była nad jeziorem, przez krótki czas zachwycała się niezwykłym kolorytem tafli jeziora, odbijającego błękit nieba. Taki widok stanowił ucztę dla jej oczu. Doszła do wniosku, że urzekające piękno jeziora stanowi wspaniałe miejsce do medytacji...
Po kąpieli, zwróciła uwagę na skały przy wodospadzie. "Chyba tam ktoś jest... muszę koniecznie podejść bliżej."
Kiedy znalazła się wystarczająco blisko zauważyła elfa i nordkę pochylonych nad czymś, co przypominało postać w zbroi. Podeszła do nich i zobaczyła, że nordka ociera chustką twarz człowiekowi.
- Witajcie - pozdrowiła ich skinieniem głowy i spojrzała na leżącego mężczyznę, który nie dawał znaku życia.
- Chyba stracił przytomność... - powiedziała cicho.
Wyjęła z torebki pudełko z maścią. Nabrała na palec trochę zielonego mazidła i nacierała delikatnie okolice oczu i czoło nieprzytomnemu.
Wszyscy obserwowali nieznajomego, który po chwili zaczął mrugać powiekami. Pomału otworzył oczy.
- Dam mu pić.
Wyciągnęła z torebki butelkę z wodą i skierowała ją do ust leżacego.
- Pij - rzekła.
Następnie przekręciła na palcu magiczny pierścień, wymawiajac zaklęcie. Nagle wszyscy znaleźli się jakby w niebieskiej kuli.
- Marin nirah karas - wypowiedziała głośno.
W jednej chwili cała czwórka znalazła się przed chatą na skraju lasu. Patrzyła na ich zdziwione miny i przerażone oczy.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła z uśmiechem.
Sięgnęła po gwizdek i trzy razy zagwizdała.Wkrótce przybiegł Lothard, trzymając ubitą zwierzynę w ręku.
Awatar użytkownika
Lothard
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony (z Sanginera)
Profesje:

Post autor: Lothard »

        Las, do którego wszedł, posiadał wiele wysokich drzew, z przewagą liściastych. Od razu zauważył kilka z nich. Właśnie takich, jakich poszukiwał. Wyjął siekierę, którą znalazł w skrzyni i przystąpił do pracy. Nie upłynęło dużo czasu, a powalił wybrane drzewa na ziemię. Poobcinał konary, ułożył pnie w jeden rząd. Niektóre z nich przeciął wzdłuż i to sprawiło mu największą trudność. Na szczęście pnie były lekkie. Ułożył bele pod wielkim dębem. Kilka przetransportował na plecach i umieścił przy ścianie remontowanej chaty. Za którymś razem odczuł zmęczenie i postanowił przez chwilę wypocząć.
Wokół rozciągał się wspaniały widok. Niebo było czyste jak łza. Promienie słońca przebijały się przez gęste konary drzew, sprawiając, że świat przybierał różnobarwnych odcieni. Chwilami czuł lekki podmuch wiatru. Bardzo mu się to podobało. Ujrzał prawdziwe piękno przyrody. W takich miejscach najlepiej wypoczywał. Gdy już nabrał sił, podniósł się i postanowił coś upolować na obiad. Bez problemu udało mu się ustrzelić dwa zające, których w tej okolicy było najwięcej.
Krótko po tym usłyszał trzy gwizdy i szybko pobiegł w stronę chaty. Z daleka zobaczył Vanessę i kilka innych osób. Rozpoznał nordkę, elfa i leżącego człowieka w zbroi. Zdziwił się nagle takim towarzystwem. Nikogo z nich nie znał.

- Przybiegłem, jak tylko usłyszałem Twoje wezwanie - rzekł do Vanessy. Czy coś się stało?
Odłożył na bok zające i podszedł bliżej do mężczyzny w zbroi, który był bardzo słaby. Przyjrzał mu się uważnie. Był wysoki i dobrze zbudowany. Na twarzy miał blizny. Jego zbroja nosiła ślady walk i kurzu. Rozpoznał zbroję płytową ze skórzanymi wstawkami. Szczególną uwagę zwracały jego otwarte oczy w kolorze szmaragdu. Leżał i nic nie mówił.
" Skąd on się tutaj wziłął, u licha" - pomyślał.
Znowu zwrócił się w kierunku pozostałych.

- Witajcie - odrzekł przyjaźnie do wszystkich. - Jeżeli mogę w czymkolwiek pomóc, to służę moją skromną osobą - rzekł z kurtuazją, patrząc na nowych przybyszów.
Zbliżył się do Vanessy i objął ją swoim ramieniem.
- Sama się przekonałaś, że zawsze możesz na mnie liczyć - pocałował jej włosy.
Awatar użytkownika
Dagna
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Dagna »

        Gdy tylko zobaczyła człowieka w zbroi całego pokrytego pyłem, wydało się jej to bardzo dziwne.
"Albo stracił przytomność albo nie żyje. Innego wyjścia nie ma." Jej prostoduszny charakter nakazał to sprawdzić.
Wyjęła mokrą chustkę, która jeszcze nie wyschła po nocnym deszczu i przetarła nią twarz leżącego. Otarła mu z kurzu oczy, usta, czoło.
Ale niewielki był z tego pożytek. Pobiegła obok do wodospadu i zamoczyła chustkę. Położyła ją na głowę nieprzytomnego.
"To chyba prawdziwy rycerz, tylko skąd się tutaj wziął?"
Pierwszy raz widziała z bliska człowieka. Wydawał jej się dostojny i jakby wyrzeźbiony w skale. Takie skojarzenie przyszło jej do głowy. "A może to człowiek z gór." Na wszystkie sposoby próbowała wytłumaczyć sobie jego tajemnicze pojawienie się w tym miejscu, ale nie umiała. Słyszała o różnych niewytłumaczalnych zdarzeniach i miała cichą nadzieję, że mężczyzna w końcu ocknie się.
        W tym czasie nadszedł elf. Był tak samo zdziwiony jak i ona. Kiedy tak oboje obserwowali rannego, człowiek otworzył oczy, ale nic nie powiedział.
Z daleka widziała jak jakaś kobieta o kasztanowych włosach idzie w ich kierunku. Była bardzo ładna i niezwykła.
"Kim ona jest?" - rozmyślała. Kobieta dała pić leżącemu. Potem wypowiedziała jakieś zaklęcie i zaczęło jej się krecić od tego w głowie. Ale nie trwało to długo. Znalazła się przed jakąś chatą a obok Venlian i ta kobieta.
"Może to jakaś wiedźma." Dagna była prostą nordką, znającą się tylko na przyrządzaniu potraw. I obce jej były wszelkie czarodziejskie sztuczki. Ale ta akurat spodobała jej się. Też chciałaby tak przenosić się w jednej chwili w dowolne miejsce.
"Może wróciłabym do domu." Wstyd jej było przed elfem, że tak szybko uległa mu. Zauważyła też, że już nie był taki jak przedtem. Owszem, uśmiechał się do niej, ale wyczuwała, pewien chłód. A może po prostu tylko wydawało jej się. Potem przybiegł do nich inny wysoki mężczyzna, który coś niósł w ręku. Przywitał się ze wszystkimi i był bardzo miły.
Awatar użytkownika
Venlian
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:

Post autor: Venlian »

        Poszedł tam, gdzie był wodospad. Wspiał się po kamieniach na górę, gdzie była Dagna.
- A ty, co tu robisz - zapytał zdziwiony, patrząc na leżącą postać w zbroi. - To jakiś rycerz czy jak?
Oglądał go ze wszystkich stron.
- Chyba stracił przytomność od upadku - pomyślał na głos.
Próbował go podnieść, ale osuwał się bezwładnie. Okłady robione przez Dagnę nic nie pomagały.

Po chwili dołączyła do nich kobieta o kasztanowych włosach, które w promieniach słońca mieniły się czerwienią w odcieniu złota.
Wydała mu się zjawiskowa, prawie boginią. Nie mógł oderwać od niej oczu. Patrzył na nią jak urzeczony.
Natarła rannego jakąś maścią. W końcu mężczyzna w zbroi otworzył oczy i patrzył przed siebie. Venlian zauważył, że mają błękitny odcień.
- Ciekaw jestem, dlaczego jego zbroja jest cała w pyle... było to raczej retoryczne pytanie.
Zastanawiał się, co z nim zrobić. Przecież nie mógł zostawić go samego bez pomocy. W międzyczasie kobieta dała mu pić.
Na szczęście "bogini" wypowiedziała jakieś zaklęcie. Poczuł zawrót głowy i zrobiło mu się ciemno przed oczami.
Nie upłynęło dużo czasu, jak znalazł się w lesie przed jakąś starą chatą. Obok leżał mężczyzna w zbroi, za nim stała "bogini" i Dagna.
"Może to wiedźma. Trzeba uważać."
Zauważył, że gwizdem przywołała jakiegoś innego mężczyznę, który przybiegł z lasu. "Chyba są razem."
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości