Kryształowe Jezioro[Nad Jeziorem] Malownicza podróż przez jezioro

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

[Nad Jeziorem] Malownicza podróż przez jezioro

Post autor: Duval »

Mała łódka spokojnie sunęła sobie po spokojnej tafli Krzyształowego Jeziora. Mężczyzna, który sterował stateczkiem drzemał sobie w najlepsze oparty o ster łodzi a jego kapelusz zasłaniał mu oczy chroniąc je przed działaniem promieni słonecznych. Gdy przepływał koło jednego z przybrzeżnych drzew nagłe uderzenie zbudziło go z drzemki. Duval uniósł delikatnie kapelusz prawą ręką, po czym otworzył leniwie jedno oko by zobaczyć co narobiło takiego rabanu. Winnym okazało się małe kotopodobne stworzenie, które było z lekka oszołomione i wystraszone.
- No proszę a co my tu mamy? - mruknął lodowy schylając się po zwierzaka. Kociak początkowo nastroszył się i zaczął prychać jednak van Blood puścił to mimo uszu i złapał malucha by przyjrzeć mu się bliżej.
- Wygląda na to, że nic ci nie jest - mruknął sadzając malucha na kolana, po czym podrapał go za uchem. Malec błyskawicznie się uspokoił zaczynając cicho mruczeć.
- Trzeba będzie cię gdzieś wysadzić - pomyślał Duval zmieniając pozycję żagla, by skierować się bliżej brzegu.
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

- Nie widzę nic innego jak osłonięta płaszczem tajemnicy przyszłość, panienko. - Kassandra chwyciła momentalnie dłonie siedzącej naprzeciw kobiety, która z pewnością była przejęta tą wróżbą.
- Wszak to nie wszystko, co dostrzegam w twych dłoniach. Spotkasz również kogoś, kto miał burzliwe życie.
- Czy to mój wybranek? - zapytała, lekko trząsać rękoma.
- Wątpię akurat, czy byłby to ten. Jednak później pojawi się ktoś jeszcze, od kogoś, od którego wręcz bije ta fascynacja i zachwycenie. Sądzę, że to właśnie on.
Dziewczę spojrzało wprost w oczy tarocistki, która nie śmiała się przerwać swoich wizji. Ta istota potrzebowała odpowiedzi, a ona trochę pieniędzy.
- Dwoje tych mężczyzn będzie u twego boku, lecz jeden z nich wystawiony będzie na próbę losu. Widzę krwawy bój, a pomiędzy tą walką ciebie. Twoja mina jest obojętna na te wydarzenia, a jedyne co próbujesz zrobić, to wybrać.
- To znaczy, że jeden z nich umrze?
- Niezupełnie... - nagle Kassandra przerwała seans i zwróciła się do kobiety - Pamiętaj tylko o właściwym wyborze.
Elfka (bo takiej rasy była), oszołomiona wstała.
- Nie jesteś jedną z tych, co wyciągają z naiwniaków ostatnie grosze?
- A wyglądam na taką? W mojej naturze leży pomoc innym stworzeniom tego świata.
- Dobrze... Proszę, oto pani zapłata - niedbale rzuciła sakiewkę wypełnioną ruenami na biurko. Znajdowała się tam niemała kwota, a Kass to czuła.
Gdy ta wyszła, anielica popędziła do drzwi i je zamknęła, wywieszając jednocześnie wywieszkę „Zamknięte".
Dzisiaj miała tylko jednego klienta, ale patrząc na grubość sakiewki, nie zmartwiło ją to. Za takie pieniądze bez problemu mogła utrzymać salon „Wróżbiarstwo u Kass”, a także zakupić najbliższych punktach podstawowe rzeczy - jedzenie, woda i tym podobne. Sam jej przybytek składa się z pomieszczenia dla klientów, małego miejsca na eksponaty oraz dalej położona kuchni. Na niewielkim pięterku znajduje się wygodna sypialna, a obok niej garderoba. Tam zazwyczaj przechowuje wszystkie ciuchy i zapasowe „narzędzia” do wróżenia.
Lokal położony jest nad Kryształowym Jeziorem, a dokładniej kilkadziesiąt metrów od niego. Jest to dogodne miejsce na otworzenie interesu, ponieważ tymi szlakami chodzi wielu wędrowców.
Tymczasem Kassandra poczuła falę mdłości i bólu głowy. Rzeczywistość przed nią wirowała, a ona nie potrafiła ustać na nogach. Ledwo usiadła na krześle przy biurku i starała się wytężyć zmysły.
- Kolejna wizja w tym tygodniu...
„Symbol drapieżności w lęku i strachu, patrząc na człowiecze płynące na srebrzystym jeziorze. Co dziwniejsze, nie emanuje aurą żadną. Widzę, tak... Ten człowiek...”
Obraz się pękł jak mydlana bańka.
- Zawsze to samo. - pomyślała.
Ostatnio edytowane przez Kassandra 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duval »

Podróż do brzegu trwała zbyt długo biorąc pod uwagę spokojny, lekki wiaterek. Duval postanowił sobie ułatwić zadanie zanurzając rękę w wodzie. Przez chwilę nic się nie działo jednak po chwili przed łodzią pojawiła się spora bryła lodu, która zatrzymała łódkę w miejscu.
- No dobra mały pora wysiadać - powiedział mężczyzna biorąc kocię na ręce... po czym stanął na jeziorze które natychmiast zamarło pod jego stopami. Van Blood stuknął trzy razy w łódkę która natychmiast zmieniła rozmiar i wagę do wygodnych rozmiarów. Lodowy wsadził pomniejszony środek transportu do torby po czym zaczął przemierzać akwen wodny zostawiając z każdym krokiem ścieżkę z lodu. W ten sposób błyskawicznie dotarł do brzegu. Na miejscu wypuścił maleństwo, które najwyraźniej wolało zostać przy nim.
- I co ja mam z tobą zrobić hm? - westchnął do ocierającego się stworzonka. Normalnie zostawił, by takiego malucha żeby sobie sam poradził, ale ten kociak wydawał mu się za młody by przeżyć samodzielnie.
- Chyba nic się nie stanie jak zostaniesz ze mną dłużej - powiedział głaszcząc nowego towarzysza. W pewnym momencie zauważył, że znalazł się w pobliżu jakiegoś budynku. Przemieniony niezwłocznie skierował tam swe kroki. Na drzwiach widniał szyld "Wróżbiarstwo u Kass"
- Wróżka eh? - mruknął Duval zauważając, że ów przybytek jest nieczynny, mimo to postanowił zapukać.
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

        
        
- Kto tam? - zapytała niepewnie, ale w odpowiedzi usłyszała tylko głuchą ciszę. Postanowiła więc odłożyć na bok spokojne plany i zejść na niższą kondygnację.
        
        
Pędem pobiegła do drzwi i spojrzała na mężczyznę. Miała wrażenie, iż już go gdzieś widziała...
- Wejdźcie - powiedziała, po czym zdjęła z drzwi magiczną barierę. Następnie nacisnęła na klamkę i zaprosiła przybyszy do środka.
- Co was sprowadza do tajemnej Kass? - powiedziała beznamiętnie, jakby powtarzała te słowa co dzień. Rzuciła okiem na jego towarzysza, a później zwróciła się ponownie do gościa.
- Usługi po zamknięciu kosztują dwa razy więcej, niż wynosi tego normalna cena. Chyba że, nie w tym celu mnie nawiedziłeś.
Ostatnio edytowane przez Kassandra 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duval »

Początkowo Duval był zaskoczony urodą właścicielki. Nie dał sobie jednak tego po sobie poznać. Propozycję kobiety uciął krótko mówiąc
- Przykro mi, ale nie interesuje mnie poznanie przyszłości. Wiedza na temat tego co mnie czeka uczyniłaby moją podróż nudną. W zasadzie to trafiłem tutaj przez zwykły zbieg okoliczności. - to rzekłszy, delikatnie się ukłonił zdejmując swój kapelusz.
- Przepraszam, jeszcze się nie przedstawiłem. Duval van Blood, absolwent Szkoły Magii Lavindor... albo raczej exabsolwent. Jeśli mógłbym poprosić o odrobinę mleka dla tego małego, byłym wielce wdzięczny. Jeśli trzeba zapłacę za nię - powiedział biorąc ocierające się stworzonko na ręce. Przyglądając się tajemniczej Kass stwierdził że prawdopodobnie jest anielicą. Choć to było jego pierwsze spotkanie z istotą tego gatunku nie miał problemu z jej rozpoznaniem. W Szkole Magii przestudiował kilka ksiąg na temat tej rasy i posiadał na ich temat pewną wiedzę
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

Przez ułamek sekundy dostrzegła w mężczyźnie nutkę zaciekawienia jej osobą. Cóż, nie było to nic nadzwyczajnego, wszak praktycznie każdy klient spoglądał niemal identycznie jak on. Ona sama jednak nie uważała się za piękną damę, a raczej mówiła o swoim wyglądzie dosyć neutralnie.
Usłyszała jego głos, mącący jej zmysły. Teraz była pewna, że to na pewno ta sama osoba, którą widziała w przebłyskach wizji. Ta pewność nabrała ostrzejszych barw, gdy zmierzyła od stóp do głów człowieka - sylwetka zgadzała się z zarysem nikłej postaci którą wcześniej przez chwilę widziała. Później zbiła ją z tropu odpowiedź - nie chciał znać przyszłej ścieżki więc co on tutaj robi?
- Nie masz racji. Możliwość poznania jednej z dróg, jaka pana czeka to profilaktyka i dbanie o własne bezpieczeństwo. Ale nie będę pana zmuszać. - zaśmiała się, obserwując mężczyznę podpierając się ramieniem o blat. - Zbiegi okoliczności także nie istnieją. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wię...
Ledwo skończyła mówić, a ten już zaczął się przedstawiać. "Duvan...", pomyślała. Jego imię brzmiało w jej ustach jak krasnoludzkie przekleństwo, choć sama nie wiedziała dlaczego. Ta myśl wprawiła ją w lekkie rozbawienie.
- Witaj, Duvalu. Ja natomiast nazywam się Kassandra i jak już wiesz, jestem tarocistką. Ogólnie mówiąc. - zajmuję się badaniem przyszłości. - odpowiedziała - Nie słyszałam o tej szkole... Może usiądziesz, przygotuję coś do picia i opowiesz mi w jakim celu się tu pan znalazł, dobrze?
Kiedy ten poprosił o napojenie jego futrzastego towarzysza, wbiegła pędem na górę zostawiając ich samych. Zabrała z kuchni miskę i napełniła ją stojącym na parapecie mlekiem. Tak samo szybko, jak znalazła się na górnym piętrze, tak szybko z niego zeszła.
- Proszę. A pan niech wejdzie tam. - wskazała na przeciwległe pomieszczenie, gdzie usytuowabe były stoliki z drewnianymi krzesłami.
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duval »

Duval zaśmiał się się serdecznie.
- Cóż, zależy jak na to wszystko spojrzeć. Podróż bez niebezpieczeństw jest raczej nieciekawa prawda? - powiedział zakładając kapelusz na głowę. Kiedy kobieta zaprosiła go po chwili zastanowienia uznał, że nic się nie stanie jak skorzysta z zaproszenia.
- Z miłą chęcią. Rzadko kiedy zatrzymuję się na dłuższe rozmowy powiedział z delikatnym uśmiechem - I proszę mów mi po imieniu - dodał zdejmując swoje rękawice. Po czym skierował się do wskazanego przez anielicę pomieszczenia. Pokój był ładnie umeblowany i schludny znajdował się tam małe stoliki z krzesełkami i biblioteczka na półkach, której van Blood zauważył sporo tytułów dotyczących wróżbiarstwa i przepowiadania przyszłości. Część z nich znał bardzo dobrze. W Lavindor wróżbiartwo było jednym z przedmiotów na, które początkowo musiał uczęszczać i którego nie lubił głównie przez podstarzałą magiczkę, która była przez niego i wielu innych uczniów uznawana za nawiedzoną.
- Bardzo ładnie urządzony pokój - pochwalił Kass, która wróciła z mlekiem i miseczką. On sam usiadł przy najbliższym stoliku usadawiając kocię na kolanach.
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

Kobieta w średnim wieku raz jeszcze spojrzała na gościa. Wcześniej tego nie czuła, ale teraz powietrze było gęstsze niż przedtem, a atmosfera pozytywna atmosfera zdawała się zanikać, aby "ustąpić miejsce" woni. Kassandra kosztowała delikatnie jego aurę, zachowując ostrożność gdyż nie była łagodna. Na jej ustach pojawił się pechęrzyk, spowodowany pikantną esencją. W końcu dojrzała wszystkie elementy aury - wskazywała na to, że jej gość jest człowiekiem, ale już nie takim zwykłym. Zapewne jawił się jako przemieniony.
Kiedy minęło sześć sekund, anielica otrząsnęła się z "widzenia".
- Dobrze, Duval... To ja pójdę na górę do kuchni i zaparzę nam herbaty. Ostatnio znalazłam rzadkie zioła, które są bardzo dobre. Proszę, usiądź.
Minęła przemienonego i powędrowała ku schodom. Kiedy znalazła się już w kuchni, wyciągnęła z regału saszetkę liści Jjveny - w okolicy nie są one sprzedawane, a jeśli już, to za niemałą cenę. I smak jest ukojeniem dla podniebienia.
Rozerwała w mgnieniu oka torebkę, a następnie wrzuciła jej zawartość to małego kociołka stojącego pośrodku pomieszczenia. Później chwyciła jeden ze zwojów Magii Ognia, którego treść wyrecytowała. Woda zaczęła wrzeć, aż w końcu stała się zdatna do wypicia. Wyciągnęła poręcz kubki i napełniła herbatą, a potem zeszła na dół.
- Nigdy jeszcze nie przyrządzałam tej herbaty dla gości. Ale dla Ciebie zrobiłam wyjątek... - uśmiechnęła się. Dziękuje, że ci się u mnie podoba. Miejsce jak miejsce - byleby gdzieś mieszkać i zarabiać na chleb.
Wróżka podała na stół przed Duvalem napar, a następnie usiądła obok niego.
- Hmm. Masz ładnego kotka. Jak się wabi?
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duval »

Duval patrzy jak anielica ponownie zniknęła udając się do kuchni. Musiał przyznać, że Kassandra była bardzo uprzejmą osobą i bardzo dobrze się z nią rozmawiało. Zauważył jednak, że zanim wyszła przez moment była dziwnie skupiona.
- Czyżbyś odczytywała moją aurę? - pomyślał z rozbawieniem, obserwując pijące stworzonko. Zanim Kass wróciła z wywarem poczuł delikatną bardzo przyjemną woń naparu, którą bez trudu określił
- Napar z Jjveny. Tam skąd pochodzę często się pije ten napój - powiedział z uśmiechem do Kass, wspominając orzy okazji czasy młodości. Z zamyślenia wyrwało go pytanie o kota.
- Ten mały rozbójnik? Nie nadałem mu jeszcze imienia. Właściwie to z jego powodu z szedłem na ląd. Mały łobuziak wpadł mi do łodzi, gdy spokojnie sobie spałem - powiedział sięgając po kubek. W kontakcie z ręką przemienionego napar natychmiastowo wystygł a na kubku pojawił się delikatny szron.
- Długo zajmujesz się wróżbiarstwem? - zapytał z ciekawości, popijając schłodzony napój.
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

Zaskoczenie wywarł na niej fakt, iż Duval mógł pić gdzie indziej jak nie tutaj napar z takiego gatunku ziół. Z tego, co wie, Kryształowe Jeziora są nimi wypełnione, ale, żeby inne miejsca na świecie? Najwidoczniej albo słabo znała świat, albo rozmówca po prostu chciał ożywić rozmowę białym kłamstewkiem.
– A z jakich to krain pochodzisz? Nie wyglądasz mi zbytnio na wędrowce… Więc musiałeś narodzić się niedaleko, czy się mylę? – zapytała, spoglądając Duvalowi w błękitne niczym jezioro oczy. Przemknął po nich jakby promień wątłego światła. Nim doczekała się odpowiedzi, zwróciła się słowami na kolejną odpowiedź.
- Biedny kocurek. Całkiem przyjaźnie patrzy mu się z oczu, a ostatnimi czasy widywałam całkiem groźne kizie! – uśmiechnęła się pod niewidocznym płaszczem nieśmiałości.
Na pytanie, przez jak długi okres Kass zajmuje się swoją robotą, w okno uderzyła gałązka z drzewną, cichutko i powoli stukając, jakby chciała nieproszenie wejść do środka. Przeczucie, jakie pojawiło się nagle i niespodziewanie, wywarło Kass z krzesła, jednak chwilę później znów spoczęła.
- Wybacz. Od kilku dni mam zawroty głowy, a właśnie ów napar powinien poprawić mi samopoczucie – chwyciła do jednej ręki herbatę, drugą, natomiast gestykulowała w czasie rozmowy – Cóż, praktycznie od uród… Niedawna. Odkryłam w sobie pewne ziarenko mistycznej siły, która na nowo kiełkuje wraz z upływem każdego dnia. Myślę, że tyle powinieneś wiedzieć.
Niepewnie powędrowała wzrokiem zza chudawego mężczyznę; w rogu pomieszczenia nadal stała osobista rzeźba. W jednej chwili mogła przysiąc, iż w marmurowych, wyrzeźbionych oczach ujrzała nikłe światełko. Promień.
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duval »

Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął gdy tarocistka zapytała go o pochodzenie. Upił trochę schłodzonego naparu, po czym odstawił kubek.
- Pochodzę z krainy na południe od Alaranii. Kraj ten zwie się Vale i jego główna siła leży w magii - powiedział bawiąc się kubkiem z naparem.
- Wbrew pozorom dużo podróżuję. Od dwunastu... nie prawie trzynastu lat. Przez ten czas sporo widziałem i odwiedziłem parę ciekawych miejsc. W Alaranii jestem od całkiem niedawna. - dodał kończąc wykonywaną wcześniej czynność. W pewnym momencie zauważył, że Kassandra zachowuje się... nietypowo. Nie dał po sobie tego poznać, jednak wzmógł swoją czujność. Takie nietypowe zachowania nie wróżą nic dobrego a skoro anielica ma wizje to lepiej mieć się na baczności.
- Ależ nic nie szkodzi. Przecież nie twoja wina - odpowiedział z uśmiechem. Kątem oka dostrzegł jakiś ruch za oknem. Owo coś musiało być spore.
- Widzę, że mamy tu nieproszonego gościa... - pomyślał wstając, by skierować swe kroki w stronę okna. Mógłby przysiąc, że coś zauważył tam na zewnątrz.
- Powiedz mi Kass... miałaś przed chwilą wizję czyż nie? - spytał bezpośrednio nie bawiąc się w podchody.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Duval nie dostrzegł za oknem niczego niepokojącego, ot, ten sam krajobraz, co do tej pory, bez ani jednego przestawionego kamienia ani tym bardziej bytności bestii czy zbójów. Ledwo jednak odwrócił się w kierunku izby, drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wparował ten spory kształt, który widział wcześniej. Były to trzy typowe gospodynie wiejskie o solidnych kształtach kobiet, które żadnej pracy się nie bały i wychowały już co najmniej ze dwa tuziny dzieci. Wyglądały na bardzo zaaferowane, zaraz dopadły do Kassandry i przekrzykując się próbowały jej coś opowiedzieć. A może o coś zapytać, to akurat ciężko było stwierdzić w tym całym jazgocie. Jedna z nich w końcu dostrzegła Duvala, który stał i patrzył na tę scenę zupełnie oniemiały. Wiejska gospodyni złapała Przemienionego za ramię i wyprowadziła go na zewnątrz, twierdząc, że "one były tu pierwsze i w ogóle mają bardzo ważną sprawę, przyjdź pan jutro". Mężczyzna nawet nie zdążył nic odpowiedzieć, gdy zewnętrzne drzwi zamknęły się za nim z trzaskiem, a nim zrobił chociaż krok, otworzyły się znowu i w ręce został mu wepchnięty nieszczęsny kociak, z którym przyszedł do wróżbitki. I tyle. Nawet gdyby pukał i wołał, nikt by mu nie otworzył w tym rejwachu. Duvalowi nie pozostało nic innego, jak ruszyć dalej w drogę, z kotem czy też bez niego.
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

Kassandra w przypływie wściekłości chwyciła eliksir, który stał na półce i rzuciła nim w
trzy wieśniaczki. Efekt był dosyć prosty - miały zostać częściowo poparzone, jako nauczka na
przyszłość, ale w przed sekundą, kiedy zamachnęła ręką w celu pozbycia się natrętnych
klientek, do jej głowy doszły głosy jej prawdziwej natury. Jako anielica karygodnym byłoby
się tak zachować — w końcu miała pomagać niewinnym, chronić ich i nie wyrządzać krzywdy. Acz
tak było za czasu jej panowania pod berłem Jedynego.
- Nienawidzę takich jak wy, puszyste kurwy. Nauczycie się w końcu, co znaczy cierpieć!
Roztrzaskała pod ich nogami płynną ciecz zawartą w szklanej buteleczce, po czym kobiecinki
zaczęły strasznie krzyczeć, jakby zarzynano ogromnym nożem świnie. Odsunęły się na drugi
kraniec pokoju, gdzie mogły uniknąć duszących, płonących oparów. Pomimo że tam stały
podobnie do skazańców wprowadzanych na pluton egzekucyjny, nie odważyły się postawić w
żadnym kierunku jakiegokolwiek kroku. Rozwścieczona anielica natomiast postąpiła inaczej;
pobiegła do malutkiej szuflady, gdzie trzymała ekstremalne mikstury. Jedna z nich, Ginaist
Mara czyniła najgorsze rzeczy, jakie mógł zaznać człowiek. I teraz była najbardziej
przydatna - złapała ją do ręki, zamknęła szufladę i bliżej podeszła do wystraszonych kur
domowych.
- Błagam, nie rób nam krzywdy. Chciałyśmy tylko...
- Zamknąć się! - odezwała się z furią psychopatycznej morderczyni. - Mogłyście uciekać,
tchórze, jednak postanowiłyście ukryć się w kącie, mojego sklepu! Jesteście tak głupie, że
aż nie będę żałowała zabicia was.
- Ni-e... Nie możesz, jesteś nade wszystko aniołem! - powiedziała druga z lekkim niepokojem w głosie.
- Twoim zadaniem jest chronić takich jak my! - dopowiedziała trzecia.
- Gówno wiesz. Nie jestem już taka jak kiedyś. Teraz przemawiam własnym głosem. - nie miała
zamiaru dłużej z nimi rozmawiać, dlatego zrobiła to, co miała uczynić już na początku.
W całym budynku rozległ się przeraźliwy wybuch, który z pewnością postawił na nogi
okolicznych kłusowników i zwierzęta. Ale wywar został na takiej zasadzie skonstruowany, iż
miał zabić tylko cel. Nie było żadnego zniszczenia, szkód materialnych i tym podobnych.
Pozbyła się ich. Na dobre, a przynajmniej tak uważała.

Wstrząsnęło nią i to cholernie mocno. Zaistniała sytuacja sprawiła, iż nigdy się nie czuła jak zwyczajna „szmata”.
Stała przed tym kątem, tak, jak gdyby odebrano jej resztki człowieczeństwa, a następnie zamieniono w słup soli.
Wydawało jej się, że chwila ta trwa wieczność, jakby zamknięta w miejscu, gdzie pojęcie czasu nie istnieje.
Wolałaby nigdy więcej nie zaznać gorszego uczucia jak te. Co było tego zakichanym powodem? Zabiła troje ludzi.
Czy tego chciałaby jej najlepsza przyjaciółka, z którą spędziła większość swojego żywota;
jej rodzina, której od dawna nie widziała i niechętnie stanęłaby ponownie z nimi twarzą w twarz?
Czyż nie tak pragnie Źródło odwiecznej walki ze sobą samym, wyciągnięcie miecza przeciwko swemu uduchowieniu,
naturze zesłanej przez Pana?
Owo Źródło musi pozostać nasycone gniewem. Światłem i ciemnością, spokojem i furią.
W tych wszystkich strzępkach myśli nie mogła odnaleźć spokoju. Ale nie to było teraz ważne,
ale kwestia tego, jak przeprosi Duvala za to, co się tutaj wydarzyło czy za chamskie zachowanie tych wieśniaczek.
Bądź co bądź, potraktowano go jak nic nieznaczącego odpadka. 'Nie wiem, co on sobie pomyśli.
Jak mu wyjaśnię ich zniknięcie? I co u
diabła się tutaj dzieje? Sama nie wiem"

- Wejdź. - powiedziała ściszonym głosem przez pół otwarte drzwi, zapraszając mężczyznę do środka
. - Nie wiem, co właściwe tutaj się stało, ale te jędze, które cię wyrzuciły już sobie poszły.
Przekonałam je... aby przyszły za kilka dni. Więc na jakiś czas będzie spokój, mam nadzieję.
Z niepokojem w oczach usiadła na krześle, gestem prosząc Duvala o to samo.
Najwyraźniej kocisko, które z nim przywędrowało było również zlęknione jak ona.
Nigdy nie wykazała się takim brakiem pohamowania i...
Bezwzględności. W oczach miała nieprzeniknioną ciemność, gdzie obóz rozbiło zwątpienie.
Dopuściła się czynu zabronionego przez najświętszy kodeks.
Była w tym momencie pustą skorupą po dawnej, wiecznie uśmiechniętej anielicy.
Co mogło spowodować tak rychłą zmianę? Czy ten demon był odpowiedzią na jej pytania?
Awatar użytkownika
Duval
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duval »

Zaskoczenie. Tak można opisać w skrócie reakcje van Blooda. Chaos. Tak można było określić zachowanie kobiet które wręcz wtargnęły do domostwa anielicy. Nim się zorientował wylądował na zewnątrz razem z kotem. Duval westchną ciężko.
- Chyba będzie lepiej jak stąd pójdziemy. - mruknął do wystraszonego kociaka. Nie mając większego wyboru skierował się w stronę jeziora by ponownie wsiąść na swoją łódź. Nie uszedł jednak za daleko gdyż do jego uszu doszły przerażone krzyki kobiet, które go wyrzuciły a następnie dźwięk eksplozji. To spowodowało że mężczyzna biegiem ruszył w stronę przybytku Kass. Gdy dobiegł do drzwi, te same się otworzyły. Kass wpuściła go do środka tłumacząc zniknięcie gospodyń. Lodowa Pięść jednak bez słowa miną anielicę wchodząc do pokoju w którym wcześniej popijał napar Jjveny. Choć nie dostrzegł śladów wybuchu był w stanie wyczuć bardzo charakterystyczny zapach. Zapach eliksiru, który rozpoznał natychmiastowo.
- Ginaist Mara... -pomyślał przerażony i rozwścieczony zarazem. Temperatura w pomieszczeniu gwałtownie obniżyła się a tu i ówdzie pojawił się szron.
- Coś ty najlepszego zrobiła - warknął oburzony do żywego Duval. Na nogach anielicy pojawił się lód który przytrzymał ją do podłoża i uniemożliwił poruszanie się
- Te kobiety nie zasługiwały na śmierć. Dlaczego to zrobiłaś? - powiedział van Blood powoli zamrażając Kass.
Kassandra
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:

Post autor: Kassandra »

Sytuacja nabrała dziwacznego tempa – najpierw zaprasza do swojego domostwa obcego mężczyznę, później zmuszona była "poradzić" sobie z problemem trzech grubiańskich kobiet, a teraz, ten sam osobnik płci męskiej próbował ją unieruchomić swymi zamrażającymi umiejętnościami. Zdołał jedynie oziębić jej zgrabne stopy, tak, aby nie mogła poderwać się z brązowego mebla i w żaden sposób ruszyć dolną częścią ciała. Mróz i chłód skutecznie uniemożliwiły nawet lekki ruch udem.
- Zdejmij te lodowe kajdany, natychmiast. Inaczej gorszy lost cię spotka, niż ten, jaki dotknął tamte istoty!
Ale nie miała chęci i powodu, by czekać na odpowiedź. Śmiercionośna insygnia śmierci ryknęła niczym dzikie zwierze – następstwem tego była apokalipsa w pomieszczeniu; niemal wszystkie przedmioty na skutek nieziemskiej furii zostały spopielone, a całokształt pokoju zapłonął. Kassandra natomiast uwolniła się ze swego więzienia, zafundowanego przez Duvala. Płonęła żywym ogniem na podobieństwo Gorejących Piekieł.
- Popełniłeś największy błąd, Duvalu van Blood. I ostatni w twej demonicznej karierze.
Wyciągnęła niezgrabnie podłużne ręce do tyłu, tak, aby dotykały parapetu okna. Odchyliła nieznacznie w bok głowę i rozpoczęła kakofonię przeraźliwych dźwięków, wydobywających się z ust... Anioła? Nie, anioł powinien zachować się inaczej, zupełnie niż jak teraz zachowywała się ona. Niepohamowanej furii niestety już nic nie mogło zatrzymać, bynajmniej nie żadna siła w Alaranii.
W końcu lament przerodził się w chóralne wycie, po czym między drzewami na zewnątrz lawirowały malutkie kształty. Wezwała swą armię na pomoc – ogniki. Dotarły po chwili do budynku Kass i otoczyły w rektalnym tańcu Duvala, próbując ugasić jego życie, lecz najpierw miały zadać mu horrendalny ból, połączony z oślepieniem jego zmysłów. To, czy im się powiedzie, zależy wyłącznie od woli anielicy. Wydaje się, że nic nie może jej stłumić.
Awatar użytkownika
Borgar
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Borgar »

Nieopodal jeziora, gdzieś między drzewami niewzruszenie drzemał sobie krasnoludek. Po długotrwałej wędrówce postanowił nieco odsapnąć po czym bez pardonu osunął się na ziemię niczym ścięte drzewo. Miał on na sobie całe swoje wyposażenie ochronne. Zbroja, nagolenniki, hełm, tarcza, ale przede wszystkim młot, którym już niejeden czerep roztrzaskał na dwoje. Jako dumny przedstawiciel swojej rasy spał z nosem w ziemi, ale dziękowały niebiosom wszystkie istoty leśne za to, iż jego chrapanie było dosłownie stłumione, a jedynie momentami ziemia zadrżała wokół miejsca spoczynku mordopyska Borgara. I byłby tak sobie spokojnie leżał, gdyby nie donośny huk, który sprawił, że wojownik dosłownie zerwał się na czworaka i w krótkiej chwili był w stanie alarmowym.
- Wyłaz, kurwiszonie! Wiem, że tam jesteś.
Krzyknął nerwowo. Rozejrzał się dookoła siebie po czym wzruszył ramionami. Nie zmieniło to faktu, że jest zdenerwowanie sięgnęło punktu krytycznego. Niewyspany krasnolud nie jest dobrym znakiem dla żyjących istot. Nie wspominając już o obudzeniu. Równie dobrze można by spróbować zabrać takiemu piwo, a efekt byłby równie złośliwy i niebezpieczny. Splunął sobie w brodę. Zdecydował nie spać na chwilę obecną w tymże miejscu.
Od cholery miał problemów odkąd zgubił się w Szepczącym Lesie. Chcąc wyruszyć z Adrion w stronę Turmalii, aby zaciągnąć się do płatnej roboty, w której jego młot zarobiłby mu trochę grosza to nie! Zachciało mu się porad mieszczuchów nie wyściubiających nosa poza własną sakiewką jak tam dotrzeć. Z zamyślenia jednak wyrwały go ryki, które były bardzo blisko od jego położenia. Trochę się wzdrygnął, ale skoro mogło to być potencjalne źródło zakłócenia jego snu zdecydował się ruszyć w tamtą stronę.
Nie minęło sporo czasu zanim z oddali dostrzegł budynek, a z niego dobiegające hałasy. Poirytowany, czym chyżo skierował tam swoje kroki.
- Żeby to w biały dzień przerywać krasnoludowi sen...!
Zaczął, gdy tylko coraz bliżej był już na miejscu. Młot zarzucił sobie na ramię, a tarczę wyciągnął w pogotowiu. Najwidoczniej, ten wściekły pan był gotowy na rozróbę.
- Ejże tam! Co się do skurwego syństwa tam wyrabia!?
Krzyknął już przy drzwiach, nie wiedząc tak naprawdę kto i ile osób mieści się w środku. Wiedział jednak, że zaraz nerwy puszczą mu wodzy i nie będzie miejsca ani czasu na kulturalną rozmowę.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości