Kryształowe Jezioro[Północny brzeg jeziora] Śmierć u schyłku dnia...

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Zablokowany
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

[Północny brzeg jeziora] Śmierć u schyłku dnia...

Post autor: Lana »

Kiedy człowiek straci uczucia, straci emocje, już każdy dzień, nawet ten najpiękniejszy, wydaje się nie mieć większego znaczenia. Woda niesiona przez strumyk już zawsze jest taka sama, idealne płatki kwiatów przestają zachwycać, kamienie przestają być synonimem siły i trwałości. Poranki są takie same jak wieczory, wieczory jak popołudnia… Życie zatacza pętle, które zdają się nie tworzyć łańcucha, zupełnie jakby któreś ogniwo zostało przypadkowo zerwane, a czas kumulował się w tym miejscu, nie posuwając naprzód.
Nad dostojnym brzegiem Kryształowego Jeziora zatrzymali się ludzie, rozpalając ognisko na niewielkiej skarpie tuż przy brzegu.
Było ich trzech: jeden z nich tęgi i niski, o włosach koloru węgla, kolejny blondyn, wysoki niczym brzoza... Trzeci nie wyróżniał się niczym szczególnym: miał nijakie, jasne włosy i był typowy do granic możliwości.
Mężczyźni rozbili tu swój obóz, gdyż dzień powoli dobiegał końca. Dalsza droga, w nocy, nie miałaby sensu, a ponadto mogłaby okazać się niebezpieczna. Wyglądali na rabusiów, mieli przy sobie mnóstwo dóbr i rozprawiając przy ognisku, dzielili się łupem.
Leannán ścigał ich, odkąd opuścili mury Danae. Był jak cień, śledząc każdy ich krok i cierpliwie podążając ich śladami, czekając na moment, aż zatrzymają się na odpoczynek.
- Moja żona się ucieszy... – powiedział blondyn, obracając w dłoni zakrwawiony, damski pierścień. – Od chwili zaręczyn nie dostała ode mnie żadnych błyskotek…
- Rozpieszczasz ją. Ja swojej mógłbym kupić co najwyżej nową motykę! – odpowiedział mu najgrubszy z nich, a reszta wybuchła niepohamowanym, chłopskim śmiechem. Chwila radości nie trwała jednak długo, bo zjawił się niskiego wzrostu i niepozornej budowy mężczyzna, niewątpliwie elf. Jego włosy lśniły jak rudy miedzi w ostatnich promieniach słońca.
Mężczyźni zaczęli pośpiesznie chować łup, sądząc, że próbuje ich ograbić.
- Czego tu? – warknął czarnowłosy, wyciągając zza pasa sztylet. Nie tracąc czasu na podniosłe rozmowy, przybysz błyskawicznie wyciągnął swój miecz i idealnym cięciem pozbawił go głowy, która wpadła do paleniska i zajęła się ogniem.
- Faerus! – krzyknął blondyn, dobywając broni należącej do zamordowanego. Ostatni z mężczyzn złapał za fikuśnie wygięty, krótki miecz. Zaatakowali równocześnie, we dwóch.
- Ty… - zaczął ten niczym niewyróżniający się, jednak nie zdołał dokończyć, bo zabójca bez namysłu wbił ostrze miecza w jego krtań i pociągnął ku górze, rozcinając jego głowę na dwie połowy.
Atakowany od tyłu przez trzeciego ze złoczyńców, Leannán w ostatnim momencie odwrócił się. Rozległ się świst metalu tnącego powietrze. Ciało blondyna osunęło się ze wzniesienia i z głośnym pluskiem wpadło do wody, która pogrzebała je w milczeniu na dnie, barwiąc swoją taflę głębokim rubinem.
Liście pobliskich drzew zaszumiały od lekkiego wiatru muskającego ich korony. Delikatny wiatr plątał kosmyki włosów osoby, która samotnie teraz stała nad brzegiem Kryształowego Jeziora. Na lewej skroni odsłoniło się znamię, po którym był rozpoznawany. Nazywano go Bestią z Shan, bo niegdyś w pojedynkę zamordował grupę rosłych mężczyzn w niewielkim lasku na południe od Danae.
Nikt nie wiedział, że tu przebywa. Szepczący Las schował go w swych objęciach niczym matka chroniąca swe dziecko. Tutaj czuł się bezpiecznie.
Złożywszy na pół niewielką, lnianą chustkę, którą do tej pory nosił za pazuchą, zgrabnym, wyćwiczonym ruchem, usunął krew z klingi, która zalśniła w słońcu jak zwierciadło skierowane na strumień światła. Wydawał się nigdzie nie spieszyć: schowawszy miecz do pochwy, stanął przy krawędzi wzniesienia, by spojrzeć na swe odbicie. Ujrzał człowieka silnego, zdeterminowanego i chłodnego, ale w jego oczach dostrzegł także zamyślenie, zmartwienie, niechęć do tego, na którego oblicze spoglądał.
W powietrzu roznosił się zapach palonych włosów…
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Wokół panowała cisza, przerywana jedynie rytmicznym śpiewem lasu. Wszystkie gałązki czy sucha trawa jakby uciekały spod jego butów, żeby tylko nie wydać jakiegoś dźwięku. Myśliwy skradał się powoli do zwierzyny. Dorosły, smukły jeleń prezentował dumnie swe poroże. W blasku słońca zdawał się wyglądać majestatycznie, niczym król lasu. Stukał kopytami o ziemię, czasami parsknął pogardliwie. Cięciwa łuku była już napięta w chwili, gdy Wilkomir zauważył cel. Wycelował. Medalion schowany pod skórzanym kaftanem błysnął nieznacznie.
- Wybacz, przyjacielu - szepnął do jelenia i wypuścił strzałę, która idealnie przebiła szyję zwierzęcia. Jeleń padł martwy. Nawet nic nie poczuł. Wilkomir starał się zabijać bezboleśnie i natychmiast. Zwłaszcza zwierzęta. Podszedł do ciała i związał je tak, by móc donieść je wygodnie do obozowiska. Szedł powoli, bo gdzie miałby się spieszyć? Podziwiał widoki, wsłuchiwał się w świergot ptaków i szum drzew. W takich miejscach czuć kontakt z naturą. Tutaj człowiek może naprawdę odżyć. Jego droga wiodła niedaleko brzegu Kryształowego Jeziora. Słyszał monotonny plusk wody, który go uspokajał. Może uda mi się coś złowić? Już podwijał spodnie, gdy spostrzegł niedaleko ognisko, które zawierało jeden dodatkowy, dość nietypowy element, na wpół spaloną ludzką głowę. Wilkomir dobył miecza, tak na wszelki wypadek, i zbliżył się powoli do paleniska. Obok leżała reszta ciała. Zaraz zauważył kolejne, również niepełne. Kto mógł zrobić coś takiego? Przywykł do widoku śmierci, ale sam starał się robić to mniej brutalnie. Po oględzinach oraz znalezieniu kolejnego ciała w wodzie, doszedł do wniosku, że musieli zostać zaatakowani albo przez stado wściekłych orków, albo wprawnego mordercę, który dodatkowo ich zaskoczył. Nie moja sprawa, ale nie mogę tak tego zostawić. Zakopał ciała, odprawiając mały pochówek, zabrał jelenia na plecy i wrócił do obozu, gdzie czekał na niego przyjaciel z Bractwa, Leuthel, bard, niebojący się dobyć broni.
- Cóż się stało? Wyglądasz na przejętego czymś, Wilkomirze - odezwał się, gdy tylko zobaczył myśliwego.
- Znalazłem trzy ludzkie ciała. Zmasakrowane i porzucone. Dasz wiarę, że coś takiego mogło się wydarzyć na brzegiem Kryształowego Jeziora?
- Doprawdy zadziwiające. Masz zamiar odszukać sprawcę? - spytał, dobrze znając Wilkomira.
- Jestem najemnikiem, nie stróżem prawa. Jeśli będą chcieli mojej pomocy, zgłoszą się do Bractwa. W końcu mamy jednostkę w Danae, prawda? - odpowiedział wymijająco. Miał ochotę go znaleźć, ale gdyby ruszał w pościg za każdym taki osobnikiem, po tygodniu byłby bankrutem. - Zakasaj rękawy, Leuthel. Ja upolowałem, ty przygotujesz obiad.
- Jak zwykle... - zaśmiał się i przejechał palcami po lutni.

***
Siedzieli i pałaszowali pyszna potrawkę. Leuthel był w pełni zajęty jedzeniem i mruczeniem czegoś niezrozumiałego. Pisał nową piosenkę. Wilkomir z kolei zawsze był czujny. Nawet gdy spał. Tym razem miał ułatwione zadanie, gdyż wkoło panowała typowa dla lasu cisza. Odłożył pustą miskę i wstał. Bard nawet tego nie zauważył. Artyści. Łucznik wszedł sprawnie na najbliższe drzewo, położył się na gałęzi i rozpoczął swą chwilę relaksu. Z łukiem gotowym do błyskawicznego strzału. Lata doświadczenia w życiu w obozie. Bądź zawsze gotowy na wszystko. Obserwował, wydawałoby się, leniwie okolicę, ciesząc wzrok pięknem drzew.
- Skończyłem nowy utwór, chcesz posłuchać, przyjacielu? - krzyknął Leuthel.
- Oczywiście, uwielbiam twoją twórczość. - Wilkomir zeskoczył z drzewa, lecz wtedy, niedaleko, mignęła mu jakaś postać. To nie było zwierzę ani człowiek.
- Poczekaj, chyba coś widziałem. Chodźmy to sprawdzić - powiedział do Barda.
- Jak chcesz... - Leuthel wstał i ruszyl za łucznikiem.
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lana »

Co innego pozostało zabójcy, jeśli nie opuszczenie miejsca zbrodni? Tak uczynił, kierując się przed siebie, gdzie tylko nogi go poniosą... Wiedział, że ciała albo zostaną odnalezione, albo zjedzą je mieszkające w lesie stworzenia. Być może kawałki staną się też częścią ściółki leśnej... Nie dbał o to, co się z nimi dalej stanie. Po prostu zrobił swoje. Tamci bandyci musieli zginąć. Tak jak zginęła niewinna, młoda panienka, która tylko chciała nazbierać polnych kwiatów.
Krocząc przez leśne zarośla, Lana roztaczał wokół siebie zapach krwi i stali zmieszanej z gorącem płynącym z żywego, nieco przegrzanego ciała. Tego wieczoru było duszno. Słońce ostatkami sił ogrzewało ziemię.
W pewnym momencie, podczas poszukiwania idealnego miejsca na noc, usłyszał męskie głosy. Były całkiem niedaleko. Wówczas odruchowo spojrzał na ziemię dostrzegając ślady stóp przebijające się w miejscach wilgotniejszych i pozbawionych trawy. Zaintrygowany, podszedł bliżej. Dostrzegł smugę dymu z paleniska, na którym najwidoczniej wcześniej gotowali. Lana chciał wiedzieć, cóż to za obozowisko. Znów bandyci? A może zwykli leśnicy?
Wtedy coś spadło z wysoka, całkiem niedaleko miejsca, w którym się znajdował. Odruchowo, przyzwyczajony do tego, by się chować, zniknął za pniem drzewa. Mimo to wyglądało na to, że został zauważony.
Elf zacisnął swoją dłoń na rękojeści miecza, przymykając oczy. Wiedział, że każdy, kto spotyka go na swej drodze, poluje na niego jak na zwierzynę, oczekując wysokiej nagrody, którą ogłoszono jakiś czas temu w pobliskich miastach. Chyba każdy kojarzył jego znamię na skroni.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Szli ostrożnie, rozglądając się na boki i wypatrując potencjalnego zagrożenia. Wilkomir szedł pierwszy z ręką spoczywającą na rękojeści prostego miecza półtoraręcznego zakończoną głową wilka. Był to prezent od kowala, nowego członka Bractwa, za którym Wilkomir wstawił się do Rady. Za nim podążał Leuthel, trochę mniej czujny, ale wciąż skupiony. Również gotów był do szybkiego dobycia broni, jaką był miecz jednoręczny, zupełne przeciwieństwo oręża łucznika. Miecz Barda był bogato zdobiony i miał mnóstwo grawerowanych symboli, głównie kwiatów. Ciszę przerywał miarowy oddech Leuthela. Nie potrafił kontrolować oddechu jak Wilkomir. Obaj mężczyźni szli przed siebie i nasłuchiwali.
- To na pewno nie zwierz? - szepnął pytająco Bard.
- To coś miało kształty jakby ludzkie. Człowiek to jednak z pewnością nie był - dopowiedział Wilkomir, a w jego głosie dało się usłyszeć nutkę strachu. Bał się. Tylko głupiec i szaleniec się nie boi. Strach i gniew mogą być dobrymi motywatorami, jeśli potrafi się je kontrolować. A Wilkomir potrafił to robić.
- Może jakiś łoś stanął dęba, albo kłusownik przebiegł... - Nie dokończył, gdyż łucznik ręką nakazał mu ciszę. Zdjął powoli łuk i założył jedną ze strzał na cięciwę. Naciągnął ją aż do policzka, robiąc to z dziecinną łatwością. Tylko ktoś od małego uczący się strzelać z prawdziwego łuku potrafił to zrobić. Nawet nie celował. Wypuścił strzałę, która utkwiła w pniu wielkiego drzewa, za którym Wilkomir dostrzegł jakąś postać. Nie zamierzał jej trafić. Strzała poleciała dokładnie tam, gdzie chciał.
- Widzisz? Nie chcę cię zabić. Wyjdź z ukrycia i pokaż się, jeśli jesteś istotą rozumną! - krzyknął łucznik głosem spokojnym, mądrym i dobrym.
- Co ty robisz? - syknął na niego bard.
- Zaufaj mi - odszepnął Wilkomir.
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lana »

Leannán Sí słyszał ich rozmowy. Słyszał, przeszywający panującą dookoła ciszę, ciężki oddech jednego z nich.
Jego dłoń leżała pewnie na rękojeści, gotowa, aby w ułamku sekundy obnażyć klingę w obronie bądź ataku. Był skupiony. Starał się zlokalizować możliwie bezbłędnie ich położenie. Czy zamierzają go zaatakować, czy jedynie sprawdzić czym jest? A może są strażnikami obozu, chowają w swych progach coś, czego reszta świata nie może ujrzeć?
Nagle rozległ się świst przecinającej powietrze, strzały. Dotąd przymknięte oczy Lany otworzyły się, gdy błyskawicznie dobył miecza. Przez chwilę poczuł się zaatakowany, w końcu wycelowano w drzewo, za którym stał... Jednak wątpliwości w jego głowie zasiały słowa Wilkomira. Gdyby chcieli zabić, czy nie próbowaliby się kryć, skradać, zamiast otwarcie pokazywać, że zmierzają w jego stronę? A może pragnęli go przepędzić? Głos tego, który przemawiał, zdawał się należeć do honorowego, dobrego człowieka. Był zdecydowany i spokojny. Gdyby choć raz zadrżał, Lana nie zawahałby się ich zaatakować.
Po kilkunastu sekundach namysłu, zza drzewa wyłoniła się więc postać niskiego, niepozornego szermierza, ubranego w poszarzałe, lniane łachmany. Mężczyzna ani na chwilę nie spuszczał z nich wzroku, a broń jego była gotowa do ataku. Serce dudniło mu w piersi. Nie wiedział, czy bardziej ze strachu czy z podekscytowania.
- „Powinienem ich zabić…?” – zapytał sam siebie, w myślach. – „...Może to podstęp?
Wyglądał w tym momencie jak jeleń, który za moment będzie się szykował do ataku. Był tak samo dostojny i czujny.
Jego wprawione w walce, wyrobione ręce związane brudnymi szmatami, dzierżące pewnie długi, lekko zakrzywiony miecz, oznajmiały, że nie mieli oni do czynienia z amatorem, a prawdziwym, wyszkolonym szermierzem.
Elf prawie nie poruszał się, jakby czekał na jeden, fałszywy ruch z ich strony.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Wilkomir odwiesił łuk na ramię i wyprostował się. Patrzył teraz na brudnego elfa z mieczem w ręce. Wikomir był znacznie wyższy od niego i lepiej zbudowany, ale w jego oczach dało zauważyć się iskrę szaleństwa, umiejętności. Elf stał pewnie i nie bał się. Leuthel szykował się do wyjęcia broni, ale łucznik powstrzymał go od tego. Wyczuł zapach krwi w pobliżu elfa. Intensywny, jakby wytarzał się w kilku świeżo zabitych trupach. Stali tak i patrzyli na siebie. Wilkomir próbował odczytać zamiary obcego, ale tamten nie zdradzał swą postawą niczego, poza gotowością do obrony bądź ataku.
- Wilkomir - szepnął Leuthel, wyraźnie czymś przejęty.
- Tak?
- Ta blizna. To Bestia z Shan. Ten elf to morderca. Wyznaczyli za niego sporą nagrodę - mówił bard.
- Więc sądzisz, że powinniśmy go zabić i zainkasować nagrodę? - spytał ironicznie Wilkomir.
- Ależ skąd? - żachnął się Leuthel. - Ja osobiście wolałbym ułożyć o nim pieśń, jeśli się zgodzi. - Mówiąc to skłonił się przybyszowi.
- Więc ty jesteś tą słynną Bestią? Mnie na pieniądzach nie zależy, mimo żem jest najemnik. Nie musisz się więc obawiać tego, że będę próbował cię zabić.
Wilkomir oparł się o najbliższe drzewo i głośno wciągnął powietrze nosem.
- Czujesz? Czyste, świeże powietrze. Aż miło takim oddychać, nie sądzisz, Bestio. Wybacz, że tak cię nazywam, ale nie znam twego imienia. Ja nazywam się Wilkomir, niektórzy nazywają mnie Łucznikiem, z powodu mojej profesji. - Uśmiechnął się życzliwie. - A ten tutaj to mój przyjaciel i najlepszy artysta, jakiego nosił nasz cudowny świat, Leuthel.
- Leuthel Szlachetne Pióro - dodał bard. - To dlatego, że kiedyś byłem nadwornym artystą króla jakiegoś tam.
- Nie lubię królewskich tytułów i przydomków - zaśmiał się łucznik. - Więc jak brzmi twe prawdziwe imię, elfie?
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lana »

Nawet, gdy Wilkomir pokojowo odwiesił łuk, Lana nie opuścił swojego miecza. Czasem bywał przesadnie ostrożny, ale czy dożyłby takiego wieku, gdyby było inaczej?
Dlatego, gdy Leuthel szykował się do wyjęcia broni, elf ostrzegawczo podniósł swoją wyżej, jednak ostatecznie nie podjął ataku, bo Wilkomir w porę powstrzymał swego przyjaciela.
Stali, patrząc na siebie w milczeniu, jakby jeden w tej ciszy chciał odczytać zamiary drugiego. Ruszył się dość mocny wiatr, który swymi chłodnymi palcami dotknął policzka każdego z nich. Strąciwszy kilka słabych liści z koron drzew, pod którymi stali, pognał dalej, niczym psotne dziecko.
Twarz elfa ani na moment nie zmieniła się. Pozostawała cały czas taka sama, zobojętniała, chłodna i właściwie bez wyrazu. Jedynie jego spojrzenie przenosiło się od jednej postaci do drugiej, wtedy, gdy ze sobą rozmawiali. Rozpoznali go, a mimo to nie pragnęli ściąć mu głowy ani wbić strzały w krtań. Odkąd ogłoszono go "Bestią z Shan", nie doświadczył normalnej rozmowy z człowiekiem bądź inną istotą jemu podobną.
Wtedy, w tej ciszy trwającej kilka minut, tym spokoju, którego dawno nie zaznał, schował swój miecz, przesuwając przy tym krawędzią ostrza po pochwie. Nie zamierzał zabijać.
Słuchał słów łucznika ze skupieniem wymalowanym na twarzy. Jego słowa brzmiały prawdziwie, jakby usta nigdy nie skalało kłamstwo.
Gdy Wilkomir zadał mu pytanie, Lana przymknął oczy, zaciągając się zapachem lasu, czystym, dziewiczym, takim, jaki pamiętał, gdy był jeszcze dzieckiem.
- To prawda... - ddburknął pod nosem.
Gdy Leuthel skłonił mu się, elf odwzajemnił dostojny, ale zdawkowy ukłon.
- Nie szkodzi - ddezwał się spokojnym, głębokim i dość niskim, młodzieńczym głosem swoje słowa kierując do łucznika. - Przywykłem, że ludzie tak mnie nazywają, Wilkomirze. - Odruchowo dotknął znamienia na skroni, przysłaniając je włosami, które i tak nieznośnie wyślizgiwały się z końskiego ogona. Wzrok błękitnych oczu wbił natomiast w postać barda, gdy ten tłumaczył pochodzenie swojego przydomka. Ciekawa dwójka.
- Leannán Sí, Lana... - odparł na zadane pytanie zdawkowo. Zdawało się, że elf w ogóle oszczędza na słowach, jakby odzwyczaił się rozmawiać z ludźmi. - Miło mi was poznać.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

- Pewnie wielu chciałoby twojej śmierci, nieprawdaż? Ja w sumie nigdy się nie zastanawiałem nad twoja osobą, mimo że w Bractwie, do którego należę było o tobie przez jakiś czas głośno. Zawsze gdy łowcy nagród zaczynali twój temat, po cichu uciekałem do pokoi muzyków - zaśmiał się Wilkomir.
- Tak. I zawsze mnie męczyłeś, żebym grał na lutni. Przez ciebie miałem całe pościerane i pocięte palce od strun... - powiedział z wyrzutem bard.
- A teraz stwardniały i możesz grać dłużej - dokończył łucznik
- No niby tak...
- Uwielbiam słuchać muzyki. Uspokaja mnie. Niestety ja nie potrafię grać na niczym. - Wyraźnie zasmucił się.
- Próbowałem nauczyć go grać na lutni, ale złamał ją wpół, gdy próbował zagrać jeden dźwięk - dodał Leuthel.
Wilkomir znowu skierował wzrok na elfa. Uśmiechał się przy tym dobrodusznie. Elf nie wyglądał na dorosłego, ale Wilkomir wiedział, że może mieć nawet z 400 lat.
- Prawdę mówiąc, trochę mi imponujesz, Lana. Jeśli historie, które o tobie słyszałem, są prawdziwe, to wygląda na to, że jesteś doskonałym szermierzem. Oczywiście nie pochwalam mordowania ludzi. Nawet tych, tak zwanych, złych. Wolę postawić ich przed sądem. Co nie oznacza, że nie potrafię zabijać. Jestem najlepszym łucznikiem w Bractwie, zdaniem większości - ciągnął Wilkomir.
- Doprawdy przyjacielu, zwykle jesteś bardzo kulturalny. Może zaproponujesz naszemu nowemu znajomemu coś do jedzenia i chwilę odpoczynku przy ognisku. Chyba nas nie pozabijasz? - To ostatnie było skierowane do elfa.
- Masz rację, wybacz. Więc, może masz ochotę na przepyszną potrawkę z jelenia. Sam go dzisiaj upolowałem. Miało być też parę ryb, ale natknąłem się na dość straszną scenerię. Nie chciałbym rzucać bezpodstawnych oskarżeń, ale domyślam się, że te trzy zmasakrowane ciała nad brzegiem to twoja sprawka? - powiedział Wilkomir.
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lana »

Elf nie odpowiedział na jego pytanie. Był małomówny, jakby nie chciał mówić nikomu zbyt wiele albo bał się mówić cokolwiek, by nie powiedzieć czegoś, czego później mógłby żałować.
Zdawało się, że przez jego twarz przemknął cień rozbawienia, gdy oboje się między sobą przekomarzali, ale od człowieka rozbawionego odróżniał go kompletny brak uśmiechu.
- Co to za bractwo? - zapytał po chwili, powoli lustrując spojrzeniem obie sylwetki, jakby chciał ich ocenić, a jednocześnie nie potrafił tego zrobić.
Gdy Wilkomir przemawiał głosem spokojnym i mądrym, poruszył w Lanie czułą strunę. W którymś momencie skojarzył mu się z jego mistrzem, a słowa, które wypowiedział, były jak wyciągnięte z jego ust: "Oczywiście nie pochwalam mordowania ludzi". Lana był pewny, że gdyby po powrocie do domu spotkał swego mentora żywego, usłyszałby od niego dokładnie to samo: "Wyrosłeś na znakomitego szermierza, ale nie pochwalam mordowania ludzi".
Wzrok elfa stał się nagle inny, dziwny, jakby głęboko zastanowił się nad tym, co zrobił. Jego spojrzenie ugrzęzło w jakimś nieistotnym punkcie na ziemi.
- Tak... - oddparł, trwając w zamyśleniu. Przeniósł wzrok błękitnych tęczówek na łucznika i barda. - To ja ich zabiłem - dokończył prawie szeptem. Wydawało się, że tak pogrążył się w przemyśleniach, że nie dosłyszał propozycji, jaką złożyli mu mężczyźni. Albo nie chciał jej słyszeć. Gdyby przez niego zginęli niewinni ludzie, nie wybaczyłby sobie.
- Nie powinniście zapraszać w swe progi zabójców - powiedział niespodziewanie i twardo, ale jego ton głosu nie był rozkazujący. - Możecie być uznani za zdrajców. Przez swą wielkoduszność możecie stracić to, co najcenniejsze.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Łucznik dojrzał nieznaczną zmianę na twarzy elfa. Wydawałoby się, że chciałby się uśmiechnąć, ale z niewiadomych przyczyn nie może.
- Bractwo, do którego należę, zrzesza wiele gildii w jednej organizacji. Można tam znaleźć każdego, od najemników, przez artystów i rzemieślników na prostytutkach kończąc. To bardzo dziwna organizacja, do której łatwo się dostać niż z niej odejść. Ale mało kto odchodzi z własnej woli. Jest tam zbyt dobrze, prawda Leuthel?
- Tak tak... - mruknął bard. Leuthel pisał coś piórem na kawałku pergaminu, co chwilę zerkając na elfa i Wilkomira. Tworzył balladę o spotkaniu Bestii z Łucznikiem. Uwielbiał pisać ballady o swym przyjacielu, a inspiracje czerpał zarówno ze zdarzeń prawdziwych, jak i tych wymyślonych, toteż Wilkomir czasami brany był za legendarnego Łucznika wybrańca. Mało miał jednak wspólnego ze swym alter ego.
- Jak pewnie się domyślasz, ja należę do kasty łuczników. W innych okolicznościach zaproponowałbym ci przystąpienie do nas, ale większość zbrojnych wolałaby cię zabić. - Uśmiechnął się Wilkomir.
Elf był znakomitym szermierzem i może utarłby nosa niektórym miecznikom w Bractwie.
- Masz rację. Gdyby ktoś nas zobaczył, moglibyśmy zostać wydaleni z Bractwa. Robi się trochę późno, a ja mam parę ważnych spraw na głowie, w końcu jestem tak jakby setnikiem kasty łuczników. To oznacza, że chyba musimy się na dzisiaj pożegnać, jednak mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy. Zatem, do następnego razu, Leannán Sí - powiedział Wilkomir i wraz z Leuthel, który wciąż skrobał piórem, zawrócili do swojego obozu, zostawiając elfa pośród drzew.
Ostatnio edytowane przez Wilkomir 9 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lana »

- Tak podejrzewałem... - odpowiedział mu elf, omiatając wzrokiem sylwetkę łucznika. Spojrzał także przelotnie na barda, który skrobał coś na kawałku pergaminu.
Noc stawała się coraz głębsza, jakby ukochana matka natura z wolna zanurzała świat w gęstej smole.
Lana skinął powoli głową na słowa łucznika i lekko skłonił się im obu, na pożegnanie. - Do zobaczenia, Wilkomirze i Leuthelu... - odpowiedział, odprowadzając ich chwilę wzrokiem. Wiatr znów wkradł się w korony drzew, przynosząc ze sobą zapach lasu.
Ostatni raz zabójca powiódł wzrokiem w stronę dwójki, zupełnie różnych od tych których dotąd spotykał ludzi, po czym odwrócił się, zmierzając w przeciwnym kierunku. Musiał jeszcze znaleźć miejsce, w którym bezpiecznie mógłby spędzić noc.
W duchu podziękował im za chwilę rozmowy, która sprawiła, że trochę inaczej spojrzał na świat, który go otaczał. Okazało się, że nie wszyscy gonili za pieniądzem i kierowali się plotkami, niektórzy woleli osądzać samodzielnie albo nie robić tego wcale...

Ciąg dalszy: Lana i Wilkomir
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości