Kryształowe JezioroSpotkanie

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Conan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Spotkanie

Post autor: Conan »

Conan zmęczony pracą postanowił odpocząć nad Kryształowym Jeziorem. Krocząc do jeziora czuł w sobie dziwne uczucie, jakby to miejsce było inne, a przecież zawsze chodzi tą samą drogą. Poczuł że dzisiaj zdarzy się coś wyjątkowego. Nie mylił. Po chwili doszedł do jeziora. Zaczął szukać ziół potrzebnych na różnorakie eliksiry. Szukając ostatniego składnika, Conan zobaczył coś co się rzadko zdarza, wylądował przed nim czarny pegaz. Obok miejsca jego lądowania rosła bardzo rzadka roślina. Uznał że może się przydać. Gdy podszedł do pegaza zaczął parskać i wierzgać, dawał wyraźny sygnał aby się nie zbliżał. Pegaz wyczuł strach maga. Arthur zrozumiał że zwierze się boi. Tym razem bez strachu podszedł do niego i pogłaskał po pysku. Po dłuższym momencie pegaz odleciał. Po zajściu mag zebrał zioło. W promieniu 20m. rosło ostatnie zioło potrzebne do mikstury leczniczej. Po spotkaniu Conan postanowił odpocząć pod rozłożystym drzewie z którego biła silna woń żywicy, a ta działała uspokajająco. W międzyczasie rozmyślał o pegazie i ziole oraz czy to mogło mieć powiązanie. Po krótszej chwili zasnął.
Awatar użytkownika
Charlotta
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Charlotta »

Charlotta nie miała już sił do dalszej wędrówki.Powoli opierając się o drzewa szła leśną ścieżką.Słyszała że jest tu jakieś jezioro.Ucieszyła się, bowiem w końcu będzie mogła wyprać swoje zakurzone ubranie i w końcu odpocznie.Miała dość tamtej pokusy i starca. A niech go uwodzi, ona nie będzie się mieszać.To może zabrzmi dość śmiesznie, ale sama się jej bała.Nie chciała dłużej przebywać w towarzystwie tej piekielnej istoty.
Było bardzo ciepło.W kapturze zaczynało jej się robić gorąco.Ale musiała przecież ukryć swoje długie czerwone włosy żeby przestano się z niej śmiać!Nikogo tu nie ma!- pomyślała zdejmując kaptur.W końcu doszła do jeziora.Pod drzewem ujrzała śpiącego mężczyznę.Odruchowo cofnęła się i schowała za drzewo przyciskając do piersi swój skarb.Widząc że nic jej nie zrobi usiadła niedaleko niego i przyglądała mu się zaciekawionymi oczętami.
Awatar użytkownika
Atahron
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Av'cognus
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atahron »

Zmęczony, zmęczony, mało światła. Za zimno.- myślał stwór. Nienawidził powierzchni. Jasne światło słoneczne oślepiało go, ale było jedynym porządnym źródłem ciepła.- Gdyby była tu magma...- potknął się i zatoczył. Gdy to zrobił zorientował się, że jego kryształ pulsuje coraz słabiej. Z utęsknieniem szukał polany i jasnej, znienawidzonej dziennej gwiazdy.

Miał już się poddać, otulić w krystaliczny kokon i zasnąć na kilka miesięcy, by odzyskać energię, gdy nagle dostrzegł między drzewami błysk.
Polana! Tak! Na pewno polana! Przyspieszył kroku i jego oczom ukazał się spory obszar trawiastej zieleni oraz wielkie jezioro. Postać kucnęła obok wody i zanurzyła w niej ręce. Skóra zabsorbowała dużo płynu. Av'cognus mimo, iż nie muszą jeść, to jednak dalej potrzebują nawodnienia. Po zaspokojeniu pragnienia, wstał i wyprostował się. Wyglądał majestatycznie jak na dziwoląga. Z przyjemnością przyjął promienie słoneczne, ale na nie nie patrzył. Wiedział czym, to grozi.

Gdy tak stał usłyszał szelest. Zobaczył kobietę. Przyglądała się czemuś. Zorientował się, że to "coś" to kolejna istota, śpiąca w najlepsze pod wielkim drzewem. Z doświadczenia nie ufał ludziom i nie miał w śród nich wielu przyjaciół. W ogóle nawet w śród swoich nie miał wielu znajomych. Trzech, może czterech z czego większość była mistrzami architektami. Powrócił do swojej naturalnej pozy choć wiedział, że pewnie i tak został zauważony.
Awatar użytkownika
Conan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Conan »

Śnił o kobiecie w czerwonych włosach o niebieskich oczach, lecz te zmieniały w się zależności od jej nastroju. Była ubrana w czarną suknię z kapturem, który zakrywał jej włosy z niewiadomych powodów. Kobieta stała nad brzegiem jeziora, trzymając w ręku czarną klepsydrę. Wyglądała na zmartwioną. Gdy podszedł na odległość ok.12 metrów kobieta uciekła las. Conan pobiegł za nią. Gonił ją po gęstym lesie, ostatecznie gubiąc ją ze wzroku. Zrezygnowany ruszył drogą w stronę jeziora. Po dłuższym czasie wyszedł przy Kamiennym Ołtarzu. Miejsce to było przepełnione dziwną magią, która przeszła po Conanie jak dreszcze. Wiedział, że nie jest sam. Czuł inną aurę, to musiała być energia czarodzieja. Wyczuwał, iż jej źródło przemieszczało się na północną część Szepczącego Lasu. Nie zwlekając wyruszył za nim. Im bardziej chciał to wyjaśnić tym odczuwał, co raz słabszą aurę. Conan znalazł się w mjejcach, których nigdy nie był. Aura czarodzieja stała się nie wyczuwalna. Nie wiedział gdzie jest, ani co lub, kto na niego tu czeka. Nagle usłyszał wycie jakby wilka. Coś zaczęło się zbliżać w jego kierunku. Było coraz bliżej bliżej i bliżej nie mógł określić, z której strony zaatakuje. Dźwięki łamanych gałęzi ze wszystkich stron. Conan był zdezorientowany, więc obracał się wokół własnej osi. Chciał chwycić za swoje zwoje, lecz ich nie było. W chwili, w której wypowiedział słowa,,To koniec’’ zwierzę skoczyło mu na plecy i powaliło jedynie zdążył rzucić kulą wiatru, lecz chybił. Conan obudził się był cały zadyszany, bardzo bolała go głowa, a koło niego leżała spora gałąź z drzewa, pod którym drzemał. Okazało się, że podczas snu naprawdę rzucił zaklęcie, w gałęzie drzewa zwisające tuż nad nim. Po uspokojeniu się oraz wyjaśnieniu bólu głowy Conan poczuł dziwną woń zupełnie nieprzypominającą zapachu żywicy. Okazało się, że ten dziwny sen został wywołany przez bardzo rzadkie zioło, które zebrał po odlocie pegaza. Przyglądał mu się bardzo uważnie. Po chwil postanowił spróbować owocu, w chwili zjedzenia zrobiło się mu tak gorąco, iż myślał, że niedaleko płynie magma. Zerknął na słońce nie zmrażając źrenic, to dziwne gdyż słońce było bardzo ostre. Wziął zioła, które zakończyły działanie poprzedniego. Następnie po rozpoznaniu rośliny stwierdził, że może ona pomóc istotom nieumarłym np. wampirom pomóż przetrwać na ziemi. Zrozumiał, że może być obiektem zainteresowania innych, więc postanowił je odizolować wkładając je w specjalną skrzyneczkę z kłutką. Była ona mała, więc mieściła się właścicielowi do torby. Gdy wstał, usłyszał plusk wody. Wstał i rozejrzał się. Wydało mu się to podejrzane, więc zaczął spacerować po wybrzeżu bacznie obserwując teren. Coś poruszyło się w zaroślach. Conan podszedł ostrożnie, ale nikogo tam nie zauważył. Mając się na baczności ruszył dalej. Po pół godzinnym marszu Conan zauważył człowieka w zbroi, który wyglądał jakby coś mu przeszkadzało. Był on wysoki, o kościstej posturze,lekko przygarbiony. Nosił ciemno srebrną zbroje, z złotymi zdobieniami. Jedyna rzecz, która niepokoiła Conana to jego oczy, które były czerwone i bardzo świeciły. Nie wiedział, jakie ma zamiary, ale wyglądał na cierpiącego. Postanowił mu pomóc, lecz najpierw nałożył na siebie czar. Było to zaklęcie, które chroniło Conana. Bez wahania podszedł do mężczyzny, po czym przedstawił się grzecznie i zapytał.
- Czy coś ci przeszkadza?- zapytał zaciekawiony Conan- Może jakoś mogę pomóc?
Arthur czuł się bezpiecznie z uwagi na czar, który go chronił. Wiedział też, że czar ma określony czas działania i,jeżeli pryśnie,a nieznajomy zaatakuje to będzie źle.
Ostatnio edytowane przez Conan 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Charlotta
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Charlotta »

Gdy tylko zauważyła w pobliżu inną istotę uciekła w zarośla.Tak bardzo bała się ludzi, bała!Ale to c o ś chyba nie jest człowiekiem? Nigdy wcześniej nie widziała takiej istoty.Zastanawiała się do jakiej rasy należy.Schowała się w krzakach i patrzyła na to co stanie się dalej. Wyglądało na to że mężczyzna pod drzewem miał zły sen.Rzucał się we wszystkie strony.Charlotta chciała go obudzić, ale pomyślała że lepiej się nie narażać... Widziała jak we śnie rzuca zaklęcia.Gałąź pod którą leżał leciała wprost na niego.Wykonała szybki ruch dłonią i wyszeptała jakieś nieznane słowa.Gałąź spadła obok.Założyła na głowę kaptur i dalej go obserwowała.Wydawał się nawet całkiem przystojny.Uśmiechnęła się delikatnie.Czarodziejka podeszła bliżej.Uklęknęła obok niego żeby mu się lepiej przyjrzeć.Widząc że się budzi znów uciekła w krzaki.Nie chciała żeby ją zobaczył.Przynajmniej dopóki nie dowie się że nie jest jednym z tych głupców którzy wzięli by ją za c z a r o w n i c ę i spalili na stosie.Ale w sumie...Skoro rzucał zaklęcia to oboje są czarodziejami.Ucieszyło ją to.Stojąc za drzewami widziała jak mężczyzna podchodzi o tego c z e g o ś. Wcale się nie bał!Oh, gdyby tylko Charlotta była taka. Powoli , aby zostać niezauważoną przemykała się między drzewami.Zdradził ją jeden mały patyk na którym stanęła.Mając nadzieję że jej nie usłyszeli stała pod olbrzymim drzewem.
Awatar użytkownika
Atahron
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Av'cognus
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atahron »

Chudzielec, przykucnął na swoich przydługich nogach, podpierając się włócznią. Jego górna partia ciała, która była zasłonięta pancerzem zalśniła, a kryształy izolujące(jak gogle) delikatne oczy od słońca, odbiły jego promienie, co dało efekt niby świecenia. Nieufnie patrzył na jegomościa, choć nie dało się tego wyczytać z beznamiętnej twarzy hełmu. Czekał chwilę, nagrzewając zbroję i dolne, skórzane części pancerza.

- Nie, fith'ak, nie trzeba mi pomocy, a przede wszystkim twojej. Może następna pułapka? I trzymaj dystans!- wycelował w niego bronią, dalej siedząc w kuckach tak, że człowiek miał jej ostrze dwa centymetry od twarzy.
- Waszej rasie nie można ufać fith'ak. Jesteście zawistni i szukacie korzyści na innych, na ich cierpieniu, nawet w śród swoich! Nie macie honoru, czy rozsądku. Małe sdk'akhi czy jak wy to mówicie szczury są nawet bardziej empatyczne od was. Na tyle was znam.

Siedział i przyglądał mu się po czym odwrócił głowę w stronę zarośli. I krzyknął.
- A ty fith'akri zachowujesz się tak cicho jak golg'antak ryjący w skale! Wyłaź z krzaków!
Ostatnio edytowane przez Atahron 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Conan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Conan »

Obawy Conana zaczęły się spełniać. Czar tracił moc, a nieznajomy trzymał broń na wysokości twarzy maga tak, iż mógł w każdej chwili zabić jednym ruchem. Jakby tego wszystkiego było mało to jeszcze wołał kogoś z krzaków. No to mam problem.. pomyślał mag. W jego głowie tworzyły się teorię, co by zrobić, aby uniknąć zgonu. Zostały mu tylko dwa wyjścia: użyć zaklęcia teleportującego i uciec narażając się na śmierć, lub zostać i rozmawiać, z czego może wyniknąć to samo, co w pierwszym wypadku. Myśląc o tym przez krótszą chwilę postanowił pomówić z nieznajomym, ponieważ wolał zginąć w konwersacji niż jako tchórz w ucieczce. Patrząc na rycerza zaczął mówić:
- Jeżeli nie chcesz mojej pomocy to wybacz.- powiedział Conan do nieznajomego- Po za tym nie rozumiem jednego, jakim prawem obrażasz ludzi że nie można im ufać oraz są zawistni i wyzyskują z innych, a sam wymierzasz we mnie ostrze dlatego że chciałem ci tylko pomóc.- mówiąc to lekko podniósł to głosu. Nie odczuwał strachu do nieznajomego a wielki gniew.
Conan w porę się opanowując, nie użył magii. Mimo tego był zdenerwowany. Lecz przypominając sobie dzieciństwo, uspokoił się. Przemyślał jeszcze raz całą sprawę z obcym i doszedł do wniosku, że to niema sensu albo szuka zwady albo się boji. Conan postanowił zrobić coś szalonego.
- Wędrowcze wiedz, że nie szukam zwady, ani nie chcę zrobić ci krzywdy.- mówiąc te słowa wolnym ruchem zdjął z szyi amulet i sygnet z palca. Następnie włożył je do torby, którą odrzucił w krzaki tak, aby ta była widoczna.
- Schowaj broń, to nie pułapka, poza tym ja nie mam ekwipunku do walki- powiedział mag.
Conan został bezbronny, był zdany na łaskę obcego, który mierzył w niego bronią. Nie przejmował się tym, ponieważ wielokrotnie przypominał sobie słowa rozmówcy. Nie mógł się doczekać, kto wyjdzie z zarośli. Może podróżuje z kompanem, lub tylko kłamał.
Awatar użytkownika
Charlotta
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Charlotta »

Stała przerażona w zaroślach. "Do diabła, znalazł mnie", pomyślała. Zdecydowała że lepiej będzie jeśli wyjdzie bo inaczej to c o ś ją jeszcze zabije, a póki co nie chciała umierać.Miała do spełnienia swoją misję, potem niech się dzieje co chce.Wyglądało na to że mężczyzna nic jej nie zrobi. "W razie czego mogę się za nim schować", pomyślała.Wyciągnęła z kieszeni sztylet i schowała za plecami. "Gdyby chciał mnie zaatakować to muszę się jakoś obronić", tłumaczyła sobie.Coś zaszeleściło i mężczyzną i c z y m ś stanęła kobieta wyglądająca na jakieś dwadzieścia lat.Długie czerwone włosy opadały na jej ramiona.Ukłoniła się przed nimi.
-Wybaczcie...panowie-powiedziała sądząc ze to c o ś to też mężczyzna- Nie chciałam Was niepokoić.
Cały czas obserwowała drugą i s t o t ę gotowa do samoobrony.
Awatar użytkownika
Atahron
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Av'cognus
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atahron »

Zakryte oblicze stwora powędrowała za wyrzuconymi przez maga przedmiotami. Opuścił lekko włócznie i przekręcił głowę z ciekawością patrząc na bezbronną postać. Czego chce, co kieruje jego zachowaniem i motywacją? Takie pytania chodziły po głowie Atahrona.

- Fith'ak...- powiedział- pierwszy raz widzę aby któryś z was poddawał się czując zagrożenie. Jednak o tym czy mogę ci ufać nie decyduje odrzucenie broni.
Opuścił włócznię zupełnie i wstał. Nawet będąc przygarbiony, przewyższał dwójkę postaci o głowę.
- I co? Jeszcze mnie nie atakujecie? Jeszcze nie krzyczycie poczwara, potwór, gnoth'akash?
Przekręcił głowę w drugą stronę. Jego zdziwienie sięgnęło zenitu.

-Danduig'nakht ak'altiht uth'anakh dolkht'anathat, dziwni fith'ak. Niechaj wasze ciepło nigdy nie przestanie bić z waszych piersi.
Powiedział w swoim języku. Miał już zapytać co dwie dziwne dlań postacie tu robią, gdy jego wzrok przykuła dziwna postawa kobiety stojącej za mężczyzną.
- Co trzymasz za plecami fith'akri?- zapytał zaniepokojony. Podszedł do niej i szybko się cofnął przygotowując Zag'kahrag.
- Broń! Na pewno broń! Fith'ak odsuń się od tej zdradzieckiej fith'akri, bo cię jeszcze dźgnie w plecy!
Awatar użytkownika
Conan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Conan »

Po chwili, oczekiwania Conana spełniły się, lecz nie spodziewał się takiej osoby. Z krzaków wyszła piękna czerwonowłosa kobieta w czarnej sukience z kapturem. Spoglądając na nią uznał, iż ma około dwudziestu lat. Pierwsza myśl, jaką przyszła mu do głowy to:,,To kobieta ze snu’’. Nie miał on wystarczających powodów, aby tak sądzić, nie wie, jaki kolor włosów miała niewiasta ze snu, ani czy posiada klepsydrę. Jedynie sylwetkę posiadały taką samą oraz taką samą suknie. Czerwonowłosa stanęła przed magiem i nieznajomym. Kłaniając się nisko przeprosiła ich za niepokój. Conan nie wiedział czy intencje kobiety wobec nich są dobre. Sprawy nabrały obrotu, kiedy nieznajomy opuścił włócznie i wydał ostrzeżenie, że kobieta ma nóż. Na tą wieść Conan odskoczył w bok łapiąc torbę, po czym stanął obok wędrowca. Może wydawać się to dziwne, ale Conan stanął po stronie obcego, który jeszcze niedawno mierzył w niego bronią. Czarodziej szybkim ruchem założył naszyjnik i sygnet. Gdy był już uzbrojony ze zapytał nieznajomego:
- Dlaczego mnie ostrzegłeś?- zapytał zdziwiony czarodziej- Przecież twierdzisz że ludzie są niegodni zaufania.
Popatrzył jeszcze chwilę na nieznajomego, po czym uformował kulę z powietrza. Nie chciał atakować nieznajomej, ale gdy to będzie konieczne nie zawaha się.
- Odłóż broń- powiedział stanowczo mag- Nie chcę walczyć, ale jeżeli zaatakujesz będę się bronił i przyjaciela obok.
- Dziękuje za ostrzeżenie, gdyby nie ty mógłbym już dawno nie żyć- mówiąc to Conan patrzył mu prosto w oczy.
Po chwili zorientował się, że zamiast oczu ma kryształy. Wydało mu się to podejrzane. W głowie maga zaczęły tworzyć się różne pomysły i teorię. Jedno wiedział, że nie jest on żadną z ras które żyją na powierzchni.
- Rozmawiamy ze sobą trochę czasu, ale nadal nie wiem jak masz na imię i skąd pochodzisz?- powiedział zaciekawiony mag.- Ja nazywam się Conan Arthur.
Awatar użytkownika
Charlotta
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Charlotta »

-Nie, nie, nie!Wszystko poszło nie tak!-pomyślała-Bałam się ze oni mnie zaatakują, a stało się inaczej.Jak ich przekonać że nie chcę im zrobić nic złego?
Wzięła głęboki oddech i cofnęła się o krok. Wyciągnęła zza pleców sztylet i rzuciła go na ziemię.
-Nikomu nie chcę nic zrobić-powiedziała cała drżąc-Więcej broni nie mam...Bałam się że to któryś z Was panowie chce mnie zaatakować.

Bliska była płaczu.Nie wiedziała co jeszcze ma zrobić żeby jej uwierzyli.Poczuła jak łzy spływają jej po policzkach.Szybko ukryła twarz w dłoniach wypuszczając klepsydrę która zawisła na jej szyi.Otarła piąstkami łzy.
-Przepraszam...-wyszeptała-Zaraz stąd pójdę...
Awatar użytkownika
Atahron
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Av'cognus
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atahron »

Atahron nie miał pojęcia co się dzieje. Kobieta odrzuciła broń. Robiąc, to prawie płakała. Wszystko zaczęło robić się dziwne. Ludzie, którzy go nie atakują, nie wyzywają od potworów, nazywają przyjacielem. Niesamowite zjawisko dla osobnika jego pokroju.
Gdy jego osłupienie minęło, zdał sobie sprawę, że dalej stoi w pozycji, którą nie można było nazwać przyjazną. Opuścił włócznię, wyprostował się i powiedział.
- Wasza dwójka mnie zaskakuje. Czy to jest możliwe, że natrafiłem na ludzi z sercem i honorem? Odpowiem na twoje pytanie fith'ak. Nazywam się Atahron i jestem adeptem-prefektem architektury koloni Ithin'ithil, a raczej byłem...- zamilkł i spuścił głowę garbiąc się z powrotem do jego zwykłej pozycji.
Spojrzał na kobietę ze zdziwieniem i powiedział
- Fith'akri, czy coś ci się stało? Przestań przeciekać, bo stracisz wodę i umrzesz.- płacz był mu obcy, ponieważ Av'cognus nie mają kanalików łzowych.- Zostań i nie odchodź. Być może źle was na początku oceniłem.

Spojrzał w niebo. Słońce już chowało się za gęstą połacią drzew i w lesie robiło się ciemno.
- A ja się jeszcze nie nagrzałem.- z rozczarowaniem stwierdził.
- Ludzie, teraz uwaga nie przestraszcie się. ZAG!- krzyknął naglę, a ostrze jego włóczni zapłonęło mocnym, gorącym płomieniem, oświetlającym w dużym stopniu okolicę.
- Teraz trzeba opału.
Zaczął zbierać suche gałęzie i chrust. Gdy zebrał tego, na swoich chudych rękach, tyle, że starczyło by na całą noc, rzucił wielki stos drewna pod nogi zdziwionych podróżnych . Ułożył potem ognisko i jednym dotknięciem broni zapalił je.
- Zag.-powiedział już normalnie i włócznia zgasła.
- Nareszcie.- jego długie palce powędrowały do zapięć hełmu, ściśle połączonego z resztą pancerza. Po kolei każde z nich ustępowało. Po paru sekundach, stwór trzymał górną część swojego pancerza w rękach.

Jego twarz była dziwna. Srogie ale gładkie rysy twarzy, duże oczy żółtego koloru z trójkątnymi źrenicami, które za miast czarne były czerwone. Nie posiadał ust, zarostu i uszu, za miast nich miał dwie błony po bokach głowy. Nos składał się z dwóch ukośnych szparek, a skóra była szaro przeźroczysta i ukazywała silne mięśnie oraz układ krwionośny z lekko fosforyzującą na jasno czerwono krwią.

Spojrzał w ogień, światło, które go nie oślepiało.
Awatar użytkownika
Conan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Conan »

Po pewnym czasie Conan był zdezorientowany. Nieznajomy, który mierzył w niego włócznią stoi przy jego boku celując w kobietę, która właśnie rzuca nóż. Gdy wbił się w ziemię czarodziej opuścił rękę i kula powietrza znikła. Po policzkach kobiety zaczęły płynąć łzy, chcąc je zatrzymać kobieta zasłoniła twarz rękami. Robiąc to wypuściła klepsydrę, którą bystry wzrok Arthura zauważył. To ona kobieta ze snu tylko, dlaczego była smutna, pomyślał mag. Po chwili obcy opuścił broń. Po krótszej chwili okazało się, że obcy ma na imię Atahron i był architektem jakiejś nieznanej Conanowi rasy. Ocierając łzy z policzków chciała odejść, lecz wędrowiec w porę zatrzymał ją. Spojrzał na słonce, które zachodziło i uznał że,,Nie nagrzał się’’. Czarodziej nie zrozumiał przekazu Atahrona, ale wiedział, że dotyczy to jego przyjaciela. Czarodziej zaczął myśleć nad sprawą Atahrona. Po momencie przerwało to słowo ZAG. Nagle jego włócznia zaczęła płonąć. Pierwsze skojarzenia Conana to, że jest magiem, ale uznał że nie przydała by mu się wtedy broń. Architekt zaczął szukać opału. Po zakończeniu czynności rozpalił ognisko, po czym znów wypowiedział Zag przy nim usiadł i zdjął chełm. Mag siadając przed ogniskiem, nie mógł uwierzyć w to co widział, on nie miał ust, uszu oraz nosu. Mimo tego wszystkiego mówił oddychał i słyszał. Miał też duże oczy żółtego koloru z trójkątnymi źrenicami oraz dwie ukośne szparki w miejscu nosa.
- Kim ty jesteś- zapytał ze zdziwieniem Conan patrząc na Atahrona.- Nigdy nie widziałem takiej istoty.
Ognisko paliło się miłym gorącym płomieniem. W międzyczasie Arthur rozmyślał o kobiecie z klepsydrą. Domyślił się on, że sen nie był wywołany rośliną tylko obecnością kobiety. Po wyjaśnieniu wyjął ze swojej torby pudełko, w którym była roślina. Otwierając je miły słodki zapach rozleciał się po całym obszarze ogniska. Patrząc na nie myślał, w jakim celu może służyć, przecież tylko rozgrzewa ciało i daje odporność na słońce. Nie miał on wielu przyjaciół wśród wampirów, więc pomyślał że może Atahron ma.
- Atahornie czy chciałbyś roślinę, która rozgrzewa ciało i daje nie wrażliwości na słońce.- zapytał uprzejmie Conan.
Czekając na odpowiedź zaczął myśleć o swojej rodzinie i Ricardo, bardzo się zamyślił. Zerknął na niebo słońce zachodziło za widnokrąg. W jednej chwili wielkie zielone drzewa pokryły się czarną powłoką. To było coś nadzwyczajnego las rzucał wielki cień, gdzieżby nie spojrzeć wzrok przykuwają blaski słońca odbijające się od wody i słychać było śpiew przeróżnych nocnych ptaków. Jeden z nich przeleciał koło Conana i usiadł na drzewie obok ogniska. Było dość pospolity ptak, ale w świetle ogniska wyglądał on nieco inaczej. Miał on srebrne podbrzusze, małą zieloną główkę oraz brązowe skrzydełka i ogon wraz plecami. Ptak zaczął się przyglądać. Po chwili zaczął ćwierkać jakby oczekiwał od dawna zachodu słońca. Być może przyciągnął go zapach kwiatu lub ciepło ogniska. Ptak ćwierkał jeszcze długi czas przypominając czarodziejowi dzieciństwo, kiedy biegał i beztrosko po lesie bawiąc się z Ricardem berka lub chowanego.
Awatar użytkownika
Charlotta
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Charlotta »

Stała w miejscu i nie wiedziała co robić.Trochę zdziwiło ją zachowanie mężczyzny i tego c z e g o ś które wydawało się być bardzo miłym k i m ś , tylko trochę samotnym i spotykającym tylko złych ludzi. Zrobiło jej się go żal. Chciała go przytulić i powiedzieć : "Ale nie wszyscy są źli, a ja p a n a już bardzo lubię!", ale oczywiście Charlottcie zabrakło na to odwagi.Westchnęła cichutko i cały czas stała w miejscu nie wiedząc co ma począć. Widziała jak ten k t o ś rozpala ogień. "Mag"-pomyślała, ale zaraz sobie przypomniała jak wspominał coś że jest architektem.Usiadła na ziemi i dalej przyglądała się tamtej dwójce.
Awatar użytkownika
Atahron
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Av'cognus
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atahron »

Patrząc się w ogień powiedział do Conana.
-Jak widzisz nie mam ust i nie mogę tak jak wy "wchłonąć" twoich ziół i nie wiem, jak by działały na moją skórę w postaci maści. Nie będę eksperymentował. Po za tym chyba nie rozumiesz pojęcia "naładowanie" w moim przypadku, ale to zrozumiałe, pewnie pierwszy raz widzisz Av'cognus na oczy. My nie pochłaniamy innych stworzeń, tak jak wy. My czerpiemy energię pochodzącą z ciepła magmy pod ziemią, głęboko, głęboko w naszych kolonialnych jaskiniach.

Zaczynał czuć przyjemne pulsowanie kryształu w klatce piersiowej, a światło zaczynało powoli prześwitywać przez otwory w zbroi. Był to dopiero początek ładowania, ale spokojna noc powinna wystarczyć na częściowe zaspokojenie energetyczne.

- A magazynujemy ją tu- klepnął się w pierś z godnością w miejsce gdzie znajdowało się epicentrum błysku- a i nie wchodzimy w trans nocny jak wy. Jak to nazywacie? Snem? Tak, snem. Ja nie śnie. Nie mam tych płacht skórnych zakrywających oczy. Energia we mnie starcza na cały czas. Jeśli będziecie mieli mało energii to śnijcie ja będę pilnować waszego snu.

Spojrzał w stronę kobiety, siedzącej na uboczu. Złożył ręce, skupił się. Jego dłoń zaczęła miarowo pulsować żółto- brunatną poświatą. Położył ją na ziemi i zaczął wydawać miarowe, rytmiczne, przypominające niskie buczenie dźwięki. Av' cognus rzadko porozumiewają się w swoim języku. Często komunikują się za pomocą odgłosów o różnej tonacji. Magia też najczęściej jest w ten sposób uprawiana. Tylko architekci i adepci rozmawiają często w ojczystym języku.
Ziemia pod jego palcami zadrżała. Skupił się jeszcze bardziej, oddzielając różne maleńkie drobiny metali od siebie. Powstała dziurka w podłożu, z której powoli unosiły się niewielkie bryłki czystego złota. Zawisły nad jego prawą dłonią. Wtedy wyciągnął lewą i w okół niej pojawiła się lekka czerwona poświata, która przerodziła się w płomień. Jednocześnie dalej bucząc, zaczął wydawać następne dźwięki o wyższej skali. Oba odgłosy brzmiały obok siebie harmonijnie. Zółty, połyskliwy metal przeleciał delikatnie nad płomień i zaczął topić. Za miast grudek w powietrzu znajdował się wężyk cieczy.

Powoli złoto zaczęło przybierać formę długiego smoka zwiniętego w koło. Gdy się uformował, zastygł. Kilka razy Atahron przypalał go usuwając niedoskonałości. Potem poświaty zniknęły. Stwór wziął ozdobę w ręce, podszedł do tafli wody, ostudził oraz umył z sadzy przedmiot.

-To dla ciebie- powiedział kucając przy niej- Bransoleta na ramę, przyjmij w ramach przeprosin.
Awatar użytkownika
Conan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Conan »

Conan siedział przy ognisku, myśląc o kobiecie. Stała tam sama, z daleka od miłego, ciepłego ogniska. Zrobiło mu się smutno na myśl, że zaatakowałby prawie bezbronną kobietę. Nie pomyślał też, iż mogła się go bać. Atahron wytłumaczył magowi, że nie może przyjąć rośliny, dlatego zostawił ją na inną okazję. Atahron mówił też, że jest on z rasy Av’cognus, którzy mają kolonie pod ziemią. Jeżeli oni mają kolonie pod ziemią w takim razie, co on robi na powierzchni, z dala od magmy myślał czarodziej. Nie mógł znieść jak kobieta stała sama z dala od ogniska.
- Hej!- krzyknął czarodziej- Chodź do ogniska robi się coraz zimniej.
Mówiąc to trochę się wstydził. Ognisko zaczęło przygasać. Mag postanowił iść po dalszy opał. Wziął jedną z uschniętych gałęzi, i przytknął do płomienia ogniska tak, iż zapaliła się. Gałąź ta była długości około jednego metra. Podszedł do kobiety i Atahrona.
- Idę poszukać opału- powiedział mag- zaraz wrócę.
Po krótszej chwili Conan wszedł w gęstwinę lasu. Rozglądał się uważnie, ale nigdzie nie mógł znaleźć gałęzi. Pochodnia, którą stworzył nie dawał wystarczającego światła. Idąc przez las zaczął odczuwać głód. Przechodząc znalazł jagody. Gdy się nasycił ruszył dalej. Maszerując usłyszał jak ktoś porusza się na północ od niego. Nie wiedząc, kto to pobiegł na wschód. Biegł przez około dziesięć minut, dopóki nie nadepnął gałęzi. Oświetlił teren, robiąc to znalazł wiele suchych gałęzi. Nazbierał więc ich wiele, tak aby starczyło na dłużej. Chodzenie w ciemności po lesie to zły pomysł pomyślał mag. Po pewnej chwili nie wiedział gdzie jest.
- Skutki chodzenia po lesie z słabym oświetleniem- powiedział sam do siebie Conan.
Miał zamiar wołać po imieniu Atahrona, ale mógł przywołać do siebie dzikie zwierzęta.
Spojrzał na drzewo, które rosło naprzeciwko niego. Mech rósł przed nim. Udał się na zachód. Po chwili znalazł jagody. To te same pomyślał Conan. Urwał trochę dla kobiety, która została z Atahornem. Przemieszczając się w stronę ogniska, nucił piosenkę. Doszedł do ogniska, gdzie zobaczył Atahrona z kobietą. Położył gałęzie na kupce, dokładając trochę do ogniska. Po krótszej chwili podszedł do nieznajomej.
- Nazywam się Conan- powiedział uprzejmie czarodziej- A ty?
Wręczył jej jagody. Spojrzał na nią i Atahrona.
- Co was sprowadziło nad Kryształowe Jezioro?- zapytał zaciekawiony mag.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości